7x06 "Office Politics"

Pino

Jedyne, co zainteresowało mnie w tym odcinku, to obecność tak charakterystycznych aktorów jak Jack Coleman i Amber Tamblyn. Nie wiem czy umieszczanie osób tak znanych z innych seriali w jednym epizodzie jest dobrym pomysłem. Swoją drogą szkoda, że Coleman nie miał większej roli. Dobrze wypada w roli pozbawionego zasad cynika (nie wiem czemu, ale byłam pewna że jednak miał romans z tym politykiem - wydało mi się to bardziej prawdopodobne niż używanie wspólnej igły).
A co do Master, to mam nadzieję, że zostanie. Aktorka jest sympatyczna, postać podejrzanie podobna do Cameron i - co najważniejsze! - skończyłby się ten nudny wątek szukania nowej osoby do zespołu. Zrzędzenie Cuddy na ten temat zrobiło się już nudne.
Bardzo nie podoba mi się natomiast ta próba bycia na siłę oryginalnym. Jakby scenarzyści nie mogli po prostu wcisnąć do zespołu jakiejś ciekawej lekarki. Nie. To musi być genialna studentka.

Zapomniałabym! House "postawił" się Cuddy. Tyle, że nie wiem czy to dobre określenie na to malutkie tupnięcie nogą, połączone z wyrzutami sumienia, długimi rozważaniami (nawet asystą Wilsona!) i efektem w postaci miny à la zbity pies. I jeszcze zakończenie odcinka... Czy oni naprawdę dla większego dramatyzmu użyli użyli tam zwolnionego tempa? A muzyka... o.O

Hilosn. Lepiej żeby Wilson w ogóle się nie pojawiał, niż żeby tak ośmieszali tę postać oraz shipa (i fanów przy okazji).

yummycake

Zakończenie też mnie wkurzyło. Przecież Cuddy wie jaki jest House i już w Now What powiedział jej, że pewnie nie raz ją jeszcze oszuka. Nie rozumiem tego desperackiego zakończenia. Tu chodziło o życie człowieka, co innego jakby ją zdradził na przykład, wtedy rozumiem smutek...

Dasqez

Masters zawsze mi się kojarzyło z cyklem turniejów tenisowych ATP. Od dzisiaj kojarzyć mi się będzie też z tym odcinkiem. Nie dość, że na swój sposób inteligentna, to jeszcze fajny tyłek ma i nogi. A przypadek niezbyt ciekawy, no ale wszędzie tam, gdzie miesza się polityka, wychodzą nudy.

justykacz

Dwie sprawy zawaliły ten odcinek:

- Hilson, a raczej to co go udawało;

- SLOW MOTION z końca

Normalnie WTF? Oglądałam te scenę wiele razy i czegoś bardziej kiczowatego to nawet "Moda na sukces" nie widziła...

yummycake

Zdecydowanie za dużo dramatyzmu

Vicodinka

Odcinek taki sobie.
Masters/Pippi czy jak jej tam strasznie mnie wkurzała. Pod koniec troszkę mniej. Przynajmniej jest mnie wnerwiająca niż Cam.
Mecz koszykówki-fajny moment, i chyba jedyny przy którym się śmiałam.
Końcówka nie wesoła, myślałam że się Cuddy nie dowie o tym przekręcie.
Przypadek-beznadzieja nie wkręcił mnie.
5/10
edit: No i ten Hilson!