|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
2% |
[ 11 ] |
2 |
|
0% |
[ 1 ] |
3 |
|
1% |
[ 5 ] |
4 |
|
1% |
[ 5 ] |
5 |
|
1% |
[ 7 ] |
6 |
|
1% |
[ 6 ] |
7 |
|
4% |
[ 17 ] |
8 |
|
8% |
[ 35 ] |
9 |
|
13% |
[ 55 ] |
10 |
|
64% |
[ 262 ] |
|
Wszystkich Głosów : 404 |
|
Autor |
Wiadomość |
jlk
Pediatra
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:52, 12 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ok, minęło parę miesięcy, zdążyłam pooglądać kilka razy, przetrawić, pomyśleć, ujrzeć skutki.
Jednoznacznie ocenić odcinek nie mogę. Generalnie mnie nie rozczarował. Oglądało się świetnie. Nadal ogląda się świetnie. Miła odmiana: House w nowym środowisku, z nowymi postaciami.
I byłam pozytywnie zaskoczona tym, że Broken nie okazał się kompletną kopią Lotu Nad Kukułczym Gniazdem. Podobieństwa ze względu na miejsce akcji nieuniknione, ale ostatecznie skupiono się na tym, że House faktycznie potrzebuje pomocy, a nie na "fighting the system", które w sumie mieliśmy tylko na początku, w przyjemnej wersji komediowej.
Niestety, wydaje mi się, że scenariusz miejscami jest taki naodwalsię. Rozczarowało mnie np. rozwiązanie sprawy z pozytywką - brakowało tu tego, za co uwielbiam ten serial: o-matko-to-ma-sens, logicznego rozwiązania zagadki. A tak to mieliśmy melodramatyczne czary-mary.
No to taki minus. Ale, jak już napisałam, mimo wszystko ogląda się świetnie. Alvie - przecudowny, i w sensie postaci, i aktorsko. I w ogóle, miło zobaczyć otwartego House'a, bez tej "maski", którą zazwyczaj ochrania się przed ludźmi. Oczywiście nie trik ten nie nadaje się na dłuższy dystans, ale tu mamy jeden, unikalny odcinek, kiedy House znajduje się wśród ludzi, przed którymi nie ma sensu cokolwiek ukrywać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Pon 20:01, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Tomaszek22
Pacjent
Dołączył: 05 Maj 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wągrowiec Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:59, 12 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
10/10
Naprawdę fajny odcinek,a że uwielbiam odcinki które różnią się od dobrze znanego nam schematu to bardzo ten ep mi się podobał ale po kolei
1.Zmiana Housea:Napisałbym jak oceniam tę zmianę na przestrzeni całego sezonu.Ale wiem,też że czytają to ludzie,którzy nie widzieli jeszcze wszystkich odcinków,więc nie bęę im psuł przyjemności.
Do rzeczy.House ma naprawdę uczucia skrywane gdzieś głęboko,ale ma.Bardzo podobała mi się ta jego przemiana,pomoc innym,rozmowy z psychoterapeutą.Ale przed tą zmianą,był jeszcze jeden genialny wątek...
2.Walka z systemem:Genialne,dawno się już tak nie uśmiałem.Wszczynanie buntu,gra na pianine,no meds,itd..Wszystko to było bardzo zabawne.
3.Inni pacjenci:Mimo tego,że każda postać była dobrze zrealizowana to tak i tak na tym polu rządzili:Alvie i Hal.
Hal za scenę w ubikacji.A Alvie za całokształt,który totalnie miażdżył swoim szybkim tokiem myślenia.
4.Romans Housea z Lydią:Boże House nie ma szczęścia w związkach.Przecież potraktował Lydię na poważnie zależało mu na niej a ona... no nie no normalnie szkoda gadać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hrabinka_
Pacjent
Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:39, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Fajny był początkowy bunt. Konkurs talentów i to spotknanie z dobroczyńcami było bardzo fajne. Alvie jako postać łudząco przypomina mi mojego znajomego może dlatego od razu go polubiłam . Taki palant, którego się nienawidzi i jednocześnie lubi xD.
Odcinek udany.Za jego odmienność, ale jednocześnie bez utrzymywania go w atmosferze mega powagi (bo przecież House walczy z nałogiem) duży plus (+).
10/10
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez hrabinka_ dnia Nie 12:44, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sandi_BBK
Pacjent
Dołączył: 05 Cze 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:37, 05 Cze 2010 Temat postu: ; *. |
|
|
Odcinek "Broken" był rzeczywiście suuper jak również był inny . Ale mimo to był bardzo ciekawy.
Mnie osobiście bardziej spodobała się "druga część" tego odcinka, ponieważ tam House był już "odmieniony" i było w nim wiele momentów, które mnie naprawdę urzekły.
Nie chciałabym aby House został już taki "miły i inny" do końca seriaku, ponieważ to już nie bedzie on. Jego rola byna rozpoznawana i charakteryztyczna właśnie dzięki jemu charakterowi i docinkami ^^. Bez nich to nie byłby HOUSE.
Wracając do odcinka, spodobało mi się to jak House chciał aby Stive znów poczuł się szcześliwy. Mimo to że nie wyszło to najlepiej z jego strony było to naprawdę miłe i dobre. Bał się i miał poczucie winy po tym zdarzeniu ale zdobył się na to aby powiedzieć "przepraszam" co w tym wypadku myślę że coś zmieniło .
Drugim wydarzeniem jakie mnie totalnie wzruszyło i "rozwaliło na łopatki" było odgadnięcie "zagadki" przez Housa ^^.
Mianowicie , dzieki niemu dziewczyna po dłuuugim czasie (dekadzie) odezwała się. A wszystko za sprawą jednej pozytywki, na którą patrzała przez cały dzień. Stive pragnął pomóc jej i "odzyskać dla niej głos" i udało mu się to. Moment w którym podał jej pozytywkę naprawdę mnie wzruszył .
I znowu House'owi udaje się rozwiązać kolejną zagadkę.
W tym odcinku House rzeczywiście przeszedł radykalna zmianę ale wy chcielibyście zeby był taki już do końca ?
Zobaczymy jak to sie dalej potoczy
Ocena odcinka - Bez zastanowienia 10 ! ; *.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vogue.
Pacjent
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:29, 07 Cze 2010 Temat postu: Re: 6x01-02 - "Broken" |
|
|
Odcinek świetny, kompletnie inny od tych, do których byliśmy przyzwyczajeni. Nowe środowisko, nowi bohaterzy. Było dużo wzruszeń, przemyśleń, ale nie obyło się też bez humoru (House rapujący ). Podoba mi się zmiana jaka dokonuje się w Housie, nic nie traci ze swojej ignorancji, ironicznego podejścia do życia, inteligencji, ale jednocześnie odkrywa w sobie jakieś pokłady niesamowicie mocnych uczuć (co było doskonale pokazane na przykładzie tej dziewczyny, z którą się całował, chociaż to był jedyny wątek, który nie podobał mi się w tym odcinku, bo ja zawsze byłam, jestem i będę za Huddy ).
Ogólnie odcinek cudowny, oczywiście 10/10 !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiktoria
Pacjent
Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Wenus :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:45, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Tojeden z moich najulubieńszych odcinków. Zobaczyliśmy w nim początek przemiany House'a. Buntował się przeciw lekom, ale potem zrozumiał, że pierwszy krok do bycia szczęśliwym, to leki. No i konkurs talentów - genialny : ) Poza tym House chyba pierwszy raz poczuł jak to jest być zranionym i odrzuconym - "you can't always get what you want"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jlk
Pediatra
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:17, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Poza tym House chyba pierwszy raz poczuł jak to jest być zranionym i odrzuconym |
Yyy... nie. Stacy go rzuciła. Oprócz tego, wiele razy był zraniony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wiktoria
Pacjent
Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Wenus :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:00, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Jej, tak mi się napisało, że pierwszy, bo potem rozmawiał o tym ze swoim terapeutą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
paszczura_12
Pacjent
Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:47, 02 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Powiem tyle. Ten odcinek, wg mnie, był najlepszy ze wszystkich.
Wielkie brawa dla Hugh.
Ajj love it
10/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bestest
Pacjent
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:41, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Dziś obejrzałam w TVP2 raz jeszcze poza tym ze odcinki zachwycają jak zawsze to zaczęło mnie zastanawiać mnie jedna rzecz:P Skąd ten House wynalazł to powietrzne coś dla freedom mastera? Czy ktoś z was wie jak to urządzenie unoszące w powietrzu się w ogóle nazywa??...
Poprawiłam wielkie litery. Na przyszłość, proszę o ich używanie. / pozdrawiam, m-c
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Candyland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:51, 11 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
To chyba 2 najlepsze odcinki ze wszystkich sezonów, choć motyw z Lydią mi się średnio podobał. Mogła chociaż nie być mężatką...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:57, 12 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
yummycake napisał: | To chyba 2 najlepsze odcinki ze wszystkich sezonów, choć motyw z Lydią mi się średnio podobał. Mogła chociaż nie być mężatką... |
Jakby nie była mężatką, to by go nie odrzuciła i wątek straciłby cały sens. To tak moim zdaniem:) Tak to było w tym to coś, House związał się emocjonalnie (fizycznie trochę też), a potem znowu spotkał go zawód, jak odeszła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hisako
Pacjent
Dołączył: 18 Gru 2010
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Polski Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:04, 19 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Te dwa odcinki były chyba jednymi z lepszych, przynajmniej z 6 sezonu. Niesamowite, jak jeden wypadek zmienił nastawienie House'a. Poza tym fajne był sceny w wesołym miasteczku, albo te z talent show. Jedynie Lydia nie przypadła mi do gustu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:28, 19 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Ostatnio wałkowałam to na TVP. Muszę przyznać, że po tak długim czasie i na trzeźwo zobaczyłam w Broken dobry odcinek.
I przypomniał mi się motyw z Lidią, który podoba mi się jeszcze bardziej niż podobał się wcześniej (O ile podobał, nie pamiętam jaki miałam stosunek do tego shipu).
A teraz pytanie trochę ZóE xD
Mianowicie co House i Lidia robili na tym krześle? Bo już sama nie wiem co to było, sex, pieszczoty co co?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kosiek
Pacjent
Dołączył: 12 Lut 2011
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:24, 22 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
@Justykacz: myślę, że ta scena została wyreżyserowana tak, aby była dwuznaczna. Intuicja mła jednak wskazuje na seks...
Jeżeli chodzi o odcinek, to cud, miód i orzeszki.
Może zanim zacznę mówić w szczegółach, wygłoszę tezę. To najlepszy odcinek House M.D. jaki dotąd powstał. Fabuła tego odcinka spokojnie nadawała się na srebrny ekran. Szczerze mówiąc, to przeklinam Shore'a za to, że nie dorzucili tych 30 - 40 minut i nie zdecydowali się na formę filmu pełnometrażowego. To wszystko po prostu się działo za szybko, końcówka jest chwilami trudna do zrozumienia. Może inaczej, gdy oglądasz ten odcinek pierwszy raz, jest duże prawdopodobieństwo, że szczególnie z lektorem, pominiesz trochę faktów i szczegółów, albo nie zrozumiesz ich w pełni, jako że polski lektor jest najgorszą możliwą wersją lokalizacyjną, a wydarzenia toczą się trochę szybko. Ale ogół fabuły jest nadal jasny nawet z lektorem.
Pierwszy odcinek sezonu jest dobrą zapowiedzią i przedsmakiem osobowości Grega w całym sezonie. Ten odcinek jest po prostu smutny i nieszczęście jest w nim dużo bardziej widoczne, niż kiedykolwiek. Kolejne odcinki 6. sezonu także są chwilami bardzo smutne i wzruszające, ale jeżeli nie doszedłeś do tych momentów, nie chciałbym spoilować, a jeżeli doszedłeś, to wiesz że wątek Cuddy-Lucas-House jest nacechowany sporą ilością smutnych elementów. =PPP
Jak dotąd, mieliśmy do czynienia z zimnym, szczerym do bólu, aroganckim sukinsynem, który czasami przejawiał gdzieś głęboko w środku siebie przejawy człowieczeństwa. I tutaj czekał mnie szok. Nagle, wszystko się odwróciło. House stał się człowiekiem z wyraźnymi przejawami bycia sukinsynem. Złamał się jego pancerz, dotąd twardy i nie dający podejść do wnętrza na odległość bliższą niż długość laski i prawej górnej kończyny.
Muzyka mnie poruszała, obraz najpierw wzruszał, potem doprowadzał do śmiechu, a potem znowu wzruszał i tak bez końca. Wiem, jestem facetem, ale wrażliwym - i tu "Broken" stanęło na wysokości zadania, podziałało na emocje.
Alvie - brakuje mi słów na chwalenie go. Najbliższe stwierdzenia jakie mi się nasuwa to genialny, cudowny, rozbrajający. Pierwsza scena w pokoju Hałsa - kiedy beatboxuje jego nazwisko - . Potem jest tylko lepiej.
"Wojna" Grega z Nolanem doprowadzała mnie do obolałych kości od tarzania się na podłodze ze śmiechu. Kolejne salwy śmiechu spowodowała u mnie scena na przyjęciu z Lydią - "orzechy" Pokaz talentów, czyli występ Grega i Alvie'ego - przedni.
Potem pojawiają się elementy smutne. Wątek z Lydią ma zasmucające zakończenie, scena w sali ojca Nolana pokazuje, że House nadal będzie tym samym zimnym skurczybykiem jakim był dotąd. Wypadek Superbohatera daje do zrozumienia, że nie wszystkie dobre intencje prowadzą do dobrych uczynków, a House tak utknął w swoim przekonaniu o geniuszu, że przyćmiewa to jego rozum. Scena na ostrym dyżurze - House z kawałkiem kurtki - bardzo wymowna.
Wątek Nolan-House opiszę trochę kiedy indziej, ze względu na moje ograniczenia czasowe.
Są niestety też złe elementy. Największymi są te trzy: GDZIE, JEST, WILSON?!
Naprawdę, tego nie rozumiem i to mnie szokuje, siedem tygodni w Mayfield i Wilson nie odwiedził go ANI RAZU?! Greg jest w takim trudnym momencie, a James ot tak sobie go olewa? Nie mówię tutaj o scenie z telefonem (gdzie postąpił dobrze), a o ogóle, Wilsona nie ma - w rozmowach z Nolanem, w trakcie wizyt. Nie ma Cuddy, Foremana, Cześka, Tauba, Trzynaście, Cameron, jakby nie istnieli.To jest coś, co mnie boli i razi w oczy niesamowicie.
Druga kwestia: nie jestem na to tak jakoś strasznie obrażony, jak na Wilsona & sp. z o.o., to po prostu takie małe zdziwienie - wątek Annie i rozwiązanie jest takie - nienaturalne. Jest słodkie, jest melodramatyczne, jest łapiące za serce, ale jest nieHouse'owe - za proste, nieżyciowe, logika faktów klejona na gumę do żucia. Ale jak pisałem - razi mnie w małym stopniu.
I nadal żałuję, że "Broken" ma niecałe 90 minut zamiast chociaż 120 i nie jest filmem pełnometrażowym. To by było coś.
Z góry zastrzegam, że moją opinia będę uzupełniał kursywą, i jeżeli przeczytałeś/-aś ten post, zajrzyj tu kiedyś jeszcze bo być może dodam coś wartego przeczytania.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Kosiek dnia Pon 19:37, 22 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|