evi
Messi Oosom Łajf
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:11, 08 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Miałam obejrzeć ten odcinek zaraz po finale sezonu trzeciego (bo trochę mi się oglądanie ostatnich odcinków poprzedniego sezonu opóźniło), ale jakoś tak ochota zniknęła i dopiero teraz za to się zabieram. I nie wiem, czego oczekiwać powinnam, trochę się obawiam... No, ale żyje się raz, włączamy!
Jesu, początek masakruje... Jak to: he killed an innocent man? No way! Nie, to BYŁ Red John, jestem tego pewna! To musiał być on! No weźcie, nie mówcie, że to tania zagrywka RJ!
Dobra, ten szef Lisbon jest bardzo podejrzany. BARDZO! Nie lubię człowieka i wydaje mi się, że to on za wszystkim złym stoi. Kto wie, może jest podnóżkiem Red Johna?
Lisbon Wierzy w Jane'a... I jak tu ich nie widzieć kiedyś razem?
Poker w więzieniu - kocham tę scenę! Patrick! Jesu, aż musiałam na chwilę zatrzymać na jego uśmiechu, to jednak rzadki widok
Jesu, wiedziałam, że ta żona wcale nie jest słodka i sympatyczna, opłakuje śmierć męża, ale sama też sekret jakiś ma. Przecież żaden mąż nie byłby chyba w stanie ukryć przed żoną, że jest aż takim seryjnym zabójcą (aż takim - mam na myśli fakt, że jego zabójstwa już dawno przekroczyły hm... ten moment, kiedy mógł cokolwiek przed swoją żoną ukryć).
OMG, ten odcinek wjeżdża mi na psychikę. Naprawdę. Ale to znaczy, że jest dobry.
NIEWINNY! Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Bosze, myślę, że umarłam. Nie wierzę. Ojesujesujesu!
Nie no, nie wierzę. Nie dość, że go uniewinnili, to jeszcze Red John żyje... Ten serial mi zryje psychikę niedługo
Post został pochwalony 0 razy
|
|