|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Muniashek
Endokrynolog
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd <- Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 6:00, 13 Lut 2011 Temat postu: Nie zapomnij pamiętać [M] |
|
|
Ostrzegam od razu: angst. A nawet death!fick.
Krótka opowieść o starzejącym się Sherlocku i Johnie. Idea, która mi przyświecała, to Sherlock z chorobą, która niszczy jego wspaniały umysł.
Nie potrafię sobie wyobrazić, jak straszne musiałaby być dla Sherlocka świadomość, że w którymkolwiek momencie jego głowa go zawiedzie. "Dysk twardy" padnie. Wiem, że chyba mi to tak do końca nie wyszło, ale ta myśl mnie prześladowała, musiałam to napisać.
Jeśli z Alzheimerem coś nie pasi, mogę zmienić. Generalnie chodziło mi o chorobę, która przede wszystkim atakuje mózg. Z tego, co wyczytałam, Alzheimer właśnie tak działa - powoduje zaburzenia pamięci, prowadzi do otępienia. Nie wiem natomiast, nie potrafię się doczytać, czy u chorych występują tzw. "lepsze dni", ktoś obeznany w temacie mógłby potwierdzić lub zaprzeczyć...?
W zasadzie nie betowane, ale myślę, że tutaj już nie jest tak tragicznie. Trochę sama poprawiłam to, co zauważyłam, mam nadzieję że jest ok^^
Miłego czytania? Można powiedzieć.
***
Przyjaźń Sherlocka Holmesa i Johna Watsona, jak można się było tego spodziewać, trwała pomimo ich starzenia się. John próbował z kilkoma kobietami, ale zbyt wielka więź wytworzyła się między nim, a detektywem, żeby mogli mieszkać osobno. Przyzwyczajenie robi swoje, po kilku latach doszli oni do jednego słusznego wniosku, a mianowicie że będą musieli zestarzeć się razem. Johnowi stosunkowo szybko przestało to przeszkadzać, faktycznie przywykł do trudnego życia z Holmesem, nikt poza nim nie byłby w stanie wytrzymać wiecznych eksperymentów czy czasem naprawdę długo trwających melancholii Sherlocka, które oznaczały ciszę w domu i brak jakiejkolwiek rozrywki.
Johnowi Watsonowi jednak nie brakowało rozrywki. Początkowo tęsknił za wojną i akcją, po skończeniu pięćdziesięciu pięciu lat jednak coraz rzadziej mógł biegać z nieco młodszym Holmesem, który jeszcze tego nie rozumiał. Sherlock miał wyćwiczone ciało, które starzało się wolniej, o wiele później zrozumiał też powolność przyjaciela. Gdy minęły jego sześćdziesiąte urodziny, John miał sześćdziesiąt pięć lat, oboje dopiero wtedy zaczęli się lepiej dogadywać, skończyły się także sprawy dla Holmesa. Z początku doskwierała mu bezczynność, w końcu jednak przegrał z własnym ciałem, jak i umysłem.
Przez całe życie umysł Sherlocka nigdy go nie zawiódł. Najlepsza część detektywa była w pełni sprawna, dopóki nie padł na nią cień w latach starości. Wszystko wyszło na jaw, gdy Holmes po raz któryś z rzędu nazwał Johna Mycroftem. Potem zdarzyło mu się rozmawiać z niewidzialną mamą tak, jak to robił gdy był dzieckiem. Nie były to częste napady, ale dla Johna wystarczająco przerażające.
John sam był lekarzem i nie do końca rozumiał, dlaczego akurat Sherlock Holmes, jego Sherlock Holmes, dlaczego właśnie to go dotknął Alzheimer. Jednak po rozmowie z bardziej doświadczonym i zdecydowanie młodszym lekarzem nie było co do tego wątpliwości.
Pomimo dotychczasowych trudów życia z detektywem, kolejne lata dla Johna były jeszcze cięższe. Coraz częściej zapominający Sherlock wymagał opieki przez niemal całą dobę, bo nawet w środku nocy potrafił wychodzić z mieszkania, będąc przekonanym, że ma mordercę do odnalezienia, a wtedy tylko silne leki uspokajające mogły go zatrzymać. Czasami jednak starszy od niego John nie potrafił sobie z nim poradzić, dlatego musiał znaleźć dodatkowego opiekuna, któremu zdarzało się opiekować obojgiem.
John już od postawienia diagnozy świadomy był tego, że choroba Alzheimera skraca życie, przez długi czas nie dopuszczał jednak do głosu myśli o śmierci Sherlocka. Wmawiał sobie, że jego przyjaciel żył na tyle zdrowo, że nie ma potrzeby martwić się chorobą. Widząc jednak coraz szybciej pogarszający się stan detektywa, zdał sobie sprawę z tego, że to nie jest prawda.
Sherlock coraz rzadziej miewał stany pełnej sprawności umysłu, w ogóle już nie potrafił określić, w którym roku się znajduje. Najczęściej wracał do czasów, w których poznał Johna, wtedy też zajmował się największą liczbą spraw. Ich przyjaźń była młoda i głupia, poddawali ją różnym eksperymentom, które skutkowały brudnymi plamami w wielu miejscach w ich mieszkaniu. Wtedy też okazało się, że Holmes potrafił mieć ludzkie potrzeby i pragnienia, a w rzadkich momentach zachowywał się niemal jak dzikie zwierzę wypuszczone z klatki.
Nigdy wcześniej czy później nie rozmawiali o pogłębieniu ich przyjaźni, obaj doskonale rozumieli, że czasami tylko potrzebują dać się ponieść pragnieniom, ale to nic nie znaczy. Ciągnęli to przez kilka lat, dopóki ich przyjaźń nie przeszła na wyższy poziom, a oni – nie zaspokoili ludzkich potrzeb. Przyszło im to naturalnie, żaden z nich nie narzekał.
Kiedy Sherlock nieświadomie przenosił się do tych czasów, John z łatwością stawał się sobą sprzed lat. Rozmawiali wtedy ze sobą, jak gdyby nic się nie zmieniło, a ich młodość mogła trwać wiecznie, nie zważając na upływ czasu. Można uznać, że w ten sposób każdy z nich odreagowywał starość, zwłaszcza Holmes, który przed chorobą nie mógł się pogodzić z beznadziejną sprawnością ruchową, jak i z brakiem ukochanych zagadek. Często też w trakcie, w momentach świadomości, przeklinał swoje ciało i umysł oraz twierdził, że wolałby nie żyć.
Śmierć, zgodnie z obawami Johna, przyszła nagle, w najmniej spodziewanym momencie. Dla Sherlocka Watson znowu przeniósł się w lata młodości i udawał, że to wszystko, o czym rozmawiają, dzieje się naprawdę. Holmes przerwał swoją wypowiedź w środku zdania i spojrzał w pełni świadomie na przyjaciela, w jego wzroku John dostrzegł błysk tak często pojawiający się w czasach, które przed chwilą wspominali. Wtedy też zrozumiał, co się dzieje, ale przyjął to ze spokojem, uważnie patrząc na detektywa. Przez moment żaden z nich się nie odzywał, w końcu Sherlock zaczął powoli mówić:
- John… Nie zapomnij pamiętać, bo to jeszcze nie wszystko.
Zaraz potem jego serce przestało bić, a John jeszcze przez długi czas patrzył na genialnego detektywa, który umarł w spokoju, przed odejściem zostawiając jednak zagadkowe słowa, co było bardzo w jego stylu.
~the end.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:56, 13 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Chlip chlip
Śliczne.
Powinnam pewnie napisać coś więcej, ale jestem na świeżo i nie potrafię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vincent
Pacjent
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:31, 02 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Aż nazbyt realne. Smutne, strasznie smutne … to jest aż tak smutne , że cokolwiek by napisać zabrzmiałoby trywialnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cobra
Pacjent
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:41, 26 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
To piękne i przerażające zarazem, jak największy detektyw świata, wspaniały Sherlock Holmes przegrywa tą ostatnią walkę z własnym umysłem, niegdyś swoim największym skarbem. Starość jest naprawdę straszną rzeczą, nie wątpię, że dla Sherlocka była ona jeszcze trudniejsza do zniesienia, nagła bezczynność podyktowana przymusem, a później choroba. Dla Watsona również nie był to łatwy okres w życiu, najpierw musiał się zmagać z chorobą przyjaciela, później z jego śmiercią. Ale mimo wszystko jest w tym coś wspaniałego, a mianowicie niesłabnąca siła przyjaźni, tego, co było między nimi i nigdy nie miało prawa się skończyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|