Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wigilijny wieczór [NZ/P]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
inconspicuous
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:00, 15 Cze 2008    Temat postu: Wigilijny wieczór [NZ/P]

Pierwszy mój fik więc proszę o wyrozumiałość, ale też szczerą krytykę,bo nie wiem czy jest sens bawić się w to dalej.
Bez tytułu, bo nie jestem w tym dobra. Może później coś wymyśle.
No a więc, miłej lektury życzę.


<i>Zweryfikowane przez inconspicuous</i>


***

Część 1.

W wigilijny wieczór w Princeton Plainsboro jak co roku odbywał się bankiet dla wszystkich pracowników. Wszyscy świetnie się bawili, plotkując o życiu szpitala, co jakiś czas popijając szampana. Hol szpitala był pełen pielęgniarek i lekarzy, jednak brakowało wśród nich jednej osoby. Oczywiście nie uszło to uwagi House’a, który od razu chwiejnym krokiem ruszył na poszukiwania. Był pewien, że Cuddy jest gdzieś w szpitalu. Nie wiedział tylko czemu nie ma jej tam, gdzie bawią się wszyscy jej podwładni. To było do niej zupełnie niepodobne. Sprawdził więc najpierw wszystkie ubikacje, potem wszystkie schowki na miotły, a na koniec jeszcze stołówkę, lecz nigdzie nie było ani śladu jego zaginionej szefowej. W końcu, zrezygnowany ruszył na dach, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i pomyśleć. Sam nie wiedział czemu, ale martwił się o nią. Nie było jej zaledwie od kilkunastu minut a przez jego głowę już przeleciały setki scenariuszy, w których to Cuddy spotykało coś złego, a on nie mógł jej pomóc, bo nie wiedział gdzie ona jest. Jakież było jego zdziwienie, gdy dotarłszy na dach przekonał się, że to właśnie tu ukrywa się Cuddy. Stał chwilę wpatrując się w jej sylwetkę rozbawiony całą tą sytuacją. Po chwili jednak zaniepokoiło go to, że odczuł ulgę kiedy ją znalazł. Przecież to tylko Cuddy…Sam nie wiedział nawet dlaczego jej szukał. I nagle ogarnęła go dziwna fala gorąca i… czułości. Nie wiedział czy to od ilości wypitego szampana, czy od biegu po szpitalu w poszukiwaniu Cuddy… Nie wiedział też dlaczego nagle podszedł do niej i ją objął, zatapiając twarz w jej włosach. Cuddy wzdrygnęła przestraszona gdy jej dotknął, jednak pozwoliła mu otulić się jego ramionami. Po chwili obróciła się jednak, popatrzyła w jego niebieskie oczy i odezwała się oskarżycielskim tonem:
-House, jesteś pijany…
-Nie na tyle żebym nie wiedział co robię.
Nadal mocno obejmował ją w pasie, coraz bardziej przysuwając ją do siebie. Cuddy chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła wydobyć z siebie żadnego dźwięku, bo House zamknął jej usta pocałunkiem. Z początku odwzajemniła jego pocałunek, później jednak odsunęła się z zakłopotaniem.
-House…ja…ja nie mogę…-powiedziała ruszając w stronę drzwi.
-Jasne…rozumiem. Jestem zbyt aroganckim dupkiem, żeby jakaś kobieta się mną zainteresowała. Nawet moja matka straciła zapał, gdy skończyłem 16 lat.
Cuddy zatrzymała się i obróciła w jego stronę.
- Nie…to nie o to chodzi… Ja po prostu… Ja już kogoś mam.
House stanął jak wryty. Nie wiedział co powiedzieć. Nagle w jego głowie pojawiła się totalna pustka. Otrząsnął się jednak po chwili i wybąkał do Cuddy:
- Zatem miłego życia Cuddy. A teraz wybacz, na dole trwa impreza. Nie mogę pozwolić żeby to Wilson poderwał dziś wszystkie pielęgniarki.
I wymijając gryzącą się poczuciem winy Cuddy wszedł do szpitala. Wcale nie miał zamiaru wracać do bawiących się na dole pracowników szpitala. Nie chciał patrzeć na ich zadowolone gęby i udawać, że nic się nie stało pijając jedną lampkę szampana za drugą. Jeżeli miał się dzisiaj zalać, równie dobrze mógł to zrobić w domu oszczędzając sobie słuchania morałów Wilsona o „unikaniu rzeczywistości” i tym podobnych bzdetach. Wsiadł więc na motor i dodając gazu zostawił daleko w tyle Princeton Plainsboro, a wraz z nim wydarzenia tamtego wieczora.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez inconspicuous dnia Wto 16:24, 17 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:11, 15 Cze 2008    Temat postu:

Ojoj... ale się porobiło...
Ona nie może mieć nikogo innego, biedny House tak się przed nią otworzył...
Czekam na rozwój akcji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:27, 15 Cze 2008    Temat postu:

nareszcie jakis nowy fik

masz racje ze zaczelas go pisac..dziewyczyno masz talent

Biedak z tego House'a..wyznal jej co czuje.. tak od razu a u niego to nie podobne..a ona..ahhh ... piekne:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:28, 15 Cze 2008    Temat postu:

nie, nie, nie! ona nie może kogoś mieć, bo jest stworzona dla House'a a House dla niej

oj, House, nieładnie! po pijaku się nie jeździ! mam nadzieję, że mimo wszystko bezpiecznie dojedzie do domu, bo Cuddy by sobie nie wybaczyła jakby mu się coś stało przez to co mu powiedziała...

oczywiście, że jest sens bawić się w to dalej! napisz jak najszybciej kolejną część, bo już nie mogę się doczekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:40, 15 Cze 2008    Temat postu:

tylko prosze doprowadz go do konca bo wiele osob robi fiki i w polowie zostawiaja albo cos i ja zostaje z moja ciekawoscia i nie dowiem sie co bylo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:45, 15 Cze 2008    Temat postu:

Oh...! *dostaje zawału serca*

House ty mój kochany! Nie zabij się gdzieś tam!
A do Cuddy to trzeba się udać na krucjatę
...
hm...
Nie mówcie że tym mężczyzną jest Wilson!

oh.. ah..
Cudne!
Please more xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:46, 15 Cze 2008    Temat postu:

nooo... początek świetny...
mam nadzieję, że reszta będzie jeszcze lepsza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fefka86
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:01, 15 Cze 2008    Temat postu:

Z powodzeniem możesz pisać dalej . Fik gdzie Cuddy ma kogoś oprócz House'a ekstra ciekawa jestem kto to . Mam nadzieje ze House nie zabije się na tym motorze pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:32, 16 Cze 2008    Temat postu:

.. ..

kiedy nastepna czesc?? *nie moze sie doczekac*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inconspicuous
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:56, 16 Cze 2008    Temat postu:

Jutro wstawię, bo dzisiaj już nie dam rady.
Popołudniu już powinna być. :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inconspicuous
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:20, 17 Cze 2008    Temat postu:

Część 2.

Obudziło go pukanie do drzwi. Pulsujący ból głowy ewidentnie wskazywał na to, że poprzedniej nocy jego zapasy burbonu uległy znacznemu pomniejszeniu, a wbjającie się w plecy sprężyny boleśnie dawały odczuć noc spędzoną na kanapie. Czekał, aż denerwujące pukanie ustanie, które, wręcz przeciwnie, nasilało się z każdą minutą.
-Odejdź! – krzyknął House- I tak nie mam zamiaru otworzyć tych cholernych drzwi, więc przestań w nie łomotać zanim cały dom zawali nam się na głowy.
-House…proszę cię, otwórz – usłyszał znajomy głos.
-Cuddy?! Teraz to już na pewno nie otworzę…
-Nie zachowuj się jak dzieciak i otwórz te drzwi! – krzyknęła Cuddy oburzona.
House powoli podniósł się z kanapy i w stercie śmieci leżących pod stołem odnalazł swój Vicodin. Zostały tylko dwie tabletki. Wiedząc, że będzie zmuszony zdobyć nową receptę i doceniając zalety sytuacji, w której to Cuddy stała pod jego drzwiami i bez problemu mogła mu takową wypisać połknął resztę Vicodinu i ruszył w stronę drzwi.
-Jesteś pewna że tego chcesz? Niejedna kobieta wyszła stąd odmieniona. Albo przynajmniej bez majtek.
-Nie mam czasu na twoje wygłupy. Otwieraj.- usłyszał poirytowany głos swojej przełożonej.
- No już dobrze. Sama tego chciałaś.
Kiedy drzwi do mieszkania House’a się otworzyły, Cuddy gwałtownie odsunęła się marszcząc nos w grymasie obrzydzenia.
-Jezuuu…jak ty cuchniesz!
-Ohh…nie przesadzaj. Twoje komplementy już na mnie nie działają – odpowiedział diagnosta z przekąsem.- Czego chcesz?
-Przyszłam sprawdzić dlaczego o godzinie 14 nie ma cię jeszcze w pracy.
-I nie mogłaś zadzwonić?
-Nie odbierałeś… Bałam się że coś ci się stało.
-No to już wszystko jasne. Jestem cały i zdrowy. Możesz wracać do ratowania świata przed złymi chorobami.- burknął House pogardliwie. Już miał zamknąć drzwi, gdy nagle coś mu się przypomniało.- A tak przy okazji jak już tu jesteś… Mogłabyś wypisać mi receptę na Vicodin? Proooooszę. –zaskamlał jak pies proszący o jedzenie.
-Jasne, nie ma sprawy…-wyciągnęła z torby swój bloczek z receptami i długopis. Próbowała znaleźć sobie dogodną pozycję do wypisania, jednak w końcu, zrezygnowanym tonem, zwróciła się do patrzącego na nią z rozbawieniem House’a - Mogłabym przynajmniej skorzystać ze stołu?
-Skoro już musisz…- uchylił drzwi w geście przyzwolenia i ruszył w stronę łazienki- Wybacz, ale mam tam sprawę do załatwienia - rzucił przez ramię mrugając porozumiewawczo.
Cuddy niepewnym krokiem podeszła do kanapy i usiadła. Zawsze czuła się w jego mieszkaniu trochę nieswojo, a wydarzenia poprzedniej nocy sprawiły, że czuła się tu jeszcze bardziej niekomfortowo. Pospiesznie zabrała się do wypisywania recepty, chcąc mieć to jak najszybciej z głowy.
-Tak właściwie to po co tu przyszłaś? – dobiegł ją głos zza drzwi łazienki.
-Jak to po co? Przecież już Ci mówiłam… Nie było Cię tak długo, więc zaczęłam się martwić.
-Tak, wiem… Ty i twoja troska o dobro całego świata. Ja pytam o prawdziwy powód.
-Ja po prostu interesuję się swoimi pracownikami. Zwłaszcza wtedy gdy bez zapowiedzi nie zjawiają się w pracy. Czy to nie jest… - w tym momencie otwarły się drzwi łazienki. Cuddy odruchowo obróciła głowę w tamtą stronę. Ich spojrzenia się zetknęły.
- Nie, nie jest. I sama dobrze o tym wiesz. Równie dobrze mogłaś tu przysłać Foremna albo Wilsona, ale ty zjawiłaś się osobiście. To oznacza, że chodzi o coś więcej niż tylko o zwykłą troskę.
- No bo ja…- Cuddy zawiesiła głos. Słowa, które miała teraz wypowiedzieć przychodziły jej z trudem.- Ja chciałam powiedzieć, że jest mi przykro. Z powodu tego wczorajszego zamieszania.
-Jakiego zamieszania? O czym ty mówisz?
-O naszej rozmowie na dachu… Jeżeli w ogóle można to tak nazwać.
-Przykro mi Cuddy, ale obawiam się, że dalej nie mam pojęcia o czym mówisz.
-House, nie wygłup… - widząc zdezorientowaną minę swojego rozmówcy, przerwała wpół słowa.- Ty naprawdę nic nie pamiętasz? Ohh…Bogu dzięki. –odetchnęła z ulgą.
-Po takiej ilości darmowego szampana, byłoby dziwne gdybym coś pamiętał. Ale teraz mimo wszystko chciałbym wiedzieć o co chodzi…- burknął House ze zniecierpliwieniem.
-W sumie to nic takiego… Po prostu trochę na ciebie wczoraj nakrzyczałam, a ty strasznie się zdenerwowałeś…
- Ajj Cuddy…Czy ty niczego się nie nauczyłaś? Jestem dużym chłopcem, sam sobie radzę ze swoimi problemami. To że się na mnie wydrzesz nie oznacza dla mnie końca świata.
-Tak, wiem. Ale mimo wszystko…
-Przykro mi, ale twój czas się skończył.-powiedział House, demonstracyjnie otwierając drzwi od swojego mieszkania.- I tak, przyjadę dziś do pracy, tylko muszę się trochę ogarnąć. Nie chciałbym przecież odstraszyć swoich pacjentów.- -dodał z ironicznym uśmiechem, gdy Cuddy go mijała. Kiedy znalazła się za progiem mieszkania, obróciła się żeby jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdążyła, bo House zamaszystym ruchem zatrzasnął jej drzwi przed nosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez inconspicuous dnia Wto 16:21, 17 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Wto 17:09, 17 Cze 2008    Temat postu:

wow. ale ochłodzenie stosunków!
ale ciekawe. także czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:20, 17 Cze 2008    Temat postu:

WOW!!
Początek był zbyt piękny żeby mógł być zapamiętany

No więc Cuddy masz drugą szanse
Nie zmarnuj jej!
Oh..
Czekam na kolejną cudowną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:28, 17 Cze 2008    Temat postu:

jeanne, dobrze to ujęłaś Cuddy ma druga szansę i nie może jej zmarnować!

teraz mnie zastanawia tylko, skoro House nie pamięta, to dlaczego taki jakiś chłód w ich stosunkach da się "wyczytać"? :?:

anyway, część 2 super, czeekam na więcej! byle szybko!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:09, 17 Cze 2008    Temat postu:

To sie nazywa TALENT !!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:28, 17 Cze 2008    Temat postu:

wwwwciągające czekam na więcej ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inconspicuous
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:26, 17 Cze 2008    Temat postu:

Część 3.

Gdy Cuddy opuściła jego mieszkanie stał jeszcze przez chwilę przy oknie obserwując jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Sam nie wiedział, skąd wziął mu się taki pomysł, ale tak chyba było lepiej dla nich obojga. Ona nie będzie się zadręczać wyrzutami sumienia, a on nie będzie musiał znosić jej miny zbitego psa, za każdym razem gdy ją zobaczy. Tak… To było na pewno najlepsze wyjście. Jednak dlaczego czuł się tak podle? Dlaczego miał wrażenie, że wszystko się zmieniło i że nic już nigdy nie będzie takie jak do tej pory? Przesadzał…przecież to był tylko pocałunek, nic więcej. Każdemu może czasem zdarzyć się pocałować swoją szefową. Nie…to nie tak. Kogo on oszukiwał? To było coś więcej niż tylko pocałunek i dobrze o tym wiedział. Gdyby to nic nie znaczyło, nie musiałby jej okłamywać. Jak zwykle rzuciłby jakimś zawstydzającym komentarzem na jej temat i obrócił całą tą sytuację w żart. A jednak tego nie zrobił… Miał w pamięci każdy szczegół poprzedniego wieczoru, a mimo to, udawał przed nią, że niczego nie pamięta. Tak było łatwiej… Ale od kiedy to on, genialny diagnosta, robi coś „bo tak jest łatwiej”? A jednak tym razem… Tylko że on wcale nie chciał ułatwiać niczego sobie. Skłamał, bo tak było łatwiej dla niej. Podświadomie wybrał to rozwiązanie, które raniło Cuddy mniej. A może jednak zrobił to świadomie? Sam już nie wiedział…Od natłoku myśli zaczęło mu się kręcić w głowie. Musiał usiąść. I nie mógł już myśleć o Cuddy i o tym co wczoraj między nimi zaszło. Pojedzie do szpitala, wyleczy kilku pacjentów, powkurza Wilsona i wszystko wróci do normy. Tak zrobiłby dotychczas. Ale od wczoraj coś się zmieniło…Jego myśli podążały w całkiem innym kierunku. Złym kierunku. Musiał natychmiast coś z tym zrobić, zanim to doprowadzi go do szału. Tylko co? Zegar niemiłosiernie odmierzał czas, akcentując każdą sekundę głośnym tyknięciem. Powinien już dawno zbierać się do pracy, ale czas mijał, a on stał w bezruchu na środku swojego mieszkania, myślami będąc całkiem gdzie indziej. Tik-tak. Czas mijał. Z sekundy na sekundę House coraz bardziej zagłębiał się w swoich myślach…Myślach o Cuddy. Tik-tak. Mimo, że bardzo chciał, nie mógł przestać. W jego głowie kłębiło się coraz więcej myśli. Nagle tykanie zegara zagłuszył dźwięk telefonu, wyrywając go tym samym z zamyślenia. Podniósł słuchawkę.
-House, do cholery, gdzie ty jesteś?!- usłyszał zdenerwowany głos Foremana.
- Już jadę…- powiedział roztargnionym głosem.
-Lepiej żebyś…-usłyszał jeszcze zanim rzucił słuchawką i z nadzieją na szybki prysznic przed kolejnym telefonem ze szpitala ruszył do łazienki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez inconspicuous dnia Śro 15:03, 18 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:50, 18 Cze 2008    Temat postu:

mua mua.. cudne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisa
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 7:27, 18 Cze 2008    Temat postu:

tak myślałam, że House udawał, że nie pamięta hmm niby dla dobra Cuddy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:32, 18 Cze 2008    Temat postu:

cuuuudowne
biedny House... słodkie te jego rozmyślania... i biedna Cuddy...
mam nadzieje, że będzie jednak happy end...
ale baaaardzo mi się podoba, mimo, że na razie smutne...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Śro 9:33, 18 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:36, 18 Cze 2008    Temat postu:

opowiadanko jak najbardziej do "zaczytania" - ciekawy pomysł i jakże lekko i przyjemnie je się czyta
czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:41, 18 Cze 2008    Temat postu:

Skłamał, bo tak było łatwiej dla niej. Podświadomie wybrał to rozwiązanie, które raniło Cuddy mniej. A może jednak zrobił to świadomie? Sam już nie wiedział…
Ah....
Biedni

Mimo, że bardzo chciał, nie mógł przestać.


Cudne! Czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inconspicuous
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Cze 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:52, 19 Cze 2008    Temat postu:

nienajlepsze too, ale jakoś nie miałam weny.
mam nadzieję, że następna część pójdzie lepiej.
mimo wszystko, miłego czytania. :wink:

----------------------------


Część 4.

Dochodziła 14, kiedy House pojawił się w swoim gabinecie. Jak gdyby nigdy nic rozsiadł się w swoim fotelu, włączył komputer i krzyknął do Foremna znajdującego się w pomieszczeniu obok:
- Jedną małą czarną proszę. I nie, nie chodzi mi o twoją młodszą siostrę.
- Nie mam młodszej siostry.- mruknął chłodno Foreman. – I w ogóle co ty sobie wyobrażasz? Wpadasz do gabinetu spóźniony o pół dnia i chcesz żebym zrobił ci kawę? Mamy pacjenta i zamiast być cały czas egocentrycznym dupkiem, choć przez chwilę mógłbyś poudawać lekarza.
-Przecież mogę robić obie rzeczy naraz. Jak do tej pory całkiem nieźle mi to wychodziło. – odparł House z szelmowskim uśmiechem. W tym samym momencie do gabinetu diagnostycznego wpadła Trzynastka.
-Na razie jest stabilny…-powiedziała do Foremana- Ale następny atak może być niebezpieczny.- dodała jeszcze zanim zauważyła obecność diagnosty. – House! Już myśleliśmy, że się nie zjawisz. Mamy pacjenta. Mężczyzna, biały, 32 lata. – Podeszła do jego biurka i położyła na nim kartę pacjenta.
- Foreman, przejmujesz dowodzenie. – powiedział wstając i całkowicie ignorując stojącą przy biurku lekarkę- Ja mam coś do załatwienia…
-Ale House! – krzyknął jeszcze oburzony Foreman, zanim drzwi gabinetu zamknęły się za diagnostą.
House szybkim krokiem zmierzał w kierunku gabinetu Wilsona. Nie wiedział jeszcze co mu powie, ale potrzebował rozmowy. Musiał podzielić się z kimś choć częścią swoich przemyśleń. Tylko jak to zrobić, żeby nie narazić się na kpiny ze strony swojego najlepszego przyjaciela?
-Wilson, musimy porozmawiać – powiedział rozsiadając się na kanapie w jego gabinecie, całkowicie ignorując siedzącą na krześle mężczyznę.
-House, nie mogę teraz. Nie widzisz, że mam pacjenta?!- wybuchnął oburzony Wilson.- Przepraszam pana bardzo. Doktor House właśnie wychodzi.- zwrócił się do siedzącego naprzeciwko mężczyzny, kładąc szczególny nacisk na ostatnie słowo.
- Jak myślisz, czy jeżeli kobieta będąca w związku odwzajemnia pocałunek innego faceta, to znaczy, że jej na tym kimś zależy czy że jej się po prostu podobało i go wykorzystała? – zapytał House nic sobie nie robiąc z uwag swojego przyjaciela i z obecności w gabinecie osoby trzeciej.
- Stacy wrociła?! House, już to przerabialiśmy… - krzyknął zszokowany Wilson, którego uwaga skupiła się teraz na siedzącym na kanapie diagnoście.
- Jaka Stacy?! Ten temat jest już dawno zamknięty. Pewnie żyje sobie teraz w sielance opiekując się swoim biednym mężusiem… - widząc oczekiwanie w oczach swojego przyjaciela i, co dziwne, również jego pacjenta, kontynuował- Tym razem chodzi o kogoś innego. I, wyprzedzając twoje pytanie, nie powiem ci o kogo.
- To jak mam ci w takim razie doradzić, skoro nie wiem o co chodzi?
- Wiesz o co. Tylko nie wiesz o kogo. Istotna różnica.
Wilson chwilę się nad czymś zastanawiał, po czym otworzył w zdumieniu.
- Cameron?! House, przecież ona jest dla ciebie za młoda!
- Dzięki, naprawdę nie musiałeś tak dobitnie przypominać mi o moim wieku.-mruknął oburzony.- Ale nie, nie chodzi o nią. I nie zgaduj dalej, bo i tak się nie dowiesz.
- Zawsze może dojść do tego drogą eliminacji.- odezwał się mężczyzna siedzący na krześle.
House popatrzył na niego zdziwiony.
- Jeżeli dalej będziesz się wtrącał, zaraz ja wyeliminuje ciebie.- popatrzył na pacjenta groźnym wzrokiem.- A więc, odpowiesz mi w końcu na to pytanie? – zwrócił się spowrotem do swojego przyjaciela.
Wilson westchnął, dając za wygraną. Po głowie chodziło mu jeszcze parę możliwości, ale wiedział, że jeżeli House nie chce, żeby wiedział o kogo chodziło to trudno będzie się tego dowiedzieć, a już na pewno niemożliwością byłoby dowiedzieć się tego od samego House’a.
- Myślę, że raczej jej na tym kimś zależy. Chociaż, to zależy od kobiety. Jeżeli mówimy o prostytutce, to zrobiła to raczej dla zwykłej przyjemności, albo żeby zaciągnąć cię do łóżka i okraść w nocy, kiedy będziesz spał.
-Chyba że jest to drogadziwka. Wtedy po seksie z nią nie byłoby już cie z czego okradać… Ale wróćmy do tematu. A więc uważasz, że jej zależy, tak? To dobrze…
-House, czy ty aby przypadkiem…
-Tak, przypadkiem znalazłem się w twoim gabinecie.
- Nie o to chodzi,tym bardziej, że znając ciebie to na pewno nie był przypadek. Ty…Ty się zakochałeś!
-Oczywiście… A anioły zeszły z nieba i pochłoną ziemię. – zakpił House.- Miłość to bzdura dla niedouczonych palantów. A że ja do nich nie należę, to mnie to nie dotyczy. Ciekawią mnie po prostu ludzkie motywy, a że ty jesteś w tych sprawach ekspertem pomyślałem, że zwrócę się do ciebie.
- Tak, jasne… Znam cię już na tyle długo, że wiem kiedy coś jest nie tak. Zresztą, ty i tak nigdy nie przyznasz się do tego, że jesteś zakochany. Ostatnim razem to za bardzo bolało, żebyś chciał to przeżywać jeszcze raz.
Diagnosta zignorował tą uwagę, nie chcąc narażać się na kolejny monotonny wykład. Mężczyzna siedzący na krześle już parę minut temu przestał śledzić rozmowę lekarzy. Całkowicie zignorowany przez swojego onkologa, z nudów zaczął układać samolociki z pustych kartek leżących na biurku. House zlustrował go wzrokiem, po czym spojrzał na Wilsona.
- Nie będę wam już przeszkadzać… Nie trzymaj tego pana dłużej w niepewności, on na pewno nie może się doczekać kiedy dowie się, że umiera. – to zdanie oderwało pacjenta od składania kolejnej kartki papieru, który teraz przerażony wzrokiem patrzył to na House’a to na Wilsona.
- Czy on… Czy ja naprawdę…- mężczyzna nie umiał się wysłowić.
Diagnosta ze złośliwym uśmiechem na twarzy skierował się w stronę wyjścia z gabinetu, zostawiając oniemiałego Wilsona sam na sam z przerażonym pacjentem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 15:05, 19 Cze 2008    Temat postu:

-House, czy ty aby przypadkiem…
-Tak, przypadkiem znalazłem się w twoim gabinecie.
- Nie o to chodzi,tym bardziej, że znając ciebie to na pewno nie był przypadek. Ty…Ty się zakochałeś!
-Oczywiście… A anioły zeszły z nieba i pochłoną ziemię. – zakpił House.- Miłość to bzdura dla niedouczonych palantów. A że ja do nich nie należę, to mnie to nie dotyczy. Ciekawią mnie po prostu ludzkie motywy, a że ty jesteś w tych sprawach ekspertem pomyślałem, że zwrócę się do ciebie.
- Tak, jasne… Znam cię już na tyle długo, że wiem kiedy coś jest nie tak. Zresztą, ty i tak nigdy nie przyznasz się do tego, że jesteś zakochany. Ostatnim razem to za bardzo bolało, żebyś chciał to przeżywać jeszcze raz.
:arrow: super


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez *Madziula* dnia Czw 15:05, 19 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:18, 19 Cze 2008    Temat postu:

-Ale House! – krzyknął jeszcze oburzony Foreman, zanim drzwi gabinetu zamknęły się za diagnostą.
jak sobie wyobrażę minę Formana to az mnie skręca ze śmiechu xD

- Jak myślisz, czy jeżeli kobieta będąca w związku odwzajemnia pocałunek innego faceta, to znaczy, że jej na tym kimś zależy czy że jej się po prostu podobało i go wykorzystała? –

- Cameron?! House, przecież ona jest dla ciebie za młoda!

- Nie o to chodzi,tym bardziej, że znając ciebie to na pewno nie był przypadek. Ty…Ty się zakochałeś!
-Oczywiście… A anioły zeszły z nieba i pochłoną ziemię. – zakpił House.- Miłość to bzdura dla niedouczonych palantów. A że ja do nich nie należę, to mnie to nie dotyczy. Ciekawią mnie po prostu ludzkie motywy, a że ty jesteś w tych sprawach ekspertem pomyślałem, że zwrócę się do ciebie.

OMG! Ja chcę więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin