|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
19% |
[ 9 ] |
2 |
|
6% |
[ 3 ] |
3 |
|
12% |
[ 6 ] |
4 |
|
12% |
[ 6 ] |
5 |
|
6% |
[ 3 ] |
6 |
|
4% |
[ 2 ] |
7 |
|
14% |
[ 7 ] |
8 |
|
2% |
[ 1 ] |
9 |
|
12% |
[ 6 ] |
10 |
|
8% |
[ 4 ] |
|
Wszystkich Głosów : 47 |
|
Autor |
Wiadomość |
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:55, 19 Mar 2011 Temat postu: 7x23 "Moving On" FINAŁ SEZONU |
|
|
Premiera odcinka w USA - 23. maja 2011.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madzia-cuperek dnia Śro 8:31, 30 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:28, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Z czystym sumieniem oznajmiam, że to jest najgorszy finał sezonu, a może i najgorszy [H]ep, jaki widziałam. Totalnie jestem zawiedziona.
Przez pierwsze 30 min nudziłam się okropnie. Nic się nie działo. Gadanie, gadanie, gadanie. Ostatnie 15 min zaczęło się nawet ciekawie. Mam na myśli rozmowę huddy w kantynie i "You wanna know how I feel?!". Niestety czar prysł, kiedy House wziął do ręki spoilerową szczotkę. Dla mnie to był szczyt bzdury i amatorszczyzny. Od tego momentu zaczęła się lawina dziadostwa. Takiego zakończenia nie spodziewałam się. Wszystko było banalne i po prostu głupie. A mina Cuddy i jej drżąca ręka trzymająca wspomnianą szczotkę wywołała u mnie salwy śmiechu, a nie współczucie. I po co tyle karetek, straży pożarnej i policji tam? Skąd płomienie w domu na promo? To jakiś absurd. Zakończenie a la cliffhanger, ale bardzo płytkie. Podejrzewam, że będzie to ostatni sezon naszego serialu. A jeśli będzie nr 8, to nie wiem jak scenarzyści będą musieli się gimnastykować, by zebrać to wszystko w jakąś w miarę rozsądną kupę, bo jak na razie wyszło im niezłe rozwolnienie.
Z przykrością... 3/10 - moja najniższa ocena w tym sezonie, a chyba i w całej historii serialu. Żałuję, że nie przespałam tej nocy i czekałam, żeby oglądać ten szumnie zapowiadany mega-super-finał-sezonu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madzia-cuperek dnia Wto 14:33, 24 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:34, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ufff...zacznijmy od początku.
Przypadek. Rewelacja, jak dla mnie było topokazanie, że House przecież x lat temu też miał wybór, tylko, że on nie zmienił zdania, dla niego ważniejsze były ambicje, umiejętności, upór niż relacje z bliskimi. I on na tym stracił, dlatego też nie mógł przeboleć zmiany decyzji pacjentki. Dla niej choroba była grą, tak samo jak dla House’a.
W końcu widzimy Wilsona. Dziwne, że przejmuje się podrabianiem recept zamiast samym Housem. Powtarza znane nam regułki o tym jaki House jest nieszczęśliwy i powinien się zmienić. Zabrakło jakieś dynamiki, rozwoju postaci, czegoś świeżego. Widzimy też jak bardzo Wilson się pomylił, gdy przyszło do wskazania miejsca pobytu House’a. Oni oddalili się od siebie bardziej niż ktokolwiek.
Taub. O, coś się ruszyło. Nikt się chyba tego nie spodziewał, strasznie nie lubię tej postaci, ale plus za pomysł, w porównaniu z ciapowatym Wilsonem nie stoi w miejscu.
Cała historia z rozwaleniem domu wydaje się być moooocno naciągana. Retrospekcje działały w poprzednim finale, tym razem zawiało nudą, poza tym oczekiwałam czegoś innego, jakiegoś zwodzenia a tu dostaliśmy w pierwszych sekundach wszystko jak na tacy, czekaliśmy cierpliwie na argumentację, na jakieś wielkie wydarzeni, które doprowadziło do tak drastycznego kroku. No i się nie doczekaliśmy. To nawet nie było w stylu House’a, on bywa irracjonalny, ale w tym szaleństwie jest (była) metoda. Bardziej przypominało mi to Wilsona (np, moment kiedy chyba w 4 serii rzucił butelką w okno, albo choćby to jak się poznali). Bez sensu. House na plaży? Bez sensu. Już chyba wolałabym halucynację. Bez sensu.
Oglądając ten odcinek miałam wrażenie, że oglądam jakąś wersję roboczą. Niektóre fragmenty były rewelacyjne, niektóre beznadziejne, ale najgorsze w tym wszystkim, że nijak się miały do siebie, urywki posklejane w przypadkowej kolejności złożone z kilku wydarzeń nie mających ze sobą nic w wspólnego.
Chociaż to nie miejsce na ocenę sezonu i spekulację, chciałabym na koniec tylko dodać, że uważałam ten sezon za całkiem dobry, na pewno lepszy niż szóstka. Nie spodziewałam się, że można zakończenie TAK zniszczyć. I co z kontynuacją? Dostaliśmy House’a, który sprzeciętniał i po ludzku oszalał. Jakby to jeden z polityków określił, nie ma już niczego. Lepiej niech mimo wszystko nakręcą ten ósmy sezon, bo rozczarowanie końcówką mnie zabije.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:36, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ja dałam 9/10
Odcinek może nie był pierwszych lotów. W porównaniu do poprzedniego czuję lekki niedosyt. Chociaż po przemyśleniu tego ten odcinek będzie można oglądnąć kilka razy, bo poprzedni składał się głównie z napięcia, którego już nie będzie za drugim razem.
Podobały mi sie rozmowy house'a i Cuddy. Genialna scena 'you wanna know how I feel?' GENIALNA!
Końcówka zaskakująca, czyli dobra. Ciekawe jak z tego wybrną. Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu i nie przeszło ani raz przez myśl, żeby nie było ciągu dalszego.
Może później jeszcze coś od siebie dorzucę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
qasx
Pacjent
Dołączył: 28 Maj 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:28, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
to, że nie podoba Wam się decyzja, jaką szalony Greg podjął, to wcale nie powód, żeby cisnąć odcinek.
historia pacjentki jest świetna, intrygująca, zwyczajnie absorbująca
Taubowy dublet już całkowicie mnie przekonał, że ten człowiek najodważniejszą decyzję podjął rzucając kulkami z farbą w banner, i lepiej by dla niego było, gdyby pozostał numerem 39.
skoro Cuddy i Wilson tak się po tym wybuchowym podarowaniu szczotki wkurzyli, to dlaczego wcześniej/później go kryli?
końcówka na tle zachodzącego słońca wyśmienita, tylko nie wiem, czy ten skwaszony uśmiech to od czucia niczego, czy jednak od bólu, ale House robiący rzeczy szalone jest zwyczajnie sympatyczny, nie ważne, jak bardzo cierpi, i czy przy okazji się nie okłamuje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Love.From
Pacjent
Dołączył: 28 Lis 2010
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: najbliżej Housa! Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:34, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Cóż...
Szczerze mówiąc: nie podobało mi się. Ten House od Housa z powiedzmy... 2 serii różni się taaaaaaaak bardzo, szczególnie tym, że się ztelenowelował.
a) Taub - oo rany, ale zajefajnie. Telenowela nr. 1. Dwie laski, dwie ciąże.
b) Wilson - nuuuuda. Tak jak wspomniano, brakuje tu czegos świeżego. James nic nie wnosi.
c) Cuddy i poznawanie nowego kolesia przez przymus... nie pasuje mi tu coś Telenowela nr2.
d) House. House i to zakończenie. Telenowela nr 3. Przesadzili. Wjeżdżanie w dom Cuddy bo go boli? bo go nie-do-końca okłamała? No c hyba nie.
4/10 .
Sezon 8 będę oglądac ale czy z jakimkolwiek entuzjazmem?...- wątpie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cheekyfish
Pacjent
Dołączył: 10 Mar 2011
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:39, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Jeśli na tym mieliby skończyć serial to podsumowałabym to tak.. Okropne zakończenie pięknego początku.
Jeszcze nie ma polskich napisów więc musiałam się zadowolić angielskimi i z tego co rozumiałam przypadek był całkiem ciekawy. Może sam odcinek nie byłby aż tak zły, gdyby nie to groteskowe zakończenie z wjechaniem w dom. Owszem, House jest szalonym człowiekiem ale jeśli dalej tak pójdzie wróci do szpitala psychiatrycznego. Raził mnie ten nowy facet od Cuddy. Nie wiem czemu. Był jakiś ni z gruszki ni z pitruszki. O dziwo rozbawił mnie wątek Tauba. W sumie to dobrze mu tak.. Macho się znalazł jeden! Podobało mi się to 'you want to know how i feel?!' , czegoś takiego brakowało zaraz po zerwaniu..
W sumie odcinek jak większość z tego sezonu. Ani mnie ziębił ani grzał. Nie takie finały lubię.
4/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaiketsu
Ratownik Medyczny
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:02, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Niestety nędza.
Najbardziej nie podoba mi się fakt, że "kluczowy moment odcinka" zdradzili nie tylko w pierwszej minucie odcinka, ale i w previewach. Idiotyzm. To tak, jakby w preview "Save me" dali Cuddy mówiącą "I love you". Nie psuje się niespodzianek... Przez to finał nie tylko nie był "szokujący" (co miało szokować skoro wszystko już pokazali wcześniej?) ale i zwyczajnie przewidywalny i nudny.
Przypadek - jak dla mnie słabizna, motyw nienajgorszy ale choroba została zdiagnozowana błyskawicznie, prawie bez żadnego wysiłku, przez co wszystko było przewidywalne.
Zachowanie House'a nie ma kompletnie sensu, facet o IQ wielkim jak pancernik potiomkin, racjonalny i nie kierujący się emocjami robi coś po prostu debilnego, coś, za co może stracić pracę, a nawet pójść do pierdla... I co niby miało mu to dać? Nawet nie wiem w jaki sposób miałby się po tym poczuć lepiej.
"nowy chłopak Cuddy" -> żenada.
4/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JaYeti
Half-Wit
Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 235 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:27, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Co do nowego ''chłopaka" Cuddy w pełni się zgadzam, że żenada. Takie trochę naciągane, żeby wywołać jakieś emocje u House'a. Natomiast Jego reakcja na to, że Cuddy się z kimś spotyka nie była całkiem z kosmosu. Niby miał się zmienić, ale i tak w to nie wierzyłam. Robił głupie rzeczy, teraz też to zrobił. Nikomu nic się nie stało. Zresztą bardzo dobrze, bo wtedy mogłby sie dopiero zrobić telenowelowe sceny. Ale poza tym całkiem nieźle. Cuddy też nic nie będzie, jako administratorka szpitala zarabia dużo, na bruku nie wyląduje.
Jak już mówiłam strasznie ciekawi mnie jak scenarzyści to rozwiną. Gdzie jest House? Jak to będzie jak wróci. I moim zdaniem o to właśnie chodzi: żeby zaciekawić widza.
Pacjentka ciekawa. Podobało mi się też jak house się oburzył, że zminiła zdanie co do leczenia. Bo sam tak nie postąpił i jak się skończyło? Chciał sie upewnić, że nie jest sam, że ktos inny też ceni bardziej własne zdanie niż szczęście, ale się zawiódł.
Chociaż pierwsza część odcinka nie zapowiadała niczego w stylu zakończenia, co mi się zresztą podobało, to też nie jest źle. Ale sama nie mam pomysłu na coś lepszego, więc zadowalam się tym, co dają nas scenarzyści.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:34, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Oglądnęłam. Parę moich przemyśleń:
*świetny przypadek. Podobała mi się sama postać pacjentki i to, co robi w życiu. Ciekawie uczyniła ze swojej choroby zagadkę dla House'a, więc ogólnie całość bardzo na plus.
*Taub - wybuchnęłam śmiechem, jak Rachel powiedziała mu, że jest w ciąży może i trochę zalatuje telenowelą, ale podczas oglądania nie miałam takiego wrażenia, zwyczajnie mnie to rozbawiło. Mam tylko nadzieję, że nie zamierzają ciągnąć zbytnio tego wątku w kolejnym sezonie.
*Hilson - tak sobie. Od jakiegoś czasu Wilson oprócz prawienia dziwnych, umoralniających kazań House'owi, nic twórczego nie wnosi. Niedosyt, ogromny. Zresztą nie tylko po tym epie, po całym sezonie.
*Huddy - również tak sobie. Sceny przy łóżku House'a i w kawiarni w porządku. Brakowało mi może trochę więcej emocji, ale dostałam je w najlepszej scenie odcinka, "you wanna know how I feel". O to chodziło. I taka interakcja powinna mieć miejsce w 7x16, najpóźniej w 7x17. Niepotrzebnie to przeciągali, przecież wiadomo było, że któreś z nich w końcu wybuchnie.
*Cuddy - zawiodła mnie. Najpierw mówi mu, że jej przykro, okazuje wreszcie (!) chociaż garstkę jakichkolwiek emocji po ich rozstaniu, a chwilę później zaprasza do domu (wtf?) innego faceta? Naciągane. Zrobili to na siłę, żeby dać House'owi jakiś powód do wjechania w jej dom. Ale o tym za chwilę.
*House - cudowna scena, kiedy zadzwonił do 13, kiedy była u niego w sali podobało mi się, że chciał się zmienić. To już coś. Starał się podjąć jakieś kroki, żeby nie być nieszczęśliwy. Good for him. Tylko nie wiem, czym tłumaczyć ten wjazd w dom Cuddy. Aż tak go zraniła, umawiając się z innym? Czy po prostu chciał jej/Wilsonowi coś udowodnić? Nie rozumiem tego motywu. I myślę, że nawet jak na House'a, to była przesada. Nawet, jeśli tak bardzo go zabolało.
*konwencja odcinka - beznadziejna. Mi również nie podobała się taka retrospekcja. Zepsuli finał promami, zepsuli umieszczaniem kluczowej sceny na początku. No i przesadzili z ilością "służb specjalnych". Podobało mi się za to, jak Wilson mówi, że House będzie w najbardziej ponurym i najciemniejszym miejscu w New Jersey, a on zrobił dokładnie odwrotnie! House odchodzący w blasku zachodzącego słońca brzegiem plaży trąci trochę tandetą, ale i tak mi się podobało.
Ogólnie - odcinek w porządku, ale dla mnie nie bardzo siedział w konwencji finału. Nie mam pojęcia, co zrobią scenarzyści, żeby ósmy sezon miał ręce i nogi po takim końcu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hiszpania91
Pacjent
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:36, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Finał bez rewelacji, na poziomie finału 1wszego sezonu.Juz sporo było powiedziane przez innych więc dodam tylko takie luzne mysli
-Wilson musi sobie kobiete znalezc w nastepnym sezonie, bo stanie się tak nieszcześliwy jak house, poza tym postać jest statyczna i dzisiaj tą statystocznościa az mnie biło po pysku
-mina housea i 13stki, jak dzwonił do niej na komórke ;d
-brak jakichkolwiek rewelacji w związku z 13stka i chasem
-taub ma przesrane, ale on jest idiotą ;D nie dziwie sie, że ten baner obrzucał farbami....a zasługiwało na coś gorszego
-czemu kiedy cuddy powedziała houseowi przepraszam on odparł to nie twoja wina??Ależ to było idiotyczne i tak, to cuddy wina
-promo spaprało całą dramaturgie końcówki, jak tylko zobaczyłem tego gościa u cuddy już wiedziałem, jaki bedzie koniec
-to nie jest jeszcze zaden facet cuddy, mozliwe, że to ich pierwsza randka, więc nie ma mowy o żadnym jej facecie
-ktoś już wspomniał, że czasem house robił rzeczy głupie, ale w tym szaleństwie była metoda, ale zaparkowanie samochodu w srodku jej chałpy to nienajmądrzejszy sposób na katarsis, o niebo lepiej by to wypadło, jakby był zlośliwy dla tego chłopaka, dla cuddy cokolwiek....ale nie wjeżdzać jej w dom -.-
-przypadek jako sam przypadek bez szału, za to rozmowy między to babka a housem bardzo ciekawe, wspaniała korelacja jej życia i życia doktorka.Ona uświadomiła błąd w zyciu housea, może nie do konca, ale to zapewne jej sprawka(ten incydent z samochodem ofc).House nie do końca zrozumiał przesłanie jej słów, no ale on często nie rozumie spraw najważniejszych
-wierze, że chca spiknąc cuddy i housea na koncu s8, ale będą się musieli GRUBO nagimnastykować, żeby to miało ręce i nogi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hals
Pacjent
Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:03, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Chyba jestem zbyt głupi na ten odcinek.
Kompletnie nie rozumiem WTF
Nic nie trzyma się kupy, nic nie ma racjonalnego wytłumaczenia, wszystko naciągane.. przeszli samych siebie... żeby beszcześcić tak genialny serial takim zakończeniem. Coś czuję że zbliża się komercha w 8 sezonie... kasa, kasa, kasa..
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
żerzączka
Pacjent
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:19, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
A ja chcę udowodnić, że ten odcinek to była zamierzona kpina z fanów:
-"przewiń do 37 minuty" na początku, wtedy zaczyna się kluczowa scena...
-"nie ma żadnego znaczenia", a macie, internetowi komentatorzy!
-w sposób łamiący czwartą ścianę pokazane jest że postacie Cuddy i Wilsona zatrzymały się na bezmózgim, jednostajnym pouczaniu i stały się kompletnie płaskie
-babka wyszukała house'a w internecie i wie o nim więcej niż powinno być o prawdziwym lekarzu, bardziej jak o... fikcyjnym?
-HL nie stara się za bardzo ukrywać akcentu
-drugie dziecko Tauba to jakby kolejne szyderstwo- "popatrzcie, jak w telenoweli lol"
-początek wskazuje na coś naprawdę tragicznego, a naprawdę wydarzenie jest jak jakaś anegdotka powtarzana w internecie
-w sposób łamiący czwartą ścianę HL patrzy do kamery w ostatniej scenie
-sam koniec jest taki jakby house uwolnił się od konwencji serialu, w pewnym sensie jakby będąc tego świadomy. jakby cuddy i wilson chcieli go utrzymywać w jego roli, a on stwierdził że ma dupie głębię postaci i idzie sobie na plażę.
-housetanes miał/a rację, niestety, a może prawdziwy yaitanes się sugerował tym twitterem?(link na dole)
Ogólnie rzecz mówiąc cały ten odcinek mówi "to tylko serial, a Wy z tym swoim internetem, fanowskimi teoriami, shippingami, możecie nam naskoczyć bo już nam nie zależy, i tak od dawna robmy to tylko dla kasy".
Zresztą takie "trollingi" występowały już wcześniej, tylko nie w tak bezpośredniej formie.
W ósmym sezonie: House zaplątany w meksykańską mafię narkotykową rozwala wszystkich mechanicznym androidem wojennym, a piękna rosyjska pani szpieg daje mu ściśle chronione przez KGB lekarstwo na nogę.
Przepraszam za błędy, ale jestem trochę nocna.
Dla ciekawych mojej terminologii do zastanowienia się nad naszym biednym hałsem(i obowiązkowa wiedza dla miłośników seriali i nie tylko:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
i oczywiście odkrywca intencji twórców:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 4 razy
Ostatnio zmieniony przez żerzączka dnia Wto 23:48, 24 Maj 2011, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:26, 24 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
żerzączka napisał: | babka wyszukała house'a w internecie i wie o nim więcej niż powinno być o prawdziwym lekarzu, bardziej jak o... fikcyjnym? |
Też sobie tak pomyślałam na początku, skąd ona wytrzasnęła tyle info o Housie? Zastanawiające to trochę. No ale w końcu internet to potężne narzędzie, dodatkowo mogła zatrudnić jakiegoś detektywa, czy coś, sama nie wiem... A Twoje uwagi, muszę przyznać, bardzo interesujące. Coś w tym jest, na pewno
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:18, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Od razu uprzedzam, że jeszcze dość emocjonalnie. Może jeszcze coś dopiszę odnośnie pacjentki i Tauba, bo bez napisów z tym miałam największy problem.
Najtrudniejszy dla mnie do oceny odcinek. 4/10. A mogło być znacznie wyżej. Od razu mówię, że nie obniżam not za Huddy. Od początku wiedziałam, że nie będzie tu szczęśliwego zakończenia. Że Shore nigdy na to nie pozwoli. Wierzyłam, bo dla mnie House nie musi być nieszczęsliwy, on może być po prostu szczęśliwy na swój sposób. Tutaj nieco pokrętnie to dostałam. House'a idącego do przodu. Szkoda, że samego, ale chyba przecież na tym polegał tragizm tej postaci. I teraz mój. Bo ja niestety to widziałam. Ich razem, w niestandardowy sposób, ale razem. Nigdy nie czułam parcia na nieszczęśliwego House'a. Uważałam, że zasługuje na szczęście. Na coś na kształ szczęścia i czułam, że z Cuddy może to mieć. Ale wiedziałam, że nigdy tego nie dostanę. Może przez to jest trochę łatwiej.
To był chyba najnudniejszy finał ze wszytkich. A może po prostu liczyłam na zbyt wiele. Ale przecież oni nie mieli pewności, czy będzie 8. Przecież to mógł być ostatni odcinek tego serialu. Czy tylko ja oczekiwałam czegoś błyskotliwego, genialnego? Byłam pewna, że ten ep zapamiętam do końca życia. Że się przyłożą do niego jak nigdy. Pod tym względem się zawiodłam.
Huddy na początku super, w pewnym momencie nabrałam nadziei, że wszystko wróci do normy, cokolwiek miała ona oznaczać. Podobało mi się jak Cuddy naciskała na House'a. Moim zdaniem trochę za późno, ale ona chyba sama musiała do tego dojść. W końcu było to za czym tak tęskiniłam. Cuddy z tym czymś. Nie dająca się zbyć, walcząca. Strasznie podobały mi się ich sceny. Takie energetyczne jak kiedyś Jak zerwała się od stolika, to zderznie dwóch sił na korytarzu. Piękne!!! I tu kończy się moja 10 dla tego epa.
Spada do 3 widząc, co zrobili z postacią Cuddy. Tak bardzo jej przykro, przeprasza i idzie na randkę. Na Boga!!! Co to ma być?! Dajcie spokój. Scena w kuchni, siostra z mężem i nowa zabawka. Na miejscu House'a wjechałabym w tą kuchnie czołgiem! Nie dziwię się LE, że odeszła. Zrobili z jej postaci zwykłą zdzirę. Nie wiem po co na siłę, próbowali, pokazać, że moving on odnosi się też do Cuddy. No błagam. Mogli jeszcze walnąć jej zaręczyny, albo ślub od razu, żeby nie było nadziei na zejście się Huddy kiedykolwiek, o, i House mógłby wjechać sobie w Kościół. Wybaczcie, ale tan wątek zepsuł mi cały odbiór. A mogło być naprawdę dobrze. Odcinek był tak prowadzony, że kupiłabym koniec Huddy. Bez tego cyrku. Jak potrzebowali powodu, by House wjechał w jej dom mogli wymyśleć milion innych bardziej wiarygodnych! Przecież House mógł wjechać w ten dom, chcąc chociażby zrobić jej na złość. Albo jej albo WIlsonowi. Pokazać, że to on ma ostatnie zdanie i że się nie zmieni. Że to jego życie i będzie takie jak on zdecyduje. Poniekąd tak się ostatecznie stało i dlatego moja ocena wzrosła na koniec z 3 do 4. Za to, jak pokazano House'a po tym wszystkim. Nie jest zdruzgotany, zaćpany, zarzygany w rynsztoku, idzie dalej. Wszystko mogło być ok, a tak pozostał mi niesmak. Duży niesmak. Naprawdę mogli sobie darować ten wątek z nowym facetem. Pasuje do całości i do Cuddy jak oko ku...
Cóż, jak to pięknie się sprawdza, że nie zawsze można mieć to czego się chce. A raczej jak jednym durnym wątkiem można zniszczyć całość. Oni ewidentnie mają problem z kończeniem wątków postaci kobiecych. Najlepsza jest chyba śmierć. Amber jako jedyna odeszła z klasą. Z Cam przecież też niezłe jazdy robili. Akcja sperma, rozwód, seks na pożegnanie. Masakra. Nie sądziłam, że postać Cuddy też padnie ich ofiarą.
Dla mnie to koniec. Dobrze, że LE odchodzi, nie wierzę że to mówię, ale jak mieliby dalej rozwalać tą postać... zaraz, przecież tam już nie ma co rozwalać, zrobili coś głupiego, strasznego i idiotycznego. Ten laluś to porażka. Po co to było?! Może sobie dopowiadam zbyt wiele, ale chyba już rozumiem decyzję LE. Normalnie czułam, jak ona się męczy w tych durnych scenach z tym lalusiem. Z Housem było tak jak trzeba, a tu tak sztucznie... jakby nie chciała tego grać. Jak ktoś zauważył, ja również gdybym zamierzała oglądać 8 sezon za nic nie chciałabym potórki z Lucasa. Nie sądziłam, że można coś tak głupio spieprzyć, w TAKIM serialu. Żal serce ściska. Naprawdę, gdyby nie ten wątek z nową zabawką Cuddy kupiłabym to. Byłoby może nie porywająco i genialnie, ale bardzo dobrze. Ostateczne zerwanie Huddy, niech już jest za pomocą tej wymownej szczoteczki i obraz House'a idącego dalej. Przebolabym koniec Huddy. Ale tego co zrobili Cuddy nigdy im nie wybaczę. 8 na razie nie zamierzam oglądać. No, chyba, że to, co zrobili okaże się halucynacją.
I cały czas szukam tego słodko-gorzkiego zakończenia dla Huddy Gorzkie i owszem, ale słodkie? No chyba, że za słodycz miał robić laluś. Wtedy tak. Udało się im. Aż się mdło robi.
Ogólnie, kupuję House'a, nie kupuję Cuddy, za mało Wilsona. Jak na możliwy przecież wtedy ostatni odcinek serialu, to bez szału.
Tak bardzo bałam się o postać House'a, a tu proszę, jego wyprowadzili, za to cios nadszedł z najmniej spodziewanej strony.
Niedosyt i żal. To moje główne odczucia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 0:21, 25 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:43, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Gdybym miała zacytować fragmenty, z którymi się zgadzam, musiałabym lisku, zacytować cały Twój post. Niesamowite, jak potrafisz przelać 90% moich własnych odczuć na papier (no, może nie do końca na papier, ale wszyscy wiemy, o co chodzi). Trafiłaś w samiusieńkie sedno.
I chciałam jeszcze napisać, że bardzo się cieszę z powrotu tablicy i markera
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Alcusia dnia Śro 1:17, 25 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
żerzączka
Pacjent
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 0:54, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Poczytałam sobie komentarze wyżej i te z amerykańskich for, i chcę powiedzieć jedno: IMHO błąd w interpretacji jest taki, że Wy uważacie, że House zrobił to co zrobił z powodu Huddy. Według mnie to chodziło o wyzwolenie się, możliwe dzięki temu że zauważył, że dla Cuddy nie ma już pozytywnych uczuć, a Wilson zaciął się 5 lat temu na tej samej kwestii i swoim kwękaniem nie pozwala mu się naprawdę zmienić, trzymając go razem z Cuddy w chorej sytuacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:54, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: |
Najtrudniejszy dla mnie do oceny odcinek. 4/10. A mogło być znacznie wyżej. Od razu mówię, że nie obniżam not za Huddy.
To był chyba najnudniejszy finał ze wszytkich. A może po prostu liczyłam na zbyt wiele. Ale przecież oni nie mieli pewności, czy będzie 8. Przecież to mógł być ostatni odcinek tego serialu. Czy tylko ja oczekiwałam czegoś błyskotliwego, genialnego? Byłam pewna, że ten ep zapamiętam do końca życia. Że się przyłożą do niego jak nigdy. Pod tym względem się zawiodłam.
Huddy na początku super, w pewnym momencie nabrałam nadziei, że wszystko wróci do normy, cokolwiek miała ona oznaczać. Strasznie podobały mi się ich sceny. Takie energetyczne jak kiedyś Jak zerwała się od stolika, to zderznie dwóch sił na korytarzu. Piękne!!! I tu kończy się moja 10 dla tego epa.
Spada do 3 widząc, co zrobili z postacią Cuddy. Tak bardzo jej przykro, przeprasza i idzie na randkę. Na Boga!!! Co to ma być?! Dajcie spokój. Scena w kuchni, siostra z mężem i nowa zabawka. Na miejscu House'a wjechałabym w tą kuchnie czołgiem! Nie dziwię się LE, że odeszła. |
Odniosę się najpierw do tych fragmentów, bo przyznam, że to co przeczytałam lisku - lekko mnie ubodło.
Piszesz, że nie obniżasz not za Huddy, nieudane Huddy, a później jakby nigdy nic: I tu kończy się moja 10 dla tego epa...
Ale pozostawiam to Twojej wyobraźni.
A propos LE, sam fakt nie wydarzył się przypadkiem wcześniej, przed finałem? Może nie wiedziała dokładnie co z niej zrobią, może wcześniej zdecydowała się odpuścić.
Co do odcinka, z Taubem i Rage kupa śmiechu.
Pacjentka - niczym House. Pogratulował jej decyzji, tego, że odsunęła od siebie miłość przyjaźń i postanowiła żyć nieszczęśliwa, ale w geniuszu wykonywanej przez siebie pracy. Myślę, że House'a ukoiły jej słowa, nie czuł się samotny w swojej niedoli, upewnił się, że ktoś inny również cierpi, że nie tylko on uważa, że jego mózg jest wszystkim, co ma. Może nawet dlatego odpuścił i powiedział Cuddy, że jej nie obwinia wtedy przy stołówce. Ale gdy pacjentka zmieniła zdanie, poczuł się zdradzony i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że został sam, że jest niereformowalny.
Kiedyś House miał mnóstwo pomysłów na siebie, robił mnóstwo kawałów, załamywał się i powstawał - raczej sam niż z czyjąś pomocą. Teraz jest ponury, rozmyty, stał taki... zwykły. Już nawet nie cierpi, nie szuka rozrywki, ani rozwiązań, nie czuje nic - dobrze powiedział Wilsonowi.
Co do końcówki - myślałam, że będzie bardziej dramatycznie, ale i tak byłam zaskoczona. Na początku WTF?
Ale po poście rzeżączki też zauważyłam wiele rzeczy, nie do końca uważam, że to kpina z fanów, ale na pewno wyjście poza schemat.
Ogólne wrażenie na plus.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:06, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Nietykalna, może gdybyś przeczytała jedno zdanie więcej to zauważyłabyś jaki był powód mojego obniżenia oceny. To od słów "Spada do trójki widząc to co zrobili z postacią Cuddy" Dla mnie Cuddy to nie Huddy. I cała reszta mojej wypowiedzi chyba o tym mówi. Nie rozumiem Twojego odniesienia do mojej wypowiedzi. Co miało na celu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:19, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam wszystko co napisałaś i inne posty również, dla mnie ten gość jest naprawdę nieudany, ale nie dziwi mnie, że Cuddy go zaprosiła, w końcu to znajomy jej siostry i szwagra czy jakoś tak. Może chciała odskoczni. Nie podobało mi się, że najpierw naciskała House'a, a potem zajęła się "randką", ale jej zachowanie względem House'a (naciskanie go) krzyczało: chcę się rozgrzeszyć i usłyszeć, że nie jestem winna Twojej krzywdy. A House moim zdaniem powiedział to co powiedział, po tamtej rozmowie z pacjentką, o której pisałam w poprzednim poście.
Co do odniesienia się do Twojej wypowiedzi... Chodzi mi o to, że czytając to co piszesz mam wrażenie, że nawet gdy tok myślenia i rozumowania schodzi na temat Cuddy, to za długo przy tym temacie się nie utrzymuje, bo natychmiast wraca wątek Huddy. Mi to nie przeszkadza, osobiście nie mam czego żałować, bo moim zdaniem nie było potrzeby łączyć ich w parę (to dopiero było naciągane). Wiadomo było, że jak Huddy będzie, to zacznie się płacz, że to chyba jednak źle, bo się rozstaną, jak się skończyło definitywnie, to powstał nowy problem - to zły koniec dla Huddy. Brak tu logiki, ale to tylko moje zdanie.
A jak dla mnie wyszli wreszcie z tej smutnej, nudnej brei, a House nareszcie zakpił z losu i wypiął się na wszystko i wszystkich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:21, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
żerzączka napisał: | Poczytałam sobie komentarze wyżej i te z amerykańskich for, i chcę powiedzieć jedno: IMHO błąd w interpretacji jest taki, że Wy uważacie, że House zrobił to co zrobił z powodu Huddy. Według mnie to chodziło o wyzwolenie się, możliwe dzięki temu że zauważył, że dla Cuddy nie ma już pozytywnych uczuć, a Wilson zaciął się 5 lat temu na tej samej kwestii i swoim kwękaniem nie pozwala mu się naprawdę zmienić, trzymając go razem z Cuddy w chorej sytuacji. |
Ależ oczywiście, że zrobił to, żeby się wyzwolić, czyż nie do tego nawiązuje tytuł odcinka? Natomiast nie zgodzę się z tym, że nie ma pozytywnych uczuć dla Cuddy. Myślę, że ma. I właśnie dlatego tak bardzo go zraniła tym, że umówiła się z innym, chociaż chwilę wcześniej mówiła co innego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Astronauta
Pacjent
Dołączył: 25 Maj 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z krainy deszczowcow Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 7:51, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
A dla mnie ten odcinek jest wrecz genialny.Najlepszy od finalu 4 sezonu.House zachowal sie jak facet.Troche go ponioslo ale w koncu to House.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:03, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Odcinek nawet spoko Nie wiem czy na miarę finału ale ok Przypadek fajny Aż House'a poniosły na końcu emocje Tego, który nigdy nie przejmował się decyzjami pacjentów... widocznie zbyt bliski problem dla niego widział w niej
Podobało mi się Huddy w tym odcinku Ta jedna scena co House przypiera Cuddy do ściany GENIALNA, GENIALNA, i jesio raz GENIALNA Cudowna po prostu
Aż mi dech w piersiach zaparło... Powinni więcej takich dobrych scen kręcić...
Ale to na końcu to nie wiem co to było Rozśmieszyło mnie jak pokazali ich wszystkich jak gapią się bezmyślnie na House'a A Cuddy z tą szczotką Przypominało to obrazek z "Zagubionych"
Narazie tyle
Ogólnie to czekam na 8 sezon.... ale musi być Lisa... nie wyobrażam sobie bez niej dalszych odcinków... ;/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinga
Pacjent
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:06, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
No, rewelacja, proszę państwa. Karetki, policja, straż pożarna (I kto tam wie co jeszcze, FBI?) zjechało się do rozniesionej w drzazgi kuchni i złamanej ręki Wilsona Notabene złamanej od przewrócenia się na chodnik - Gdybym ja miała łamać sobie kończyny za każdym razem, gdy przewracam się po pijaku już dawno byłabym sparaliżowana.
Co zaś się tyczy gimnastykowania się w 8smym sezonie (o ile w istocie się pojawi) to nie liczyłabym na szczególny wysiłek ze strony stwórców. Osobiście przewiduje taki scenariusz: House osiedla się w innym stanie, ma wypadek na motorze, zapada w śpiączke (Dwa odcinki sennych zwidów tytułowego bohatera coby zająć jakoś czas antenowy) A około 4tego odcinka dzwonią do Wilsona jako do jego pośrednika medycznego. Wilson i Cuddy przybywają, House się budzi i następuje poruszające pojednanie. Po drodze jeszcze wcisną Tauba z dzieciakami, Foremana z jakąś babką i mamy gotowy sezon. Już się nie mogę doczekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:23, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ok. Tylko Nietykalna, skoro Ci to nie przeszkadza to nie rozumiem po co się do tego odnosisz. I jeśli tak nie pasują Ci moje wypowiedzi to nie rozumiem skąd taka potrzeba ich analizowania. Żeby co? Wywoływać takie dyskusje? Jestem na to wyczulona, bo pamiętam, jak sama kiedyś odnosiłam się do wypowiedzi innych i zawsze mi się za to dostawało. Twoje odniesienie nie miało w sobie niczego konstruktywnego, dla mnie wygląda to na zwykłą złośliwość. Wybacz, ale skoro Ty analizujesz moje wypowiedzi i stawiasz tezy, jak to u mnie jest, to ja zrobiłam to samo. No oczywście Hudziny zawsze są i były najgorsze. Znów mamy problem. No daj spokój. Mam wrażenie, że to osoby, którym Huddy najbardziej przeszkadza albo jak mówią jest zupełnie obojętne, najbardziej na tym się skupiają. Spoko, Huddy się skończyło, nie będzie Cuddy. Nie widzę problemu, by Hudziny mogły napisać tu o swoich odczuciach. A uwagi, że ZNÓW mamy problem skierowałabym raczej do Twojej wypowiedzi. Niepotrzebna była ta zaczepka. Naprawdę. Wierz mi, doświadczenie nauczyło mnie, że zanim odnisiesz w taki sposób do wypowiedzi kogoś innego, lepiej mieć pewność, że właściwie odczytujesz jego słowa. Na szczęście dla wszystkich, dla których Hudziny były problemem, 8 sezon przyniesie wytchnienie. Mam nadzieję, że osoby, które obwiniają Huddy i LE za całe zło tego świata będą mogły w końcu cieszyć się serialem, a nie przeżywać nasze Huddystyczne wypowiedzi. Tego Ci życze. Tyle. Nie zamierzam dłużej tego ciągnać.
"House nareszcie zakpił z losu i wypiął się na wszystko i wszystkich." - tu się zgodzę. Oj, zakpił i wypiął się. I dobrze się stało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 10:17, 25 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|