|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
2% |
[ 1 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
4% |
[ 2 ] |
4 |
|
2% |
[ 1 ] |
5 |
|
4% |
[ 2 ] |
6 |
|
0% |
[ 0 ] |
7 |
|
8% |
[ 4 ] |
8 |
|
10% |
[ 5 ] |
9 |
|
12% |
[ 6 ] |
10 |
|
57% |
[ 29 ] |
|
Wszystkich Głosów : 50 |
|
Autor |
Wiadomość |
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:26, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
justykacz Tak! wyjęłaś mi to z ust. Świetne byłoby, gdyby House postanowił żyć ze względu na wyobrażenie sobie jej
Bo tak mi się wydaje, że spośród wszystkich halucynacji- to Stacy w prawdziwym życiu miałaby wpływ na House'a. Przecież nikogo innego nie słuchał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kaiketsu
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:41, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Mi też nie podobał się finał muzycznie. O ile do House trafiały zwykle utwory, które tekstem w ogóle nie pasowały, za to muzyką kapitalnie - o tyle teraz dali na odwrót, ale osobiście wolałem stare rozwiązania.
Również żałuję, że nie dali Stacy finałowego dialogu Bardziej (w sensie tego, co mózg House'a z nią wiąże) pasowałaby niż Cameron do wytknięcia House'owi tchórzostwa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kaiketsu dnia Czw 17:41, 24 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Henry_w
Pacjent
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:12, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Kaiketsu napisał: | To nie były rozmówki House'a z duchami, tylko z samym sobą. | Ej, no jasne Tylko, że Ciebie to zaskoczyło, a mnie trochę znudziło. Nie miałbym nic przeciwko małemu podsumowaniu w finale, ale ta autoanaliza wydała mi się zbędna i dość banalna. Ale to mój odbiór. Przyjąłem do wiadomości, że wielu osobom to się mogło podobać, jednak zgadzam się z @Kaiketsu - też uważam, że ta część odcinka była marnowaniem czasu. Mi by tylko wystarczyło zaakceptowanie przez House'a decyzji Wilsona. W tym geście zawiera się cała jego przemiana i rozmowa ze spersonifikowanymi zakamarkami podświadomości jest w moim odczuciu zbędnym dodatkiem. (I marnuje cenny czas, który House powinien spędzić z Wilsonem! )
Podkreślam jednak, że zakończenie mnie w pewnym sensie satysfakcjonuje. Brak dramatyzmu odebrałem na plus. A dodatkowo to hilson pełną gębą. Ostatecznie panowie dochodzą do wniosku, że liczy się tylko więź między nimi i WSPÓLNY czas, jaki im pozostał. Każdy widz zinterpretuje to jak chce, ale myślę, że fani hilsona (do których i ja się zaliczam) dostali w zakończeniu ile tylko dostać mogli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:40, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
nefrytowakotka napisał: | W tym budynku naprawdę zginął Gregory House. A teraz żyje ktoś inny. | Masz absolutną rację! House "rozliczył się" ze sobą i zdecydował, a my dostaliśmy w nagrodę cliffhangera a la Sherlock i... dobrze mi z tym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Nie 18:39, 27 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Mi też z tym dobrze, nawet bardzo
Ostatni tekst House'a jest świetny, nie tylko ze względu na oczywiste nawiązanie do pierwszego hilsonowego dialogu ever.
Wilson, no no no...niby szkoda, że umiera, ale jakże mi się to umieranie podoba...dobrze mu robi-że sie tak wyrażę...
Wciąż mi towarzyszy lekkość, choć się HMD skończył.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:53, 28 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Tak się zastanawiam, jakbym oceniła finał, gdyby nie Stacy... Obawiam się, że wtedy nie zostawiłabym na finale suchej nitki. Stacy dla mnie to ktoś w rodzaju wisienki na torcie, który dość jest ciężkostrawny i "niezbyt trzyma się kupy", ale wisienka wynagradza wszystko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Haloperidol
Pacjent
Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:43, 06 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Miałem ostatnio zaległości w 8 sezonie, ale już je nadrobiłem. Właśnie obejrzałem ostatni odcinek. Jakiś czas temu przestałem udzielać się na forum i komentować odcinki, ale teraz po prostu muszę...
Co do samego finału nie tak go sobie wyobrażałem. Raczej wolałbym, żeby House zszedł się na nowo np. z Dominiką. Ogólnie odcinek był dosyć ciężki, trzeba było się skupić. Ale cóż nie jest źle. House jak zwykle wyszedł cało nawet z ekstremalnej sytuacji, halucynacje dość ciekawe. Brakowało jedynie Cuddy.
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego serialu... To pewna, w 100% potwierdzona informacja, że 8 sezon był ostatnim sezonem House? Mimo wszystko liczyłbym na 9 sezon...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Haloperidol dnia Śro 21:44, 06 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:54, 07 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
100% pewności- nie zobaczymy już House'a :<
Chociaż po części to dobrze... nie chciałabym, żeby stało się z nim źle- gorzej niż było. Lepiej zakończyć, póki ludzie jeszcze serial oglądali i lubili.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House M.D
Pacjent
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przeworsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:53, 08 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Dopiero wczoraj obejrzałem finał. Sam sezon zacząłem oglądać na początku maja, nie czytałem żadnych spoilerów, od trzech tygodni nie wchodziłem też na żadne strony na których mógłbym na nie natrafić. Odkładałem ten moment jak najdłużej w czasie, ale w końcu trzeba było oglądnąć ten ostatni odcinek
Nienawidzę twórców za to co mi zrobili. Nie czytałem nigdy Sherlocka, nie miałem pojęcia o żadnym sfingowaniu śmierci i że mogą tak zakończyć House'a. I to było okropne. Dla mnie ta postać zawsze była symbolem. Symbolem wolności, wolności myślenia, bycia sobą niezależnie od sytuacji. Mimo że robił często głupie czy dziwne rzeczy. Czy nawet takie, po których traciliśmy do niego szacunek, to jednak był symbolem tych pięknych wartości (przynajmniej dla mnie). I teraz ten symbol umiera ? Nie chciałem takiego zakończenia, nigdy. Bo to by oznaczało, że to wszystko co House zrobił nie miało sensu, że twórcy pokazują nam środkowy palec, mówiąc że żyć tak jak House nie ma sensu.
Więc kiedy spadły te belki, po prostu się przeraziłem, ale pomyślałem "to nic, wyciągną go, będzie żył" a później nastąpił wybuch... Nigdy nie czułem takich emocji podczas oglądania czegokolwiek. Byłem totalnie porażony i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Oto House, symbol, mój symbol najwspanialszych wartości umiera. Ale jeszcze tliła się we mnie nadzieja. Po chwili ona też umarła. I zaczął się pogrzeb. I wtedy całkowicie się rozkleiłem, po prostu się popłakałem. Aż w pewnym momencie...telefon. Za chwilę drugi raz. I ta nadzieja zaczęła odżywać. Coś się dzieję, to nie może być bez znaczenia. I trzeci raz telefon. "Shut up idiot".
I wtedy już wiedziałem, wiedziałem że on żyję, że mój bohater przeżył. Że mój wierny kompan w ostatnich kilku latach, który dał mi tak wiele, nauczył tak wiele, który w końcu sprawił że pokochałem medycynę, żyję. Że na sam koniec zostawił sobie swój największy, najlepszy numer i udał własną śmierć. A potem jeszcze był na swoim pogrzebie. I po prostu zacząłem się śmiać.
Co do całego odcinka był świetny, ten ostatni raz mogliśmy znów wejść do głowy House'a. Powrót starych bohaterów piękny - Kutner, Amber, Stacy, Cameron, wspaniale było znów ich zobaczyć. Everybody dies. Ale nie fizycznie. Stary zespół, nowy zespół, jeszcze nowszy, wszyscy którzy byli gdzieś koło House'a umarli. Stali się innymi ludźmi, lepszymi ludźmi choć taki na pewno nigdy nie był cel House'a.
A na końcu umarł on sam. Podjął decyzję. Zerwał ze swoim życiem, zerwał z medycyną, zerwał z zagadkami po to by przez ostatnie 5 miesięcy być przy swoim jedynym przyjacielu. Czy ktoś kiedyś widział piękniejszy objaw miłości między dwoma przyjaciółmi ? Czy ktoś kiedyś widział piękniejszą przyjażń niż ta która łączyła House'a i Wilsona ? Bo ja nie i Hilson również jest dla mnie symbolem. Symbolem męskiej przyjaźni na dobre i na złe.
I nie wiem kogo może bardziej satysfakcjonować myśl, że to tylko halucynacje Wilsona, albo co gorsza, o zgrozo, że House i Wilson jeżdżą sobie motorami w niebie. Dla mnie takie zakończenie jest idealne. Zawsze chciałem żeby skończyło się takim pięknym Hilsonem bo to był dla mnie najważniejszy związek w tym serialu. Żadne House/Cuddy/Stacy/Cameron czy ktokolwiek inny. Tylko Hilson. I moje marzenia się spełniły
Będę bardzo tęsknił za House'm mimo że przez ostatnie 3 sezony nie zawsze było tak jakbym chciał, ale na pewno nie raz jeszcze do niego wrócę, by znów przeżyć to wszystko od początku. By znów spotkać się z moim przyjacielem.
PS: Przepraszam jeśli to co napisałem jest jakieś nieskładne i kupy się nie trzyma, ale ciągle jeszcze nie potrafię się pozbierać po tym finale.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Phoenix
Pacjent
Dołączył: 23 Sty 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:13, 17 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Jestem na świeżo po obejrzeniu tego odcinka (tak wiem dopiero...) więc wyleję swoje przemyślenia w miarę na świeżo.
Przypadek... Praktycznie go nie było. I to naprawdę bardzo dobrze. Znakomicie twórcy to zrobili, że skupili się na postaciach i ich przeżyciach a nie 177 zakręconej sprawie. To wychodzi na wielki plus. Mogliśmy się skupić na tym na czym powinniśmy.
Wydarzenia. Nie mogę narzekać. Odcinek w typie jakie ja lubię najbardziej, czyli opowiadają co się stało wcześniej itp. House widzący ludzi, którzy odeszli (w taki czy inny sposób)?! Jeden z najbardziej dramatycznych rozwiązań jakie do tej pory poznałem (a najlepsze w serialu). Osobiście nie zrozumiałem do końca po co on się pojechał naćpać i skąd ten pożar, ale obejrzę jeszcze parę razy to niepewność mi przejdzie. Co prawda nie wiem jak House przeżył tą belkę ale na pewno znalazł jakiś sprytny na to sposób. Udał swoją śmierć dla przyjaciela i to mi się najbardziej podobało! A podczas jego pogrzebu, mimo iż wiedziałem co się mniej więcej stanie w tym odcinku (od rozmów znajomych o tym trudno było uciec!) żal chwycił me serce. Mimo iż większość z obecnych na sali nie darzyła go sympatią, każda z tych postaci znalazła dobrą stronę Gregory'ego House'a! Pokazuje to, że każdy z nas ma jakieś dobre strony. Nawet taki 'dupek' (określenie Wilsona) jak House!
Na koniec można by dać takie podsumowanie charakterów. To przemyślnie jest tak naprawdę moją interpretacją, ale wypada podsumować nasze osiem a ichnie dziewięć, czy dziesięć lat, wpływ osoby na osobę, House'a na sytuację itp.
Foreman - Uczeń przerósł mistrza - to przysłowie nie do końca tu pasuje ale jeśli wziąć pod uwagę tytuł (o który House i tak nie dbał) to jednak daje radę. Jeden z dwóch, który dotrwał do końca. Chciał władzy i gdy tylko miał szansę to po nią sięgnął. Jednak wolałem go jako podwładnego a nie 'bossa'...
Cuddy - Lata samotna, w końcu odnajdująca miłość swojego życia jak i również osoba popełniająca tragiczny błąd. Moim zdaniem powinna liczyć się z tym co ją może spotkać po porzuceniu House'a. Stała się taka głupia, że zapomniała, że on jest zdolny do wszystkiego? A to było tylko początkiem nieszczęść...
Cameron - Mimo iż długo jej nie było w ostatnim odcinku dowiadujemy się, że w Chicago dobrze jej się żyje. Znalazła sobie męża (takiego nieumierającego) i ma dzieci. Jest szczęśliwa. Cameron jest osobą, której opuszczenie House'a wyszło na zdrowie!
Chase - Tak! O to chodziło! Człowiek, który pracował najdłużej z House'em wznosi się na wyżyny. Postanawia zmienić coś w swoim życiu. Nareszcie! Wykorzystuje to czego nauczył go jego szef. Typ osoby, której praca z House'em pomogła w karierze i nie tylko.
Trzynaście - Osoba szanowana przez House'a. Wiele od niego nie wyniosła. Przyszła i wyszła praktycznie taka sama. Znalazła w House'ie bratnią duszę i kto wie czy nie z wzajemnością... Dla niej House postanowił się w przyszłości poświęcić robiąc ryzykowną rzecz. House + Trzynaście... Te momenty były naprawdę dobre!
Taub - Szczęśliwy rodzic, nieszczęśliwy (nie)mąż... Podobnie jak Chase wyniósł od House'a 'poprawę' zachowania. Stał się pewniejszy siebie, stanowczy, ironiczny i chwilami bardziej zabawny. Dla mnie najbardziej widoczna zmiana.
Park - 'Łodafak!!!' pomyślałem jak pierwszy raz ją zobaczyłem! Jednak mimo iż była z nami tylko jeden sezon to i tak się z lekka zmieniła. Wyniosła z gabinetu to, że nie może być cały czas na boku i wyniosła się trochę w górę. Brawo!
Masters - nie polubię jej! To że w ostatnich odcinkach lekko schamiała (baaardzo lekko!) nie zmieni mojego nastawienia do niej. Prawda ponad życie?! Kto to wymyślił?!
Adams - krótko i zwięźle. Dla nieznajomego więźnia postanowiła zaryzykować karierę. Trochę naciągane ale może być. Potem nie było tak źle. Była taką mieszanką Masters i Cameron, zasady muszą być ale pacjenta w końcu trzeba wyleczyć...
Powtarzam to jest moje podsumowanie, z którym nikt nie musi się zgadzać. Stwierdziłem jednak, że warto coś takiego zrobić i zrobiłem... Chyba nikogo nie pominąłem...?[/b]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Phoenix dnia Nie 15:17, 17 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:57, 15 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Szczerze: średnio mnie ruszyło to wszystko.
Byłby świetny, gdyby nie fakt, że taką narrację zrobiono w tym serialu już parę razy - i to często lepiej (np. "Three Stories", "House's Head" - dwa moje ukochane i niezagrożone już na pozycji liderów odcinki). Nic mnie w tych halucynacjach i rozmowach z podświadomością nie zaskoczyło poza...
... "I can change". I to powinny być ostatnie słowa House'a. Naprawdę uważam, że należało uśmiercić głównego bohatera. To byłoby zgodne z duchem serialu. House chce się zmienić - i wtedy umiera.
A tak mamy banał: sfingowanie własnej śmierci, przemowy na pogrzebie w wykonaniu różnych postaci upchniętych na siłę (nie jestem obiektywna, wiem, ale brak Cuddy dawał po oczach - tak samo jak przemowy osób, które ledwo znały House'a), tandetny montaż "a inni żyli dalej tak i tak". I jakże oryginalny morał: pochwała życia pełną parę, bo nie żyje się wiecznie. Ostatnio coś bardzo podobnego widziałam chyba w starej wersji "Melrose Place" - soap opery bez ambicji, którą oglądałam w czasach gimnazjalnych.
Jestem rozczarowana szczęśliwym zakończeniem, a przynajmniej tak wykonanym szczęśliwym zakończeniem. To już nie te czasy (sezony 1-6, ze szczególnym wyróżnieniem 3 i 4), kiedy przeżywałam ten serial. Już 6 sezon średnio mi pasował. 7 oglądałam, licząc na to, że nie schrzanią wątku Huddy. Schrzanili. 8 sezon puściłam po roku przerwy, z sentymentu. I oglądało się w miarę przyjemnie, ale czuję się teraz, jakby skończył się nie ten serial, który kiedyś uwielbiałam. Tamten skończył się dawno.
House pozostanie dla mnie jednym z najlepszych dramatycznych seriali, przynajmniej w paśmie niekablówkowym. Ale mógł być najlepszym. Zabrakło zejścia ze sceny w odpowiednim czasie. Wtedy (po 5 czy 6 sezonie) jeszcze uwierzyłabym w jakiś - byle niezbyt przelukrowany - happy end. A w tym finale zabrakło jednak konsekwencji w kreowaniu ironicznego świata, w którym naprawdę wszystko i wszyscy umierają.
Serial jako całość oceniam na 9,5/10. Za 5 pierwszych sezonów byłoby 10 z wykrzyknikiem.
Finał oceniam na 8/10.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Śro 18:58, 30 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eminey
Pacjent
Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krakow
|
Wysłany: Czw 11:48, 26 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Pierwszy wpis
(przepraszam za brak polskich znakow. Przyzwyczajenie + obecnosc za granica)
Tak jak ktos juz pisal - cliffhanger.
W moim zdaniem zakonczenie najgorsze z mozliwych. Serial o czlowieku, ktory cale zycie poszukiwal prawdy konczy sie...pozostawiajac tylko mase pytan.
Czy Wilson przezyje czy zginie?
Czy jesli u swego kresu trafi do szpitala House bedzie mogl przy nim byc (jest poszukiwany)
Co sie stanie z Housem? Czy trafi do wiezienia, czy bedzie jeszcze lekarzem? (wg Wilsona nie ma na to szans)
Co sie stalo z Cuddy?
Czy oddzial diagnostyczny przetrwa?
itd.
Ogolnie caly 8 sezon wyglada tak, jakby na sile starano sie wszystko zakonczyc.
Foreman zostaje szefem. Niestety staje sie duzo bardziej zgorzknialy niz wczesniej. Jego zwiazki nie ukladaja sie - ostatnia proba zmiany tego konczy sie kleska. Zdaje sie, ze Foreman staje sie rownie samotny co Cuddy kiedys. Chyba najsmutniejsza postac tego sezonu
Taub staje sie starym tetrykiem, dla ktorego jedynym celem w zyciu jest wychowanie swoich corek. Wierzy w nie tak szalenczo, ze torpeduje proby sprawdzenia, czy sa jego. Przykuty do stanowiska u House'a, ktore daje mu staly dochod. Proba romansu konczy sie jak u Foremana - fiaskiem. Taub jest sam.
Chase - zdaje sie tez starzec. Chce porzucic los casanovy - nieudolnie. Romans z zakonnica uswiadamia mu ostatecznie, ze z pacjentami nie moga go laczyc zadne relacje, musi byc w pelni obiektywny. Zmienia sie powoli w House'a. Zimny i samotny.
Park to postac, ktora z tego co widze raczej irytuje ludzi. Po co ja wzieto? Poprawnosc polityczna? Musi byc azjatka w serialu? Na poczatku spiera sie z Adams i pojawia sie watek romansu z Chasem. I...tyle. Przez wiekszosc sezonu sprawia wrazenie takiego szkolnego kujona. Ma sporo dobrych pomyslow, niemniej jest nudna. Tak nudna, ze sam House nie mial czesto jak jej dopiec.
Najpiekniejsza (moim zdaniem) asystentka House'a byla Adams. Niestety daleko jej do jej poprzedniczek. Na poczatku sezonu mialem nadzieje, ze bedzie romansowac z Housem, potem z Chasem. Nic z tego. Pracuje w szpitalu, jest bogata i ratuje ucisnionych - to zdanie wystarczy do opisania jej.
Wszyscy samotni i - moim zdaniem - nieszczesliwi.
13. Niestety zostala odprawiona, zeby ostatnie chwile spedzic z ukochana. Szkoda, bo brakuje jej bardzo. Jej historia w zasadzie sie juz skonczyla - teraz tylko czeka na smierc.
Dominika - piekna zona House'a, z ktora wydawalo sie, ze bedzie mogl zyc dlugo i szczesliwie. Swietnie sie rozumieli, dobrze im bylo ze soba. House wszystko zniszczyl, wiec odeszla. Wrocila na pogrzeb...i pewnie do swojego chlopaka.
Wilson. Meczennik i idealny przyjaciel w jednym. Pod koniec sezonu - o ironio - dopada go rak. Pustka, smierc - a obok House na ktorego mozna liczyc lub nie. Ale Wilsona juz nie bedzie...
W zasadzie ciezko sobie wyobrazic z tego jakakolwiek kontynuacje, ktora nie bylaby idiotycznie naciagana. Everybody dies - tutaj usmiercono wszystkie postacie serialu. Nie da sie juz z nich wyciagnac wiecej.
Na koncu jest jeszcze House.
Wiem, sa 2 intepretacje: ze umarl i ze przezyl, Moim zdaniem w kazdej...jest martwy.
Albo nie uciekl z budynku i jest tylko zludzeniem Wilsona - wiec nie zyje.
Albo sfingowal swoja smierc. Oficjalnie go nie ma. Nie moze byc lekarzem ani rozwiazywac zagadek. Jego zycie stracilo sens. Prawdopodobnie zbankrutuje. Sezon zaczal bez pieniedzy, a zawsze wydawal ich sporo. Czesc wyda przez 5 miesiecy z Wilsonem. Sciga go policja - ma do osiedzenia wyrok. Jesli trafi do tego samego wiezienia czekaja go stare porachunki. Adams juz mu nie pomoze... Nie ma juz Wilsona, ktorego sam House smierci sie bal, wiedzac, ze zostanie sam...
Jak House moze tak zyc? Jesli mu sie uda, to nie bedzie to ten sam House, a jesli nie...
Co mogloby byc w epilogu/9 sezonie/kontynuacji?
Cudowne ozdrowienie Wilsona? Smierc 13? Powrot House'a do medycyny? ... trudno o pomysly.
Zreszta pierwsze - szalenie naciagane. Drugie - bylo. Umarli juz Amber i Kutner. Zreszta z kazdym zabitym bohaterem serial traci. Powrot House'a tez juz byl...2 razy (po psychiatryku i wiezieniu).
Jedyna racjonalna kontynuacja wymagalaby stworzenia czegos nowego. Np powrotu House'a na studia (mowil Adams o fizyce) albo rozpoczecie pracy np w policji (zagadki) - chociaz to 2 ze wzgledu na przeszlosc raczej odpada.
Zaluje, ze serial sie skonczyl, ze wzgledu na silna sympatie do bohaterow, ich losow oraz ciekawosci tego, co bedzie dalej...
Zaluje, ze serial skonczyl sie w taki sposob. Mozna bylo wymyslic cos innego.
Na koniec pytania, ktore nie daja mi spokoju:
- Dlaczego na pogrzebie House'a nie pojawia sie Alvie, przyjaciel House'a?
- Dlaczego nie przyszedl rowniez Lucas?
- Gdzie sa inni przyjaciele House'a? Znajomi etc.
- Najwazniejsze: gdzie jest Cuddy? Niezaleznie od tego, co House zrobil powinna byc na pogrzebie. Byla jego szefowa min 8 lat, a znali sie jeszcze ze studiow. Byla jedna z najwazniejszych osob w zyciu House'a, a on bardzo wazny w jej.
- Dlatego Wilsona nie odwiedzali inni jego przyjaciele?
- Gdzie jest gosc, ktoremu Wilson oddal watrobe?
- Z kim sie Wilson przyjaznil, gdy House byl rok w wiezieniu? Z kim spotykal? Czy zadnej z tych osob nie obszedl jego los?
- Jak poradzi sobie Chase? Jego kariera medyczna byla przy Housie - jego mentorze i nauczycielu. Gdy House trafil do wiezienia Chase rzucil medycyne dla surfingu. Jak uda mu sie teraz? Czy mu sie uda? ...
PS To naiwne, ale mam nadzieje, ze uda sie gdzies jeszcze zobaczyc House'a
Taki optymistyczny akcent na koniec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Canadien
Pacjent
Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:45, 03 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
To było okropne. Naprawdę.
Daję 3/10 tylko z powodu Amber, olśnienia Foremana i Stacy na pogrzebie. Inaczej byłoby 1.
Mam już naprawdę dość słuchania o tym, że House jest destrukcyjnym, egoistycznym dupkiem. Mowa Wilsona po prostu sprawiła mi przykrość (z wyjątkiem gadaniny o tym, że on zawsze był dającym, a House biorącym - tutaj aż zazgrzytałem zębami).
Fajnie, że była Cameron, szkoda że jako personifikacja pragnienia śmierci. W ogóle nie pasuje to do tej postaci, zresztą większość bohaterów zachowuje się w sposób kompletnie do nich nie pasujący.
Zamierzam kiedyś jeszcze raz obejrzeć House'a, ale tym razem zatrzymam się na 3x24. Dalsze sezony to już powolna agonia serialu.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beit
Pacjent
Dołączył: 26 Wrz 2014
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:26, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
idioci,brak Cuddy wrecz razi po oczach....kto to napisal?jedynymi osobami ,ktore zawsze byly przez cale 8 odcinkow,byla Cuddy i Wilson.W roznych rolach,ale byly.A oni mnie kiepska Stacy czestuja?
Do konca Greg zostal soba,i pokazal kto tu jest debesciak:)To geniusz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LenaH
Pacjent
Dołączył: 26 Lip 2015
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 3city Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:30, 31 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Przy końcówce najpierw się poryczałam, a potem...zaczełam śmiać! Chyba ten serial mi dał dokładnie tego czego potrzebowałam, chciałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
orzeszkowa
Pacjent
Dołączył: 20 Paź 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gliwice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:23, 28 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Tylko Stacy uratowała ten finał.. ale i tak mi się nie podobał, spodziewałem się czegoś innego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|