8x07 "Dead & Buried"

JaYeti

Data premiery w USA - 21 listopada 2011.

Kaiketsu

Tak to jest ufać spojlerom.

Nic szokującego nie było, a fabuła jak stała tak stoi.

obejrzałem z przyjemnością, ale dam 6/10...

dlaczego do cholery KAŻDA obecnie wypowiedź Wilsona to moralizowanie? w sumie -1 punkt za to, bo mam dość.

5/10

qasx

szokującego? Chase w telewizji dla mnie jest wystarczająco szokujący.
Piękne tło muzyczne, detektywistyczny klimat, kulejący problem, "wait for it...", mocna historia dziewczynki i mnóstwo dobrych ujęć. W dodatku wspomnienie Cuddy zamiast obu Sofij.
House prawdziwie uzależniony, i jednocześnie wystarczająco samodzielny.
Dobrze, że odcinek inny niż te śmiechowe co były i będą. Występowały sceny długie, i mimo tego opowiedziane zostało bardzo dużo. Końcówka mocno wyciszona, i gdyby nie gadanie Wilsona o poprzedniej DoM nie za bardzo miałbym po co ją oglądać, bo powrót do więzienia to chyba przesadzona reakcja na tak udane śledztwo.

JaYeti

Z proma wywnioskowałam, że to będzie wyjątkowy odcinek, ale taki nie był.
Co nie zmienia faktu, że był ciekawy i dobry.
Przypadek ciekawy. Pierwszy raz słyszałam o czymś takim.
House na plus. Mało chamskich tekstów, ale podobało mi się, że nie odpuścił.
Wilson rzeczywiście jest denerwujący w roli psychologa. Chciałabym zobaczyć starego Wilsona, który żartuje z House'em, zamiast go ciągle moralizować, bo to i tak nie działa.
Poza tym Foreman i jego 'wyślę go do więzienia' strasznie mnie zirytował. Na szczęście moralna pogadanka Wilsona dała radę.
Fajnie, że jest mało o nowych lekarkach, wątek Tauba tatusia zakończony. Tylko ta sprawa z Chasem dziwna. Po co miałby występować w tv?

Przecież wiadomo, że wszyscy by to odkryli. Trochę żałuję, że House nie pośmiał się z tego więcej.
I plus za pobitego House'a. Lubię go, ale jak go biją też lubię oglądać

Wydaje się taki bezbronny

Kaiketsu

blackzone

Dobra, to ja dałam 10

- za ciekawy przypadek medyczny z dziewczynką "pamiętam wszystko" od czasu wypadku kiedy miała 2 lata,
- za podwójny przypadek, który House "robił"
- za kryptę z otwieraną przez House'a trumną dziecka (szczerze mówiąc to kiedy House otwierała wieko i komórka mu zadzwoniła ja również o mały włos nie narobiłam w portki

)

- Chase jako TV doktor z Manicure, LOL podoba mi się

- Hilson w tym odcinku takie sobie, ale cieszę się, że Wilson wstawił się za przyjacielem
- oddzielną bajką tutaj jak dla mnie jest to, że Wilson tłumaczył dla Foreman'a w jaki sposób postąpiła by Cuddy w jego sytuacji. Więc ciągle jest o niej mowa i uważam, że nie jest to tylko od tak, wzięte z nieba i bezpodstawne. Foreman sobie nie radzi. Nie panuje nad Housem. Od razu chce, aby ten wrócił do paki. Cuddy by tak nie postąpiła. Ja też nie. Uratował 2 życia za jednym zamachem. 30 godzin przychodni jest wystarczające

Aj, no, zapomniałam dodać, że najlepszy odcinek sezonu jaki dotąd widziałam

justykacz

A ja nadal nie jestem usatysfakcjonowana, raczej skłaniam się ku bardzo niskiej ocenie.

Spoilery
Widziałam tylko pierwsze promo, ale czytałam, że reszta nie zachwyciła, więc koniec końców nie nastawiałam się na cuda i miałam rację. Ale fakt w jakim klimacie było pierwsze promo a w jakim odcinek jest trochę drażniący. Jakby twórcy nie mieli nie wiem szacunku do widzów i tylko naganiali oglądalność promami takie jak te.

Przypadek
Taki przypadek jako praktycznie tło odcinka??? Taki przypadek jako zapychacz fabuły???
Wg mnie, przepraszam za wyrażenie, odpierdol na całej linii.
Zaczynając od tego, że pacjentka "kłamie", poprzez jej dziwne zachowanie, następnie diagnozie House'a, hipnozie Chase'a skończywszy na diagnozie "byle zamknąć ten wątek" - wszystko było totalnie po macoszemu. Nie miałam żadnej przyjemności z odkrywania tego przypadku. Park na początku wspomina o wypadku i wow okazuje się to istotne. To takie house'owe, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Rutyna twórców przy rozkładaniu przypadku w czasie.

Chase

Ok, nie zrobił dwóch ślicznych dzieciątek, nie jest już żonaty, ani nie zalicza wszystkiego co nie ucieknie na drzewo więc trzeba coś mu wymyślić i wpadamy zatem na genialny pomysł Chase'a w TV. Dla mnie ani śmieszne, ani nie dodające niczego do fabuły, zapychacz w najgorszym wydaniu. Kompletnie obojętna mi rzecz. Niby to miało zapewnić humor w odcinku? Nie kupuję tego w żaden sposób.

Park, Adams i Taub
Bardziej jako dekoracja niż postacie, ale jakoś specjalnie nie kuło mnie to w oczy. Adams jako "Cameron 3.0 wersja poprawiona" nawet całkiem całkiem. Gdy ona ujawnia śmierć "pacjenta" House'a nie jest to ani infantylne, ani irytujące. Jest takie normalne, właściwe...

Foreman
Wywołał u mnie jakieś uczucia, żal mi go się robi, ale bardziej jest chyba godny politowania. Tylko naprawdę jest on mi tak bardzo obojętny, że równie dobrze następnym odcinku jako DoM mogłaby wystąpić np Magda Gessler ("Princton Rewolucje") i nie obchodziłoby mnie to wcale. Choć może po raz pierwszy zatęskniłam za Cuddy? Może nie w wydaniu 7sezonowym, ale za tą starą, dobrą Cuddy...

Hilson
Też na odczepne. Wilson troszczy się o House'a jak może, pomaga mu, ten robi swoje - rutyna... Tylko po tej akcji z biletami naprawdę chciałabym, aby Wilsona oświeciło i nie tkwił przy Housie w jego rozjebaniu i chamstwie dopóki śmierć ich nie rozłączy. Chciałabym aby w ich relacji było trochę głębi, zawalczenia House'a o Wilsona.

i wreszcie sedno:

"Opowieści z krypty"
Jeżeli ten odcinek miał jakieś śladowe ilości jaj to w tym wątku.
Dziwi mnie, że House tak łatwo zmanipulował ojca tego dziecka, aby ten pozwolił mu grzebać w trumnie. Ale to nie istotne. House, który za wszelką cenę chcę rozgryźć zagadkę to jest nasz House, ale kurcze znowu mam wrażenie, że scenarzyści rozegrali to za szybko i zbyt na siłę, bez takiego spokoju.
Jak na moje gusta scena, gdy House bada w trumnie tego dzieciaka trochę zbyt hmm dokładna. Gdyby to był kluczowy moment odcinka to rozumiałabym, ale praktycznie w połowie muszę oglądać House'a, który najspokojniej w świecie ogląda i bada trupa małego dziecka. Rozumiem, że gdyby ta scena była pozbawiona tego widoku nie byłaby realistyczna, ale mimo wszystko wzbudziła u mnie niesmak.

House, który decyduje się zbadać dziecko "te żywe" ryzykując powrót do paki, trochę za spokojny. Bada, podjeżdża radiowóz, ten wsiada do niego i koniec. Brakowałoby mi w tym House'a, który ma gdzieś konsekwencje a zagadka jest dla niego najważniejsza i który świadomie te konsekwencje przyjmuje "na klatę"

Właściwie to podobał mi się jedynie House z podbitym okiem. A i tekst "Złapałem Park za tyłek" nawet mi się podobał.

Alcusia

Popełniłam błąd straszliwy nastawiając się nie wiadomo na co po obejrzeniu promosów. Zawiodłam się! Jedyne, co mi się podobało, to reakcja dziewczynki, kiedy House mówi jej, że jej chłopak wpadł pod autobus

ogólnie jej przypadek był bardzo interesujący i zaskakujący. Natomiast to obsesyjne dążenie House'a do rozwiązania zagadki pojawiło się już parę razy w serialu, więc nie było niczym nowym (mimo, że może i poprowadzone było dość ciekawie). Hilson jest potworny. Chyba pierwszy raz w serialu Wilson zaczyna mnie irytować, bo tak naprawdę nie robi nic innego, tylko łazi, to za Housem, to za Foremanem i wygłasza swoje moralizatorskie teorie. Cholera, no! Niby gdzie ten powrót do ich "zabawnej relacji" jak to głośno zapowiadali Shore i Yaitanes? Tragedia... Chcę przegadywanek, zakładów, podkradania jedzenia... Czegokolwiek, co sprawiało taką przyjemność w poprzednich sezonach. Ich obecna relacja jest przegadana, jałowa, miałka i bez żadnego "pazura". Jeśli chodzi o wątek Chase'a... Kolejna porażka. Co to w ogóle miało być? Po co te sceny w telewizji? Ani to śmieszne, ani ciekawe... Justykacz ma rację, typowa "zapchajdziura" i to jeszcze w bardzo kiepskim wykonaniu. Nie mogę znieść Foremana. Naprawdę, tęsknię za Cuddy. O, i jeszcze plus za brak dzieci Tauba. Odcinek oceniam na marne 3. Tendencja spadkowa wyraźnie się utrzymuje i jestem tym szczerze zmartwiona...

madzia-cuperek

Niestety ja również nie zachwyciłam się tym epem. Było po prostu nudno.
Wątek Chase'a był zwyczajnie głupi i mało interesujący.
Podobały mi się sceny Park i kilka jej tekstów. Gdyby tylko zmieniła barwę głosu, może bym ją zaakceptowała.

BTW, widzieliście jej kanał na youtube? Haha.

Nie wiem, skąd ta dziewczyna się wzięła. Troszkę jest... dziwna.
Cieszę się, że zakończyliśmy wątek dzieci Tauba.
Adams nieśmiało zaczyna mi się podobać... jako postać oczywiście. Mało inwazyjna, ale konkretna. Na razie neutralnie, ale na plus.
"Złapałem Park za tyłek" - b.fajny tekst House'a.
Przypadek medyczny niedorzeczny. Zupełnie nieprzemyślany temat. W dodatku poboczny.
Akcja krypta też taka nijaka. Nie wiadomo skąd, po co i dlaczego House zajął się tematem. Trochę to na siłę, żeby dać zagrać jakąś scenę Omarowi.
Hilson. Jaki Hilson? Gdzieś sobie poszedł.
Wilson. Wilson broniący House'a był żenujący. Zero argumentów, wszystko rozmyte.
Groźny Foreman i skruszony House. Hm. Nawet nie wiem jak to skomentować.
Najlepsze sceny odcinka - House obrywający po gębie. Nie wiem, taki fetysz, lubię jak go poniewierają.

Przynajmniej coś się dzieje...
Mój mąż przespał 3/4 epa...
Daję 5.

Alcusia

Jejku

widzę, że lubicie jak biednego House'a biją po mordce

ja tam nie lubię jak obrywa, jest wtedy taki biedny

ania20s

Oj ale jakby mu nie przylali po buzi to nie byłoby nad czym się rozczulać. Gęba nie szklanka nie potłucze się.

madzia-cuperek

Mały offtop, ale trudno.

Tak naprawdę, to jeszcze porządnego manta nie dostał...

yummycake

A ja muszę przyznać, że przypadek mi się nawet podobał choć cały ep to nie do końca...
Ten wątek Chase'a był beznadziejny, końcówka epa też mi się nie podobała...
W mojej ocenie 5/10.

Arti

Ehh ten House.
Bywało różnie, czasem lepiej, a czasem gorzej, ale ten ósmy sezon jest fatalny.

Braki w obsadzie dają o sobie znać. Foreman się sprawdzał tylko w ekipie. Brak Cuddy jako szefowej to straszny minus. Nie ma Cameron, nie ma Masters.
Park wydaje się taka niespójna, a Adams tak jakby nie było.
Całe szczęście, że jest chociaż Chase, no i Wilson (ofkors).

Niby przypadki są dosyć ciekawe i zdarzają się nawet fajne dialogi, ale coś się strasznie popsuło w tym serialu. Nie wiem nawet jak to uchwycić. Dla mnie zrobił się jakiś taki szary.. pusty.

jamaniek

Nie jest zbyt dobrze, ale moim zdaniem i tak lepiej niż było w 7. sezonie. Brak Cuddy jakoś mi nie doskwiera, a i nawet Park jest bardziej znośna niż Masters. Przydałby się tylko jakiś wątek ciągnięty przez kilka odcinków. Chciałbym też trochę więcej Hilsonowych zakładów i robienia jaj z siebie nawzajem.

Odcinek całkiem niezły, choć sam przypadek mógłby zająć trochę więcej miejsca. Scena, w której House "dowiaduje się" co dolega dziewczynie - MIAZGA!

Rory Gilmore

Oczywiście, że się nie ufa spoilerom. Kurcze, no to już była przesada z tym promo.
Odcinek taki sobie. Przypadek dość ciekawy, ale to wciąż nie to. Obsesje House'a wróciły i znów szaleje. Dziwne, że jest bezkarny. Naprawdę to bardzo naciągane.
Chase jako lekarz telewizyjny to było żałosne.

Kama

Odcinek mnie nie wciągnął, oglądałam na raty.
Jak na dwie tak ciekawy sprawy medyczne, to mogło być lepiej.

Za Cuddy tęsknię nieustannie. Ale, jak ktoś słusznie wspomniał, przynajmniej nie było dużo prywatnego życia Tauba.

Chase w tv - tani chwyt, żeby się można było pośmiać. Zupełnie mnie ruszyło. To nie to, co James "Nie Lękaj Się" Wilson w porno.

Niezłe teksty: "- Mamy problem. - Kulejący?", fajne sceny (w krypcie na przykład).

Bez zachwytów, ale 7,5/10.

LenaH

Ekshumacja była jak z horroru, Hause się chyba cykał xD

Podobał mi isę ten odcinek, dobre uczynki Hause, w mojej głowie dobra karma= większa sympatia

Ja też chcę aby jeszcze pojawiła sie w tym sezonie i ta relacja chociaż pokojowo sie rozwiązała...