|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
5% |
[ 1 ] |
3 |
|
5% |
[ 1 ] |
4 |
|
0% |
[ 0 ] |
5 |
|
0% |
[ 0 ] |
6 |
|
0% |
[ 0 ] |
7 |
|
17% |
[ 3 ] |
8 |
|
5% |
[ 1 ] |
9 |
|
23% |
[ 4 ] |
10 |
|
41% |
[ 7 ] |
|
Wszystkich Głosów : 17 |
|
Autor |
Wiadomość |
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:21, 18 Kwi 2012 Temat postu: 8x21 "Holding On" |
|
|
Data premiery w USA - 14 maja 2012r.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madzia-cuperek dnia Pon 19:28, 23 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:15, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Nieważne, czy serial trzyma się kupy czy nie. Czy rzeczywistość serialowa jest adekwatna do tej prawdziwej. Moim zdaniem odcinek był genialny. I pomijam już Hilsona, myślę o całości. Świetne zgranie i budowanie napięcia. Bardzo podobała mi się gra RSL i Hugh. House nadal jest Housem i pomimo sytuacji przyjaciela, robi co robi. Konsekwencje są, jak widać. Cierpi tak, jak się tego spodziewaliśmy. Bardzo jestem ciekawa finału. Podejrzewam jednak, że teraz pozostaje tylko uciekać, albo...
Przypadek medyczny też bardzo ok, ale jakoś przeszkadzał mi w temacie Wilsona, bo ten wydał mi się bardziej interesujący.
Uwielbiam Hugh za to, jak stworzył postać House'a. Uwielbiam mimikę twarzy, którą gra. Żałuję, że to już koniec, no ale kiedyś przestać trzeba. Za tydzień biorę urlop. No muszę obejrzeć na żywo.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madzia-cuperek dnia Wto 12:18, 15 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:40, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Hugh jak zwykle- genialna gra!
Poza tym podobała mi się scena na korytarzu- 'rozmowa' z Taubem, kiedy House wykrzykuje co na prawdę myśli i czuje. Lubię takie momenty.
Oczywiście scena przy fortepianie i Vicodinie też świetna.
Ale niestety.... ja się rozczarowałam.
Przypadek nie tyle mnie nie interesował, co przeszkadzał. Może i cały wątek Hilsonowy wyglądałby lepiej bez przerw.
A i Hilson podobał mi się tylko w kilku momentach.
Po pierwsze, kiedy House uśpił Wilsona- to pasowało, było house'owe.
Po drugie- scena w kantynie Na początku na prawdę myślałam, że House obdzwonił wszystkich pacjentów i ich sprowadził dla Wilsona. Ale w sumie tak też było dobrze.
No i scena w restauracji mi się podobała, chociaż zachowanie House'a było baaardzo dziwne.
Ogólnie widać jak House cierpi i to mi się podoba (co ja właśnie napisałam?! )
Scenka w samochodzie.... hmm, IMO RSL nie idzie dobrze płakanie . Hasło 'powiedz mi, że mnie kochasz'... że co?! Bałam się, że House to powie i bardzo się cieszę, że tak się nie stało. Plusem sceny są łzy w oczach House'a... no ale znowu wracam do gry Hugh, a nie scenariusza.
Powrót 13- lubię ją i cieszyłam się bardzo, a tu co? Marne dwie sceny, które nie zapadają w pamięć. Liczyłam na jakiś dramatyzm-eutanazję, ewentualnie (zabijcie mnie za wtrącenie czegoś takiego do komentarza o odcinku przygnębiającym) Hirteen <?> jakieś wsparcie, pocieszenie itp.
I kolejna rzecz- jestem przyzwyczajona, że czasem, kiedy House czegoś chce, a potem ma szansę to dostać, to to odrzuca, ale teraz? W takiej sprawie? Kompletnie mi nie pasuje, że odrzucił 'propozycję' Wilsona. Teraz napiszecie, że zrobił to dla niego, że się poświęcił, ale i tak IMO do niczego to wymyślili, bo idąc tokiem myślenia House'a- on będzie miał Wilsona, a Wilson szansę na dłuższe życie, plus fakt, że z bólem da się żyć, co wie z autopsji.
Reszta bohaterów mnie nie interesowała.
A końcówkę zaliczam do najgorszych. House okazał się aż takim debilem? Ok, rozumiem robienie żartów Foremanowi, żeby go 'ukarać' za to, że pomyślał, że może zastąpić Wilsona. Ale to było tak słabe...
Zbieg okoliczności- 6 miesięcy- wyjdzie z więzienia miesiąc po śmierci Wilsona, w ogóle stamtąd nie wyjdzie, albo tam nie trafi.
Widzę jeszcze jedną możliwość- to zmobilizuje Wilsona do podjęcia leczenia- żeby House wiedział, że ma do kogo z tego więzienia wychodzić.
Ale.... rozwalenie drogiego sprzętu, narażenie życia pacjenta przy pomocy papierków? No błagam... Już lepiej by było, gdyby House się zapędził z duszeniem i to byłoby powodem powrotu do więzienia, jak już koniecznie chcieli ten wątek ciągnąć. Ale nie papierki i głupia zabawa...
Jestem bardzo rozczarowana tym odcinkiem. W porównaniu do dwóch, czy trzech ostatnich, ten był najgorszy, a nastawiałam się na COŚ. Przedostatni odcinek... aż przykro.
No i po oglądnięciu go jakoś nie mam pomysłów co może być w kolejnym odcinku. I nie ciekawi mnie to nawet. Oczywiście oglądnę, ale nie-nie mogę się doczekać jak zwykle.
Dałam 7/10 głównie za grę Hugh Kocham go (nawiązując do rozmowy w samochodzie- Wilson mu tego nie powiedział, ja mówię jego odtwórcy), robi dobrą robotę w tym serialu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JaYeti dnia Wto 17:42, 15 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:12, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Właściwie zgadzam się z Twoją opinią. Szczególnie w temacie gry Hugh, powrotu 13 i rozpaczającego Wilsona... Również tekst Wilsona, powiedz mi I love you, był imo nieco dziwny, no i cała ta Oreo akcja. Reszta w stylu House'a.
Co do papierków... trochę to naciągane było, fakt. W ogóle to zachowanie House'a było nie na miejscu. Prosił się o taki finał, nie wiadomo dlaczego.
Duszenie... żałuję, że Park mocniej mu nie przywaliła.
Ja dałam 10 właśnie za grę Hugh. Cóż, też lubię, gdy House cierpi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:48, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
hahaha, taka postać- wszyscy go uwielbiają, a większość lubi, jak cierpi
A duszenie... nie przyczepię się nawet. To było mocne, widać było, że House nie radzi sobie z faktem choroby Wilsona, bo wcześniej robił różne dziwne rzeczy, ale to było... inne. Z dziwnych rzeczy innego rodzaju.
Aha, zapomniałam dodać, że chociaż scena w samochodzie do mnie przemówiła z tym płaczem i 'I need you to tell me that you love me', to podobało mi się, że Wilson powiedział, że potrzebuje House'a. Bo zawsze w trudnych momentach denerwował się na niego i mówił coś w stylu 'idź do diabła', żeby House przestał kombinować i udowadniać, że ma rację.
Więc akurat to na plus, Wilson zawsze się troszczył o House'a, ale o dziwo to House częściej mówi mu, że go potrzebuje. A dzisiaj obaj to zrobili
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wielmożna Aleksandra
Pacjent
Dołączył: 19 Mar 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Odwiecznie paranoiczne miasto Tyrmanda. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:11, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Nie ocenię tego odcinka "numerycznie", bo...
Z jednej strony się śmiałam (to był śmiech żałości) z Wilsonowej potrzeby miłości w samochodzie itd. Z drugiej przewidywalność wypadków ( majster o odpowiedzialności, wielu żonach i jednym najlepszym przyjacielu..) i zakończenie tak zupełnie nie Hałzowe, bo zbyt idiotyczne jak zauważyła JaYeti. A z drugiej strony to story (ach, te tanie gierki słowne) trzymało w jakimś takim napięciu i smutku z powodu Jamesa.
Gra, to wiadomo, że Laurie i Leonard to klasa, a oglądanie ich razem to przyjemność.
Jeśli chodzi o płacz Wilsona. Myślę, że nie był to płacz, ale spazmatyczne "wycie do księżyca" i wtedy wszytko jest zagrane dobrze. Nie wiem jak to opisać, ale to nie taki czysty płacz, a bezsilność która znajduje ujście w ten sposób.
Kiedy obejrzałam ten odcinek te cztery godziny temu, to podobał mi się mniej, niż teraz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaiketsu
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:23, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Mieszane odczucia....
Z jednej strony, fantastyczna gra HL... za którą warto dać dychę z miejsca
z drugiej... Faktycznie z tym "love me" im bardzo dziwacznie wyszło (rozumiem, że chodziło o przyjacielskie odczucia, a nie że Wilson jednak ma homoseksualne ciągoty do Grega? ) - jakoś tak... absurdalnie. No i te papierki... zupełnie zbędne. Sto razy bardziej wolałbym gdyby House faktycznie udusił pacjenta i za to poszedł do pierdla, ale domyślam się, że wtedy dostałby wyrok dużo dłuższy niż pół roku, a scenarzystom najwyraźniej bardzo zależało na tym pół roku właśnie.
Przypadek, Adams, Taub, Hełm - gorzej niż zwykle. Nawet nie byli tłem, byli po prostu całkowicie zbędni. Żałuję,że nie zerwali ze schematem, że nie zrobili "czysto" Hilsonowego odcinka - teraz, kiedy już 'po zabawie' schematyczne odcinki wydają się aż niesmaczne.
A tak w ogóle to Hugh zdaje mi się ratował bardzo mocno swoją grą fatalnie rozpisane zachowanie swojej postaci... O ile wykrzyczenie Taubowi w twarz mogę zrozumieć, to już teksty o samobójstwie ni cholery... House zawsze jawił mi się jako właśnie osobnik, który samobójstwo zdecydowanie odrzuca, właśnie z powodu siły swojego rozumu, która podpowiada mu, że nie-istnienie jest gorsze niż kiepska egzystencja - a tu proszę, jednak nie... Duszenie pacjenta, o ile House bywał "self-destructive", to jednak głównie dla siebie - to tutaj kompletnie się zatracił wraz z całym swoim realizmem życiowym, co po prostu do niego nie pasuje, chociaż scena bardzo wymowna i ładnie przeprowadzona.
dam 7/10, ale głównie za grę HL i trzymające w napięciu Hilsonowe sceny. Bo scenariusz naprawdę taki sobie, a i powrót do pierdla kiepskim... rozumiem, że to taki sposób, by przeskoczyć fabularnie do samej śmierci Wilsona, która dziwnym trafem zbiegła się z wyjściem House'a z pierdla...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kaiketsu dnia Wto 23:25, 15 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
blackzone
Internista
Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:41, 15 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Ok. Dziewczyny przede mną. Może to jest dziwne, może jakieś, wiecie, "ponad house'owy program", ale jak dla mnie to nieco zaskakujące wyznanie Wilsona "Powiedz mi, że mnie kochasz" nie było aż takim zaskoczeniem. Po prostu chciał wiedzieć, że House'owi zależy, co owszem, może być dziwne, bo jakby go nie znał. Znają się bardzo długo. A tu chodzi on przyjaźń, o bycie z drugą osobą, która cię w tej chwili potrzebuje. A mam wrażenie, że słowa "kocham cię" pasują tutaj. Są na miejscu. Ale House i tak tego nigdy nie powie. No, prawie nigdy. Powiedział to tylko 2 kobietom....
Hilson rządził w tym odcinku. Zaskoczyło mnie jednak to, że pokazane są momenty, w których Wilson użala się nad sobą, nie pokazane, jak pomimo swojej choroby nadal pracuje. A szkoda. Dokumenty. Pal licho dokumenty. Ja chcę opiekę nad chorymi. I tu czuję jakiś mały niedosyt. Nieuszanowanie woli Wilsona, w stylu House'a, ale gdybym to ja była nim, postąpiłabym zapewne tak samo. On chciał walczyć, Wilson się poddał, bo wie jak jest... Ale cieszę się za taki obrót sprawy na początku i w środku odcinka. Nie cieszy mnie jednak końcówka. Oj nie. I to bardzo. Szkoda mi chłopaków. Wilsona, bo zostanie sam jak palec, House'a, bo widać było w jego oczach przerażenie, zinterpretowałam to w ten sposób, jakby poniekąd bał się też zostawić Wilsona samego. Jakoś nie pasuje mi teraz ich rozdzielenie...
Przypadek medyczny. Przypominał nieco przypadek małego chłopca z pierwszych sezonów, który miał "niby" kontakt z kosmitami, a tak naprawdę w jego ciele mieszkał jego brat. Nic nowego. House mógł bardziej oberwać w głowę. Ale poskutkowało.
Adams, Taub, Park ... nudy. Nie ich ep i bardzo dobrze, bo ja wręcz potrzebowałam Hilsona!
10
+Homoseksualizm. Jeśli nawet. To w ich wydaniu mi się podoba! Ale nadal twierdzę. To nie było coś ponad. To zwykła rozpaczliwa prośba "bądź przy mnie, House, bo zostałem kompletnie sam. czas żebyś ty się teraz mną zajął"...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez blackzone dnia Wto 23:44, 15 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 6:55, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Homoseksualizm?! Nie sądzę Jestem pewna, że nie to scenarzyści mieli na myśli pisząc tę scenę. Chodziło raczej o wsparcie i potrzebę Wilsona- chciał usłyszeć, że jest dla House'a ważny... Ale on to przecież wie.
Nie, absolutnie nie chodziło o 'I love you' w takim sensie... przecież z angielskiego 'love' nie znaczy tylko 'kochać'.
Ale rzeczywiście, jak napisała Wielmożna Aleksandra- zaraz po obejrzeniu odcinek wydał mi się słaby, a teraz...? Nie zmienię zdania co do rzeczy do których się przyczepiłam- nadal twierdzę, że jak na ten serial to strasznie słaby scenariusz. Ale myślę, że jak obejrzę go dzisiaj jeszcze raz na spokojnie, to może się do niego bardziej przekonam.
e. Aha, bardzo spodobał mi się dialog:
House: “My best friend is trying to kill himself.”
Adams: “He just wants to die with a little dignity.”
House: “There's no such thing.”
przypomniał mi się pierwszy sezon, pierwszy odcinek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JaYeti dnia Śro 6:56, 16 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:35, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Nie no, nie zrobią z nich pary. To tylko przyjacielskie poklepywanie się po ramieniu w trudnej sytuacji.
House po prostu się zagubił i nie wie co robić. Jego najlepszy przyjaciel, osoba na której polega, której ufa, umiera, a on zostanie sam, nie będzie nikogo. House robi głupie rzeczy, jedna za drugą. Podejrzewam dlatego, że nie umie odnaleźć się w tej sytuacji. Jest niby sobą, ale jego gierki jakoś nie wychodzą jak powinny. I może dlatego to papierki będą przyczyną powrotu do więzienia, a nie chociażby zabójstwo, czy inne przestępstwo rzucające światło na zwolnienie warunkowe.
Dziwna ta sytuacja, nic tylko się zabić, albo uciekać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madzia-cuperek dnia Śro 8:36, 16 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
pawelw90
Pacjent
Dołączył: 16 Maj 2012
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:24, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Czytam wasze opinie od dawna, jednak nigdy nie zachciało mi sie pisac az do teraz.
Odcinek byl według mnie świetny, zwłaszcza gra hugh. Spodobało mi sie ze house wreszcie zrobił cos przez emocje (duszenie pacjenta). Strasznie zaskoczyło mnie i ucieszyło nawiąznie do 1x01, kiedy Adams mowi ze pacjent chce umrzec z godnością, a House mowi ze nie mozna umrzec z godnościa.
Zakończenie odcinka wydaje mi sie całkiem dobre. House przez swoją głupote nie bedzie mógł byc z Wilsonem. Moim zdaniem, bedzie teraz użalał sie nad soba i zapewne zrobi coś głupiego. Nie moge sie doczekac finału. Miejmy nadzieje ze dobrze zakończą ten wspaniały serial .
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Śro 18:31, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Wow, nie wypowiadam się tutaj, bo moje wypowiedzi są nieskładne i nie trzymają się kupy, ale dzisiejszego dnia nie mam z kim podzielić się moimi odczuciami.
Dla mnie odcinek rewelacyjny (i nie, nie chodzi mi tylko o to że Hilsonowy prawie cały )
Gra HL rewelacyjna, owszem przyznam, ale nie zgodzę się z zarzutem co do RSL! Ok, może to płakanie było gorsze niż w 5. sezonie, ale...
Hilsonowe sceny... Cóż tu wiele gadać. House usypiający Wilsona po raz drugi, wrzucający mu coś do kawy po raz trzeci. Taki schemat już sie nudzi, ale cóż... Nawet pasowało do całości. Tak ta wilsonowa potrzeba jednak była trochę tak... przesadzona(już zapominam słów i nie potrafię się wypowiedzieć). Jednak jeżeli spojrzeć na to od strony jego to ma to sens. Lekarz patrzący na to wszystko nagle zderza sie z tą rzeczywistością z drugiej strony. A w ogóle najgorsze co wymyślili to Wilson chory na raka, ale pewnie w innym odcinku to już zostało omówione;p House niedopuszczający do tego, że Wilson chce umrzeć. Cóż całkiem w jego stylu. Już pokazywał w sumie, że bez niego nie dałby rady.
Co jeszcze bardzo mi sie spodobało? Oczywiście jak House wykrzyczał na korytarzu co czuje. Pięknie zagrane. I takie wzruszające, podsumowujące.
Przypadek pierwszy od jakiegoś czasu denny. Ledwo zwróciłam uwagę, że istnieje. Gdyby nie to, że House go podduszał to wcale bym nie zwróciła na niego uwagi.
Ale cała ta akcja z tym, że House idzie do wiezienia. Coś mi sie dziwnie wydaje, że scenarzyści od jakichś 3 sezonów nie wiedzą jak kończyć sezony! Przecież są po prostu tragiczne! To co teraz odwalili. House idzie do więzienia. W ogóle za co? Co on w ogóle wymyslił? To nawet nie jest w jego stylu...
No i oczywiście, że idzie na 6 miesięcy. Strasznie mi się to gryzie i jakoś tak... Czuję, że mogę się zawieść na zakończeniu. Chociaż wciąż czekam na niego. Na taki wielki "wybuch". Coś naprawdę chwytającego i wzruszającego.
Czas pokaże jak to będzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wielmożna Aleksandra
Pacjent
Dołączył: 19 Mar 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Odwiecznie paranoiczne miasto Tyrmanda. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:00, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Agusss propsy za Tego Typa w podpisie
Doszukiwać się homoseksualizmu nie ma sensu (jak już było powiedziane). Mi chodziło o to, że miało być poklepywanie po ramieniu, ale wyszło to dosyć "pokracznie" i nienaturalnie, a powinno być napisane tak (scena), żeby oglądający nie miał wrażenia, że właśnie mu się serwuje plastik. W ekskluzywnej restauracji na śnieżnobiałym obrusie, ale jednak plastik.
I pomijając te jedną scenę, która utkwiła mi w pamięci jako rysa na całokształcie, to nakręcili mnie na finał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
blackzone
Internista
Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:18, 16 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Śmiałam się tylko. Ale choć innym parą w serialu by nie pasował, to ja uwielbiam Hilsonowską relację. No i czemu ja się muszę z Magdą zgadzać? Może temu, że myślę podobnie. Tylko to przyjacielskie poklepywanie po ramieniu mi nie pasuje, bo oni albo drą ze sobą koty, albo tylko jedna strona się martwi, a druga olewa, ale są mili. Do czasu kiedy któryś z nich wybuchnie.
I znów ta ucieczka...
Na jego miejscu zabiłabym się uciekając ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:51, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Druga taka opcja to uciec zabijając się... mogłoby nie wyjść
Oglądnęłam odcinek po raz drugi i... dalej mam mieszane odczucia. Za to przedostatnia Hilsonowa scena będzie teraz jedną moich ulubionych. Skojarzyło mi się to trochę z odc 'Wilson', kiedy House mówi 'if you die, I'm alone' z lekkim przerażeniem na twarzy. I tu było podobnie- nie zgadza się z tym, że zostało IM (bo w sumie koniec Wilsona=koniec House'a) tylko 5 miesięcy, ale lepsze to niż nic.
I to, że przyznał, że Wilson jest mądrzejszy od niego- było inne, nie house'owe, ale mi się podobało. Zawsze przychodził się radzić Wilsona w różnych sprawach, ale nigdy by nie powiedział, że Wilson jest od niego mądrzejszy, bo nigdy nie stosował się do jego rad.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kratos
Pacjent
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:54, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
House jest idiotą. Pozwolę sobie zacząć wypowiedzią w jego stylu. W relacji z Wilsonem (i chyba w każdej innej też) zachowuje się jak dziecko. Najpierw chce czegoś, za chwilę jak Wilson w bólach zgadza się na to to wtedy House się rozmyśla i tak w kółko. Tu wychodzi jego egoistyczna postawa.
Co do odcinka to wiadomo, że głównym jego elementem był wątek Wilsona. Przypadek pacjenta na jego tle wygląda bardzo nieciekawie, dołożony po to, żeby był. Końcówka wydaje się nieco przesadzona, choć nie jest to jeszcze przesada wysokich lotów. Foreman, który przeprasza House'a za to, że House rozwalił mu pół szpitala i prawie zabił własną ekipę i pacjenta. Cholera, Greg musi być naprawdę dobrym diagnostą. I nie jestem ekspertem w tych sprawach, ale czy po zamoczeniu biletów odciski palców nie przepadły? Na końcu policjant mówi, że mają House'a dzięki odciskom, co wydaje mi się dosyć śmieszne.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:04, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Cóż cały wątek z zatkaniem kibla jest absurdalny do bólu, zważywszy, co ludzie potrafią wrzucać do kibla i jakoś nie zalewa ich powódź. Do tego sufit mają w tym szpitalu chyba z sera szwajcarskiego, że to tak zalało. Nie wiem jakim cudem podarte bilety były w stanie aż tak zatkać odpływ, czyli jakby wrzucił dużo papieru toaletowego, to też by zatkał?? Ponadto nazwisko na biletach?? Naprawdę? Od kiedy?
Zebrać odciski palców z papieru jest dość ciężko, zależy to od gatunku papieru. No i chwilę to trwa. Natomiast z mokrego papieru to sobie można.
Nawiasem mówiąc ja zrozumiałam, że to był prawnik ze szpitala a nie policjant. Gdyby policja o tym wiedziała, House siedziałby już w areszcie, za złamanie warunków zwolnienia, oczywiście jeśli Foreman zgłosiłby to na policję. Nie mniej dobry adwokat wyciągnął by go w przeciągu 5 minut, bo dowody żadne. Ale w końcu od dawna wiadomo, że DS żyje w świecie równoległym...
PS Nie wiem dlaczego uważacie, że House zrobił to dla kawału? Ja odebrałam to tak, że on był wściekły na Foremana za te bilety, które będą aktualne za kilka miesięcy, czyli po śmierci Wilsona. A House nie jest w stanie myśleć o tym co będzie jak Wilsona już nie będzie. I stąd taka reakcja a nie kawał.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:09, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Też mi się tak wydaje, nazwałam to żartem, bo tak to nazwał House, kiedy mówił, że Wilsonowi cały czas robi kawały.
Ale chodziło raczej o to, że chciał ukarać Foremana za samą myśl, że mógłby zastąpić Wilsona, za to, że TAK podchodzi House'a.
e. odcisków palców z mokrego papieru nawet nie komentowałam po co? Rzeczywiście ktoś tam żyje w równoległym świecie Ja rozumiem, że serial to serial i czasami zdarzają się naciągnięcia, ale bez przesady. Zwłaszcza, że to taki serial- jeden z ambitniejszych, a nie głupkowata telenowela, gdzie wszystko się może zdarzyć. Przez takie szczegóły dzieje się źle.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JaYeti dnia Czw 17:11, 17 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaiketsu
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:14, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Ja również tego nie skomentowałem, bo to nawet głupsze niż wjechanie samochodem w dom. Każdy papug by go z tego wyciągnął w pięć minut. Bilety zatkały kibel. Ha ha. Dobre sobie. Rozumiem, że gdyby wrzucił dostatecznie dużo papieru toaletowego to by też poszedł siedzieć? Ten sufit z papieru też mnie rozbawił...zapchane kible nie powodują rozerwania ścian
ech ten Shore
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:30, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Wg mnie to to także nie był żart. Ja to nazwałabym głupotą z bezsilności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:09, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
A ja się zastanawiam, kiedy to twórcy wymyślili tego całego wilsonowego raka.
Dla mnie wciśnięcie w jeden odcinek House'a próbującego się pogodzić ze śmiercią Wilsona i samego zainteresowanego próbującego pogodzić się ze swoją śmiercią plus jeszcze udawania, że wszystko jest w porządku wrzucając do tego epa jeszcze pacjenta było naciągane. To mógłby być najlepszy hilsonowy ep, a wyszła papranina.
I jeszcze to rozwiązanie z d... z House'm wracającym do więzienia przez zatkanie... No ja rozumiem, że halucynacje z sexem z Cuddy w 5 sezonie to mogła być wpadka, ale dalsze rozwiązania np z rajdem po salonie i teraz to coś w tym powrotem do więzienia to już przesada.
Miałam wrażenie, że Hugh gra już rutynowo, a RSL modli się, aby to już się skończyło... No ogólnie to mam nadzieję, że nie spieprzą finału i tyle.
A i hilsonowe "I love you" było moim zdaniem piękne. I wcale im źle nie wyszło.
A i uważam też, że to House jest sam sobie winny, że ma tylko Wilsona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Nie 11:35, 20 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Szmat czasu minął. Od mojego pierwszego epa HMD, od mojej ostatniej tu wizyty też niemało.
Początek tego odcinka jakoś mnie dziwnie negatywnie nastawiał. Ale z biegiem akcji to uczucie rozwiało się zupełnie. Ep oceniam bardzo wysoko. Było w nim coś z tej świeżości pierwszego i drugiego sezonu hilsonowej przyjaźni. Przypomniał mi się odc, gdy Vogler zmusza Wilsona do odejścia i ten wygarnia House'owi, że tylko dwie rzeczy w jego nieszczęsnym życiu funkcjonują dobrze: ta praca i ich popieprzona przyjaźń. Parę minut później przypomina o tym Foreman.
Kiedy Wilson przychodzi do House'a, przypomina mi się scena z drugiego sezonu, kiedy okazuje się, że żona naszego onkologa ma romans. Tak zwyczajnie House proponuje piwo. Ech...Rozmarzam się nad tymi dawnymi czasami, a przecież w tym odcinku one powróciły. Rozmowa w samochodzie - potrzeba wsparcia - oto co Wilson ma wciąż wymalowane na twarzy.
Piękna rozmowa z 13-tką. Co inni mogliby powiedzieć, żeby umierający poczuł się dobrze? Trywialne, ale genialne przecież.
Pomimo ciężkich tematów poruszanych w tym odcinku (w sumie, chyba zawsze takich się tam czepiano) czułam jakąś taką lekkość podczas oglądania. Wilson umiera, House walczy, pacjent robi swoje. Wszystko jest na swoim miejscu, wszystko jest nie tak.
Trochę nostalgicznie, trochę niejasno się tu wypowiadam, nie wiem, nie umiem wyrazić więcej i lepiej. Pewnie dlatego, ze na dobrą sprawę to pierwszy ep House'a jaki obejrzałam od dłuższego czasu. I pewnie dlatego, ze był bardzo bardzo dobry, a przyznam, że spodziewałam się czegoś gorszego.
Znany bądź nie pan we wczorajszej wyborczej napisał: "nie płaczcie po Housie. nie warto". Jakże się myli, nieszczęsny.
a, wiem, że to nie miejsce, ale cholera, muszę w końcu wiedzieć, bo mnie to już długo dręczy: co oznacza bransoletka/opaska na prawym nadgarstku House'a?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:10, 20 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Nie było wyjaśnione w serialu Ani słowa o bransoletce Też się zastanawiałam.
To jeszcze dodam, że po raz pierwszy spodobało mi się coś, co powiedział jeden z moich nie-ulubionych bohaterów- Foreman- kiedy mówi Wilsonowi, że chemia nie poprawi jego życia, ale chodzi o to, żeby żyć i poświęcać się dla kogoś, kto jest ważny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:38, 21 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Będzie króciutko - cała ta akcja z biletami jest tak bardzo naciągana, że aż mi przykro jak obniżyła poziom odcinka (po poprzednich bardzo dobrych). Nawet nie będę się wypowiadać, bo kratos i nefrytowakotka napisali wszystko w tym temacie. Niemniej - niemożliwy wręcz zbieg okoliczności, że House trafi do pierdla dokładnie na czas, jaki został Wilsonowi na siłę to, niepotrzebnie... I zgadzam się z przedmówcami, już bardziej by pasowało odwieszenie wyroku za duszenie (nie uduszenie) pacjenta, przecież to jakby napaść, nie?
Jeśli chodzi o Hilsonowe sceny - świetne! Podobało mi się to, jak House próbuje wykorzystać wszystkie dostępne sposoby, by nakłonić Wilsona na leczenie - najpierw po dobroci, potem siłą, na końcu sposobem. Szkoda tylko, że Wilson był głuchy na wszelkie argumenty, bo jeśli nie walczysz - nie umrzesz godnie (w końcu: "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"). Poddanie się chorobie to wcale nie bohaterstwo - to zwykłe tchórzostwo i strach przed przegraną.
Przypadek? Nawet go nie pamiętam. Zespół? Nieistotny. W tym odcinku liczył się tylko Hilson i chociaż pewne sceny były zbyt ckliwe (jak na przykład ta w aucie) to podobało mi się ukazanie kwintesencji ich przyjaźni. House nie do końca był sobą, ale to dobrze, bo pokazał swoją drugą, skrywaną zazwyczaj twarz - troskliwego przyjaciela. Gryzę paznokcie z niecierpliwości przed finałem!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Henry_w
Pacjent
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:29, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Missy napisał: | Niemniej - niemożliwy wręcz zbieg okoliczności, że House trafi do pierdla dokładnie na czas, jaki został Wilsonowi na siłę to, niepotrzebnie... |
Zgadzam się, bo emocje w tym odcinku i tak już były na tyle silne, że opcja z więzieniem została dodana niepotrzebnie. Ale to naciąganie i tak nie przeszkadzało mi w ocenie całości. Odcinek absolutnie genialny. Nieprzegadany. Relacja House-Wilson doprowadzona do granic (i emocjonalnych i chyba granic akceptowalności przez większość widzów). Przypadek medyczny blady, ale to dobrze, bo na pierwszy plan wybijało się to co miało. Gdybym nie odczekał tygodnia i nie oglądał dwóch ostatnich odcinków pod rząd to po tym nie mógłbym usiedzieć na miejscu
Po raz pierwszy w tym sezonie pożałowałem, że serial się kończy.
Daję dychę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Henry_w dnia Czw 9:30, 24 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|