|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:50, 07 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Powody leżały i w dziewczynach i Housie. Bowiem House, pomimo swojego cynizmu, zaprzeczania wszystkiemu, niewiary itp ma jedną cechę: ma zasady. Jakie one by nie były.. ale je ma. I jedna i druga złamały te zasady, przekroczyły punkt graniczny. Amber była bezwzgledna, uparta inteligentna, czyli to co lubi House, prawda? Ale przegieła, dla Housse'a przekroczyła ową niewidzialna granice i straciła wszystko w jego oczach o czym mówi całkiem wyraźnie.
A teraz.. co kobieta musi zrobic żeby spodobać sie House'wi?
Musi:
zaimponować
wzbudzić szacunek
podziw
mieć zasady
nie próbować go zmienić
musi jej ufać
House powiedział że poznał Stacy na turnieju paintballu, gdzie go zastrzeliła. Tym mu zaimponowała, cenił ją bo była bardzo dobrym prawnikiem, podziwiał że z nim wytrzymuje itp oraz..................... zaufał na tyle że miała upoważnienie do podejmowania decyzji zdrowotnych. I uważał że ona ma zasady.
Co zrobiła Stacy? Zawiodła na całej linii. Nie wdaje sie rozważania uratowała życie czy nie bo Cuddy była przeciwna... Potem go zostawiła. Ok, wiem z autopsji, ze bycie z chorym to koszmar. Ale jak sie kocha to sie nie ucieka tylko walczy.
Ok, House sie pogodził i nagle ona wraca. Prosi o pomoc dla męża. Jaki efekt wiadomo. I teraz przypomnijcie sobie co House zawsze robi w takich sytuacjach, jak jak nie jest pewny? Robi test. I on ten test zrobił. Oczywiście, że mu wtedy na niej zalezało, że walczył. Ale to był cholerny test. Bo sytuacja była kalką. Bo Stacy zamiast walczyć z mężem o wszystko, mając problemy zaczeła się wycofywać. Uciekać. Zaczeła zacieśniac stosunki z Housem. Zostawiając tak naprawdę Marka samego z jego problemami. W koncu odchodzi... do Hause'a. Ok.. mozna niby powiedzieć że ją wykorzystał. Nie. Ona nie zdała testu. zawiodła znowu. Złamała zasady. Bo House pomimo wszystko wierzy, że sa ludzie którzy zachowuja sie uczciwie. Zawsze krzyczy, że nie ma miłości, wierności bohaterstwa.. ale jak mu ktos to udowodni ze jest....(vide ta kubańska para, dziewczynka chora na raka która udowadznia że jest kimś..)
House poddał testowi Stacy i ona nie zdała. I ja go rozumiem. Ona zrobiła 2 imho niewybaczalne rzeczy w oczach Housa: zostawiła (chciała) męża w takim stanie dla niego.. oraz potem wróciła do niego jak z Housem jej nie wyszło. I tak naprawdę wizyta Marka u House'a nie ma nic do rzeczy. Gdyby Stacy postawiła sprawę jasno Markowi ZANIM się przespała z Gregiem, było by inaczej. A tak.. on jej mówi wyraźnie ze nic z tego nie będzie, bo on sie nie zmieni więc ona znowu ucieknie.
Dla mnie jest jasne że ona jest słaba. Ucieka od problemów. I zawodzi. I dlatego House nie chce z nia być. Czy ją kocha? Kocha raczej wspomnienia o niej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 18:48, 08 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ja się podpisuję pod tym, co kira napisała. To jest właśnie ten problem - Stacy próbuje przekonać House'a, że tym razem będzie inaczej, że tym razem nie da się odepchnąć, że nauczyła się czegoś na własnych błędach, że mogą spróbować jeszcze raz i tym razem się uda. Ale wchodzi w ten potencjalny nowy-stary związek zaczynając od kłamstwa i ucieczki, i porzucenia faceta, którego podobno kocha, a który jest w bardzo trudnej sytuacji i potrzebuje jej wsparcia. Gdyby Stacy naprawdę się czegoś z tej całej katastrofy z nogą House'a nauczyła, to by albo została z Markiem i walczyła o swoje małżeństwo, albo by postawiła sprawę jasno. Pamiętacie scenę na dachu, kiedy House mówi "Możesz mieć życie z Markiem, albo życie ze mną. To nie jest łatwe, ale to jest proste."? Ona jest kompletnie niezdecydowana, czego chce dalej. House ewidentnie oczekuje od niej jakiejś jasnej deklaracji, a ona zasłania się i mówi, że jeżeli nic nie powie Markowi, to go nie zrani. Czyli w tym momencie nie planuje od niego odejść - noc spędzona z Housem to dla niej nie jest początek czegoś nowego, tylko krótka wycieczka w przeszłość. Chciałaby zostać z mężem, a jednocześnie mieć House'a. To nie jest związek, to jest wykorzystywanie go.
Moim zdaniem powód, który podaje jej House (że on się nie potrafi zmienić i nie będzie jej w stanie dać tego, czego potrzebuje) to jest unik, a nie jego prawdziwa motywacja. Mówi jej coś, co ona będzie w stanie zaakceptować i jednocześnie jej to nie złamie (bo on do niej mimo wszystko coś czuje i nie chce, żeby cierpiała). Bierze winę na siebie, mówi, że ten związek nie ma szans przez niego. Tak naprawdę myślę, że on, widząc sytuację z Markiem i to, jak bardzo Mark jest zdesperowany, żeby ich małżeństwo się nie rozsypało (a jednocześnie nie potrafi tego Stacy pokazać i ją odpycha - brzmi znajomo?) przypomina sobie swoją własną przeszłość. On nie chce się pakować w związek ze Stacy nie dlatego, że to jej nie zapewni szczęścia, tylko dlatego, że spodziewa się, że ona go znowu zrani. Widzi, że nie może jej zaufać - dwa razy Stacy znalazła się w podobnej, bardzo trudnej sytuacji (unblessed - zgadzam się, to nie jest dokładnie to samo, ale podobieństwa są i to istotne) i dwa razy zareagowała tak samo - złamaniem obietnicy i ucieczką od problemu. House zna siebie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że trzeci raz jest nieunikniony, bo to akurat w jego rozmowie ze Stacy jest prawdą - on na pewno prędzej czy później zrobi coś, czego ona nie będzie w stanie zaakceptować. I zna Stacy na tyle dobrze (i dostaje nowe powierdzenie tego), żeby wiedzieć, co ona zrobi w takiej sytuacji - ucieknie, zostawiając go znowu w jakimś bagnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:53, 08 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ach! Taki natłok argumentów Oskarżycieli nie może pozostać bez reakcji! Czy mamy tu jakiegoś obrońcę? Ktoś się podejmie? Na ławie oskarżonych zasiada Stacy Warner.
Wysoki Sąd raczy wysłuchać.
KIRO - nie kupuje tego podobieństwa z zasadami i obiema dziewczynami. Nie dlatego, że nie wiem do czego zmierzasz, tylko po prostu nie rozumiem go. Kompletnie nie widzę tego, co ty. Wydaje mi się to strasznie naciągane. Może po prostu zupełnie inaczej odbieramy te postaci. Kira napisał: | House powiedział że poznał Stacy na turnieju paintballu, gdzie go zastrzeliła. Tym mu zaimponowała, cenił ją bo była bardzo dobrym prawnikiem, podziwiał że z nim wytrzymuje itp oraz..................... zaufał na tyle że miała upoważnienie do podejmowania decyzji zdrowotnych. I uważał że ona ma zasady. | It's a crap! (bez obrazy, to nie jest personalne) To House! Miała mu zaimponować strzelankami? Ledwie się poznali, a już wylądowali na randce - wnioskuje to z tego, że po tygodniu mieszkali razem. Czyli nie miał pojęcia o tym, jakim jest prawnikiem. Owszem, zapewne zaimponowała mu czymś, ale nie tym, czym myślisz. Znając tę postać, była to zapewne błyskotliwość, umiejętność dyskusji. Pewnie nie dawała się mu przegadać, umiejętnie odpowiadała na jego urocze metaforki i wysublimowany sarkazm. Mogą to potwierdzić słowa Stacy odnośnie nieudanej pierwszej randki. Co do upoważnienia - kto inny miałby je mieć? Nie sądzę, żeby to była kwestia szczególnego zaufania (choć oczywiście uważam, że jej ufał) tylko po prostu nie było nikogo innego. Cytat: | Co zrobiła Stacy? Zawiodła na całej linii. Nie wdaje sie rozważania uratowała życie czy nie bo Cuddy była przeciwna... Potem go zostawiła. Ok, wiem z autopsji, ze bycie z chorym to koszmar. Ale jak sie kocha to sie nie ucieka tylko walczy. | Owszem zostawiła. Ale (powtarzam się, wiem) nie zwalajmy wszystkiego na nią. House sam zdaja sobie sprawę, że ją karał. On znacznie się przyczynił do jej odejścia. Na szczęście nie mam doświadczeń z osobami tak dotkniętymi, ale co innego opieka nad chorym, a co innego nad człowiekiem, który ci powtarza żebyś się odpierdzieliła bo to wszystko twoja wina - bo nie trudno się domyślić, że tak to wyglądało. Nie powinna była odchodzić. Ale to też nie powinien być koronny argument. A Cuddy NIE BYŁA nigdzie przeciwna amputacji mięśnia. Była jedynie wstrząśnięta odważną (no dobra, kontrowersyjną) decyzją Stacy. Nie odebrałam jej słów jako potępienia pod względem medycznym.
Nie zgadzam się z twoją opinią o tym, że choroba Marka jest "kalką" sytuacji z Gregiem - ale o tym pisałam wyżej, nie będę się powtarzać. Chociaż zwróciłaś moją uwagę na jedną rzecz - faktycznie, przerywając pocałunek w Baltimore, House zaczął: "Gdybyś nie pokłóciła się z Markiem...". To może świadczyć o tym, że traktował ten incydent jako przejaw słabości Stacy. Ale nie jako próbę. On wierzył, że ona do niego wróci - zauważyliście jak kalkulował w rozmowie z Wilsonem: "Nie zostawi go teraz, w środku rehabilitacji. Za duże poczucie winy." Na początku z pewnością walczył o nią, jak to House w myśl zasady "Cel uświęca środki". Zmienił zdanie później. Cytat: | Bo House pomimo wszystko wierzy, że sa ludzie którzy zachowuja sie uczciwie. Zawsze krzyczy, że nie ma miłości, wierności bohaterstwa.. ale jak mu ktos to udowodni ze jest....(vide ta kubańska para, dziewczynka chora na raka która udowadznia że jest kimś..) | To już trochę z boku tego wątku, ale tu właśnie się mylisz. On w to nie wierzy. Taki przypadki traktuje jako coś osobliwego, co jest wybrykiem natury, śmiechem bogów, efektem nadmiaru jakiś hormonów czy czymkolwiek innym. To jest anomalia w ludzkim popieprzonym zachowaniu, a anomalie go fascynują. Podziwia to osoby, bo są inne, bo są dziwakami, ale one go do niczego nie przekonują. Nie przesądzają o reszcie, nie wpływają na nic. Po prostu zdarzają się raz na miliard istnień, a podstawową zasadą jest wciąż Everybody lies. Cytat: | House poddał testowi Stacy i ona nie zdała. I ja go rozumiem. Ona zrobiła 2 imho niewybaczalne rzeczy w oczach Housa: zostawiła (chciała) męża w takim stanie dla niego.. oraz potem wróciła do niego jak z Housem jej nie wyszło. Gdyby Stacy postawiła sprawę jasno Markowi ZANIM się przespała z Gregiem, było by inaczej. A tak.. | Masz rację, popełniła błąd. Greg też. Jest 1:1. PODSUMOWUJĄC KIRA napisał: | Dla mnie jest jasne że ona jest słaba. Ucieka od problemów. I zawodzi. I dlatego House nie chce z nia być. Czy ją kocha? Kocha raczej wspomnienia o niej. | Z teorią testu się już nie zgodziłam, że zawiodła - tak. Oboje zawiedli. Czy ją kocha? Oczywiście.
Dzięki za możliwość debaty - kocham ten przypływ emocji kiedy mogę się z kimś "pokłócić".
DZIO - zgadzasz się z Kirą? O! A ja nie
dzio napisał: | Gdyby Stacy naprawdę się czegoś z tej całej katastrofy z nogą House'a nauczyła, to by albo została z Markiem i walczyła o swoje małżeństwo, albo by postawiła sprawę jasno. Pamiętacie scenę na dachu, kiedy House mówi "Możesz mieć życie z Markiem, albo życie ze mną. To nie jest łatwe, ale to jest proste."? Ona jest kompletnie niezdecydowana, czego chce dalej. House ewidentnie oczekuje od niej jakiejś jasnej deklaracji, a ona zasłania się i mówi, że jeżeli nic nie powie Markowi, to go nie zrani. Czyli w tym momencie nie planuje od niego odejść - noc spędzona z Housem to dla niej nie jest początek czegoś nowego, tylko krótka wycieczka w przeszłość. Chciałaby zostać z mężem, a jednocześnie mieć House'a. To nie jest związek, to jest wykorzystywanie go. | Trudno się nie zgodzić, ALE masz rację połowicznie. Owszem, zły start, ale ty stawiasz sprawę tak, jakby ona się w ogóle nie zdecydowała. A podjęła decyzję. Powiedziała Gregowi, że jak wróci do mieszkania porozmawia z Markiem. Późno, to prawda, ale nie zamierzała tego dalej przekładać. Podjęła decyzje. Że jest słaba? Też prawda. Ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż sądziła, że House jej nigdy nie wybaczy. A TO SIĘ ZMIENIŁO!!! Okazuje się, że związek, ze stratą którego się nigdy nie pogodziła, ma szansę, o której ona myślała że już dawno nie istnieje! Nie wskoczyła Housowi do łóżka jak tylko znowu się spotkali. Opierała się bardzo długo jak na zakochaną kobietę. Jej mury zaczęły pękać, gdy zaczęło się okazywać, że Greg rozumie, że mu zależy. Cytat: | Moim zdaniem powód, który podaje jej House (że on się nie potrafi zmienić i nie będzie jej w stanie dać tego, czego potrzebuje) to jest unik, a nie jego prawdziwa motywacja. (...) Tak naprawdę myślę, że on, widząc sytuację z Markiem i to, jak bardzo Mark jest zdesperowany, żeby ich małżeństwo się nie rozsypało (...) przypomina sobie swoją własną przeszłość. On nie chce się pakować w związek ze Stacy nie dlatego, że to jej nie zapewni szczęścia, tylko dlatego, że spodziewa się, że ona go znowu zrani. | To nie to, że on się tego spodziewa. On się tego boi. Tak, to może być powód, jednak nie jedyny. Sytuacja z Markiem też miała swój udział, dobro Stacy również.
Przyznaje się do bycie częściowo pobitą. I TAK, zabolało. Ma ktoś Vicodin? Ale jako że najlepszą obroną jest atak, to podkreśle - to Greg ją do siebie odsuwał i to on wywalczył jej powrót - czyli romans, o który tak chętnie ją oskarżacie. Tak, nie jest ideałem. Ale jest jedyną kobietą, którą może tak pokochać i właśnie dlatego tak się boi. Boi się, bólu psychicznego tak jak nie chce odstawić Vicodinu, chociaż mimo tego, że się nie przyznaje, zdaje sobie sprawę z uzależnienia. House jest tak samo słaby i tchórzliwy jak ona. Ona nie mogła odejść od Marka, bo nie chciała go zranić, on nie chce z nią być bo sam nie chce zostać zraniony. Jednak Stacy się na coś decyduje, podejmuje wyzwania losu, reaguje na zmiany. House potrafi jedynie stwierdzić, że "przekleństwem świata jest, że wszystko się zmienia" i jedyne na co potrafi się zrobyć, to walka z wiatrakami o utrzymanie status quo. Bo wszystko się zmienia, tylko on nie potrafi. Ostatecznie to on jest większym tchórzem niż ona. Co zresztą zauważa Wilson w scenie na dachu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:13, 08 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Może to, co powiem, bedzie mało kreatywne, ale zgadzam się z dzio. (Może nie na 100% z tym, co mówiła kira, ale z dzio tak.) Stacy boi się problemów i unika problemów, być może dlatego, że boi się zawieść. Szukając ucieczki przed porażką zawodzi na całej linii. Najpierw zostawia potrzebującego jej mężycznę, którego kocha. Wyjeżdża, wychodzi za mąż. Nie jest to Książę z Bajki, ale kocha męża. Po czym bum! lądujemy w zupełnie innej, a jakże podobnej sytuacji. I Stacy znowu próbuje zwiać. Nazwane to zostaje próbą powrotu do Tego Jedynego, ale srsly, to powtórka z rozrywki. Znowu chce zostawić potrzebującego jej mężycznę, którego kocha. Ha. Źle.
unblessed, Ty też masz częściowo rację. House nie jest bez winy, żesz, oczywiście, że nie jest. To on puszcza w ruch tę machinę, która ostatecznie doprowadza do Wielkiego Dylematu Stacy. Gdyby nie on, gdyby nie jego nieustanny evil!plotting (^^ do niczego by nie doszło. Z drugiej strony myślę, że sytuacja z Markiem na schodach trochę go otrzeźwiła. Pokazała mu, że a) Stacy znowu ma zamiar kogoś zostawić ze złamanym sercem, b) Marka stać na o wiele więcej, niż Grega, walczy o Stacy tyciuńkę bardziej, niż to robił House. Nie jestem ani psychologiem, ani scenarzystą, nie mnie wgłębiać się w motywacje bohaterów. Sądzę jednak, że - nawet, jeśli House wziął pod uwagę i Marka, i Stacy i całą resztę tego emocjonalno-uczuciowego kramu - Gregory ją odprawił ze strachu zarówno przed kolejnym bolesnym doświadczeniem (to nieco mniej), jak i przed przyszłościa samą w sobie. Bo wspólna przyszłość oznaczałaby początek nieuniknionych zmian, oznaczałaby walkę i myślę, że w tym House był podobny do Stacy - bał się przegrać.
Jeśli trochę nieskładnie, przepraszam. House/Stacy wyznawałam przez całe 45 minut odcinka "Co się wydarzyło w Baltimore". Później jakoś to tak... Odpłynęło, by przeewoluować w Mark/Stacy. Reasumując: nie jestem w pełni na "tak", ale nie mówię "nie".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 1:00, 09 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed - jedna ważna sprawa. Ja się wcale nie staram pokazać, że Stacy jest wredną suką, a House jest bez winy i generalnie cudowny niesłychanie. Dyskutujemy o ich możliwym związku, a nie o ich wadach i zaletach, błędach i próbach ich naprawiania. Więc gryzienie w obronie Stacy nie będzie konieczne. Ja chyba nawet w jej temacie w dziale Postaci pisałam coś w obronie jej decyzji na temat nogi House'a...
Więc - piszesz, że Stacy w końcu pojęła decyzję, kiedy przekonała się, że House'owi zależy. Dla mnie ta scena wyglądała nieco inaczej - Stacy podjęła decyzję dopiero w momencie, kiedy została de facto postawiona pod ścianą - kiedy House otwarcie oczekiwał z jej strony jakiejś deklaracji. Na początku tej dyskusji była gotowa nie robić nic, niczego nie zmieniać ("Jeżeli Mark się nie dowie, to go nie zranię."). Kto tu się stara zachować status quo?
A na temat tchórzliwości House'a - przynajmniej na polu spraw osobistych i emocji - nie mam zamiaru za bardzo dyskutować, bo się z Tobą ciężko nie zgodzić. Przy czym akurat z jego powodami takiego zachowania jest mi się o wiele łatwiej zgodzić. Ojciec sukinsyn, dzieciństwo spędzone na przeprowadzaniu się co kilka lat na drugi koniec świata, zostawiając znajome miejsca i przyjaciół za sobą, a na koniec "miłość jego życia", która (jasne, w znacznym stopniu z jego winy, ale jednak) zostawia go w największym dole jego życia. Trudno się dziwić, że facet ma problem z dopuszczeniem kogoś blisko, jeżeli w jego doświadczeniu to się kończy gorzkim rozczarowaniem prędzej czy później. Jeszcze trudniej się dziwić, kiedy to jest osoba, która już raz kiedyś go tak potraktowała. W tej sytuacji może "tchórzliwość" nie jest odpowiednim słowem, niemożność zrobienia czegoś wyjątkowo odważnego to nie jest "tchórzliwość", po prostu nie każdy do takiej ekstremalnej odwagi jest zdolny - a w przypadku kogoś tak potłuczonego życiowo, jak House, stuprocentowe zaufanie komuś, kto cię raz skrzywdził, kwalifikuje się jako ekstremalne zachowanie.
A, tak dla jasności - we wcześniejszej wypowiedzi kiry zgadzam się z częścią o tym, że Stacy ucieka i (w pewnym stopniu) powtarza ten sam błąd, który popełniła z Gregiem. Ale jeżeli chodzi o to, co napisała o podstawach ich pierwszego związku, muszę się zgodzić z unblessed - to nie tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsanti
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:36, 09 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Sorry ale dal mnie zachowanie Stacy po jej powrocie mówiło tylko tyle ze się zdecyd0owac nie potrafiła czego chce od życia. Czy może wrócić do Housa i zostawić Marka czy wreszcze dac sobie spokój z Housem i przestac go meczyc a może by miec ich tak obu naraz. Niestey ten cały związek dla mnie był pomyłka. Ciesze się że tan drugi epizod tak się skończył i że House podjął męska decyzje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:03, 09 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Dobra, dziewczyny, krótko bo muszę wyjść
Nadal pozostaję przy swoim zdaniu. Dla mnie decyzję podjął juz na dachu. Obejrzyjcie te scene jeszcze raz. I jego twarz jak mówi że oszukała Marka, oraz gdy mówi ze jak mu nie powie to go nie zrani. Czego House nie znosi?
Kłamstwa.
Co robi Stacy?
Kłamie.
Druga sprawa... zwróciłyscie uwagę jaki problem medyczny przewija sie przez ten odcinek? A raczej.. kogo dotyczy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:48, 09 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Hehe, widzę że się dzio przestraszyła mojego gryzienia i kopania, a słusznie, słusznie Tak poważnie, to ja po prostu czepiam się argumentów, na które sie powołujecie, wszystko to dlatego, że po prostu widzę ich razem. Absolutnie nie bierzcie tego do siebie, ja bardzo cenie sobie Wasz udział w tej dyskusji dzio napisał: | Ja się wcale nie staram pokazać, że Stacy jest wredną suką, a House jest bez winy i generalnie cudowny niesłychanie. Dyskutujemy o ich możliwym związku, a nie o ich wadach i zaletach, błędach i próbach ich naprawiania. | Ja rozumiem, ale zwróć uwagę (nie mówię to kontretnie o Was, ale o ogólnych tendencjach) generalnie reakcja wygląda tak:
Pytanie: Shipper House + Stacy?
Odpowiedź: Nie wiedzę ich razem. No bo ona jest taka... Już raz go zostawiła, więc teraz niech się odwali...
Cytat: | Więc gryzienie w obronie Stacy nie będzie konieczne. Ja chyba nawet w jej temacie w dziale Postaci pisałam coś w obronie jej decyzji na temat nogi House'a... | To dobrze, że nie będzie konieczne. Chwali Ci się, że broniłaś
kira napisał: | Nadal pozostaję przy swoim zdaniu. Dla mnie decyzję podjął juz na dachu. Obejrzyjcie te scene jeszcze raz. I jego twarz jak mówi że oszukała Marka, oraz gdy mówi ze jak mu nie powie to go nie zrani. Czego House nie znosi? | Słońce, możesz zostać przy swoim zdaniu, ale nie obiecuje Ci, że przestanę na tym forum namawiać, żebyś swą opinię zmieniła A odcinek obejrzę, chociaż akurat wyraz jego twarzy pamiętam. To be continued
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:00, 09 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Moja córka twierdzi, że jestem uparta jak muł pasiasty albo i bagienny:D
i zdania nie zmienię. Niestety, niespodziewania goście się zwalili, więc obszerniej jutro.
Jesu.. jestem zdrowo walnieta, kłocic sie o serialowa postać
Dodam tylko, że jest to jeden z niewielu seriali, w którym właściwie wszystko ma znaczenia. Drugi taki serial to Babilon.
PS Na awersje do Stacy ma prawdopodobnie wpływ (niewielki, ale jednak) grająca ja aktorka, tzn udająca że gra:P
Nasz ulubiony ciąg dalszy nastapi jutro:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsanti
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 8:18, 10 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Kira popieram, może dażyła bym ta postać jakąkolwiek sympatią gdyby aktorka wczuła się w role a tu mamy drewno i to i z kilkoma liftingami twarzy które uniemożliwiają okazywanie uczuć i gre mimika twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:12, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed napisał: |
generalnie reakcja wygląda tak:
Pytanie: Shipper House + Stacy?
Odpowiedź: Nie wiedzę ich razem. No bo ona jest taka... Już raz go zostawiła, więc teraz niech się odwali... |
I to jedna z najgłupszych mozliwych reakcji. Pewnie, to wszystko jej wina, zostawiła biednego, samotnego Grega po operacji, do której sama doprowadziła, więc teraz niech da mu święty spokój.
Tylko jest jeszcze jeden taki malutki argumencik - ona go kochała, pewnie nadal kocha. Nie wiem, dlaczego wtedy odeszła, ale mam dziwne przeczucie, że Houe po operacji stał się naprawdę nieznośny, a kto jak kto, ale on potrafi uprzykrzyć drugiej osobie życie. Nawet jeśli tą osobą jest Stacy. Myślę,że za tę sytuację sprzed 5 lat oboje ponoszą winę.
Ale myślę też, że nie ma takiej winy, której by się nie dało naprawić. I na pytanie: Shipper House + Stacy? odpowiadam TAK.
Mimo że jestem Hilsonką, zdaję sobie sprawę z tego,że ze Stacy House byłby szczęsliwy. Gdyby tylko pozwolił na ten związek. I zgadzam się z Wilsonem twierdzącym, że House chce być nieszczęśliwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:18, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Inka, słońce ty moje! Ja naprawdę zaczynam cię coraz bardziej lubić!
Nie wątpię, że House chce być szczęśliwy. Ale zgadzam się też z kimś, kto napisał gdzieś wyżej - House się boi. Z wysokiej góry upadek jest bolesny.
A im dłużej się zastanawiam nad kwestią nogi Grega, tym bardziej dochodzę co wniosku, że decyzja Stacy była słuszna. Skoro ból nie przechodzi, skoro kuracja ketaminą okazała się jednak nieskuteczna, znaczy że obrażenia były duże. A to z kolei oznacza, że nadzieje House'a na samoistne zregenerowanie były płonne, a jego śmierć całkiem realnym scenariuszem. I wciąż podziwiam Stacy, że na taką decyzję sie zdecydowała, świadoma jej konsekwencji. I to dwukrotnie!
Może jest słaba, ale w kryzysowych momentach potrafi udowodnić, że stać ją na podjęcie naprawdę ciężkiej decyzji. Ja bym chyba nie potrafiła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:51, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed napisał: | Inka, słońce ty moje! Ja naprawdę zaczynam cię coraz bardziej lubić! |
Ojejku Ja też Cię bardzo lubię... i to nie tylko ze względu na nasze podobne poglądy w stosunku do House'a i Stacy :smt002
unblessed napisał: | Nie wątpię, że House chce być szczęśliwy. Ale zgadzam się też z kimś, kto napisał gdzieś wyżej - House się boi. |
Tak, i to boi się na tyle,że z tego szczęścia rezygnuje. Pewnie bał się też tego, że będzie ranił Stacy...tylko jakoś mu nie przyszło do głowy,że ona pewnie wolałaby być z nim, mimo tego,że czasem by ranił, niż żyć bez niego.
A może...on nie chciał być szczęśliwy? Może wierzył,że jego samotność jest częścią jego samego i angażując się w związek ze Stacy, zmieniłby się? A ona przecież kochała House'a takim, jakim był do tej pory - złośliwym, cynicznym, zamkniętym w sobie...
Sama nie wiem, co myśleć o ich rozstaniu...Ale tak po cichutku liczę,że pod koniec serialu Stacy znów się pojawi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pannaX
Stażysta
Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:01, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ale Stacy już chyba nie wróci. Szczerze mówiąc nie widzę takiego związku, który już kiedyś nie wypalił na całej linii. Zostawiła Housea, potem chciała to samo właściwie zrobić z mężem...Ona sama nie wie czego chce. Problem jest w niej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:02, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ale chyba nie uważasz,że House był (jest) bez winy, prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:11, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ostatnio doszłam do wniosku, że ja, jako wielbicielka tej pary, jestem na tym forum dyskryminowana!
Upraszam Szanowne Moderatorstwo o wprowadzenie nazwy dla tego paringu, tak jak mamy Huddy, Hameronki, Hilsony czy inne takie.
Propozycje: 1. Hacy 2. Gracy
Obie spotykane na forach anglojęzycznych. Chyba lepiej brzmi HACY, z racji że wszystkie zaczynają się na "h", chociaż serialowa Stacy mówi raczej do House'a po imieniu, więc Gracy jest jakby bardziej wpasowana. Ja opowiadam się za Hacy. Ale można ankietę zrobić, jak co.
Uprzejmie domagająca się,
u.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez unblessed dnia Czw 20:14, 21 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 20:16, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
No cóż, w ankiecie przy temacie ULUBIONY SHIPPER jest opcja HOUCY (House + Stacy). ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:20, 21 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Fakt, tam jest, ale tu nie ma
W sumie Houcy to trzecia opcja. Podoba mi się. Wkleisz w nazwie tematu? Bo ostatnio, z racji że brak tej nazwy w forumowym obiegu, musiałam pisać w temacie ficka rozwlekłe House+Stacy... Irytujące
Udobruchana,
u.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:29, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
A ja bym optowała za Hacy...
Ale Wasza decyzja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:15, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ja też jestem za Hacy. Na zasadzie analogii: jest Hilson, a nie Houson, Hameron, a nie Houmeron itd. A poza tym Hacy ładniej brzmi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
unblessed
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:17, 23 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Jako że ja jestem osobą zgodną i uprzejmą, więc macie co chcecie - stanęło na Hacy. Jak komuś się nie podoba to nie mnie bić
Teraz w końcu mogę zmienić to długaśne House+Stacy w temacie ficka.
Dziękuję bardzo KAMIE za reakcję.
u.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez unblessed dnia Sob 16:18, 23 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:34, 25 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed napisał: |
Teraz w końcu mogę zmienić to długaśne House+Stacy w temacie ficka.
|
I ja też ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roman_Kr
Pacjent
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Konin Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:21, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
no między housem a stacy będzie jakiś tam mały romansik chyba w 4 sezonie ale nic z tego nie będzie i stacy definitywnie zniknie z serialu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:28, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Roman, w drugim sezonie był.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
Pacjent
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:06, 04 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
unblessed napisał: | Ostatnio doszłam do wniosku, że ja, jako wielbicielka tej pary, jestem na tym forum dyskryminowana!
Upraszam Szanowne Moderatorstwo o wprowadzenie nazwy dla tego paringu, tak jak mamy Huddy, Hameronki, Hilsony czy inne takie.
Propozycje: 1. Hacy 2. Gracy
Obie spotykane na forach anglojęzycznych. Chyba lepiej brzmi HACY, z racji że wszystkie zaczynają się na "h", chociaż serialowa Stacy mówi raczej do House'a po imieniu, więc Gracy jest jakby bardziej wpasowana. Ja opowiadam się za Hacy. Ale można ankietę zrobić, jak co.
Uprzejmie domagająca się,
u. |
uf....a ja myślałam,ze jestem sama za tą parą...ja też przyłanczam się do tego wniosku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|