|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ave
Dzida Kutnera
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 7239
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z sypialni Wilsona Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:07, 29 Sie 2015 Temat postu: 4x11 Enough Is Enough |
|
|
Data emisji: 28.01.2015
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
evi
Messi Oosom Łajf
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:29, 15 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Aczka kazała przyjść i skrobnąć chociaż kilka słów o odcinku, co niniejszym czynię. Niedawno dopiero wróciła do Suits, bo w trzecim sezonie gdzieś w połowie się zatrzymałam - przejadło mi się, miałam ochotę na coś innego. Teraz byłam gotowa, by wrócić, toteż nadrabiam - i muszę powiedzieć, że idzie mi to nadzwyczaj szybko.
Po tym odcinku moja sympatia do Luisa spadła poniżej zera. Uważam, że wszystko, co go spotkało, stanowiło wyłącznie jego winę i nie powinien na nikim się wyładowywać (co jednak zrobił, bo on taki skrzywdzony przez los i w ogóle świat się na niego uwziął). Jasne, wiele razy robiło mi się go żal, że Harvey nie traktuje go poważnie, a Jessica nie widzi jego dokonań. To nie zmienia jednak faktu, że sam był temu winien - bo ileż razy najpierw zrobił, a potem dopiero myślał? I to nawet nie sam, ktoś za niego musiał mu pokazać, że w danej sprawie przydałoby się myślenie. A tam, gdzie idzie najpierw akcja, a potem myślenie, tam nie ma miejsca dla dobrego prawnika. Więc generalnie dziwię się, że zaszedł tak daleko No, ale to problem do dłuższego rozważania o Luisie, a to temat o odcinku.
Jessica jak zwykle zaskoczyła mnie swoją przebiegłością. Nie lubię jej (tzn. nie mam w stosunku do niej cieplejszych uczuć), jednak nie sposób jej nie podziwiać.
W tym odcinku nie było w sumie nic więcej. Luis na pierwszym planie (nie lubię go już i nie wiem, co musiałby zrobić, żebym znów sympatię do niego poczuła), wszędzie się panoszący. Donna jak zwykle idealna, moja ulubiona postać tego serialu Widziałabym ją z Harvey'em, bo uwielbiam ich chemię, a ta cała Scottie była o kant... stołu potłuc I ciągle mi się kojarzy z Blablą z HIMYM (a poza tym ma płaczliwy wyraz twarzy, chociaż jest śliczniutka). Nie mogę zapomnieć o Harvey'u, który wyglądał jak zwykle megaseksownie w tych swoich garniturach Ale to w sumie standard (i też wolę go w białej koszuli z podwiniętymi rękawami i ze szklaneczką whisky w dłoni). Anyway... to tyle. Rachel coś ostatnio za dużo płacze. Zawsze wolałam od niej Katrinę, bo była (jest) bardziej... charakterna. Ciekawa jestem, co by było, gdyby Katrina z Mikiem się spiknęli...
To tyle. Jutro po pracy kolejne odcinki, może recenzje też
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ave
Dzida Kutnera
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 7239
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z sypialni Wilsona Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:26, 23 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Generalnie ja Luisa lubię, ale co prawda, to prawda, działa pod wpływem impulsu. Zawsze. I to się pewnie nie zmieni. Także znielubiłam go na troszkę, ale potem mi przeszło.
evi napisał: | (i też wolę go w białej koszuli z podwiniętymi rękawami i ze szklaneczką whisky w dłoni |
Tak. Potwierdzam. Polecam.
evi napisał: | a ta cała Scottie była o kant... stołu potłuc |
Powiedziałabym, że ona taka jakaś mdła, marudna i fochliwa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ave dnia Śro 18:27, 23 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|