|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile punktów oceniasz odcinek? |
1 |
|
1% |
[ 1 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
0% |
[ 0 ] |
5 |
|
3% |
[ 2 ] |
6 |
|
7% |
[ 4 ] |
7 |
|
7% |
[ 4 ] |
8 |
|
29% |
[ 15 ] |
9 |
|
21% |
[ 11 ] |
10 |
|
27% |
[ 14 ] |
|
Wszystkich Głosów : 51 |
|
Autor |
Wiadomość |
Ayame
Pacjent
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siemianowice Śl. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:40, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nareszcie obejrzałam z porządnymi polskimi napisami, warto było zaczekać.
Ale cóż. Przypadek podobał mi się średnio - przypominał mi tę bizneswoman, która się udchudzała wymiotnicą, chyba z 1 sezonu. No i trąd też już był. Pokazało się tylko, jak bardzo 13stce zależy na przeżyciu jak najlepiej własnego życia. I przyznała się otwarcie przed pacjentką, że ma Huntingtona.
Podobało mi się, jak Cuddy zabrała House'owi pilota i oczywiście 'poradnia małżeńska' .
Wiedziałam, że sprawa Wilson/House nie rozwiąże się w jednym odcinku, ale mimo wszystko zszokowała mnie ta ich ostatnia rozmowa w gabinecie Wilsona. House, który przeprasza i jest mu naprawdę przykro i Wilson, który stwierdza, że to nie przez Amber się rozstają, a dlatego, że ma go już dosyć. I że nigdy nie byli przyjaciółmi. Co się w tej wombaciej główce uroiło?! Biedny House! Zdenerwowałam się na Wilsona, nie chcę, żeby się nagle zmieniał w bezwzględnego i nieczułego typa, który dba tylko o siebie.
O, i Wameronkowa rozmowa na otarcie łez. 'Będę za tobą tęsknić' .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
221339
Pacjent
Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:38, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Wielkie UUUuuu! 13 ma osobowość! Coś, czego nawet śladów nie było widać w IV serii (i o co miałem pretensje, postać z takim potencjałem w ogóle go nie wykorzystywała), w pierwszym odcinku piątej nagle rozkwita (i zaczyna wykorzystywać wspomniany potencjał). Inna sprawa, że scenarzyści trochę poszli na łatwiznę... 13 = nowa Cameron, Taub = ewidentnie nowy Foreman (tylko w nieco inny sposób... mniej konfrontacyjny, bardziej cyniczny, me like it), Kutner =... yy... Kutnera prawie w ogóle w 5x01 nie było. W 4 serii, w miejscach gdzie faktycznie jakaś osobowość nowych ducklingsów się pojawiała, scenarzyści wyawali się starać właśnie nie robić po prostu nowych starych asystentów. Natomiast w pierwszym odcinku 5 serii cały czas widziałem po prostu podrasowanych i nieco zmodyfikowanych Cameron i Foremana. To jest ewidentne pójście na łatwiznę i zgłaszam protest.
I coś FATALNEGO stało się z włosami! House wygląda jakby zaczął się żelować (ja pamiętam te obleśne ni-to-loczki-ni-to-sroczki z chyba jeszcze 2 serii na jego głowie, one pasowały!), a Cameron wyglądała po prostu strasznie w pewnej chwili (moment, kiedy rozmawiała z Wilsonem, jakoś tak jej się fatalnie potargały te włosy, dając bardzo brzydki efekt), stanowczo marne uczesanie.
Co zaś do samej fabuły... nigdy nie potrafię się zdecydować jakiego House'a lubię bardziej. Tego z I, drugiej połowy III i IV serii (bardziej zabawny, bardziej ludzki, mniej dupkowaty), czy tego z II, pierwszej połowy III i z ostatniego odcinka (bardziej mroczny, introwertyczny, nieprzyjemny do granic możliwości, dupek że się go chce czasami strzelić w twarz (vide teksty do 13 i Wilsona...)). Ten pierwszy jest zabawniejszy i przyjemniej się go ogląda, ten drugi jest bardziej interesujący, nieserialowy i wywołuje więcej emocji. W sumie pierwszy odcinek jeszcze nie przesądza w jakim stylu będzie reszta serii, może pójść w obie strony (heh... to by się 13 spodobało, wink, wink Ech... House by się zaśmiał ).
Cytat: | House, który przeprasza i jest mu naprawdę przykro i Wilson, który stwierdza, że to nie przez Amber się rozstają, a dlatego, że ma go już dosyć. I że nigdy nie byli przyjaciółmi. Co się w tej wombaciej główce uroiło?! Biedny House! Zdenerwowałam się na Wilsona, nie chcę, żeby się nagle zmieniał w bezwzględnego i nieczułego typa, który dba tylko o siebie |
Co Ty gadasz? Wilson ma 100% prawo do zachowania się w ten sposób! House jest dupkiem, przyjaźń House'a z Wilsonem to był przez te wszystkie lata ewidentny interes jednostronny! House bierze, Wilson daje, nigdy w drugą stronę. No i House przez cały czas robi wszystko, żeby ułatwić Wilsonowi odejście. Poza tym... bezwzględny i nieczuły typ, który dba tylko o siebie... jesteś pewna, że nie pomylił Ci się Wilson z Housem? :>
No i House'owi nie jest przykro w taki sposób, jak Tobie, mnie, czy Wilsonowi byłoby przykro. House jest przerażony, że zostanie sam - może. House potrafi zrozumieć irracjonalne połączenie śmierci Amber z jego winą - może. Ale nie jest mu przykro. Poza tym i tak Wilsonowi nie chodziło najwyraźniej o śmierć Amber, tylko o znacznie więcej, a śmierć CB to był tylko katalizator.
Cytat: | P.S. Przy okazji witam wszystkich. Zarejestrowałem się jakiś czas temu, ale odezwać się dopiero postanowiłem teraz, przy okazji premiery s5 |
Heh, cześć Przygotuj się na bycie zdominowanym, stosunek kobiet do mężczyzn na tym forum jest jak jakieś 14 do 1
Cytat: | super wyszło ujęcie gdy hilson siedzi na kanapie. |
Nie macie poczucia jakiegoś niewykorzystania tej sceny? Tam się bardzo niewiele działo, to był fajny materiał na parodię wizyty małżeńskiej w poradni (tak jak stosunki House'a i CB były w pewnej chwili super-arcy-zabawną parodią rozwiedzionego małżeństwa, to było fantastyczne), a tam prawie nic się nie stało, 4 zdania i po wszystkim... Mi się wydaje, że ta scena była raczej po to, żeby zrobić z niej fajnego screena.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez 221339 dnia Pią 11:04, 19 Wrz 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ave
Dzida Kutnera
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 7239
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z sypialni Wilsona Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:50, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
robo45 napisał: | eee, lipa. oby to byla pojedyncza "wtopa". mam nadzieje ze to nie jest zapowiedz i poczatek przeobrazenia serialu z komediowo-dramatycznego w lzawa opowiastke o przyjazni. powialo nuda i moze z raz lekko uniosly sie moje kaciki ust |
Przecież po ostatnich odcinkach 4 serii wiadomo było , że w kolejnych tematem numer jeden będą relacje House-Wilson.
Przypadek medyczny stał się sprawą drugorzędną. W zasadzie tak jakby byłby tylko małym przypadkiem z przychodni
Wydaje mi się , że nie ma co robić tragedii. Raz na jakiś czas odcinek może mieć nieco inną formę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anagda
Pediatra
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 797
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:03, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Raz na jakiś czas i tak. Ale jak i w następnym odcinku męczennictwo Wilsona będzie zajmowało 3/4 czasu serialowego, no to sorry... Ale coś mi tu nie pasuje...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mysle-szerzej
Stomatolog
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 927
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rumia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:18, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
odcinek nie był aż taki dobry jak się tego spodziewałam ale był niezły szczególnie końcówka i oczywiście te gierki Cuddy.. mistrzowskie były trochę szkoda że Willson odszedł ale myślę że jeszcze wróci..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuki
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Wrz 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:52, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Najsmutniejszy odcinek, jaki widziałam. Gorszy nawet od Wilson's heart. Nie... Ja nie mam siły tego komentować. Po prostu się popłakałam pod koniec...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agulina
Pacjent
Dołączył: 07 Mar 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:01, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Odcinek ok ,zgadzam sie z tym co jusz wiekszość powiedziała że przypadek medyczny poszedł troche w odstawkę ale to poczatek więc chyba nie ma sie czym przejmować a koniec totalnie mnie zaskoczył siedziałam jak zamórowana w fotelu...kurcze nie chciałabym zeby Wilson odszedł tylko nie to ,jakos wierzyć mi sie nie chce w to co powiedział że nigdy nie byli przyjaciółmi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:48, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Gdy House uchylił maskę, Wilson stwierdził, że nigdy nie byli przyjaciółmi.
Gdy House był gotów przyznać się, że Amber umarła przez niego, Wilson powiedział, że nie wini go za to, że ze szpitala odchodzi nie przez Amber.
Jeden cierpi, drugi także.
Tak bardzo chcę, by okazało się, że ta rozmowa z końca odcinka nie istniała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cameron7
Pacjent
Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:04, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
hejka. obejrzałam house'a 5x01 jeszcze raz i znalazłam pewną nieścisłość. a mianowicie gdy house pyta sie cam co zrobiła po śmierci męża, ona powiedziała że zmieniła prace i przeprowadziła sie. natomiast w odc.1x09 pt. fidelity powiedziała że miała 21 lat i była w koledżu, gdy wyszła za mąz i zmarł jej mąż. czyżby scenarzyści zapomnieli o tym?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holiday
Student Medycyny
Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wołomin
|
Wysłany: Pią 20:36, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Obejrzałam i przyznam że czuje jakiś niedosyt, czegoś brakuje... Z medycznego punktu widzenia zrozumiałam tyle że pacjentka miała ciążę pozamaciczną ale co tak na prawdę jej było nie mam pojęcia mój angielski nie jest taaaki dobry ale trudno. Końcówka smutna i wkurzająca szczególnie gadka Wilsona we we're never friends no tragedia...ale po części to pasuje do sytuacji...chociaż strasznie pachnie telenowelą. No ale zobaczymy jak się rozwinie akcja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ayame
Pacjent
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siemianowice Śl. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:21, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Co Ty gadasz? Wilson ma 100% prawo do zachowania się w ten sposób! House jest dupkiem, przyjaźń House'a z Wilsonem to był przez te wszystkie lata ewidentny interes jednostronny! House bierze, Wilson daje, nigdy w drugą stronę. No i House przez cały czas robi wszystko, żeby ułatwić Wilsonowi odejście. Poza tym... bezwzględny i nieczuły typ, który dba tylko o siebie... jesteś pewna, że nie pomylił Ci się Wilson z Housem? :> |
Ja się tam nie zgadzam. Przyjaźń House'a i Wilsona to jest jeden z moich ulubionych wątków serialu. I co z tego, że taka nietypowa, pokręcona i dziwaczna, dla mnie to jednak była przyjaźń i mam wrażenie, że Wilsonowi lekko odwaliło. Tak, zdaję sobie sprawę, jak Wilson był wykorzystywany przez House'a, ale on już miał taki charakter, że godził się na to wszystko i jeszcze 'lubił być potrzebowany'. A House w 4x15 i 4x16 pokazał, że też się umie poświęcić. Owszem, House przez większość odcinka zachowywał się tak, że raczej nie zachęcał Wilsona do zostania, ale to jest właśnie House i on normalnie nie rozmawia o emocjach.
I bardzo mi nie pasowało do Wilsona stwierdzenie pt. 'nie jesteśmy już przyjaciółmi, nigdy nie byliśmy'. I że Amber go nauczyła dbać o siebie. Wrrr, ja Amber nie lubiłam od początku do końca, nic dobrego z niej nie wynikło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kratos
Pacjent
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:03, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ok , czas na mnie Mówcie co chcecie ale na początku trochę odcinek trącił wtórnością ( pacjentka-pracoholiczka z dużej firmy , telefon pod ręką 24 h an dobę ) , ale to szybko minęło.
anyway napisał: | Gdy House uchylił maskę, Wilson stwierdził, że nigdy nie byli przyjaciółmi.
Gdy House był gotów przyznać się, że Amber umarła przez niego, Wilson powiedział, że nie wini go za to, że ze szpitala odchodzi nie przez Amber.
Jeden cierpi, drugi także.
Tak bardzo chcę, by okazało się, że ta rozmowa z końca odcinka nie istniała. |
Wilson zachował się choć raz jak House , być może go sprawdza , jak zareaguje i jak dalej potoczą się sprawy. Ja bym nie brał tych słów nazbyt poważnie , mimo iż niewątpliwie w takim tonie zostały wypowiedziane. Wilson jest dalej w żałobie i w szoku po śmierci Amber i drażni go ta obojętność House`a , ten brak poczucia winy , ale to minie , nie ma mowy ,żeby nie minęło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Uthar
Pacjent
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 22:26, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wyobrażam sobie Housa bez Wilsona(jak i Wilsona bez Housa). Niestety nie widziałęm jeszcze tego odcinka, ale z tego co tu piszecie to jakaś mała rewolucja. Wg mnie śmierc Amber to był wypadek, a nie wina Housa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Uthar dnia Pią 22:27, 19 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
madlen
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jastrzębie-Zdrój Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:37, 19 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Dobra po obejrzeniu odcinka poraz czwarty + polskie napisy ,zmieniłam zdanie co do zachowania 13. Jakoś bardziej potrafię sobię wytłumaczyć jej (początkowo) mnie irytujące postępowanie. Liczę ,że jej postać będzie coraz ciekawsza bo generlanie z jej postacią można dużo wykombinować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:37, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No i dzięki moim problemom z intenetem dopiero teraz obejrzałam nowy odcinek.
Ostatnia scena jest straszna i okropna bo... Wilson mówi prawdę, która jak dla mnie wydawała się lekko przesadzona. Wilson zawsze był brany jako pewniak, a tutaj nagle sam pewniak mówi, że to co było przez tyle odcinków tak zabawne i wspaniałe... że przez to on "źle się czuł" i... Utraty pewniaka są zawsze szokujące i jestem niezmiernie ciekawa jak to się wszystko potoczy.
Chwali się tu rola Cameron, która wydaje się mniej natrętna niż rola Cuddy próbującej sprawić żeby doszło do rozmowy między Housem i Wilsonem. No i czyżby szykował nam się ogromny Wameronek?
Czy mi się wydaje czy scenarzyści trochę zapomnieli o Formanie? Nie był "taki swój".
Co do Trzynastki to wyraźnie "szamotała się" między swoim problemem, a problemem pacjentki. Na końcu zgłupiałam i nie wiedziałam już co to wszystko miało na celu i o co jej chodziło...
Na tle innych ppoczątków sezonu jest mniej szokująco, może dlatego że czytało się zbyt dużo spojlerów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huge ego, sorry
Ratownik Medyczny
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: bocian mnie przyniósł ;-) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:44, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
anyway napisał: | Tak bardzo chcę, by okazało się, że ta rozmowa z końca odcinka nie istniała. |
A ja się cieszę, że House wreszcie szczerze wyznał swoje uczucia (przyjacielskie, hihi), a z Wilsona odezwała się jego ciemniejsza strona.
W życiu, wśród wieloletnich przyjaciół, wśród małżonków też zdarzają się takie chwile (w małżeństwie przeważnie po 7 latach), taki totalny kryzys, który przetrwają... no właśnie... przetrwają ci, którzy potrafią otwarcie porozmawiać i wylać na zewnątrz swoje "bolączki"...
House i Wilson w tej rozmowie to zrobili. Będzie teraz bardzo ciężko. Pewnie nie raz pokażą, że to już absolutny koniec ich przyjaźni (mimo słów James'a wiem, że to była i jest przyjaźń). Jednak scenarzyści wiedzą, że widzowie tą przyjaźń uwielbiają, że jest niesamowita i na pewno nas nie zawiodą.
Teraz będzie nieco cicho, by przemyśleć sobie wypowiedziane słowa, by zrozumieć, że ta przyjaźń istnieje i jest ważna, by oczyścić tą przyjaźń. A potem... potem Wilson wróci :-)
A wracając jeszcze do "sporów" o okrutność Wilsona i jego "zachowanie typowe dla House'a". Nie zgadzam się z takim nazwaniem tego. To po prostu szczerość. W życiu jestesmy przyzwyczajeni, że albo ubiera się wszystko w bardzo łagodne, przesadzone pięknością słowa, albo tą bolesną prawdę ukrywa, kłamie i udaje, że wszystko jest śliczne (bądźmy szczerzy - przynajmniej raz w życiu tak postąpiliśmy)...
House wcale nie jest aż tak okrutny, jak nam się wydaje. Wilson wcale nie był okrutny w tej pamiętnej scenie. Oni byli ze sobą po prostu szczerzy. To nie było okrucieństwo. To była prawda. A ona nie zawsze jest różowa i czasami nie da się jej inaczej przekazać.
Pozdrawiam, już trzymając kciuki za jutrzejsze Emmy i cierpliwie czekając na kolejny odcinek ;-)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Huge ego, sorry dnia Sob 10:46, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hipnozja
Pacjent
Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tbg
|
Wysłany: Sob 11:44, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No jasne że Wilson wróci, nie ma innej możliwości :-) Chyba wybuchłby jakiś bunt, gdyby odszedł na zawsze! Wbrew temu co powiedział to była i jest przyjaźń, dziwna i pokręcona,trudna dla obojga ale konieczna dla obojga.
Cuddy jakaś w moim odczuciu "postarzona" w nowej serii, moze to włosy????
Też trzymam kciuki za Emmy!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:16, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Wypowiem się tylko na temat ostatniej sceny, gdyż ta tutaj wywołuje największą dyskusję, której przeglądanie może doprowadzić czytelnika do rozdwojenia jaźni.
Wilson oczywiście, miał rację, opisując, w jaki sposób działa ta pokręcona przyjaźń i że House rzeczywiście zawsze tylko brał, a nie dawał nic od siebie. Miał prawo zachowywać się w taki sposób, w jakiś sposób wylać swoją gorycz, wszystko nazywać brutalnie i po imieniu, wziąć do serca naukę Amber, że czas zadbać o siebie.
Ale czy należy to robić w chwili, w której taki zamknięty w sobie człowiek jak House jakimś cudem się otwiera?
House ryzykował życiem, żeby móc w jakiś sposób pomóc ukochanej osobie przyjaciela, okazywał, jak bardzo mu zależy, w odcinku 5x01 sam siebie odsunął od przypadku, chociaż to zawsze zagadki były najważniejsze.
W końcu też zdobył się na otwartą rozmowę, przeprosiny i przyznanie się do tego, że w jakiś sposób czuje się winny.
Czy w takim obliczu dobre jest mówienie, że nigdy nie byli przyjaciółmi? O ile przez wszystkie lata relacji Wilson mógł się nad tym zastanawiać i mieć wątpliwości, to biorąc pod uwagę ostatnie zdarzenia powinny się one rozwiać, nie pogłębić.
W dodatku zostaje też pewna odpowiedzialność – dbanie o siebie dbaniem o siebie, ale czy koniecznie kosztem kogoś, kto tak naprawdę nie ma nikogo innego?
W innym czasie, w innej sytuacji, miałoby to dla mnie więcej sensu…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasiek
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 7864
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Ikerowej rękawicy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:54, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Oglądnęłam, wprawdzie po anngielskiemu więc nie czaję pewnie wszystkiego. zal mi strasznie Grega w tym odcinku tak wyraźnie widać jak jest samotny i...pokręcony, że ta przyjaćń z Wilskonem znaczy dla niego tak wiele, że sam chyba tego nie podejrzewał. Atmosfera jest nerwowa wszyscy jakby siedzieli na minie....
Cieszę się że House już wrócił do Nas
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
willanka
Neskwikowa Kuleczka
Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:54, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No to obejrzałam dwa razy ten odcinek .
Miałam ogromne oczekiwania w związku z premierą i ogólnie jestem zadowolona. W tym odcinku bardzo spodobała mi się pacjentka, więc żałuję, że jej przypadek został zepchnięty na dalszy plan. Była tłem głownie dla ukazania spraw 13. Szkoda, że nie włamywali się do jej do domu. 13 ogromnie się zmieniła pod wpływem wieści o Huntingtonie. Rozumiem, że zaistniała sytuacja jest dla niej trudna i oczywiście prowadzi do zmian w jej zachowaniu, ale chyba jednak wolałam tą starą, tajemniczą 13:P. Jednak nowej nie krytykuję, bo sądzę, że to jest tylko etap przejściowy, między 'starym życiem', a 'rozpoczęciem nowego'.
House i Wilson. Świetna para przyjaciół i przykro patrzeć, jak relacje między nimi się psują. Po pierwszej scenie w gabinecie Wilsona domyślałam się, że Jimmy nie wini House'a za śmierć Amber. Gdyby tak było jego zachowanie wyglądałoby inaczej. Ale ta sytuacja jest chyba jeszcze gorsza, powody, przez które Wilson odchodzi nie są do naprawienia w tak prosty sposób, jak gdyby zwykłe obwinianie Grega, niestety. Zresztą James chyba trochę wyolbrzymia to, co się dzieje wokół niego. Nie sądziłam, że Cameron może być dla niego taką podporą i przyjaciółką, może jakoś się to rozwinie. Mają kilka wspólnych cech, podobne przeżycia.
Postacią, którą najmniej lubię w serialu jest Foreman, więc jego pochwalanie pomysłu wyjazdu Wilsona, podczas gdy wokół wszyscy starają się go zatrzymać, nie podoba mi się. Uważa, że nikt tak na prawdę nie myśli o Jamesie, ale to chyba Foreman myśli o nim najmniej. Stawia się w sytuacji Wilsona, który ma możliwość uciec z PPTH i sądzi, że jak onkolog to zrobi, to dla niego też może kiedyś pojawi się taka okazja.
Sceny House'a z Cuddy bardzo mi się podobają xD. Na zmianę on przychodzi do niej, a ona do niego. Żyć bez siebie nie mogą xD. Ale znowu te sceny były głownie tłem, bo chodziło o relacje House'a z Wilsonem. I wydaje mi się, że Greg niestety nie docenia tego, że ma przy sobie Cuddy
Ogólnie odcinek mnie zadowala, ale liczę na jeszcze więcej w kolejnym
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez willanka dnia Sob 16:55, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Sob 19:08, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Poprawcie mnie jeśli się mylę: Czy mówiąc: "Powinieneś być sam w tym autobusie." Wilson miał na myśli: "Szkoda, że żyjesz"?
Po ostatniej scenie zaczynam się zastanawiać czy słowa Przyjaźń, Przyjaciel i Przyjaźnić się mają ze sobą cokolwiek wspólnego, poza podobnym brzmieniem. Bo Wilson, takie mam wrażenie, osobliwie je pojmuje.
Wilson zaczyna dbać o siebie -> przestaje być Wilsonem. Jeśli Wilson zaczyna dbać o siebie, to kto będzie dbać o House'a? Bo on tego raczej nie zrobi najlepiej.
Ciekawa postawa Cuddy, która stoi po stronie Wilsona, stara się pogodzić tych starych przyjaciół (terapia dla par świetna), wygarnia House'owi co o nim myśli lub jaki wydaje się on być w jej oczach w związku z całą tą sytuacją, doszukuje się a nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że próbuje wzbudzić w House'ie poczucie winy.
Ostatnia scena mogła się zakończyć różnie. House mógł znów nawrzeszczeć na Wilsona, że jest idiotą. Mógł pójść za nim i wygarnąć mu jakim jest samolubnym dupkiem i hipokrytą. Mógł zagrać kartą Wilsona i wygarnąć mu, ze to on właśnie okazał się być kiepskim przyjacielem. No i Wilson mógł zostać.
Dużo emocji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 19:21, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
House mógł jeszcze przyznać Wilsonowi rację..
Chciałam angsta na początku sezonu i mam. Nie jestem zawiedziona. Chociaż sama forma mnie zaskoczyła, to siła dostarczonych emocji przywróciła mi wiarę w talent scenarzystów.
Jak jeszcze zaczną produkować porządne zagadki, albo chociaż odrobinę ekscytujące, to będę całkiem szczęśliwa.
Ach, pytałaś, co miał na myśli Wilson. Moim zdaniem "powinieneś być sam w autobusie" nie oznacza, że życzy House'owi śmierci. Po prostu, nikt nie powinien ponosić konsekwencji działań House'a. Ani Amber, ani Wilson. Jak przy Voglerze - House narozrabiał, wyleciał Wilson. Jak przy Tritterze - House narozrabiał, Wilson stał się wspólnikiem przestępstwa. Jakie są szanse, że House się zmieni? Zastanawiałam się po 4 serii, obmyślając fika, czy House nadal pije. Czy zmienił choć jedną damn rzecz w swoim życiu, czy też nadal zamierza obarczać świat wątpliwą przyjemnością znoszenia swoich szaleństw?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marengo
Pediatra
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:31, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Myślałam, że wreszcie zmienią tę czołówkę, a tu nic, ciągle pokazują stary zespół idący korytarzem z House'em. Dziwne, skoro House ma (i dalej będzie miał) całkiem nowy zespół.
Chase mnie rozbawił tym tekstem o operacjach. A poza tym po prostu chciał się chronić, bo druga operacja (i ewentualnie trzecia) niosła ze sobą spore zagrożenie życia pacjentki. A gdyby Chase wykonał operację bez autoryzacji House'a, a pacjentka by zmarła, miałby chłopak kłopot.
Trzynastka bardzo zaangażowała się w sprawy pozamedyczne pacjentki - może trochę za bardzo? Ale rozumiem ją.
Foreman nie był zbyt widoczny (i dobrze), ale i tak zdążył mnie zdenerwować tekstem, że Wilson powinien wyjechać. Denerwuje mnie facet. Za to zachowanie Cameron mi się podobało.
O Housie i Wilsonie już nie mam siły pisać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marengo dnia Sob 20:07, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżuczek
Wieczny Rezydent
Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd
|
Wysłany: Sob 19:40, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tylko, że te konsekwencje działań House'a są takie...nie wiem...przypadkowe. Przecież on chciał sam tym nieszczęsnym autobusem wracać. Ale w sumie to chyba na tym polegają konsekwencje...
Z drugiej strony Wilson mówiąc :Powinieneś był jechać sam, to tak jakby mówił: Nie miałeś prawa dzwonić do mnie ani do kogokolwiek innego, bo nie zasługujesz na przyjaciół albo coś w tym stylu...
Jestem po prostu wściekła na Wilsona. Chociaż rozumiem o co mu chodziło (mam na myśli te konkretne słowa), ale po tym jego podsumowaniu House'a jestem wkurzona i jednocześnie nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Wilson miał rację i jej zarazem nie miał.
I jednak umieranie coś zmienia, tyle, że to śmierć Amber postawiła wszystko do góry nogami, a prawie śmierć House'a... Hmmm, właściwe to nie to czy żyje czy nie ma znaczenie, ale to co zrobił, dla Wilsona właśnie i w imię przyjaźni, bo nie sądzę, żeby z powodu poczucia winy.
Zaczyna mnie coś ponosić, ale gwoli wyjaśnień, odcinek mi się podobał. Kwestie medyczne są dla mnie drugorzędne raczej zawsze, choć tutaj spodobała mi się postawa 13-tki wobec swojej choroby i pacjentki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dżuczek dnia Sob 19:42, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:53, 20 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
To tera ja! Wnioski pisane podczas oglądania.
1. Te mrówki wcale nie były takie straszne
2. Mogliby już zmienić tę czołówkę. Z drugiej strony, skoro Spencer i Morrison nadal grają w serialu, wielkiej potrzeby ku temu nie ma.
3. pierwsza scena z Housem - od razu widać, że doszedł do siebie (tylko pokazywanej w trailerach łysiny w samym odcinku jak na lekarstwo)
4. nie ma to, jak wydać tajemnicę 13 w ten sposób, prosto z mostu i bez wstępów. Ciekawe, skąd sam się dowiedział. Powiedziała mu?
5. rozmowa z Wilsonem o szantażu - dostarczona zimno, w mocno House'owym stylu. Trochę więcej uczucia rodem z 4x16, a może mimo znajomości spoilerów zrobiłoby to na mnie większe wrażenie.
6. Cuddy jest boska z tą terapią małżeństw. Mówi się tylko o przyjaznym Hilsonie, ale ta babka niejednokrotnie była niezbędna, żeby jakoś się to trzymało kupy. Jak nazwać trójkącik Hilson+Cuddy?
7. rozmowa z Chasem o drugiej operacji - druga osoba, która udowadnia, że House dusił osobowości. Najpierw Cameron, teraz Chase z charakterem
8. objawienie House'a - ciekawe, na jakiej podstawie. Poza tym fajnie: wszedł, ukłuł igłą i wyleczył
9. House i 13 - "Almost dying changes nothing..." - ładne spojrzenie sobie w oczy. Nagle tych dwoje doskonale się rozumie.
10. ostatnia scena boli. Była piękna, ale boli.
Zapomniałam napisać o scence Cameron i Wilsona. Tych dwoje ładnie się zaprzyjaźniło, nawet nie wiadomo, kiedy. W 4x16? Pamiętna, wycięta scena?
Relacje 13 z pacjentką nie zrobiły na mnie w sumie większego wrażenia.
Wniosek podsumowujący: nie wiem, czy to kwestia spoilerów, czy po prostu tego, że powinni byli w tych wszystkich okolicznościach jednak dać większego kopa.
Przykre, ale prawdziwe. Mogło być lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|