|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz ten odcinek? |
1 |
|
2% |
[ 6 ] |
2 |
|
0% |
[ 1 ] |
3 |
|
0% |
[ 1 ] |
4 |
|
1% |
[ 3 ] |
5 |
|
1% |
[ 4 ] |
6 |
|
2% |
[ 5 ] |
7 |
|
7% |
[ 16 ] |
8 |
|
12% |
[ 26 ] |
9 |
|
16% |
[ 35 ] |
10 |
|
54% |
[ 114 ] |
|
Wszystkich Głosów : 211 |
|
Autor |
Wiadomość |
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Wto 20:02, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Aż muszę skomentować ten ep. Tak mi się po jego obejrzeniu gęba śmieje.
To zmniejszenie ilości House'a w odcinku było bardzo dobrym zabiegiem-na korzyść fabuły i Wilsona. Jakże inny byłby to serial gdyby jego głównym bohaterem był współczujący, troskliwy lekarz z nadmiarem organów Zgodzę się jednak, że onkologia na pierwszym planie zanudziłaby nas na śmierć. Nie to przecież nas w tym serialu pociąga (lub pociągało). Sposób w jaki Wilson zabrał się za diagnozowanie - House ma na niego wpływ nie tylko w obrębie ich domowego ogniska (btw kupno domu, razem!!! Chyba zacznę na poważnie zastanawiać się nad Hilsonem ) - uświadomił mi, że i on jest bardzo dobrym lekarzem, a jednak jedyne co w nim się dostrzega to upierdliwe pouczanie House'a (tzn tak było kiedyś, bo ostatnio był co najmniej wobec naszego diagnosty oziębły). Ta postać zasługuje na poświęcenie jej nieco więcej uwagi, zwłaszcza teraz, gdy Wilson jest wkurzony - manewr ze sprzątnięciem chaty sprzed nosa Cuddy, aby jej ździebko tego nosa za skrzywdzenie House'a utrzeć jest kapitalny.
Wracając do House'a: w pierwszej części odcinka było go mało, ale intensywność jego pojawień była w sam raz wyważona. W drugiej było go więcej i okazuje się, że wcale nie musi biegać za Cuddy i Lucasem-ep przeżył bez całego ambarasu wokół Luddy, po prostu się obyło. Scena w domu siostry niedoszłego dawcy bardzo mi się spodobała. Wilson próbuje jak to on, przekonać delikatnie kobietę do odpowiedniej decyzji. House na swój houseowy bezpośredni sposób daje do zrozumienia co myśli o niej i o jej religii-za takie teksty kocham tę postać. Generalnie, jak ktoś już zauważył, House mimo nieczęstej obecności miał bardzo fajne teksty. I co najważniejsze z mojego punktu widzenia (bo to całe Luddy-Huddy mnie, delikatnie mówiąc, irytuje) to on mówi w pewnym momencie Wilsonowi, że ta cała rozmowa na temat Cuddy jest nudna. I tak trzymać. Niech już dadzą spokój tej kobiecie scenarzyści i jej życiu prywatnemu, pleaseeeeeee. Dziś było ok - póki House unika Cuddy (ona jego zresztą też) i póki Cuddy nie daje mu do zrozumienia jak bardzo jest House jej obcy. Niechże oni wrócą do zwyczajnego utyskiwania sobie nawzajem - ostatnie relacje między nimi są męczące, przypominają zachowania 11-latków.
Team zajęty pacjentem i w przelocie podający Wilsonowi jego bieżący stan-widok bezcenny. Przejęcie pod fałszywym pretekstem sali operacyjnej-to lubię. Biedne te pielęgniarki
Czy to przypadkiem nie House podsunął pomysł z poświęceniem się lekarza dla dobra pacjenta? Wszedł do sali Tuckera ociekając wodą i mimochodem wyjaśnił, że musiał razem z teamem przeprowadzić badanie pod prysznicem - który lekarz byłby zdolny do takiego morderczego, niebezpiecznego kroku? Siedział później w tej czapeczce Wilsona i w koszuli zapiętej po szyję
I wreszcie wrócił do scenariusza problem etyczny, tyle że dotyczył Wilsona. Ale zawsze to coś.
Dawno mi się tak odcinek nie podobał-a przyznać muszę, że traciłam już nadzieję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Atris
Knight of Zero
Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A z centrum :D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:52, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Jejku! Jejku! Jejku!
Na początku nudziłam się niemiłosiernie. Jedyne ciekawe fragmenty to te, w których zespół z pacjentem wymijali Wilsona.
Ale gdy House powiedział, że nie przyjdzie na operację to popłakałam się. Ze szczęścia, bo w końcu przyznał się, jak dużo znaczy dla niego James. Och, ten odcinek to raj dla Hilsonki
O scenie w nowym domku nie wspominając! Wreszcie James pokazał, że i on nosi w tym filmie spodnie. Och, oby tak dalej, bo ten odcinek oficjalnie kocham, kocham, kocham!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gawith
Pacjent
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:09, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
a właśnie, wreszcie House ma jakiś fajny przypadek (meksykański grubas zatruty popcornem ;d i wspólna scena teamu pod prysznicem!!) a oni nam Wilsona pokazują przez cały odcinek!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laizly
Student Medycyny
Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: London. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:17, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
10, bo pozytywnie zaskoczona jam była.
mało telenoweli w wykonaniu Huddy (niektóre Hilsony łzawe można był darować, ale i tak) i więcej Jimmiego w normalnym życiu - to było fajne.
komiczne sceny na korytarzu, jak Kaczuszki biegły z pacjentem: rozwalało mnie za każdym razem.
odcinek może nie idealny, ale pozytywny.
ta dyszka może nad wyrost, ale może dlatego, że złamali formę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Majka
Pacjent
Dołączył: 09 Cze 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:36, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
marcin88oka napisał: | Majka napisał: | Zauważył ktoś nawiązanie do Latającego Cyrku Monty Pythona? |
A było jakieś? Bo nie zauważyłem |
Niezaprzeczalnie było! ”Cięta riposta” House’a w rozmowie poniżej, to nawiązanie do skeczu ”Argument Clinic” z odcinka 29.
W: I'm not here for an argument, House.
H: No. Right. That's room 12A.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yarpennus
Pacjent
Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kopalni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:43, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Odcinek RE-WE-LA-CJA!
Nie miałem innego wyjścia - 10/10. Dużo, dużo, dużo ciepełka, końcówka miażdży fajnymi emocjami, rewelacyjne pokazywanie się kaczuszek "w biegu", bardzo komediowe takie, no
Za dużo pisać nie będę, bo zrobili to przedmówcy, wypisze tylko coś, co mnie zaniepokoiło...
House rozcierał bolącą nogę...
Poprawiłam polskie znaki. /madziax
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Wto 22:25, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Yarpennus napisał: |
Za dużo pisać nie będę, bo zrobili to przedmówcy, wypisze tylko coś, co mnie zaniepokoiło...
House rozcierał bolącą nogę... |
A zauważyłam i ja ten ruch po orzeczeniu House'a, że nie pójdzie na operację Wilsona. Powiedział dlaczego i usiadł masując pod stolikiem nogę. Myslałam, że pokażą takich gestów potwierdzających silniejszy ból nogi więcej, ale nic z tego. Może to ma nam znów pokazać jak to ból nogi House'a jest manifestacją jego rozterek emocjonalnych. Ale w takim razie dlaczego noga mu nie dokuczała, gdy uganiał się za Cuddy przez ostatnie odcinki? Czyżby Wilsona kochał bardziej... ?
Mimo lekkiej tęsknoty za houseowym łykaniem Vicodinu mam nadzieję, że do tego nie wróci. Chociaż w sumie, angst fik na ten temat chętnie bym przeczytała
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dżuczek dnia Wto 22:26, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Krwawa łania
Pacjent
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:31, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Dżuczek napisał: | Yarpennus napisał: |
Za dużo pisać nie będę, bo zrobili to przedmówcy, wypisze tylko coś, co mnie zaniepokoiło...
House rozcierał bolącą nogę... |
A zauważyłam i ja ten ruch po orzeczeniu House'a, że nie pójdzie na operację Wilsona. Powiedział dlaczego i usiadł masując pod stolikiem nogę. Myslałam, że pokażą takich gestów potwierdzających silniejszy ból nogi więcej, ale nic z tego. Może to ma nam znów pokazać jak to ból nogi House'a jest manifestacją jego rozterek emocjonalnych. Ale w takim razie dlaczego noga mu nie dokuczała, gdy uganiał się za Cuddy przez ostatnie odcinki? Czyżby Wilsona kochał bardziej... ?
Mimo lekkiej tęsknoty za houseowym łykaniem Vicodinu mam nadzieję, że do tego nie wróci. Chociaż w sumie, angst fik na ten temat chętnie bym przeczytała |
A moze po prostu laurie zapomniał, ze juz go nie boli
oceniam na 9, ale jestem pewna, ze jesczze w tym sezonie bedzie 10.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lgtco99
Pacjent
Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:41, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Chyba najlepszy odcinek 6 sezonu.
Najlepszy tekst odcinka:
Wilson rozmawia z Cuddy, gdy zza rogu wiozą pacjenta (obok Chase i 13 a na pacjencie Foreman który go reanimuje)
-Jednak nie grał w tenisa!-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gregoria
Pacjent
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:08, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
noooooo nareszcie. trochę się bałam ogladac, że znowu jakiś szajs będzie , ale jak zobaczyłam w wypominkach DORIS EGAN, to wiedzialam ze będzie dobrze!!!
(BTW, dlaczego wszystkie epy które pisze Doris są świetne, a reszta scenarzystów tak nie umie.................)
poczatek--marzenie--od jutra odkurzam gitarkę
na wieeeeelki plus brak Cuddy i tych cholernych Luddy, huddy i co tam jeszcze można wymysleć............... po prostu te wątki to juz lekko "moda na sukces" zalatywało. A tak Lisy tyle co trzeba, i jeszcze jaka wredna hihih
Wilson i Greg razem, no czego chciec wiecej, najpierw wkurzenie potem takie wyciszenie ( po operacji ---ach ta scana z Hoesem w OKULARACH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!------------- juz sobie screena zrobiłam), a na końcu sielska-anielska idylla w nowym domku, dodatkowo z satysfakcją zrobienia na złość Cuddy.
pacjent--porazka, no ale odcinek był dośc słodki, więc wrzucenie takiego paskuda było koniecznością.
Zespół i latanie po korytarzach--bezcenne!!!!!!
na poczatku troche sie pogubiłam co i jak ( napisy miałam niedopasowane do wersji) ale pozniej , z dobrymi rżałam ze smiechu i szczęścia. zreszta zaraz ide ogladać kolejny raz
Oby więcej takich epów!!!!! Dorissssss, plissssss................
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
iskrzak
Neurolog
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:38, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Najlepszy, zdecydowanie najlepszy odcinek od początku serii.
10/10
Hilsonek był piękny jak z fika. Czego chcieć więcej od tych scen z przed, podczas i po operacji? Odwiedzenia ich nowego gniazdka?
Chyba tylko my-hilsonki-już-dobrze-wiemy-czego.
Perspektywa Jimmiego mnie zachwyciła - jak to dziwnie spojrzeć na House'a i zespół z całkiem innej strony! Wyglądają jak stadko wariatów, nie dziwię się już innym lekarzom, że takie a nie inne mają o nich zdanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez iskrzak dnia Wto 23:40, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joolka
Student Medycyny
Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:44, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
iskrzak napisał: |
Hilsonek był piękny jak z fika. |
rozmontowałaś mnie tym tekstem. poważnie. i szkoda, że moja wspólokatorka juz śpi, bo miałaby (wątpilwą) przyjemnośc usłyszenia mojego śmiechu.
Mam trzy pytania: Co JMorrison robi w czołówce skoro juz jej nie ma? Czyżby czekali az wróci? i Czy można umrzec od przeszczepu wątroby? bo mam powazne wątpliwości co do medycznego uzasadnienia obaw House'a o życie Wilsona..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maryś
Pacjent
Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:53, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Joolka napisał: | Mam trzy pytania: Co JMorrison robi w czołówce skoro juz jej nie ma? Czyżby czekali az wróci? i Czy można umrzec od przeszczepu wątroby? bo mam powazne wątpliwości co do medycznego uzasadnienia obaw House'a o życie Wilsona.. |
co do JMo, to ma chyba kontrakt do końca sezonu, i dlatego jest.
Każda operacja jest zagrożeniem życia (zawsze może się coś nie udać ), przeszczep też
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
iskrzak
Neurolog
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:59, 01 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | rozmontowałaś mnie tym tekstem. |
A nie było pięknie? Było, dla hilsonek raj. A wiadomo, że dla nas każda taka scena jest jak los na loterii. :3 Trzeba umieć doceniać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joolka
Student Medycyny
Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:10, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Było było, i chyba przerzucę się na Hilsona, skoro tak skutecznie obrzydzili mi Huddy to smutne naprawdę, ale autentycznie odetchnęłam, gdy nie bylo tych 'dziwnych' scen.. Wracając do Hilsona: Pierwsza scena wymiata! jak jeszcze weźmie się pod uwagę tekst piosenki xD Właśnie muzyka- bardzo dobra, szczególnie spodobał mi się ten kawałek już przy końcu odcinka, leci chyba w momencie gdy House rozciera sobie nogę, i Wilson do niego przychodzi, niestety jest instrumentalny i pewnie nie ma szans, żeby go znaleźć , choć może?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mambala
Pacjent
Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 1:22, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
co za cudny odcinek
-przełamanie jak ktoś pisał Schematu
-ograniczenie wątku miłosnego
-ekstra dialogi
-Jeden z lepszych odcinków w całym serialu
a co 10/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
magda123
Pacjent
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:08, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Przepiękny odcinek !
Aż sie wzruszyłam kiedy Wilson poprosił Housa żeby towarzyszył mu przy operacji, a on, że nie, bo jak umrze zostanie sam ... <p> Świetny moment !!!
Naprawdę uważam ze to 2 najlepszy odcinek sezonu !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ziggy
Rezydent
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:28, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Joolka napisał: | spodobał mi się ten kawałek już przy końcu odcinka, leci chyba w momencie gdy House rozciera sobie nogę, i Wilson do niego przychodzi, niestety jest instrumentalny i pewnie nie ma szans, żeby go znaleźć , choć może? |
Kawałek to AA Bondy - A Slow Parade
http://www.youtube.com/watch?v=EePkaW6pALY
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia-cuperek
House's Head
Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:22, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
moim zdaniem ciekawy i dobry odcinek...
w końcu pojawił się Wilson w pełnej krasie i zobaczyliśmy to, czym zajmuje się na co dzień...
końcówka odcinka bardzo dobra, I mean Hilson... zabawny i podstępny dialog, szyderczy uśmiech... chociaż mam małe ale - rozumiem że Cuddy i Lucas kupują dom, ale House i Wilson? chyba troszkę przeginają... czy oni są już po ślubie, czy jak? albo będzie zabawnie, albo wyjdzie z tego wątku wielka klapa
trochę bawiły mnie sceny "drużyny" House'a - laboratorium i reanimacja na korytarzu - wszystkie w biegu... wiem, że nie oni byli najważniejsi w tym epie, ale jakoś karykaturalnie to wyszło
przypadek medyczny był całkiem normalny i w sumie tej medycyny nie za wiele... większe skupienie na temacie przyjaźni - mogli sobie darować już te rozmowy o Huddy przed domem siostry potencjalnego dawcy, bo sama scena w środku była na poziomie - Wilson dobroduszny, a House "z grubej rury"
sam pacjent troszkę zagubiony w tej swojej miłości... manipulował emocjonalnie Wilsonem i to nie było miłe... Wilson oddał wątrobę, a kolega szybko pocieszył się w ramionach Ashley, mimo, że wcześniej chciał znowu być z żoną... cała ta sytuacja jest dla mnie nieco niezrozumiała - chodzi mi tu o Wilsona i jego zachowanie, jako lekarza... odważnie postąpił i ryzykownie i nie wiem, czy realia by na to pozwoliły
dobry dialog House'a z Wilsonem przed operacją... wydawał się być szczery - po pierwsze dlatego, że House się wzruszył, gdy zdradził się ze swoją obawą o samotność i możliwość straty przyjaciela, a po drugie dlatego, że Wilson uśmiechnął się na stole tuż przed zaśnięciem, gdy zobaczył House'a za szybą... ładne dwie sceny
poza tym House znowu dotyka nogi... też to zauważyłam... i nie wiem co to może oznaczać... może to przypadek
nie było przychodni i za to wielki minus szkoda... po ostatnim epie, liczyłam, że wróciła na dobre - wiem, że to był ep Wilsona, ale mimo wszystko odczuwam niedosyt
za to Cuddy znowu taka, jaką lubię najbardziej
i wrócę jeszcze do początku odcinka... scena z gitarą była super zabawna - zachciało mi się grać
nie podobał mi się tylko ten bałagan w salonie Wilsona... wyglądało to tak, jakby dwóch studentów mieszkało razem, a nie dwóch dorosłych facetów... galaretka z margherity?
wyjątkowo w tym odcinku podobał mi się ten stonowany humor i zwrócenie uwagi na przyjaźń... myślę, że jest to jeden z lepszych odcinków 6 sezonu
gdyby kogoś też naszła ochota na granie, to proszę...
"Faith"
intro: B B
zwrotka -> B B E B
pre-chorus -> E B E B E B G#7/G#m C# F#
chorus -> B
pozdrawiam
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
marysiaaa
Proktolog
Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:29, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
JESTEM. POD. WRAŻENIEM.
Odcinek absolutnie miód na moje chore, smutne serce. Kocham Wilsona od zawsze, coś czuję, że czas pokochać i fshipowego Hilsonka
I jak przez całe 6 sezonów, nawet w 4x15 i 4x16 tego nie poczułam, tak ich przyjaźń w tym odcinku po prostu było tak bardzo czuć, widać, cokolwiek, że omatko.
Poza tym, od początku odcinek jest niesamowitą kopalnią fantastycznych tekstów, np:
H: Nawet nie wie, jak masz na imię... Nazywa cię Jim.
W: Jim to skrót od James
lub:
H: Dwie sypialnie. Z daleka cuchnie problemami w związku.
W: Albo tym, że ona ma dziecko.
Absolutnie cudowna pierwsza scena, kiedy to House śpiewa jedną z lepszych piosenek ever
Dziwi mnie postawa tego całego Truckera, i to okropne zdrobnienie... Ej, nie rozumiem. Niby tak do tej żony że o matko znów ją kocha... A potem ten tekst o tym, że ktoś kogo pragniesz za życia to nie musi być ta osoba której pragniesz umierając... Kinda weird, nieważne.
Cytat: | Albo reakcja na "może chcecie pozbawić go stówy?" |
ooo tak, kaczuszki były mistrzowskie tym razem
Myślę, że postawa Wilsona byłaby inna, gdyby nie to, jak Tucker okazywał, że chce wrócić do rodziny.
Od chwili 'If you die I'm alone' miałam łzy w oczach, autentycznie. Więc musiało być mocne. I potem jak Wilson z Housem się śmiali, w ogóle House przy nim siedział (i w okularach ) to mnie wzruszyło, tak w sumie.
Cała akcja z tym domkiem była g e n i a l n a !
Ostatnia scena bardzo mi się podobała, i to jak Wilson powiedział, że Lisa skrzywdziła jego przyjaciela, więc musi zostać ukarana
I ładnie Wilson tam jakoś w tym domku wyglądał
Bardzo pozytywnie. 10 - może trochę na wyrost, ale nie powiem, odcinek wzbudził we mnie apetyt na więcej Wilsona!!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marysiaaa dnia Śro 14:31, 02 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
iskrzak
Neurolog
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:39, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Ach, dodam od siebie, że słodka była scena Wilsona chwalącego się przy Housie swoim diagnostycznym "olśnieniem". Watson robił to samo przy Holmesie i też rzadko kiedy mu się udawało. Miłe nawiązanie, jedno z wielu, ale miłe.
A patrząc na innych, nie ograniczając się do hilsona:
Cuddy - kiedy entuzjazmowała się przy Wilsonie prawie ją polubiłam.
Kaczątka - Ich reakcja na "chcecie pozbawić go stówy" była świetna. A bieganie po korytarzach niesamowicie wręcz pozwalało spojrzeć na to, jak ich codzienne zachowania są obierane przez bardziej statecznych lekarzy - banda niegroźnych wariatów którym się już nikt nawet nie dziwi x).
Asystentka Wilsona nie przyciągała za dużo uwagi, ale cóż, była.
Tucker - wnerwiający, samolubny dupek. Od samego początku mi się nie spodobał, a potem było tylko gorzej. Wilson powinien był zachować wątrobę na lepszą okazję, ot co.
Wracając do Wilsona, podoba mi się jego przemiana. On nie chcę być wycieraczką, dla mnie bomba. Koniec z ciepłymi kluchami! :3
I tak zawsze zostaniesz Jimmim, panie macho.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez iskrzak dnia Śro 15:40, 02 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:15, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
zacznijmy od tego, że oglądałam po angielsku więc niektórych słów nie zrozumiała, ale to nic xd
1.Odcinek ciekawy, Wilsonkowy
2.Sountrack świetny.
3.Spisek z mieszkaniem wspaniały.
Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam czasu na dłuższe wywody.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lamek
Pacjent
Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:44, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
lgtco99 napisał: | Chyba najlepszy odcinek 6 sezonu.
Najlepszy tekst odcinka:
Wilson rozmawia z Cuddy, gdy zza rogu wiozą pacjenta (obok Chase i 13 a na pacjencie Foreman który go reanimuje)
-Jednak nie grał w tenisa!-
|
mnie to też na łopatki powaliło
House raz jest Housem raz prawdziwym przyjacielem... Ciekawie to ze sobą kontrastuje. Odcinek naprawdę udany.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kwiatek
Pacjent
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Deer xd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:57, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | House raz jest Housem raz prawdziwym przyjacielem... Ciekawie to ze sobą kontrastuje. |
Wg mnie House nawet będąc sobą jest prawdziwym przyjacielem. Chyba, że wg ciebie będąc sobą jest tylko wtedy, gdy zachowuje się jak dupek i s*kinsyn. Z tym akurat się nie zgadzam.
Odcinek GENIALNY na tle poprzedników. Momentami śmieszny, wzruszający.
Podobał mi się, bo:
+ Mniej Cuddy
+ Skutkiem czego wręcz brak Luddy i Huddy
+ Był super bieg korytarzem!
+ Dużo Wilsona - w końcu!
+ Dieta popcornowa
+ Rozmowa z Chinką (czy japonką - sama nie wiem). Wilson - cierpliwy, wyrozumiały. House - arogancki, szczery (no nareszcie; myślałam, że się w Wilsona zmieni).
+ House jednak przyszedł na operację(ten uśmiech Jimmiego )
+ Wilson z House'm śmiejący się razem.
+ Był zezłoszczony Jimmi.
+ Były super teksty.
+ Wilson zarąbał sprzed nosa Cuddy domek, bo skrzywdziła jego przyjaciela!
+ House powiedział Wilsonowi, że jak umrze to on zostanie sam. No nareszcie powiedział mu ile dla niego znaczy!
+ POWOLI WRACA MÓJ HILSON
Nie podobał mi się, bo:
- Przypadek mnie nie wciągnął.
- Z początku ep był troszkę nudny.
Hmmm... Plusy chyba przeważają
10/10 - bo nareszcie był porządny Hilson!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kwiatek dnia Śro 18:04, 02 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lucas_21
Pacjent
Dołączył: 27 Paź 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:44, 02 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Heh odcinek z punkty widzenia Wilsona Ciekawie rozegrany i bardzo prosty, że tak powiem. Wilson za dużo nie główkował, tylko wpadł na pomysł i działał. Heh House miał wszystko pod kontrolą, ma długie ręce w szpitalu
Koncówka bardzo, bardzo fajna Wilson kupuje dom dla siebie i House'a i widać House ucieszony. To co wcześniej powiedział, że ma tylko Wilson było lekko smutne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|