|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Podoba Ci się 7 sezon? |
Tak. |
|
35% |
[ 29 ] |
Nie. |
|
27% |
[ 22 ] |
Nie wiem. |
|
2% |
[ 2 ] |
Bywało lepiej :) |
|
34% |
[ 28 ] |
|
Wszystkich Głosów : 81 |
|
Autor |
Wiadomość |
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 2:07, 05 Gru 2010 Temat postu: Dyskusje nad 7 sezonem [bez spoilerów i spekulacji] |
|
|
Witam.
Moim zdaniem potrzebny jest taki temat ogólny dla 7 sezonu, wolny od spekulacji i od spoilerów - one mają swoje miejsce gdzie indziej. W wielu tematach pojawiają się refleksje nad obecną kondycją serialu, stąd pomysł na założenie tego tematu
Konkretnie rzecz ujmując, to należę do tej grupy fanów, która serial ogląda i nadal go lubi jednakże ubolewa nad tym czym stał się obecnie i zdaje się nie widzieć światełka w tym mętnym tunelu.
Zaczniemy od Huddy...
Właściwie jest to ship od którego wszystko się zaczyna i co najgorsze kończy. Uważam, że widać na jego przykładzie zagubienie scenarzystów. W mojej ocenie teksty i sceny Huddy są nierzadko wymuszone i bez dawnego polotu i chemii, za który polubiłam ten ship.
Sposób prowadzenia shipu też mi nie odpowiada - to zaliczanie wszystkiego po kolei...
- 1 odcinek i zbitka montażowa i liczne sceny okołomiłosne - jakby wynagrodzenie fanom 6 sezonów...
- wątpliwości przy końcu "Now what?"
- w następnym odcinku oznajmienie tego całemu światu - pamiętna scena z małym macankiem z gabinecie Wilsona moim zdaniem można powiedzieć, że niesmaczna...
- kłótnia na linii związek=praca;
- opieka nad Rachel;
- "pierwsze" kłamstwo i coś na wzór kryzysu w związku;
Kompletny brak przy tym pomysłu na postaci House'a i Cuddy poza shipem, odnoszę wrażenie, że obaj zatracili swoją indywidualność i to co ich wyróżniało.
House i jego udawane przeprosiny i jest sukces - nie będzie spał sam.
Cuddy i robienie z igły widły na odcinków kilka w imię tego, aby House przeprosił - dał zapewnienie, że nie będzie robił z niej idiotki.
W moim odczuciu Huddy kompletnie jest źle prowadzone i nie ma w sobie tego czegoś. Jedyny fajny odcinek z tym shipem to "Unwritten" Wiece Cuddy i jej przywiązanie do pewnej części swojego ciała.
Moim zdaniem Huddy to najgorszy punkt 7 sezonu.
Jednak, gdyby Huddy nie było nie byłoby moim zdaniem lepiej.
O ile Huddy zdaje się miało ciągnąć ten sezon i owszem robi to, ale na dno, to nie można powiedzieć, że jest jedynym szarym punktem w sezonie.
Hilson
Zdaje się w ogóle nie istnieć, Hilson to jedynie poradnia dla Huddy. Krótkie sceny, kiedy to House przychodzi o gabinetu Wilsona, zwierza się z problem swojego związku i koniec. Tak było bardzo często i niestety nie oparłam się wrażeniu, że ten ship traktowany jest po macoszemu.
Kiedy to Wilson przychodzi do swego przyjaciela House'a mówiąc, że zerwał z byłą żoną ten zdaje się go lekko spławiać z powodu Cuddy, moim zdaniem nic by się nie stało, gdyby zaproponował mu chociażby piwo i Cuddy kiedy przyszła mogłaby przecież porozmawiać z nimi.
Moim zdaniem jeśli chodzi o Hilsona totalne załamanie się hmm jakości shipa w serialu
Wilson - w tym sezonie jest albo poradnią dla House;a albo byłym mężem swojej żony. Myślę, że i tutaj scenarzyści nie wiedzą co zrobić z tą postacią.
Chase - kompletnie nie kupuje jego skakania z kwiatka na kwiatek lub kwiatki w liczbie mnogiej. Stracił moim zdaniem wszytko. Nie, ze nie akceptuje go w jego rozwiązłości, ale na tym powinna opierać się postać. Bo kim jest w tym sezonie Chase? Zaliczaczem??? Aczkolwiek dobrze przygadał Foremanowi uderzając w jego ego i ciekawie się zachowywał przy tej pani psychiatrze.
Foreman - fajnie, że jest. On zawsze był taki hmm nudny, że nigdy mi osobiście nie przeszkadzał. Stwierdzam, że jest jedną z dwóch niespieprzonych postaci w serialu.
Masters - powiem świeżości, nie spieprzona jeszcze. Coś jak Duch Cameron, osoba momentami naiwna jednak moim zdaniem w swojej szczerości i braku elastyczności ma coś w sobie. Obecnie lubię ją najbardziej, może po prostu jestem jej ciekawa?
13 - w "Now what" świetna. Potem znikła i brak mi jej. Tęsknie... Zastanawiam się jaką jakość miałby serial z nią.
Taub - mimo wszystko jego postać jest wyjątkowa. Urzekł mnie swoim małym kryzysikiem wieku średniego.
Podsumowując wg mojej wielmożnie skromnej osoby sezon 7 nie rokuje dobrze na przyszłość. Nie mam ochoty wracać do odcinków tego sezonu, cały czas mam poczucie, że czekam na to coś.
Oczywiście było w nim kilka fajnych momentów, np odcinek "Unwritten" moim zdaniem był z najwyższej półki, scena na gokartach była całkiem całkiem, podobnie jak np walka z ospą w niedawnym odcinku.
Niemniej jednak jestem bardzo zaniepokojona przyszłością serialu i nie wiem czy brak tej ikry nie jest ostateczny i wyjście z marazmu może być niemożliwe...
I nie mieszajcie mnie z błotem, tylko ładnie dyskutujmy. Pamiętajmy, że ten serial nas łączy wszystkich
Dziękuję za uwagę,
Justykacz
A mówiąc bardziej dosadnie, to moim zdaniem 7 sezon no do d*py jest i tyle.
Jedyny jasny punkt to moim zdaniem Unwritten a reszta to badziewie. I nie chodzi już o te Huddy, które jest, ale litości w jakim stylu tylko o resztę postaci... Niby powrót medycyny, ale prywata nadal zdaje się być na piedestale...
A mówiąc jeszcze bardzije dosadnie, to szlag mnie trafia na to co widzę... momentami żenada.... No aż mi przykro się robi...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez justykacz dnia Nie 2:10, 05 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:03, 05 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie sezon siódmy jest bardzo.. dwojaki, o. Naprawdę mocne strony przeplatają się ze słabymi. Każdy początek odcinka mamy niesamowicie widowiskowy, co może i byłoby irytujące, gdyby nie to, że prowadzi ze sobą przypadek, który, po raz pierwszy od kilku lat, naprawdę mnie interesuje. Większość pacjentów nie jest mi też obojętna (nie licząc No What, Selfish, Unplanned Parenthood). Wrócił humor, styl diagnozowania, to, że dążenie do rozwiązania przypadku jest zazwyczaj na pierwszym planie (No What, Unplanned i Small Sacrifices odpadają od tej reguły), podobał mi się też nawet wątek szukania kobiety, z kandydatek zwłaszcza Azjatka-pediatra nienawidząca dzieci. No i ten wątek zakończył się wprowadzeniem Masters! która obecnie jest moją ulubioną postacią żeńską w serialu (ale o tym już wszyscy wiedzą, bo powtarzam to w kółko ) i chociaż nie byłam do niej w ogóle przekonana, po dwóch odcinkach już opanował mnie zachwyt. Jak dla mnie, 13 może WCALE nie wracać, nigdy jej nie lubiłam.
Wątek Masters łączy się dla mnie zaś z wątkiem Chase'a - widzę ten ship, chociażby jako f-ship - gdyż chłopak jest totalnie załamany odejściem Cameron. Cytując Californiation: miałeś miłość swojego życia i ją straciłeś, teraz toniesz w morzu brudnych cipek. Moralna Masters mogłaby być taki małym ratunkiem
Tauba zawsze lubiłam, w tym sezonie jednak trochę mniej, rozumiem jednak jego rozpacz w ostatnim odcinku, po tej "zdradzie emocjonalnej", przecież to znaczy dużo więcej niż cielesna.
Co do Foremana - to on tam w ogóle jest?
Co do dwóch głównych wątków serialu, Huddy od samego początku nie miało mojej przychylności, bo przyczyniło się do zamordowania Luddy w KRETYŃSKI sposób. Mimo to starałam się patrzeć pozytywnie.
Zgadzam się z teorią "odhaczania" kolejnych problemów. Cuddy to już dla mnie nie Cuddy, a ja wierzyłam, że to ta pierwotna Cuddy może być z House'm - nie podróba. Postacie same sobie przeczą, od kilku odcinków nie mam pojęcia, czemu właściwie ze sobą są... ALE muszę przyznać, że oboje aktorów daje z siebie 110%,próbują ratować resztki chemii między postaciami. Również w momentach, w których można zapomnieć, że Huddy jest razem, rozmawiają o pracy, dyskutują - daje się poczuć powiew tego, co zawsze stanowiło "trzon" tej relacji, a co zaniknęło w okolicy sezonu 5...
Wilson też mi się w ogóle nie podobał, nie udawano nawet, że ma House\a gdzieś, bo jest zajęty sam. JEDNAK, w ostatnich sekundach ostatniego odcinka, dostrzegłam w tym pewną logikę - obaj panowie mają/mieli związki dość toksyczne, nieszczere. Kiedy Wilson przychodzi do House'a, on mu wyjawia, że nakłamał Cuddy, a Wilson zdaje sobie sprawę, że bez House'a jest... źle. I że go zaniedbywał. Scenarzyści od tego momentu mają naprawdę świetne warunki do rozwinięcia linii Hilson/Huddy i mam nadzieję, że z niej skorzystają...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
skandal10
Pacjent
Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:42, 06 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Włączę się w dyskusję i dziekuję za założenie tego tematu. Sezon 7 mnie rozczarowuje, najbardziej jeśli chdzi o prowadzenie postaci. Niestety nie moge znieść postępowania Cuddy. Naprawdę nie przypuszczałem, że ta kobieta może się tak zmienić. Może to po prostu menopauza. Była ciekawa, niebanalna, z poczuciem humoru, z jakimś ogniem w sobie. A teraz zachowuje się jak przeciętna, nudna żona. W 1 odcinku powiedziała Housowi nie zmieniaj się, ja cię chcę takiego jaki właśnie jesteś, mimo, że ją ostrzegał. To ona powiedziała, że jest najwspanialszym facetem na świecie i dla niego zerwała zaręczyny.
A co teraz robi - po jednym (usprawiedliwionym) kłamstwie obraża się jak małolata, stroi fochy jak jakaś zacofana, banalna, drobnomieszczańska baba. Robi z igły widły. A House przy niej zamiast rozkwitać, starzeje się. Ten związek go przytłacza! To już wolę Stacy - tam w ich kontaktach widać było namiętność, jakiś żar. Niestety Cuddy okazała się NUDNA. Za to z Housa zrobili wręcz buhaja. Ja wiem, że facetom po 50 odbija, ale przecież nie chodzi tylko o seks, bo ten House miał bez problemów od prostytutek. Wątek Huddy bez pomysłu.
Hilson to też jakaś porażka - już przerabialiśmy wyrzucenie Wilsona z domu przez żonę. Wtedy zdecydowanie było widać przyjaźń i walkę (bardzo jednak pokrętną, jak to u Housa) aby Wilson uratował małżeństwo. Teraz po prostu wyrzuca go z domu! Panowie przeszli razem wiele i ich przyjaźń jest na pewno scementowana, więc zupełnie niezrozumiałe jest pokazywanie ich w tak prymitywny sposób.
O reszcie szkoda gadać.
Co do medycyny, odcinki nawet ciekawe, mimo, że niektóre tematy były już poruszane we wcześniejszych sezonach. Niestety widać brak staranności i mniejszy budżet serialu, bo jest wiele niedoróbek.
Reasumując, oglądam i pewnie nadal będę, ale bez zachwytu. Z radością wracam do powtórek poprzednich sezonów, które lecą na TVN i AXN. Sezon 7 oglądnę jednorazowo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:06, 07 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Siódmy sezon jest inny. O ile pierwsze trzy były mniej więcej podobne, to później każdy następny sezon to była już inna historia, że tak powiem. Nie jestem krytykiem filmowym więc oceniam serial przez pryzmat tego, co widzę i jak to odbieram, bez nadmiernych analiz. Jeśli chodzi o medycyne i przypadki medyczne jestem bardzo zadowolonaz tego sezonu. Nie było jeszcze żadnego, który by nie zainteresował. Pod tym względem siódemka jest dla mnie lepsza niż np szóstka. Jeśli chodzi o bohaterów... cóż, czasem mam wrażenie, że twórcy mają zbyt głęboki zamysł w prowadzeniu postaci i nam oglądającym czasem trudno go dostrzec. Może mają jakiś plan i im wydaje się, że wszystko idzie tak jak powinno, bo wiedzą co mniej więcej będzie dalej, do czego takie a nie inne zachowanie ma prowadzić, i gubi ich chyba to, że często zapominają o tym, że my przecież tego nie wiemy, nie znamy ich motywów i dalszych zamierzeń. I czasem byłoby lepiej gdyby postawili się w sytuacji postronnego widza, może wtedy nie było tylu zawirowań. Chociaż dla mnie osobiście nie jest tak dramatycznie jak widzą to niektórzy. Siódmosezonowego House'a np wolę milion razy bardziej niż tego, którego mieliśmy w szóstce. Pod wieloma względami przypomina mi tego z 3 sezonu. W szóstym był to nieszczęsliwy, zmęczony życiem człowiek, nie podobał mi taki jego obraz. House, którego mamy teraz odzyskał to coś. Nie wiem, jak to określić pasję, witalność, zadziorność, dynamizm, błysk w oku, chęć do życia, nawet w tym swoim popieprzonym świecie. Nie wiem, czy to wynik związku z Cuddy czy nie. To bez znaczenia. Nie uważam też żeby coś tracił na tym związku, myślę, że jego postać zyskuje. Daje coś od siebie, a jednocześnie nadal jest sobą. Ostatnie wydarzenia i jego podwójne już kłamsto są tego najlepszym dowodem. Wilson, jak serial długi szeroki dla mnie jest i zawsze będzie Wilsonem. Absolutnie nie podzielam zdania, że się zmienił, czy coś. To ten sam psychoanaliztor House'owych zachowań i pierwszy towarzysz niedoli naszego diagnosty co zwykle. Wiadomo są różne okoliczności, rózne natężenie i dynamika tych relacji, ale założenie nadal pozostaje takie samo.
Jeśli chodzi o moją ukochaną postać Cuddy to ostatnio jest dziwnie. ALe znów bez przesady, może jako jej wielka fanka jestem zbyt tolerancyjna, ale jestem w stanie zrozumieć jej zachowanie, a raczej sposób w jaki prowadzą je scenarzysci. To bardzo doświadczona przez życie kobieta, która w końcu dostała swoją szansę na prawdziwe szczęście, nie dziwcie się, że czasem będzie postępować irraconalnie.
W Huddy postawili chyba na ukazanie ich związku jako próby normalności, dojrzałości,że niby to nie nastolatkowie tylko dojrzali ludzie próbujący stworzyć stały związek. Niestety tu wolałabym oglądać coś mniej normalnego i stonowanego. Marzą mi się ich zacięte kłótnie, niekończące się dyskusje, docinki, gierki itp. DLa mnie ten związek powinień być pełen pasji, dodawać bohaterom ikry, a nie ich wyciszać? Tu wolalabym aby scenarzyści poszli w tą stronę, ale może bali się, że dla dorosłej widowni taka wersja będzie zbyt agresywna? Więc postawili na coś bardziej stonowanego. Tu akurat w mój gust nie trafili, ale cóż. Na szczęście Hugh i Lisa z tą swoją chemią sprawiają, że nawet "stonowane" sceny Huddy ogląda się z zapartym tchem
Podsumowując sezon siódmy jako całość, nie oceniany z punktu widzenia poszczególnych wątków Huddy, Hilsona, Cuddy naprawdę mi się podoba, po szarej szóstce serial odzyskał energię. Brawa należą się aktorom, którzy swoją pasją i zaangażowaniem sprawiają, że oglądam z ich z wielką przyjemnością. Mimika twarzy, emocje w tym sezonie jest mnóstwo takich scen, w których widać to bardzo wyraźnie. Nie będę ich opisywać, bo to temat bez spojlerów, ale niejedna mnie zachwyciła. To plus medycyna sprawia, że jestem na tak.
Jakby nie patrzeć zazwyczaj jest tak, że ile widzów tyle opini. Jednym sezon się podoba innym nie. Ważne żeby móc znaleźć w nim coś co sprawia, że mamy chęć oglądać. Póki to coś znajdujemy serialowa machina się kręci
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Candyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:40, 14 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ja mam mieszane odczucia co do sezonu 7.
Chyba sobie inaczej wyobrażałam całe Huddy. Przyznam, że początek zrobili niezły, ale odnoszę wrażenie, że z każdym odcinkiem partaczą to Huddy:( Wszystkie 'konflikty' i 'kłótnie' są jak dla mnie mocno naciągane i tak naprawdę w tym związku niewiele się dzieje. Zaczynam już myśleć, że chyba było lepiej jak Housik był sam
Przypadki medyczne są raz dobre, a raz beznadziejne. Jedyny, który naprawdę mi się podobał to ten z odcinka " A pox on our House".
Podoba mi się Foreman- za to, że pozostał sobą oraz Masters- szkoda, że odejdzie
Nie podoba mi się Chase- nagle zrobili z niego kobieciarza, Taub- z pretensjami do żony choć sam zdradał...
Myślę i myślę i dochodzę do wniosku, że czegoś mi tu brakuje, wcześniej byłam ciekawa Huddy, ale zostało przedstawione w taki sposób, że wolałabym by go wcale nie było ...Chyba oczekiwałam więcej emocji, namiętności, polotu w tym całym związku.
No ale cóż są momenty lepsze i gorsze, zobaczymy co pokażą dalej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:33, 15 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż, powtarzam to jak mantrę, ale każdy ma prawo do własnego zdania i opinii nt serialu. Dla jednych poziom spada z roku na rok, dla innych podnosi się, inni widzą sinusoidalnie. Kwestia gustu i preferencji widza. Wiadomym jest, że im więcej sezonów, to serial robi się inny. Rzadko zdarza się, by został odświeżony i wrócił do czasów świetności z pierwszych serii. Osobiście odnoszę wrażenie, że HOUSE należy do seriali z dobrym pomysłem i realizacją. Nie może być tak, że każdy sezon przynosi nam tylko korzyści, nie może być idealnie. W mojej opinii sezon 7, po dość specyficznym, aczkolwiek nie nieudanym 6, jest zwrotem akcji. Życie bohaterów zmieniło się. Dzieje się i w szpitalu i w prywacie. Jak na razie jestem zadowolona i z przyjemnością oglądam kolejne odcinki. Tak, tak właśnie jest. Przyzwyczaiłam się do tych bohaterów i ciężko będzie mi się z nimi rozstać. Cieszmy się, że nasz ukochany serial nadal jest na antenie i są plany co do kolejnych sezonów. W przypadku chociażby "Lie to me*" nie wiadome są losy 4 sezonu, a 3 już skrócili o 9 odcinków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Candyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:19, 17 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
madzia-cuperek napisał: | Cóż, powtarzam to jak mantrę, ale każdy ma prawo do własnego zdania i opinii nt serialu. Dla jednych poziom spada z roku na rok, dla innych podnosi się, inni widzą sinusoidalnie. Kwestia gustu i preferencji widza. Wiadomym jest, że im więcej sezonów, to serial robi się inny. Rzadko zdarza się, by został odświeżony i wrócił do czasów świetności z pierwszych serii. Osobiście odnoszę wrażenie, że HOUSE należy do seriali z dobrym pomysłem i realizacją. Nie może być tak, że każdy sezon przynosi nam tylko korzyści, nie może być idealnie. W mojej opinii sezon 7, po dość specyficznym, aczkolwiek nie nieudanym 6, jest zwrotem akcji. Życie bohaterów zmieniło się. Dzieje się i w szpitalu i w prywacie. Jak na razie jestem zadowolona i z przyjemnością oglądam kolejne odcinki. Tak, tak właśnie jest. Przyzwyczaiłam się do tych bohaterów i ciężko będzie mi się z nimi rozstać. Cieszmy się, że nasz ukochany serial nadal jest na antenie i są plany co do kolejnych sezonów. W przypadku chociażby "Lie to me*" nie wiadome są losy 4 sezonu, a 3 już skrócili o 9 odcinków. |
Zgadzam się z Tobą Madziu. Uważam, że prawdziwy fan zawsze będzie szczęśliwy, że nadal kręcą jego serial. Nie narzekam zatem i cieszę się choć nie kryję rozczarowania pewnymi względami. Są gorsze i lepsze strony, a moje entuzjastyczne nastawienie z początku sezonu po prostu się gdzieś rozmyło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:14, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
To ja sobie potłumaczę:
Cytat: | Year In Review 2010: TV's Biggest Dissapointments
The Huddy Effect on House
Remember all those promises from everyone involved with the show last season that House and Cuddy's romantic relationship wouldn't hurt House at all? That it wouldn't devolve into jealousy antics and inane relationship discussions, or both of them behaving like teenagers, pranking each other and having screaming fights in the halls of PPTH? Remember that? Well that was a crock, because that's all that happened. Hilarious hooker masseur antics! House accidentally feeding Cuddy's baby nickels and having to sift through her poop before he's in Big Trouble with the old lady! Fights in the halls -- in front of patients! So much jealousy! Unremittingly stupid relationship talks! And we thought House couldn't get any more annoying after Season 6, year of departure episodes and Taub deciding what to do with his penis. We hate being wrong. |
żródło -> [link widoczny dla zalogowanych] (trzeba poklikać "next", żeby znaleźć odpowiedni artykuł)
W wolnym tłumaczeniu:
Przegląd roku 2010: największe rozczarowania małego ekranu
Wpływ efektu Huddy na House'a
Pamiętacie te obietnice, składane w zeszłym sezonie przez wszystkich zaangażowanych w serial, że związek House'a i Cuddy wcale nie zaszkodzi House'owi? Że nie spadnie on [związek] do poziomu wybryków z zazdrości i pustych (głupich) rozmów o związku albo że [House i Cuddy] nie będą się zachowywać jak nastolatkowie, robiący sobie nawzajem psikusy i nie będą usiłować się przekrzyczeć w holu PPTH? Pamiętacie to? Cóż, to były brednie, bo to wszystko, co się wydarzyło. Komiczne błazeństwa z dziwką-masażystką! House karmiący przez przypadek dziecko Cuddy pięciocentówkami i zmuszony do sprawdzania jego kupek, zanim wpadnie w Wielkie Kłopoty. Walki na korytarzach - na oczach pacjentów! Tyle zazdrości! Nieustająco głupie rozmowy o związku! A myśleliśmy, że House nie może być bardziej wkurzający po szóstym sezonie, roku odcinków o odejściach i Taubie decydującym, co zrobić ze swym penisem. Nienawidzimy się mylić.
----
yummycake napisał: | Uważam, że prawdziwy fan zawsze będzie szczęśliwy, że nadal kręcą jego serial. |
A g...uzik prawda. Prawdziwy fan będzie szczęśliwy, jeśli nie zepsują mu tego, co lubi. To, co opisałaś, to nie prawdziwy fan, a bezkrytyczny ciemniak, który "kupi" wszystko, co mu zaserwują, nie zastanawiając się ani chwili nad jakością i spójnością nowego odcinka z poprzednimi odcinkami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Nie 21:46, 02 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Candyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:56, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dark Angel napisał: | ----
yummycake napisał: | Uważam, że prawdziwy fan zawsze będzie szczęśliwy, że nadal kręcą jego serial. |
A g...uzik prawda. Prawdziwy fan będzie szczęśliwy, jeśli nie zepsują mu tego, co lubi. To, co opisałaś, to nie prawdziwy fan, a bezkrytyczny ciemniak, który "kupi" wszystko, co mu zaserwują, nie zastanawiając się ani chwili nad jakością i spójnością nowego odcinka z poprzednimi odcinkami. | [/quote]
Faktem jest, że jeśli coś zostanie doszczętnie zniweczone, to nie koniecznie się to będzie podobać. Mnie jednak chodziło bardziej o to, że fan mimo gorszych i lepszych momentów zawsze będzie osobą, która będzie lubiła daną rzecz, nie na tym widz polega według mnie aby lubieć coś tylko gdy trafia w stu procentowo w nasz gust a potem jak coś nam się nagle nie spodoba zmieniać zainteresowania. Takie osoby to zwykłe chorągiewki. I nie uważamm się za ciemniaka. Po prostu mam swoją opinię na ten temat, a jeśli z nią się nie zgadzasz to nie znaczy, że druga osoba jest ciemniakiem. Możliwe jednak, że moja poprzednia wypowiedź była zbyt lakoniczna co za tym idzie pozostawiła zbyt wielkie pole do interpretacji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yummycake dnia Wto 16:57, 04 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:15, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Ależ ja zostanę fanką House'a - tego z sezonów 1-4. Owszem, były wtedy lepsze i gorsze odcinki, ale serial miał wiele do zaoferowania zarówno w sensie jakości i spójności fabuły, jak i gry aktorskiej. Od 5x01 TPTB popadało w coraz to większe absurdy ("hitem" tego sezonu pozostanie dla mnie 5x09). To nie było tak, że mi się "nagle" coś nie spodobało. Po prostu serial się psuł jak ząb, po trochu. Najpierw zaczęło pobolewać, co starałam się ignorować, aż w końcu ból stał się nie do wytrzymania i trzeba było zęba wyrwać. Nie będę przecież się oszukiwać i wmawiać sobie, że jest super, skoro na ekranie widzę popychanie pierdół scenariuszowych i piątkę kompletnie mnie nieobchodzących postaci:
1) Cuddy-jestem-superwoman-ten-serial-jest-tylko-o-mnie,
2) rozczochrany Czesiek,
3) 13-mam-tylko-jedną-minę-i-btw-umieram-na-Huntingtona,
4) Taub aka Swawolny Członek Ekipy,
5) nudniejszy od flaków z olejem Foreman,
a w tym wszystkim Hugh Laurie i Robert Sean Leonard, pierwotnie dwa najpotężniejsze filary serialu, grający tak, jakby głęboko pieprzyli ten serial i to, co się w nim dzieje. Nie widzę w nich tej pasji, co kiedyś. Nie widzę też tak ważnej kiedyś medycyny. Teraz najpoważniejszym problemem House'a jest w jakiej pozycji przelecieć Cuddy (która rozbiera się, kiedy tylko może - i to ma przyciągnąć widza, który pokochał serial za zagadki medyczne? Serio? Naga 44-letnia aktorka ma być główną atrakcją?) i w jaki sposób jeszcze zademonstrować, że dziura w jego nodze to wymysł starych scenarzystów, a tak naprawdę wszystko jest ok, może skakać, biegać i tańczyć. Rachel rośnie lepiej niż na drożdżach (pozazdrościli czwartej części "Zmierzchu" czy jak?), pojawia się znikąd matka Cuddy, która dziwnym trafem nie pojawiła się na chrzcie wnuczki, i mamy w perspektywie serię perypetii pt. "czy House i jego przyszła teściowa się polubią". Żenada.
To już nie jest ten sam serial, który oglądałam wcześniej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:13, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Yummycake, myślę, że cokowiek powiesz, niektórzy i tak nawet nie spróbują się zastanowić nad tym, co napisłaś. Po prostu nazwią ciemniakiem, bo masz inne zdanie niż oni. A tylko oni są bystrzachami i wiedzą wszystko najlepiej. To co się im podoba i to co uważają za słuszne jest jedyną prawdą. Ale chcą uchodzić za tak tolerancyjne i w ogóle. Śmieszne. Żalą się, że są atakowane, bo nie pozwalamy im krytykować, czy coś. To każdy pozytywna opinia jest wyśmiewana i atakowana. To co robią to nawet nie podchodzi pod krytyę, tylko pod zwykłą żałość. Takie to biedactwa, którym się serial zepsuł i jak nie podkreślą tego piętnaście razy na dzień, to nie będą w nocy spać spokojnie. Mówicie "mam prawo do wyrażania się w każym temacie, mam prawo krytykować, bo kim ja to nie jestem." Żal. Przez przypadek weszłam do tematu JM, chciałam z ciekawości zobaczyć co u niej, pomyślałam, ze to dobre miejsce, ale jak przeczytałam post w stylu, że biedna Jen nie mogła się wykazać w serialu, bo cała kasa szła na przyciasnawe ciuszki Cuddy, to mi się odechciało. Powoli mam dość. Zarzucacie nadmierne zachwyty, gdzie? Tam, gdzie mówiłaś ja tego nie widzę. Opinie są podzielone i dobrze. Ale jeśli druga strona wyzywa resztę od ciemniaków to sorry. I jeszcze bezczelnie chce uchodzić za toleracyjną. Zauważ DA, że nie jesteś kłębkiem świata i Twoje opinie i odczucia nie są prawdą objawioną. Ok, nie podoba Ci to co robią z serialem, nie znosisz LE. Ok. Przyjęto do wiadomości. Chyba nie ma tu już żadnego tematu, w którym byś tego nie zaznaczyła. Tylko się pytam, po co ta przesada? Zauważ przesada. Nie mówię krytyka do której masz prawo. Tylko przesadna, czasem zwyczajna złośliwość. To różnica.
Teksty, że teraz serial opiera się już na tym w jakiej pozycji House przeleci Cuddy. Serio?! I powiedz, że to nie jest przesada. Nie wiem, co chcesz w ten sposób osiągnąć. W moim odczuciu obrażasz w ten sposób nie tylko twórców, ale i każdego, kto ciężko pracuje nad tym serialem. Z niektórymi Twoimi opiniami się zgadzam. Fakt serial jest już inny pod pewnymi względami, ale nie zupełnie inny. Pod wieloma jest to nadal House. I nic tego nie zmieni. Pomyśl o tym. Nie rozumiem jak coś co przestało Ci sprawiać przyjemność pochania tyle Twojego czasu. W każdym Twoim poscie widać złośliwą nutkę ironi. Mam wrażenie, że robisz to specjalnie. Wypowiedź Yummycake o fanach nie była aż tak niedomówiona, by nie dało się zrozumieć, że chodzi jej o to, że fan się cieszy jak kręcą jego serial. Nie mówiła, ze się cieszy, że go psują, czy gdy są zgrzyty, ale chodzi o ogólne odczucie. Wiadomo, że serial się kiedyś skończy. Pewnie złapię osta, czy coś, ale nie mogłam się powstrzymać. Choć zdaję sobie sprawę, że to bezcelowa dyskusja. Mimo, że zwróciłaś moją uwagę na wiele spraw, to nadal nie uważam, by serial zasługiwał na tak ostrą krytykę. Medycyna jest tam nadal, ale mam wrażanie, że niektórzy zagubili się w tej swojej konstruktywnej krytyce i skupiają się tylko na rzeczach, które się im nie podobają, by móc konstruktywnie krytykować. Ale to już w sumie Wasza sprawa, jeśli zamiast z oglądania serialu chcecie czerpać przyjemność z jego krytykowania...
Każdy lubi to co lubi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Wto 19:19, 04 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:40, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Ależ skąd, zauważyłam post yummycake i skoro przyznała ona, że wyraziła się zbyt lakonicznie na temat bycia fanem, to temat "kim jest fan" po prostu uznałam za zamknięty. Tak jak nikogo nie zwyzywałam od ciemniaków, tylko nazwałam tak mocno zawężoną definicję fana.
lisku, nie tylko Cam biegała po planie ciągle w tych samych ciuchach (90% ekranowego czasu = różowe scrubsy). Wilson i House też do tego zeszli. Zniknęły gdzieś piękne niebieskie i czerwone koszule i stylowe marynarki House'a. Ba, biedak chyba nawet piżamę gdzieś zgubił. I wcale nie napisałam, że Jen w serialu nie mogła się wykazać, bo jej garderoba była za mała. Jeśli dokładnie tak napisałam, zacytuj. I nie mieszaj więcej Jen do tej dyskusji, chyba że koniecznie chcesz wojnę wywołać.
lisek napisał: | nie jesteś kłębkiem świata |
Ano nie jestem. Za to gdybym oglądała całe odcinki i przejmowała się tym tak, jak dawniej, to mogłabym być kłębkiem, ale nerwów.
Owszem, LE jako aktorka do mnie kompletnie nie przemawia, choć sama postać Cuddy w sezonach 1-4 była na swoim miejscu dobrze osadzona (choć jej ubiór był wg mnie kompletnie nieodpowiedni).
O twórców nie dbam, tak jak oni nie dbają o serial i o widzów, którym po "Huddy promo" i chamskich zagraniach Yaitanesa + wywiadach Shore'a i Jacobs ręce opadły. A krytyka zawsze jest tym ostrzejsza, im wyższe były wymagania.
Zresztą - ja Hudzinkom, które oczekiwały fajnego Huddy, współczuję. To, co Wam serwują, to jak obiad w podrzędnym przydrożnym barze po obietnicy królewskiej uczty.
Kompletnie na off: moim czasem się nie martw. Piszę bardzo szybko i nie muszę składać słowa do słowa. Napisanie tego posta zabrało mi góra pięć minut.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:05, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Myślę, że wystarczjąco jasno określiłaś już swoje podejscie i nie będę więcej wdawać się w dyskusje na ten temat. Po prostu chciałam, żebyś spojrzła na to z innej strony, ale to się nie uda.
I może dobrze. Chyba najwyższa pora bym przywyknęła do tego typu krytyki i po prostu odpuszczała. Tak dla własnego dobra, bym przez przypadek i ja nie zatraciła uczucia do tego serialu.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:05, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dark Angel napisał: | Teraz najpoważniejszym problemem House'a jest w jakiej pozycji przelecieć Cuddy (która rozbiera się, kiedy tylko może - i to ma przyciągnąć widza, który pokochał serial za zagadki medyczne? Serio? Naga 44-letnia aktorka ma być główną atrakcją?) |
DA, jak dla mnie tutaj przesadziłaś. Żadnego Huddysexu nie było z wyjątkiem dwóch pierwszych odcinków (gadania o nim też nie było wiele.), gołych postaci tym bardziej, Lisa wystąpiła w serialu nago trzy razy, w tym dwa przy seksie (we wspominanych odcinkach) i raz pod prysznicem. Poza tym komentarze na temat jej wieku są niesmaczne. Jakie w ogóle ma znaczenie, że Lisa ma 44 lata, nie mam pojęcia i już raczej nie zrozumiem.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Wto 20:09, 04 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_mm
Pacjent
Dołączył: 18 Gru 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:54, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Gdyby LE nie kreowała się na laskę, której głównym atutem jest zestaw cyc+tyłek nikt by się nie czepiał tego, ile ma lat. A że tym usiłuje głównie epatować, o tym prawi w wywiadach (że przypomnę tylko wywiady promujące sezon, w których, och, och, LE... pokazała piersi całej ekipie *sarcasm*) i to eksponowane jest głównie w postaci Cuddy (idę o zakład, że właśnie pod wpływem samej LE, a nie wbrew jej obiekcjom), to nie należy się oburzać, że na ten jej wiek zwraca się uwagę.
Jeden odcinek oglądałam, więc nie wiem, jak tam jest w całym sezonie. Z opisów sądząc golizny, scen łóżkowych i gadania o seksie tam nie brakuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:27, 04 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Wytłumacz mi proszę, Pietruszko, co jest niesmaczne w stwierdzeniu, że Edelstein ma 44 lata?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
houseXwilson
Pacjent
Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 2:43, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
yummykake napisał: | nie na tym widz polega według mnie aby lubieć coś tylko gdy trafia w stu procentowo w nasz gust a potem jak coś nam się nagle nie spodoba zmieniać zainteresowania. Takie osoby to zwykłe chorągiewki. I nie uważamm się za ciemniaka. | A za mistrzynię mowy polskiej?
yummycake napisał: | Uważam, że prawdziwy fan zawsze będzie szczęśliwy, że nadal kręcą jego serial. |
W takim razie "prawdziwi fani" to gatunek na wymarciu, wnioskując po ilości seriali (bo to nie tylko problem "House'a"), które startowały z wielomilionową widownią i budziły oszałamiające zainteresowanie, a po pewnym czasie ich produkcji zaniechano, bo widzowie odeszli znudzeni, a zainteresowanie wyschło jak strumyk na pustyni.
Tak czy siak, wg Twojej definicji "prawdziwego fana", taka osoba w moich oczach jest albo ślepa i głucha na to, co się dzieje dookoła, albo cierpi na kompleks męczennika i lubuje się w walce o wydumane "wyższe wartości". Bo jeżeli "dalsze kręcenie serialu" pociąga za sobą rosnącą falę dosadnej krytyki ze strony widzów jak i profesjonalistów w tej dziedzinie, a sam serial stacza się na dno i coraz bardziej zawodzi pokładane w nim nadzieje, to serio, chyba tylko masochista znajdzie w tym powód do "bycia szczęśliwym".
A wracając do pierwszego cytatu. Zgadzam się, że nie chodzi o to, żeby lubić wyłącznie to, co podoba nam się w 100% procentach. I tak w całym "Housie" nie ma ANI JEDNEGO odcinka, który by mi się do tego stopnia podobał, w każdym znalazłabym coś, do czego mogłabym się przyczepić. Tyle że przed 6. sezonem niedoróbek było na tyle mało, że nie przeszkadzały mi one uważać serialu za genialny. To się zmieniło - nie "nagle", ale stopniowo - aż obecnie osiągnęło poziom, w którym 99,9% rzeczy mi się nie podoba. Jeśli to czyni ze mnie chorągiewkę, to cóż, mam to gdzieś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:49, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dark Angel napisał: | Wytłumacz mi proszę, Pietruszko, co jest niesmaczne w stwierdzeniu, że Edelstein ma 44 lata? |
Dokładnie to, że powtarzasz to przy każdej okazji, jakby to było coś obrzydliwego i ze względu na to nie powinna się nikomu podobać i trzymać się w zamknięciu Że uważasz ją za gorszą ze względu na jej wiek. Rozumiem, żeby się nie podobała kogoś gra aktorska, charakter, rola, ale ubliżanie z powodu wieku wydaje mi się co najmniej dziwne. Zwłaszcza,ze Hugh jest 7 (tak?) lat starszy od Lisy, i nikt mu nie wyrzuca, że jest stary, mimo, że pokazuje się na ekranie bez ubrań znacznie częściej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:26, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Hugh jest przystojny, jemu wolno Choć poza "laptop na genitaliach" była sfilmowana w klimacie pornola i niestety, ale pokręciłam smętnie głową na ten widok. Do tej pory nagość pokazywano niejako "przy okazji", teraz nagle ich wzięło na seks-sceny, ot tak, prosto z mostu. Gdybym tego chciała w serialu, to równie dobrze mogłabym sobie porno pooglądać, a nie "House MD".
Co do LE: o jej wieku wspomniałam raz, o ile się nie mylę. I czy to jest ubliżanie? Gdybym napisała, że jest głupia i śmierdzi, bo ma 44 lata, to to byłoby ubliżanie. Ja natomiast stwierdziłam, że nieapetyczne jest eksponowanie golizny starszawej już "aktorki". A już zwłaszcza, gdy jej ciało woła "anoreksja! anoreksja!".
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:52, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Pietruszka napisał: | [Zwłaszcza,ze Hugh jest 7 (tak?) lat starszy od Lisy, i nikt mu nie wyrzuca, że jest stary, mimo, że pokazuje się na ekranie bez ubrań znacznie częściej. | um... ja chyba w którymś temacie wspominałam, że mogliby sobie darować ciągłe rozbieranie House'a, bo w jego wieku (i ze względu na postać jaką zwykł być House na początku serialu) bardziej pociąga mnie jego intelekt, niż siwe włosy na klacie i obwisłe to i owo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_mm
Pacjent
Dołączył: 18 Gru 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:41, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Nie przypominam sobie, żeby HL opowiadał w wywiadach o odmładzaniu waginy i przeżywał, że był goły, wszyscy to widzieli na planie, etc, przez kilka dni ćwiczył taniec przy rurze i inne takie. Chyba raz był pytany o tą goliznę i o ile sobie przypominam raczej uznał, że to go krępuje. Może się mylę, ale moje wrażenie jest takie, że House'a w Housie rozbierają scenarzyści i sam aktor nie ma tu nic do powiedzenia. Musi grać, co mu piszą. Natomiast entuzjazm LE sprawia, że skłaniam się do wniosku, że to dzięki scenarzystom (oraz autocenzurze naziemnych stacji amerykańskich...) Cuddy nie pokazuje się na golasa znacznie częściej i jednak z reguły zakłada tą ciasną i skąpą, nijak się mającą do jej roli w szpitalu bluzkę. Krótko mówiąc, uważam epatowanie golizną to świadomy wybór LE i jej sposób na karierę. No więc jeśli tak, chce być oceniana , to moja odpowiedz brzmi: nie podobają mi się jej niejędrne i wiszące piersi, haluksy, wychudzenie, ziemista cera oraz zniszczone włosy. Rozumiem, że w jej wieku poziom estrogenów już nie ten, ale niech nie oczekuje, że ludzie są ślepi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ninka_mm dnia Śro 11:08, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:57, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Słuchajcie! Po pierwsze apeluję o spokój.
Po drugie... ja wiem, że frustrującym jest fakt, iż nasz ukochany serial zmierza ku zakończeniu. I tak długo przetrwał, biorąc pod uwagę, wspominane tutaj ratingi. Nie rozumiem natomiast, co ma na celu takie krytykowanie ludzi - aktorów i siebie nawzajem. Powiedzcie mi, jaki to ma związek z serialem i dyskusjami nt 7 sezonu. Czy w serialu jest naprawdę istotne, czy Cuddy będzie miała jędrny tyłek, a Hugh owłosioną klatę? Chyba nie... Część z Was nie ogląda już HouseMD, tylko wybiórcze odcinki, więc na jakiej podstawie oceniacie poziom najnowszego sezonu? Nie róbmy z HouseMD pornola z Huddy i starzejącą się Lisą Edelstein w roli głównej. Nie oceniajcie tylko na podstawie wiadomości z internetu, bo one są skrajne - od uwielbienia po krytykę totalną. Oceniam to, co zobaczyłam. Nikt nikomu nie zabrania bycia fanem, po prostu House'a, a czy to będą sezony 1-3, czy 3-7, to już sprawa fana. Krytykujcie, chwalcie, ale w granicach dobrego zachowania. Słowa krytyki łatwo płyną z ust, z pochwałami zawsze jest nam trudniej. Nie sugeruję, żeby było tutaj różowo, ale chociaż sympatycznie i miło.
Aktorzy, tak jak i my, czy nasi rodzice, znajomi, starzeją się i to jest normalna kolej rzeczy. Taki los. Każdy lubi to co lubi. Jednym podoba się dana/y kobieta/mężczyzna, innym nie.
Co do Lisy Edelstein, to powiem tak. Jak już wiecie, nie zachwyca mnie jej kunszt aktorski, ale w rolę Cuddy wpasowała się bardzo dobrze, imho. Na początku nie lubiłam jej osoby, przede wszystkim za dość specyficzne poczucie humoru w udzielanych wywiadach, ale... polubiłam ją ostatnio za to, że jako jedyna z aktorów, grających w HouseMD, ma odwagę odezwać się do fanów i podziękować im za bycie tym fanem. Z całym moim szacunkiem do Hugh, bo kocham faceta, wkurzył mnie fakt, że nie zamierza pojawić się na PChA w tym roku.
Była tu już taka propozycja, ale ponowię ją raz jeszcze. Przeczytajcie sobie Official Guide. Znajdziecie tam wyjaśnienie co do wszystkich postaci, ich stylu ubierania i zachowania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_mm
Pacjent
Dołączył: 18 Gru 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:37, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
madzia-cuperek napisał: | ale... polubiłam ją ostatnio za to, że jako jedyna z aktorów, grających w HouseMD, ma odwagę odezwać się do fanów i podziękować im za bycie tym fanem. |
A taki kontakt jest niebezpieczny/przykry/niemiły, że wymaga odwagi? Tak, LE niewątpliwie w odróżnieniu od wielu innych aktorów dość jawnie buduje sobie klakę. Ale wątpię, że to kwestia odwagi.
madzia-cuperek napisał: | Z całym moim szacunkiem do Hugh, bo kocham faceta, wkurzył mnie fakt, że nie zamierza pojawić się na PChA w tym roku. |
Może niezbyt chłop sobie ceni nagrody, które są wynikiem klikania w necie (w dowolnych ilościach można sobie głosować).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Candyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:59, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
houseXwilson napisał: | yummykake napisał: | nie na tym widz polega według mnie aby lubieć coś tylko gdy trafia w stu procentowo w nasz gust a potem jak coś nam się nagle nie spodoba zmieniać zainteresowania. Takie osoby to zwykłe chorągiewki. I nie uważamm się za ciemniaka. | A za mistrzynię mowy polskiej?
yummycake napisał: | Uważam, że prawdziwy fan zawsze będzie szczęśliwy, że nadal kręcą jego serial. |
W takim razie "prawdziwi fani" to gatunek na wymarciu, wnioskując po ilości seriali (bo to nie tylko problem "House'a"), które startowały z wielomilionową widownią i budziły oszałamiające zainteresowanie, a po pewnym czasie ich produkcji zaniechano, bo widzowie odeszli znudzeni, a zainteresowanie wyschło jak strumyk na pustyni.
Tak czy siak, wg Twojej definicji "prawdziwego fana", taka osoba w moich oczach jest albo ślepa i głucha na to, co się dzieje dookoła, albo cierpi na kompleks męczennika i lubuje się w walce o wydumane "wyższe wartości". Bo jeżeli "dalsze kręcenie serialu" pociąga za sobą rosnącą falę dosadnej krytyki ze strony widzów jak i profesjonalistów w tej dziedzinie, a sam serial stacza się na dno i coraz bardziej zawodzi pokładane w nim nadzieje, to serio, chyba tylko masochista znajdzie w tym powód do "bycia szczęśliwym".
A wracając do pierwszego cytatu. Zgadzam się, że nie chodzi o to, żeby lubić wyłącznie to, co podoba nam się w 100% procentach. I tak w całym "Housie" nie ma ANI JEDNEGO odcinka, który by mi się do tego stopnia podobał, w każdym znalazłabym coś, do czego mogłabym się przyczepić. Tyle że przed 6. sezonem niedoróbek było na tyle mało, że nie przeszkadzały mi one uważać serialu za genialny. To się zmieniło - nie "nagle", ale stopniowo - aż obecnie osiągnęło poziom, w którym 99,9% rzeczy mi się nie podoba. Jeśli to czyni ze mnie chorągiewkę, to cóż, mam to gdzieś. |
"Wiesz dlaczego dzwon głośny?,
bo wewnątrz jest próżny".
Ps: Jestem dorosłym człowiekiem, więc swoje gówniarskie uwagi na temat przejęzyczeń/błędów/literówek zachowaj dla siebie, ponieważ nie życzę sobie ich. Zwłaszcza, że staram się pisać poprawnie. Liczy się merytoryka.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yummycake dnia Śro 17:16, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:35, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Powiem Wam jedno, to forum już nigdy nie będzie takie jak kiedyś I nie jest to wina serialu. Naprawdę staram się odpuszczać, ale mam słabą wolę, by nie reagować. Żal serce ściska.
Rozumiem rozżalenie niektórych osób, że nie odstały tego czego chciały. Że pozbyli się Cameron, że Wilson nie taki, ale atakowanie Cuddy Wam w niczym nie pomoże.
DA Twoje opinie o LE są przesadzone i zwyczajne obraźliwe. Opanuj się może odrobinę. Gdy tylko wspomniałam o JM, to nawey jej nie oceniałam, nic, po prostu wspomniałam, że byłam ciekawa co u niej, Ty wyskoczyłaś na mnie, że mam o niej nie wspominać, bo będzie wojna. Ja sie pytam, co Ty robisz? Rozumiem, że chcąc wypowiedzieć się o JM mam wysłać pisemne zapytanie do Ciebie, czy mi wolno? Tak? Za to Ty obrażasz LE na każdym kroku. Pomyśl, jak byś się czuła, gdyby to fanki LE tak krytykowały i zwyczajnie obrażały JM. Ja mogłam bym napisać o niej wiele mało pozytywnych rzeczy, ale tego nie robię. Bo szanuję jej fanki i osobą, które cenią ją jako aktorkę. Zauważyłam też, ze odpowiadasz tylko na te części wypowiedzi, na które jest Ci wygodnie. Pomijając fakt, że nabijasz się z przejęzyczeń. To niskie.
Mam jedną wielką prośbę do przeciwniczek LE i zagorzałych krytyczek sezonu 7, jeśli już tak bardzo chcecie krytykować róbcie to chociaż z odrobiną wyczucia. Nie twórzcie teorii, że niby znacie LE i wiecie, że biega za Shorem i prosi o jakieś nagie sceny z jej udziałem, albo, że Hugh nie pojawi się na PCA bo ma głęboko, gdzieś fanów poświęcających swój czas, by ich ulubiony aktor mógł otrzymać nagrodę. Naprawdę, jedna z drugą, pomyślcie jak byś się czuły, gdybyśmy w ten sposób obrażali JM. DA Ty w tym względzie przechodzisz sama siebie. Lisa beznadziejna aktorka (która ma setki tysięcy fanów na całym świecie) Lisa stara aktorka, która powinna biegać po planie w worku na ziemniaki ( a jej wygląd i ciało są idealne, chyba nie widziałaś jeszcze anorektyczki ) WYLUZUJ!
Czy WY czytacie czasem to, co piszecie? Bo zachowujecie sie jak pięciolatki.
Stwierdzeienie ninki "Ona jest brzydka, ma obwisłe piersi" to już zagranie poniżej pasa. Serio? Gratuluję. Napisałam bym Ci coś odpowiedniego do poziomu, który reprezentujesz, ale chyba nie nadawało by się to do publikacji. Już widzę jak wskazujesz palcem i tupiesz nóżką. "Brzydka LE" - śmieszna jesteś. Tylko, co to ma wspólnego z aktorstwem?
DA, Żal Ci Hudzin. Miło. Mi jest Was żal. Obebrano Wam coś bezpowrotnie i to coś co nigdy nie istniało.
Mam wrażenie, że w tej całej walce z LE, Huddy i 7 sezonem zatraciłyście coś najważniejszego. Prawdę. Tak Was pochłonęła ta żałość, że nie potraficie patrzeć już obiektywnie. Krytykujcie jak coś. Wskazujcie na zgrzyty, że w odcinku mogło być tak, a nie tak, że widzielilibyście to tak, a nie inaczej, ze ten wątek mógł być taki. Ale róbcie to chociaż z minimalnym wyczuciem. Są tutaj osoby, które nadal lubią ten serial, który Wy już skreśliłyście. Tak jak mówię, czasem wskazujecie na trafne rzeczy. Kiedyś krytyka mi się podobała, pomagała mi dostrzegać różne rzeczy, a teraz jest zwykła złośliwość i złość. Tak jak Ty mówiłaś, że mam nie poruszać tematu JM ( zabrzmiało to jakbyś niemal mi groziła) tak ja proszę Was wszystkie o przystopowanie. Bo w tej pustej krytyce już dawno przekroczyłyście granice dobrego smaku.Odpowiedz mi na pytanie, czy byłoby Ci miło, gdybyśmy w ten sposób odnosiły się do JM? I nie mów, ze miałabyś to gdzieś. Tak jak mówisz, ze masz gdzieś twórców. Tobie wszystko się zawsze udawało? Czasem tak jest, że im większe dzieło tym większe prawdopodobieństwo, że w którymś momencie przerośnie mistrza. Czy mam przez to przestać szanować twórców, którzy przez cztery pozwalali mi cieszyć się genialnym serialem, a przez pozostałe trzy dobrym? Jeśli Ty masz odczucia to ok. ALe po raz setny uszanuj tych, którzy mają inne odczucia.
Serio, nie chciałabym więcej czytać takich obraźliwych postów skierowanych w stronę LE "anoreksja, stawienie na karierę przez rozbierane sceny, obwisły biust" - to jest niskie, i chyba świadczy już tylko o Waszej desperacji. I nijak ma się do tematu.
Tego chcecie, żebyśmy nawzajem obrażały swoje idiolki, siebie nawzajem, tak niskimi tekstami? Chyba nie o to chodziło. Tekst mamy prawo krytykować już dawno nie spełnia swojej funkcji. Konstruktywna krytyka zniknęła w momencie, a którym przestałyście panować na swoim rozżaleniem.Zatrzymajmy się w tym momencie, bo ani fani, którzy nadal lubią ten serial, ani osoby, które są fankami LE nie zasłużyły sobie na coś takiego. A tym bardziej sama LE i twórcy.
Rozumiem, ze będziecie już do ostatniego odcinka zalewać na krytyką, bo raczej w serialu już nic się zmieni w dawnym kierunku, ale proszę Was róbcie to mając na uwadze, że innym nie jest miło czytać posty obrażające ich ulubioną aktorkę, albo serial, który nadal lubią.
Tyle.
Uszanujmy siebie nawzajem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 18:40, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|