|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
2% |
[ 11 ] |
2 |
|
0% |
[ 1 ] |
3 |
|
1% |
[ 5 ] |
4 |
|
1% |
[ 5 ] |
5 |
|
1% |
[ 7 ] |
6 |
|
1% |
[ 6 ] |
7 |
|
4% |
[ 17 ] |
8 |
|
8% |
[ 35 ] |
9 |
|
13% |
[ 55 ] |
10 |
|
64% |
[ 262 ] |
|
Wszystkich Głosów : 404 |
|
Autor |
Wiadomość |
Vesna
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:51, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ja jestem pod wrażeniem - świetne to było. Mimo że na początku trochę mi się nudziło, to powolutku, powolutku sytuacja zaczynała nabierać rumieńców i akcji - uważam, że to był majstersztyk. Bomba!!! Daje 10.
I mimo , że byłam zdecydowanną Huddzinką - i jestem - ale to nie przeszkadza mi docenić tego romansu psychiatrycznego - urocza Franka Potente i w końcu pokazali House'a w jakiś lepszych akcjach niż tylko pocałunki lub pocałunki w halucynacjach )
bardzo dobra obsada aktorska - doceniam. House niby inny niby ten sam - to też mi się w tym podobało. Uważam, że jezeli pociągnąc sprytnie tę serię w takim klimacie to za rok Emmy gwarantowane!!! No o wiele ambitniejsze te dwa odcinki są. Po prostu - kawał dobrej roboty. podobało mi się ))))))))))))))))))) aż mi uśmiech nie schodził do 15 minut po obejrzeniu.
Miodzio!!! Oby więcej takich miłych niespodzianek - naprawdę brawa dla realizatroów i aktorów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kasha
Pacjent
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:14, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Jestem zaspokojona pod każdym względem
House był taki romantiko, ach ach Dobry, słodki, wyluzowany, taki szczęśliwy
A jak wyrywa płatki w rumianeczku to normalnie odpał wrotek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:40, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Odcinek był genialny!
Strasznie mi się podobała ta forma - film, chociaż zazwyczaj filmów nie oglądam. To, jak House się zmieniał, od buntownika, poprzez zdanie sobie sprawy, że potrzebuje pomocy. Pod koniec zrobiło się nieco słodkawo i mam nadzieję, że w przyszłości House wróci w stara skórę - ale już bez tego strasznego nieszczęścia i obaw.
Najbardziej zafascynowały mnie relacje Grega z innymi pacjentami -p panem superbohaterem i współlokatorem. Moim zdaniem byli niezbędni w trakcie jego leczenia, znaczyli znacznie więcej niż lekarz i kochanka.
Co do L. - WCALE mi się nie podobała. Nie dlatego, ze jestem Huddy, widze w innych shipach tez coś pociągającego, zwłaszcza w Hameronku, ale on by pasował bardziej na koniec serialu, ale to nie ten temat - za to ta pani nie spodobała mi się zupełnie. Była taka obdarta ze wszystkiego. Może to wina tego, że prawie niczego się o niej nie dowiedzieliśmy, ale House przecież lubi skomplikowane, wielopoziomowe gry. Ta mi się wydawała numerem jednorazowym, procesem leczenia. W ogóle co to za historia: wychodzić za brata najlepszej przyjaciółki, wdawać się w romans z pcjentem szpitala psychiatrycznego, a potem nagle sobie przypomnieć, że ma się rodzinę i dzieci? Proszę.
Trochę mi przykro, że Wilson pojawił się tylko w rozmowie telefonicznej, i tylko od strony "nie pomogę ci". W końcu to najbliższa osoba dla H.
Podsumowując - NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ następnego tygodnia. Zrobić coś tak świetnego to jedno, ale pociągnąć to dalej... Mam nadzieję, że twórcy to udźwigną!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laurelome
Pacjent
Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kutno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:43, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Jestem pod wrażeniem autobusu. PREPARE TO SUCCEED!
Znamienne..
Odetchnęłam. Bo obawiałam się skrajności. Pierwsza opcja: schrzaniony scenariusz, a końcówka - idylla, ptaszki i cukierki. Słowem House-nie-House, postać spalona. Druga opcja (mniej prawdopodobna, pobyt w psychiatryku ZAWSZE odbija się na psychice): House niezmieniony. Scenariusz spalony, dziura w idei, chociaż postać ta sama.
Ale House pozostał Housem, a teraz ma szansę być szczęśliwy. Moja sympatia do niego nigdy nie wynikała z litości nad jego nieszczęśliwą głową, nie kibicowałam jego samotności, nie zachwycałam się, że jest niemiły. Lubiłam go i lubię, bo jest indywidualistą. Ten odcinek temu nie przeczy.
I przypadki były. 1, 2, a na końcu okazuje się (w każdym razie ja tak to odbieram), że i 3. Alvie. chociaż nie jest to takie oczywiste, ale COŚ go przecież kopsnęło w mózg, nie?
Wilsona moim zdaniem nie ma co się czepiać. Jego reakcja była jak najbardziej prawidłowa, gdyby przyjechał po House'a, najzwyczajniej w świecie by spartolił. Pobyt tam miał czemuś służyć.
Ćpun na dobrowolnym detoksie błaga o działkę, nic w tym dziwnego czy sprzecznego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiabloPL
Pacjent
Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:00, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Nie będę się rozpisywać, bo jestem trochę podłamany pod tym odcinku i pełny obaw. Mianowicie okaże się czy House to będzie nadal House którego kochaliśmy za podejście do życia i docinki. Czy też pobyt na oddziale go zmieni Po ostatniej scenie podejrzewam, że w 6 serii będziemy mieć jeszcze do czynienia z Alviem raperem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dianaanaid
Pacjent
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:35, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Warto było czekać !!!!!!!
Niesamowity odcinek....
Mam nadzieję ze Alvie pojawi się w dalszych odcinkach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mika30
Pacjent
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:39, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Na usta ciśnie się jedno zdanie: House is back!!!
Genialny odcinek - było wszystko: śmiech, refleksja, żal, dylemat etyczny - nawet walka o godność i prawa pacjenta do pozostania sobą (w wykonaniu naszego doktorka!!!). Jestem w niebie - warto było czekać i jeśli reszta sezonu będzie choćby zbliżona poziomem do tego odcinka, to stwierdzę, że warto było przetrwać beznadziejny sezon 5, by doczekać się szóstki
Broken oficjalnie trafia na moją listę ulubionych odcinków.
A tak poza tym - jeśli za kreację w tym odcinku House nie dostanie Emmy - to ja już nie wiem za co przyznawane są te nagrody. Rola po prostu genialna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jonek29
Pacjent
Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:08, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Jestem świeżo po obejrzeniu episodu, no i muszę powiedzieć że był rewelacyjny, nowy sezon zapowiada się wyśmienicie, miałem pewne skojarzenia z monk'iem podczas oglądania tego epi (ci co oglądają monka będą wiedzieć ocb). Ogólnie jednym słowem: G E N I A L N E. Chociaż zauważyłem jedną nieścisłość, dlaczego matka House'a nie przyjechała do niego w odwiedziny, dziwne trochę mi się to zdawało, ale mniejsza z tym. widać tutaj ogromne zaangażowanie House'a w pacjentów, chociaż nie byli to jego pacjenci.
Jeśli chodzi o ocene odcinka dałbym 11/10.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Wto 20:25, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Jestem dosłownie po obejrzeniu. I tak naprawdę nie potrafię chyba jeszcze trzeźwo myśleć.
Początek był dla mnie trochę dziwny. Poznawanie całej sytuacji. No trzeba się wczuć itp. I tak naprawdę w końcu mi się udało.
Wszystko zapowiada się genialnie. Jestem pod wrażeniem, że w tym jednym odcinku mogliśmy obejrzeć tak wiele odsłon House'a. Alvie był genialny! Tak nawiasem mówiąc.
Jednak, gdybym wcześniej nie wiedziała, że tren odcinek będzie inny niż reszta pewnie miałabym inne odczucia. Ale inny nie znaczy gorszy. A wręcz przeciwnie- był genialny. Jednak brakowało mi tu starej obsady [no Wilson wystąpił może podczas 3 minut a to kropla w czasie trwania całego epa] Mimo wszystko wspaniale! Jestem szczęśliwa! House is back!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Antonio
Pacjent
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:32, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
W tych odcinkach było wszystko to czego oczekiwałem (no może prócz starej gwardi, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio). Był House, którego znamy z poprzednich serii i House, którego dopiero poznajemy- który kocha (brzmi górnolotnie), który przeprasza, który przyznaje się do błędu, który potrafi uściskać się z takim sympatycznym idiotą jakim był Alvi. Pierwsza część to doza dużej dawki humoru, druga z kolei sprawia, iż łezka w oku może się nam zakręcić.
Pragnę również zaznaczyć, że pani pielęgniarka podająca leki była bardzo śliczna i uroczo.
Poprzeczka została powieszona bardzo wysoko, mam nadzieję, że z odcinka na odcinek będzie wieszana coraz wyżej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Antonio dnia Wto 20:32, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Medynka
Pacjent
Dołączył: 13 Wrz 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolica Krakowa ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:33, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Strasznie 'niehousowe', ale zacne zaiste.
Nie mogłam się doczekać, ale warto było rzucić wszystko i poświęcić te cenne 1,5 h
Uśmiałam się przy przyjęciu, urzekła mnie scena konkursu talentów, poruszyła muzyka i jakoś nawet 'niehousowy' (przynajmniej w pewnych kwestiach) House mnie nie wkurzał, wręcz przeciwnie - miałam wrażenie, że oglądam go z drugiej strony, jako człowieka nie jako lekarza.
Ach, pewnie same bzdury, ale jestem 'na świeżo' i ogólnie nie mogę ochłonąć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ladyxy
Pacjent
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:35, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
A ja tak tylko swoje dwa grosze dorzucę
Brakowało mi Willsona kiedy House opuszcza ośrodek. W sumie ważna chwila w jego życiu, a nie ma jej z kim świętować. Uważam, że pod bramą powinien czekać w samochodzie James, w końcu to on go tam przywiózł i historia zatoczyłaby koło, atak jakiś taki niedosyt No i gdyby przyjechał willson to House nie musiałby jechać autobusem, a ja nie musiałabym się modlić, żeby przypadkiem mi tam Amber nie wyskoczyła. Miałam jakieś takie przeczucie, że za chwilę szepnie Gregowi do ucha "tęskniłeś za mną?" tym swoim słodkim głosikiem 3 razy widziałam odcinek i za każdym razem umacniam się w przekonaniu, że czegoś mi tam zabrakło...
a po za tym odcinek całkiem całkiem takie mocne 8,5/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Wto 20:46, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Pytanie za 100 punktów: kto zauważył nazwisko JANOSIK na tablicy (dokładnie nad nazwiskiem House'a), na której lekarze zapisywali "wyniki" pacjentów "współpracujących"? W zupełnie innym świetle widzę teraz "PRAWDZIWĄ HISTORIĘ JANOSIKA" buahahaha
House się nie zmieni - tak myślę. To, że jest nieszczęśliwy i zdaje sobie z tego sprawę wiemy już przynajmniej od końca 4 sezonu (pamiętna scena w autobusie). To, że potrafi kochać, nawiązać z kimś normalną relację wiemy na przykładzie Stacy. Nic nowego, przynajmniej dla mnie. I pokazanie House'a wtedy z tej strony wcale nie sprawiło, że stał się miękki, że pękł czy coś w tym stylu (w zasadzie zależy jak kto to odbiera). Więc myślę, że i teraz do tego nie dojdzie. Właściwie to czasem był jeszcze większym dupkiem albo odwrotnie-odstawiał kapitalne numery choćby w 3 i 4 sezonie Moim zdaniem nie straci ironii, sarkazmu jak i inteligencji oraz swoich medycznych/układankowych zdolności - bądźmy dobrej myśli
A scena sexu - to słowo mi tu kompletnie nie pasuje jakoś - jakże inna od tej z halucynacji z Cuddy. Pełna emocji, zaangażowania i oddania - tutaj doszukuję się też aktu zaufania, właśnie i może stąd te łzy, wzruszenie, w sumie nie wiem jak to określić [Hej, w ciągu 5 sezonów widzieliśmy łzy House'a więcej niż jeden raz]. Dlatego też podobała mi się ta intymność a nie zwierzęce rzucenie się na siebie. Poza tym House jest w emocjonalnej rozsypce (do czego w końcu się przyznaje przed właściwą osobą), byłoby dużo bardziej dziwne i niewłaściwe, gdyby przez cały czas zachowywał kamienna twarz.
Ech, ta postać zawsze była przerysowana nieco, choć jak zaczęłam czytać "Piękny umysł" o J.Nashu (genialnym matematyku) to jestem w stanie uwierzyć, że i tacy naprawdę pokręceni ludzie jak House (dla mnie to wciąż człowiek nieodgadniony) istnieją w rzeczywistości.
Psychiatra nie w ciemię bity w sumie (zorientował się w manipulacji House'a), ale nadal uważam, że coś za wcześnie House'a "uwolnił". Bo tak, nie da się człowieka wyleczyć kilkoma rozmowami. Zwrot w życiu i terapia to jedno, a rzeczywistość jeszcze będzie miała coś do powiedzenia.
Żółwik z Alviem po zaakceptowanym badaniu moczu House'a/Hala po prostu I muzyka, tak, strzał w absolutną dziesiątkę
Napisy by AnDyX & Aith oczywiście wspaniałe ("byczo" "cze" "Hętny" )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
s_waszkiewicz
Pacjent
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:50, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
A mi nie wychodzi z głowy ten uśmiech House'a podczas jazdy autobusem. Uśmiech zwycięstwa nad sobą?? Oj coś za długo go znam by wierzyć, iż udało im się go złamać- mimo wszystko. Czuć tu jego samozadowolenie z przechytrzenia całego świata.
Ogólnie odcinki rewelacyjne, całkiem nowa formuła, ale świetnie zrobiona. 10/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mr.Dzej
Gość
|
Wysłany: Wto 20:59, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Czy tylko mi się nie podobało?
Ok, sam serial nakręcony swietnie, wręcz majstersztyk. Postacie barwne, ale scenariusz kiepski, a nawet chce się użyć gorszego słowa...
House, zaraz po przeleceniu jakiejś mężatki w biurze zakochuje się w niej? Po odtrąceniu ubolewa nad stratą, co prowadzi do wewnętrzenej przemiany... nie no litości. Mógł jeszcze zaszlochać.
House przepraszający świra. Ktoś tu chyba zapomniał podejście Gregorego do czubków z poprzednich serii. House nie był winien, że Superman skoczył. Wmówiono mu to. O zgrozo House uwierzył w swoją winę.
Tak nas straszono chorobą psychiczną House'a, urojeniami, a tu się okazuje, że po dwóch odcinkach wraca do pracy?
Co z vicodinem? To przez niego miał halucynacje. Ale wmówienie nam, że łykał vidocin jak tictaci z powodu depresji to jakiś absurd i nieporozumienie.
Pozostają dwie opcje:
House jest milusi, pobiera się z Cuddy i wspólnie wychowują dziecko. Daje błogosławieństwo Chase'owi i Cameron. I mamy amerykański odpowiednik "Na dobre i na złe".
House to House. Indywidualny, arogancki, inteligentny mizantrop, który odreagowuje stres łykając uzależniający vicodin, co skończy się powrotem do ośrodka.
Pewnie czas pokaże. Mam nadzieję tylko, że ktoś czuwa nadtym, aby z tego nie zrobił się tasiemiec. Na nasze nieszczęście tak właśnie kończy większość seriali.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manett
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far Away ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:15, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Odcinek mnie niezwykle zaskoczył i postać Lindy... nigdy chyba nie widziałam takie Housa... chyba nie zawaham się użyć nawet słowa takiego SZczęśliwego! Piękne było jak razem tańczyli, jak podał jej ręke, jak wyleczył jej rodzinę i jak jej zrobił niespodziankę tym, jak był z nią w nocy i popłynęły łzy szczęścia... boooże to było takie piękne, że nawet nie wiem jak to opisać. Spodobał mi się też wątek Housa i neurotycznego współlokatora, który popłakał się, kiedy House odszedł i wziął z niego przykład tj. tabletki etc. Zdziwiło mnie, że tak mało było Hilsona, myśłam, że James go odwiedzi a tu nic. No i może się wydawać, ze byłby skory sie zmienić, gdyby nie Linda, która musiała wyjechać do Arizony, chyba wtedy przestał wierzyć, ufać ludziom, on tak zawsze trafia, że zostaje zraniony.
O matko po prostu boskie te 2 odc. były, brak mi słów aby je opisać, a jeśli miałabym tu to zrobić to wierzcie, że brakłoby tu miejsca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:31, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Odcinek mi się podobał. Zaskoczył mnie, bardzo. Lydia, to, co House zrobił dla innych... to było duże. Ogromne. Ale chyba najbardziej liczył się ten uśmiech. Wyszedł ze szpitala, wsiadł do autobusu i się uśmiechnął. To było chyba najlepsze podsumowanie tych kilku tygodni, które spędził w szpitalu. I w sumie... ciekawa symbolika. Przybył do szpitala z Jimmy'm, czyli jako ktoś potrzebujący wsparcia, pomocy, bezradny. Wrócił sam. Tak jak ktoś wolny.
Co jeszcze. Współlokator - rządzi. I ten hug na koniec - coś pięknego.
Zauroczenie... czemu miałam przeczucie, że to się nie skończy happy endem? Ale... wtedy byłoby zbyt słodko.
Jestem pewna, że House wróci do szpitala znów jako dupek. Ale wydaje mi się, że coś się zmieniło. Musiało się zmienić.
Daję dychę, na dobry początek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Any dnia Wto 22:40, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
wela89r
Chirurg - urolog
Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowa Sól Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:39, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie... Odcinek niesamowity Te wszystkie sceny z pacjentami, z zajęciami grupowymi, z planami, a szczególnie z Alvim... świetne!! [i te poważne i te śmieszne ]
Spodobał mi się wątek z Lydią [ Lindą? ] ładnie to rozegrali... A jak oglądałam "ten" kawałek... To mnie zamurowało... Z uczuciem
Też fajne sceny były jak House otwierał się przed Nolanem. A potem odwrotnie, po smierci jego ojca. Nieco śmiesznie to wyglądało na początku tej sceny
Bardzo dobry odcinek. Aż żałuję że równo za tydzień nie obejrzę kolejnego, że dopiero w sobotę mi się uda...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:52, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Podchodziłam do sezonu szóstego sceptycznie. Jakoś house-mania mnie trochę opuściła ostatnio. Ale – chociaż nadal nie przeżywam tak, jak w pierwszych 3-4 sezonach, to... WOW.
Dla mnie to nie był odcinek. To był film. Nie tylko ze względu na długość. Zmiana lokalizacji i właściwie pominięcie innych bohaterów i wątków poza psychicznym zdrowiem House’a sprawiło, że oglądałam „Broken” jak niezależną całość.
Bardzo, bardzo dobrą niezależną całość.
Było tak dużo rzeczy, które warto by poruszyć... Ale nie da się chyba.
Z kilku luźnych spostrzeżeń:
- porażający początkowy montaż
- świetny Nolan – godny przeciwnik, nieprzerysowany, bardzo dobrze zagrany
- fantastyczna lekarka (ukłon, Macarena itd.)
- Alvie, jego przyśpiewki, jego uwielbienie dla House’a, a potem rozczarowania, które House przynosi wszystkim...
- mnóstwo zabawnych tekstów. Np. “Is suicide taboo? Gosh, if I've broken a rule on my first day, I will kill myself.” Ale można by długo wymieniać.
- gra w kosza – to było okrutne… I niesamowicie dobrze się to oglądało
- zmiana nastawienia z obrażania pacjentów... na wywołanie buntu przeciw lekarzom
- odbicie karty w okularach
Z minusów może tyle, że parę razy troszkę z melodramatyzmem przegięli (a z końcówką wątku Freedom Mastera i niemej pacjentki to zdecydowanie). I wolałabym w rolach pacjentów widzieć aktorów, którzy by mi się nie kojarzyli z innymi rolami, a byliby równie dobrzy.
Szerzej parę spraw:
- Lydia – bolesny temat dla shipperskiego serca... Ale to było dobre. Cudowne mieli dialogi. I całkiem fajną chemię, chociaż według mnie taką bardziej przyjacielską. Szybko się to potoczyło w stronę seksu i wielkich emocji, ale jednak warunki były ekstremalne – w życiu poza Mayfield wydaje mi się nie do pomyślenia takie rzucenie się House’a na głęboką wodę.
Tym dzieckiem mnie zaskoczyli, chociaż powinnam się może spodziewać takiego schematu. Ale czy to nadal schemat, jeśli zaskakuje?
Podobał mi się ten wątek jako część akcji „ufania ludziom”. A Lydia nauczyła House’a czegoś ważnego.
“So the end sucks. It doesn't mean the beginning has to.”
Zobaczymy, czy House to zastosuje po wyjściu ze szpitala…
- House... można mu współczuć, a równocześnie chwilami był taki okropnie niesprawiedliwy, wredny.
I – tu raczej nowość – nieracjonalny... Ale było coś pięknego w tym, że nagle on, który zawsze obnażał wszelkie mechanizmy myślenia, odkrył, że iluzja może ocalać, pozwalać na funkcjonowanie.
A potem odkrył, że iluzja zabija.
Hugh zagrał cudownie i równie dobrze wyglądał
Padło mnóstwo mądrych kwestii w tym odcinku (filmie). Zafundowano mi sporą skalę emocji.
Żałuję, że nie trwało to dłużej. Nawet i cały sezon czegoś takiego mogłabym oglądać.
A teraz pewnie wszystko wróci do normalności i coś skopią...
Nie dam dychy, bo taką oceną mają u mnie tylko 1x21 i 4x15 za perfekcję. Ten odcinek był świetny, ale nie na maksymalną notę. Za to bez oporów dam 9,5/10 (a w ankiecie 9).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Likilor
Pacjent
Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:54, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
(Korzystając z tego, że rozpoczął się nowy sezon, postanowiłam się zarejestrować, więc...).
Ogólnie rzecz biorąc odcinek mnie oczarował. Nie wiem tak do końca, czy to scenariusz, czy też długi okres oczekiwania, ale w tej chwili to nie jest ważne.
* Postać Lindy(?)... Nie wydaje mi się, że House się w niej zakochał. Raczej zaufał jej na tyle głęboko, by się naprawdę przed nią otworzyć. Świadczy o tym doskonale ta wspólnie spędzona noc. Bo 'seks' to chyba za małe słowo.
* Sytuacja z tym 'superbohaterem' była... dziwna, ale fajna. House boi się zmian, więc nie chciał nawet, aby zmiany dotknęły tego drugiego (wydaje mi się, że widział w nim siebie). Ale w chwili, gdy ten skoczył w dół, Greg zrozumiał, że buntowanie się przeciwko wszystkiemu i wszystkim nie zawsze jest najlepszym wyjściem. I właśnie dlatego go przepraszał. Chociaż mogę się mylić, bo ten facet wciąż jest dla mnie zagadką.
* Alvie. Chcę go więcej w przyszłych odcinkach. Taki przyjemny wariat, który w końcu jednak coś zrozumiał.
* Wilson... Ciężko coś powiedzieć. Wilson z tego odcinka, to, moim zdaniem, ten Wilson, który pojawiał się bezpośrednio po śmierci Amber. Ale chyba mi się podobało. Bo on wcale nie jest taki święty, jak się może wydawać.
* Poza tym wiele świetnych cytatów i sytuacji (zarówno zabawnych jak i niesamowicie mądrych...).
Ale House się nie zmieni, a nie przynajmniej tak diametralnie, jakby się mogło wydawać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Likilor dnia Wto 21:57, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
hiszpania91
Pacjent
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:07, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
moja kolej.PO przeczytaniu mam parę wniosków (jestem świeżo po odcinku więc moje myśli będą na bank nieskładne i chaotyczne wybaczcie mi to ).Jak przez całe lato zaobserwowałem może z 2 do 3 panów na horum to teraz widzę, że się myliłem (yea).Co do odcinka....na pewno świetny, przede wszystkim niekonwencjonalny.Mam nadzieję, że cały sezon taki będzie(niekonwencjonalny i prawdopodobnie o podobnej tematyce).Nie wiem czemu ale większość narzeka na postać franki potente-ja wręcz przeciwnie urzekła mnie ta pani, za to babka z kółka "innych" mnie irytowała i to bardzo.Odcinek po obejrzeniu tych wszystkich prom nie był dla mnie aż taki śmieszny-pod względem ilości śmiechu na pewno były lepsze epizody.Niektóre sceny mnie zażenowały(głowa housea w torcie albo przytulanie się do alviego-no bez jaj) ale na szczęście większość urzekła.Sceny detoxu bomba, scena złamania housea świetna, scena z wilsonem świetna.Dużo by tak można.Dalej jak zobaczyłem tytuł to nie bardzo wiedziałem o co chodzi ale po obejrzeniu odcinka stwierdzam, że to był strzał w dziesiątkę-house wreszcie nie z darkside.Radykalnie się nie zmieni to jestem pewny-dalej będzie gnojkiem(no może ciut mniejszym), będzie dalej wkurzał ludzi wytykał im głupotę, beształ ich i takie tam.Nie wspominając już o ciętej ripoście.Jestem tylko ciekawy jak odcinek zostanie wykorzystany w kontekście całego sezonu, oby dobrze .Reasumując zmiany, jakie zaszły w sezonie 5 podpowiadały mi, że będzie kontynuacja ich skutków w sezonie 6, co jak na razie się sprawdza (yea) i co bardzo mi się podoba.Nie chcemy już zimnego housea, dobrze, że choć trochę się stopił.
Ps.z niecierpliwościa czekam na następny odcinek.
ps2 bardzo wysoko sobie postawili poprzeczkę po pierwszym epizodzie, oby ich to nie przerosło
ps3 teraz już wiem, czemu wakacje tak szybko minęły ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beta
Pacjent
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:18, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ach po iluż to miesiącach wreszcie można coś zrecenzowac. Świetny, świetny odcinek a początek taki wstrząsający.
Ten współlokator nei za bardzo mi przypadł do gustu, zwłaszcza, że niekonsekwentnie się zachowywał. Na początku totalny chaos a później jakoś przystopował a przecież nei było powodu.
Smieszne było porównanie do Shreka( nei wiem czy zamierzone), kiedy ten współlokator pyta czy może chociaż nucic.
Śpiew Housa w wc, sama piosenka-bezcenne!;p;p;p
Szef psychiatryka- podobało mi sie to, że przedstawili go jako uczciwego czlowieka. Wreszcie House natrafił nie na Trittera czy Woglera, ale wreszcie ktoś kto miał nad nim władzę nie naduzywał jej.
Wilson- zachowałabym się tak jak on. Uważam, że to nie było chamskie, to było po prostu mądre, zaufał kompetentnemu lekrzowi. A przyjaźń nie opiera isę na spełnianiu wszystkich zachcianek drugiej osoby tylko na kierowaniu się jej dobrem. To na pewno nie była łatwa decyzja, ale wg mnie postąpił słusznie i wątpie żeby House miał mu to za złe jak się spotkają.
Franka-Lydia- e, takie tam nic;p. Nigdy nie miałam serca do hausowych romansów.
Dziwne ogólnie to wszystko. Te uśmiechy, łzy, zwierzenia. Ale przyzwyczaimy się. Na dłuższą metę to bardziej prawdziwe. Nikt nie może byc przez wiecznośc cyborgiem i nieczułym chamem. W końcu zawsze przychodzi jakieś załamanie. Ciekawe czy Hugh maczał palce w tym żeby Housa zrobili bardziej ludzkiego.
Ciekawe wyjaśnienie problemów Housa- śmierc 3bliskich osób.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
deforce
Pacjent
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Torun Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:28, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Zostawiłem sobie epizod na wieczór i muszę przyznać, że przed spaniem House najlepiej daje do myślenia. Ten odcinek zapamiętam jako taki, który był kompletnie zaskakujący, smutny i cholernie prawdziwy. Wątek z Niemką był bardzo smutny - House nie chce się otworzyć, a jak już się otworzy, to dostaje po dupie. Taka już jest cała prawda życiowa. Z kolei scena intymna (widzenia zza okna) jest w zasadzie zbędna, gdyby nie te łzy - szkoda, że takie rzeczy trwają tak krótko - reszta jest ściemą.
Ogólnie uważam, że wątek z psychiatrykiem jeszcze wróci - coś za szybko z niego wraca. Ten uśmieszek chytry na końcu oznacza, że coś jeszcze leży w głowie House'a tak, jakby wszystkich wyrolował i się dobrze przy tym bawił.
Scena z oddawaniem uryny była super. Podobnie jak muzyka - miodzio
pozdrowienia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez deforce dnia Wto 22:29, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beta
Pacjent
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:54, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Chciałam dodać, że nie wiem gdzie podziała się scena z "You guys are crazy!" I myślę, że autobus nie był przypadkowo ten sam. Też się bałam, że za chwilę trzy trupy usiądą obok Housa, ale ten uśmiech nie wydawał mi się jakiś podejrzany. Fajnie korespondował z koszulką.
Alvie=osioł ze Shreka
House=Shrek
Na początku podobieństwo aż narzuca się samo, ale w sumie dobrze, że Alvie zwolnił, bo to byłoby strasznie męczące tak cały czas słuchać jego krzyków. Ale mogli to jakoś uzasadnić.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Beta dnia Wto 23:01, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
hiszpania91
Pacjent
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:00, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
mi osobiście brakowało innych scen, mianowicie:
1.house z czapeczką na ławce
2.patrzenie w okno
3.piosenki elbow , która była w promach.Szkoda, że do premiery sie nie nadawała, bo mi bardzo przypadła do gustu ;0
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|