|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
0% |
[ 0 ] |
5 |
|
0% |
[ 0 ] |
6 |
|
2% |
[ 1 ] |
7 |
|
0% |
[ 0 ] |
8 |
|
17% |
[ 7 ] |
9 |
|
15% |
[ 6 ] |
10 |
|
64% |
[ 25 ] |
|
Wszystkich Głosów : 39 |
|
Autor |
Wiadomość |
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 4:43, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ha! Sprawa biurka została nareszcie wyjaśniona. W rozmowie z Barbarą Barnett Katie Jacobs zapewniła, że biurko sprowadził dla Cuddy House.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jakby człowiek nie czytał wywiadów, to mógłby się nigdy nie dowiedzieć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:50, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Miło z jego strony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Antonio
Pacjent
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:50, 19 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek, poprawił mi humor
Cuddy-House
walka o gabinet była boska, szkoda że nie doszło do drugiego soczystego kissa, ale za to House mógł sobie potrzymać pierś Cuddy Szkoda, że w ostatniej scenie Cuddy dostała w twarz (metaforycznie oczywiście), ten jej piękny uśmiech (jak ona się pięknie uśmiecha..ehh... ) szybko znikł kiedy zobaczyła House'a z "kobietą za 3 patyki".
Wątek z 13 zaczyna mi się podobać, ale też mam nadzieję, że nie będą go ciągnąć w nieskończoność.
Chase i Cameron trochę wplątani na siłe, fakt byli potrzebni do "House surprise", ale dla mnie wielbiciela "starej bandy" było ich zupełnie za mało.
Taub i Kutner- nic dodać nic ująć, House powinien krzyknąć "mamy cię", no i zażądał swoich 50% w zyskach
Był już Cuddy kiss, teraz przyszła pora na Cuddy sex- i to ona musi przejąć inicjatywę, bo House tego nie zrobi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sandra
Student Medycyny
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:32, 06 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek. Fajnie było jak Cuddy korzystała z biura House'a. A to jak House prubował uratować "trupa". A ta mina Kutnera i Tauba+ bezcenna xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agnes_adv
Pacjent
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:45, 09 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Kama napisał: | Raczej stawiam na przypadkowość ostatniej sceny. Cuddy sobie sporo dopowiedziała. I w sumie o tyle jest to uzasadnione, że po Housie można się wielu rzeczy spodziewać. Nie wiem, czy on miał zamiar się przespać z tą prostytutką. Może wyjąsnią za tydzień. Ale w sumie najbardziej drażni, że motyw „wejścia w złym momencie i wyciągnięcia pochopnych (?) wniosków” jest żywcem wyjęty z kiepskich telenowel i zdecydowanie poniżej poziomu serialu.
Jeśli się okaże, że podejrzenia Cuddy były słuszne, to chyba zwątpię w House'a już do końca.... |
Obejrzalam ta scene i nie dopisywalam sobie do niej zadnej filozofii. Zgadzam sie, ze musiala byc przypadkowa - ot dwoje ludzi wychodzi ze szpitala po przeprowadzeniu udanego dowcipu, takie cos jakos zbliza, stad drobna zazylosc i rozbawienie. Nic wiecej. A Cuddy w tym odcinku zachowywala sie kretynsko - zupelnie nie jak ona. Te wszystkie ciete teksty robily slabe wrazenie, jakby chciala udowodnic ze jej nie zalezy podczas gdy cala soba mowila cos innego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dziaga
Endokrynolog
Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:01, 13 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Tylko co obejrzałam odcinek i będę go miło wspominać ;D
Szczególnie ostatnie sceny z Tubem i Kutnera...
haahhaha wiedziałam, że coś tu nie gra z tą ich stroną internetową i skapnełam sie o tym jak tylko Chase zaoferował swoją pomoc ;D
Ostatnio cały czas rezygnował z wszystkiego co miało związek z Housem a tu proszę, sam się zgłosił do badania ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lenka611
Pacjent
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:58, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
odcinek rewelacyjny. moze nie sam przypadek, ale wszystko co się działo w międzyczasie prawdziwa perełka;p i miny T i K.
tylko szkoda mi Cuddy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justyna;
Pacjent
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:09, 21 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A ja dzisiaj szczęśliwa zauważyłam, że wcześniej tego odcinka nie oglądałam
końcówka w prosektorium świetna
Tylko Cuddy było mi szkoda. Biedna kobieta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:59, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie odcinek super Od pierwszej chwili. House, Cuddy winda świetny dialog:
H:Jestem w windzie, nie mogę uciec.
C:Wogóle nie możesz biegać.
H:To było wredne.
Cała ta walka o gabinet i Wilson trafił w samo sedno rozmawiając z Cuddy "Ty po prostu chcesz tam być" jej mina mówiła sama za siebie nawet nie próbowała zaprzeczyć.
Przypadek medyczny ok no może ta laska trochę wkurzająca.
Taub i Kutner rewelacja odcinka
Najbardziej utkwiły mi dwie sceny:
1/ konfrontacja House- Cuddy i jej "Everybody knows it's going somewere" i ten niegrzeczny House i jego łapka
2/ ostatnia scena reanimacja niby trupa i te miny Tauba i Kutnera
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 13:01, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessica
Stażysta
Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:16, 15 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
lisek napisał: | Jak dla mnie odcinek super Od pierwszej chwili. House, Cuddy winda świetny dialog:
H:Jestem w windzie, nie mogę uciec.
C:Wogóle nie możesz biegać.
H:To było wredne.
Cała ta walka o gabinet i Wilson trafił w samo sedno rozmawiając z Cuddy "Ty po prostu chcesz tam być" jej mina mówiła sama za siebie nawet nie próbowała zaprzeczyć.
|
Dokładnie lisek zgadzam sie w 100% z Tobą
Proszę o wykrzesanie z siebie czegoś więcej niż tylko zgody ze zdaniem przedmówcy/ów/evi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adziorra
Pacjent
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:27, 19 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Narenika napisał: | I końcówka. Mam trzy koncepcje dotyczące jej:
1) House ściągnął dla Cuddy biurko, ale końcowa scena była przypadkowa.
2) Wilson ściągnął biurko Cuddy, żeby namieszać w Huddy. Końcowa scena była przypadkowa.
3) House ściągnął biurko Cuddy, specjalnie opłacił prostytutkę na znacznie dłuższy okres czasu i specjalnie przedłużał zabieranie rzeczy ze swojego gabinetu, czekając, aż Cuddy natknie się na całą scenę.
|
Oczywiście, że to House ściągnął to biurko, przecież chwalił się Wilsonowi, że on decyduje o remoncie. W dodatku Cuddy zmierzała w stronę jego gabinetu, aby mu podziękować, tylko wtedy niestety na "coś" się natknęła.
lisek napisał: | H:Jestem w windzie, nie mogę uciec.
C:Wogóle nie możesz biegać.
H:To było wredne. |
Aaaa, to o to chodziło. Ja oglądałam z napisami i przetłumaczyli to tak:
H: Jestem w windzie, nie mogę uciec.
C: W ogóle nie możesz uciekać (?)
H: To było wredne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hamber
Pacjent
Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:44, 24 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek!
Wszystkie dialogi i sceny House - Cuddy to rewelacja.
House mi zaimponował tym jak urządził gabinet dla Lisy.
Szkoda mi Cuddy w ostatniej scenie. House nie miał tego w planie...
Ale najbardziej powaliło mnie w tym odcinku coś innego.
Motyw z fałszywą pacjentką i miny Touba i Kutnera w kostnicy!!! Mistrzowstwo!!! Prawie posikałem się ze śmiechu! lol
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vesna
Student Medycyny
Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:02, 01 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
świetny odcinek , jeden z moicch ulubionych - teksty House-Cuddy fantastyczne. Cuddy flirciara, oj flirciara.... Ale sceny z zajmowaniem biura - no boskie, uśmialam się... Przy tym pacjentak - w życiu nie wpadłabym na rozwiązanie - i o to chodzi )
No i scenka ze zmartwychwstwaniem - BOMBA!!!!! Dla mnie 10 duże tłuściutkie 10 - to lubię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
miryam
Pacjent
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:26, 02 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Dobry odcinek - nareszcie, bo już zaczęłam wątpić w tę serię.
Potyczki Lisy i Grega - świetne. Swoją drogą, robi się z tego komedia romantyczna, ale z dwojga złego lepsze już to, niż tandetna sensacja z poprzedniego odcinka. Ostatnio serialowi brakowało lekkiego humoru. A żeby była równowaga, czarny humor też się pojawia. Scena w kostnicy - rewelacyjna! Zwłaszcza miny kaczuszek. Uśmiałam się do łez!
No i wreszcie trafia się naprawdę ciekawa pacjentka - zwariowana, lecz jednocześnie bardzo wiarygodna psychologicznie postać. Jej postępowanie i reakcja na diagnozę mogą oburzać, lecz jednocześnie dobrze pokazują, co media do spółki z niską samooceną robią ludziom z mózgu.
Foreman podoba mi się jako anioł stróż 13. Byłby z nich niezły duet, gdyby Panna Porcelanowa Laleczka nie psuła wszystkiego swoim brakiem talentu, tudzież mięśni mimicznych.
Za to mina Cuddy w zakończeniu porusza do głębi. Naprawdę było mi jej żal, tym bardziej, że to, co zobaczyła, zostało jak najoczywiściej ukartowane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 1:43, 03 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ogólnie - podobał mi się bardzo
Czy ktoś zauważył, że oprócz słynnej sceny w prosektorium była jeszcze jedna genialna w podobnym miejscu? Pierwsze badanie pacjentki na bieżni - aby odtworzyć warunki joggingu na mrozie - odbywało się w scenerii raczej makabrycznej - nieduża kostnica i tuż za plecami bohaterów wystające spod folii nogi nieboszczyków z "metkami"... A Kutner i Taub spokojnie stoją z beznamiętnymi minami, jakby co drugie badanie rutynowo przeprowadzało się w kostnicy, a i pacjentka równie niewzruszona biegnie sobie jak po zielonej trawce... Uwielbiam tego typu czarno-humorzaste absurdy:)
Foreman - dzisiaj zdecydowanie na plus. Nie przepadam za człowiekiem, zawsze taki sztuczny jest i sztywny jakiś, a dziś w rozmowach z Trzynastką widziałam na jego twarzy prawdziwe emocje... Ale żeby oddać mu sprawiedliwość, to muszę dodać, że w 3x08 "Whack-a-mole" też mnie zaskoczył swoimi uczuciami...
A sama Trzynastka - jej postać jakoś szczególnie mnie nie pociąga, ale już jej problem wydaje się być naprawdę istotny... Dziś to sobie uświadomiłam. Że słusznie rozwijają jej wątek. Bo to jest coś, co porusza. Z jednej strony - to banał, ale kurczę , jednak - porusza. Ta choroba naprawdę dotyka ludzi... To się naprawdę zdarza. Młoda, piękna, zdolna, inteligentna kobieta, która ciągle ma przed oczami wizję okrutnego losu, jaki ją nieuchronnie spotka, której bez przerwy coś szepcze do ucha: "nie masz wiele czasu, już niedługo nie będziesz mogła nalać sobie wody do kubka, założyć swetra, zejść ze schodów...". Ta świadomość ciążącego nad nią fatum i ta bezbronność i bezradność wobec wyroków losu... Wszyscy jej powtarzają: "musisz się z tym uporać i żyć dalej" ale... to naprawdę chyba nie jest tak proste. Perspektywa, jaką ma przed sobą Trzynastka, jest przerażająca nawet, gdy patrzy sie na to z boku, a co dopiero, gdy ktoś ma pełną świadomość, że to jest coś realnego, coś, co ze 100-procentową pewnością przydarzy się właśnie jemu w nieodległej przyszłości... To czekanie na nieuchronne... Aż ciarki mi po plecach przechodzą, gdy próbuję sobie wyobrazić, co taka osoba musi czuć. Po poprzednim odcinku sądziłam, że zamknął już jakoś ten wątek, ze Trzynastka w obliczu rychłej śmierci uświadamiająca sobie, że jednak bardzo chce żyć, przekroczy jakiś magiczny punkt, po którym inaczej spojrzy na świat i w cudowny sposób sie odmieni. Ale... w życiu nie zawsze jest tak łatwo. Rzadko kiedy spływa na ludzi "oświecenie", po którym wszystko jest już proste i łatwe, a na każde pytanie znajduje się odpowiedź. Taki punkt przełomowy to często dopiero punkt wyjścia do dalszych poszukiwań, początek kolejnej, wcale nie łatwiejszej drogi. I po raz kolejny znajduję w tym serialu jakąś prawdę o życiu, bez sztucznego upiększania... Trzynastka dalej musi mierzyć się ze swoimi demonami - tym razem tymi z przeszłości. Uświadmia sobie, że nie dość, że stanie się niesprawna i umrze młodo, to na dodatek stanie się kimś, kogo przez całe życie nienawidziła, do kogo czuła odrazę i niechęć i komu nigdy nie wybaczyła, kto był dla niej źródłem wstydu i zakłopotania, kogo nie umiała zrozumieć. Czy będzie zatem umiała wybaczyć sobie? Czy będzie umiała nie wstydzić się siebie samej i samą siebie zrozumieć? Fakt, że w poczekalni podeszła w końcu do tej pacjentki oznacza, że przełamała pewną barierę. Ale to tylko kolejny początek kolejnej drogi...
Tak, podoba mi się pomysł pokazania szerokiego wachlarza reakcji, gdy człowiek mierzy się z sytauacjami ekstremalnymi, gdy staje w obliczu spraw ostatecznych...
Tak, to super ciekawy temat, ale trochę czasu antenowego mogliby mimo wszystko przeznaczyć również dla starych Kaczątek, bo naprawdę prawie ich nie ma... No i oczywiście dla Kutnera... Choć dziś wreszcie było go ciut więcej. Ale chcem jeszcze!
House&Cuddy... Tak... Po pierwsze - broń Panie Boże scenarzystów (i nas) przed serią kissów co drugi odcinek, romantic relationshipem, domkiem z ogródkiem i piątką dzieci w wykonaniu tej pary;) Te niedopowiedzenia między nimi, napięcie, spojrzenia, słowne przepychanki są przecież duuuużo ciekawsze niż "i żyli długo i szczęśliwie". W prawdziwym życiu zapewne życzylibyśmy Gregowi i Lisie wielkiej spełnionej miłości aż po grób, ale ponieważ to wszystko widzimy jedynie na szklanym ekranie, to ja osobiście wolę oglądać serial-nie-o-miłości. Chociaż o skomplikowanych, pogmatwanych relacjach międzyludzkich - już tak. Siła tego serialu polega na tym, że jedną sceną, jednym wymownym spojrzeniem genialnego Hugh, potrafią pokazać - ale bynajmniej nie podać "na tacy", a zasugerować, niejednoznacznie podpowiedzeć - jakąś głębszą myśl, jakąś prawdę dotyczącą natury człowieka, która zostaje w głowie i często "każe" nam nad sobą porozmyślać i to przez czas odwrotnie proporcjonalny do czasu trwania danej sceny... Bo House + historie pozostałych bohaterów to cudowne studium ludzkiej natury. A zatem zbyt dużo dosłowności może zabić ten serial. I mam poczucie, że Cuddy się w tym odcinku niebezpiecznie o tę dosłowność otarła. I nie chodzi o samo jej uczucie do House'a, tylko o sposób jego wyrażania... Bo przecież widzieliśmy wielkie emocje miedzy Housem i Stacy i wówczas było to - według mnie - pięknie pokazane... Był w tym jakiś dramatyzm, powaga, trudne wybory, ból, mierzenie się z przeszłością... A tu Cuddy się nam "rozsypała", wymiękła totalnie i to w sposób niepasujący do tej postaci. Z jednej strony - no coż, kobiety są emocjonalne i Cuddy teoretycznie miała prawo tak zareagować na house'owe "pocieszanie", zwłaszcza, że House jak na siebie pocieszył ją dość wylewnie;) Ale my aż tak emocjonalnej Cuddy nie znamy i to nie jest Cuddy, która - nawet bez wchodzenia w głębsze z nim relacje - dobrze 'współbrzmi" z Gregiem. Oni dwoje się dogadują, bo Cuddy jest twarda, zdecydowana, ma cięty język, nie daje sie się zwodzić tekstom House'a, nie boi się go i choć potrafi go zrozumieć, to nie narzuca się ze swoją zbyt uczuciową psychoanalizą, nie rozczula się nad nim... A tu nagle Cuddy przyjmuje postawę w stylu "och, kochany, weż mnie w swe ramiona i pocałuj czule...!" . Na miejscu Grega też trochę bym się przeraziła No i ta jej cała "zabawa" ze wspólnym gabinetem - sama nie wiem, co o tym myśleć... Bo z jednej strony wydają się to być ich gierki w starym dobrym stylu i oczywiście ogląda się to całkiem wesoło, ale z drugiej - mam wrażenie, że Cuddy przekroczyła pewną niebezpieczną granicę i zeszła do poziomu House'a, czyli mieliśmy dwoje siedmiolatków - chłopiec ciągnie koleżankę za warkoczyki, a ona mu chowa piórnik... Jedno takie dziecko nauczyliśmy sie tolerować, śmieszy nas ono i nawet nieco rozczula, ale drugie - i to w postaci jak dotąd charakternej, odpowiedzialnej babki z klasą, dyrektor szpitala - to już chyba lekkie przegięcie... Ja wiem, miłość ogłupia. Ale taka Cuddy mi sie nie podoba. Jeśli tak miałaby wyglądać ich relacja, to ja stanowczo protestuję. A House - cóż... Jest sobą. Cuddy zawsze mu sie podobała, ale gdy sprawy zaszły trochę dalej - przestraszył się. I teraz się zastanawia. Mam dwie teorie na temat tego nad czym sie tak zastanawia:
1) Co tak naprawdę czuje do Cuddy - czy to jest prawdziwe i poważne, czy to tylko to odwieczne zaurocznie między nimi, które z jego strony nie przerodzi się w nic więcej. Bo on nie chce jej skrzywdzić. Siebie też nie. Ale jestem przekonana, że jej też nie. Zdaje sobie sprawę z tego, jakie uczucia w niej obudził i nawet jeśli się tego przestraszył, to nie powiedział jej perfidnie "spadaj", czuje pewną odpowiedzialność za zaistniałą sytuację między nimi. Jest cała sprawą wyraźnie zmieszany... Co swoją drogą jest urocze:) Poza tym House potrafi potraktować kobietę przedmiotowo, a Cuddy nie potraktował w ten sposób, choć mógł namacać się jej pupy do woli;) i potem udawać, że nic się nie stało. Nie wiem czy bał się o uczucia Cuddy, czy o swoje, ale czy tak czy inaczej to generalnie dobry znak, bo to znaczy, że uczucia posiada i że bierze je pod uwagę. A ponadto sądzę, że świadczy to o tym, że darzy Cuddy szacunkiem.
2) Druga kwestia, która może House'owi po głowie krążyć to - jeżeli czuje do Cuddy coś poważniejszego - czy angażować się w związek, czy nie, bo - po pierwsze - to jego szefowa, po drugie - boi się rozstania po historii ze Stacy, po trzecie - nie chce skrzywdzić Cuddy, tak jak nie chciał skrzywdzić Stacy; bo myślę, że wtedy to nie była tylko wymówka, on ma świadomość tego, iż jest trudnym człowiekiem i nie chce unieszczęśliwiać kogoś, na kim mu zależy...
O - i to jest właśnie cudowne - że można tak się razem z Housem pozastanawiać, co on tam czuje i myśli, ale na tym - mam nadzieję - poprzestaniemy... Cuddy się wprawdzie właściwie zdeklarowała co do swoich uczuć względem Grega, ale naprawdę z większą przyjemnością będę obserwować, jak oni się nadal będą zastanawiać, rozmawiać, droczyć, żartować, rzucać sobie niejednoznaczne uwagi i spojrzenia itp., bo to co niedopowiedziane jest najpiękniejsze i najbardziej ciekawe...
A w kwestii osobliwej reakcji House'a na wyznanie Cuddy... chodzi mi o akcję z jej biustem [jak jest 'kiss', to może niech będzie 'touch'?] mam następujące koncepcje:
1) House skłania się ku "wersji", że związek z Cuddy nie jest najlepszym pomysłem, choć jednak coś do niej czuje, ale nie chce się do tego przyznać i przez takie idiotyczne zachowanie chce stworzyć naturalny dystans między nimi, chce Cuddy do siebie zniechęcić;
2) Jest przekonany, że nic do niej nie czuje i w typowy dla siebie sposób po prostu się bawi, wydurnia i chce zbulwersować innych (a dokładniej - inną )
3) Kocha ją szaleńczo, ale absolutnie nie umie sie do tego przed sobą (a co dopiero przed nią!) przyznać i chcąc zmaskować swoje uczucia reaguje w najbardziej idiotyczny, ale jednak charakterystyczny dla siebie sposób.
Bez względu na motywy, jego reakcja była nieco zaskakująca... I osobiście nie zazdroszczę Cuddy tej sytuacji. Ona tu się spodziewa romantycznych uniesień, a jej "ukochany" (choć może powinnam napisać to określenie bez cudzysłowia...?) cap ją... za pierś. A jednak potrafi potraktować ją przedmiotowo...
W kwestii biurka... Prawdę powiedziawszy podejrzewałabym o nie Wilsona, zwłaszcza, że tak bardzo chce H i C ze sobą zeswatać, ale skoro jakiś scenarzysta, czy inny reżyser twierdzi, że to House, to jestem lekko zdziwiona i nie wiem, co o tym myśleć... Nie podejrzewałabym Grega o to. No chyba, że oni faktycznie na tym biurku kiedyś... To by dużo wyjaśniało;D I w ogóle zaskoczona jestem, że w tym gabinecie wszystko bylo na swoim miejscu (poza sedesem oczywiście;D), bo gdy usłyszałam, że to House wszystko tam zatwierdza, to już oczami wyobraźni zobaczyłam, jak nasz doktorek przekonuje faceta od remontu, że doktor Cuddy jest w stanie skupić się wyłacznie w pomieszczeniu, w którym na ścianach są namalowane różowe skrzydlate krowy, fotel musi być w kształcie rakiety kosmicznej, w każdym rogu pokoju musi stać klatka z dwiema zielonymi gadającymi papugami, a na biurku koniecznie trzeba ustawić jej bogatą kolekcję wibratorówD Wiem, odbiło mi, ale taką mniej więcej miałam wizję;D lol
Właśnie przeczytałam sobie w oryginale rozmowę House'a z Taubem o jego zdradzie i doszłam do smutnych dla Huddy wniosków. Tzn. ja osobiście cieszę się, że House nie rzuci się na Cuddy wyznając jej dozgonną miłość, ale tak generalnie wydżwięk to ma to jakiś smutny i znów ukazuje pesymistyczne podejście House'a do związków międzyludzkich. Otóż Taub mówi House'owi, że gdy zdradzał żonę, w głębi duszy był nieszczęśliwy. A House mu na to:
"You weren't miserable. You gave something away to make a relationship work. You rationalize that you're getting something back".
Czyli House uważa, że w stałym związku niczego się nie dostaje, nie ma z tego przyjemności, korzyści, a nawet przeciwnie - trzeba coś oddać, trzeba zrezygnować z frajdy, jakie dają chwilowe znajomości i żyć jedynie złudzeniami. Następnie po wymianie kilku kolejnych zdań, niby w odniesieniu do spraw medycznych, House mówi: "Cuddy doesn't always get what she wants". A jest to już po jej wyznaniach w "scenie z piersią". No kurcze, jakby House mówił, że rezygnuje z bliższych zażyłości z Cuddy... I smutne w tym jest nie to, że jego uczucie nie jest dość silne, ale to, że może i coś do niej czuje, ale ma głębokie przekonanie, że związek z drugim człowiekiem to tortura, więc lepiej od tego uciec, i zamiast przytulić bliską osobę, lepiej zgrywać wariata i obmacywać jej piersi... No i zaraz mamy potwierdzenie jego słów - wchodzi w bezpieczny - bo trzygodzinny - "związek" z "cudownie zmartwychwstałą" blondyną... No ale jak na siebie, to patrząc na ostatnie odcinki, House w sumie "osiągnął" dużo - dał się ponieść emocjom i pocałował Cuddy; potem gdy pojechał pod jej dom i był tak blisko naciśnięcia dzwonka; i w ogóle to, że przez tyle czasu rozważał tę możliwość "shippowania" z Cuddy... Zresztą, jak przypuszczam, nic nie jest przecież skończone, zobaczymy jeszcze wiele huddystycznych scen, bo pomimo braku deklaracji ze strony Grega, to coś co jest między nimi nie zniknie z dnia na dzień i nadal będzie sobie wesoło iskrzyć I o to chodzi:)
Jeszcze o jedną kwestię chciałabym "zahaczyć", ale to już jutro, bo dziś padam ze zmęczenia... Good night:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Sob 1:56, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
miryam
Pacjent
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:57, 03 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Czerwono - Zielona, bez obaw! Nawet, jeśli Cuddy i House zostaną parą, nie będzie żadnego "długo i szczęśliwie" - nie, wtedy to dopiero zacznie się prawdziwy dramat.
Naprawdę, wiem, co mówię.
Co do zachowania Cuddy, to już dawno wyszła z roli twardej, zimnej profesjonalistki. Jej zachowanie w stosunku do kobiet w ciąży i małych dzieci już dawno przestało być profesjonalne. Nie wiem, czy jest szaleńczo zakochana w Gregu, ale widać, że ma już dosyć samotności - na tyle, by zaakceptować najfajniejszego faceta, jakiego zna, takim, jakim jest. Może to żałosne, taka desperacja, ale bardzo ludzkie. On natomiast prawdopodobnie coś do niej czuje, lecz ukrywa to z powodów, które wymieniłaś. Szefowa pragnąca stałego związku - podwójny koszmar!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hamber
Pacjent
Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:25, 04 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Czerwono - Zielona Ale się rozpisałaś!!! )))))
Taka informacja jest w tym temacie bardzo zbyteczna, nie odnosi się do odcinka, a przecież każdy widzi, że Czerwono-Zielona napisała długiego posta. /willanka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:01, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
To moja ulubiona pacjentka z 5 sezonu. Bardzo się z nią utożsamiam i bardzo mi się podoba cały przypadek, chociaż mam wrażenie, że mógł dostać więcej czasu. Nie podoba mi ilość czasu, jaki poświęcono 14, bo jest to najzwyklej w świecie nudne. Plus, uważam za okropne to, że 13 jako jedyna postać, nie licząc House'a, dostała swój flashback. Dochodzi do tego nagła zmiana "zostawcie mnie, nie chcę o niczym gadać" w przypominanie o jej umieraniu co 40 sekund.
Huddy w tym odcinku się strasznie fajnie ogląda, bo postacie, do 30 minuty, zachowują się BARDZO naturalnie i tak, jak powinny się zachować w takiej sytuacji. Jedyny problem to to, że wprowadzka Cuddy do gabinetu House'a to tylko ściema dla bycia bliżej niego, nie konieczność. To do niej nie pasuje. Nie pasuje też do niej to, że nagle postanawia, że chce o niego powalczyć, chociaż wcześniej była prawie całkiem obojętna w tej kwestii, a to on się starał i miał "wyruszać na łowy". Scenarzyści całkiem odwrócili sytuację w tym odcinku, na taką, która nie ma sensu ani korzeni - gdyby miała, pewnie nie lubiłabym Cuddy przez te wszystkie lata.
Scena w pustym gabinecie jest strasznie smutna. Cuddy otwiera się przed House'm (już zostawmy fakt, że jej nagłe zakochanie się jest bez sensu), proponuje nawet, że powinni się pocałować, a on ją upokarza w okropny sposób. W tym momencie zachodzi do całkowitego zaprzeczenia całego obrazu Cuddy w oczach House'a, mam na myśli ten obraz, który sobie wykreowałam: że mimo seksualnych żarcików on tak naprawdę ją szanuje, gdy dochodzi do poważnych spraw: jest jego lekarzem i sam jej kiedyś powiedział, że nie jest idiotką, oraz często ją wspierał. Ba, nawet kilka odcinków temu w końcu przyznał, że sądzi, że byłaby dobrą mamą.
Tu okazuje jej, chwytając ją za pierś, że odrzuca możliwość ich potencjalnego związku, a jej uczucia nic dla niego nie znaczą. Nie jestem w stanie nawet tego zrzucić na panikę. To po prostu obrzydliwe, całkiem nieHousowe zachowanie.
Same goes with Coconut Girl. Gdyby naprawdę myślał o Cuddy, nie przespałby się z prostytutką, albo przynajmniej nie miałby takiej radochy i zrobił to "na smutno".
Chociaż z następnego odcinka by wynikało, że biurko to prezent na przeprosiny i miał jeszcze nadzieję na happy end. Wtedy też prostytutka nie pasuje.
Widać, że zostało to zrobione tylko po to, żeby ucieszyć fanów Huddy, a potem wszystko popsuć i nie doprowadzić do zejścia się.
Ogólnie, odcinek zapamiętałam lepiej, bo wtedy jeszcze nie zdałam sobie sprawy, że to tutaj wszystko sie zawaliło.
Ale to i tak najlepszy przypadek i pacjentka 5 sezonu.
Btw, to chyba od tego odcinka zaczęłam je komentować na forum W sensie, regularnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jlk
Pediatra
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:30, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Odcinek w porządku, gdyby nie dwa potężne minusy:
- House/Cuddy w 5x06, 5x07 nie było złe. Nie shippuję ich, ale poprowadzili ten wątek porządku. A w tym odcinku Huddy zrobiło się bardzo denerwujące (bardziej niż w 5x09, które też mi się pod tym względem nie spodobało. i nie tylko pod tym, niestety). Nie kupiłam tego, że Cuddy nagle zgłupiała i zaczęła ganiać za House'm. Dobra, w końcówce poprzedniego odcinka mogła pomyśleć, że House chciałby związku itp., ale mimo wszystko - nagle twarda, poważna kobieta cofnęła się w rozwoju? A samo złapanie za cycek nawet mnie nie zaskoczyło po tym, jak wywalała swój dekolt House'owi w twarz parę minut wcześniej. Odpowiedzialni za ten cały cyrk (nie wiem, kogo winić - scenarzystów, reżysera, aktorkę?) chyba zwariowali. To było po prostu bolesne do oglądania. Bolesne w sensie bardzo negatywnym.
- 14 - wątek do przewinięcia.
Plusy:
+ What else floats in water? Tak, jestem łatwa, wystarczy jedno nawiązanie do MP (a właściwie to były dwa C: ) i wybaczę wszystko
+ Taub, Kutner i boob lady
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:03, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
jlk napisał: | Odpowiedzialni za ten cały cyrk (nie wiem, kogo winić - scenarzystów, reżysera, aktorkę?) |
Niestety, nie mogę powiedzieć, że Lisa jest bez winy. Ta charakterystyczna mowa ciała aż mnie zamurowała i skłoniła do udawania, że nie widzę.
Ale moim zdaniem to w największej części scenariuszowy nonsens, nie trzymający się kupy. W tym odcinku zaprzeczyli sobie, i to kilka razy. Akcji z odcinka samej sobie, akcji z wcześniejszych odcinków i potem przy późniejszych.
W ogóle się zdziwiłam, bo założyłam sobie w zeszłym roku tendencję, że 5 sezon się poprawiał, a teraz wprost przeciwnie - o ile do 5x08 wszystko mi się podobało, teraz nie mogę się zmusić do Joy to the world. Painless też nie mam ochoty sobie przypominać, Big Baby wydaje mi się być wyjątkiem w tym spadającym poziomie, ale z kolei The Greater Good też mnie nie ciągnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Pią 19:04, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vogue.
Pacjent
Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:33, 03 Cze 2010 Temat postu: Re: 5x10 - "Let Them Eat Cake" |
|
|
Przypadek medyczny według mnie bardzo nudny. Odcinek ratuje Huddy, chociaż ostatnia scena bardzo smutna, a już miałam nadzieję...
House i dziewczyna udająca martwą - mistrzostwo . To było pięknie, nieźle ich załatwił .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alumfelga
Jazda Próbna
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: D.G. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:10, 08 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
W tym odcinku podobał mi się Wilson: najpierw trafnie odczytał działania Cuddy, a potem House'a; zdaje się też, że powstrzymał swojego przyjaciela od zrobienia Cuddy najbardziej pokręconego gabinetu, jaki zdołałby sobie wyobrazić
A wszystko to przez ostatniego pacjenta i nie mam na myśli zniszczeń, jakich dokonał, a raczej to, jak swoją akcją najwyraźniej zadziałał na Cuddy; nie znajduję innego wyjaśnienia na nagłe jej postanowienie ciągłego bycia przy Housie - jednakże, widząc, jak strasznie pani dziekan przeżywała uczynienie House'a jednym z zakładników, jestem skłonna to kupić.
House za to był wyraźnie zagubiony i nie wiedział, co z tym fantem zrobić, zaczął więc robić to, co zawsze mu wychodzi, czyli bawić się w gierki, zatraciwszy gdzieś po drodze granicę. Ale "skoro ona może, to ja też"; dopiero Wilson zniszczył mu zabawę, kilkoma słowami prawdy każąc zastanowić się na poważnie i powziąć jakąś decyzję. Cuddy również mu nie ułatwiała, wręcz przeciwnie, stawała się coraz bardziej irytująca i trudno mi się nie zgodzić z tym zdaniem:
jlk napisał: | A samo złapanie za cycek nawet mnie nie zaskoczyło po tym, jak wywalała swój dekolt House'owi w twarz parę minut wcześniej. |
Czy House naprawdę brał pod uwagę związek z Cuddy? Tak, świadczy o tym rozmowa z Taubem. Lecz kiedy przyszedł moment konfrontacji...
Dziesiątki razy oglądałam tę scenę, próbując odczytać emocje i uczucia House'a z jego twarzy i głosu. I wciąż nie jestem pewna, czy odczytałam je poprawnie. Wejście do gabinetu i początkowe słowa to sprawdzenie teorii i czekanie na reakcję - potwierdzenie lub zaprzeczenie. House zdecydował więc, że gdy upewni się, że gierki Cuddy to zaloty, odepchnie ją; stąd chamskie i skądinąd nie pasujące do House'a złapanie za pierś - House szanuje Cuddy (pomaga jej z zastrzykami, dotrzymuje tajemnicy, nie chce, by miała kłopoty w odcinku z pilotką) i ma poczucie winy, że tak ją w tym momencie traktuje, ale woli to od poważnej rozmowy o swoich uczuciach i obawach. Bo moim zdaniem Cuddy podoba się House'owi na zasadzie zakazanego owocu: słowne gierki, przepychanki, wzajemne złośliwości są OK, koleżeńskie wsparcie też może od niego otrzymać, ale poważny związek - nie, tego nie widzę, przynajmniej na tym etapie. Za dużo może stracić: swoją niezależność, dobrą relację z Cuddy, duża możliwość zranienia. I chyba House też do tego doszedł. Płomienny romans skończyłby się równie gwałtownie, jakby się zaczął, a House zdaje się nie chce ani zostać skrzywdzonym, ani samemu skrzywdzić - bo do Cuddy ma szacunek. Pozostaje mu tylko pożegnalne, tęskne spojrzenie w jej dekolt - "mogłem je mieć" - i próba przeprosin, a może poprawienia Cuddy nastroju: sprowadzenie biurka. Tyle że ona chyba za dużo sobie o tym pomyślała, sądząc po tym, jaka była ucieszona. To Wilson był w tym odcinku mistrzem interpretowania
Tak poza tym, świetnie dostał wymyślony wątek z poradnią internetową. Tylko Kutner mógłby zrobić coś takiego wierząc, że House nigdy się o tym nie dowie. Ryzykant House postanowił dać mu nauczkę jak za starych czasów - uwielbiam jego akcje typu podanie stażystkom słownika i "podpowiedzenie" złej litery albo przegonienie Tauba po kostnicy z rakietą do squash'a Taubowi zresztą też się należało, po niecnym szantażu. To się House'owi udało. A jego oczy, kiedy mówił "Slowly. And painfully"...
Dycha
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|