Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

6x22 - "Help Me" - finał serii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz odcinek?
1
3%
 3%  [ 8 ]
2
0%
 0%  [ 2 ]
3
0%
 0%  [ 2 ]
4
0%
 0%  [ 2 ]
5
2%
 2%  [ 7 ]
6
1%
 1%  [ 4 ]
7
1%
 1%  [ 3 ]
8
2%
 2%  [ 7 ]
9
7%
 7%  [ 19 ]
10
77%
 77%  [ 189 ]
Wszystkich Głosów : 243

Autor Wiadomość
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:56, 18 Maj 2010    Temat postu:

Powiem szczerze, ostatnio odpuściłam sobie nieco Housa. Gdzieś tak po 6 odcinku 6 sezonu, powiedziałam sobie, że serial schodzi na psy i że matura, wiadomo ważniejsze sprawy. Dzisiaj zadzwoniła do mnie siostra i powiedziała, że muszę koniecznie obejrzeć ten odcinek. No i cóż... miała rację.

1) Po pierwsze i najważniejsze, odżyła moja miłość do Hugh jako aktora. Był po prostu niesamowity. Ma stworzoną do aktorstwa twarz, którą potrafi wyrażać setki emocji. I te oczy, ponoć oczy potrafią wyrazić miliardy uczuć, w życiu nie widziałam w filmie kogoś, kto potrafiłby tak grać wzrokiem.

2) Po drugie, wróciła moja miłość do serialu, nie wiem co działo się w poprzednich hm.. 16 odcinkach, ale z pewnością się dowiem.

3) Odcinek cudowny, nastrojowy, wzruszający. Płakałam porządnie kilka razy. Najbardziej poruszyły mnie sceny rozmowy z dziewczyną i to, co jej wyznał.

4) Apropos faktu, że House się zmienił. I co, nagle według was stał się OOC? W życiu, to ludzie, którzy nie potrafią się zmieniać są dla mnie dla mnie dziwni. Przecież nie stał się z sarkastycznego dupka od razu pluszowym króliczkiem. Poza tym to to piekielnie inteligentny facet, od dawna musiał wiedzieć, że jest popieprzony emocjonalnie. Wybrał ironie, żeby sobie z tym radzić i był samotny. Ale żaden człowiek nie może być samotny całe życie. Poza tym Cuddy stałą się dla niego kimś dla kogo mógłby spróbować być inny.

5) I właśnie... Huddy. Moje nastawienie było baaardzo różne co do tego shipu. Ale sposób w jaki połączono ich w tym odcinku jest dla mnie idealny. Innego bym nie kupiła.

10/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:15, 18 Maj 2010    Temat postu:

Nie. Nie nie nie nie nie. Sorry, końcówko, jedno wielkie NIE. I nie dlatego, że House/Cuddy kłóci się z moją idealną wizją house'owej rzeczywistości - ok, stało się, dam im szansę. Trzeba wreszcie postawić kropkę nad i, które ciągnęło się dwa sezony - i jestem na 99% pewna, że ostatecznie im nie wyjdzie, ale ok, to nie tutaj.
Tak więc nie chodzi o samo huddy. Chodzi o cholerną egzekucję. Wszystko wydało mi się nieodpowiednie: timing i scenariusz (cała reszta odcinka nawet nie pachniała tym huddy, a tu nagle omg house kocham cię, let's shag), reżyseria (serio, GY ma na koncie mnóstwo świetnych odcinków, ale tutaj po prostu przesadził. te zbliżenia, nieistniejąca głębia ostrości, dziwne kąty - ja wiem, że "w plenerze" miało nadać tego klaustrofobicznego klimatu, ale w scenie w łazience tylko rozpraszało widza)

Co do reszty... podobało mi się wiele, szczególnie to zakończenie z tym, że kobieta jednak umarła z powodu amputacji. Nie no, nie będę powtarzać innych osób, po prostu byłoby świetnie, gdyby scenarzyści (i - znowu - reżyser) zrobili niektóre rzeczy... subtelniej. Np. pierwsza scena o amputacji - serio, widzowie nie potrzebują dokładnie takich samych kwestii, żeby skojarzyć z 1x21.

I jeszcze jeden minus: miałam nadzieję, że tego nie zobaczymy, ale niestety: House cały odcinek czołgał się w jakichś dziurach. No i to odcinanie nogi, nie mają tam... nie wiem, specjalistów od odpiłowywania kończyn? Takie to bezsensu, nie kupuję.

13? Jaka 13? Aaa, czyli wreszcie sobie poszła? Ucieszyłabym się, gdyby nie to, że na 100% wróci w 7 sezonie z jakąś głupią tajemnicą na 20 odcinków.

Rano, po pierwszym pooglądaniu byłam szczerze mówiąc bardzo niezadowolona. Teraz trochę przetrawiłam, znalazłam plusy, ale nadal... no, nie to.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Wto 17:17, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risika
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 560
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Ostróda
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:24, 18 Maj 2010    Temat postu:

Już dawno odcinek nie wywołam u mnie takich emocji...świetne 10/10
Vicodinowe zło i sweetaśne Huddy...

Też myśle że to są haluny ale może ...kto wie Ale szkoda mi Housa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Toja
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:38, 18 Maj 2010    Temat postu:

1 – Hugh Laurie jest świetnym aktorem, nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, sprawdza się w każdej scenie (grozy, zabawnej, miłosnej). Oglądałam wszystkie sezony a on nadal mnie pozytywnie zaskakuje. Jeśli nie dostanie jakieś nagrody za ten epizod to iiiiiiiiiiiii (będę zła).

2 – świetna atmosfera filmu katastroficznego+grozy, i ta muzyka w tle. A i jeszcze świetnie nakręcony odcinek te zbliżone ujęcia, na twarze, na pewne elementy (laska, ręce) takie jakby symbole, super.

3 - Przypadek ciekawy, wzruszający, wciągający, szkoda, że zakończyło się tragicznie. A reszta (czyt. 13) jakoś specjalnie mnie nie zainteresowała, Taub był wkurzający, był bardziej wścibski niż troskliwy.

4- House nadal sarkastyczny, niemiły, ale jednak zmieniony - bardzo zaangażował się w sprawę Hanna (świetnie zagrana rola). Nic nie stracił ze swojego "wdzięku" tylko będzie szczęśliwy (przez chwile zapewne).

5 - zakończenie pełny szok (jak zresztą dla większości), dobrze że nie zostawili nas w niepewności bo bym tego nie zniosła, a tak spokojnie przeczekam wakacje. Oczywiście scenarzyści pozostawili nam ogromne pole do fantazjowania, bo skoro C&H to co dalej przecież wiele osób się tego domagało. Skłaniam się ku wersji przywołanej kilka postów wyżej że dadzą nam Huddy i je zakończą, czy brutalnie? Możliwe, na pewno nie będzie słitaśnie.

I takie trochę filozoficzne przesłanie z tym, że nawet jeśli będziemy dobrzy nie zawsze tak samo będziemy traktowani, więc czy warto?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tahtimittari
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:41, 18 Maj 2010    Temat postu:

Jeszcze zapomniałam wspomnieć - w całym odcinku najbardziej chyba ujęła mnie scena, gdy House chcąc dobrać się do Vicodinu najpierw spojrzał w lustro, a potem je roztrzaskał. Taką było widać w nim nienawiść do siebie i zarazem zrezygnowanie.. Świetne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:56, 18 Maj 2010    Temat postu:

Hm, dobra, jeszcze raz. Na spokojniej.
W ostatnim odcinku mieliśmy House'a, który przez cały rok grzecznie trzymał się terapii, i kupę mu to dało. Miałam co do tego odcinka jak najgorsze przypuszczenia - niepotrzebny dramat, OOC House'a, jakieś dziwaczne, przewidywalne zakończenie. I do pewnego momentu dalej miałam to straszne wrażenie, że niczego dobrego nie wyniosę z tego odcinka. Do czasu, kiedy House znalazł tę dziewczyną w gruzach. Nie wiem na jakiej zasadzie, ale raz na jakiś czas pojawiają się pacjenci, których nie sposób nie polubić, albo przynajmniej nie dać im się jakoś odbić w swojej psychice. ta dziewczyna, jej normalność, była po prostu perfekcyjna. Dużo osób mówiło, jak to płakało w tym odcinku, i ja miejscami też miałam mokre policzki, ale trudno mi nawet teraz powiedzieć, jakie to były momenty.
Przemowa Cuddy na temat moving on oraz to, co się działo w karetce przypomniało mi, co zawsze sprawiało, że ten serial był dla mnie wyjątkowy, że nie traktowałam go jak inne i zawsze miałam wobec niego wielkie nadzieje. przypomina mi się to, co kiedyś mówiłam koleżance na temat gotowych na wszystko: "zdarza się, że to beznadziejna opera mydlana albo jakiś idiotyzm, ale raz, raz na jakiś czas, zdarzają się tak idealne, poruszające sceny, że nawet nie myślisz, i tylko to oglądasz". Scena z Foremanem też była boska. W ogóle ten cały kompleks: House/noga/the right stuff. Mimo, że czasem nie lubię oczywistych nawiązań do nogi House'a, tutaj wcale nie wyszło to źle: tutaj to było odpowiednie.
Końcówka była pełnym szokiem. I w sumie sama nie wiem, jakie mam do niej odczucia. Z jednej strony wyglądała bardzo ładnie, dawała końcówkę, dobrą, niespodziewaną, rozwinęła szanse na 7 sezon... Ale jednocześnie czuję, jak coś we mnie gośno woła "nie". "Nie chcę Cuddy, która kilka godzin wcześniej wygłasza tę świetną przemowę, a później wraca z podejściem nevermind, I love you, screw Lucas". "Nie chcę w przyszłym sezonie związku, który rozpieprzą scenarzyści".
Ta Cuddy z tej sceny i Cuddy mówiąca House'owi o jego nodze to dla mnie dwie różne osoby: uwielbiam tę pierwszą i tą pierwszą dostrzegłam w pierwszych sezonach jako idealną partnerkę House'a. Chciałabym dać temu szansę, bo widzę tutaj świetne możliwości, ale Luddy i uczucia Cuddy wobec Lucasa były dla mnie czymś naprawdę dużym. Byłam zaskoczona jak dobrze scenarzyści opchnęli wątek, którzy miał być zapchajdziurą.
Dalej mam mieszane uczucia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pennywise
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:56, 18 Maj 2010    Temat postu:

No cóż jedna wielka telenowela. Od początku mnie denerwowało skupienie się na miejscu katastrofy i pokazywanie jej prawie cały czas. Lekarze z zespołu robili przez to tylko za statystów. Fajny motyw z pacjentką, która umarła w karetce. Jednak strasznie denerwowały mnie dialogi z nią. "Normalny" House wrócił by do szpitala zamiast w ostatniej chwili zejść do niej. W tym odcinku w ogóle nie miał jaj tak samo jak i Foreman. Powinien House'owi wygarnąć tak samo jak on wygarnął mu, gdy zginęła ta pacjentka od gronkowca w jakieśtam serii poprzedniej. Mógłby na niego nawrzeszczeć i przyprowadzić do porządku. Widać tutaj też przemianę samego Grega. Sam kiedyś prawił podwładnym mądrości nt. śmierci pacjentów a teraz się zachowuje jak ci których wyśmiewał. Ostatnia scena to śmiech na sali, chociaż podobała mi się tajna skrytka na tabletki. Ale to pojawienie się Cuddy to było śmieszne po prostu. Na dodatek akurat jak miał łyknąć Vicodin. Jeżeli to nie będą halucynacje to niestety w moich oczach scenarzyści się skompromitują. Szkoda Trzynastki, ale zapewne pojawi się jeszcze w serialu. Mam nadzieję, że ciekawie pociągną jej wątek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Landryna
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:05, 18 Maj 2010    Temat postu:

10/10

Odcinek... płakałam jak nigdy.
Nie przez cały, ale właściwie odkąd House przekonywał pacjentkę do amputacji do samego końca.

Nie jestem zwolenniczką Huddy, ale jestem zwolenniczką szczęśliwego Housa. A taki na pewno będzie z Cuddy. Wiem, że większości się to nie podoba, bo jak ktoś taki jak House może być szczęśliwy, co nie?
Ja też sobie tego nie wyobrażam, nie wiem, jak to będzie, ale wierzę w scenarzystów. Nie sądzę, żeby po 6 sezonach nagle zaserwowali nam Housa jako kochanego ojca Rachel, opiekującego się swoją małą córeczką, wesołego doktorka, który z uśmiechem na ustach i w podskokach będzie biegł do przychodzi leczyć ludzi z kataru.

Na Boga, przemiana wewnętrzna Housa trwała przez cały 6 sezon i dzieje się to stopniowo. Nie wierzę, że scenarzyści mogliby zaserwować nam zupełnie innego Housa. Będzie zmiana, ale na pewno nie tak gwałtowna, jak już próbujecie tutaj spekulować.

Telepek napisał:
Chodzi też o to, że przez całe sześć sezonów, kreowali idealną House&Cuddy. Kręcili się wokół tego, kręcili i kręcili, idealnie wpasowując to w fabułę serialu. I po prostu dając tą końcówkę, zrąbali [dla mnie] te całe lata pracy.


No i ileż można? Mieli się tak do końca życia kręcić wokół siebie? Owszem, było to zabawne i na prawdę lubiłam te ich potyczki, ale potem zrobiło się to już nudne. Oboje wiedzieli, że się kochają. Jak powiedziała Cuddy "idą do przodu", bo każdy idzie do przodu. Dlaczego oni mieliby stać w miejscu?


Myślę, że warto wyróżnić tutaj aktorkę, która grała Hannę - wspaniała.

Mało Wilsona - Landryna jest niepocieszona^^

Jakoś szybko przeminął mi wątek z odejściem 13.Oczywiście nie, żebym się nie cieszyła, bo jestem w siódmym niebie, ale już wyobrażam sobie jak wraca z jakąś mhrocną tajemnicą w siódmym sezonie

Hugh - cudowny, wspaniały, najlepszy



Nigdy nie byłam wielką zwolenniczką Huddy, ale w takim wydaniu i tak "podane" mi się podoba.

Pozostało mi tylko czekać na 7 sezon. O zgrozo, 2 miesiące.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Landryna dnia Wto 18:09, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mysha1987
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:38, 18 Maj 2010    Temat postu:

Ogólnie odcinek super, emocjonujący i wzruszający, bardzo szybko mi zleciał. Bardzo chciałabym żeby ostatnia scena była prawdą ale czy zwróciliście uwagę na pierwszą scenę przed napisem "8 hours earlier"? Jak dla mnie świadczy ona o tym, że to jednak były halucyny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:44, 18 Maj 2010    Temat postu:

cud na kiju, nikt nie mówi, że House będzie
Cytat:
rozświergolonym, łagodnym doktorkiem
Dla mnie finałowa scena była niestety, przepraszam, że to mówię, ale kiczowata. Tak i owszem ludzie się zmieniają, ale na miłość boską nie aż tak i nie House. Ta postać miała charakter, styl, rozmiar, a teraz? Tak, wolałabym, żeby serial finiszował tak jak zaczynał.

Agusss napisał:
Uważam, że cała ostatnia scena jest za bajkowa!
Otóż to!

gehnn napisał:
Za to cieszę się, że House nie odpowiedział 'ja ciebie też'. To byłby koniec absolutny.
Wtedy musieliby zmienić tytuł odcinka na "Happy end".

Sourness napisał:
Po pytaniu "Skąd mogę mieć pewność, że to nie są kolejne halucynacje?" jestem za tym, że nie są
A skąd pewność, że nie są? W finale 5 sezonu też byliśmy pewni, że nie są, a były.

advantage napisał:
Zakładam, że scenarzyści są wykształceni w swoim fachu
Przepraszam, ale muszę to skomentować tak:

Ave napisał:
Ależ mi było szkoda House'a, kiedy Hanna zmarła.
Bardzo dobra scena, szczególnie ta z Foremanem.

ninka_m, brak mi słów. Twój sarkazm jest jedyny w swoim rodzaju.

jlk napisał:
ale tutaj po prostu przesadził. te zbliżenia, nieistniejąca głębia ostrości, dziwne kąty - ja wiem, że "w plenerze" miało nadać tego klaustrofobicznego klimatu, ale w scenie w łazience tylko rozpraszało widza
Canon jednak średnio dał radę, a dodatkowo obraz potęgował przeczucie halucynacji, właśnie przez tą mgłę.

Toja napisał:
Jeśli nie dostanie jakieś nagrody za ten epizod
Moim zdaniem nagrodę powinien dostać za "Broken".

"Help me" to jeden z najlepszych odcinków, jakie widziałam. Trzyma w napięciu, pomimo wielu niedorzeczności. Może to zasługa dziewczyny, grającej Hannah. Nadal jednak nie mogę zrozumieć, dlaczego dyrektor szpitala w NJ i szef diagnostyki znaleźli się pod gruzami. W realu nie byłoby o tym mowy. Podobały mi się rozmowy Huddy, szczególnie ta druga, w której Cuddy wygarnęła House'owi, że ten nie potrafi poukładać sobie życia. Najlepsza scena tego odcinka, to moim zdaniem rozmowa House'a z Foremanem. Finał, jak już pisałam, bardzo mnie zawiódł. Nie spodziewałam się takiej sielanki i happy endu. Nawet będąc fanką Huddy nie jestem w stanie zaakceptować czegoś takiego. Tak, cieszę się bardzo, że mamy wyczekane Huddy, ale... no właśnie. To nie to. Wiem, że wielu z Was marzyło o takiej scenie, pisało fiki, spekulowało, ale podejdźcie do tego z mniejszymi emocjami i tak szczerze, czy scena w łazience pasuje do tego serialu? Zawsze uwielbiałam sexual tension, wszystkie przycinki, uwagi, sprośne dowcipy. Bardzo lubiłam "okazjonalne" spotkania sam na sam. I cieszę się, że Huddy się zrealizowało, a zarazem nienawidzę scenarzystów za ten kicz. Nic na to nie poradzę. Twierdzę też, że niekoniecznie może to być real. Skłaniam się do halucynacji. Ruch kamery, zamglone światło na końcu łudząco przypomniało mi o finale 5 sezonu. Cuddy nagle zrywa z Lucasem, bo House powiedział jej, że facet jest przerośniętym dzieciakiem. Poza tym ta przemowa House'a pod ziemią. To jego wyznanie o nodze i zachęcanie do amputacji i mina Cuddy. Odnoszę wrażenie, że rzeczywistość zaginęła wraz z drugim tąpnięciem. Nie wiem, może się mylę. Może to było prawdziwe.
I jeszcze 13stka. Pierwszy raz pozytywnie odebrałam grę OW. Szkoda, że tak mało powiedzieli nam o przyczynach jej "urlopu".
Nie umiem ocenić tego odcinka jednoznacznie, bo tak naprawdę bardzo mi się podobał, nawet ten nieszczęsny, kiczowaty i przesłodzony finał. Cóż... może taki będzie teraz los serialu, a po wakacjach okaże się, że Cuddy powije małego Housika.
Na koniec dodam, że jestem pod dużym wrażeniem gry aktorskiej HL - wspomniana przeze mnie scena z Foremanem i scena w łazience, przed przybyciem Cuddy, były doskonałe. Znakomicie gra twarzą.

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marycha336
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:08, 18 Maj 2010    Temat postu:

Najpierw było wielkie: nareszcie! A później jak poczytałam Wasze wypowiedzi, to wstąpiło we mnie wielkie zwątpienie czy to nie halucynacje... i teraz to już sama nie wiem co mam o tym myśleć. Zwłaszcza, że zastanawia mnie cały czas ten wstęp, gdzie House siedzi sam...


Poprawiłam wielkie litery. / pozdrawiam, m-c


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:29, 18 Maj 2010    Temat postu:

House nie wziął Vicodinu, w dodatku była o tym rozmowa, chyba że wykrwawiał się właśnie i miał jakieś omamy. Ale uważam, że scenarzyści nie posunęliby się do tego po raz drugi, ponieważ wyjątkowo rozzłościliby fanów. I dziwi mnie takie nareszcie fanów Huddy, a zaraz po tym, nie wiem czy mam się cieszyć, czy płakać z powodu Huddy. Ten ship nie był dla mnie konieczny, monolog Cuddy był wymuszony i nieco sztuczny, ale scena pocałunku wyszła naturalnie i prawdziwe - powiedziała więcej niż słowa. I bardzo podobało mi się zbliżenie na splecione dłonie. Ogólnie odcinek oceniam na max - 10/10.
Wadziła mi tylko scena modlitwy House, ale uważam, że nie koniecznie się modlił. A już na pewno nie za siebie. Cały ep był bardzo dobry. Ale głupotą byłoby zaczynać siódmy sezon od tego, że House miał omamy a Cuddy wyszła za Lucasa. Ogólnie bardziej przekonała mnie Cuddy, wyrzucająca House'owi wszystko i mówiąca, że go nie kocha niż to, że chce z nim być.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cien69
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 18 Maj 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WAW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:32, 18 Maj 2010    Temat postu:

House zjechał z powodu utraty krwi i stąd zwidy z Cuddy. W pierwszym odcinku następnej serii ocknie się pewnie na ICU.Trzynastka nie może zniknąć z serialu bo tylko ona stawia intelektualny opór Houseowi i dlatego ten ją tak ...szanuje

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Wto 19:36, 18 Maj 2010    Temat postu:

cien69 napisał:
Trzynastka nie może zniknąć z serialu bo tylko ona stawia intelektualny opór Houseowi i dlatego ten ją tak ...szanuje


Oj tak, intelektualny opór...

A może to tym razem Cuddy miała halucynacje? W końcu robiła za bohaterkę na wszystkich frontach, przyśnił jej się House, który robi, co ona chce, wybacza jej jeszcze manipulacje z nogą i na koniec nie posiada się z radości, że chce z nim być?
Powrót do góry
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:44, 18 Maj 2010    Temat postu:

ninka_a
Tak też mogło być, teraz widzowie tak szybko nie zaufają scenarzystom
Zobaczcie, co się dzieje scena Huddy była, dosyć dosadna. Wszystko zostało powiedziane i prawie wszystko zrobione. Zapewnili fanów, że to nie halucynacje, a my nadal kombinujemy może w tym coś jest? ;>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fasior
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica / Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:55, 18 Maj 2010    Temat postu:

10/10 to chyba za mało...

Chyba najlepszy finał ze wszystkich...

Bardzo dobra "forma" odcinak (mam tu na myśli że odcinek był bardzo poważny), mało było scen czy momentów zabawnych...

Przemówienie Cuddy chyba zabolało House'a bardziej niż noga w najgorszy dzień... Przemówienie przy rannej pacjentce na temat amputacji nogi wzruszające... prawie się rozkleiłem przy tym..
No i w końcu jest Huddy... martwię się tylko o to, że nie będą ze sobą cały 7 sezon, i mogą to jakoś głupio rozegrać.

No i bardzo źle się stało że Oliwka odchodzi... ale że prosi o urlop to znaczy, że wróci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cutthroat_Bitch
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wiesz, że to ja?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:15, 18 Maj 2010    Temat postu:

6 sezonów czekałam na te dwa słowa, na ten pocałunek i na ten gest!!!!!!!!!!!
Odcinek rewelacyjny! Nie...rewelacyjny to za mało! Dlaczego w sondzie nie ma opcji " jeszcze wyżej"?
Martwie sie o 13-stke. I nie chce by odchodziła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cbo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:44, 18 Maj 2010    Temat postu:

Jeżeli to Huddy jest prawdziwe ( bo musiiii) to:
Huddy?! To dzieję się na prawdę?! Matko... a może ja mam jakąś zmienioną nieprawdziwą wersje odcinka dla fanatyków, czy coś? Nie powiem... 3 lata oczekiwania na spełnienie się tego shipa i fakt, że wreszcie COŚ w tym kierunku się dzieje przyprawia mnie o głupawkę, a na ostatnich minutach siedziałam z otwartą paszczą prawie nie dokonując wymiany gazowej i zastanawiałam się czy House znowu nie ma halunów.
jej.... teraz to chyba nie zasnę

Co do przypadku i całego pomysłu z wypadkiem: Czy tylko mi kojarzy się to z super-świetnymi karambolami i kraksami z "Chirurgów". I ten motyw z amputacją nogi pod gruzami. Skojarzyło mi się z momentem jak w w/w "Chirurgach, Izzie wierciła dziury w czaszce faceta przy pomocy zwyczajnej wiertarki, właśnie podczas jakiegoś wypadku.
Tak więc cała sytuacja z wypadkiem: zaleciało "Greysami"

13? kurcze, no nie wiem. jak nie brakuje mi Cameron, tak 13 mogłoby mi brakować.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez cbo dnia Wto 20:46, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inter.lokutor
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:46, 18 Maj 2010    Temat postu:

Ha! Dawno mnie tu nie było, bo też i od House'a zrobiłem sobie dużą przerwę po piątym sezonie, którego finał był dla mnie jednym z najbardziej przygnębiających doświadczeń serialowych (jeśli nie najbardziej przygnębiającym). Szósty sezon obejrzałem najpierw zaliczając w przerwę świąteczną dziewięć pierwszych odcinków pod rząd, a resztę w krótkich odstępach po parę odcinków.
Najpierw kilka ogólnych myśli dotyczących całego sezonu. Moim zdaniem był dużo spokojniejszy, momentami ktoś złośliwy mógłby powiedzieć że rozwodniony, na tyle że można było poeksperymentować, wcisnąć odcinki zupełnie oderwane od dotychczasowego charakteru serii, jak np. "Wilson" albo "5 to 9", które mogły zarazem spełniać rolę sondy w związku z jakimś spin-offem. Byłem zupełnie zadowolony takim rozwojem wypadków. Po tym wszystkim co się do tej pory wydarzyło, House zasługiwał na odrobinę relaksu.

Teraz w związku z season finale... Jestem absolutnie na tak. I chociaż ostatnia scena rzeczywiście wydawała się bardzo surrealistyczna, to jednak uważam, że był to świadomy zabieg twórców. Sam nie mogłem uwierzyć w to, co się działo na ekranie, siedząc na brzegu krzesła z tylko jedną myślą, krzyczącą w głowie: "Czy to halucynacja?! Czy to rzeczywistość?!" Wygląda jak halucynacja, ale przecież nie zrobiliby tego po raz kolejny! Z drugiej strony... I tak dalej. Na pewno podobnie jak wielu z Was. Na to odzywa się House, jakby wprost odpowiadał na moje (nasze?) myśli: "How do I know I'm not halucinating?" Lisa: "Did you take the pills?" I w momencie w którym House odpowiada "No", sposób w jaki to mówi, zauważcie, to wrażenie oniryzmu jakoś w dużej mierze pryska.

Oczywiście, pozostaje pytanie, na ile to wszystko jest realne w sensie zwyczajnego prawdopodobieństwa, wiarygodności psychologicznej postaci itd. Otóż odważę się stwierdzić, że biorąc pod uwagę wszystko, co się w serialu do tej pory stało - zarówno między Housem i Cuddy (że przypomnę jedynie niesławny pocałunek z piątego sezonu), jak i w ogóle, przypadki medyczne, różnorakie zbiegi okoliczności, dramaty, relacje interpersonalne itd. - to co się wydarzyło między nimi w "Help Me" jest zupełnie spójne i wiarygodne. Dla mnie ten serial i tak już od dawna jest oderwany od rzeczywistości w prawie każdej kategorii, surrealistyczny i w pewnym sensie zamknięty w swoim małym, lecz jak dotąd wciąż płodnym mikrokosmosie. Dlatego nie mam zastrzeżeń co do zakończenia.

Oklaski za scenariusz. Napisany przez trzech (!) scenarzystów, po ponownym obejrzeniu jawi się jako misterna konstrukcja, w której każdy element jest istotny i tak naprawdę zdecydowana większość tego co się dzieje (może poza wątkiem 13-tki i samym przypadkiem medycznym operatora dźwigu) jest jedynie narzędziem, coprawda bardzo, bardzo efektownym, ale jednak - narzędziem dotarcia do celu: sceny finałowej.

Podobnie chciałbym pochwalić realizację. Bardzo podobał mi się moment kiedy orkiestra zgrała się z dźwiękiem "płaskiej linii" Hanny w karetce. Cały odcinek był zresztą bardzo kinowy - z planszą zamiast czołówki, instrumentalnym soundtrackiem, rozmachem realizatorskim.

No i oczywiście chciałbym zawołać wielkie: "Hip hip! Hurra!" i pogratulować twórcom kolejnego pięknego, udanego, i bardzo, bardzo odważnego zakończenia.

House powinien trafić na duże ekrany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:59, 18 Maj 2010    Temat postu:

Na początek pozwolę sobie zrobić :
YAY!!!
6 lat czekania i nareszcie moja ulubiona para serialowa jest... parą
Rozwiązanie z serii „lepiej późno niż wcale”, ale byłoby „lepiej wcześniej niż później”. Przynamniej rok wcześniej.
Jednak nie będę rozdrapywać starych ran, skupię się na radości Póki trwa (czyli pewnie krótko). Oczywiście tę ostatnią scenę zaspoilerowałam sobie już rano, ale dzięki temu mój beznadziejny dzień był odrobinę mniej beznadziejny.

Co reszty odcinka, to pojechali strasznie drastycznie. Wczoraj byłam na filmie Tarantino, więc nic mnie nie powinno ruszać, a jednak ta amputacja na żywca... Koszmar.
A to, że jednak uśmiercili Hannę... Brak słów.

Szkoda 13, mojej ulubionej postaci z zespołu.

Ogólnie oglądałam całość w wielkim napięciu, nakręcone to było mądrze. bez takich fajerwerków jak 5x24 czy 4x15, ale z pomysłem.
Aktorstwo tym razem super u wszystkich.

9,5/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika30
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:06, 18 Maj 2010    Temat postu:

Jak dla mnie odcinek na 3+.

Hugh był świetny - wielokrotnie udowodnił, że potrafi nawet z ogromnego g. kłócącego się z logiką zrobić aktorski majstersztyk.
Niestety, chociaż psychologicznie kupiłam go, to po prostu cału czas słyszałam niedowierzający podszept - tak oczywiście - kaleka i administrator - to najlepsi kandydaci do włóczenia się po miejscu katastrofy. Po prostu nie mogę tego przyjąć.

Trzeba jednak przyznać, że sama historia Hanny wbijała w fotel - nieźle napisane, chociaż samo nawiązanie do House i jego nogi - zbyt łopatologiczne ("I don't care about your leg" - to chyba dosłownie to, co Stacy powiedziała Houseowi w 1x21).

No i na koniec ostatni jasny jak dla mnie element tego odcinka - 13 odchodzi. Chociaż niestety mam wrażenie, że przejściowo (jest przecież taka ważna...).

Nastrój przed 7 sezonem - kiepski. Mam nadzieję, że zakończą moje męki i będzie on sezonem ostatnim (wiem jestem niekonsekwentna - nie podoba mi się - mogę nie oglądać. Niestety tak już mam, że zżywam się z moimi serialami i chociaż kosztuje mnie to wiele nerwów - oglądam do końca - tak było z Prison Break, tak też jest z Lostami, chociaż w tym konkretnym wypadku przyjęłam politykę alkoholizacji - na trzeźwo po prostu nie daję rady
Mam tylko nadzieję, że House nie dołączy do grona tych seriali, które wymagają ode mnie zasilania monopolu państwowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:28, 18 Maj 2010    Temat postu:

Z perspektywy calego sezonu, byl to najlepszy odcinek, mimo kilku malutkich jak dla mnie mankamentow.

Sam poczatek, to wysmienita gra aktorska Hugh. Nie czesto, aktor samym wyrazem twarzy potrafi tak wspaniale oddac wszystkie nim targajace uczucia. Jego spojrzenie bylo przepelnione bolem i cierpiniem, naprawde czulo sie wspolczucie dla tego bohatera. Ja sama podejrzewajac, ze w dloni trzyma vicodin, mialam nadzieje, ze go wezmie i pozbedzie sie chociaz bolu nogi.

Scena w gabinecie Cuddy i podarowanie jej ksiazki, mam do tego mieszane uczucia. Z jednej strony bylo to mile i swiadczace o jego dojrzalosci i akceptacji dla jej zwiazku, ale przez to nie Housowe. Zreszta wydaje mi sie, ze ta scena byla zbedna i nie wnosila nic specjalnego do calosci no chyba, ze scenarzysci chcieli przez to pokazac, ze House akceptuje ta sytacje albo ze ten gest ma pokazc Cuddy, ze naprawde sie zmienil, a ona wtedy oniemieje z zachwytu i padnie w jego ramiona.

Pacjentka bardzo mi sie podobala, i jej relacja z Housem. Scenarzysci zachowali kanonicznosc i House jak zwykle walczyl do konca i szukal innych rozwiazan, zamisat isc po najlzejszej lini oporu i odrazu amputowac noge. Podoba mi sie to, ze Hanna ufa tylko Housowi, co jest z jednej strony dziwne ale tez dosc logiczne. House moze nie nalezy do ludzi, ktorych mozna latwo polubic, ale nigdy nie owija w bawelne, przez co w kryzysowych sytuacjach ludzie mu ufaja, bo wiedza, ze ich nie oszuka.

Rozmowa Housa z Cuddy, wydala mi sie bardzo dobra. Cuddy jest napewno podla i nieczula, ale tak naprawde powiedziala prawde o tym, ze House przez swoje wybory stal sie takim dupkiem i ze zachowanie nogi uczynilo go tylko bardziej nieszczesliwym. Samo to jak powiedziala, ze go nie kocha, a raczej przeliterowala podobalo mi sie. Edelstein w tej scenie byla bardzo przekonujaca, choc to "nie kocham Cie", ktore mialo byc podle i ranice dla Housa, raczej pokazalo, ze sama nie wierzy w to co mowi.

Reakcja Housa, bardzo ciekawa, najpierw ja atakuje, a pozniej po prostu odpuszcza bo wie, ze ona ma racje. I tutaj znowu poklon w strone Hugh, za wspaniala gre aktorska.

Rozmowa z pacjentaka, bardzo emocjonalna i wydawalo mi sie, ze House naprawde byl szczery i ze nie zrobil tego tylko w celu przekonania jej do amputacji. Lubie takie szczere momenty, kiedy House raz na jakis czas otwiera sie i mowi co mysli, podobnie jak wtedy kiedy powiedzial do Wilsona, ze jesli cos pojdzie nie tak podzczas przeszczepu watroby, to on zostanie sam. Podobalo mi sie, tez to jak Cuddy zareagowala, na jego szczerosc, widac bylo, ze ona zdaje sobie sprawe, ze to jest bardzo trudne dla niego i widac bylo, ze zalowala tego ze tak ostro go potraktowala. Tutaj pokon w strone Edelstein za odegranie obu tych momentow.

Bylam mile zaskoczona tym, ze House postanowil sam przeprowadzic amputacje. Ja osobiscie mialam odczucie, ze on patrzac na Hanne ma takie deja vu z wlasnej przeszlosci, tyle ze ona podejmuje ostatecznie inna decyzje. Kiedy w czasie drogi do szpitala, pacjentka umiera widzimy ostateczne zalamnie Housa i nie chodzi mi tylko o jej smierc, ale o ten caly okres od wyjscia ze szpitala psychiatrycznego. Mimo, ze przez caly ten czas postepowal slusznie zarowno w zyciu, jak i z Hanna to nie udalo mu sie niczego zmienic, nikogo uratowac. Moim zdaniem to dobre podsumowanie odcinka, a nawet sezonu.

Ostatnia scena, do niej mam najbardziej mieszane uczucia, ale moze to byc wywolane szokiem jakiego doznalam ogladajac to. Coz sam poczatek, kiedy Housa odrywa lustro, a moim oczom ukazuje sie obraz "prawdziwego narkomana" bo tylko ktos bardzo uzalezniony mogl zrobic cos takiego, choc musze przyznac, ze ewentualny powrot vicodinu nie byl by zly, o ile doprowadzil by do powrotu strego Housa.
Pojawienie sie Cuddy, to moment ktory mnie zaskoczyl, ale w granicach normy, ale za to jej slowa spowodowaly, ze dostalam ataku nerwowego smiechu. Z jedenej strony scena bardzo ladna, choc odrobinke za ckliwa, ale to juz rzecz gustu. Ktos powiedzial, ze Cuddy w tej scenie nie miala jaj, tutaj bym sie nie zgodzila. Uwazam, ze wrecz przeciwnie, Cuddy pokazala odwage, zaryzykowala, zrezygnowala z bezpiecznego i pewnego Lucasa na rzecz prawdziwego uczucia, ale z osoba z ktora nie latwo bedzie jej zbudowac stabilny zwiazek o jakim marzy. Co do wyznania, ze go kocha, to coz to jest zawsze troszke smieszne z jednej strony, a z drugiej odwazne, bo jak dla mnie wyznanie komus czegos takiego to jak nadstwienie policzaka i czekanie na czyjas reakcje, ktora moze byc rozna. To jak Edelstein zagrala ta scene, rowniez mi sie podoba, moze sam moment kiedy wyznaje swoje uczucia byl lekko sztywny, ale mozna to chyba zrzucic na, to ze to dosc trudne do wypowiedzenia slowa. Mina Housa bezcenna, niedowierzanie z jakims dziwnym blyskiem szczescia. Sam pocalunke bardzo ladny, bardzo delikatny i ostrozny, zupelnie rozny od dwoch poprzednich. Kiedy Housa pyta, skad moze wiedziec, ze to nie halucynajcje, to widzialam jak bardzo sie boi, ze to znowu jego chory umysl. Ostatnia klatka, a dokladniej splecione dlonie, bardzo ladne ujecie, moze ciut za ckliwe znowu, ale coz nie ma co sie az tak czepiac bzdur. Huddy wkoncu sie wyklarowalo, jest to dla mnie zupelnie nautralne, mam tylko nadzieje, ze ten watek nie bedzie spaprany w nastepnym sezonie.

Szkoda, ze trzynastka odchodzi, postac wedlug mnie bardzo dobra i ciekawa. Nie bede za nia jakos specjalnie plakac, ale mimo wszytko wolala bym pozbycie sie Taub'a. Poza tym, mozliwe ze jeszcze ja zobaczymy.

Reasumujac bardzo mi sie odcianek podobal.
10/10

mazel


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Wto 22:36, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cien69
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 18 Maj 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WAW
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:36, 18 Maj 2010    Temat postu:

mika30 napisał:
Jak dla mnie odcinek na 3+.

Hugh był świetny - wielokrotnie udowodnił, że potrafi nawet z ogromnego g. kłócącego się z logiką zrobić aktorski majstersztyk.
Niestety, chociaż psychologicznie kupiłam go, to po prostu cału czas słyszałam niedowierzający podszept - tak oczywiście - kaleka i administrator - to najlepsi kandydaci do włóczenia się po miejscu katastrofy. Po prostu nie mogę tego przyjąć.

Trzeba jednak przyznać, że sama historia Hanny wbijała w fotel - nieźle napisane, chociaż samo nawiązanie do House i jego nogi - zbyt łopatologiczne ("I don't care about your leg" - to chyba dosłownie to, co Stacy powiedziała Houseowi w 1x21).

No i na koniec ostatni jasny jak dla mnie element tego odcinka - 13 odchodzi. Chociaż niestety mam wrażenie, że przejściowo (jest przecież taka ważna...).

Nastrój przed 7 sezonem - kiepski. Mam nadzieję, że zakończą moje męki i będzie on sezonem ostatnim (wiem jestem niekonsekwentna - nie podoba mi się - mogę nie oglądać. Niestety tak już mam, że zżywam się z moimi serialami i chociaż kosztuje mnie to wiele nerwów - oglądam do końca - tak było z Prison Break, tak też jest z Lostami, chociaż w tym konkretnym wypadku przyjęłam politykę alkoholizacji - na trzeźwo po prostu nie daję rady
Mam tylko nadzieję, że House nie dołączy do grona tych seriali, które wymagają ode mnie zasilania monopolu państwowego.
Mika , moje zdanie jest krańcowo odmienne ,ale strasznie Cię polubiłem


To jest offtop. Post zostanie usunięty. / pozdrawiam, m-c


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
willa_z_basenem
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:39, 18 Maj 2010    Temat postu:

Koniec szóstego sezonu to dobry moment na rozpoczęcie udzielania się na forum, jak sądzę.

Odcinek dla mnie bardzo emocjonujący, ale zasadniczo prosty w swej konstrukcji i myślę, że jako końcówka sezonu- bardzo zgrabnie zrealizowany.

Nie ma co się obrażać na to, że akurat miłość i że akurat pocałunek na koniec. Pamiętajmy, że cały serial opiera się na OSOBOWOŚCI Housa, gdyby nie ona- nikt nie oglądałby tych wszystkich medycznych przypadków. A jeżeli budujemy serial "na człowieku" to trzeba go wziąć ze wszystkimi konsekwencjami, także z tym, że może mieć uczucia, może się zmienić, może zdobyć nowe doświadczenia, czegoś innego pragnąć.
Nie bałabym się o jego cynizm, ironię i o to wszystko co czyni go takim wyjątkowym. Cały ten sezon przecież był na leczeniu Nolana, zmieniał się, przepraszał i to wszystko, a wciąż był tym samym skurczybykiem wykiwującym swój zespół, strojącym sobie żarty ze wszystkiego, udającym geja żeby zdobyć laskę, przepychającym się z Cuddy, negującym istnienie inteligencji pacjentów i tak dalej. To wciąż był House.

Dlaczego związek z Cuddy miałby mu zaszkodzić? Nie straci chyba nagle mózgu. Ani on, ani twórca serialu.

Co jeszcze do odcinka to chciałam dwie rzeczy zauważyć:
-House zgodził na udawanie, bądź nawet nie udawanie(!), że się modli. O ile mi wiadomo,do tej pory nic ani nikt go nie był w stanie go do tego zmusić.
-Chase chyba był chory, miał taki głos..


Nie wiem czemu to przyjście Cuddy i ich rozmowa wywołała takie kontrowersje. Oczywiście wszystko mogłoby się ciągnąć jeszcze dłużej, ale nigdy-przenigdy nie zgodzę się że ta scena była przesłodzona. Nie chodzi o to czy jestem za Huddy (bo jestem tylko za tym, by House wyszedł na prostą) i nie chodzi o to czy kocham słitaśne zakończenia (bo kocham zakończenia z sensem). Rzecz w tym, że ta scena była naprawdę realna. Istotnie prosta. Zauważcie: nie byli na tle zachodzącego słońca, w Paryżu czy przy blaskach strzelających fajerwerków. Byli w kiblu. Brudni, spoceni, zmęczeni. I rozmowa nie była długa czy patetyczna- kilka prostych słów.
Tak to właśnie jest w życiu, tak wyglądają szczere rozmowy. Ale być może ludziom się już miesza co jest kiczem a co nie.
Nie bądźcie tacy nieszczęśliwi, kochani.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:52, 18 Maj 2010    Temat postu:

willa_z_basenem napisał:
Byli w kiblu. Brudni, spoceni, zmęczeni. I rozmowa nie była długa czy patetyczna- kilka prostych słów.
Tak to właśnie jest w życiu, tak wyglądają szczere rozmowy. Ale być może ludziom się już miesza co jest kiczem a co nie.
Nie bądźcie tacy nieszczęśliwi, kochani.


Tu masz rację, sceneria była iście "ślitaśna"

Podobało mi się to, szczególnie Cuddy - była Cuddy bez cycków na wierzchu i tyłka supertankowca, przypominała mi tą Cuddy z 5x06 i to podobało mi się bardzo Lubię Cuddy ze spiętymi włosami

PS zgadnijcie co robię od rana w kółko, cały czas i cały czas? Olewam już ten Huddy Real Kiss vol II, ale gra Hugh w tej scenie jest boska, normalnie "czysty geniusz"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin