Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Życzenie [NZ/P]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ziemniaczarka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:07, 26 Sie 2009    Temat postu: Życzenie [NZ/P]


<i>Zweryfikowane przez ziemniaczarka</i>

W wyniku drobnej manipulacji pewnej osoby zastosowanej na mnie, postanowiłam podzielić się z Wami wariacją na temat opowiadanka SF, które czytałam bardzo dawno temu. Nie pamiętam nawet tytułu, a treść prawie wcale, więc ją wymyśliłam, ale nie chcę, żeby ktoś mi błędnie przypisał pomysł i ogólny zarys.


Życzenie

Gregory House obudził się tego niedzielnego ranka skacowany i obolały. Rozejrzał się po swoim salonie w poszukiwaniu jakiejś pomocy, ale pokój był całkiem pusty. Zielone i niebieskie plamy przed oczami diagnosty wirowały, układając się w skomplikowane niczym spirala DNA wzory, a ściany pomieszczenia nieznośnie pulsowały jak zbuntowany wewnętrzny narząd. Pudełko z aspiryną – odpowiednik Graala dla nadużywających alkoholu, znajdujące się w jednej z kuchennych szafek, równie dobrze mogło stać teraz na Księżycu. Jeden z najlepszych diagnostów w kraju nie był w stanie nawet ruszyć ręką. Ile czasu tak leżał, House nie miał bladego pojęcia. Z wolna kleszcze ściskające głowę lekarza rozluźniły uścisk, dzięki czemu ofiara kaca w końcu stoczyła się z kanapy i podczołgała do kuchni. Czepiając się szafek drżącymi rękami słaby jak dziecko mężczyzna zdołał osiągnąć coś, co od biedy mogło uchodzić za pozycję pionową, opanował feerię oślepiających błysków przed zamkniętymi oczami, i przywarł spękanymi ustami do kuchennego kranu. Strumień kranówki popłynął najwyraźniej prosto do mózgu diagnosty, bo stopniowo umysł mu się rozjaśnił.
House zdołał sobie nawet częściowo przypomnieć szczegóły dotyczące poprzedniego wieczoru, co z kolei zaprowadziło go do porzuconej w przedpokoju pary spodni. Wyciągnął z kieszeni portfel, otworzył go i popatrzył na zawartość, a raczej jej brak. „Pusty” – pomyślał niepotrzebnie diagnosta i zdobył się na dwuznaczne stwierdzenie oczywistego faktu: „W końcu interes to tylko interes”. Prostytutka, która go wczoraj (a może dzisiaj?) obrobiła, niewątpliwie by się z nim zgodziła.
Zmagając się ze skutkami kaca przez parę następnych godzin, Gregory House musiał zdać sobie sprawę z kilku faktów, z których najważniejszy był ten, że obejmowanie muszli klozetowej jest jedynym dostępnym mu obecnie substytutem uczucia. „Staczasz się po równi pochyłej” – użalił się nad sobą skacowany diagnosta. „Dwa nałogi to już wystarczająco źle jak na jednego człowieka, ale trzy? Przestałeś sobie radzić sam ze sobą.” Jakby dla potwierdzenia wagi swoich przemyśleń House uniósł ciężką od oparów nieprzetrawionego alkoholu głowę i powiedział wyraźnie do pustego pokoju: - Do jasnej cholery, czy ktoś mógłby mi w końcu pomóc?!
Nagle rozległo się natarczywe pukanie do drzwi. Ofiara choroby dnia następnego przypisała ten odgłos jakiejś wyjątkowo upartej halucynacji.
Pukanie jednak powtórzyło się.
- Jeśli chcesz mi wcisnąć sokowirówkę albo egzemplarz Biblii w promocyjnej cenie, to idź do diabła! – wychrypiał Greg House w kierunku drzwi.
- Właśnie stamtąd przychodzę – usłyszał diagnosta niezidentyfikowany męski głos, albo raczej znów kac spłatał mu niemiłą niespodziankę.
- Wynocha – powiedział słabym głosem lekarz nie wnikając zbytnio w fenomen słuchowych omamów poalkoholowych, ale pukanie znowu się powtórzyło.
- A czy to ja wrzeszczałem, żeby ktoś mi w końcu pomógł? – obraził się głos zza drzwi. – Strasznie jesteś niezdecydowany, ale czego ja się spodziewam po lekomanie, seksoholiku i pijaku. Nawet nie umiesz wybrać jednego porządnego nałogu! A we wszystkich trzech – jesteś po prostu kiepski!
Gregory House mimo niewątpliwego otępienia swojego genialnego umysłu, dostrzegł absurdalność stwierdzenia niewidocznego domokrążcy. „To, że pytałem, czy ktoś mógłby mi pomóc, po prostu podsłuchał pod drzwiami, ale skąd mógł znać moje myśli? Chyba że…”
- Nie jesteś Wilsonem? – zapytał na wszelki wypadek osobę stojącą na korytarzu.
Coś zaszeleściło i na podłodze pojawił się papierowy prostokącik wsunięty pod drzwiami.
House przez dłuższą chwilę leżał rozważając wszystkie za i przeciw, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Diagnosta ostrożnie wstał z kanapy i kurczowo ściskając laskę celem opanowania mdłości pokuśtykał na przedpokój.
Na wizytówce widniały tylko trzy słowa: „Profesjonalne Umowy na Życzenie”. Greg House machinalnie odwrócił trzymany w ręce karteluszek i przeczytał adres:

Departament Umów, Klauzul i Paktów
Lotna Brygada im. Bohaterów Tartaru
Szósty Krąg Piekieł

Diagnosta uśmiechnął się sardonicznie:
- Świetny żart, serio, tyle że ciut spóźniony – konkretnie o jakieś dwa stulecia. Mógłbyś się bardziej postarać…
- Na przykład tak? – zapytał przybysz, przenikając przez drzwi na oczach lekarza.
House dwukrotnie zamknął i otworzył oczy, starając się pozbyć kolejnej natrętnej halucynacji, ale to nie pomogło: nadal widział tuż przed sobą uśmiechniętego, niewysokiego bruneta, z krzywym nosem i niedokładnie ogolonym zarostem.
- Mogę to zrobić jeszcze raz, jeśli mi nie wierzysz – zaproponował nowo przybyły i włożył rękę w materię drzwi aż po łokieć.
Diagnosta zamrugał.
- Wystarczy – powiedział skrzecząc jak chora na anginę żaba i próbując opanować nerwy. – Halucynacja czy nie, z tym domokrążcą miałem jednak rację – złośliwie zauważył House. – Sądząc po tym świstku – Greg House machnął wizytówką – przylazłeś tu wcisnąć mi cyrograf.
Wysłannik Departamentu Umów uśmiechnął się z politowaniem.
- Te wasze kulturowe przyzwyczajenia, dziwię się, że nie zacząłeś mnie macać po włosach w poszukiwaniu rogów, albo co gorsza nie zajrzałeś mi w spodnie szukając ogona. Weź łaskawie pod uwagę, że postęp nie omija nawet tak zapadłej dziury jak piekło. Dzięki niemu mamy stałe dostawy surowca, bez potrzeby kiwnięcia palcem. A zresztą, zobacz sam – brunet podetknął diagnoście pod nos małe urządzenie przypominające kalkulator, na którym wyświetlona była przez całą szerokość ekraniku wielocyfrowa liczba. Ostatnie cyfry nieustannie się zmieniały, powiększając wynik co kilka ułamków sekund.
- Po co tu jesteś? – spytał Greg House usiłując ukryć wrażenie, jakie wywarł na nim ten „kalkulatorek”.
- Powiedzmy, że znajdujesz się na liście obiektów specjalnych, strategicznie istotnych dla funkcjonowania naszej… instytucji – oświadczył protekcjonalnie członek lotnej brygady. – Dział badań nad ludzkością zawdzięcza ci sporo materiału. Dlatego przybyłem zaproponować ci podpisanie specjalnej umowy życzeniowej.
Diagnosta roześmiał się ponuro: – Miło, że się na coś mogę przydać. Ale tak się składa, że nie jestem handlarzem, a nawet gdybym był, na pewno nie handlowałbym towarem, co do którego nie mam pewności, że w ogóle istnieje.
Wysłannik Szóstego Kręgu pośmiał się chwilę dla towarzystwa.
- Jak na geniusza, wyjątkowo ciężko kapujesz. Umowa życzeniowa z naszej oferty specjalnej nie ma nic wspólnego z prymitywnym handlem duszami. Poza tym, właśnie ci udowodniłem, że na brak tego surowca nie możemy narzekać. Co najwyżej – na nadmiar – dodał nieco ciszej nieogolony brunet.
- Opowiedz mi o tej umowie – zagadnął po chwili milczenia House.
- Och, to naprawdę standard – z fałszywą skromnością stwierdził przybysz. – Wypowiadasz trzy życzenia, a Departament Realizacji Umów Życzeniowych załatwia całą resztę. O czym tu mówić – wzruszył ramionami. - Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest wiele rzeczy, które chciałbyś mieć i wybór trzech – podkreślił ostatnie słowo brunet – może być dość trudny. Dlatego dla ułatwienia dodałem klauzulę, że warunkiem realizacji umowy jest wypowiedzenie każdego z życzeń na głos, głośno i wyraźnie. W myśli się nie liczy. Przypadkowe użycie życzenia może mieć katastrofalne skutki – skrzywił się z niesmakiem sumienny pracownik Departamentu Umów, jakby właśnie coś mu się przypomniało.
- I to wszystko? – spytał Gregory House z niedowierzaniem, patrząc na trzy schludnie spięte kartki zadrukowanego papieru, które zmaterializowały się znikąd w jego rękach. – Żadnego zapachu siarki, podpisywania krwią i sprzedawania własnej duszy? Czyżbyście aż tak nisko upadli? Piekło stało się instytucją charytatywną?
Po minie swojego rozmówcy diagnosta zauważył, że trafił w czuły punkt.
- Przecież nie powiedziałem, że jesteśmy tym wszystkim zachwyceni – sarkastycznie stwierdził wysłannik lotnej brygady. Stare czasy miały swój urok, te podchody, podstępy, walka o ludzkie dusze potrafi być bardzo ekscytująca – oczy bruneta rozbłysły pod wpływem wspomnień. – Ale co z tego, kiedy teraz piekło dosłownie pęka w szwach, bo czy tego chcemy, czy nie – i tak się do nas pchacie! Nawet nie ma kiedy się dobrze ogolić – mruknął pocierając zarost. Ta masówka zmieniła naszą pracę w zwykłą partaninę. Zero emocji, zero finezji – narzekał pracownik departamentu.
House wysłuchał cierpliwie swojego rozmówcy, zdając sobie sprawę, że cała ta gadanina miała ukryty sens – odwrócenie jego uwagi od istoty problemu – ceny.
- Powiesz mi w końcu, gdzie leży pies pogrzebany, czy będziesz mnie subtelnie namawiał, żebym został misjonarzem? – zapytał niewinnie przenikliwy jak zwykle lekarz.
Niepozorny brunet w pomiętym garniturze roześmiał się ukazując wszystkie zęby.
- Obawiam się, że mogę cię troszkę rozczarować, ale dobrze… Nasza sygnaturka, czy też jeśli wolisz – znak rozpoznawczy, to pewien drobiazg, który jednocześnie ma spełniać rolę hamulca bezpieczeństwa. Sam rozumiesz, te życzenia dają właściwie władzę absolutną, musieliśmy się jakoś ubezpieczyć. Jednym słowem: czegokolwiek sobie zażyczysz, twój najgorszy wróg dostanie dwa razy tyle.
Gregory House na chwilę zamarł porażony genialnością tego prostego rozwiązania.
- Czyli gdybym, dajmy na to, zażyczył sobie zostać bardzo bogatym królem jakiegoś zasobnego kraju, z odpowiednio dużym haremem…
- To twój najgorszy wróg zostanie dwa razy bardziej bogatym królem, dwukrotnie większego kraju, z podwójną liczbą nałożnic – wszedł mu w słowo zadowolony posłaniec. – Widzę, że doceniasz prostotę pomysłu.
House popatrzył na niepozornego bruneta z szacunkiem.
- Gdzie mam podpisać? – zapytał krótko przerzucając kartki umowy.
- Tutaj – przybysz wskazał odpowiednie miejsce niedoczyszczonym paznokciem, podając jednocześnie lekarzowi zwyczajny niebieski długopis.
Widząc wzrok diagnosty, pracownik Departamentu Umów zachichotał:
- Zapomnij w końcu o tych bujdach z podpisywaniem własną krwią! To było dobre parę stuleci temu. Dziś ludzie bardziej boją się prawników.
Greg House złożył zamaszysty podpis na formularzu i spoglądając spod oka na uśmiechającego się bruneta zagadnął:
- Tak się składa, że mam wielu wrogów, w końcu jak wiesz, nie należę do drużyny harcerek. Może mógłbyś dać mi jakąś wskazówkę, który z nich jest tym najgorszym? Mam co najmniej dziesięciu kandydatów. Nawet w o wiele mniej ważnych wyborach na prezydenta zazwyczaj ograniczamy się do kilku…
Niechlujnie ogolony mężczyzna wyszczerzył zęby:
- Pomyślałeś tylko o dziesięciu? Zadziwiające! Sądziłem, że jest ich przynajmniej setka. A co tam, w końcu dzięki tobie wyrwałem się chociaż na parę godzin z tego piekła, tam na dole – zdecydował wysłannik. – Niech będzie: twoim najgorszym wrogiem jest James Wilson.
House po kilku sekundach ciszy zaśmiał się ochryple (gardło miał wypalone wypitym wczoraj alkoholem): - Po kim jak po kim, ale po tobie spodziewałem się duużo więcej – oznajmił swojemu nieproszonemu gościowi.
W przepastnych oczach wysłannika Szóstego Kręgu coś zamigotało.
- Nie przejmuj się, nie jesteś wyjątkiem – zapewnił lekarza przybysz. – Na początku wszyscy zaprzeczacie, śmiejecie się z absurdalności tej „taniej manipulacji” i próbujecie mi udowodnić, że nie mam racji, przytaczając dziesiątki słodkich historyjek o przyjaźni i bratnich duszach. Tak się składa, że bardzo często ktoś, kogo uważa się za najlepszego przyjaciela, jest największym wrogiem – dodał tonem wyjaśnienia, widząc minę diagnosty. – Najciemniej jest zawsze pod latarnią, nie uważasz?
Greg House spiorunował wzrokiem niższego od siebie bruneta. – Albo coś ci się pomyliło, albo – co jest o wiele bardziej prawdopodobne – usiłujesz sobie stworzyć namiastkę dawnych emocji manipulując mną, żeby oderwać się od rutyny – powiedział z namysłem.
- Taak – odpowiedział po prostu urzędnik Departamentu Umów. – Prawie się wzruszyłem, ale tak się składa, że nie mam żadnego interesu, żeby cię okłamywać. Prawda w tym wypadku jest tysiąc razy zabawniejsza – zaśmiał się niskim głosem przypominającym pomruk grzmotu przybysz.
Diagnosta wykrzywił usta. – Nie dam ci satysfakcji – zapowiedział stanowczo swojemu dziwnemu rozmówcy.
- Już mi ją dałeś – parsknął mu prosto w nos perfidny wysłannik. – Ale skoro się upierasz przy swoim, coś ci doradzę: wymyśl pierwsze życzenie, wypowiedz je, a potem dowiedz się, czy twój „najlepsiejszy kumpel” dostał dwa razy tyle tego, co ty. I stanie się jasność! – natchnionym głosem brunet sparodiował telewizyjnego kaznodzieję, z którego ostatnimi czasy nabijała się cała instytucja, dla której pracował.
Greg House spojrzał swoim zwyczajem spode łba na łachmytę w pomiętym garniturku i wrócił ostentacyjnie na kanapę, myśląc: „Przeklęty sofista”.
- Sofista? Też mi coś! – obraził się wysłannik piekieł. – Przyganiał kocioł garnkowi! Rób sobie, co chcesz. Wierz, nie wierz – mam to gdzieś. I tak się w końcu przekonasz. Cezar mówił to samo, zanim Brutus wbił mu pewien ostry przedmiot w plecy – dogryzł diagnoście brunet.
- Ale to po prostu niemożliwe! – wykrzyknął z wściekłością House, podnosząc się na łokciach.
- Przestań powtarzać w końcu frazesy i zrób użytek z tego twojego genialnego czerepu – zachęcił lekarza wysłannik Szóstego Kręgu. – Sam powiedziałeś kiedyś, że Wilson jest emocjonalnym wampirem, ale bałeś się drążyć ten temat. Kto chciałby przyjaźnić się z żałosnym, chorobliwie nieprzystosowanym społecznie, złośliwym kaleką? – zapytał retorycznie. – Normalny człowiek, zdolny do uczuć wyższych, o dobrym sercu? – piekielnik podsłuchał znów myśli House’a i wypowiedział je na głos, nieomal się przy tym zatykając.
- Pozwól, że coś ci powiem! – kontynuował brunet, czerwieniejąc na twarzy ze złości na tępotę diagnosty. – Żaden normalny człowiek o dobrym sercu nie mógłby pracować latami jako onkolog, dzień w dzień mówiąc ludziom, że umrą. Normalny człowiek zmieniłby pracę, popełniłby samobójstwo, albo by zwariował. No i jeszcze te ciągłe patologiczne zdradzanie żon, kłamstwa, rozwody, romanse – to też według ciebie oznaka normalności? A ta cała wasza przyjaźń…, śmiechu warte! Byłeś i nadal jesteś jego ofiarą. Obcując z tobą, żałosnym wrakiem człowieka, znosząc twoje najgłupsze wybryki, twój „najlepszy przyjaciel” wreszcie mógł poczuć się lepszy, bardziej przystosowany, przystojniejszy i w końcu - LUDZKI.
Zapadła cisza. Obaj oponenci gapili się na siebie dłuższą chwilę. Urzędnik Departamentu Umów uśmiechnął się lekko i powiedział jakby nigdy nic, podchodząc do drzwi:
- Ale się zagadałem, czas wracać. Gratuluję podpisania umowy i życzę udanej realizacji. Nie żegnam się, bo wszystko wskazuje na to, że pewnego dnia jeszcze się spotkamy, chociaż specjalnie tęsknił nie będę.
Z tymi słowami sylwetka w pogniecionym garniturze wtopiła się w materię drzwi i znikła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ziemniaczarka dnia Czw 21:11, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:28, 26 Sie 2009    Temat postu: Re: Życzenie [+18] [NZ]

[quote="ziemniaczarka

W wyniku drobnej manipulacji pewnej osoby zastosowanej na mnie, postanowiłam podzielić się z Wami wariacją na temat opowiadanka SF, które czytałam bardzo dawno temu. Nie pamiętam nawet tytułu, a treść prawie wcale, więc ją wymyśliłam, ale nie chcę, żeby ktoś mi błędnie przypisał pomysł i ogólny zarys.

[/quote]


Czy to o mnie?
Kurde aż mnie w fotel wbiło i nie wiem co napisać To jest takie tajemnicze i zapowiada się bardzo ale to bardzo ciekawie Tyle mogę aktualnie napisać bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Aktualnie mam ten sam problem co House w twoim fiku.
Pozdrawiam i czekam na cd Moje serce raduje się widząc i czytając tego fika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:33, 26 Sie 2009    Temat postu:

O. Coś nowego z takim opowiadaniem jeszcze się nie spotkałam
Jeśli dobrze wykorzystasz swój talent (a mam taką nadzieję) wyjdzie bardzo ciekawy fik

Ta scena z diabłem przypomina mi pewien film. O pewnym mężczyźnie do którego przyszedł diabeł i za duszę miał spełnić kilka życzeń tego człowieka. Tytułu nie pamiętam

Długo nie musiałam czekać, bo zakończeniu twojego pierwszego fika.
I się bardzo z tego cieszę, bo twoja wena mnie zachwyca
Czekam na następną część.
Obfitego wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ziemniaczarka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:38, 26 Sie 2009    Temat postu: Re: Życzenie [+18] [NZ]

OLA336 napisał:
[quote="ziemniaczarka

W wyniku drobnej manipulacji pewnej osoby zastosowanej na mnie, postanowiłam podzielić się z Wami wariacją na temat opowiadanka SF, które czytałam bardzo dawno temu. Nie pamiętam nawet tytułu, a treść prawie wcale, więc ją wymyśliłam, ale nie chcę, żeby ktoś mi błędnie przypisał pomysł i ogólny zarys.




Czy to o mnie?
Kurde aż mnie w fotel wbiło i nie wiem co napisać To jest takie tajemnicze i zapowiada się bardzo ale to bardzo ciekawie Tyle mogę aktualnie napisać bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Aktualnie mam ten sam problem co House w twoim fiku.
Pozdrawiam i czekam na cd Moje serce raduje się widząc i czytając tego fika [/quote]

Heh, polecam sok z kilku cytryn albo limonek.
A o kim by, jak nie o Tobie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ziemniaczarka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:41, 26 Sie 2009    Temat postu:

Ley napisał:
O. Coś nowego z takim opowiadaniem jeszcze się nie spotkałam
Jeśli dobrze wykorzystasz swój talent (a mam taką nadzieję) wyjdzie bardzo ciekawy fik

Ta scena z diabłem przypomina mi pewien film. O pewnym mężczyźnie do którego przyszedł diabeł i za duszę miał spełnić kilka życzeń tego człowieka. Tytułu nie pamiętam

Długo nie musiałam czekać, bo zakończeniu twojego pierwszego fika.
I się bardzo z tego cieszę, bo twoja wena mnie zachwyca
Czekam na następną część.
Obfitego wena


Dzięki, tylko troszkę mi smutno, bo właśnie jest odwrotnie, wena mam, ale nie akurat w tym, o co by mi chodziło. Dlatego chwilowo zajęłam się tym opowiadankiem, czekając aż sobie o mnie przypomni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:56, 26 Sie 2009    Temat postu:

Ojej, jak fajnie!
A to o dwa razy tyle chyba było w jakimś żarcie z dżinem, tylko tam było o żonie
Znowu niebanalnie. I znowu chcę wiedzieć, co dalej
Plus ten Wilson...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Śro 20:59, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:07, 26 Sie 2009    Temat postu:

OMG!!!!!! Nasz Jimmy wrogiem?? No to mnie zatkało i to chyba na dobre Swoją drogą, skoro House nie wierzy w Boga czemu w szatana tak Już wiem!!! Znalazł sobie chłopak bratnią duszę. Chociaż nie wiem czy dusza to odpowiednie słowo Czekam na cd. Ciekawe co sobie zażyczy Już się nie mogę doczekać
PS. Dziękuję za radę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:12, 26 Sie 2009    Temat postu:

What? Że co?
James Wilson? Ten Wilson? Ten Jimmy co jest zawsze przy House'ie i ma dla niego zawsze dobre rady?

Czy mnie oczy nie mylą? Może niedowidzę?

Pomysł ciekawy czekam na cd

PS. Polubiłam piekielne moce


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:31, 26 Sie 2009    Temat postu:

Ley napisał:

Ta scena z diabłem przypomina mi pewien film. O pewnym mężczyźnie do którego przyszedł diabeł i za duszę miał spełnić kilka życzeń tego człowieka. Tytułu nie pamiętam


Też kojarzę ten film

Co do fika: ciekawie się zapowiada. Czyżby jedno z życzeń dotyczyło Cuddy? Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na dalszy rozwój.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:05, 26 Sie 2009    Temat postu:

Mi się to pierwsze skojarzyło z Joe Black, ale tam było trochę inaczej
A co do fika to ciekawy pomysł i wiem, że będzie również dobrze napisany.
No to pozostaje nam tylko czekać na c.d.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ziemniaczarka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:36, 27 Sie 2009    Temat postu:

PS. Polubiłam piekielne moce [/quote]



Skoro tak, to rób wszystko, co w Twojej mocy, żeby nie zawyżać statystyki tej instytucji
Mają przecież już nadmiar surowca hihihi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:08, 27 Sie 2009    Temat postu:

Jak miło W poprzednim fiku było mało Wilsona tu zapowiada się bardzo ciekawie Biedny House. Jednak najbardziej mnie ciekawi, co House sobie zażyczy. A i co z tym wszystkim wspólnego będzie miała Cuddy. Czekam na cd pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin