|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile oceniasz odcinek? |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
0% |
[ 0 ] |
5 |
|
0% |
[ 0 ] |
6 |
|
0% |
[ 0 ] |
7 |
|
0% |
[ 0 ] |
8 |
|
33% |
[ 1 ] |
9 |
|
0% |
[ 0 ] |
10 |
|
66% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 3 |
|
Autor |
Wiadomość |
Izoch
Okulista
Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sammyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:09, 15 Lut 2011 Temat postu: 6x15 - The French Mistake |
|
|
Premiera: 25/02/2011
Rafał rozpoczyna atak na Castiela i jego sojuszników, wysyłając anioła-zabójcę, aby rozprawił się z Baltazarem, Samem i Deanem. Aby uratować braci, Baltazar odsyła ich alternatywnej rzeczywistości, w której budzą się jako aktorzy z serialu telewizyjnego o imionach "Jared Padalecki" i "Jensen Ackles". Winchesterowie są bardzo zdziwieni, kiedy Castiel okazuje się uzależnionym od tweetera aktorem imieniem Misha Collins, a Sam ma za żonę Ruby.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Atris
Knight of Zero
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A z centrum :D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:43, 26 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Zacznę od końca, bo tak jest mi prościej
Dziwny koniec. Jakiś taki pusty. Jared powiedział swoją kwestię i ni muzyki, ni nic, tylko napisy od razu.
Widzieliście Gabriela? Powiedzcie mi, że wy też widzieliście Gabriela, jak umykał przed strzałami tego Virgila, czy jak mu tam było. Ahh, jak ja bym chciała, żeby on wrócił!
Misha i ciągłe tweetowanie I z tą nerką, to trzeba mieć wyobraźnię
Mamy naszą ukochaną, najukochańszą Gen. Szczerze mówiąc, jeśli na początku wypadła nawet okay, to potem z każdą minutą jej aktorskiego występu było coraz gorzej. Dzięki Bogu, ze w każdej scenie z nią byli Jared i Jensen, bo przynajmniej było na kim zawiesić oko
Swoją drogą, to ich przekrzywienie głów było prawie identyczne z przechyleniem głów Wilsona i House'a w jednym z odcinków :>
Baltazar! Wreszcie Baltazar... ahh, jak ja za nim tęskniłam. Pozytywnie zbuntowane anioły to coś, co tygryski lubią najbardziej
Teraz czas przejść do Castiela i Mishy. Pierwsza scena, w której chłopcy biorą M.C za Casa... Myślałam, że padnę ze śmiechu. Tak mi się właśnie wydawało, że z tym ich "Castielem' jest coś nie tak, bo ma taką dziwną minę i miałam racje, choć przez chwilę myślałam, że może jednak Casowi udało się dotrzeć do tej alternatywnej rzeczywistości. Potem jeszcze końców z Casem, gdzie ten przyznaje się, że faktycznie użył Deana i Sama jako przynęty w sumie mnie nie zaskoczyła. Może nie podejrzewałam, że byłby do tego zdolny, bo przecież w sumie ich lubił przez jakiś czas, ale to się zgadza z moim wyobrażeniem o jego liście priorytetów. I Dean z Samem mnie czasem denerwują z tym ich nastawieniem "My jesteśmy najważniejsi i niech świat się wali i pali".
Co do sceny Virgila strzelającego do Kripke i Boba... myślałam, że zaraz ktoś wybuchnie śmiechem, albo coś... była taka stereotypowa
A na koniec: Kto zgadnie, o czym pomyślałam, gdy Jared powiedział, że w tym świecie nie są nawet braćmi?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Sob 20:45, 26 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izoch
Okulista
Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sammyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:26, 26 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Łomatko boska, oglądam dziwne szoł chybaaaa... A, nie, to SPN.
Czyli: kontynuacja pierwszego wrażenia po obejrzeniu.
Atrisowe ostatnie, u mnie... Cóż, drugie:
Cytat: | Kto zgadnie, o czym pomyślałam, gdy Jared powiedział, że w tym świecie nie są nawet braćmi? |
[Bo moja pierwsza myśl to J2, J2, J2!]
Przede wszystkim, bardzo miło mi powiedzieć, że mimo wielkich obaw (M.in. Genevieve, której nie lubię, cała akcja z alternatywną rzeczywistością, Mishe, Jaredy, Sery i inne - to dla mnie było stanowczo za dużo do pojęcia) całkiem mi się podobało. Niektóre sceny, jak płacząca Gen na wieść o śmierci Mishy, to była całkowita przesada i osobiście mnie niezbyt rozbawiło, jednak reszta się broniła.
Sam i Dean wyskakują przez okno, by pojawić się w jakiejś hali, przed jakimiś kamerami, za którymi stoją jacyś ludzie. I jakoś nie mogą przestać czegoś od nich oczekiwać. Deana próbują umalować - a raczej nie próbują, a malują - Samowi każą jakichś wywiadów udzielać - i biedak się gubi, bo nie wie, o co pani prowadzącej rozmowę chodzi - a potem okazuje się, że, och, nie są Samem i Deanem, a Jaredem i Jensenem (niesamowita scena dla Polaków: What are you, Polish? plus całe "Padaleski. Lecki", bo miło widzieć taki malutki akcent polski), którzy najwidoczniej są na siebie obrażeni, bo wszyscy się dziwą, iż ze sobą rozmawiają. Co lepsze, są bogaci, mają kierowcę, a Impali na podwórku od groma i wszystkie to makiety (biedny Dean. Po raz kolejny Impala doprowadzała go do zawału).
Następna scena to pani-domu-Gen-Padalecki-żona-Jareda-która-nie-lubi-Jensena-który-nie-rozróżnia-wielbłąda-od-czegoś-tam, całująca swojego mega-gwiazdora-Jareda-Padaleckiego, na widok czego Jensen-Dean-kij-wie się krzywi. Też się skrzywiłam. I nie, nie chodzi o pocałunek [wcale...], a o to, że nie, ta pani się nie zmieniła wcale. J2 ratowało mi tę scenę, bo ta pani nadal wygląda na lekką... um [bitch], która krzywi nos ciągle, jakby coś śmierdziało, a na dodatek jej mimika i głos są po prostu nie do zniesienia. Na szczęście musiała iść na to całe wydra-thing.
Był też Misha. Który, och, nie był Castielem, nie ma tak łatwo. Szkoda, chciałabym widzieć Castiela, którego otaczają te całe nowinki, z którymi i tak gubił się, będąc tylko aniołem. Ale było zabawnie. Dali pożywkę fanom tweetów Mishy (w tym i mnie) oraz wielkim J2 wielbicielom (w tym... i mnie), a w kolejnych scenach Misha rozbawiał nas swoimi jękami, piskami i płaczem. Miła odmiana po scenach poważnego Casa.
Podkoloryzowana, zabawna scena Eric-Bob po śmierci pana wyżej niesamowita, potem elementy Matriksowe i uciekanie od kul, Gabryś, którego też wydaje mi się, że widziałam, burząca się Sera, choreograf bitw i granie Sama i Deana... cóż, Sama i Deana - niesamowite punkty tego odcinka. Muszę przyznać, że momenty, gdzie kręcili sceny do serialu były dla mnie takim wyzwalaczem śmiechu, że żyję cudem. Tańczący w tle Jared, gdy Jensen próbuje trzymać się wyznaczonej linii, a także oburzenie na sztuczne sztylety - świetne.
Ale, tadam, znajdzie się coś, czego nie lubiłam. Poza Gen.
Przede wszystkim, uważam, że jest za dużo tych zabawnych epizodów w sezonie. Jeden rozumiem. Jeden i pół też. Tutaj zaczynam powoli bać się każdego kolejnego odcinka, bo zapewniają, że będzie zabawnie, wesoło. Przyznaję: Komediowe odcinki to jedne z najlepszych - na równi z tymi wyciskającymi łzy i jak za nie się biorą, to porządnie, ale wolałabym normalnych Winchesterów, w normalnym świecie, z normalną Impalą, podróżujących do normalnego miasta na normalne polowanie. No, polowanie normalne nie jest, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że SPN to nie serial komediowy, nie za to go pokochałam, prawda?
Trochę też zdziwiłam się po całym "Żadnego nieba, piekła, Boga, aniołów". Sama wierząca nie jestem, ale, nie oszukujmy się, wierzących ludzi nie brakuje.
Co do końca, który nie podobał się Atris... Ja bardzo go lubiłam. Prosty, ale wymowny. Przynajmniej ze sobą rozmawiamy, całe to To życie nie jest tyle warte, co nasze... Dla mnie to istne Będzie dobrze, Dean. Znowu będziemy braćmi. I muzyka nie była potrzebna.
Podsumowując: Odcinek komediowy w SPN to niemal gwarantowany sukces. Potrafią zrealizować te epizody na najwyższym poziomie i życzę twórcom innych seriali, by też się tego nauczyli. Jak każdy komediowy odcinek jest też chwila refleksji, podana nam w niezbyt nachalny sposób. Jednak boję się, że przesadzają. Za nami już jeden iście komediowy epizod, teraz drugi, szykuje się prawdopodobnie kolejny. Ile można...?
8/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Westeros Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:31, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Jak da mnie odcinek był niezły do połowy. Potem zaczęło się coś psuć.
Gabrysia nie widziałam, ale za to w scenie jak Virgil rzuca Baltim przez salon Bobby'ego widać, że to nie Sebastian tylko jakiś inny pan To taki newsik
EDIT
To nie był Gabriel tylko ktoś kto na pierwszy rzut oka wygląda jak on.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rory Gilmore dnia Wto 23:39, 30 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
evi
Messi Oosom Łajf
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:57, 14 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Ojojoj, serdecznie się upłakałam na tym odcinku ze śmiechu, bo było naprawdę zabawnie. Cieszę się, że pomiędzy te wszystkie walki wplatają coś, na czym można się pośmiać i oderwać od tematu przewodniego, który jednak bywa poważny i nie do śmiechu.
Na początku wielkie pojawienie się Balthazara, po obejrzeniu całego odcinka nie wiem, czy oceniać to na plus, czy na minus, w każdym razie mój do niego stosunek jest neutralny, może w przyszłości bardziej go polubię? Wydaje mi się nieco dziwną postacią, bardzo... poplątaną - tak to chyba dobre słowo.
I od skoku przez szybę zaczyna się ostra jazda bez trzymanki. Może nie wzbudzała emocji właściwych pozostałym odcinkom, ale o to właśnie chodziło. O chwilowy oddech. W serialowym świecie podobało mi się wszystko, nawet Gen nie irytowała tak bardzo - a pierwsza w nią scena wyszła całkiem nieźle. Misha-Castiel był całkowicie rozwalający Uwielbiam go jeszcze bardziej (o ile można - zarówno samego Mishę, jak i Castiela).
Niektórzy się mogą oburzać, że Dean i Sam zostali trochę wykorzystani, ale przecież, jak już pisałam, ileż razy Castiel ma się im odwdzięczać za zamknięcie apokalipsy? Oni choć raz mogliby coś dla niego zrobić. A że im całego planu nie wyjawił... cóż, Sam i Dean sami nie są kryształowi, a czasy wojny wyglądają jednak inaczej niż czasy pokoju. Systemy wartości trochę ulegają zmianie, nie czarujmy się, że tak nie jest.
Podsumowując - odcinkowi bez cienia wątpliwości daję 10 punktów. Bo mnie ubawił serdecznie i z chęcią bym go obejrzała po raz kolejny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Westeros Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:59, 17 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
No jak sie wypowiadałam wcześniej to odcinek mnie rozwalił. Nagłe pojawienie się Balthazara, który latał jakby dostał rozwolnienia, Virgil, wielkie BUM i nagle gdzie my jesteśmy? Och, na planie serialu o braciach, którzy jeżdżą po kraju i szukają potworów. BTW, nie nazywasz się Sam, tylko Jared Padalecki a ty jakiś Jensen Ackles, nosicie makijaż a w przyczepie jest akwarium z rybkami oraz dowód, że niejaki Jensen Ackles grał w operze mydlanej. Poza tym Castiel to idiota, któy wszystko opisuje na twitterze a Sam poślubił Ruby. W jego ogrodzie jest również alpaka, która jest chyba wyjątkowym członkiem rodziny, gdyż pojawia się na wielu rodzinnych zdjęciach państwa Padaleckich.
Jak pisałam wcześniej odcinek był super, ale do połowy. Potem jak wpadł Virgil i zaczął wszystkich wybijać to cóż, zrobiło się jakoś męcząco. Poza tym Cas nieźle wyciućkał Winchesterów i zawarł układ z Baltim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|