Dyskusja nad sezonem 6.

Kacper · Wysłany: Pią 14:20, 05 Mar 2010 Temat postu:

E.Abey. Czy ty. Czytasz?

Męczyło już mnie to narzekanie na Lucasa tylko dla tego, że jest z Cuddy. Więc pozwoliłem sobie zażartować

Jasne, że gdyby nie Amber to Lucasa by nie było! Przez śmierć Amber Wilson wyjechał z NJ a House zaczął go szukać

ninka_m · Gość

Temat z TV Guide: które shows chciałbyś, żeby były skanselowane

[link widoczny dla zalogowanych]

Listę otwiera House z następującym opisem:

eigle · Wysłany: Nie 13:11, 28 Mar 2010 Temat postu:

Ninka,
na to trzeba mieć cywilną odwagę brawurowego Kmicica, by rzucić Foxowi prośbę: " Kończ waść, wstydu oszczędź".

W kolejce po kasę, jak widać poczucia wstydu DS i KJ nie mają.

jlk · Wysłany: Nie 18:39, 28 Mar 2010 Temat postu:

eigle · Wysłany: Nie 18:59, 28 Mar 2010 Temat postu:

Tupet?

Tupet, by producent powiedział zarządowi Foxa, że zwija serial a wraz z nim swoje do niego prawa?

Tu odwagi trzeba, żeby zaryzykować utratę dotychczasowego dochodu. Szczególnie kiedy kolejny projekt już na etapie przedprodukcji zyskuje słabe notowania.

W czym pomocny jest tupet, gdy trzeba zaryzykować?

jlk · Wysłany: Nie 19:04, 28 Mar 2010 Temat postu:

Sorry, zrozumiałam, że mówisz o widzach "odważnie" krytykujących serial.

Pietruszka · Wysłany: Nie 19:56, 28 Mar 2010 Temat postu:

justykacz · Wysłany: Nie 21:09, 28 Mar 2010 Temat postu:

Pamiętacie kiedyś te pomysły jakoby 5 sezon to był sen House'a?

To mówi wszystko o kierunku w jakim zmierzał serial

PS a nie macie wrażenia, że po prostu twórców przerosło własne dzieło? Bo ja nie mam innego wytłumaczenia

skandal10

Najgorszy i najnudniejszy sezon z dotychczasowych. Już 5 sezon był słaby, ale to co pokazali w sezonie 6 były gorsze od najgorszych przypuszczeń. Siłą filmy była medycyna i humor. W serii 6 zabrakło jednego i drugiego. Dostaliśmy za to psychodramę. Dlatego serial stracił wielu widzów, szczególnie tych w średnim wieku. Wyobraźcie sobie swojego 50-letniego ojca jak rozkłada na czynniki pierwsze swoją psychę i się zmienia. OK. można się wyleczyć z uzależnień, ale nie zmienić swój charakter, a już na pewno swoje IQ. Haus w s.6 stracił wszystko, inteligencję, poczucie humoru, pasję, swoje przyzwyczajenia (np. przychodnia, piłeczki, muzyka, motor, sposób ubierania itp.). Poza tym już Stacy zapytana przez Cammeron jaki był Haus przed wypadkiem , odpowiedziała taki sam! Sarkastyczny, błyskotliwy, niebanalny, zabawny. Dlatego pobyt na odwyku nie powinien zmienić nic oprócz ćpania. Niestety zmienił wszystko – na gorsze.
Co do chęci bycia szczęśliwym. Każdy człowiek woli być szczęśliwym, ale czy ktokolwiek z innych postaci tych niby „normalnych” jest taki szczęśliwy. Przecież nikomu nic nie wyszło, Foreman jest solo, Chez rozwiedziony, Wilson kilkukrotnie żonaty (bez sukcesów), Cuddy samotna matka z nieciekawym facetem przy boku, 13 też samotna, Taub zdradzający itd. itp.
W ogóle odarli postacie z osobowości: Chez świetnie rozwijający karierę lekarz, wywalczył sobie pozycję jako dobry chirurg, spotkał się z uznaniem i szacunkiem wraca na stare śmieci jak potulny baranek bez ikry, nudny facet (tylko fryzura mu się udała). 13-ka zadziorna, tajemnicza kobieta, stawiająca się i mająca swoje zdanie też zmieniona nie do poznania. O reszcie też szkoda gadać.
Przypadki medyczne zupełnie zeszły na margines.
Na pewno można oglądać poprzednie sezony nawet kilka razy, ale 5 i 6 to strata czasu! Nudny tasiemiec w najgorszym wydaniu!

Kacper

Sezon 6. był wg mnie jednym z ciekawszych sezonów. Ciekawe wyjścia ,,awaryjne" (,,5 to 9", ,,Wilson", ,,Baggage", ,,Lockdown", ,,Broken") były na prawdę dobrze zrealizowane.

Otrzymaliśmy nowe wątki, jedne bardziej, drugie mniej udane: Luddy, brat Foremana, sprawa z Dibalą.

Huddy wróciło na swoje dawne tory (min. ,,5 to 9") co w porównaniu do sezonu 5. cieszy.

Niestety, ten sezon to totalne zniszczenie jednego z najlepszych punktów w ,,House M.D": postaci.

Cuddy - dziekan medycyny nie potrafi się zdecydować co czuje do House'a. Podczas Świąt Bożego Narodzenia daje mu zły adres, ale kilka odcinków później mówi, że chce być jego przyjaciółką (,,The Choice"). W odcinku ostatnim najpierw wyrzuca mu, że go nienawidzi, by potem się z nim zejść. WTF?

Trzynastka - po dramatycznym odejściu Cameron scenarzystom najwyraźniej zabrakło kogoś, kto wszystkim by doradzał i pomagał. I tak, nagle, bez żadnego ostrzeżenia, dostajemy Trzynastkę, która proponuje Wilsonowi spotkanie z ex (,,Lockdown"). Jak to można jeszcze wybaczyć, to już pani Hadley doradzającej pacjentowi - nie (,,Knight fall"). W między czasie Remy postanawia zachęcić Tauba do zdrady. WTF?

Foreman - czarny pan doktor najwyraźniej sam nie wie, co ma robić. Trudno mu się dziwić, skoro nie wiedzą tego nawet scenarzyści. Gdy na samym początku sezonu Foreman dostaje swój wątek (z braciszkiem) wydaje się, że wreszcie został spożytkowany. Teoria ta potwierdza się, gdy Cuddy każe Foremanowi pilnować House'a. I nagle znów wszystko się wali. Eric zaczyna być dowcipny, by potem znów wszystkich nudzić. W końcu dostajemy scenę tak absurdalną, że zaczynamy zastanawiać się, czy aby na pewno Foreman to Foreman. Mamy zrelaksowanego i rozluźnionego doktora, który... tańcuje w karaoke (The Choice)!. W ostatnim odcinku natomiast Eric powraca do stanu sprzed sezonu 4 (,,Help Me") co w gruncie rzeczy cieszy.

Taub - to, co robią z nim scenarzyści w ,,Help Me" jest co najmniej niezrozumiałe. Od kiedy Chris martwi się o Trzynastkę?!

Wilson - o wspaniałych możliwościach aktorskich Roberta Seana Leonarda wie każdy fan (odcinki ,,Wilson", ,,Wilson's Hearth" a nawet film ,,Stowarzyszenie Umarłych Poetów"). Najwyraźniej tylko scenarzyści tego nie rozumieją. I tak, od odcinka ,,Lockdown" Wilson dostaje wątek Samanthy. RSL świetnie sobie radzi w roli pedantycznego do bólu Jamesa, dopóki nie przychodzi czas finałowego odcinka. ,,Help Me" jest ewidentnym olewaniem nie tylko aktora, ale i postaci. Po kilkusekundowej rozmowie telefonicznej, Wilson znika z ekranu i już nie wraca.

Z tego całego rozgardiaszu zwycięsko wyszedł jedynie Chase, który po powrocie do zespołu House'a i odejściu Cameron staje się naprawdę ciekawą i zabawną postacią.
Choć sam powrót do zespołu jest absurdalny. Tak jak napisał mój poprzednik - Robert jest świetnym chirurgiem (najlepszym w Princeton?) i nagle powraca do House'a?!

Wątek Tauba i Rachel pozostawiłem do odrębnego omówienia. To właśnie ten wątek jest wysuwany na pierwszy plan, tuż po perypetiach głównego bohatera.
Osoby, które Tauba nie lubią, zdenerwowały się tak dużą ilością Jacobsona na ekranie. Jednak ja go lubię, więc cały wątek przypadł mi do gustu

Sezon 6 jest powrotem do starych, dobrych wątków medycznych. To cieszy

Teraz mój ranking prezentuje się tak:

1. Sezon 4
2. Sezon 3 i 6
3. Sezon 2
4. Sezon 5

(pierwszego nie oglądałem

)

madzia-cuperek

TVGuide's Top TV Moments of this week - Most overdue kiss
<object width="480" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/FclyCuyRIWk&hl=pl_PL&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/FclyCuyRIWk&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>
[link widoczny dla zalogowanych]

justykacz

Powiem Wam prawdę najwyższą. Nie wolno oceniać serialu i sezonu na bieżąco.

Szukając jednego odcinka 6 sezonu zrobiłam sobie powtórkę i stwierdziła, że nie taki straszny jak go malowałam na bieżąco...

Podobnie miałam z sezonem 5...

Szósty sezon jest o wiele różny od początków serialu, ale całość jest spójna...

Dżuczek

Zgadzam się z Tobą, justykacz. Wydaje mi się, że od 4 sezonu trudno jest oceniać odcinki nie spojrzawszy na całą serię (bądź na epy bezpośrednio po nich następujące), do której one należą. Abstrahując od niedorzeczności, którymi po drodze zostaliśmy nakarmieni przez scenarzystów to muszę przyznać, że w swej niekonsekwencji rzeczy mniejszych starali się zachować spójność głównych wydarzeń.

5 i 6 seria taką spójność prezentują. I mimo, iż pewnie niejeden ep mi się nie spodobał i wolałabym ich nie oglądać, to jednak w ostatecznym rozrachunku obejmującym cały sezon muszę powiedzieć, że te znielubione przez mnie epy/momenty były potrzebne.

Buahahaha, są też epy, które absolutnie uwielbiam nie zastanawiając się przy tym jaki one mają sens razem z całą 6 serią.

A może to czas wtrąca swoje trzy grosze, hę? Bo tak mnie teraz refleksja nachodzi, że inaczej patrzę na jeszcze wcześniejsze odcinki, sezony, wydarzenia...

maryś

Boże, mam wielką nadzieję, że sezon 7 jest ostatni.

Od 4tego sezonu obserwowaliśmy zmianę formuły serialu. Moim zdaniem nigdy nie była potrzebna (House jest serialem z tego samego gatunku co CSI:NY i inne, jeżeli przypadki są ciekawe to nie potrzeba więcej aby utrzymać zainteresowanie widowni), ale mniejsza. I o ile będący niejakim eksperymentem 4 sezon można uznać za sukces, to to, co zaczęło dziać się po nim, już nie.

Serial stracił wszystko, co czyniło go innym, genialnym. House był jedynym serialem medycznym, w którym medycyna naprawdę była najważniejsza; nie była tylko pretekstem do interakcji między lekarzami czy łzawych rozmów doktor-pacjent - oglądanie House'a było jak oglądanie wciągającego kryminału, nawet dla kompletnych medycznych laików jak ja. Oczywiście, aby serial był ciekawy, potrzebni są również ciekawi bohaterowie i ich historie. To była kolejna mocna strona House'a - wszystkie postaci były wielowymiarowe, ciekawie ukazane, interesujące. Mimo, że sprawy prywatne zajmowały mniej więcej 5 minut na odcinek, o bohaterach wiedzieliśmy bardzo wiele - każdy przypadek, fascynujący sam w sobie, ukazywał również bohaterów, poznawaliśmy ich przez pryzmat pacjentów i ich podejścia do nich. Za to właśnie pokochałam House'a - za ciekawe przypadki i niejednoznaczność. W pierwszych trzech sezonach fandomy Hamerona i Huddy współistniały pokojowo, gdyż dobrze napisany scenariusz pozwalał na różnoraką interpretację scen. House był genialny, bo można było go widzieć na różne sposoby.

No i sam główny bohater - inny, wielowymiarowy, fascynujący. Bohater, którego pozornie nie mamy prawa lubić - a jednak go pokochaliśmy. Niestety, ok. 5 sezonu, postać została obdarta ze wszystkiego, co czyniło ją wyjątkową. Od początku widzieliśmy, że największą miłością House'a jest i była medycyna. To nagle się zmieniło. Bum! House'a nie obchodzą już przypadki ani pacjenci. House naruszał reguły i bywał okrutny - ale to wszystko było w imię odnalezienia choroby, rozwiązania zagadki. Od 5 sezonu coraz częściej obserwowaliśmy House'a zdziecinniałego, nad medycynę przedkładającego durne gierki z Cuddy (postać Cuddy, temat na osobny post pt. Jak zmienić twardą babkę w rozstrojoną hormonalnie żałosną 40letnią nastolatkę). Przypadki zeszły na dalszy plan, najważniejsze stały się wątki prywatne, i to mocno kulawe, OOC dla postaci, nieinteresujące dla widza.

Nie obejrzałam finału 6ego sezonu. Nie mam ochoty. Pokusiłam się natomiast o obejrzenie ostatnich 5 minut na YT... BOŻE. Nie rozumiem, jak nawet shipperzy Huddy mogą być z tego zadowoleni. Scena jest źle nakręcona, źle napisana, z przykrością stwierdzam że źle zagrana. Jest fatalna. OOC zarówno dla Cuddy, jak i House'a. To nie nastraja pozytywnie na 7 sezon.

Niestety, nie jestem odosobniona w moich odczuciach - krytycy, spadająca oglądalność - to wszystko świadczy o jednym - House się skończył. Szkoda.

GosiaczeQ_17

"Nie obejrzałam finału 6ego sezonu. Nie mam ochoty. Pokusiłam się natomiast o obejrzenie ostatnich 5 minut na YT... BOŻE. Nie rozumiem, jak nawet shipperzy Huddy mogą być z tego zadowoleni. Scena jest źle nakręcona, źle napisana, z przykrością stwierdzam że źle zagrana. Jest fatalna. OOC zarówno dla Cuddy, jak i House'a. To nie nastraja pozytywnie na 7 sezon."

Może jakbyś obejrzała cały odcinek, inaczej odebrałabyś tą końcówkę. Może była trochę nierealna. Bo trudno tak przywyknąć do tego, że oni są razem. Ale przecież całe życie gierek prowadzić nie mogą. Jak dla mnie House się nie skończył... Mogą świetnie poprowadzić jeszcze wątek Huddy i wcale nie musi on przysłaniać innych wątków.
Może nie jesteś odosobniona w swoich odczuciach ale jest dużo osób, które nadal bd oglądały ten serial. Więc zdania dotyczące finału są podzielone...

maryś

"Może jakbyś obejrzała cały odcinek, inaczej odebrałabyś tą końcówkę."

Obejrzałam 6 sezonów tego serialu i Huddy nie podoba mi sie od samego początku, 45 min tego nie zmieni. Chociaż jak zaznaczyłam, dlatego właśnie staram się nie wypowiadać o finale -- nie widziałam go. Wyraziłam tylko opinię na temat realizacji ten konkretnej sceny.

Kancho · Wysłany: Wto 13:07, 11 Mar 2014 Temat postu:

9/10. Zdecydowanie jeden z lepszych sezonów, na pewno najwięcej dobrych odcinków. Jest to chyba mój ulubiony sezon. Pozdrawiam!

Beit

osobisty to byl sezon,czas najwyzszy.wszyscy klamia,bo wszyscy sa ludzmi.
Btw,ktos napisal,ze na tym powinnien skonczyc sie Dr House.I mial racje,powinien dostac honorowa nagrode Nobla.

twojekinopl

h gf h wef wuw yueyufuaef uefhuef hue hu