Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Szczęście w nieszczęściu. [NZ 12/13]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:08, 17 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
- Witaj, przepraszam, że dzwonię tak późno, przemyślałam Twoją propozycję i… zgadzam się.

Propozycja? Nie zgadzam się na to, jak to to o czym myślę!
Nie wolno!
House... coś Ty sobie do diabła zrobił. Najpierw tak się załatwić, potem krew...

Cytat:
po burzy zazwyczaj wychodzi słońce...

Hmm... zazwyczaj. A u ciebie jest zazwyczaj? Ale smutne też jest piękne, ma ten niezaprzeczalny urok, to swoje piękno, coś czego nigdy nie będzie w happy endzie. Uwielbiam Twą twórczość bezwzględu na zakończenia.

Dużo wena i czasu.
Pozdrawiam cieplutko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:46, 17 Gru 2009    Temat postu:

Proszę 5tka, udało mi się dziś napisać miłej lektury

V

Następnego dnia Lisa przyszła do pracy spokojna. Spotkała House’a w hallu.
- Nie wyglądasz jakbyś płakała całą noc w poduszkę. – Próbował zadrwić.
- Bo nie płakałam. A Ty nie wyglądasz jakbyś spał tej nocy tak spokojnie, jak dziecko. – Odpowiedziała szeroko się uśmiechając.
House zmierzył ją od góry do dołu.
- Więc co… - Zaczął.
- Czego chcesz się dowiedzieć House? Co znów chcesz odkryć? – Zirytowała się.
- Jest coś, o czym jeszcze nie wiem i o czym chcesz, żebym się dowiedział. – Stwierdził stanowczo.
Lisa się zarumieniła.
- Tak. Z pewnością wydarzyło się coś, o czym nie wiesz, ale obojętne mi jest, czy się dowiesz, czy też nie. – Gniew wezbrał w niej, gdy przypomniała sobie w jakiej sytuacji House postawił ją wieczorem.
- Nigdy więcej! – Pomyślała ponownie. Emocje w niej odżyły, chciała na niego krzyczeć, wygarnąć mu jak się poczuła, sprawić, by poczuł się źle.
Nie miała pojęcia, że ostatniego wieczora wcale nie czuł się dobrze.

- Więc nic nie chcesz mi powiedzieć? – Dopytywał czując, że to może być coś istotnego.
- Nie House, miałeś swoją drugą szansę, zmarnowałeś ją wczoraj. Więc jeśli ktoś inny skorzysta, to możesz mieć pretensje tylko do siebie samego. – Rzuciła i oddaliła się energicznym krokiem.

- Jimmi… - House wtargnął do gabinetu przyjaciela.
- Nie chcę tego słuchać House.- James uniósł dłoń w kierunku Gregorego nie podnosząc wzroku znad papierów.
- Skąd wiesz o czym zamierzałem Ci powiedzieć? – Zdziwił się.
- Widziałem się z Cuddy. – Westchnął. House opuścił głowę.
- Jak mogłeś… House, nie wolno Ci się tak bawić uczuciami innych. – Wstał zdenerwowany.
- Wilson… posłuchaj, to nie tak, ja sam… sam nie wiem dlaczego… co we mnie wstąpiło. – Zająknął się diagnosta.
- I pomyśleć, że sam Cię do tego namawiałem.- James pokręcił głową.
- Ja wiem, zawaliłem, ale jadąc tu dziś przemyślałem wszystko, teraz już się nie wycofam, nie pozwolę…
- House, czy Ty siebie słyszysz? – Zapytał zmartwiony James.
- Myślisz, że przebycie drogi od Ciebie do szpitala, to wystarczająco długa chwila, by przemyśleć ponownie i zdecydować o tym, z czym miałeś problem przez blisko dwadzieścia lat? – Wilson szeroko otworzył oczy.
House skinął głową.
- Teraz jestem pewien. – Powiedział spokojnie.
- Nie, nie wierzę. – Wydawało się, że za chwilę James zacznie sobie rwać włosy z głowy, albo napnie się jak balonik i pęknie.
- Zapytam jeszcze raz… Czy Ty wiesz, o czym Ty mówisz? – Syknął.
- O co Ci chodzi? Czemu się tak dziwnie zachowujesz? – Zapytał zdezorientowany.
- Dziwnie? To ja się dziwnie zachowuję, tak? – James złapał się za głowę.
Wyraz twarzy House mówił wesprzyj-mnie-jakoś-do-cholery!
Ale James nie ustępował.
- Co planujesz House? Nawaliłeś wczoraj całkowicie. Myślisz, że dziś wszystko jej wytłumaczysz, a ona powie, że nic się nie stało i przyjmie Cię z powrotem?
- Jimmi, nie przeceniasz mnie czasem? – House puścił onkologowi oczko.
- Skończ z tymi swoimi żartami House, po tym co usłyszysz zdecydowanie nie będzie Ci do śmiechu.
Diagnosta spojrzał czujnie na przyjaciela.
- Nie będzie Ci tak łatwo przekonać Cuddy, że myślisz o niej poważnie, jest wściekła i… - Przerwał.
- Po Twoim wyjściu wczoraj umówiła się z jednym mężczyzną, to znaczy zdecydowała się przyjąć jego zaproszenie.
- A Ty wiesz o tym, bo? – Zapytał skupiony na słowach, które przed chwilą usłyszał.
- Powiedziała mi o tym dziś rano, wiem też, że po jutrze wybiera się z nim na kolejne spotkanie.
- Powiedziała Ci, bo chce, żebym o tym wiedział, chce wzbudzić we mnie zazdrość. To pewnie jakiś cienias, gnojek, który spotka się z nią raz, czy dwa, a potem… - Wilson wszedł w zdanie House’owi.
- Nie sądzę, gość podobno już wcześniej długo się starał o spotkanie z nią, ale ona była nieugięta. A powiedziała mi o tym, żebym przetłumaczył Ci, że ona nie chce, żebyś się znowu wtrącał… Wygląda na to, że sam popchnąłeś Lisę w ramiona innego. – James opuścił wzrok.
- Nie rób z tego jakiejś telenoweli, do cholery! – House zdenerwował się i wstał na równe nogi.
- Zaraz sobie z nią wszystko wyjaśnię, a ten cienias… - Nagle drzwi gabinetu Wilsona się uchyliły.
- Ten cienias ma na imię Lucas… - Uśmiechnęła się ciepło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:31, 18 Gru 2009    Temat postu:

O... nie będę kończyć, bo musiałabym się zacząć wyrażać.
I dlaczego?
Lucas czy ja Ci mam coś zrobić? Kto Ci wogóle pozwolił zarywać do Cuddy? Nie wolno.
Dlaczego on dopiero teraz zrozumiał... ?
Ech... a ona nie chce więcej niepewności...
Ja będę krzyczeć!
Wena Hudzinkowego
Pozdrawiam cieplutko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:16, 18 Gru 2009    Temat postu:

NiEtYkAlNa napisał:

- Zaraz sobie z nią wszystko wyjaśnię, a ten cienias… - Nagle drzwi gabinetu Wilsona się uchyliły.
- Ten cienias ma na imię Lucas… - Uśmiechnęła się ciepło.


No to był cios, hehe...
Czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Verti
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:29, 18 Gru 2009    Temat postu:

Dlaczego ty zawsze kończysz w takich emocjonujących momentach?!
Nie mogę się doczekać kolejnych części cudownie piszesz. A Lucas to wszędzie musi się wepchać
Pozdrawiam gorąco i weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maagdaa
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:41, 18 Gru 2009    Temat postu:

Jeeeejć. Cudny fik !
Koniecznie pisz dalej !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:03, 18 Gru 2009    Temat postu:

I znowu ten Lucas......... Nie lubię tego imienia, bardzo bardzo nie lubię

Się teraz wszystko pokomplikuje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:06, 20 Gru 2009    Temat postu:

Długie wyszło, ale mam nadzieję, że może to zrekompensuje czas oczekiwania więc z góry zapowiadam, ciąg dalszy sceny końcowej oczywiście nastąpi ale przed nimi droga do szczęścia niekoniecznie usłana różami. ale będzie się działo, miłego czytania

Betowała: jakastam

VI

- Umawiasz się z nim? – zapytał zdziwiony.

Lisa spojrzała na Wilsona, potem na House’a. Poczuła się niepewnie. Na kilka sekund w jej gardle ugrzązł supeł, ale po chwili ciągnęła dalej to co zaczęła.

- Tak. Masz coś przeciwko? – rzuciła z udawaną obojętnością.
- Nie, skąd. – Usłyszała jego osły ton.
- Jestem sama, więc może wreszcie czas zacząć żyć po swojemu. – Podkreśliła ostatnie słowa, próbując coś uzyskać. Sama nie wiedziała co. House opuścił na chwilę wzrok, po czym ignorując Lisę, rzucił wesoło do Wilsona:
- Hej, Wilson, wyskoczymy dzisiaj po pracy na drinka?
- J –jasne – zająknął się James. Wiedział, że House zrobił to celowo, żeby uciec z niezręcznej sytuacji, jaka się wytworzyła, ale wiedział też, że tematem ich spotkania będzie Cuddy i jej nowy „chłopak”.
- To dobrze, wieczorem muszę być w domu, BO JESTEM UMÓWIONY. – Uśmiechnął się szeroko w stronę Lisy i wyszedł.

Stała tam z ustami szeroko otwartymi i nie wierzyła własnym uszom. Domyślała się, że House nie jest z nikim umówiony, przynajmniej z nikim dla niego szczególnym. Więc została tylko prostytutka, a to ją zabolało. Bardzo.

- Wilson… - zaczęła.
- Tak? – Spojrzał na nią zdenerwowany. Miał jej za złe, że robi to wszystko House’owi, ale z drugiej strony wiedział, że to wina jego przyjaciela, który nie potrafił się zadeklarować.
- Myślisz, że tak jest dobrze? No wiesz, że będziemy funkcjonować normal…
Przerwał jej wtrącając:
- Lisa? Normalnie? Co to za pytanie, wszystko, co dotyczy House’a nie jest ani trochę normalne. Wiesz o tym. Jeśli zależy Ci na normalności, to naprawdę znajdź sobie kogoś i zapomnij o nim. Raz na zawsze.
Cuddy opuściła wzrok i skierowała się bez słowa do wyjścia.
- Ale jeżeli go naprawdę kochasz, to nie będziesz potrafiła żyć normalnie, nie będziesz chciała… - Uśmiechnął się ciepło.
- Dziękuję, Wilson – szepnęła i wyszła z gabinetu onkologa.

Normalność to pojęcie względne. Czy taki stan istnieje? Jak daleko sięgają uchylenia od normy, na ile daleko, by mieścić się w niej… ? Może normalność ma dla każdego inne znaczenie.
Dla jednych to dom, rodzina i stabilizacja. Dla innych samotność na życzenie, izolacja, ekstremalne sytuacje, w które wpędza swoje ciało i umysł, by poczuć coś więcej niż tylko zwykłe, życiowe emocje. Czy normalnością jest stan ciągłego upojenia alkoholowego lub bycia pod wpływem opiatów? Czy normalnym dla danej osoby może być chroniczne odczuwanie bólu, brak odczuwania ulgi, kiedykolwiek? Towarzyszący temu smutek, w każdej sekundzie jego życia, podczas wykonywania każdej czynności… ? Czy jego normalność można zmienić? Nie całkowicie, choć trochę przekształcić, tak by pojawiły się inne odczucia, tak by one stały się powszednie w jego życiu?

Siedział w swoim salonie, na swojej kanapie, a pod nogami tkwił jego stolik do kawy. Wszystko było jego, tylko jego, ale ona nie. Chciał, ale nie mógł jej mieć. Cały czas dawał z siebie za mało. Wiedział o tym doskonale, gdyby ona… Może gdyby wtedy z nim porozmawiała, powiedziała coś… co pozwoli mu spojrzeć na świat inaczej, wykonała jakiś gest, zapewniła go… O czym miała go zapewnić? Od dwudziestu lat jest przy nim, stale. Towarzyszy mu we wszystkim co on i jego inteligentnie chory umysł przechodzi, znosi to ze stoickim spokojem, wspiera go, nierzadko ugina się pod wpływem jego niedorzecznych argumentów, których nikt inny nie rozumie, pomaga mu odnaleźć siebie w tym poplątanym świecie, w którym zagubił się jak dziecko bez rodziców. Ale czy tak naprawdę jest w jego życiu miejsce dla niej, praktycznie nie teoretycznie? To, na co do tej pory się odważył nie miało nic wspólnego z praktyką. On o tym doskonale wie. Chciałby, żeby ktoś podszedł do niego z piłą i przeciął ten gruby, zimny łańcuch, który wciąż więzi jego serce, który pozwala decydować wyłącznie jego umysłowi.

Stary, żałosny kaleka, mizantrop, niezdolny do poważniejszych związków, kompletnie aspołeczny, arogancki, bezczelny cham, który powie najgorszą prawdę prosto w oczy bez mrugnięcia okiem, nawet najbliższym. Czy ktoś na tym świecie jest w stanie go pokochać?
A ona ciągle przy nim jest.

Do drzwi zadzwonił dzwonek, ciche brzdęknięcie wydało mu się nadzwyczaj wyraźne, może to przez vicodin? W końcu dzisiaj wypił tylko dwa drinki z Wilsonem. Dopiero dwa.

Wstał niechętnie, by otworzyć. Z nikim nie był umówiony, z Jamesem się już widział, nie sądził, że zechciałoby mu się ponownie z nim spotkać tego wieczoru, po tak męczącej rozmowie jaką mu zgotował.

- Co tu robisz? Myślałem, że masz randkę? – zapytał kpiąco. Jego brwi uniosły się, gdy nie otrzymał odpowiedzi.
- Z nikim się nie umówiłeś – powiedziała, druzgocząc go spojrzeniem.
- Owszem, umówiłem się, czekam właśnie… Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. – Pomachał jej palcem przed oczyma.
- Jesteś głupi.- Złapała go za palec i wykręciła go niespodziewanie.
- Awww… przychodzisz do mnie, kłócisz się już w progu i jeszcze ta napaść… - Jego twarz skrzywiła się w grymasie.
- Kłócę się z tobą w progu, bo nie zaprosiłeś mnie do środka.
- I nie mam takiego zamiaru – szepnął, wyrywając palec z jej uścisku.
- House… - Jego próba zamknięcia drzwi przed jej nosem zakończyła się fiaskiem. Może tak naprawdę nie chciał tego zrobić. Lisa odepchnęła drzwi.
- House… - szepnęła ponownie.
- Posłuchaj mnie, ostatni raz – poprosiła.
- Na pewno ostatni? – Spojrzał na nią ironicznie.
- Przysięgam, ostatni raz w sprawach prywatnych, w pracy nadal będziesz mnie słuchał – westchnęła. Jej wyraz twarzy był poważny, a jej oczy błyszczały blaskiem zawodu.
- To może być ostatni raz – powiedziała.

House zdał sobie sprawę z powagi sytuacji i wpuścił ją do mieszkania. Znowu to uczucie, jedna jego część ją przyciąga, druga odpycha. Z nią było identycznie, ale tego wieczoru wygrała jej irracjonalna połowa. Może przyszła zdjąć łańcuch? Wiedziała, że taki istnieje, ale nie miała pojęcia, czy narzędzie, które posiadała, jest wystarczająco ostre, by go przeciąć.

- House… - Zbliżyła się do niego.
- Przestań – szepnął. – Ten twój wzrok przepełniony bólem i współczuciem…
- Nie współczuję tobie – powiedziała odważnym głosem. Podeszła bliżej, tak blisko, że ich ciała prawie się stykały.
- Współczuję sobie – szepnęła prosto w jego usta. Poczuł na wargach ciepło jej oddechu i prawdę tych słów. Przymknął oczy.
- Ale ja… ja nic… - szepnął, nie podnosząc powiek.
- No właśnie, nic nie zrobiłeś… a mogłeś – szepnęła jeszcze ciszej.
- Nadal możesz. – Jego umysł pochłonął te słowa niczym tonący chwyta się ostatniej deski ratunku. Wiedział, że jeśli tylko da z siebie choć trochę, łańcuch pęknie, być może na zawsze.
Czuł ciepło bijące od jej ciała, promyk światła, który rozjaśnił kompletną ciemność. Fala uczuć, która zaczęła wypełniać pustkę.

Przysunął twarz bliżej. Dotknął jej ust swoimi. Wydawało się, że delikatność sytuacji w jakiej się znaleźli zburzy się jak zamek z piasku, gdy tylko się poruszą, ale nie... Tym razem zamek był z cementu. Ich uczucia wybuchły jak wulkan, a gorąca lawa zaczęła pochłaniać wszystko co stało jej na drodze. Westchnął głośno po czym objął ją władczo w talii i popchnął na ścianę. Ona jęknęła nad wyraz głośno, wsuwając dłonie pod jego T-shirt i przeciągając nimi wzdłuż jego pleców. Zachowywali się jak dwoje obłąkanych ludzi, błądząc dłońmi po swoich na wpół nagich ciałach. Czy to jest ich własna normalność?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Wto 0:11, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:18, 20 Gru 2009    Temat postu:

juz ci to mowilam ze kocham wszystko co napiszesz i az chcialo by sie napisac ze mi sie nei podoba ale sie nie da bo to kolejna cudowna czesc kolejnego cudownego fika
i jak ja sie ciesze ze Cuddy zaryzykowala wkoncu ktos musi byc dorosly nie??
czekam na cd jak zwykle z niecierpliwoscia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:29, 20 Gru 2009    Temat postu:

Myślałam że dłużej się będą przekomarzać a tu taka niespodzianka no ale podoba mi się i to bardzo rozumiem, że jeszcze mnóstwo niespodzianek ich czeka bo to w końcu dopiero druga część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:34, 20 Gru 2009    Temat postu:

monad druga? a nie 6? cos miumknęło??
jeszcze czeka ich wiele


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Śro 18:04, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:08, 20 Gru 2009    Temat postu:

Tak zaćmienie umysłowe miałam nie wiem w ogóle skąd mi się wzięła ta "druga" część WYBACZ

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:29, 20 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Może normalność ma dla każdego inne znaczenie.

Bo ma...

Cytat:
Czy to jest ich własna normalność?

Normalność to pojęcie względne.
Wspaniałe!
Jak każda Twa część.
Skrobniesz coś przed świętami no nie?
Ja tam lubię długie.
Pozdrawiam cieplutko i dużo wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:58, 23 Gru 2009    Temat postu:

Przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam czasu, następna część napisana, mam nadzieję, że dobrze się będzie czytać


VII

House pocałowaL Lisę namiętnie po czym popchnął ją delikatnie w kierunku sypialni, na podłogę w korytarzu upadł jej koronkowy stanik. Jej piersi ogrzewały teraz tors diagnosty ściśle do niego przylegając. Sięgnął dłońmi do suwaka od jej spódnicy nie odrywając ust od rozpalonej administratorki.
Zsunął z jej pośladków ciasno opinający je materiał i objął łapczywie dłońmi przechodząc w górę i za chwilę z powrotem na dół.

Lisa westchnęła. Poczuła jak jego męskość pręży się pod wpływem dotyku jej ciała. Sięgnęła dłonią do jego rozporka i ostrożnie rozpięła go zsuwając jednocześnie z niego jeansy. House jęknął, gdy poczuł jej dłonie na swojej erekcji.
Pchnęła go na łóżko całując jego rozpalone wargi, przechodząc niżej, pieszcząc tors i wracając, by całować wrażliwą szyję.

- Wiesz, że Cię… - Szepnął, ale nie dokończył zdania, bo Lisa przerwała mu.
- Wiem, ja Ciebie też. – Odpowiedziała wprost do jego ucha.

Tak było łatwiej, jemu. Ona o tym dobrze wiedziała. Doceniała to, na co się zdobył, dla niej.

Kochali się długo i namiętnie, ona była na nim, później przed nim, pod nim. Jak dwoje obłąkańców. Długo i szalenie. Zachłannie i dziko. Tego wieczoru nie było subtelnie, było energicznie i gorąco.

Po wszystkim opadł na nią zdyszany i wykończony.
- Jak tak dalej pójdzie, to serce mi wysiądzie. – Zażartował łapiąc oddech. Lisa zachichotała.
- Musisz być bardziej ostrożny. – Roześmiała się.
- Ja Ci zaraz pokażę jaki ostrożny będę. – Przygniótł ją delikatnie swoim gorącym ciałem śmiejąc się i całując na przemian.

Byli szczęśliwi. Nie ważne, czy było to normalne. Nie ważne jak długo by trwało. Liczyło się tu i teraz.
Ale House chyba pierwszy raz w życiu odważył się głośno powiedzieć o jakiś swoich planach.
- Będziemy r- razem? – Zapytał głaskając jej plecy.
- Chcesz tego? – W głębi duszy sama chciała.
- Myślę, że tak, że mogę być… mogę być szczęśliwy przy Tobie. – Wyszeptał. Lisa uśmiechnęła się spoglądając na niego.
- To znaczy pewnie jak zwykle będziemy się kłócić i wyzywać… - Mówił dalej.
- Tak, będziemy razem. Też tego chcę. – Wtrąciła się, a on zaniemówił.
Pocałował ją mocno przytulając.

To było to, czego potrzebował. O to mu chodziło, na tym bardzo zależało. House potrzebował wsparcia ze strony Lisy. Wiedział, że przy nim będzie. Nie wiedział, że nie będzie tego chciał.

Zasnęli objęci, tak też przespali cała noc. House obudził się dosyć wcześnie. Zdziwił się, bo zazwyczaj lubił pospać dłużej, poza tym miał za sobą przyjemną noc.
Ale dokuczało mu pieczenie w boku, znowu skurcz. Jęknął, wyszedł do łazienki, gdy spojrzał w lustro przeraził się.

- House… znowu Cię boli. – Lisa stała za nim zaspana. Diagnosta był zdenerwowany.
- Nie. Nie boli. – Warknął. Był tak niemiły, jak tylko potrafił.
- House, co… - Dopytywała.
- Odejdź ode mnie. – Wysyczał zaciskając mocno powieki.
- Co Ty mówisz? Dlaczego znowu to robisz?! Popatrz na mnie. – Tym razem nie chciała odpuścić.
- Wracaj do tego cieniasa, na pewno Cię przyjmie z powrotem. – Powiedział nadal nie otwierając oczu.
- Jesteś żałosny. – Odwróciła się i poszła zabrać swoje rzeczy, po dłuższej chwili usłyszał głośne trzaśnięcie drzwiami.

Opierając się o wannę, po omacku usiadł na podłodze w kącie.
Dopiero teraz podniósł powieki. Jego białka oczu były żółte.
Zaczął cicho szlochać…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:56, 23 Gru 2009    Temat postu:

pieknie opisalas "niegrzeczna" sytuacje tak jak lubie
ale co jemu odbilo ??powiedzial ze ja kocha a pozniej
co on zobczyl w swoim wygladzie?? cz on jest chory ?? zolte bialka oczu to problemy z watroba jesli sie nie myle ?? czy dla tego ja zostawil i potraktowal jak prostytutke?? straszna czesc pod wzgledem akcji sie tam rozgrywajacej ale piekna pod wzgledem twojego wykonania
po tej czesci mam wiele pytan a jeszcze wiecej odpowiedzi gratuluje ci umiejetnosci takiego pisania ze czytelneik czuje sie jak w jakims labiryncie ze nie wie co sie znajduje za najblizszym zakretem sam King mogl by ci pozazdroscic umiejetnosci budowania napiecia i zmuszania czytelnika do zastanawiania sie o co tu chodzi
jestes wielka ( w sensie duchowo artystycznyem oczywiscie )
czeka na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sława
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:43, 24 Gru 2009    Temat postu:

Aaa powaliłaś mnie na kolana! Zwłaszcza tym początkiem

A House znowu zachował się jak dupek, ale za to go kochamy :>

Żółte białka oznaczają problemy z wątrobą, czyli przesadził z Vicodinem? Bo tak mówił w odcinku "Insensitive"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:00, 26 Gru 2009    Temat postu:

O matko!
Czy on ją zostawił, bo choruje i nie chce, żeby przez niego cierpiała?
Czy tak jak mówi Kika, że co, przedawkował vcodin i myśli, iż to wszystko jest halucynacją?
Mamuniu moja!
Ale ja taką zagmatwaną akcję, pełną tajemnic ubóstwiam.

Nie zepsuj tego i wrzucaj kolejną część!
Ja Ci rozkazuję.
Pozdrawiam cieplutko
Dużo wena i czasu ;D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:22, 30 Gru 2009    Temat postu:

Chciałam tylko powiedzieć, iż jednak nie kończę działalności na forum Huddy, wraz ze skończeniem aktualnych ficków, cieszę się, że tak wielu osobom się podobało, dziękuję za komentarze i że trwacie przy mnie

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Nie 18:50, 27 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joyjoyjoy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:17, 31 Gru 2009    Temat postu:

proszę, nie kończ działalności ..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dioda14
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:51, 31 Gru 2009    Temat postu:

NIE!!!!!!!!!!!!!!
nie ne nie nie tylko nie to!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:11, 02 Sty 2010    Temat postu:

Dziękuję kochane za uznanie i za to, że trwacie przy mnie (no i przy Housie, w jego doli i niedoli), oto kolejna część, kolejny dramat, może się z tego wykaraska, oby tylko nie stracił Cuddy. Wciąż będę pisać, ale nie będę już wrzucać fficków na forum, mam jakąś blokadę, trzeba wiedzieć, kiedy przestać Dobrze, dosyć tych bredni, zaprasza do czytanie, jeśli macie ochotę Krytyka mile widziana.

VIII

- Wilson, przyjedź do mnie – postanowił zadzwonić do jedynej osoby, przed którą może się otworzyć.
- House, mam pacjenta, nie mam teraz cza… - zirytował się, był pewien, że House’owi znowu chodzi o coś nieistotnego.
- Mam żółtaczkę, wątroba mi wysiada, nie wiem… nie wiem w jakim jestem stanie, ale nie jest dobrze – powiedział oschłym tonem - Nie mów NIKOMU.
- W porządku, zaraz będę – James zerwał się z krzesła, przeprosił pacjenta i pobiegł na parking.

Wsiadał już do auta, gdy został zauważony przez Lisę. Podeszła zdziwiona, że onkolog wychodzi w godzinach pracy, ale coś jej mówiło, że powodem jego nagłego wyjścia jest House.

- Wilson, co on sobie znowu robi? Wiem, że chodzi o House’a… - jej twarz wydawała się być zmartwiona. Powinna być wściekła na diagnostę, a jednak nie potrafiła, czuła, że coś jest nie tak i że nie do końca chodzi o nią.
- Wszystko jest w porządku, ale mam pilną sprawę, muszę wyjść, naprawdę – starał się nie wdawać w szczegóły.
- James – Lisa położyła dłoń na jego ramieniu – porozmawiaj ze mną, on nie potrafi, proszę…
- Lisa… ja nie mogę… muszę jechać, przepraszam – odwrócił wzrok, by nie patrzeć na jej zawiedzioną twarz.

Usłyszał dźwięk przekręcającego się klucza w zamku. Nadal siedział w łazience, oparty o wannę bawiąc się buteleczką trucizny, która go wykańczała przez lata. Wilson wszedł po cichu do mieszkania rozglądając się po salonie, usłyszał przyjaciela w łazience.

- House, jak się czujesz?
- O ironio, bardzo dobrze, noga mnie nie boli… bałem się bólu, a teraz po prostu umrę od świństwa, które mi pomagało i jednocześnie zabijało.
- Przestań, na pewno można coś zrobić, wiesz o tym – pocieszał go James.
- Ale nie wiem, czy tego chcę.
- House! Nie wolno Ci…
- Czego mi nie wolno, powiedz?! Powiedz do cholery, czego nie mogę, nie mogę tak mówić, myśleć w ten sposób! Tak? Tylko dlaczego świat całkowicie zawala mi się na głowę właśnie teraz? Co?! To też mi wytłumaczysz tym swoim onkologicznym bełkotem?! – był wściekły, że wszystko miało się skończyć, właśnie w tym momencie, gdy on zaczął stawiać pierwsze kroki swojego szczęścia…

James opuścił wzrok, zastanawiał się, co mógłby powiedzieć, aby jego przyjacielowi sytuacja nie wydawała się tak beznadziejna. Ale nic nie przychodziło mu do głowy. Sytuacja, w której znalazł się House, była naprawdę tragiczna.

- Ubieraj się, jedziemy do szpitala – wyrwał diagnostę z zamyślenia.
- Cuddy nie może wiedzieć.
- Ona już coś podejrzewa, powiesz mi dlaczego? - Wilson stał się podejrzliwy.
- Może jest wszechwiedząca? – diagnosta nie zamierzał wyjawić ich wspólnego sekretu w zaistniałej sytuacji.
- A może była tu wcześniej i ma prawo wiedzieć? – onkolog zdawał sobie sprawę z tego, że coś ważnego dla House i dla niej się wydarzyło.
- Nie, nie ona, nie w takim momencie – warknął wstając z podłogi.
- House, wiem, że ją kochasz, ale jeśli jej nie powiesz, to niewiedza będzie dla niej gorsza od gorzkiej prawdy.
- Nic jej nie powiem. I Ty też nie, niech wraca do niego, rozumiemy się – pogroził przyjacielowi palcem. Wilson roześmiał się przesadnie.
- Ty, Gregory House, dajesz za wygraną na samym starcie? – zapytał.
- Ja już przegrałem – szepnął i wyszedł z pomieszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:00, 02 Sty 2010    Temat postu:

jak on tak moze wieczor wczesniej powiedzial ze ja kocha a teraz tak ja odrzuca ona dala mu cala siebie a on nie chce jej zaufac
piekna kolejna czesc smutna ale piekna mam nadzieje ze bedzie dobrze i ze House wyzdrowieje i ze sobie ta wyjasnia a Cuddy w miedzyczasie z niego nie zrezygnuje

zycze wena i czekam na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdalenka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:33, 05 Sty 2010    Temat postu:

jakież to typowe zachowanie dla House'a- odrzucenie bliskiej osoby przez swój ból.
bardzo dobrze oddałaś charakter House'a.
ja zwracam uwagę na takie błędy które rzucają mi się w oczy a tu nic mi sie nie rzuciło
co tu więcej dodac... no podobało mi się i czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:47, 05 Sty 2010    Temat postu:

Kurcze no głupi HOuse Centralnie żywcem wyjęty z serialu Dla Ciebie dobrze dla niego gorzej
Świetny fick.... Jeny jak ja zawsze przeżywam jak HOuse odrzuca od siebie uczucia A miało być tak pięknie
Ale czekam z niecierpliwością na kolejną część Mam nadzieję, że fick skończy się happy endem A jak nie to chociaż nie za mocno tragicznie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:18, 06 Sty 2010    Temat postu:

mazeltov to było podłe z jego strony, ale House nie chce jej unieszczęśliwiać, zobaczymy jak to dalej się potoczy, jeśli pójdzie dobrze, to wrzucę dziś kolejna część

magdalenka nawet nie wiesz, jak cieszy mnie, że Ci się podoba

Gosiaczek_Q niebawem się okaże jak to się dla nich skończy, na razie nic nie powiem:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin