|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dżodżownica
Internista
Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jaworzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:06, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Arno
Stażysta
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:32, 17 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cameron_25
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubelskie ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:12, 21 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym pocałował ją namiętnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
atlantyd123
Pacjent
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:31, 01 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym pocałował ją namiętnie.
Początkowo Cuddy nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cameron_25
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubelskie ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:47, 02 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym pocałował ją namiętnie.
Początkowo Cuddy nie była w stanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Euriale
Pacjent
Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:11, 24 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym pocałował ją namiętnie.
Początkowo Cuddy nie była w stanie pojąć co się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bajeczka
The Wild Rose
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódzkie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:21, 24 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym pocałował ją namiętnie.
Początkowo Cuddy nie była w stanie pojąć co się stało. Przecież on
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Euriale
Pacjent
Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:33, 24 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym pocałował ją namiętnie.
Początkowo Cuddy nie była w stanie pojąć co się stało. Przecież on nigdy by tak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bajeczka
The Wild Rose
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódzkie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:27, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Powiedziała im, że zrobią kogoś w balona i dostaną za to złote rajstopy w różowym opakowaniu z różową naklejką...
House ucieszył się jak dziecko, ponieważ jego wielkim pragnieniem było zamienić się w kogoś kto ma cierpliwość wobec pacjentów i zwierząt.
Ale jego marzenie nie spełniło się ponieważ Wilson szybko doniósł do Cuddy, która zdziwiła się, bo myślała ze House nie zapomni i będzie miał wesołe Boże Narodzenie pełne prezentów i gości.
Jednak zamiast przyjść, House uciekł do swojej mamy.
Mama zamiast radości dała mu coś co go ucieszyło.
-Zawsze chciałem mieć tak bardzo kolorowy motor, ale go nigdy nie umiałam złożyć do kupy.
Wtedy mama powiedziała:
-Nie martw się,tata kupi kredki.
Greg rozpłakał się ze szczęścia.
-To cudownie - powiedział i ucałował serdecznie tatę.
Nagle do pokoju weszła babcia i zabrała kredki. Greg zaczął płakać i okładać babcię laską. Przez to jego tata wyszedł i się na niego obraził. Greg postanowił przeprogramować mozg ojca tak aby mógł wykorzystać go do swoich tajnych celów. Chciał zmusić go do zrobienia z babci klauna cyrkowego, żeby wreszcie mogła spełnić swoje marzenia. Pojechał więc do taniego sklepu monopolowego po burbona i czerwoną perukę klauna, którą wsadził sobie na głowę i jechał przez 10 minut.
Nagle musiał się zatrzymać, żeby przepuścić dziecko, które wtargnęło na drogę i usiadło na przejściu dla pieszych.
Dziewczynka nie zamierzała zejść z drogi, więc diagnosta postanowił przekupić dziewczynkę za pomocą czerwonego lizaka, którego ma zawsze przy sobie obok niebieskiej butelki z dopalaczem. House podszedł do dziewczynki trzymając w ręce rozpakowanego lizaczka i niechętnie uśmiechając się pomachał nim przed twarzą dziewczynki, która złapała go za rękę i powiedziała:
-Chodź ze mną, będziesz moim tatusiem.
Greg mało co nie upadł ze zdziwienia i złości. Nie lubił takich wkurzających tekstów, dlatego postanowił nie dać jej dojść do słowa, gdyż znów ona chciała coś powiedzieć.Greg zatkał jej usta chusteczką, którą dziecko natychmiastowo połknęło i nie przestało krzyczeć tatusiu.
Greg House poczuł coś czego nigdy jeszcze nie czuł coś bardzo wyjątkowego. To mu dało do zrozumienia, że musi zadzwonić do Cuddy jak najszybciej, by powiedzieć jej że naprawdę bardzo, ale naprawdę bardzo żałuje tego co stało się w szpitalu. Postanowił, że w ramach przeprosin powie jej co od dawna chodzi mu po głowie. Umówił się z Lisą w restauracji, która była bardzo drogą,ale mimo to postanowił dzisiaj spędzić tam wieczór z nią i powiedzieć jej, że to co do niej czuje jest zagadką i sam nie wie co oznaczają jego uczucia.
Nadeszła godzina spotkania. House starał się nie zrobić niczego, co mogłoby bardzo zranić Cuddy. Po chwili milczenia zebrał siły i wydusił z siebie "kocham cię Lisa". Ona tylko głośno westchnęła i poszła do swojego gabinetu, pomyślała że to jego kolejne żarty. Ale po chwili namysłu postanowiła spytać się Wilsona czy Greg mówił mu, że jest w niej naprawdę zakochany. Jimmy oznajmił, że to jest prawda, że zawsze coś do niej czuł, tylko nie wiedział jak jej to wyznać, gdyż nie był w tym doświadczony.
Po rozmowie z Wilsonem, Cuddy musiała wszystko przemyśleć. Więc udała się na dach szpitala, żeby zastanowić się co ma powiedzieć Gregowi. Pierwszą opcją było uświadomić mu, że nie jest nim zainteresowana, a drugą że go również kocha. Wybrała drugą opcje, ponieważ nie był on dla niej obojętny już od dawna.
Ruszyła w stronę gabinetu Gregory'ego House'a. Powoli weszła do niego i powiedziała "Przepraszam". On odwrócił się do niej i spytał dlaczego zmieniła zdanie. Odpowiedziała, że mogą spróbować od nowa. Greg wstał z krzesła i podszedł do Cuddy patrząc jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się lekko, zbliżając się do niego, stanęła na palcach aby móc złożyć delikatny pocałunek który został odwzajemniony zachłanniej przez House'a, który również zaczął błądzić rękoma po jej gęstych włosach. W pocałunku przeszkodził mu kudłaty kosmyk włosów Lisy. Niechętnie go poskromił i miał zamiar wrócić do wcześniejszej czynności, lecz Lisa odsunęła się, i zdjęła swoją bluzkę oraz zaczęła rozpinać koszulę Grega, który zaczął rozpinać suwak jej spódniczki. Lisa uśmiechnęła.
-Nie możemy tego robić tutaj-rzekła.
-Po dziewiętnastej u mnie-odrzekł House i zaczął zapinać guziki od koszuli.
Cuddy, gdy się ubrała, uśmiechnęła się, wyszła z gabinetu i poszła do swojego domu, żeby przemyśleć to, co stało się w gabinecie House'a, również musiała przyszykować się na spotkanie z diagnostą. Spojrzała na zegarek, nie spodziewała się, że jest już tyle po dziewiętnastej.
Szybko zwinęła rzeczy z szafki do torebki i ruszyła w stronę swojego auta, po chwili znalazła się przed drzwiami swojego samochodu szybko odpaliła silnik i ruszyła w stronę domu Grega, gdy nagle na drodze z naprzeciwka wjechał czerwony samochód który chciał ją zajechać na śmierć. Zdziwiona i wystraszona skręciła w prawo by wyminąć pojazd. Zatrzymała się nagle i usłyszała dźwięk swojego telefonu. To dzwonił Greg, który był na nią zły, że tak długo się spóźnia. Lisa krzyknęła:
-House, jakiś dupek chciał mnie stuknąć. Już jadę do ciebie, ale po drodze wstąpię do Princeton Plainsboro...
Przerwała, gdyż zobaczyła samochód, który ją zaciekawił. Bowiem z niego wysiadł ktoś bardzo podobny do Gregory'ego House, ale przecież to nie mógł być on. Przyjrzała się mu się bardzo uważnie i postanowiła podejść bliżej niego żeby zobaczyć kim jest ten gościu. Zbliżyła się upewniając się że nie zrobi nagłego zwrotu w jej stronę i dotknęła lekko jego samochodu.
Wewnątrz leżał mężczyzna.
Nagle zadzwonił jej telefon.
-Cuddy?
-Tak. Przepraszam, że szepczę: porwano Wilsona!
- Co ty mowisz?
-Wilson leży związany.
- Ale to niemożliwe, zaraz przyjadę do Ciebie, gdzie jesteś? - spytał House.
-Przy zjeździe z krajowej 25.
-Już jadę.
House szybko odpalił swój motor i ruszył w stronę gdzie czekała na niego Lisa.
W niecałe 10 minut dojechał na miejsce zdarzenia. Cuddy podbiegła do Grega i wystraszona powiedziała - Co my teraz zrobimy?
House odpowiedział - Nie panikuj, zajmiemy się tym, trzeba go rozwiązać i dowiedzieć się kto go tak urządził, niech ja się dowiem, a nie ręczę za siebie jeśli przyłożę mu moją laską - Cuddy lekko uśmiechnęła się widząc złoszczącego się jak dziecko Grega, wyglądał tak słodko, że nie mogła się oprzeć i podeszła do Niego gładząc jego policzek. To było to czego potrzebował, ale wydawało się to nierealne. Cofnął się lecz Cuddy podeszła bliżej.
-Musimy wezwać ambulans, Wilson ledwo oddycha - Cuddy wyjęła fistaszki i ugryzła jednego czekając aż House zadzwoni po karetkę.
-Nie przejmujesz się tym, że James jest nieprzytomny?
-Przynajmniej nam nie będzie zbytnio przeszkadzał-oznajmiła.
-Co masz na myśli Ty? - spojrzała figlarnym wzrokiem. Zbliżyła się do niego zabierając telefon od Jego ucha. Powiedziała adres ulicy na której się znajdowali. Następnie wzięła go delikatnie za rękę i powiedziała:Zgadnij o czym teraz myślę, co? - podeszła bliżej. House miał jedno na myśli.
-Jedźmy do Mnie! -rzucił radośnie obejmując Cuddy w romantycznym geście i dodał:
-Wilsonem zajmą się sanitariusze. Nie będzie potrzebował naszej pomocy. Przecież jest nieprzytomny. My zajmiemy się czymś bardziej pożytecznym niż sterczenie tu. Twój wielki Gregory pokaże Ci co można zrobić razem, kiedy nikt nie patrzy, uśmiechnął się łobuzersko i zbliżył się do Lisy po czym pocałował ją namiętnie.
Początkowo Cuddy nie była w stanie pojąć co się stało. Przecież on nigdy by tak nie zdradził Cameron
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|