|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz ten odcinek? |
1 |
|
2% |
[ 6 ] |
2 |
|
0% |
[ 1 ] |
3 |
|
0% |
[ 1 ] |
4 |
|
1% |
[ 3 ] |
5 |
|
1% |
[ 4 ] |
6 |
|
2% |
[ 5 ] |
7 |
|
7% |
[ 16 ] |
8 |
|
12% |
[ 26 ] |
9 |
|
16% |
[ 35 ] |
10 |
|
54% |
[ 114 ] |
|
Wszystkich Głosów : 211 |
|
Autor |
Wiadomość |
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Sob 13:49, 28 Lis 2009 Temat postu: 6x10 - "Wilson" |
|
|
6x10 - "Wilson" - data premiery w USA - 30 listopada 2009
Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Pon 13:34, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
milea
Ginekolog
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: The Mighty Boosh Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:11, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Najlepszy odcinek 6 sezonu. Świetne zakończenie Houseowego roku 2009
Plusy:
- Wilson w każdej scenie
- scena kiedy House śmieje się z Wilsonem po operacji
- brak huddy
- a tam, wszystko mi się podobało minusów brak!
Kocham Wilsona jeszcze bardziej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vesna
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:07, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
No więc nieźle - po ostatnim moim rozczarowaniu, znów nabieram optymizmu.
Na plus:
- odpoczęłam trochę od House'a , bo ostatnio mnie irytował
- Wilson ok - wraca do siebie, aczkolwiek trochę dalej niemrawy, ale widzę już prześwity dawnego Wilsona
- Cuddy wraca do siebie , co mnie baaardzo cieszy !!! - rozmowa Cuddy z Wilsonem w jej gabinecie i tekst:
- dlaczego mianowałaś mnie szefem oddziału onkologii- Nie dlatego, że masz najwięcej organów )))))))))))))))) - rozłożyło mnie na łopatki ) -
dawna Cuddy z ciętym językiem wraca
- Huddy takie jakie lubię też wraca - w kilku scenkach, ale charakterystycznych dla House - i House już się ta nad sobą nie użala - znów są to zabawy trojga (bo bierze w nich udział, znowu ktoś jeszcze - czyli Wilson)
- przypadek pacjenta był o tyle dla mnie ciekay, że na końcu palant - nie ważne co przezył - zostaje palanetem - jak w zyciu!!!
Na minus:
-o Wilosn i Cuddy dopiero wracają do siebie - jeszcze trochę im brakuje w porównaniu do ubiegłych sezonów
- to poświęcenie Wilsona - no to, że Wilson zawsze taką Matkę Teresę gra... no ale końcówka już była smaczkowa
- za mało zespołu House'a (który poz mianach uwielniam - to jest moje dream team ))))))))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anipos17
Pacjent
Dołączył: 13 Paź 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:03, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jestem zachwycona tym odcinkiem. w końcu Willson pokazał że ma dość bycia ciapkiem (co ostatnio bardzo mnie irytowało). House przestał maślić oczy do cuddy, kolejny plus.
Podoba mi się kierunek w którym ewaluuje przyjaźń Willsona i Housa, moment w którym House przyznaje że nie ma nikogo oprócz Willsona i jak troszczy się o niego po operacji... Rewelacja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ziggy
Rezydent
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:33, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Pierwszy odcinek po "Broken", który naprawdę mi się podobał. House nie łatał za Cuddy jak 15-latek, dużo Wilsona, bardzo fajny Hilson i House, po raz pierwszy od dawna w tym sezonie, pokazał jakieś ludzkie przebłyski. Świetna scena w gabinecie House'a, kiedy mówi Wilsonowi, że jeśli on umrze, to zostanie sam. Może źle to interpretuję, ale myślę, że w tej scenie House, chyba po raz pierwszy w serialu, przyznał jak ważny jest dla niego Wilson i jak dużo znaczy dla niego ich przyjaźń. No i ucieszyło mnie bardzo, że House jednak przyszedł popatrzeć na operację. Uśmiech na twarzy Wilsona zaraz przed zaśnięciem mówił wszystko. Szkoda mi było Wilsona, bo Tucker jednak go wyrolował. Ale cóż, w obliczu śmierci człowiek podobno jest w stanie zrobić wszystko. No i "I'm proud of you" na końcu. Do tej pory, chyba tylko Cameron usłyszała to z ust House'a. Ostania scena napawa optymizmem. Skoro House i Wilson zamieszkają razem na dłużej, to można się spodziewać fajnych scen Hilsonowych . Jedyny dla mnie minus, to za mało humoru. Praktycznie poza otwierającą sceną, w której House śpiewa , to nie było go w ogóle.
8/10
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ziggy dnia Wto 12:39, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:07, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Dla mnie nudy. Zwykły serial medyczny bez fajerwerków, za to z telenowelą w tle.
Podobał mi się początek z House’em i gitarą, a potem wstawki, jak zespół House rozwiązywał swoje przypadki, informując Wilsona w biegu na korytarzu.
Fajna końcówka.
Jednak zawsze uważałam RSL za świetnego aktora, ale tu wydawał się znudzony.
Ogólnie niby dobry pomysł, żeby pokazać świat z punktu widzenia innej postaci, ale wyszło niezbyt zajmująco. Brakowało prawdziwych emocji.
7,5/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gawith
Pacjent
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:25, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Bo pewnie szukasz s06e10, a poszukaj e09 ;p
Odcinek jeden z najlepszych evah. Znakomity scenariusz, cięte dialogi, cudowna metanarracja, paralelny splot wątków, subtelny przekaz poprzez kontrapunkcyjną analogię, wyśmienita gra aktorska!
4/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:32, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Przede wszystkim się zdziwiłam, bo napisałam kiedyś ficka, w którym Wilson oddaje wątrobę, ale... House'owi Stąd moje myśli "a co będzie, jak House będzie potrzebował?"
Którą pogoniła myśl "Czemu House mówi o tabletkach, skoro niby jest vicodin-fee?"
Odcinek był fajny, zwłaszcza kaczki oddane swoim zajęciom. Fajnie było zobaczyć cały odcinek poświęcony Wilsonowi, bardzo podobała mi się końcówka, wszystko od operacji, mam nadzieję, że to koniec tego "zdystansowanego" Hilsona, w którym Wilson niezbyt lubił House'a.
Wątek fajny, pomysł fajny, wykonanie fajne, pacjent - obrzydliwa szuja. Wolałabym, żeby trafił na oddział House'a, byłoby fajniej.
Tylko jeden problem... Było, jak dla mnie, troszkę nudno.
Nie wiem, skad się to wzięło, ale od jakiegoś momentu miałam wrażenie, że iskry uleciały.
BTW - czemu Cuddy ma dwie takie same sukienki, tylko w różnych kolorach, a jedną miała J.Mo w sesji dla TV Guide? Co do Cuddy, podobało mi się, jaka była w tym odcinku zachwycona nowym mieszkaniem. To było słodkie.
House odrobinę irytował, ale myślę, że miało to na celu pokazanie nam, z czym na co dzień zmaga się Wilson, zobaczeniem ten przyjaźni z jego perspektywy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Wto 14:33, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gawith
Pacjent
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:45, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Pietruszka napisał: |
Którą pogoniła myśl "Czemu House mówi o tabletkach, skoro niby jest vicodin-fee?" |
bo żarł je przez lata, a w wątrobie nic nie ginie?
Cytat: | Pacjent-obrzydliwa szuja. |
Niby czemu? Bo się o własne życie i interes zatroszczył? Faktycznie, kawał ciula niewąskiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sysunia
Student Medycyny
Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:52, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Widzę światełko w tunelu. Póki co małe, ale jest. Pomału rodzą się dawne relacje Wilson-House. Co prawda, przez sporą część odcinka Wilson ciągle sprawiał wrażenie, jakby House mu bardzo przeszkadzał, ale końcówka wynagrodziła wszystko. Czyżby wywalenie tej margarity miało aż tak terapeutyczne działanie?^^
Najpierw, House. House, którego co prawda za dużo to nie było, ale dobitnie zaznaczał swoją obecność. Strasznie podobał mi się motyw leczenia pacjentów przez jego zespół, ten bieg po korytarzu szczególnie xD Myślałam, że nie wyrobię^^ No i ich chęć pozbawienia House'a stówy. A Chase jak zwykle, proHouse'owy.
I świetna scena w pokoju operacyjnym:
House: Chase, dlaczego operujesz pacjenta, a nie jesteś zajęty wyszukiwaniem mi nowego przypadku?
Chase: Eee... Bo nie chcesz nowego przypadku?
House: Fakt. (zwraca się do Wilsona) Więc jestem tu z twojego powodu.
xD
Next... Cuddy. Nie bijcie, ale dobrze, że nie było jej za dużo! W ostatnich odcinkach wszelkich Huddy, Luddy, Cuddy było zdecydowanie za dużo, co przekładało się niestety na jakość całości. Chwilowy urlop od w/w myślę, że dobrze nam zrobi. Najlepszy tekst:
Wilson: Dlaczego mianowałaś mnie szefem onkologii?
Cuddy: Nie dlatego, że masz nadmiar narządów.
^^
Pacjent. Damn. Myślałam, że pornstar był megadenerwujący. I was wro-oo-oo-ng. Strasznie mnie ten Tucker irytował. Co to ma być, dziewczyna/narzeczona czuwa przy nim, a ten ściska dłoń byłej? No i co to w ogóle za tekst do Jamesa, że jako przyjaciel powinien mu oddać część wątroby? Taki szantaż emocjonalny? Zresztą, nie widziałam w tej dwójce jakiejś szalonej przyjaźni. Koleżeństwo, wdzięczność. Może. Ale na pewno nie przyjaźń! No i na dodatek najpierw koleś szantażuje swojego lekarza, bawi się jego uczuciami, a potem okazuje się, że tamten oddał mu wątrobę na darmo (bo i tak nie wróci do rodziny)? Coś mi tu mocno nie gra. : Wkurzyło mnie to i to strasznie.
Sam James. Kurczę, taki jakiś niemrawy mi się wydawał i to przez większość czasu. Brak partnerki mu chyba coraz bardziej doskwiera ;] A co do pacjenta, powtórzę za Cuddy: czy on oszalał? Jest lekarzem, ratuje życia, nie musi rozdawać swoich organów na prawo i lewo. To co, jak inny pacjent będzie potrzebował przeszczepu nerki, to Jimmy odda mu swoją? To mi nie pasowało. Choć gest sam w sobie na pewno piękny, to jednak tutaj za dużo poświęcenia. Jeszcze gdyby tą osobą był np. House albo Cuddy...
No a poza tym, jak już wspominałam wcześniej, chyba zaczyna dokonywać się metamorfoza^^ Świetny Hilson, myślę, że przeszli już etap oczyszczenia tej dziwnej atmosfery. Szkoda mi się zrobiło House'a, jak Wilson wywalił te margarity, ale tutaj było trochę racji po obu stronach. No, może trochę więcej po stronie House'a. Świetne sceny, jak Greg przy nim czuwał po operacji. I jak go motywował do bycia wkurzonym, złym^^ I kupowanie mieszkania, widać, że James wyciąga wnioski I dobrze powiedział tamtemu, że nie jest Jim, tylko James. I o to chodzi!^^
Ale wiecie, już się przez moment bałam, że skończy się jakoś na tej operacji, walną jakieś komplikacje i teraz czekać 5 tygodni xD Na szczęście obyło się bez tego ;] Odcinek zdecydowanie lepszy od poprzedniego, jeden z lepszych tej serii, ale wciąż mu brakuje czegoś... 7,5-8/10.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez sysunia dnia Wto 14:55, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Majka
Pacjent
Dołączył: 09 Cze 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:59, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Zauważył ktoś nawiązanie do Latającego Cyrku Monty Pythona?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:18, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
gawith napisał: | Cytat: | Pacjent-obrzydliwa szuja. |
Niby czemu? Bo się o własne życie i interes zatroszczył? Faktycznie, kawał ciula niewąskiego. |
Nie, mam na myśli to przeskakiwanie z żony na kochankę i z kochanki na żonę, i zrezygnowanie z budowania rodziny gdy jest już po wszystkim i ma żyć
A co do wątroby, nie wiem, nie byłam na studiach medycznych. Zdaje mi się (zdawało?) że gdyby ciągle hulał, to mógłby nowej potrzebować
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Wto 16:20, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
marcin88oka
Pacjent
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:02, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Majka napisał: | Zauważył ktoś nawiązanie do Latającego Cyrku Monty Pythona? |
A było jakieś? Bo nie zauważyłem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
monad
Stażysta
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:09, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Tym razem będzie krótko i treściwie bo nie mam czasu na wywody
1. Odcinek o niebo lepszy od poprzednich, nie było może emocjonującego przypadku, ale chyba inny cel miał ten odcinek
2. Powrót Wilsonka, jeszcze nie takiego co kiedyś, ale już jest o wiele lepiej
3. Relacje Wilson & House wchodzą jakby na nowe tory, a ta końcówka w "ich nowym" domku genialna a uśmiech Wilsonka po prostu BEZCENNY
4. Brak zespołu, to jakaś nowość ale mi nie przeszkadzała. To był odcinek Wilsona
5. Brak Cuddy & Luddy & Huddy i innych kombinacji uważam za ogromny plus!!!
Dla mnie mocna 9
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gawith
Pacjent
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:11, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Pietruszka napisał: | gawith napisał: | Cytat: | Pacjent-obrzydliwa szuja. |
Niby czemu? Bo się o własne życie i interes zatroszczył? Faktycznie, kawał ciula niewąskiego. |
Nie, mam na myśli to przeskakiwanie z żony na kochankę i z kochanki na żonę, i zrezygnowanie z budowania rodziny gdy jest już po wszystkim i ma żyć |
ojtam, chciał być z tą młodą, ale swojej eksowej bardziej ufał ze względu na doświadczenie, sam przecież powiedział. Jakby wrócił do żony to by wyszedł na jeszcze większego ciula przed tą dziewczyną. Poza tym jaka kochanka? Przecież się rozstali z żoną.
Cytat: | A co do wątroby, nie wiem, nie byłam na studiach medycznych. Zdaje mi się (zdawało?) że gdyby ciągle hulał, to mógłby nowej potrzebować |
W wątrobie się odkłada cały syf, który wciągnęliśmy w życiu. bomba z opóźnionym zapłonem, może uschnąć w każdej chwili (;
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gawith dnia Wto 17:14, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vanKRASSek
Pacjent
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Wto 17:17, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Baaardzo dobry odcinek Tak jakoś dziwnie House-a, ale to mi jakoś nie przeszkadzało Wykupienie mieszkania Cuddy... Świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pavulon
MegaMind
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 6219
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod dygestorium w umieralni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:08, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ep cudo przy poprzednich. Świetny początek, potem troszkę nudniej. Pacjent ewidentnie wpieniający z żądaniem pobrania kawałka wątroby od Wilsona. Tak przyjaciele nie postępują.
Hilson Czyżby wreszcie powrót dobrego starego fshipu? Uśmiechnięci po operacji, zagranie z mieszkaniem-jedne z moich faworytów wśród ulubionych scen odcinka.
Tak poza tym na plus zaliczyłbym kaczuszki szalejące po korytarzu. Dobrze, że obyło się bez scen Huddy/Luddy, bo aż mdli mnie ta telenowela.
Chyba żadna zagadka medyczna z 6sezonu mnie nie wciągnęła. Czekam na poprawę [złudna nadzieja].
Wielkie litery poprawiłam /Dżuczek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:13, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
gawith napisał: | Pietruszka napisał: | gawith napisał: | Cytat: | Pacjent-obrzydliwa szuja. |
Niby czemu? Bo się o własne życie i interes zatroszczył? Faktycznie, kawał ciula niewąskiego. |
Nie, mam na myśli to przeskakiwanie z żony na kochankę i z kochanki na żonę, i zrezygnowanie z budowania rodziny gdy jest już po wszystkim i ma żyć |
ojtam, chciał być z tą młodą, ale swojej eksowej bardziej ufał ze względu na doświadczenie, sam przecież powiedział. Jakby wrócił do żony to by wyszedł na jeszcze większego ciula przed tą dziewczyną. Poza tym jaka kochanka? Przecież się rozstali z żoną |
Kochanka - skrót myślowy. Odebrałam to tak, że Wilson przede wszystkim dlatego chciał mu oddać wątrobę - żeby mógł wrócić do żony, poukładać swoje rodzinne sprawy, że zrozumiał, co jest naprawdę w życiu ważne. Że nie chciał tego stracić. A gdy tylko okazało się, że nie umiera, to wrócił do "kochanki" (specjalnie dla ciebie w " "). Taka przynajmniej jest moja interpretacja.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Wto 18:15, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Irene
Pacjent
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:27, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
popieram Pietruszkę, pacjent wywarł szantaż emocjonalny,co najlepiej pokazuje fragment:
To nie fair, Jim.|Pomogłeś mi znów zjednoczyć rodzinę.
Nie jestem gotowy.
Mielibyśmy jeszcze pół roku razem,gdybyś nie podał tej podwójnej dawki.
A nie mamy nawet jednego dnia.
Nie chcę ich znowu stracić.
Nie mogę.
5 lat temu, gdy potrzebowałem transfuzji,|użyłeś własnej krwi.
Mamy tę samą grupę.
Możesz mi oddać część swojej wątroby.
poza tym, pacjent w ogóle nie pomyślał o swojej córce - jak jest szpitalu to chce mieć ją przy sobie, choć wcześniej nie dbał o kontakty z nią, ale to jeszcze da sie zrozumieć. jednak fakt, że podczas kryzysu odpycha jedną kobietę, wraca niby do żony, dziecka, daje im nadzieję, żeby po poprawie stwierdzić: och wolę młodszą, głupszą, która uważa, że jestem taki taki i taki....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joolka
Student Medycyny
Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:48, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Odcinek relatywnie dobry (w porównaniu do wcześniejszych ) rozśmieszyła mnie scena z polowaniem, z powodów czysto technicznych - zwróćcie uwagę na sztucer Wilsona- obchodzi się z nim tak, jakby był z plastiku i zapewne jest. Prawdziwa broń waży ładne parę kilo. Co więcej, co to w ogóle za ubarwienie broni? Wygląda jak zabawka mojego brata, no ale. jeszcze jedno- po pierwszym strzale wszystkie indyki czy tam bażanty, zwiąłyby gdzie pieprz rośnie, a oni pach! Po 2 minutach gadania strzelają do następnych. Po kiego te kamizelki? O ile wiem to chodzi o to, żeby się zamaskować przed zwierzyną, kamizelki noszą tylko naganiacze.. Pomijając kwestie techniczne: zgodzę się z paroma osobami i powiem że podobał mi się brak Huddy, nareszcie to oczyściło trochę atmosferę serialu i nie musimy oglądać jakiś tanich zagrywek fabularnych.. Uff.. Podobał mi się obraz śmigających po korytarzach kaczek z łóżkiem pacjenta brakowało mi tylko tam Kutnera- do tego stopnia, że gdy zaraz po obejrzeniu przywoływałan w pamięci te sceny był w nich Kutner. Potem dopiero przypominiało mi się, że moja ulubiona kaczka nie żyje od jakiś 15 odcinków. text Tauba o tańcu House'a, również spowodował banana na twarzy. Zagranie z mieszkaniem : genialne, bo z racji tego, że Cuddy mnie irytowała ostatnio, przyłapałan się na myśleniu 'i dobrze jej tak', co wyleczyło mnie w jakimś stopniu z narastającej wobec niej wrogości, a po drugie: to oznacza po prostu więcej Hilsona! oby wszystko szło ku świetlistej drodze pięknego, pełnego humoru i wzajemnych utarczek Hilsona. Jest nadzieja Dziatki moje iż serial wróci na swoje dawne tory i bawić i wzruszać bedzie nas jeszcze długo. Amen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ruby
Student Medycyny
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Koszalin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:51, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jestem świeżo po obejrzeniu, ostrzegam!
Już na samym początku House śpiewa Biedny Wilson, taki zaspany... A potem jeszcze na polowaniu... Wyglądał uroczo
Ale do rzeczy!
Pacjent- nieco mnie irytował... Szczególnie na sam koniec, jak w końcu zdecydował, że nie wróci do żony Poza tym, skoro Jimmy jest jego przyjacielem, to zaraz ma mu oddać część wątroby?
Nie zauważyłam jakiejś wielkiej przyjaźni między panami.
House- mniej niż w poprzednich odcinkach, ale w końcu to ep Wilsona Strasznie mi się podobał tekst w gabinecie. "Bo jeśli umrzesz, zostanę sam"
I jeszcze jak siedział z Wilsonem po operacji... Musiałam nieźle zakryć usta, żeby nie krzyczeć z zachwytu
Wilson- gwiazda odcinka . Jest już o wiele lepiej, we wcześniejszych odcinkach był jakiś... nieobecny? Ale dzisiaj mogłam się nacieszyć jego widokiem i powrotem do starego Wilsona
Tylko TROCHĘ za bardzo się przejął tym, co Tucker powiedział
Ale na końcu, kupno mieszkania i po prostu okrzyk zachwytu z mojej strony
Zespół- niedużo go było, ale bieganie po korytarzach=
Cuddy- nawet dobrze, że taki odpoczynek od niej... (nie bijcie )
Ogólnie, odcinek przypadł mi do gustu. Jednak jak spojrzę, ile czasu do następnego, to Ale płakać zacznę jutro, najpierw idę się pozachwycać ocinkiem Wilson
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płaszczyk Bena ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:57, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Powiem wprost, ten odcinek ewidentnie sprawił, że przeraża mnie perspektywa ujrzenia następnego. I nie, nie chodzi mi o to, że był tak okropny, wręcz przeciwnie, jak dotąd bodajże najlepszy odcinek tego sezonu. A przy obecnej kondycji tego serialu istnieje prawdopodobieństwo, że następny ep się położy. Obym się myliła
No ale przejdźmy do sedna.
Ciekawy pomysł z ukazaniem Wilsona jako głównego bohatera tego odcinka. To pozwoliło widzowi spojrzeć na tę postać nieco inaczej, głębiej. Nigdy jeszcze chyba nie mieliśmy okazji spojrzeć na fabułę od strony onkologa, przez co mieliśmy okazję poobserwować Jamesa (lub też Jima ) jako autonomiczną postać, która również ma swoje życie zawodowe.
Zabawne było również podpatrzeć pracę zespołu House'a oraz jego samego oczami innej postaci. Śmieszna jest scena, kiedy to nagle zza rogu wylatuje zespół House'a z pacjentem, któremu się pogorszyło, albo kiedy, na zasadzie 'kto pierwszy ten lepszy', zabierają Wilsonowi salę.
Przypadek. Ciekawy, głównie ze względu na pacjenta (i znów kojarzę nazwisko, tylko nie wiem skąd), przyjaciela Jamesa, którego leczenia ten z miejsca się podejmuje.
Potem widać jednak, iż "przyjaciel" gra na uczuciach Wilsona. Sam przypomina mu, że mają tę samą grupę krwi. Wilson w końcu się zgadza, bo w końcu jest realna możliwość powrotu do rodziny.
Na końcu jednak facet okazał się, jakby to określił House, "palantem". Ale tu pojawia się ciekawa kwestia. Otóż Wilson może mieć wielu przyjaciół, House natomiast ma tylko Wilsona. Zresztą diagnosta dał to do zrozumienia kiedy oświadczył, iż nie chce być z Jamesem przy jego operacji. Morał? Być może taki, że prawdziwy przyjaciel jest tylko jeden.
Niezła była Cuddy. Zabawna była scena, kiedy to przejęta trajkocze Wilsonowi do ucha o nowym 'lofcie', podczas gdy ten próbuje nie dopuścić do jej spotkania z Housem.
Nadal jednak wątek Huddy nie umiera. House postanowił tylko "ruszyć dalej" mimo ewidentnego uczucia do szefowej. Cóż, przyjdzie nam chyba poczekać do końca serii. A potem zapewne wszystko do nowa
No i na koniec. Hilson. Dawno nie było odcinka, który praktycznie bazowałby na tej parze. Początek szczególnie był wybitnie hilsonowy (ach, ta gitarrra ), no i oczywiście piękna końcówka. Naprawdę, w życiu nie pomyślałabym, że Wilsona stać na coś takiego. Biedna Cuddy. Zabrać jej mieszkanie praktycznie spod nosa. Ona i Lucas zapewne bardzo by się zdziwili gdyby poznali prawdę
Żywię ogromną nadzieję, iż ten odcinek oznacza koniec męczących widzów kłopotów pomiędzy Housem a Wilsonem. Zresztą, scenarzyści dali nam do to właśnie zrozumienia. Chłopcy zamieszkają w większym mieszkaniu, a to oznacza w pewnym sensie "utrwalenie" ich "związku". Lub przynajmniej "przedłużenie" go.
Ostatecznie daję 7/10. Jak już wspominałam, na ten sezon jest to najwyższa ocena jaką mogę postawić epowi.
Teraz pozostaje nam tylko czekać na następny odcinek. Miejmy nadzieję, że począwszy od tego zniknie efekt "sinusoidy" i serial będzie trzymał jako taki, stały poziom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:01, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
TAK! TAK! TAK!
Jestem w pełni usatysfakcjonowana. HILSON POWRÓCIŁ! I to w jakim stylu! Przed operacją ryczałam jak głupia. Wróciło ich ciepło. Ich cudowna przyjaźń. I moja miłość do Jamesa.
Cuddy wraca. Pomimo tego, że już nie jest taka energiczna, jak w potyczkach słownych z Housem, i że jest z Lucasem, poczułam trochę tej starej, dobrej Lisy.
"Przypadek", a raczej część medyczna w porządku. W prawdzie od początku było wiadomo, że odcinek będzie skupiał się na życiu osobistym bohaterów, ale na szczęście nie przysłonili medycyny całkowicie.
Wstawki z zespołem po prostu genialne <3 Foreman na pacjencie wieziony przez resztę :D Byli ekstra. Albo reakcja na "może chcecie pozbawić go stówy?"
Jestem bardzo, bardzo zadowolona z odcinka. Pozbywając się wątków miłosnych tragizm serialu opadł. I dobrze. Świetne jest też to, że House najpierw powiedział "nie". To było w stylu jego postaci, nie zrobili żadnego OOC.
Jak poprzednio, uważam, że wszystko idzie w coraz lepszym kierunku. Oby ^.^
9
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Wto 19:07, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Verti
Pacjent
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:06, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jest! To na co wyczekiwałam od dłuższego czasu, czyli porządny odcinek House'a xD
Początek: House na gitarze = mmm (chcica na granie xD)
Wilson na polowaniu lekkie zdziwko ale ok
Po czołówce: Wlison mający House'owe (jak ja to nazywam) 'żarówki' xD tego jeszcze nie było (chyba)
Następnie trochę wkurzyła mnie Cuddy 'prosząca o błogosławieństwo' Wilsona... zdecydowałaby się w końcu czy Lucas czy House ja to przynajmniej tak odebrałam, że szuka poparcia u Wilsona co przeważy szale na korzyść Lucasa
Środek: Przypadek ogólnie nudny, bardziej zapadła mi w pamięć dieta popcornowa
Poza tym pacjent wyszedł na szuję ale już mu źle z oczu patrzyło na początku odcinka ^^
Końcówka: jedna z najwspanialszych w historii serialu (przynajmniej dla mnie) House bojący się że po śmierci Wilsona zostanie sam i opiekujący się nim po operacji (szkoda że Cuddy tego nie widziała... chciałabym zobaczyć wyraz jej twarzy, oj usatysfakcjonowałby mnie xD) a potem wątek z mieszkaniem... BEZCENNY xDD
Wraca stary dobry Hilson, najprawdopodobniej koniec głupich zagrywek House'a do Cuddy (przynajmniej na jakiś czas), bo House ewidentnie jej unika, ogólnie mało jej było i good (jak ma być telenowela to dzięki bardzo). Jest lepiej niż w kilku poprzednich odcinkach... W porównaniu z tym co wcześniej należy się bardzo mocna 9 ^^
No i będę się jarać tym odcinkiem przez calutkie święta xDD
BTW. Tak w ogóle ep ten obfitował w genialne metafory... i świetne House'owe cytaty ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marycha336
Pacjent
Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:38, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Mam mieszane uczucia. Początek super Uwielbiam House'a jak śpiewa
Biegający zespól 'z boku' wyglądał jak banda nieokrzesanych dzieciaków! (bez urazy)!
A oddanie wątroby przypomniało mi Chirurgów, bo jeśli ktoś śledzi tamtejszy VI sezon, to niedawno Mer też ją oddała...
Jednak generalnie ukazanie wszystkiego z innej perspektywy naprawdę fajne
Poprawiłam wielkie litery i polskie znaki /Dżuczek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|