|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pismak
Pacjent
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: że znowu! Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:40, 17 Maj 2009 Temat postu: The Good Times Are Killing Me [NZ/P] |
|
|
Przepraszam, że zaczynam od fika, ale pisanie do szuflady mnie już zabija
Cameron zamówiła jeszcze jednego drinka. Przyszła się tutaj upić. Nie chciała, by nikt ją znalazł, wybierając obskurne miejsce daleko od szpitala. Było południe, słońce boleśnie raniło jej podkrążone oczy. Była jedyną klientką. Usiadła w najciemniejszym kącie sali, naciągając kaptur od bluzy. Nie chciała, by ktoś znalazł ją w tym stanie. Oparła głowę na dłoniach i poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Małżeństwo z Chase'm było pomyłką. Nie potrafiła określić swoich uczuć. Była w takim momencie życia, że gdziekolwiek nie spojrzała, widziała tylko niepewność i mrok. Tęskniła za czasami, kiedy jej miłość do Chase'a była absolutnie idealna, wtedy kibicowała skrycie związkowi House'a z Cuddy. Teraz już nigdy nic nie będzie takie samo, bo teraz już nic nie jest pewne. Wypiła drinka, przyniesionego przez patrzącego na nią podejrzliwie barmana. Wyciągnęła telefon komórkowy i wykręciła numer do Tauba. Nigdy nie obchodziło jej, co się z nim dzieje, on nigdy nie zwracał uwagi na nią. Odebrał po jednym sygnale.
- Potrzebuję twojej pomocy - wymamrotała i podała adres.
- Będę za piętnaście minut.
Żadnych pytań. Tego właśnie potrzebowała. Przybył punktualnie. Usiadł naprzeciwko niej. Widząc jej czerwone od płaczu oczy i spuchniętą twarz o nic nie pytał. Po chwili milczenia odezwała się Cameron:
- Jak znosi to Cuddy?
- Źle - Taub zacisnął usta. To nie był przyjemny temat dla nikogo. Dlaczego Cameron wybrała własnie jego? - Mam być twoim posłańcem? Wiem, o co chodzi.
- Jak znosi to Cuddy? - powtórzyła Cameron, oblizując spierzchnięte usta. Taub wypuścił głośno powietrze.
- Przychodzi rano, wychodzi wieczorem. Nie pokazuje się poza gabinetem. Nikt nie ma odwagi do niej wejść. Nawet Wilson.
- Nie powinni pozwolić na odwiedziny.
- Ludzie po odwiedzinach wychodzą stamtąd płacząc. Jak strażnicy mogli zdawać sobie sprawę, że on nie jest taki jak inni? Że jego cierpienie uderza nas tysiąc razy bardziej?
Cameron wytarła oczy, które znowu były mokre.
- Dziękuję ci, Taub. Podwieź mnie do domu. Nie widzę już sensu w ukrywaniu się przed światem.
Taub skinął głową, Cameron wstała, poprawiając włosy.
- Powinnaś powiedzieć o tym Chase'owi.
Cameron zamarła z rękami w powietrzu.
- Jak... skąd? Czy on wie?
- Wiedziałby, gdyby był tutaj z tobą - Taub wysłał jej swój zwykły, kwaśny uśmiech. Allison odetchnęła z ulgą.
*
Godzinę temu leżała na sofie, patrząc w sufit. Pół godziny temu usiadła, przytulając się do swoich kolan. Teraz opierała się o ścianę, wpatrując się pustym wzrokiem w wyświetlacz telefonu. Czytała raz po raz smsa od Foremana, który opiekował się Rachel: "wszystko ok". Nie potrafiła się na niczym skupić, litery zlewały się w bezładną całość, ręce jej drżały. Miała dość współczujących spojrzeń: "biedna Cuddy". Większość z nich nie wiedziała, jak to było...
Cameron płakała, gdy tylko weszli do pokoju. Pościel była porozrzucana po całym pokoju. Na prześcieradle były ślady krwi - strażnik mówił im, że próbował przegryźć sobie żyły. Cuddy poczekała z łzami do momentu, kiedy z łazienki wrócił House. Próbował doprowadzić się do stanu używalności - nie wyszło mu, a może to wszystko, na co mógł się zdobyć? Trzynastka ścisnęła dłoń Foremana, który przełknął głośno ślinę. Wilson westchnął. Taub wpatrywał się w House'a w niemym szoku. Jego włosy były w zwykłym nieładzie, ale jego twarz była bardzo podrapana, chociaż rany goiły się powoli. Usta drżały mu, podobnie jak ręce. Paznokcie miał obcięte aż do krwi, zapewne strażnicy nie chcieli, by próbował zrobić sobie krzywdę jeszcze raz. Nie potrafił skupić wzroku na jednym punkcie. Trząsł się tak, że z trudem zrobił dwa kroki dzielące go do fotela. Próbował wymamrotać coś, co miało brzmieć jak "cześć", ale zamiast tego zwymiotował na podłogę. Cameron wybiegła już wtedy, zalewając się łzami, Chase poszedł za nią. Po chwili wahania dołączyli do nich Foreman, Trzynastka i Taub. Wilson spojrzał na Lisę, upewniając się, że sobie poradzi i sam wyszedł. Cuddy i House zostali sami w pokoju. Cuddy usiadła na poręczy fotela, łapiąc House'a za rękę. Widziała w jego oczach cierpienie. Długo tak siedzieli. Cuddy ogrzewała zimną dłoń House'a, House trząsł się i wymiotował.
- Nie będę już taki sam... - wymamrotał z trudem. Wystarczyło jedno spojrzenie, by Cuddy zrozumiała, że to nie deklaracja poprawy.
Cameron obserwowała przez małe, szklane okienko. Rozmawiali. Cuddy była zdenerwowana i dużo gestykulowała, House mówił z trudem. Każde jego słowo powodowało, że po twarzy Cuddy ciekły kolejne łzy.
- Boże, niech ktoś mi powie, co tu się dzieje - jęczała, przytulając się do Chase'a. Nie objął jej.
*
Wilson nie mówił o tym nikomu, ale spacerując wokół szpitala, widział przez okno, że w gabinecie Cuddy znajduje się mały kalendarz, który sama wykonała. Odliczała do daty, kiedy skończy się odwyk. Cztery dni.
Wizyta była już ponad tydzień temu, a nikt z nich nie doszedł jeszcze do siebie. Cameron snuła się po korytarzach jak duch, blada, ciągle z opuchniętymi i zaczerwienionymi powiekami. Chase był bez przerwy zirytowany, pokłócił się z Taubem, który przyszedł obserwować operacje. Jego podejrzenia, że Cameron kocha House'a znowu odżyły ze zdwojoną siłą. Z relacji Trzynastki, która znudzona zajmowała się Rachel oraz szpitalnymi plotkami, dowiedział się, że Chase myśli o wyprowadzce. Foreman, zastępujący Cuddy nie miał czasu nawet na to, żeby od czasu do czasu wpaść do domu - oprócz bieżącej pracy, musiał zapanować nad chaosem, który powstał po załamaniu administratorki.
Wilson wrócił do porządkowania papierów, zastanawiając się, czy po powrocie House'a cokolwiek będzie takie samo.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pismak dnia Wto 12:12, 21 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
galena
Ratownik Medyczny
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:25, 17 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Rany, wchodząc tutaj powinna być tabliczna z ostrzeżeniem, że będzie dość mocno i przygnębiająco, stąd nalezy to czynić z rozwagą, na własną odpowiedzialność.
Pomysł z przegryzieniem sobie żył jest niczym wyjęty z horroru, tak diablenie podziałał na moją wyobraźnię. Serducho aż się kraje. co jeszcze bardziej potęguje moje obawy co do wrześniowej premierki szóstej odsłony. Cuddy to wytrzyma, to twarda sztuka , a Cameron, stanowczo mi jej nie szkoda. Rani tylko Chase'a. Co mnie w tym fiku zdziwioło, to to, że Taub taki jakiś tu uczynny, Foreman robiący za niańkę wobec Rachel. A House, kiedy mu się wreszcie przytrafi w życiu coś dobrego, czego nie spierniczy? Wiem, że ten fik to tylko inspiracja finałem V sezonu, ale wyłaniający z niego obraz naszego diagnosty jest przerażający, zupełnie, jakaby juz był ubezwłasnowolniony, a co tu wspominać o praktyce lekarskiej, jego ciętych odzywkach. "Nie będę już taki sam...", matko, jak to złowieszczo w obecnej perspektywie brzmi. Stary, tak dobrze nam znany, House, odszedł w tym fiku na zawsze? Czekam na kontynuację, pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:48, 17 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się. Jak mało co.
To nie jest cukierkowe, nie jest nawet znośnie pozytywne. To fik, który pokazuje ciemną stronę życia. Życia House’a, wilsona, cuddy. Tę gorszą część ich przeżyć, gorszą wersję zdarzeń.
I właśnie dlatego już lubię ten fik.
A ja nie sypię pochwałami jak z rękawa. (spytaj się innych fikopisarzy )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:13, 17 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
ooo, ja tu widzę równie pokręcony umysł jak mój (bez obrazy oczywiście)
Uwielbiam fiki, w których "krew i flegma gęsto się leje"
Wyłapałam parę literówek, więc jest dobrze. Niełatwo jest pisać takie fiki, trzeba wychwycić odpowiedni moment i użyć odpowiednich słów, by nie wyszła z tego jakaś rąbanka, ale zgrabny fik przeplatany "uzewnętrznieniem" uczuć bohaterów
Co do "aktorów":
Świetna Cameron.
Nie podobają mi się kaczuszki (14, Taub); po prostu są tacy... dziwni. Jak dla mnie to trochę nieprzydatni.
Cuddy...? No cóż, czekam na rozwój tej postaci.
House - obrzydliwy, ale rozumiem, że tak musi być. Sama go sobie inaczej nie wyobrażam jeśli chodzi o sceny "odwykowe"
Wilson. Nowe wcielenie Sherlocka Holmes'a.
I jeszcze jedno:
Pismak napisał: | House mówił z trudem. Każde jego słowo powodowało... |
Po wcześniejszych rewelacjach spodziewałam się czegoś takiego: Cytat: | House mówił z trudem. Każde jego słowo powodowało falę wymiotów. |
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pinky dnia Nie 18:14, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pismak
Pacjent
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: że znowu! Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:16, 17 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Dzięki wam dziewczyny Zarzucę wam w takim razie drugą część, mam nadzieję że nie mniej MRRROCZNĄ House jest malo Houseowaty, bo trudno bylo mi sobie wyobrazic, ze on bedzie taki sam po tym wszystkim
1 dzień do przyjazdu House'a.
Cameron przestała błąkać się po korytarzach. Cuddy rozmawiała z nią przez dwie godziny, aż w końcu niemal połowa szpitala zebrała się pod drzwiami gabinetu. Cameron wyszła stamtąd zalewając się łzami i przeklinając, Cuddy była w nieco lepszym nastroju.
*
- Przestań się łudzić, Allison - Cuddy wykrzywiła się w zabawny sposób. Cameron nigdy nie widziała jej w takim stanie.
- Jesteś zazdrosna - zauważyła, starając się, by jej ton był jak najbardziej chłodny. Cuddy odwróciła się gwałtownie, prawie tracąc równowagę na wysokich butach.
- Nie mam o co być zazdrosna! - prychnęła Lisa, po raz kolejny krzywiąc się. - Obydwie to widziałyśmy. Masz męża.
Cameron odwróciła na chwilę głowę, zasłaniając twarz włosami. Co ona może o tym wiedzieć?, zastanowiła się.
- Taub... - wymamrotała, czując, że narasta w niej złość.
- Mówiłaś coś?
- Nie, znaczy, TAK! - powiedziała Cameron. - Nie masz prawa mówić o moim życiu. Ja i Chase jesteśmy szczęśliwi. Byłam po prostu przygnębiona stanem House'a, jako jego przyjaciółka...
To NAPRAWDĘ zabrzmiało jak marne usprawiedliwianie się. Cuddy roześmiała się w nieprzyjemny sposób.
- Nie nisz życia Chase'owi, sobie i mnie. Wycofaj się, udawaj, że kochasz Chase'a.
- Ja KOCHAM Chase'a! - warknęła Cameron, wychodząc z biura.
- Obiecaj! - krzyknęła Cuddy. W tym momencie przypominała już pewną siebie Cuddy, która każe House'owi odrobić dyżur w klinice. Cameron zatrzymała się i nie patrząc na nią powiedziała: "Obiecuję".
*
Rachel kręciła się, chcąc wydostać się z objęć zdenerwowanej Trzynastki. Foreman zrobił minę "dasz-radę-kochanie" i usiadł naprzeciwko niej. Biała tablica była pusta. Sala konferencyjna była pusta.
- Daje sobie rade ze szpitalem, nie daje sobie rady z własnym dzieckiem? Jej NIANIA? - Trzynastka westchnęła, starając się nie dać upustu własnej złości.
- Nie może mieć niani 24 godziny na dobę... - zaczął przepraszającym tonem Foreman.
- Ale może mieć kochaną doktor Hadley, która przecież i tak niedługo umrze - dokończyła z przekąsem Trzynastka.
- Nie mów tak.
Foreman przybrał bardzo poważną minę. Trzynastka skrzywiła się i odwróciła teatralnie głowę.
- To nie jest dziecko House'a, dlatego nie chce się nim opiekować.
- Huh, bardzo... odważna teoria - zaśmiał się Foreman.
- Ja nie chcę się nim opiekować, nawet jeżeli to dziecko Johnny'ego Deppa.
*
Chase i Cameron w końcu się pogodzili. Wilson stawał się za to coraz bardziej przybity z upływem każdej minuty, która dzieliła go od wizyty z House'm. Wszyscy odnosili wrażenie, że wiedział o czymś, o czym nie wiedziała reszta.
Biedna, biedna, biedna Cuddy. Nie mogę jej powiedzieć prawdy, bo tylko House może jej to powiedzieć. Wilson odsunął się od biurka, robiąc ostatnie pociągnięcie długopisem po kartce papieru. Rozejrzał się po swoim pokoju. Budzik wskazywał pierwszą w nocy. James westchnął. Chyba czas iść spać, pomyślał. Powolnym krokiem udał się w stronę łazienki, po drodze sprawdzając, czy ktoś do niego dzwonił. Cuddy. Sześć razy. W ciągu ostatnich paru dni wysłuchał tyle jej płaczu, że nie miał ochoty robić tego kolejny raz. Stanął przed lustrem i przeczesał palcami włosy. Patrzył na swoje odbicie. Skóra mu poszarzała, smutne oczy były otoczone czerwonawą obwódką. Westchnął po raz kolejny i zaczął rozpinać guziki koszuli. Odwinął rękawy, a ubranie zsunęło się z niego powoli. W łazience było zimno, klatka piersiowa natychmiast pokryła się gęsią skórką. Roześmiał się, widząc ledwo widoczną, bladą linię na piersi. Pamiątka po jedynym wieczorze, jaki spędził z House'm. Najzabawniejsze było to, że Gregory nie pamiętał nic, Wilson pamiętał wszystko doskonale.
Był po studiach. Byli pijani. James pamiętał zapach jego skóry, delikatnej i gładkiej jak jedwab nawet na policzkach, pamiętał oddech pachnący miętą i alkoholem. Wilson był na tyle przytomny, żeby po wszystkim odejść. House nigdy się nie domyślił.
*
Cuddy od pół godziny stała w łazience. Układała włosy, robiła makijaż i próbowała sobie przypomnieć, jak była ubrana, kiedy House robił uwagi na temat jej piersi. Ćwiczyła przed lustrem neutralne miny. Nie może się rzucić na House'a, płacząc i pomiędzy urywanymi szlochami tłumaczyć mu, jak wiele dla niej znaczy. Spędziła kolejne pół godziny dobierając bieliznę i strój. W końcu stwierdziła, że jest gotowa. Wzięła głęboki oddech i ruszyła ku drzwiom.
Jadąc taksówką czuła, że nerwy zżerają jej wnętrzności. Mijając Princeton, zauważyła Wilsona, wsiadającego do samochodu. Wahała się, przez całą drogę miała ochotę zawrócić. Bała się, że nie sprosta. Że nie będzie potrafiła zachowywać się normalnie przy Housie po tym, co przeszła przez ostatni miesiąc. Otuchy dodawało jej rozpamiętywanie tego, co było. Co powiedział House, zanim niemal krzyknęła, że go zwalnia. Wspomnienie przywołało z trudem uśmiech na jej twarz.
Wilson przyjechał pierwszy. Kiedy Cuddy wysiadała z taksówki, House stał przed gmachem szpitala psychiatrycznego i rozmawiał z nim. Najwyraźniej na poważny temat - House obracał wszystko w żart, Wilson robił groźną minę. Tak bardzo normalne, że aż całkowicie obce. Gdy ją zauważyli, ruszyli w jej kierunku. James był zaskoczony jej wyglądem. Kiedy widział ją ostatni raz, łkała na sofie, przyciskając do siebie paczkę chusteczek. Teraz nawet szara pogoda i brak słońca nie mógł ukryć faktu, że wręcz promieniała.
- Cuddy! Jak miło widzieć cię w ten uroczy poranek!
- House! Masz dyżur do odrobienia w klinice.
Wilson cofnął się cicho. House i Cuddy stanęli naprzeciwko siebie. Milczeli. Zabawne, pomyślał Wilson, zachowują się, jakby nic się nie stało. Cuddy mówi o klinice, House strzela żartami. Zupełnie, jakby nie było tego miesiąca. Jakby House wrócił z wakacji. Nie potrafią przyznać się do swoich uczuć.
Gregory, wspierając się na lasce, zrobił jeden krok bliżej. Wilson odwrócił się w tym samym momencie, kiedy Cuddy objęła House'a i przyciągnęła go jeszcze bliżej. Oblizała spierzchnięte wargi, obserwując, jak House mimowolnie rozchyla swoje. Zbliżyła swoją twarz do jego, a w momencie, kiedy dotknęła jego delikatnych, wilgotnych ust, ziemia zakręciła się, a Cuddy kompletnie zapomniała, gdzie jest. Liczyło się tylko to, żeby mieć przy sobie House'a. Ten pocałunek był jej receptą na ból, jej sposobem pokazania House'owi, jak bardzo cierpiała. Dopiero, gdy Wilson chrząknął, odsunęła się od Gregory'ego.
Nie wiedziała, jak mogła zastanawiać się nad tym, czy tutaj przyjechać. To był przecież sens jej życia. Tak jej się zdawało.
przepraszam za hilsona, przepraszam, przepraszam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pismak dnia Nie 19:26, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:56, 17 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czemu, ale ten fik wywołuje na mojej twarzy tak wielkiego ban.ana jak tylko może być. Serio. Pierwsza część z obiecywaniem, oj. Nie wiem jak Cuddy może myśleć, że Cameron może jej zagrozić. A potem Hilsonik. Czy ja dobrze zrozumiałam, że House zrobił TO Wilsonowi. Matko No i słodka końcówka. Ahh. *wzrusza się*
Cytat: |
- Huh, bardzo... odważna teoria - zaśmiał się Foreman.
- Ja nie chcę się nim opiekować, nawet jeżeli to dziecko Johnny'ego Deppa. |
A po tym padłąm
Boję się tego, co będzie dalej... Ale niecierpliwie czekam na cd. Mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jeanne dnia Nie 19:59, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:56, 19 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Przeczytałem, późno bo późno - ale zawsze
Swoją ocenę zacznę od plusów
Podobało mi się , że w fiku występują praktycznie wszystkie serialowe postacie (zwykle w Huddy House, Cuddy i Wilson dominują) Dalej sam House trochę mnie przeraził, szczególnie paznokcie obcięte do krwi *brr* Cameron martwiąca się o House'a i jej "rozmowa" z Lisurem też bardzo przypadła mi do gustu - prawie jak w serialu Fik czyta się bardzo przyjemnie, jak rozdziały dobrej książki widać nie bez powodu masz taki nick
Jest jednak coś co wprawiło mnie w stan skonfudowania i zastanawiałem się czy doczytać do końca - HILSON
Przeraziłaś mnie nie na żarty, nawet kiedy Lisur całował House'a miałem przed oczami noc z Wilsonem *błe* I jeszcze Rachel - szkoda mi dziecka, ukazałaś ją jak zabawkę, którą Cuddy się znudziła i ma jej dość No tyle z moich wyimaginowanych czepialstw
Z niecierpliwością czekam na next part
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pismak
Pacjent
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: że znowu! Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:41, 19 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
mowiac szczerze nie cierpie rachel i jakkolwiek sie staram, to jakos samo wychodzi w tym co pisze ^^ obiecuje poprawe i moze dzisiaj jeszcze wrzuce part 3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:52, 19 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Pismak! bardzo podobają mi się Twoje opowiadania.
Ja też nie cierpie Rachel.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:06, 19 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Po prostu BOSKIE!
Ale Ty masz zÓe myśli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:32, 23 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Dopiero teraz przczytałam i jestem pod wrażeniem.
Ostatnio rzadko komętuje, ale ten fik mi się podoba.
Jest inny, mroczny, trochę zakręcony, niesamowicie emocjonalny.
Mam nadzięję, że jeszcze dodasz kolejny rozdział, bo ja jak zwykle obudziłam się ze skomentowaniem miesiąc po wrzuceniu części II.
Czekam i pozdrawniam
Minnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|