|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:05, 28 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Blanka - to chyba niestety nie tylko wrażenie House naprawdę jest nieszczęśliwy i osobiście nie mam wątpliwości, że nie przestał kochać Cuddy. Bardzo ubolewam nad tym, że on tak naprawdę nie dojrzał jeszcze chyba do bycia z nią. Kocham Huddy i oczywiście bardzo liczę, że jeszcze się zejdą jednak wydaje mi się, że scenarzyści nie uraczą nas już niczym romantycznym w tym wątku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Blanka.
Pacjent
Dołączył: 20 Kwi 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:52, 28 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
alcusia - może i nie dojrzał, ale sam fakt, że odważył się na ten związek w pierwszym odcinku o czymś świadczy W sumie to nie on się poddał, tylko Cuddy zakończyła to co ich łączyło. Szczerze do dziś jej trochę nie rozumiem. Też mam taką nadzieję.. ale oglądając ich - jest mi tak jakoś pusto, bez nich - razem. Cóż.. mam jeszcze taką cichą nadzieję, że coś zrobią z tymi zdjęciami, które były przygotowywane do 1x7 (te na plaży) Zobaczymy co przyniesie kolejny odcinek.. Może w finale scenarzyści nas zaskoczą. Po co mieliby robić głupie nadzieje od początku sezonu - kończąc Huddy tak szybko? No nic, trwajmy Huddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:03, 28 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Jak widzę mamy bardzo podobne poglądy też mi szkoda, że ich związek się rozpadł zanim tak naprawdę zdążył się rozkręcić. Chociaż coraz częściej łapię się na pragnieniu nie tyle zobaczenia Huddy, co po prostu szczęśliwego House'a. Może to być Cuddy, Stacy, Cameron, nawet Wilsona bym zniosła u jego boku uwielbiam cynicznego, ale szczęśliwego Grega
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:15, 29 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Alcusia, chyba nie jesteś osamotniona w tym pragnieniu. Ja również uwielbiam szczęśliwego House'a. Oczywiście w jego przypadku nie jest to typowa definicja szczęścia, myślę, że on zawsze będzie mroczną postacią, zamkniętą w sobie, egoistyczną, cyniczną, nawet gdy trwało Huddy było to widoczne, dlatego na początku Huddy strasznie mi się podobało, bo House cały czas był sobą, zminym draniem dla otoczenia, ale szczęśliwym w środku.
Jeśli sezon 7 miałby być ostatni chciałabym go takiego widzieć, mówiącego prawdę prosto w twarz, obrażającego pacjentów, a potem z uśmiechem zanoszącego kolejny pozew dla pani administrator, z jakimś fajnym tekstem dającym nam chociaż nadzieję, że ten niezwykły, egoistyczny dupek może jednak być na swój sposób szczęśliwy. Ale to zupełna fantazja z mojej strony, znaczy mam pewność, że tak nie będzie
Patrząc na to bardziej chłodnym, nie Huddystycznym, nie romantycznym okiem, myślę, że finał będzie dość ostateczny, oczywiście jeśli 7 będzie ostatnia. Jeśli ma stać coś, jak piszą, co [spojler] House ma zrobić i to zmieni diametralnie jego stosunki z Wilsonem i Cuddy to myślę, że śmierci jednak nie będzie, nikogo. Może House zrezygnuje z medycyny i zostanie, nie wiem, trenerem bokserskim. Zmieni się wszystko, skończy się wszystko. Hilson, Huddy, medycyna i... serial.
Jeśli chodzi o Huddy, mam wielki żal do Shora, nie za to jak zaczął, ale jak skończył, jeśli teraz nie będzie już nic odnoszącego się do Huddy (a raczej nie będzie) to nie wiem po co to było, to nie była przecież zwykła relacja House-kobieta, to była relacja najbardziej popieprzony człowiek świata kontra kobieta, którą kocha, potencjał może nie zmarnowany, bo gdzieś do 5 odcinka było genialnie, Huddy było tłem, ale pięknym tłem, na tle serialu i głównego bohatera, a potem im niby mniej go było tym bardzej stawało się widoczne przez próby udziwnienia go i mam wrażenie chęci szybkiego skończenia, bo pojawiły się głosy niezadowolenia. Nie wiem, jak myśli Shore, ale chyba nie sądzi, że osoby, które porzuciły serial wrócą, bo skończy się Huddy, myślę, że jeśli komuś znudził się serial to nic tego nie zmieni, żaden konkretny shipp. Postać House'a się rozwija, o to chodzi, czy byłby z Cam, Stacy, czy kimkolwiek innym też byłoby podobnie. Boje się, że takie pogrywanie sobie z fanami źle się skończy i jeśli będzie 8 sezon to nawet najwierniejsi fani mogą nie być w stanie przełknąć pewnych zmian. Mniej Wilsona, to mniej jego relacji z House'm, które są jednym z filarów serialu, tu chodzi o niezwykłego bohatera, jego charakter, sposób bycia, relacje z innymi, gdyby chodziło tylko o medycynę mielibyśmy kolejny serial typu ER, czy chirurdzy. To chodzi nie tyle o House Md, co o Gregory House. Jeśli to definitywny koniec Huddy, to dla mnie upada kolejny ważny wątek pozwalający spojrzeć głębiej w naszego bohatera. Po co cyrk z Dominiką? Huddy skończyło się najbardziej banalnie jak mogło, ta relacja zasługuje na coś więcej, typowe "zrywam z tobą" to cios poniżej pasa, zwłaszcza patrząc na ich relacje od początku. Nie żebym była zupełnie na nie, do tej pory kupowałam wszystko, z większym lub mniejszym przekonaniem, ale pogłoski o tym, że serial ma się skończyć na 7 i świadomość miejsca, w którym jest teraz główny bohater i jego relacje z innymi bardzo mnie smuci. Myślałam, że to ma jakiś większy sens, że jest jak jest, bo jeszcze wiele przed nami. Sama nie wiem, może koniec będzie taki, że wszystko nagle ułoży się w jedną całość. Oby. Jeśli już tak bardzo "wszyscy" (łącznie z Shorem) chcą ujrzeć klęskę i nieszczęście głównego bohatera, to niech będzie to relanie i z sensem, bez przesadnego dramatyzmu i niech nie zapominają o drodze, którą główny bohater z nami przeszedł.
Ostatni mój wywód chyba bardziej pochodzi pod dyskusje nad 7 sezonem, ale mam nadzieję, że i tu zbytnio nie odbiega od tematu, poza tym takiego wywodu pewnie i tak nikt nie przeczyta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:44, 29 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: |
Ostatni mój wywód chyba bardziej pochodzi pod dyskusje nad 7 sezonem, ale mam nadzieję, że i tu zbytnio nie odbiega od tematu, poza tym takiego wywodu pewnie i tak nikt nie przeczyta |
Ja przeczytałam i muszę powiedzieć, że masz wiele racji w tym, co napisałaś i w większości wyraziłaś też i moje poglądy. Od siebie chciałam tylko dodać, że od początku serialu kibicowałam relacji Huddy. Jednak patrząc na to nieco obiektywniej, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że scenarzyści stworzyli 7x01 na potrzeby HuddyFanów takich, jak ja. Marzyłam o tym, żeby zobaczyć romantyczny związek, pełen pocałunków i nagości i to właśnie dostałam w pierwszym odcinku. A potem? Mogę policzyć na palcach jednej ręki wszystkie miłosne interakcje między nimi. Ten związek był okropnie wymuszony, zupełnie bez pomysłu, dlatego skończyło się, jak się skończyło. Jestem zawiedziona, bo miałam nadzieję, że jeszcze się rozwinie i dostaniemy naprawdę porządny związek, najlepszy, na jakiego stać House'a. No i moje kolejne rozczarowanie - praktycznie zero interakcji po rozstaniu. Żadnej rozmowy, żadnych emocji - ciężko uwierzyć, że ludzie, między którymi przez lata była taka chemia, zrywają ze sobą ot tak. Zdaję sobie sprawę, że Shore specjalnie może przeciągać tą ciszę między nimi, żeby ostatecznie w finale było wielkie bum, ale nie jestem pewna, czy to dobry pomysł?
lisek napisał: |
Nie żebym była zupełnie na nie, do tej pory kupowałam wszystko, z większym lub mniejszym przekonaniem, ale pogłoski o tym, że serial ma się skończyć na 7 i świadomość miejsca, w którym jest teraz główny bohater i jego relacje z innymi bardzo mnie smuci |
Niech ten fragment będzie myślą przewodnią dla scenarzystów, którzy pracują nad finałem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Alcusia dnia Pią 12:48, 29 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:44, 03 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Alcusia, myślę, że Shore i spółka i tak już mają plan. Nigdy specjalnie na nas nie patrzyli, nawet jeśli puszczali do nas oczko, jak np. z Huddy, to robili to bardzo po swojemu i z naszymi oczekiwaniami nie miało to nic wspólnego.
Pod tym podpisuję się dwoma rękami - "moje kolejne rozczarowanie - praktycznie zero interakcji po rozstaniu. Żadnej rozmowy, żadnych emocji - ciężko uwierzyć, że ludzie, między którymi przez lata była taka chemia, zrywają ze sobą ot tak. " - dokładnie! Zmarnować taki wątek drugi to relacje House - Rachel - również zmarnowany. Ja wiem, że wiele jest osób chcących oglądać tylko medycynę i schemat House-diagnoza, ale myślę, że równie dużo o ile nie więcej jest takich, którzy chcą po prostu oglądać House'a. Genialnego diagnostę, ale przede wszystkim najbardziej popieprzonego człowieka na świecie, to jest jego historia, a zatem i ludzi z którymi się styka, na których ma wpływ. Mam nadzieję, że pisząc finał scenarzyści będą tym pamiętać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Wto 12:46, 03 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:29, 03 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: | myślę, że Shore i spółka i tak już mają plan. Nigdy specjalnie na nas nie patrzyli, nawet jeśli puszczali do nas oczko, jak np. z Huddy, to robili to bardzo po swojemu i z naszymi oczekiwaniami nie miało to nic wspólnego. |
Dokładnie tak. Wydaje mi się, że Shore chciałby zadowolić wszystkich, a wiadomo - chcąc zadowolić każdego fana, nie zadowoli żadnego. Parę odcinków i ma z głowy HuddyFanów, bo przecież nikt mu już nie zarzuci, że nie byli razem. Zrobił to na "odwal się", żeby fani go nie pożarli, a teraz może się zając swoją katastroficzną wizją dalszych losów House'a. Nie kupuję tego, zupełnie. Shore próbuje na siłę ulepszać serial, dodając nowe, coraz dziwniejsze wątki, ale wydaje mi się, że tylko sobie szkodzi. Kierując się jego dziwnym tokiem myślenia, który towarzyszy nam przez cały sezon, aż boję się myśleć, co też wykombinował na finał. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, że zlituje się nad biednymi, znerwicowanymi fanami i zakończy sezon w miarę łagodnie i oczywiście przywróci Huddy
(pobożne życzenia, wiem... )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|