Alumfelga
Jazda Próbna
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: D.G. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:05, 12 Lip 2013 Temat postu: O kłamstwie w "Pamiętnikach wampirów" by Alumfelga |
|
|
A/N: Dłuższe wypowiedzi na temat czegoś fandomowego, zawierające punkt widzenia autora, nazywają się ponoć "mety". Nie wiem, czy to, co napisałam, mieści się w tym gatunku, ale ponieważ żaden inny nijak mi do tego nie pasuje, niech będzie, że macie przed sobą metę. Inspirowaną "Psychologią kłamstwa" autorstwa Tomasza Witkowskiego, którą to książkę polecam zainteresowanych tematyką kłamstwa.
"Powiedziałem wiewiórce, że na imię mam Joe"
O kłamstwie w „Pamiętnikach wampirów”
Mystic Falls to miasto pełne tajemnic. Lecz jak mówi jedna z jego mieszkanek, w ślad za sekretami podążają kłamstwa. Nadnaturalne zdolności, czary, szczególne miejsca, tajemnicze artefakty pozostają ukryte przed większością mieszkańców tego miasta, nagminnie padających ofiarą kłamstwa. Jednak również wtajemniczeni zostają od czasu do czasu wprowadzeni w błąd, niedoinformowani czy zmanipulowani. Pewien znany lekarz mówi, że wszyscy kłamią. Przyjrzyjmy się kłamstwu w „Pamiętnikach wampirów” – jego przyczynom, postaciom (wszakże nie na wszystkie rodzaje kłamstwa reagujemy jednakowo), skutkom i użytym środkom. Powstrzymuję się od moralnej oceny zachowań bohaterów, skupiając się raczej na wykazaniu, jak różnorodne działania skrywa pojęcie „kłamstwo”* oraz traktując je jako narzędzie służące do realizacji pewnych celów.
Wiewiórka zapytała o moje imię. Powiedziałem, że nazywam się Joe. To kłamstwo będzie dręczyć mnie na wieki.
Wydaje się, że najczęściej spotykanym w Mystic Falls kłamstwem jest twierdzenie: nie jestem wampirem; a w miarę pojawiania się kolejnych, różnych od wampirów, nadprzyrodzonych stworzeń: jestem człowiekiem. Ukrywanie faktu, iż jest wampirem, sprawia sporo problemów najpierw Stefanowi, później również i Damonowi, a na początku czwartego sezonu przemienionej Elenie. Powstrzymanie żądzy krwi wymaga doświadczenia i siły woli (oraz, jak się przekonujemy w odcinku o wyborach Miss Mystic Falls, sporej ilości alkoholu), kradzież torebek z krwią niemało zachodu, a odsunięcie od siebie podejrzeń o odpowiedzialność za kilka martwych ludzi olbrzymiego zwierzęcia lub wampirzego ochotnika–samobójcę. Nawet jeśli mamy to wszystko pod ręką zawsze do miasta może przybyć ktoś, kto zna naszą tajemnicę i szepnąć słówko niewłaściwej osobie, posiadającej pistolet z drewnianymi kulami. Ale jeśli nie mamy wokół siebie wrogów i nie narobimy bałaganu, istnieje duża szansa, że pozostaniemy niewykryci. Należy zrobić w tym celu tylko jedną rzecz – milczeć. Nawet w Mystic Falls, kto w końcu podejrzewa nowo poznaną osobę o to, że jest wampirem?
Oczywiście jeśli już zalęgnie się w nas podejrzenie, są sposoby, żeby sprawdzić nasze domysły. Nowo przybyły do miasta Connor odkrył niezwykłość Tylera, gdy ten zareagował bólem na kontakt z werbeną, z kolei Anna nie mogła się powstrzymać, aby nie wyssać krwi z rany Jeremy’ego, którą ten rozmyślnie sobie zrobił. Tajemnicę Stefana udało się odkryć nie wierzącej w wampiry Elenie. Zatrzymajmy się przy tym na chwilę. Czy nie jest prawdą, że Stefan sam jej w tym pomógł? Czy ktoś, kto nie odpowiada na najprostsze pytania („gdzie byłeś, że tak się spóźniłeś?”, „kim była twoja była dziewczyna?”), nieumiejętnie kręci, zwodzi albo wymownie milczy nie utwierdza nas w przekonaniu, że coś z nim jest nie tak? Czy milczenie na temat nagłego zniknięcia nie jest jeszcze bardziej podejrzane niż samo zniknięcie? Przypomnijmy, dla kontrastu, jak podczas balu Założycieli zareagował Damon, gdy Elena odkryła, że wśród gości pierwszego takiego balu byli Damon i Stefan Salvatore: lekkim, konwersacyjnym tonem opowiedział krótką historię o „pierwotnych braciach Salvatore”, podczas gdy Stefan nie odezwał się ani słowem. Gdyby Damona nie było z nimi, być może wymruczałby tylko coś stylu: „ależ to zbieg okoliczności”, sprawiając, że Elena zaczęłaby się dziwić, iż jej chłopak nie zna swojego drzewa genealogicznego. Widać na tym przykładzie, że przemilczanie faktów często wiąże się z kłamstwem na temat faktów im towarzyszących (a zatem nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać) oraz że stosowanie taktyki milczenia w każdych okolicznościach nie jest skutecznym sposobem zachowania tajemnicy. A ukrywanie wampiryzmu znaczy w Mystic Falls tyle, co ratowanie życia.
No dobrze, ale co, jeśli ktoś dowie się przemilczanej przez nas prawdy z innego źródła i oskarży nas o kłamstwo? Często można zareagować prostym kłamstwem – ja sam nie miałem o tym pojęcia! Ewentualnie, gdy nasza niewiedza jest wykluczona można nieco złagodzić to wytłumaczenie, mówiąc: „nie byłem pewien. Chciałem najpierw się upewnić, a potem ci powiedzieć”. Dokładnie tak tłumaczył się Stefan, gdy Elena oskarżyła go, że nie powiedział jej o tym, iż Damon najprawdopodobniej zabił jej biologiczną matkę. Kolejną skuteczną obroną jest stwierdzenie: „właśnie miałem ci powiedzieć” albo „chciałem ci powiedzieć, ale nie wiedziałem, jak to zrobić/czekałem na odpowiedni moment”. Nie można się oprzeć wrażeniu, że w większości takich przypadków gdyby nie wiedza z innego źródła, okłamywany nigdy by się nie dowiedział. Stefan w ten sposób odpowiedział na zarzut Eleny o przemilczenie faktu, że ona i Katherine wyglądają identycznie, a także zatajenie swojej ciemnej przeszłości związanej z byciem Ripperem. Nie wiemy, czy naprawdę zamierzał jej powiedzieć którąkolwiek z tych rzeczy, ale w serialu nic na to nie wskazywało, a zważywszy, że Stefan nie przyznał się Elenie, że jest wampirem nawet, gdy już w zasadzie byli parą, sugeruje coś wprost przeciwnego.
Dowiedziałam się z dzienników wielu rzeczy... Rzeczy, o których nigdy mi nie powiedziałeś.
Powody takiego zachowania były jasne: wszystkie ukrywane fakty były trudnymi do przełknięcia informacjami, dlatego ukrywanie ich czyniło życia Stefana i Eleny łatwiejszymi. Ponadto, Elena wiedząca o wampiryzmie Stefana lub o tym, że kiedyś masowo zabijał ludzi mogła chcieć zakończyć ich związek, więc lepiej było jej tego nie mówić. Kto jeszcze kłamał dla własnej korzyści? Jak zobaczymy niżej wiele osób, wśród nich Damon, Katherine, Silas, a nawet Elena. Ale bywały też kłamstwa altruistyczne. Tym tłumaczyła Elena wymazanie Jeremy’emu pamięci o Vicky (powiedzmy, że manipulacja umysłu to coś w rodzaju kłamstwa, przed którym nie można się obronić**). Na altruizm powoływała się Jenna oskarżona o zatajenie prawdy o rodzicach Eleny (to i zakaz Mirandy i Greysona Gilbertów). Ukrywająca krwawienia z nosa i inne objawy szkodliwości dużej ilości magii Bonnie nie chciała martwić przyjaciół. A Rada Założycieli wszystkie swoje czynności – w tym również aktywne działania na rzecz zachowania w tajemnicy istnienia wampirów, wilkołaków i innych nadprzyrodzonych gatunków – od zawsze usprawiedliwia „dobrem miasta”. Pytanie, czy niewiedza mieszkańców Mystic Falls naprawdę sprzyja ich bezpieczeństwu pozostaje otwarte, lecz po tym, co stało się dziesiątkom niewinnych ofiar chyba każdy z nas zna na nie odpowiedź.
Zajmijmy się teraz nie przemilczeniem i nie bezpośrednim głoszeniem nieprawdy, lecz tym, co znajduje się pomiędzy. Są to wszelkiego rodzaju półprawdy, manipulacje, twierdzenia prawdziwe, ale wypowiedziane w taki sposób, aby słuchacz doszedł do błędnych wniosków, kłamliwe sygnały i tak dalej.
Przeanalizujmy rozmowę, w której Tyler wypytuje Caroline o nadprzyrodzone zjawiska, a ona bardzo nie chce odpowiadać. Najpierw zasłania się niewiedzą: „nie mam zielonego pojęcia, o czym mówisz”. Potem stosuje uniki – niby odpowiada na pytania, ale lawiruje, nie chcąc zdradzić nic ponad to, co jest absolutnie konieczne. W pewnym momencie próbuje wyśmiać Tylera – to absurdalne, że oskarżasz mnie o bycie jakimś tam wilkołakiem! Choć nie mówi tego wprost, sugeruje (i Tyler ma to sobie dopowiedzieć), że jest zwyczajną dziewczyną. To właśnie fałszywa implikacja. Tyler jednak nie daje się zbić z tropu i docieka dalej. W końcu Caroline przyznaje, że jest wampirem, ale ucieka w półprawdy i – najpewniej w celu ochrony pozostałych – kłamie, że nie wie o istnieniu innych wampirów. Imponująca lista taktyk, zważywszy na to, że były tworzone na bieżąco, a Caroline nie była przygotowana na taki grad pytań.
Z innym rodzajem kłamstwa (półkłamstwa?) mamy do czynienia w sytuacji, gdy Stefan zmusza Jeremy’ego do zabicia przemienionego w wampira przestępcy, w wyniku czego dostaje obsesji na punkcie zabijania wampirów. Choć nikt nie miał jednoznacznego dowodu, że Jeremy utraci nad sobą kontrolę, panowała powszechna opinia, że jego udział w zdobyciu lekarstwa jest wykluczony – sam Damon przyznaje w pewnym momencie, że brat Eleny nie może stać się prawdziwym łowcą. Jak wiemy, Stefan, przekładając chęć uleczenia Eleny ponad wszystko, postawił Jeremy’ego w sytuacji, w wyniku której zabił on wampira, a chwilę później – zaatakował Elenę. Stefan szczęśliwie zjawił się na czas, by uratować ukochaną, a następnie z prawie naukową miną stwierdził: „podejrzewam, że gdy łowca zabije wampira, chęć zabijania kolejnych staje się coraz silniejsza”. Czy to nie jest zręczny sposób manipulacji faktami? Kłamca próbuje przekonać słuchacza, że skutku, który doskonale znał, nie dało się przewidzieć. Wrażenie wzmacnia odegrana przed chwilą scena bohaterskiego ratunku (nie sugeruję, że Stefan uratował Elenie życie na pokaz, ale czy naprawdę nie mogła sama wyjąć z szyi tego kawałka drewna?).
Są pewne znaki, które – przynajmniej w obrębie jednej kultury –interpretujemy dość łatwo, nawet jeśli nie wyrażają intencji w sposób bezpośredni. Niektóre bardziej jednoznacznie, a inne mniej, gdy tylko wyczuwamy ogólny kierunek – ale rzadko dopytujemy o faktyczne znaczenie takiego czy innego sygnału. Miejsce, gdzie czai się niejednoznaczność, to doskonałe miejsce dla kogoś, kto chce ukryć swoje prawdziwe intencje, a spowodować dane zachowanie. Używając mylnych sygnałów, Damon sprawił, iż Rebakah myślała, że coś do niej czuje, podczas gdy jemu chodziło wyłącznie o wydobycie od niej ważnej informacji. Czy Damon powiedział cokolwiek wprost, wyraził swoje uczucia w stosunku do Rebeki albo chociaż – żeby się uwiarygodnić – zapewnił o ich braku w stosunku do Eleny? Nie, ale też nikt go o to nie pytał. Kilka miłych słów i oznaki (niewątpliwie prawdziwego) seksualnego zainteresowania wystarczyły, aby w umyśle ofiary powstało dużo więcej. Rebekah dała się nabrać niewiarygodnie łatwo i bardzo szybko. Nie wiadomo, ile czasu spędziła Katherine przekonując o swoich, równie fałszywych co u Damona, uczuciach Masona Lockwooda, ale i w jej przypadku fizyczne oznaki miłości okazały się przekonujące. Jak widzimy, nie zawsze trzeba otwarcie kłamać, aby wprowadzić kogoś w błąd.
- A co z nią?
- Nie chcę jej. Chcę ciebie.
Jeśli jednak kłamca, przyparty do muru, zmuszony zostaje do bezpośredniego stwierdzenia nieprawdy, najczęściej stosowaną w serialu taktyką uwiarygodnienia kłamstwa jest maska. Wiadomo, że kłamstwo zwykle powoduje przypływ emocji i łatwo się zdradzić, okazując zdenerwowanie, strach czy poczucie winy. Kilkoro bohaterów skutecznie kłamało „patrząc prosto w oczy” (twierdzenie, że kłamcy zawsze unikają kontaktu wzrokowego, jest mitem). Esther zapewniała o swoim pragnieniu zjednoczenia rodziny, roztaczając aurę dobra i łagodności, podczas gdy w sekrecie planowała zabicie wszystkich swoich dzieci. Mason Lockwood z zimną krwią znosił aluzje Damona podczas grilla u Jenny oraz sprytnie podtrzymał legendę, jakoby srebro było szkodliwe dla wilkołaków. Bonnie trzymała na wodzy swoje uczucia i rozmawiała z Caroline o uroczystości zakończenia roku szkolnego, jakby przed chwilą wcale nie straciła życia w wyniku przeprowadzenia potężnego zaklęcia. Wszyscy ci bohaterowie osiągają swoje cele i nie wzbudzają podejrzeń.
W sytuacjach, w których okłamywany spodziewa się pewnych emocji po kłamcy, zastosowanie maski nie jest oczywiście dobrą strategią. Weźmy dla przykładu sytuację mającą miejsce podczas balu maskowego u Lockwoodów, gdy Damon, Stefan i Caroline planują zabić Katherine. Zadaniem Caroline jest zwabienie Katherine do przygotowanego wcześniej pokoju, z którego nie będzie mogła wyjść. Podejrzewająca podstęp Katherine grozi Caroline i żąda powiedzenia jej, co się dzieje – jednak młoda wampirzyca nie daje się zastraszyć i, udając przerażoną jak diabli, wyznaje nie prawdę, a obmyśloną wcześniej historię, w wyniku czego Katherine wpada w zastawioną pułapkę. Fałszywe emocje, w tym przypadku strach, uwiarygodniły kłamstwo. Podobnie postąpiła Elena. W kilku słowach przekonuje Damona, że wybaczy mu akt zabicia Jeremy’ego popełniony w akcie rozpaczy. Przepełniony nadzieją na odbudowanie relacji Damon stara się, jak może, by zrobić dla niej coś dobrego i ofiarowuje jej księgę rodu Petrovych, na której przeczytanie ma sam wielką ochotę. Zdobywszy księgę, Elena wyznaje, że ich przyjaźń przepadła na zawsze.
Dobrze już, powiem! Chcą cię zabić.
Warto odnotować, że fałszywe emocje mogą nie być skutecznym środkiem oszukania drugiej osoby. Ważny wydaje się tutaj stopień znajomości kłamiącego i okłamywanego; im dobrze ktoś nas zna, tym trudniej go oszukać. Potwierdza to sztuka „Udawane zerwanie” autorstwa Stefana i Eleny. Pod naciskiem Katherine żądającej, aby przestali się spotykać, para przeprowadza w obecności Caroline ciąg wyreżyserowanych kłótni, które mają przekonać ją o końcu ich związku. Zamysł udaje się; Caroline wkrótce donosi Katherine o zerwaniu. Jednak Damon, świadek kilku kłótni, ani przez chwilę nie wierzy w tę mistyfikację. „Ty i Elena się nie kłócicie. A na pewno nie o mnie”, wyjaśnia. Lepsza znajomość szczegółów związku Stefana i Eleny pozwala mu odróżnić prawdę od fikcji.
Mówiąc o kłamstwie w „Pamiętnikach wampirów”, nie sposób nie wspomnieć o największej mistyfikacji w serialu, czyli sławnej „klątwie słońca i księżyca”. Przetrwała setki lat opowieść, która nastawiła przeciw sobie wiele wampirów i wilkołaków i skłoniła ich do poszukiwania mistycznego kamienia okazała się autorskim dziełem Klausa, skazanego na bycie wyłącznie wampirem przez stłumienie jego wilkołaczych cech. Dlaczego historia „klątwy słońca i księżyca” rozpowszechniła się na tyle, aby przekonać mnóstwo ludzi i przetrwała taki kawał czasu? Ponieważ była wiarygodna. Zwróćmy uwagę, że zaklęcie osłabiające wampiry i pozwalające im poruszać się tylko w środku nocy brzmi dokładnie jak coś, co mogły zrobić czarownice. Połączenie magii z siłami natury wpisuje się w ludzkie wierzenia o magii (jak przekonujemy się w serialu, nie bezpodstawnie), a antyteza słońca i księżyca oraz wampirów i wilkołaków (a także pewna symetria) sprawiają, że opowieść trafia do słuchacza, wydaje się spójna i logiczna, i łatwo ją zapamiętać. Wiadomość o rozłącznej alternatywie (klątwę mogą złamać na swoją korzyść albo wampiry, albo wilkołaki) dodaje emocjonalnego zaangażowania przedstawicielom obu ras. Wszystko to sprawia, że kto raz usłyszał o rzekomej klątwie, z pewnością o niej nie zapomni, z dużą szansą opowie o niej zaufanej osobie, a być może nawet podejmie jakieś działania w celu jej złamania – a wszystkie takie działania monitorował będzie Klaus. „Klątwa słońca i księżyca” to naprawdę dobra fikcja. Zostawiając bohaterów, kto z widzów próbował ją kwestionować w trakcie oglądania kolejnych odcinków serialu?
Chcę jeszcze wspomnieć o dwóch przypadkach stosowania narracji. Pierwszym są opowieści Jonatana Gilberta o wampirach, na które natrafia Jeremy w poszukiwaniu materiału do swojej pracy z historii. Historie pobudzają jego wyobraźnię; młody Gilbert co prawda znajduje racjonalne wyjaśnienie tworzenia opowieści o wampirach (postrzega wampiry jako alegorię atakujących w nocy żołnierzy Północy***), ale kilka faktów podanych przez Annę sprawia, że Jeremy zaczyna się zastanawiać i, jak wiemy, w końcu dochodzi do prawdy. Możliwe, że dobrze napisane opowieści trafiły do niego, może przemówiły do niego nawet na tyle mocno, co znalezione przez Annę liczby, a na pewno – sprawiły, że zainteresował się wampirami, nawet jeśli początkowo w nie nie wierzył.
Drugim przypadkiem jest opowieść Silasa, którą ten sprzedaje Bonnie, gdy pokazuje jej swój „prawdziwy” wygląd – tylko że jest to kłamstwo mające na celu wywołanie u Bonnie fałszywego poczucia kontroli nad sytuacją, aby wykonała zaklęcie niszczące granicę między światem żywych i umarłych. Jawiąc się Bonnie jako nadzwyczaj nieurodziwy mężczyzna, Silas jednocześnie tłumaczy ukrywanie się pod postaciami innych osób (osłabiając wrażenie manipulacji umysłami ludzi, którym się ukazywał) oraz sięga do mitu dobrze znanego czarownicy bajki o Pięknej i Bestii. Łatwiej przyjąć kłamstwo, które nie jest wymyślane od nowa, które do nas przemawia, z czymś się kojarzy, które możemy zrozumieć.
Pokaż mi swoją prawdziwą twarz.
Mówiąc o powodach , rodzajach i technikach kłamstwa wspierałam się raczej przykładami kłamstw skutecznych. Można odebrać mylne wrażenie, że prawie wszystkie serialowe kłamstwa, manipulacje lub ich próby są udane oraz pozostają niewykryte. Jest to nieprawda; przeanalizujmy kilka przykładów nieskutecznych prób kłamstwa, aby odkryć, dlaczego kłamca nie osiągnął swojego celu.
Elena słyszy dzwonek do drzwi; otwiera i wita się z Elijahem, który proponuje jej małą wycieczkę. Spacerując gdzieś w szczerym polu, słucha opowieści o czasach młodości Elijaha, gdy nagle ten zmienia temat i oskarża Elenę o kłamstwo. Mówi: „Słyszę twój puls, Eleno. Zawsze masz przyspieszone tętno, gdy kłamiesz. Okłamałaś mnie na balu i kłamiesz teraz”. Elenie nie pozostaje nic innego niż przyznać się do oszustwa.
To przykład na wykrycie fizycznych oznak „kłamstwa”. Elena zastosowała na balu maskę, aby ukryć towarzyszące kłamstwu zdenerwowanie, ale zdradziło ją szybsze bicie serca, które wampiry doskonale słyszą. Nie jest to jednak najlepszy środek wykrycia kłamstwa: przyspieszony puls zdradza emocjonalną aktywność, a nie konkretne emocje – może to być nerwowość, ale równie dobrze złość, ekscytacja, strach lub podniecenie – zatem trudno na podstawie tego czynnika jednoznacznie stwierdzić kłamstwo. Przyspieszone tętno nie przesądza o kłamstwie, a jego brak o uczciwości; niejednej osobie udało się bowiem „oszukać” wariograf. Poza tym, ludziom zdecydowanie trudniej jest stwierdzić przyspieszony puls niż wampirom.
Kolejny przykład jest przykładem próby kłamstwa, która mimo marnej jakości okazała się skuteczną, a była to: kiepska próba maskowania w wykonaniu Stefana wobec Klausa. Wściekły z powodu śmierci pierwszych przemienionych w wampiry wilkołaków Klaus zastanawia się, dlaczego jego plan stworzenia rasy hybryd nie działa. Przecież zrobił wszystko, co trzeba, zabił wampira, wilkołaka i doppelgängera… i w tym momencie twarz Stefana zdradza, że on coś wie, ale bardzo stara się to ukryć. Widzowie oczywiście mają przewagę nad Klausem: zdają sobie sprawę z tego, że Elena wciąż żyje i wiedzą także, że Stefan to wie, jednak maska Stefana jest tak nieudolna, że łatwo się domyślić, iż Stefan coś ukrywa. Jednak Klaus się nie domyśla – zaślepiony złością i bez żadnych podstaw do wysuwania podejrzeń wobec Stefana, a może też przez słabą znajomość jego sposobu okazywania emocji, nie zauważa niczego. A zatem – fizyczne oznaki mogą być dobrą przesłanką, ale po pierwsze, kłamca musi je przejawiać, a po drugie, trzeba je jeszcze zauważyć i zinterpretować.
Zrobiłem wszystko, jak trzeba! Zdobyłem kamień. Zabiłem wampira. Zabiłem wilkołaka. Zabiłem doppelgängera...
Czy da się inaczej bronić przed kłamstwem niż szukając jego fizycznych oznak? Można skupić się na samej treści wypowiadanych zdań. Damon kilkukrotnie próbował postawić Stefana w złym świetle, manipulując faktami z ich wspólnej przeszłości i opowiadając je w korzystny dla siebie sposób. Elena jednak broniła się przed takimi próbami: „To brzmi jak jedna wersja historii, wersja Damona”; „Który z was pierwszy zaczął się z nią umawiać?”. Dopytywanie o szczegóły, żądanie większej liczby informacji, upewnianie się we wnioskach to narzędzia przeciw manipulacji. Może gdyby Elena, po tym jak Stefan wyznał jej przy okazji sprawy z Vicky, że jemu uporanie się z żądzą krwi zajęło trochę czasu, zapytała: „czyli właściwie ile?”, dowiedziałaby się o jego problemach z krwią wcześniej. Z kolei gdyby April Young po spłonięciu domu Gilbertów przeanalizowała fakty, zdałaby sobie sprawę, że Jeremy nie żył już wtedy, gdy ona rozmawiała z Eleną przez telefon stacjonarny w jej domu – który wciąż stał, czyli przed pożarem. Kłamstwo służące za przykrywkę okoliczności śmierci Jeremy’ego zostało wymyślone szybko, bez zastanowienia, a jak widzimy, analiza szczegółów takich kłamstw pozwala niekiedy je wykryć. Zdecydowanie trudniej obronić się przed kłamstwem dopracowanym – Lexi, którą Damon wrobił w kilka własnych zabójstw, a następnie zabił praktycznie nie mogła nic zrobić.
Zamiast podsumowania kończę krótkim przeglądem postaci. Niewątpliwie na miano najbardziej kłamliwej postaci w serialu zasługuje Katherine Pierce. Kłamstwem posługuje się tak dobrze, że właściwie do tej pory nie wiemy, ile z jej słów było prawdą, a ile oszustwem. Refleks pozwala jej szybko odpowiedzieć na każde pytanie, a zdolność obserwacji i kontrola własnego ciała sprawiają, że wiarygodnie udaje Elenę. Również Damon charakteryzuje się sporymi zdolnościami do kłamstwa. Potrafi manipulować faktami i emocjami, rozpoznaje własne techniki u innych (na przykład u Eleny w Nowym Jorku), wykrywa odbiegające od normy zachowania dobrze znanych mu osób (Stefan współpracujący z Klausem w celu zdobycia lekarstwa). Jest jednak podatny na manipulację, szczególnie uczuciową, ze strony osób, po których się tego nie spodziewa. Stefan rzadko kłamie wprost (zdaje się, że to nie jest jego mocna strona), ale zdarza mu się manipulować faktami, ponadto ma na swoim koncie chyba najwięcej przemilczeń ze wszystkich postaci serialu. Elena, silnie zmotywowana, potrafi kłamać, patrząc prosto w oczy. Carol Lockwood i inni pełniący funkcje publiczne mają oprócz przemilczeń na swoim koncie kłamstwa „dyplomacyjne”. Największą szczerość zdają się prezentować Jeremy, Matt, Caroline, Tyler, Rick, ale i im zdarzyło się ukrywać prawdę lub otwarcie kłamać. Powody są zróżnicowane; z pewnością część z nich spotyka się z naszym potępieniem, a część jeśli nie z akceptacją, to chociaż ze zrozumieniem. Jednak czy to dla ochrony własnego życia, czy dla jakichś korzyści, czy dla dobra ukochanej osoby, skutecznie czy nieskutecznie, milcząc czy wymyślając całe historie – prawda jest taka, że wszyscy kłamią.
* Powstrzymuję się również od próby definicji kłamstwa – będę do niego zaliczać wszelkie zachowania, podczas których ktoś nie mówi „prawdy, całej prawdy i tylko prawdy”.
**Nie zawsze tak jest – patrz choćby Bill Forbes – ale nieświadoma zauroczenia osoba właściwie nie ma szans na jego zwalczenie.
***Dowodząc tym swojej bystrości – szkoda, że młody Gilbert miał tak niewiele szans na pokazanie swego intelektu.
Pytania do ewentualnych komentatorów (nie trzeba odpowiadać, ale chciałabym poznać Wasze zdanie):
Jaki jest Wasz stosunek do kłamstwa mającego miejsce w serialu? Czy jesteście skłonni je usprawiedliwiać, a może czyjeś działanie spotkało się z Waszym jednoznacznym potępieniem? Czy jest ktoś, kogo podziwiacie za umiejętności wprowadzania innych w błąd? podzielcie się uwagami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|