Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

5x10 - "Let Them Eat Cake"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 5
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz odcinek?
1
0%
 0%  [ 0 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
4
0%
 0%  [ 0 ]
5
0%
 0%  [ 0 ]
6
2%
 2%  [ 1 ]
7
0%
 0%  [ 0 ]
8
17%
 17%  [ 7 ]
9
15%
 15%  [ 6 ]
10
64%
 64%  [ 25 ]
Wszystkich Głosów : 39

Autor Wiadomość
ania_ughr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 15:42, 04 Gru 2008    Temat postu:

Odcinek fantastyczny. Przede wszystkim duży plus za medyczny przypadek i scenę z tortem czekoladowym [House przyjął świetną metode karmienia:d]. Jednakże zszedł on na dalszy plan w wyniku perturbacji na linii House-Cuddy. Teksty Lisy były fantastyczny, aczkolwiek metoda jaką przyjęła w celu zdobycia Grega trochę do niej nie pasuje ;> W końcu ta kobieta nie ma już 16 lat:D
Fantastyczne zagranie z prostytutką/call girl czy kim by ona nie była Ostatina scena przechodzi zdecydowanie do galerii moich ulubionych w całym serialu. Taub i Kutner krzyczeli jakby uczestniczyli w "nocy wszystkich trupów"
Biurko.. .Hmmm tutaj jestem w konsternacji. Szanse, iz biurko pochodzi od Wilsona bądź House'a są wyrównane. Stawiam 50:50.
Troche bezsensowna scena z Cuddy wchodząca w najmniej odpowiednim momencie. Miałam wrażenie jakby przez chwilę do grona scenarzystów House'a dołączył ktos z "Mody na sukces". Ale moze to tylko takie głupie wrażenie. W kazdym bądź razie podskórknie czuje iz House zdecydowanie wykorzystał te 3 godziny:d Mhmmm.
Złapanie Cuddy za pierś.. bezcenne..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:41, 04 Gru 2008    Temat postu:


Doszłam do dwóch wniosków:

1111
- ta scena, gdy Cuddy idzie do Housa na końcu odcinka to postawienie kropki nad i jeśli chodzi o to, że Cuddy coś czuje do Housa Jakby, "I think we're supposed to kiss now. " to za mało;
- owa scena ma na celu przedłużenie Huddy w czasie
222222
I wiecie co, cieszę, że się wtedy nie pocałowali, bo by nie pasowało Wg mnie next HOT HUDDY KISS to albo u niej, albo u niego

I House wcale aż takim dupkiem nie był, aczkolwiek jeżeli nie zrobi czegoś w kierunki Huddy to


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 17:05, 04 Gru 2008    Temat postu:

Co jeszcze ma zrobić biedny House, żeby przekonać Was i Cuddy, że nie chce się z nią związać? Jego absolutnie wyprana z emocji mina, kiedy Cuddy się przed nim rozklejała, to za mało, prawda? Błagam, nie róbcie z niego idioty. To jest dorosły facet i jeżeli czegoś chce, zdobywa to bez trudu.

Marzę już tylko o tym, żeby Cuddy umiała się wycofać z godnością i nie dała się więcej poniżać, bo się na to patrzy z bólem.

Kiedy w odcinku pada z ust Cuddy: "Wszyscy wiedzą, że to do czegoś prowadzi", to odnoszę wrażenie, że to prztyczek w nos od scenarzystów wymierzony zatwardziałym fanatykom shipowania. Skoro House ewidentnie swobodniej czuje się z Coconut Girl, niż Cuddy wpychającej go w związek, to niech sobie będzie wolnym strzelcem. Dajcie facetowi żyć. On ma leczyć ludzi, a nie służyć uszczęśliwianiu Cuddy. "Cuddy nie zawsze dostaje to, czego chce".


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amator
Gość





PostWysłany: Czw 17:21, 04 Gru 2008    Temat postu:

Narenika napisał:
Co jeszcze ma zrobić biedny House, żeby przekonać Was i Cuddy, że nie chce się z nią związać? Jego absolutnie wyprana z emocji mina, kiedy Cuddy się przed nim rozklejała, to za mało, prawda? Błagam, nie róbcie z niego idioty. To jest dorosły facet i jeżeli czegoś chce, zdobywa to bez trudu.

Marzę już tylko o tym, żeby Cuddy umiała się wycofać z godnością i nie dała się więcej poniżać, bo się na to patrzy z bólem.

Kiedy w odcinku pada z ust Cuddy: "Wszyscy wiedzą, że to do czegoś prowadzi", to odnoszę wrażenie, że to prztyczek w nos od scenarzystów wymierzony zatwardziałym fanatykom shipowania. Skoro House ewidentnie swobodniej czuje się z Coconut Girl, niż Cuddy wpychającej go w związek, to niech sobie będzie wolnym strzelcem. Dajcie facetowi żyć. On ma leczyć ludzi, a nie służyć uszczęśliwianiu Cuddy. "Cuddy nie zawsze dostaje to, czego chce".


No więc własnie w tym sęk, że House robi różne rzeczy. Po co przylazł pociszać Cuddy po nieudanej adopcji i ją całował? Po co przyłaził pod jej dom? Po co robił akcję z szufladą? Po co chciał zwrócić swoją uwagę skoro jej nie cierpi?
House to dorosły facet? To tak się zachowują dorośli faceci?
Może i dorosły fizycznie ale emocjonalnie to ma problemy dziecka.
Z "prostytutką" nie ma nic do stracenia, nie łączą go żadne więzi emocjonale. Więc sobie z nią na luzie rozmawia. Ze Stacy też tak nie rozmawiał a ponoć ją bardzo kochał. Jeżeli coś go łączy z Cuddy to i owszem ma dylemat. I nie wie co z nim zrobić. Być może jej nie kocha, ale na pewno Cuddy nie jest mu obojętna.
Powrót do góry
tonsils_hockey
Internista
Internista


Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Czw 17:26, 04 Gru 2008    Temat postu:

Jeśli by zgodzić się z Twoją interpretacją to by znaczyło tak właściwie, że House wszystkie kobiety (poza Stacy) miał totalnie w poważaniu, bo gdyby je chciał, to by je zdobył, a o ile pamiętam, skupiał się głownie na spławianiu i dawaniu do zrozumienia, że nie jest zainteresowany. Co więcej, nigdy nie wykonał wcześniej pierwszego kroku (nawet ze Stacy). W 4 poprzednich sezonach mogliśmy się dobrze temu przyjrzeć.

Mam wrażenie, że niektóre osoby chcą na siłę robić z House'a prymitywa, który jest nieskomplikowany, mówi i robi dokładnie to co myśli i nie miewa żadnyc rozterek, a jego życie wewnętrzne właściwie nie istnieje. Ja jednak bardziej go cenię. Zresztą, po rozmowie z Taubem można wnioskować, że Housem targają jakieś uczucia z którymi nie do końca wie jak sobie poradzić, ma rozterki i jest przez to wszystko lekko przerażony. I mu się ubzdurało, że lepiej będzie jeśli nie będą razem, więc się "poświęci" i ją odepchnie, nie ma co, wymyślił, że ho ho ho. Potem jeszcze robi akcję z biurkiem - ni to przeprosiny, ni to deklaracja, że mu zależy? Bo że biurko to jego sprawa, to oczywiste. Nikt inny by na to nie wpadł. A Wilson nie znał na studiach ani Cuddy ani House'a, więc w życiu by nie wymyślił czegoś takiego, po prostu by mu to nawet nie przyszło do głowy. Bo nawet nie wiedział o istnieniu tego biurka.

Narenika - gratuluję, masz ponadprzeciętny zmysł obserwacji, skoro po 2-sekundowej scenie jesteś w stanie ocenić z kim House się czuje swobodniej. Wypowiadasz się takim tonem, jakbyś świetnie znała tok myślenia scenarzystów i ich plany - czyżby jakieś "wtyki" w Foxie którymi się nie pochwaliłaś? Jeśli tak, to gratulacje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 17:41, 04 Gru 2008    Temat postu:

Cuddy padła w 510 właśnie ofiarą tego myślenia. I jeszcze podpowiedzi Wilsona, który był zdania, że wystarczy House'a dobrze popchnąć, a sam wpadnie we właściwą łuzę. Wilson i Cuddy już kilka razy próbowali naprawiać House'a, zawsze z fatalnym skutkiem.

Być może House czuje coś więcej do Cuddy, ale sam musi zadecydować, co chce i czy w ogóle chce coś z tym dalej robić. A jeżeli nie chce, to też ma do tego prawo. Jeżeli chce jej sprawiać przyjemność, to nie znaczy, że zaraz z nią zamieszka.

Jak dla mnie shipowanie Huddy przekroczyło granice zdrowego rozsądku. Nie ważne, co robi House, co mówi, jak się zachowuje, nie ważne, co przez niego przeżywa Cuddy - ma być z nią i koniec. Miliony Huddzinek nie mogą się mylić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:47, 04 Gru 2008    Temat postu:

A od kiedy House mówi wprost o swoich uczuciach???
Od kiedy nie stara się "zdziecinnieć" wszystkiego z czym emocjonalnie nie umie sobie poradzić?

Wg mnie przesadzili z Cuddy troszeczkę, ale jej wyznanie to tez oznaka jej sily, bo mimo, ze wiedziala jaki jest House powiedziala mu to co powiedziala.
Fakt faktem, że trochę się wdarło "general hospital" do Housa, ale kurde Cuddy chyba po raz pierwszy jest w takiej sytuacji jak teraz z Housem. Kurde jest silna kobieta, dyrektorka szpitala, ale no jest te gdzies mała Cuddy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tonsils_hockey
Internista
Internista


Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Czw 17:49, 04 Gru 2008    Temat postu:

Narenika napisał:
Jak dla mnie shipowanie Huddy przekroczyło granice zdrowego rozsądku. Nie ważne, co robi House, co mówi, jak się zachowuje, nie ważne, co przez niego przeżywa Cuddy - ma być z nią i koniec. Miliony Huddzinek nie mogą się mylić.


O tym mówili producenci, widać to w scenariuszu, wynika z wypowiedzi aktorów - wszystko kręci się wokół Huddy i zmierza w tym kierunku, chociaż drogą zdecydowanie wyboistą. Poza tym nie da się ukryć, że Huddy jest najbardzo prawdopodobne i w obecnym momencie o wiele bardziej logiczne jest shipowanie Huddy niż czemukolwiek innemu i upieranie się, że "House i tak będzie z [co kto woli]" wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi.

Wyraźnie widać, że House nie wie, co ma zrobić. Za to nie można powiedzieć, że nie chce Cuddy, niczego do niej nie czuje i stara się ją spławić, bo nie jest nią zainteresowany. Było widać w odcinku. Zresztą poprzednich tak samo. House nigdy nie był dojrzały emocjonalnie, więc jego zachowanie w odcinku absolutnie mnie nie dziwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
woma
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Parts Unknown

PostWysłany: Czw 18:05, 04 Gru 2008    Temat postu:

PatKam napisał:
woma napisał:
Przepraszam czy ktoś nie widział mojego nowego, niesłychanie fascynującego, wpisu zamieszczonego gdzieś tutaj przed około dwoma godzinami???


Yyy... tam poszedł <pokazuje>

Dzięki, już go dogoniłem. Gdyby komuś moja recenzja nie pasowała, to oznaczy, że złapałem sobowtóra. Nie moja wina z góry uprzedzam.

Co do odcinka - mnóstwo małych smaczków, niestety dla mnie często po prostu niesmacznych. Biuro Cuddy na koniec odcinka wyglądało przepięknie...szkoda, że w ogóle mnie nie interesuje kto je zamówił. Największy ubaw z tej całej sytuacji na linii Cuddy-House ma Wilson, aż dziwne, że nie rzuca jakimiś 10 razy bardziej sarkastycznymi tekstami. Bo ja bym nie wytrzymał...

Nigdy specjalnie nie interesowałem się losami Cuddy... ale po tym odcinku mam jej serdecznie dość. Zachowywała się tak sztucznie, chodząc (czy też siedząc lub leżąc) przez całe 43 minuty, że w historii serialu mało mnie tak zirytował. Jej stuczny-podwieszony uśmieszek był tak....sztuczny, że dziwię się jej, że ona sama się zdziwiła zachowaniem House'a, gdy ten uznał, że ponieważ już się całowali, to "squeezing" jest kolejny na jego liście .
Dialogi między nimi świetne... ale sorry, naturalnej chemii to ja tu w ogóle nie widzę. Choć z chemii byłem słaby, więc moja opinia może być jeszcze mniej warta niż zwykle...

Aha - jedyny moment związany z Cuddy jaki mi się w tym odcinku spodobał, to gdy wychodziła z pokoju i bardzo fajnie się za nią obejrzał... Taub. Chyba będę musiał założyć kolejny bezsensowny topic shipperowy z Taubem, tym razem - Tuddy? A może Caub?

Za to bardzo podobała mi się reszta odcinka - ciastko jako lek, zakłamana pacjentka z branży fitnessowej i jej stwierdzenie, że nie chce być leczona, gdyby miało się to wiązać z dodatkowym ciałem. Taub i Kutner byli też swietni w sprawie dorabiania na boku, podobnie rewelacyjna była ich "pacjentka", ach ten jej śpiew .

I na sam koniec Trzynastka + Foreman - fajnie jest to wszystko prowadzone, choć Foreman niebezpiecznie zbliża się do postawy Wilsona i Cameron, czyli opiekowania się kimś. No najwyżej, że nie ma zamiaru/ochoty związać się z Trzynastką, po prostu ma zamiar być jej przyjacielem (ktoś o tym wcześniej tu wspomniał), wtedy jego postawa doskonale pasuje.
Dodam jeszcze, że Trzynastka wyglądała absolutnie przerewelacyjnie gdy przyszła do domu, a tam siedział już Foreman - damm!!!

I na koniec pytanie - generalnie nigdy wcześniej (znaczy się do IV sezonu) o Huntingtonie nie słyszałem, to naprawdę mniej więcej tak wygląda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez woma dnia Czw 18:07, 04 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fandorin
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilson's office
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:06, 04 Gru 2008    Temat postu:

Odcinek przeciętny jak na 5 serię, chociaż miał kilka niezłych momentów i naprawde można było się uśmiac. (np. żywa nie martwa pacjentka House'a)
Znowu wątki Cuddy/House średnio udane. Wilson dostał minutkę na antenie, co mnnie troche zdenerwowało.
Moim zdaniem, akcja serialu idzie w złą strone, atwórcy zapętlają sie w wątek romansowy. Niestety nieudolnie i bez housowego 'wdzięku i stylu'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 18:07, 04 Gru 2008    Temat postu:

justykacz napisał:
jej wyznanie to tez oznaka jej sily, bo mimo, ze wiedziala jaki jest House powiedziala mu to co powiedziala.


Wyznanie w postaci "Wszyscy wiedzą, że to do czegoś prowadzi" to jest wyznanie swoich uczuć, czy raczej zasłanianie się "innymi"?
Cuddy nie zdobyła się na szczerość wobec House'a. Prowadziła z nim rozgrywkę. Rozgrywkę typu, który ja osobiście uważam za poniżający dla inteligentnej, dojrzałej kobiety.

tonsils, właśnie o to chodzi. Zamiast oglądania odcinków - nakręcanie się spoilerami, wywiadami, doszukiwanie pewnych oznak w wypowiedziach twórców itd. Bo nie ważne, czy serial będzie miał sens, będzie ciekawy, inteligentny, intrygujący - ważne, żeby było Huddy?


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
redil
Gość





PostWysłany: Czw 18:07, 04 Gru 2008    Temat postu:

Widzę, ze dla Hudzinek trochę odcinek dołujący. Szczególnie ostatnia scena, chociaż nie do końca wiem dlaczego? Stawiam, że to był czysty przypadek. Już bardziej scena z „piersią” była gorzką pigułką do przełknięcia. No ale potem było biurko od Hous’a, więc wszystko powinno być ok. Bo nie wydaje mi się aby Wilson je sprowadził. Gdyby tak, to postąpiłby jak nieodpowiedzialny palant i wyświadczył jej „niedźwiedzią” przysługę narażając Cuddy na dodatkowe cierpienia (dając jej nadzieje, że Housowi na niej zależy). Wilson nie jest aż tak głupi i okrutny aby bawić się uczuciami Cuddy. Chyba, że ma pewność, że Housowi zależy na Cuddy.
Poza tym skąd by o nim wiedział?
Szkoda, że w komentarzach dominują te dwie smutne dla jednych, a „szczęśliwe” dla innych sceny. Bo odcinek naprawdę fajny.
Zacznijmy od scen House-Cuddy. Dawno nie było między nimi tyle fajnej wymiany zdań i zabawnych scen. Cuddy w akcji. Cuddy która podejmuję grę Housa (no więc dostosowuje się do jego poziomu). Zabawna, zdecydowana z ciętymi ripostami. Cuddy grająca w piłkę (a mnie się to szalenie podobało), wylewająca siarkowodór na dywan. House, który demoluje jej gabinet. Teksty Housa pod jej adresem. To było to co tygryski lubią najbardziej. Sama rozkosz. Sama kwintesencja ich pokręconych relacji. Do tego faktycznie nie pasuję jedynie ostatnia scena. Ale to osobny temat do gdybań.

Z innych tematów krótko:
- duet Kutner – Taub – świetny
- „13” – znoooooowu, ale jakoś mniej denerwująca
- Forman – nawet mnie nie wkurzał
- przypadek medyczny – świetny
- rozmowa Wilson-House oraz Wilson-Cuddy - jednak Wilson potrafi zdiagnozować sytuację. Szczególnie to zdanie Wislona do Housa „Będzie z tobą, chociaż twierdzisz, że tego nie chcesz”. Hmm? Wislon też przekracza granice zdrowego rozsądku
- sceny z podstawioną pacjentką – rozbrajające.

A zdanie „Wszyscy wiedzą, że to do czegoś prowadzi” można spokojnie (bez żadnego naginania) zinterpretować zupełnie inaczej. Wszyscy wiedzą tylko House udaje, że nie i opiera się (a raczej wypiera się). No cóż czasami najciemniej jest pod latarnią.
Znwu pojawia się jakaś teoria spiskowa. W innym temacie ktoś napisał, że wątek Huddy się rozwija, bo L.E.ma na to wypływ i maczała w tym palce. Teraz znowu scenarzyści chcą dać komuś nauczkę. Biedna L.E. ona zdaje się również dostała prztyczka, bo shipowała Huddy.
A to przecież sami twórcy rozwinęłi wątek Huddy, którego zadaje się w ich pierwotnym zamyśle wcale nie miało być? Bo wybranką Hosua miała być Cameron. Tylko chemii nie było. Czy jakoś tak.

BTW, to co się House naużywa to jego. W 2 sezonie widoki na pośladki Cuddy – zastrzyki. W 3 sezonie obmacywanie jej pośladków, potem obwąchiwanie jej samej. Sezon 5 – jej pierś. A ona biedna co ma z tego? Nic tylko się z nim użera.


Podsumowując. Odcinek jeszcze bardziej zagmatwał i tak pokręcone już relacje Cuddy – House. Pod względem relacji House - Cuddy – wbrew pozorom świetny. No House okazał się palantem przy okazji - mając przed sobą chętną kobietę, która gotowa była mu się oddać na środku pokoju, on……. dotyka jej piersi. Co on impotent jakiś czy co? Mógł ją wykorzystać - i skoro ma ją głeboko gdzieś - to po wszystkim dopiero olać i upokorzyć. A on dupek jakiś. Gdyby tak zrobił mialby problem (czyli Cuddy) na całe życie z głowy. A tak będzie się z nią dalej męczył i uświadamiał jej jak to nie chce z nią być i jak Cuddy nie pasuję do niego a on do niej. Ale co ja mogę wiedzieć? Jestem tylko zwykły „chłopek roztropek”.

Po dwóch nudnawych odcinkach ten wreszcie świetny. Idę oglądać jeszcze raz.


Ostatnio zmieniony przez redil dnia Czw 18:48, 04 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:18, 04 Gru 2008    Temat postu:

Redil, bedzie to niestosowne jak wyznam Ci miłośc? Choćby platoniczną?

Mysle dokładnie to samo. Dodam jeszcze, że House miał dwie okazje, żeby ją zaliczyć, wykorzystać i upokorzyc. Z żadnej nie skorzystał. I nie zrobi nic, dopóki nie bedzie pewien. A contra facum non est argumentum. Tyle w tym temacie. Z resza poczekajmy tydzien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tonsils_hockey
Internista
Internista


Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Czw 18:24, 04 Gru 2008    Temat postu:

Narenika - ich rozgrywka nie jest poniżająca, po prostu relacje między nimi to zawsze była pewnego rodzaju gra i ciężko oczekiwać, że to nagle ulegnie zmianie, zresztą ich "banter" to spora rozrywka i dla nich i dla większości widzów. Poza tym i w prawdziwym życiu ludzie raczej nie spieszą się z wyznaniami, zwłaszcza w przypadku tak skomplikowanych relacji, jakie ma House z Cuddy.

Nakręcanie się spoilerami i wywiadami to normalna rzecz - dzieje się tak w każdym serialu i taki też jest cel twórców, zawsze w wywiadach starają się podpuszczać widzów i jednocześnie nie mówić niczego konkretnego, by potem zapewnić sobie jak największą widownię.

A serial dalej jest ciekawy, inteligentny i intrygujący, moim zdaniem nie ma na co narzekać, jak na razie nie podobał mi się tylko 1 odcinek (Emancipation), który mnie znudził. Serial to wciąż House MD a nie Huddy MD i fabuła nie kręci się tylko wokół tego, więc nie może to stanowić żadnego poważnego argumentu świadczącego o tym, że serial jest słabszy. W końcu poza Huddy w odcinku było i sporo o pacjentce, a nawet dwóch (chociaż jedna udawana), sporo Tauba i Kutnera, Wilson, Foreman i 13. Jest wszystkiego po trochu, twórcy zachowują równowagę w poświęcaniu czasu postaciom - no, może poza 13, bo jej jest wszędzie pełno ostatnio i nie zanosi się na to, by miało się to zmienić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risika
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 560
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Ostróda
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:46, 04 Gru 2008    Temat postu:

Według mnie odcinek świetny. Było wszystko co lubię czyli House, Cuddy Wilson, kombinowanie, kłamstwa, nawet ciekawy przypadek, Kutner, świetne teksty, dobrze dobrany tytuł.
Gest House'a z podarunkiem biurka był niesamowicie romantyczny (Jeśli to sprawka Wilsona to jestem zdegustowana...)
Cuddy nie powinna się przejmować tą "kobietą lekkich obyczajów" bo ona nic dla niego nie znaczy i nie wiem o co takie wielkie halo że to takie straszne dla Hudzienek. Dzięki rozmowie z Taub'em widać też że House miał wyrzuty sumienia jak odrzucił Cuddy. Oni są dla siebie stworzeni...ale nie mogą być razem bo to by było dziwne...
Ciekawe czy naprawdę zamontowali pisuar zamiast klozetu xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Risika dnia Czw 19:34, 04 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
woma
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Parts Unknown

PostWysłany: Czw 18:46, 04 Gru 2008    Temat postu:

tonsils_hockey napisał:
Jest wszystkiego po trochu, twórcy zachowują równowagę w poświęcaniu czasu postaciom - no, może poza 13, bo jej jest wszędzie pełno ostatnio i nie zanosi się na to, by miało się to zmienić.

Myślę, że jeszcze w tym sezonie się to zmieni - przypuszczam, że w ten czy inny sposób Trzynastka umrze. Tylko tak mogę uzasadnić dlaczego poświęca się jej tyle czasu antenowego i dlaczego w ogóle rozpoczynano sagę z Huntingtonem. A jakoś wątpię by twórcy chcieli ciągnąć to przez kilka sezonów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achajka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:04, 04 Gru 2008    Temat postu:

Mina Tauba i Kutnera przy 'reanimacji' zmarłej pacjentki - BEZCENNA! Mało nie spadłam z krzesła, tak się trzęsłam ze śmiechu! Wiedziałam, że House is House i coś za długo nie wie o tej internetowej klinice, ale nie podejrzewałam go o coś takiego!
No i ostatnia scena całkowicie raniła moje Huddzinkowe uczucia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marts__
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:24, 04 Gru 2008    Temat postu:

cały odcinek bardzo ciekawy.
no ale najlepszy moment właśnie był,
kiedy House zaczął 'reanimację' pacjentki i mina Kutnera i Tauba.

myślałam, że wreszcie wyjaśni się sytuacja między House'm a Cuddy.
no cóż .. może w kolejnych odcinkach. ; ))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marla
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:11, 04 Gru 2008    Temat postu:

Uf, dopiero oglądnęłam!
Obok "Birthmarks" to zdecydowanie najlepszy odcinek serii!
Oby tak dalej. Komentować nie muszę, bo i tak wszystko już zostało napisane.

Ciekawi mnie tylko jedno: ile czasu House poświęcił na "ćwiczenie" reanimacji z tą blondynką


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:03, 05 Gru 2008    Temat postu:

Ufff…. Obejrzałam.
Bardzo, ale to bardzo mi się to podobało. Naprawdę.
Nie będę oryginalna:
- Zdecydowanie wątek podstawionej pacjentki, jej popisy wokalne i powstanie z martwych zaliczam do perełek. Komizm sytuacyjny nie do podrobienia, rewelacja. A wciągnięcie w ten numer większej ilości osób (Chase, Cameron) mistrzostwo. Zgadzam się z „przedpiścami”, nie będę powielać
-13+Foreman – świetne. Zarówno jej duchy przeszłości, jak i zrozumienie ze strony Foremana. Nie wiem – i prawdę mówiąc nie mam żadnych oczekiwań, - czy oni będą w przyjaźni czy bliżej. W tym odcinku było akurat, jak mi pasowało. Świetne.
- No i Huddy… Zabierałam się za ten odcinek z przeświadczeniem, że w tym temacie nastąpi koniec świata, a przynajmniej przyzwoite trzęsienie ziemi. Nic podobnego – wg mnie.
Jeżeli ktoś oczekiwał, że w tym odcinku nastąpi wielkie grande finale, nie zdawał sobie chyba sprawy z tego, że skoro House jest takim dupkiem, to nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieni się nie do poznania. Przez 4 sezony (no, prawie), zabawa w kotka i myszkę, a tu nagle taki zwrot? Eeeee…
Jeżeli ktoś oczekiwał, że huddy przestanie istnieć, to chyba nie wziął pod uwagę, że to jeden z wątków nakręcających ten serial. Oczywiście – jest to dramat (medyczny) i to jest wątkiem głównym, ale skoro weszli na teren prywatny i to dość głęboko (scenarzyści), trudno oczekiwać, że nagle zrobią zwrot o 180 stopni. Dla mnie przynajmniej nie miałoby to większego sensu.
Co do scen, sytuacji w odcinku – większość dialogów i sytuacji rozbawiła mnie szczerze, naprawdę lubię ten styl i humor.
Ktoś napisał, że Cuddy robi z siebie kogoś, kim na co dzień nie jest. Że jest przesłodzona, skapcaniała, jakaś taka „miękka”. Ale.. Jeżeli faktycznie jest zakochana? Podobno miłość ogłupia, czyż nie? A na dodatek, jak człowiek bardzo, ale to bardzo chce i na dodatek widzi (czy rzeczywiście czy też tylko sobie wmówił – nie ma znaczenia) jakieś szanse, to bardzo łatwo doda sobie dwa do dwóch i wyjdzie mu osiem.
House.. No tak.
Moja (podkreślam: moja) teoria (można podciągnąć pod „pobożne życzenie”):
Chce i to bardzo. Chce, ale jeszcze bardziej się boi. Co do sceny w pustym gabinecie: moim skromnym zdaniem House przypomina mi tu dzieciaka, któremu rodzice mówią, że naprawdę go kochają, ale on za żadne skarby nie może w to uwierzyć. I robi wszystko, by im udowodnić, że przejrzał to kłamstwo. Wystawia ich na co raz cięższe próby, wagaruje, tłucze szyby w oknach sąsiadów, podpala własny dom… I nie ma znaczenia jak bardzo będą go kochać naprawdę, on wie swoje. Tylko jeszcze nie znalazł sposobu na udowodnienie tego wszystkim naokoło. A jednocześnie rozpaczliwie pragnie, by to oni mu udowodnili, jak bardzo się myli, że zniosą wszystko, bo naprawdę go kochają. Znam takie osoby i nie zawsze są to dzieci…
Nie wiem, nie mam pojęcia, jak się to dalej potoczy, ale jego rozmowa z Taubem raczej mnie nastraja pozytywnie.
Co do wynajętej blondyny – pewnie każdy zobaczy co chce, ale wg mnie rozmawiali o świetnej zabawie, jaką mieli dzięki Kutnerowi i Tubowi. Nic więcej. Chociaż? W końcu House bywa nieobliczalny i może nie wystarczy mu testowanie Cuddy na dotychczasowych warunkach , i w końcu „podpali dom”?
Oby nie….


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huge ego, sorry
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: bocian mnie przyniósł ;-)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:17, 05 Gru 2008    Temat postu:

Zgadzam się niemal z każdą wypowiedzią Nareniki w związku z Huddy. Jestem przeciwniczką shipów, spoilerów, bo nic tak nie potrafi zepsuć następnych odcinków, jak nakręcanie samego siebie na z góry wymarzone scenariusze.

Krótko podsumowując to, co już wcześniej napisałam o odcinku: Cuddy żałośnie dziecinna i łatwa; bardzo mi się taka nie podobała... House nie zrobił nic niestosownego z panienką, Cuddy powinna być przyzwyczajona do nawyków Grega. Poza tym House nie deklarował nikomu miłości i może sobie ze szpitala wychodzić (a nie wchodzić) z kim chce...

Wczoraj po raz trzeci obejrzałam odcinek, skupiając się na wątku... biurka. I znowu się przekonałam, że bardziej na Wilsona mi to wygląda. Nie byłam tego pewna, dopóki nie obejrzałam z polskimi napisami, ale jednak moja znajomość angielskiego mnie nie zawiodła...

Biurko posiadała gdzieś tam mama Cuddy. Wilson wiedział od samego House'a, jak wyglądają plany budowlane. I nieważne, że to House zatwierdzał wszystko. Ten skupił się przecież na bidecie więc na resztę machnął ręką... A w "Birthmarks" Wilson pokazał, że to on umie takie gesty robić - kontaktować się z rodzicem przyjaciela i za plecami coś uknuć...

Nawet, jeśli się mylę i biurko jest od House'a, to do samego końca będę się upierać przy swoim.

A jeszcze cosik:
- zachowanie House'a - wybrał przelotną przygodę z panienką. Nie zrobił tego okrutnie, bezdusznie. Wręcz przeciwnie. W odcinku nie raz był zamyślony. Nawet prosto z mostu Tauba spytał o jego wrażenia z przelotnych znajomości i jak to porównuje do małżeństwa. Okropnie bił się z myślami. Analizując to, jak kształtowały się relacje międzyludzkie w życiu Grega, WCALE SIĘ NIE DZIWIĘ, że nie odważył się zrobić kroku w trwały związek z Cuddy... Ja go rozumiem.

Dobra, jeszcze jedna sprawa...
Gdy House w kostnicy krzyczy na Tauba i Kutnera... Przypomina mi się scena z filmiku o wpadkach, gdy Chase i House na siebie krzyczą i co chwilę wybuchają śmiechem. Podejrzewam, że tą scenę też musieli sporo razy dublować, bo Greg mimo to wygląda, jakby zaraz miał parsknąć niepohamowanym rotflem.

PeEs:
Damn, miało być krótko


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Huge ego, sorry dnia Pią 11:18, 05 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 11:26, 05 Gru 2008    Temat postu:

W odcinku jest dialog House'a i Wilsona, w którym Wilson dziwi się House'owi, że ten chce storpedować remont gabinetu Cuddy, skoro twierdzi, że chce się jej pozbyć z własnego. Następna scena z gabinetem, to już w pełni wyremontowany gabinet i biurko. Wydaje mi się, że House pod wpływem logiki Wilsona przyśpieszył prace.

Biurko nadal pozostaje tajemniczą tajemnicą Zależnie od pory dnia uważam, że to sprawka albo Wilsona, albo House'a.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yarpennus
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kopalni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:40, 05 Gru 2008    Temat postu:

Hehehehehehehhe Reanimacja pacjentki to jeden z najlepszych momentow calego serialu, tak glosno sie jeszcze nie smialem, az mnie brat siedzacy za plecami zbesztal

A przy scenie z biurkiem mialem niemal lzy w oczach... no a potem wyszlo jak wyszlo... Chyba to jednak House zamowil to biurko, przeciez sam mowil Wilsonowi, ze przekonal podwykonawce, ze to on jest szefem? I ciekawe, czy jest bidet


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:48, 05 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
Biurko nadal pozostaje tajemniczą tajemnicą Zależnie od pory dnia uważam, że to sprawka albo Wilsona, albo House'a.


Nie no, to akurat oczywista oczywistość - chyba nikt nie myśli, że biurko to sprawka Cameron albo Chase'a albo jakiegoś nieznanego woźnego ...

A może Twoja teoria powinna brzmieć "Chciałabym żeby to było ze strony Wilsona, ale jest tyle niezaprzeczalnych faktów, że niestety muszę dodać i House'a" ...

O odcinku, podał mi się - i nawet to chamstwo ze strony House'a nie jest w stanie zasłonić tego, że ma poważne dylematy, uczucia w stronę Cuddy. Co do innych kwestii odcinka - powinni właśnie postawić na humor, Taub - Katner, 13, Wilson, Cuddy vs House.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:00, 05 Gru 2008    Temat postu:

Huge ego, sorry

Podpisuję się rękami i nogami pod wszystkim o czym piszesz!

Co prawda wcześniej się już wypisałam na temat odcinka, ale wiele refleksji wpadło mi do głowy znacznie później.

Przekonuję się też coraz bardziej do wersji Wilsonowego biurka, który już nie raz udowodnił, że potrafi załatwić różne dziwne rzeczy w zależności od potrzeb i potrafi pogrywać z Housem.

Jeśli to jednak House - komunikat po odcinku dla mnie jest prosty (pisałam o tym wcześniej) - owszem lubię cię, ale to wszystko. Relacje pozostają na poziomie szef-podwładny.
Ona chce pocałunku, on mówi - już to przerabialiśmy. Ona myśli, że biurko jest od House'a, on w tym czasie po prostu pozwala się "dotykać" innej kobiecie. I nie waha się mieć swojego życia w tej kwestii.


Co do uczuć - rozmowa z Taubem pokazuje coś innego. Owszem House poddaje refleksji wiele rzeczy i uczuć. Widzieliśmy to w wielu odcinkach poprzednich sezonów. Nie oszczędza stwierdzeniami ani samego siebie ani współpracowników kiedy podsumowuje Cameron czy Wilsona i jego małżeństwa. Za bardzo chcemy upchać House'a w nasze schematy myślowe. On jest inny i inaczej to rozgryza. Jego stwierdzenie "Cuddy nie zawsze otrzymuje czego chce" mówi, że House jest niezależnie myślącym facetem i obojętnie kto będzie chciał mu coś wcisnąć - myśli i zrobi po swojemu.

UPS............................ Poza tym... pozdrawiam wszystkich


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 5 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin