|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
0% |
[ 3 ] |
2 |
|
1% |
[ 4 ] |
3 |
|
0% |
[ 3 ] |
4 |
|
1% |
[ 4 ] |
5 |
|
0% |
[ 3 ] |
6 |
|
1% |
[ 5 ] |
7 |
|
4% |
[ 13 ] |
8 |
|
6% |
[ 22 ] |
9 |
|
11% |
[ 37 ] |
10 |
|
70% |
[ 221 ] |
|
Wszystkich Głosów : 315 |
|
Autor |
Wiadomość |
voagar
Pacjent
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:00, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jeju, jak ten serial zszedł na psy... |
Bo nie ma Huddy?
Tak sobie czytam wasze komentarze i aż musiałem się zarejestrować
Nie da się zadowolić wszystkich. Niektórzy narzekają, że w Housie pierwszorzędną rolę przestały grać przypadki medyczne, więc serial się zepsuł. Że teraz najważniejsze są relacje międzyludzkie, przez co serial zaczął przypominać telenowelę. No ale na to także jest popyt, co widać, patrząc na te wszystkie Hauserony, Hilsony i Huddy.
Niektórzy narzekają też na schematyczność każdego odcinka. Teraz wręcz odwrotnie - nie podoba się odejście od niego:)
A jak widzę, że ktoś pisze, że serial się zepsuł, bo właśnie nie ma Huddy, no to... no to nie wiem co powiedzieć
Jak dla mnie zagranie scenarzystów z wysłaniem House'a do psychiatryka i obróceniem sceny z Cuddy w halucynacje jest bardzo inteligentne i poprowadzi serial na nowe tory. I co najważniejsze tym zagraniem twórcy pokazali, że mają własny oryginalny pomysł na House'a, a nie zaspokajają jedynie głupich zachcianek fanów.
Myślę, że serial przede wszystkim opowiada o Housie i jestem bardzo zadowolony, że jego postać nie stoi w miejscu, tylko jest cały czas rozwijana i konfrontowana z nowymi sytuacjami.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kreemik
Pacjent
Dołączył: 13 Maj 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:03, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
10/10 za humor w pierwszej połowie odcinka
10/10 że Cuddy Sex okazało się halunem
10/10 za zakończenie
10/10
I oby 6 sezon przypominał ten 1 i 2 gdzie główne skrzypce grały przypadki medyczne + ironiczny humor House'a (patrz Klinika)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kreemik dnia Wto 13:05, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:08, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Chciałam tylko dodać, że detoks/odwyk, prowadzi się również w szpitalach/klinikach/oddziałach psychiatrycznych. Oraz może to być ten ośrodek o którym wspominał Wilson w poprzednim odcinku i do którego chciał go zawieźć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
inter.lokutor
Pacjent
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:12, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Witajcie: Moja pierwsza reakcja na ten odcinek: szok. Mieszanka emocji. Złość, niedowierzanie, rozczarowanie, ale jednocześnie uznanie.
Twórcy House'a to geniusze, ale zarazem pozbawieni skrupułów sku***le. Bezbłędnie utrzymują status quo, jednocześnie konsekwetnie sprawiając pozory, że posuwają się do przodu. Są w tym naprawdę mistrzami. 'Sprawa Huddy' jest tego doskonałym przykładem, podobnie jak poprzednie - odzyskanie sprawności w nodze czy rozstanie z Wilsonem, wszystko trwające góra trzy-cztery epizody. Okej, ten temat to mój konik, muszę się pogodzić z pozornym rozwojem postaci w tym [link widoczny dla zalogowanych]. Co nie zmienia faktu, ze naprawdę poczułem sie głupio kiedy wyszło na jaw, ze to wszystko dzialo sie tylko w glowie House'a. No bo z jednej strony to jest bardzo "czyste" rozwiazanie, takie gladkie. Poza tym widać, ze budowali tę intrygę co najmniej od śmierci Kutnera. Zrobili kilka naprawdę niezłych twistów, które jeszcze zyskały na impakcie przez [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]. Naprawdę pod względem konstrukcji, pomysłowości, determinacji w realizacji tego co zamierzali - czapki z głów dla twórców. Ale wydaje mi się, ze ogólny sens tego wszystkiego traci na wartości. Tak jakby chodziło już głównie o to, żeby wymyślać coraz bardziej zakręcone fabuły, coraz więcej niespodziewanych (i nieprawdopodobnych) zwrotów akcji ale tak, żeby w końcu się i tak okazało ze to ciągle ten sam House, którego telewidzowie kupili pięć lat temu. Coraz bardziej widać w tym biznes a nie sztukę. Bo osmielę się stwierdzić, że na początku House miał trochę wspólnego ze sztuką - co zauważono choćby przyznając mu [link widoczny dla zalogowanych]. Ostatnio takim odcinkiem który zostawiłby człowieka nie tylko ze zdumieniem ale i z zadumaniem był The Social Contract - odcinek z pewną [link widoczny dla zalogowanych].
Zwróćcie też uwagę na pewien znamienny fakt: jest to bodaj pierwszy season finale, który nie obliguje do kontynuacji. House poszedł do psychiatryka (a z psychiatrykiem jest trochę jak z więzieniem - jest jak wyrok, zostawia trwałą skazę na człowieku, i ma długotrwałe konsekwencje. To trochę taka definitywna sprawa), Cameron i Chase się pobrali, związek Cuddy i House'a jest raczej spalony. Jest to taka sytuacja, która pozostawia otwarte wyjście - jeżeli zaszłaby potrzeba, można to spokojnie dalej kontynuować, komplikować i resetować, ale nie trzeba. Nie przypominam sobie takiego zakończenia do tej pory. Chociaż może jest to też spowodowane przerwą, jaka została do kolejnego sezonu - pozostawić fanów na cztery miesiące z jakąś nierozwiązaną sensacją byłoby okrutne i zapewne brzemienne w skutki.
Na marginesie dodam, że w ogóle cały wątek Huddy jest mocno przegięty. Jak się całowali, to zupełnie bez sensu, jak się kochali, i to już bardziej wiarygodnie, to tylko "na niby". Jakby ktoś tu z kogoś robił głupka - np. twórcy, którzy wcale nie chcieli robić shipa z Cuddy, ale nie mogli być głusi na wołanie fanów na puszczy, więc zrobili tak, żeby wilk był syty i owca cała. Czyli, za przeproszeniem, sr.ak. A osobiście jeżeli jest coś w całym serialu, czego żałuję, to właśnie tego rozwiązania. Jest naprawdę smutne, dramatyczne, definitywne, w pewnym sensie złośliwe, nie pozostawiające nadziei. Hm. I właściwie toporne. Takie pójście po linii najmniejszego oporu. Efektowne jak chol.era, ale jednak.
To były moje wrażenia po obejrzeniu tego odcinka i przetrawieniu go przez kilka godzin.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez inter.lokutor dnia Wto 17:38, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lonely.
Pacjent
Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:42, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Halucynacja T.T
A mogło być tak pięknie..
Ej, sorry bo nie zrozumiałam. Jeśli Amber z nim rozmawiała (halucynacja), a umarła to Kutner też umarł? Tak to zrozumiałam..
A House do psychiatryka poszedł T.T
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rogo
Pacjent
Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:52, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
mariquita napisał: | Halucynacja T.T
A mogło być tak pięknie..
Ej, sorry bo nie zrozumiałam. Jeśli Amber z nim rozmawiała (halucynacja), a umarła to Kutner też umarł? Tak to zrozumiałam..
A House do psychiatryka poszedł T.T |
przeciez kutner popelnil samobojstwo?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lonely.
Pacjent
Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:00, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
łoj, musiałam pominąć T.T Z góry dzięki
A tak ogólnie to odcinek był smutny Kamera cały czas się ruszała, więc trochę dziwnie było. Wole, jak "stoi" xD Teraz wiem że warto uczyć się angielskiego, bo połowę tylko zrozumiałam..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maddy
Pacjent
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:09, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Postanowiłam, że i ja dorzucę parę groszy do tego tematu.
Pierwsza część odcinka jak już ktoś wcześniej napisał przypomniała mi "starego" House'a. Kiedy pojawił się Eugene przysłany przez Cuddy myślałam, że zejdę ze śmiechu. Późniejsza próbka stolca i telefon do House'a tylko jeszcze bardziej poprawiły mi humor.
Część druga i wyjaśnienie halucynacji. Jej.. przestraszyła mnie ta końcówka odcinka! Jako Huddzinka przeczuwałam mimo wszystko że romans House-Cuddy to rzecz zbyt piękna, aby mogla być prawdziwa. Może tak się stanie, ale będzie to pewnie na koniec House'a.
No ale cała ta historia z detoksem z Cuddy i dzień Po zwracają uwagę na to że jednak zależy Houseowi na Cuddy. Dla mnie to sprawa oczywista tak samo jak scena w biurze Lisy i jej reakcja na dziwne zachowanie Grega. Jej ręka na jego policzku i zachowanie podczas ślubu. Coś się święci.
House w psychiatryku.. obojętnie czy na odwyku czy na terapii, to jest jednak poważna sprawa i czekam z niecierpliwością jak to David Shore rozegra.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruschen
Pacjent
Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:19, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
większość z nas wiedziala ze odcinek nie bedzie mial happy endu... większość z nas wiedziala ze złe zakończenie bedzie dotyczylo Housa .. ale podejrzewam ze tak na mnie jak na wszystkich widok housa w koncowych scenach wywolal duze emocje ...... .......... ......... byl taki samotny ? zmieszany ?? bezbronny ????? zgadzam sie z Ave ze 37 minuta to kolejny geniusz Hugh .....
you've been overreacting...
to something I said?
... hehh House trzymaj sie .. no bo co tu powiedziec ... mam nadzieje ze Wilson Cuddy i reszta pomoga ... bo chyba na to zasluguje .......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ooops!
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:40, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Nadal czuję się roztrzęsiona. Będzie mi trochę brakowało tego wszystkiego... To w stylu naszych kochanych scenarzystów tak wprowadzać widza w stan błogiej głupoty. Przy okazji zgadzam się z inter.lokutor: spojlery. Ech...
Koncepcja szminki była fajna.
Popłakałam się pod koniec. To był chyba najważniejszy do tej pory dzień mojego Hałsowego/Huddzinkowego serduszka. Teraz wszystko będzie inaczej...
I przysięgam (*krzyżuje palce *), że nigdy więcej nie przeczytam spojlerów! Bo te najgorsze często się sprawdzają...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Guardian
Pacjent
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:54, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Przez większość odcinka zastanawiałem się, czy to aby na pewno jest House. Byłem zbulwersowany tym, że przez większość finałowego odcinka jest nuda. Owszem, były ciekawe sceny jak np. wtedy, gdy House powiedział Wilsonowi, że spal z Cuddy, wszystko z Chasem i Cameron, śledztwo Hałsa. Przypadek też dopisał (moment uderzenia żony/dziewczyny* w twarz - bomba). Ale nie podobało mi się to zamknięcie Cuddy i wreszcie "Jesteś zwolniony!". No a potem ostatnie 6 - 7 minut. Szok. Spędziłem je z otwartą gębą i nawet nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Szokszokszok... Genialne zakończenie sezonu, już myślałem, ze wszystko spieprzyli. I to, że Hałs nie jest z Cuddy jednak, to plus. I w ogóle. Zaskakujące i mocne zakończenie. Mam tylko jedną wątpliwość. To przemówienie House'a w końcu było naprawdę czy to tylko halucynacja?
10/10 za wyśmienite zakończenie
Spoilery sprawdziły się, czy jednak było zaskoczenie? : D
*nie chce mi się spr. [po poście ooops!]
Edit: Zapomniałem dodać, że mamy hm, powód szybkiego detoksu (o ile tak to można nazwać) House'a. : D
Edit2: No i kupka w gabinecie Cuddy ;d
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Guardian dnia Śro 16:54, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ooops!
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:59, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Guardian napisał: | To przemówienie House'a w końcu było naprawdę czy to tylko halucynacja? |
Naprawdę. Inaczej Cuddy nie wysłałaby go do psychiatryka . Poza tym pacjent walnął w twarz chyba dziewczynę, a nie żonę. Taka mała uwaga
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ooops! dnia Sob 17:20, 10 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
justykacz
Groke's smile
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 47 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:15, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
voagar napisał: | Cytat: | Jeju, jak ten serial zszedł na psy... |
A jak widzę, że ktoś pisze, że serial się zepsuł, bo właśnie nie ma Huddy, no to... no to nie wiem co powiedzieć
|
Wiem, że mój post był w większości o Huddy, ale serial zszedł na psy m. in. przez ten wątek, który rozegrali moim zdaniem fatalnie. Nie tyle fakt, że nie ma Huddy, ale sposób rozegrania tego wg mnie ma wiele do życzenia. Oprócz tego Huddy postacie wyszły z siebie patrz Chase, Foreman. Prawie zapomniana Rachel. Zapomniany wątek brata Wilsona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
łasiczka
Pacjent
Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houselandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:29, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
a ja się cieszę że Huudy sex był tylko halucynacją..
wydaje mi się że gdyby to wydarzyło się naprawdę6 seria juz nie była by tak fascynaująca.. a tak znów będziemy widzieć ich tęskne spojrzenia..
także nic na siłę ;]
odcinek genialny!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez łasiczka dnia Wto 16:40, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:35, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
o rany ten odcinek jest świetny
wątk House &Cameron był dobry z tablicą i widać że nadal potrzebuje jego rad życiowych
Wilson& House -na po prostu super jego rady o tym aby pogadał z nią są świetne
Tub bojący się pacjęta, dobre to dlaczego został lekarzem?
Końcówka odcinka jest bombowa , Uświadmomienie sobie że to była tylko halucynacja, dobre i ta minka jak już był za drzwiami tego psychiatryka . Taki przybity i przerażony.
Jeszcze jedno mała Cuddy ma jaśniejszą karnacje niż ona sama, to widać na pierwszy rzut oka
Po kolejnym obejrzenia momentu iścia Cameron do ołtarza dochodze do wniosku, że ją powinnien prowadzić House jako jej ojciec z wyboru , bo cały 5 sezon pokazuje, że za każdym razm gdy jej coś poradził ona to robiła, ładnie by wyglądali, ciekawe czy ona już wie ?
No to czekam na kolejny sezon
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez motylek dnia Wto 23:41, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Peggy
Pacjent
Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:42, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
A ja jestem załamana...Boję się, że 6ty sezon nie będzie "housowy". Poza tym odcinek uważam za świetny ale okropnie smutny i dołujący. Scena jak House sobie wszystko przypomina powala na kolana.
Nawet ślub Chase'a i Cameron nie pociesza mnie...Chyba nic nie jest w stanie. No chyba, że na początku 6tego sezonu okaże się, że 5 sezon był snem Housea xD (joke)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Retia
Pacjent
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:49, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Po obejrzeniu odcinka przez kilka minut nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Kompletny szok i zaskoczenie, finał rozegrany mistrzowsko - ukłony w stronę twórców.
Świetna gra aktorska - Hugh miał na twarzy tyle emocji, że nie sposób było się nie wzruszyć. Chwila, gdy wraz z Cuddy wkraczają do gabinetu Wilsona: bezcenna. I te szare scenerie przeplatające się z jasnymi barwami ślubu Chase'a i Cameron. Czy tylko mi ten szpital psychiatryczny skojarzył się z wyjątkowo ponurym domem dziecka? Fenomenalne, niesamowicie przemyślany odcinek.
Sama końcówka, jak już wspomniałam - miazga. Nie przeszkadzał mi nawet Kutner! Świetny tekst o historii, którą stworzył umysł Grega (So...This is the story you made up about who you are. It's a nice one. Too bad it isn't true.), chodzi to za mną cały dzień. Wszystko bardzo dosadne i po prostu mocne.
Mam też wrażenie, że zamierzeniem twórców było wprowadzenie takiej niby-radosnej atmosfery na początku. Żarty, cyniczny House, świetne teksty, uroczy Hilson - to tylko spotęgowało moment zaskoczenia, stało się brutalnym kontrastem dla późniejszych wydarzeń.
Oceniając postronnie, a nie jako zatwardziała huddziarka, bez zastanowienia daję 10/10.
No ale właśnie, tu dochodzimy do wątku Huddy, tak wyczekiwanego i ukochanego przez fanów. Jako huddzistka czuję się oszukana - jakby ktoś dał mi długo wyczekiwany prezent, a po chwili brutalnie odebrał. Szumnie zapowiadany HuS miał być spełnieniem marzeń - i rzeczywiście był, ale tylko przez krótką chwilę. Rozegrany fenomenalnie, a jednak nadal tli się we mnie zawód - nie tego chcieliśmy, prawda?
Wbrew niektórym opiniom ja jednak uważam, że to dopiero początek prawdziwego Huddy. Jakkolwiek zaślepioną i durną fanką mogę się teraz wydawać - ich wzajemną miłość (chociaż może nie do końca stereotypową, to jednak jest to pewna forma miłości) widać teraz jak na dłoni. W każdym geście, w każdym zaniepokojonym spojrzeniu, w czułym "are you okay?".Z resztą wystarczy spojrzeć na pierwsze minuty odcinka - motyw szminkowy, ten uśmiech, błądzenie dłonią po pościeli. Nigdy nie widziałam House'a tak zaangażowanego i chociaż zarówno HuS i HuK okazały się tylko imaginacją, ja wierzę że jeszcze się doczekamy.
Plusy:
- przypadek i pacjent w klinice
- podchody House'a
- Hilson
- KOŃCÓWKA (masterpiece)
- "Sterroryzuj ją"
- House, któremu faktycznie ZALEŻY (na jego pokręcony sposób)
Minusy
- HuS jednak trochę w serce kole...
(Pierwszy post, a ja już dałam upust swojej małej huddzinkowej obsesji. Mam nadzieję, że się do mnie nie zrazicie - mimo tego przesłodzenia i zaślepienia )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bluebell
Pacjent
Dołączył: 14 Lis 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:08, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
motylek napisał: |
Jeszcze jedno mała Cuddy ma jaśniejszą karnacje niż ona sama, to widać na pierwszy rzut oka
|
Chyba gdzieś ci umknęło, że Rachel nie jest biologicznym dzieckiem Cuddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Wto 17:09, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Na początku oglądałam z lekką rezerwą, ale stopniowo przekonywałam się do tego odcinka. Nie był niczym szczególnym, do wystąpienia House'a : "Przespałem się z Lisą Cuddy!".
I potem... wtedy... i... House... ale... no bo...
Gapiłam się w czarny prostokąt, kiedy 43 minuty i 47 sekund minęło i to było wszystko, na co mogłam się zdobyć. Ten szok i strach House'a... To było cholernie mocne. Do tego stopnia, że zaczęłam bać się razem z nim. I kiedy oglądałam ostatnią scenę, kiedy idzie w stronę szpitala psychiatrycznego, przeplataną ślubem Chase'a i Cameron, gdzie każdy miał kogoś obok siebie i wydawał się szczęśliwy, House wydał mi się cholernie samotny. Ale był tam Wilson, więc... Miałam nadzieję, że go przytuli, bo obaj tego potrzebowali.
Okay, powoli otrząsam się z szoku. Może uda mi się przejść do "zwyczajowego" komentarza.
Na początek Chase i Cameron. Znowu sprawa spermy, tym razem wyjaśniona i tak dalej, tylko nie bardzo rozumiem, po co w ogóle to było potrzebne, ponieważ nie wniosło nic do fabuły. Dalej jestem przekonana, że Cameron nie chce Chase'a.
Wilson był uroczy, kiedy próbował wytłumaczyć House'owi, co powinien zrobić. Przez chwilę poczułam się jak za starych, wczesnosezonowych czasów, kiedy ich przyjaźń tak niesamowicie mi się podobała. Wreszcie widzę jakieś zaangażowanie ze strony Jimmy'ego, mam nadzieję, że będzie go duużo w szóstym sezonie.
Dialog na miarę kilku wcześniejszych, może nieco bardziej udanych sezonów :
House : Czysta, trzeźwa i seksowna.
Wilson : Łał! To niesamowite. Jak zamierzasz to spieprzyć?
Pacjent... No cóż, przypadek był ciekawy, szkoda, że scenarzyści nie włożyli w niego więcej serca. To mogła być fascynująca historia, która mogła nas wciągnąć... zamiast tego była tylko ciekawa. Moim zdaniem, oczywiście.
Taub powiedział coś zabawnego... A, już wiem. Rozbroił mnie, kiedy usiadł z Chase'em do jednego stolika i przy niemal pustej stołówce powiedział "Nie ma innych stolików" .
Pacjent z kliniki, który przyszedł do biura House'a... Polubiłam go. Najpierw mnie nieco irytował, potem śmieszył, a na końcu mu współczułam. A to przecież była tylko zgaga...
Okay, poza tym nie zauważyłam niczego interesującego, albo mam chwilowy zanik pamięci. Dobra, więc piąta seria się skończyła. Zostawili nas z pytaniami, wątpliwościami i ciekawością. To zdecydowanie na plus, bo przecież o to chodziło. Co prawda przypadkiem przeczytałam gdzieś o tym, że szósta seria będzie kręcona w psychiatryku zanim obejrzałam ten odcinek, ale nie wpłynęło to na mój szok, kiedy skończyłam oglądać. To było po prostu zbyt mocne.
Scenarzyści zmierzają w stronę pokazania nam słabego, bezbronnego House'a, który nie może ufać jedynej rzeczy, której zawsze ufał - swojemu mózgowi. Czyli co, te wszystkie lata nauki, ratowania pacjentów, wymyślania żartów były na nic? Wygląda na to, że zaczął tracić wszystko, na czym mu zależało i zabawne, charakterystyczne dla niego buty jak i cała reszta House'a jest bez znaczenia. Czy będzie mógł funkcjonować, albo nawiązywać kontakt z innymi, zbywając ich złośliwymi przytykami? Czy będzie bawił się swoją piłką, grał na fortepianie, spóźniał się do pracy? Czy w ogóle będzie miał jakąś pracę? Co z nim i Wilsonem, co z Cuddy i z nowymi kaczuszkami? Nie są przecież gotowi, żeby ich zostawił. Z jednej strony wydają się być szczęśliwi sami ze sobą, co było pokazane w scenie ślubu, ale z drugiej... potrzebują House'a. A ponieważ go potrzebują, on nie może ich zostawić. Prawda?
Błagam, niech po prostu wróci, z tym swoim kompleksem rubika, z pogniecionymi koszulami, fajną laską i metaforą związaną z seksem. Niech będzie jak dawniej.
[Wiem, że mój komentarz to w dużej mierze jakieś dziwne wynurzenia, a na sam koniec te wszystkie pytania przypominają kiepski film, gdzie ktoś nieudolnie stara się podnieść napięcie, ale tak się w tej chwili czuję.]
E : A, właśnie. Wygląda na to, że scenarzyści zrobili w konia wszystkich Huddy fanów . Gratuluję im, ładnie wybrnęli.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Em. dnia Wto 17:19, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
techno
Pacjent
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:17, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Nie będę się rozpisywał, bo piszecie wiele;) Mocny odcinek, naprawdę mocny. Tak prawdę mówiąc, to oczekiwałem czegoś takiego i to dostałem. Uzależnić się od zsyntetyzowanego opioidu nie jest trudno. A ja lubię takie akcje. Akcje na granicy jawy, snu i wizji narkotycznych;) House przy okazji ćpania (inaczej tego nazwać się nie da) poszerzał swoje zdolności poznawcze. W końcu dotarł w swoim nałogu do punktu przegięcia. Rozwiązania są dwa. Albo odwyk, albo szaleństwo. Mam nadzieję, że w 6-tym sezonie dostaniemy też trochę szaleństwa;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gibos
Pacjent
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:30, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
ladyhawke napisał: |
Czuję się jakbym dostała znienacka kijem baseballowym w głowę... |
Nie tylko ty.
Cuddy mogła na ślub nie iść, ale to też nie byłoby miłe.
Ona nie mogła odwieść Housa. Jak sobie wyobrażacie pożegnanie?
Się całują- to dopiero byłoby kiepskie. Mogłaby jedynie stać i płakać, ale to byłoby za dużo moim zdaniem. Dlatego podobam i się, że odwiózł go jego prawdziwy przyjaciel.
Uważam to za jeden z lepszych ostatnio odcinków (ale ja słynę z dziwnego gustu więc...)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kowy
Pacjent
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:34, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Hmmmm... Trochę dziwny odcinek, szczerze mówiąc mam nawet problem z ocenieniem go.
1) Z pewnością ogromny plus za ciekawie ukazany przypadek. Najbardziej podobała mi się próba zahaczenia o problemy natury egzystencjalnej - ile nas w nas? Jak dla mnie pytanie na którym opierała się fabuła całego dzisiejszego odcinka. Nawet badanie substancji z kubka Cuddy, nawiązuje trochę do idei, że także uczucia są mieszanką chemiczną. Bardzo House'owe i cudnie racjonalne.
2) Co do problemu House'a nie wiem co powiedzieć. Scenarzyści posuwają się z każdą serią coraz dalej, odbierając bohaterom to, co dla nich najważniejsze. Wcześniej- utrata Amber przez Wilsona i Wilsona przez House'a. Teraz - logiczne myślenie, uczucie , jakaś nadzieja uczucia do Cuddy. Nie nadążam.
3) Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu. Mam tylko nadzieję, że kiedy zdecydują się zakończyć, będą bardziej wyrozumiali. Nie każą mu umrzeć, postradać zmysły czy stracić pracę, tylko zasłuży sobie na swoje szczęście. Wiem, że byłoby to strasznie cukierkowe i irracjonalne. Wiem, że skoro sami pracujemy na swoje szczęście House teoretycznie nie powinien zakończyć się szczęśliwie. Mimo to wierzę, że nawet taki cynik zasługuje na ludzkie potraktowanie na koniec serii.
Podsumowując, zaskoczył mnie ten odcinek. Ostatnie zakończenie serii było wstrząsające, płakałam jak nigdy, osiągnięto pointę doskonałą. Odnośnie tego odcinka mam mieszane uczucia. Był bardzo niepokojący, przemożnie smutny, jednak w mniej oczywisty sposób. Nie zagrano tym razem na najbardziej oczywistych strunach emocji (wywołująca smutek śmierć jednego z bohaterów),mimo to wywołując emocje silne. Odcinek zdecydowanie zmuszający do refleksji, bardzo mądry. To już nie ten sam radosny, prosty "House M.D." jaki oglądaliśmy na początku. Serial ewoluuje w bardzo ciekawą stronę, szkoda, że tak mało radosną. Mimo to nie mogę się doczekać kolejnych odcinków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kama
She-Devil
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:37, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Mnóstwo plusów.
+ Huddy wykorzystujące biednego staruszka do potyczki. Trochę bezduszne, ale w sumie nie OOC
+ Pirat!
+Szczęśliwy House. Uśmiechnięty śpiewający. Zakochany? Jak dla mnie – zdecydowanie. Wszystkie to podchody zwieńczone hasłem: „Myślę, że powinniśmy razem zamieszkać”. On naprawdę myślał, że to się uda.
+ Cuddy przesadzała z reakcją najpierw na poprzedni wieczór, potem na scenę balkonową House’a, bo uznała, że nie mają szans na związek. Cóż, ona nie „przeżyła” tak szczerej rozmowy (i nie tylko rozmowy) Huddy, jaką sobie zaserwował House, więc mogła mieć wątpliwości. Logiczne. Ale w chwili załamania wszystkiego była przy Housie.
+ Wilson wspierający Huddy, o ile Huddy będzie na poważnie. I wspierający House’a – bo kto niby miałby go odwieźć? Cuddy przyszła na ślub spóźniona (zakładam, że się żegnała, więc marudzenia, że olała House’a uważam za nieuzasadnione).
+ Fascynujący przypadek medyczny. Trochę dziwne rozwiązanie, ale i tak na plus. Chociaż nie wiem, czy medycznie to miało sens.
+ Fantastyczny motyw ze szminką (chociaż chyba nie tylko ja miałam nieodparte skojarzenia z Fight Clubem).
+ 13 o spermie, która poróżnia ludzi.
+ Cam używająca House’a jako białej tablicy – House właściwie porównujący Chaserona do Huddy („Opcja trzecia: wkurz go”).
+ (?) Ślub Chaserona – zaskakujący, bo nie spodziewałam się szczęśliwego (na razie przynajmniej) zakończenia.
+ House w psychiatryku – jeżeli uda się producentom potem z tego realistycznie wybrnąć, to jestem za. Mam tylko nadzieję, że mają jakiś plan na 6. sezon, a nie, że teraz zaczną kombinować dopiero.
Z minusów:
- Nikt (łącznie z House’em) się nie kapnął, że House nadal bierze vicodin; jakoś mu na słowo uwierzyli, że nie bierze.
- Kutner – niepotrzebnie chyba, Amber ze swoim świetnym komentarzem spokojnie by wystarczyła.
- Chase wychodzący w trakcie operacji!
- Ślub w tym samym czasie, co odwożenie House’a do szpitala – tani chwyt.
No i te przeklęte spoilery, które moja podświadomość (świadomość wolała inną opcję) ułożyła właśnie w podobny scenariusz. Wiem to dlatego, że się nie zdziwiłam ostatecznym rozwiązaniem. No, może trochę tym, że halucynacje zaczęły się w gabinecie Cuddy, a nie rano.
Nad tym, że HuSu nie było, ubolewam tylko trochę. Scena wyszła świetna, napięcie będzie dalej, ale a po reakcji House'a można wierzyć, że w końcu coś z tego będzie. I to zbudowane na silnych podstawach.
Poudaję, że nie czytałam spoilerów. I poważnie rozważę, czy nie przestać ich czytać. 9,5/10 (10 mają u mnie tylko 1x21 i 4x15).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Sob 10:23, 13 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gibos
Pacjent
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:08, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Kama napisał: | Mnóstwo plusów.
- Ślub w tym samym czasie, co odwożenie House’a do szpitala – tani chwyt.
|
Dla mnie skuteczny.
Ta szarość + to, że to tylko urywki
Kama napisał: | Mnóstwo plusów.
No i te przeklęte spoilery
|
Dlatego ja nigdy ich nie oglądam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gibos dnia Wto 18:17, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lol69
Pacjent
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:23, 12 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
justykacz napisał: | voagar napisał: | Cytat: | Jeju, jak ten serial zszedł na psy... |
A jak widzę, że ktoś pisze, że serial się zepsuł, bo właśnie nie ma Huddy, no to... no to nie wiem co powiedzieć
|
Wiem, że mój post był w większości o Huddy, ale serial zszedł na psy m. in. przez ten wątek, który rozegrali moim zdaniem fatalnie. Nie tyle fakt, że nie ma Huddy, ale sposób rozegrania tego wg mnie ma wiele do życzenia. Oprócz tego Huddy postacie wyszły z siebie patrz Chase, Foreman. Prawie zapomniana Rachel. Zapomniany wątek brata Wilsona. |
Chase - po odejściu od House'a przestaje nareszcie ślepo w niego patrzeć i robi się z niego chłop. Potrafi się postawić, ma swoje zdanie,a mimo to pozostał niepoprawnym romantykiem z irytującym akcentem Foreman - poczucie zbliżającej się śmierci nauczyło go, że ludzi trzeba szanować (przeprosił Cameron, z Chasem może nie są wielkimi przyjaciółmi, ale mimo ostrych słów z poprzednich sezonów, coś ich łączy). Do tego znalazł miłość - zrozumiał, że Cygan z 3 sezonu miał rację, że rodzina jest najważniejsza. Przez miłość naraził swoją pracę (a kto nie robi głupot z miłości ?), ale poza tym pozostał taki sam. Kiedy trzeba sprzeciwia się House'owi (jako jedyny z obecnej ekipy ma odpowiednio wielkie jaja) ...
Cuddy - kocha House'a, ale wątpię byś Ty chciał być z kimś kto, jest zwykłym chamidłem ...
Wilson - to dalej wspaniały przyjaciel, który zawsze chce dla House'a jak najlepiej (jak dla mnie za krótko pociągnęli wątek odejścia z pracy i cierpkich słów pod adresem Grega, ale to nie znaczy, że serial zszedł na psy. To w końcu 5 sezon, rzadko który serial da się oglądać aż tak długo).
Co do odcinka - jak dla mnie rewelacja.[ O ile szkoda mi Kutnera, a cały sezon wydaje mi się dość nierówny (pierwszy raz miałem wrażenie, że kilka odcinków to typowe zapychacze) ostatnie 3 odcinki sprawił, że zawrzałem.] Ciekawy pomysł, by porównać go z Szóstym zmysłem. Nie zgadzam się kompletnie ze zdaniem, że to nie houseowe, czy że Greg się skompromituje jako lekarz. Nie raz Cuddy udzielała mu ochrony i tym razem zrobi tak samo. Po prostu zafunduje mu urlop, a współpracownicy i tak nie mają jaj by mu coś powiedzieć + są pod wrażeniem jego talentu, itp. Zwłaszcza, że House nie jest czubkiem, a jedynie narkomanem - co było wiadomno od baaaaardzo dawna ...
Zapomniałem o Cameron - do niej ta sperma pasuje idealnie (chociaż nie jestem fanem tego wątku) ... Jej charakter nie uległ zmianie kompletnie - dalej chce zbawiać świat + ma za dużo wątpliwości ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|