|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kikulec
Pacjent
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:04, 29 Sty 2010 Temat postu: Sympozjum [NZ/P] |
|
|
Czas na mój debiut. Aj, boję się. Co prawda kiedyś już coś tam pisałam, ale nic wspólnego z Huddy to nie miało, więc... nie wiem czy udało mi się to oddać tak, jak bym sobie tego życzyła. Pierwsza część i już nie mogę jej nie zadedykować. Dla Aduśki, za to, że czytała, że wspierała, poprawiała, była, jest i mam nadzieję, będzie; a także dla Sarusi, bo ją po prostu lubię, a poza tym zakochałam się w jej poprzedniej miniaturce (artykuł z czasopisma).
Zaczęłam wczoraj, dziś od 4.30 nie mogłam spać. Od 6.13 już z laptopem w ręku pisałam tę oto historię. Być może wyjdzie banalnie, zobaczymy.
Liczę na konstruktywną krytykę, wytykanie błędów mile widziane. Zapraszam do czytania.
Zweryfikowane przez kikulec
CZĘŚĆ I
-Dość tego! – To była jedyna myśl, jaka przemknęła jej przez głowę, zanim zerwała się na równe nogi i pognała długim korytarzem. Furia szczupłej brunetki o kocich oczach sięgała szczytu. –House, wolałabym nie być w twojej skórze, kiedy cię dorwę! –powtarzała sobie w myślach. Nagle na jej drodze pojawił się człowiek, którego w tym momencie najchętniej by zabiła.
-House! Szukam cię po całym szpitalu! – krzyknęła – Znów migasz się od przychodni!
-Zadziwiające… Zauważyłaś? No proszę, jesteś bardziej spostrzegawcza, niż myślałem – ironizował.
-Daruj sobie, dobrze? – jej zdenerwowanie sięgało już zenitu.
-Bo co? Twój wielki tyłek wpadnie w furię? – Zabawnie przekrzywił głowę na znak, że wie, iż ma nad nią przewagę. Zawsze tak było. Ona krzyczała, złościła się, a on, mistrz ciętej riposty, rzucał jedno słówko, po którym ona nie miała już nic więcej do powiedzenia. Był najlepszym diagnostą w jej szpitalu, nie było szans na to, by mogła go wyrzucić.
-Dobra, dobra, House. To teraz będziemy udawać, że cię słucham. No, masz coś do powiedzenia?
-To zależy od tego, co chciałabyś wiedzieć. – Postanowił podjąć tę grę.
-No właśnie, tak myślałam, – znów pozwalała sobie na daleko idącą ironię – ale nie martw się, przez najbliższe pięć dni możesz zapomnieć o przychodni i w ogóle szpitalu. Zadowolony? – spytała.
-Chcesz powiedzieć, że dajesz mi po prostu wolne? To ciebie stać na taki gest? Myślałem, że jesteś wrażliwa tylko na cierpienie małych pokrak, które nazywasz dziećmi.
-Słuchaj… Ty mnie nie prowokuj! – znów się zdenerwowała –Poza tym… Coś za coś! Stawiam warunek i musisz się mu podporządkować. A tak właściwie, to nie masz wyjścia.
-Możesz przyspieszyć z tym kontynuowaniem? – zniecierpliwił się.
-No proszę, potrafię cię zdenerwować? – Znów podejmowała tę tylko im znaną grę. – Jutro lecisz ze mną na sympozjum do Los Angeles.
-Chyba oszalałaś! – krzyknął.
-O nie, mój drogi! Lecimy i koniec. To polecenie służbowe. O piątej rano masz być na lotnisku. Jeśli się spóźnisz – specjalnie przeciągała wyrazy –możesz pożegnać się z pracą i nie przekonają mnie żadne argumenty, nawet te, że jesteś najlepszym diagnostą w tym szpitalu.
-To może być ciekawy widok, ty tak wcześnie, strasznie zaspana… Na pewno będziesz wyglądać paskudnie! Muszę to zobaczyć! Nie martw się, będę punktualnie! – rzucił jeszcze udając się do swojego gabinetu.
-No tak… Cały House… – Szepnęła tylko do siebie i powróciła do pracy.
Greg udał się do swojego gabinetu, w którym czekał już na niego przyjaciel – Wilson. Od słowa do słowa, po licznych przekomarzaniach rozmowa została skierowana na temat wyjazdu z Cuddy.
-Ona zwariowała, prawda? – House przeglądał jakieś dokumenty, które w ogóle go nie interesowały i nie wywierały na jego osobie żadnego wrażenia.
-Chwila. Dobrze rozumiem, iż twierdzisz, że zwariowała, bo masz wykonywać swoje zawodowe obowiązki? Cuddy i tak cię do tego wyjazdu zmusi, więc lepiej wyjdź z tym z twarzą i pojedź na to sympozjum dobrowolnie.
-Ty i te twoje cudowne rady… - znów pozwalał sobie na dawkę ironii –Powinieneś otworzyć telefon zaufania, pomoc dla zbłąkanych dusz…
-Oj, tak, śmieszny jesteś, - przerwał mu Wilson - ale od wyjazdu się nie wymigasz. – zatryumfował mężczyzna – Cuddy ci nie odpuści.
-Zawsze mogę nie dotrzeć na lotnisko i…
-I stracić pracę. – Dokończył za niego przyjaciel.
Cuddy po trudnym dniu w pracy wróciła do domu, w którym jak zwykle nikt na nią nie czekał. Małą Rachel niania miała przyprowadzić dopiero za około godzinę, więc kobieta postanowiła wziąć odprężającą kąpiel. Udała się do łazienki, odkręciła kurek, a do wanny natychmiast poczęła wpływać ciepła woda. Dolała odrobinę płynu do kąpieli, a natychmiast całe pomieszczenie wypełniła woń kosmetyku o morskim zapachu. Kiedy wszystkie jej ubrania opadły na łazienkową glazurę, zatopiła się w przynoszącej odprężenie cieczy.
-Cholera! Zapomniałam o świeczkach! – mruknęła sama do siebie.
Wyszła z wody, delikatnie owinęła się białym ręcznikiem i robiąc mokre ślady na podłodze podeszła do szafki, w której przechowywała maleńkie świeczki o zapachu jaśminu, na takie, jak ta właśnie, okazje. Odpaliła jedną po drugiej i wszystkie postawiła na półce przy wannie, wykonanej z płytek. Uśmiechnęła się na wspomnienie historii tej małej półeczki. Kiedy wprowadzała się do tego mieszkania, w łazience brakowało jej jakiejś małej przestrzeni na podręczne kosmetyki. Samotny starszy pan, który mieszkał obok, zaoferował, że zrobi tę półkę, w zamian za zrobione raz w tygodniu zakupy. Przemiły mężczyzna, bez rodziny, na pogrzebie pojawiło się niewiele osób. Ponownie zanurzyła się w wodzie, a jej myśli skierowane zostały na osobę House’a. Wiecznie sobie dogryzali, potrafił ją zdenerwować, jak nikt inny, ale mimo wszystko… Dziwnie ją do niego ciągnęło, działała między nimi niezidentyfikowana chemia, którą osoba trzecia wyczuwała chyba na kilometr. Kiedy dowiedziała się o tym sympozjum, od razu pomyślała o nim. Wiedziała, że będzie musiała znosić jego wredne docinki, ale nie wyobrażała sobie, by mogła zabrać ze sobą kogokolwiek innego. Szpital mógł wiele zyskać udziałem House’a w tym spotkaniu. Greg mógł być jeszcze lepszy w swoim zawodzie, o ile to w ogóle było możliwe. Tak, musiała to sama przed sobą przyznać – był świetny. Wiele razy go krytykowała, narzucała swoje teorie, ale i tak ostatecznie okazywało się, że to on miał rację. Zawsze nietypowo podchodził do stawiania diagnoz, zawsze choroby, o których mówił były nietypowe i… dziwnym trafem, jego diagnozy ostatecznie zawsze okazywały się słuszne. Zaczęła wracać do dawnych chwil, tych sprzed wielu lat, szybko jednak zrezygnowała z dalszych rozmyślań i postanowiła zakończyć ten jakże przyjemny rytuał przynoszący relaks. Kiedy otulona białym ręcznikiem wprost wtargnęła do pokoju, osoba House’a jeszcze nie dawała jej spokoju, lecz szybko odegnała od siebie te myśli, karmiąc się rozmyślaniem o pakowaniu, sympozjum, wczesnej pobudce. Lada moment miała też do domu wrócić Rachel. No właśnie, czy niania z jej córeczką nie powinny już być w domu? W tym momencie rozdzwonił się jej telefon, dzwoniła opiekunka.
-Tak, słucham? – Przywitała kobietę Cuddy.
-Dzień dobry, pani Liso… Wie pani, my się trochę spóźnimy, bo tu jakiś wypadek, korek przeogromny. -opowiadała niania.
-Dobrze, rozumiem, – odparła z uśmiechem – a kiedy będziecie?
-Myślę, że za jakąś godzinę. – odparła.
-Ok, uważajcie na siebie, proszę. – Dodała jeszcze i zerwała połączenie.
Myśli znów powróciły do pakowania. „Nawet dobrze się składa, będę miała więcej czasu na spokojne przemyślenie, co ze sobą zabrać.” – myślała. Kiedy torba była już prawie całkiem zapełniona, Cuddy zapakowała jeszcze kosmetyczkę, ulubioną pomadkę, portfel. Przez jej głowę przebiegła niczym torpeda niekontrolowana myśl. „Ta czerwona… Że też o niej wcześniej nie pomyślałam. Muszę zobaczyć minę House’a, kiedy mnie w niej zobaczy.” Z szafy wyciągnęła jeszcze jedną sukienkę. W kolorze ostrej czerwieni, o sporym dekolcie. Przyłożyła ją do swojej sylwetki, przeglądając się w lustrze – długość idealna! Z tego co pamiętała, ta sukienka przed kolano, świetnie uwydatniała walory jej figury. Tak wielkiej okazji, by zobaczyć oszołomionego Grega, nie mogła przepuścić. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. O! Już są! Pobiegła otworzyć i kiedy tylko dwie panie – jedna większa druga mniejsza - weszły do domu, od razu porwała córeczkę na ręce.
-I co kochanie? Dobrze się bawiłaś? – szczebiotała nad uchem maleństwa.
-Taaak! – Krzyknęło z uznaniem dziecko, obejmując swoją mamusię za szyję.
-Wie pani, - mówiła niania – był wypadek… Jakiś mężczyzna na motorze… - kontynuowała – chyba zginął na miejscu.
-Na motorze?! – Ostro zareagowała Lisa, jakby zapominając na moment o obecności dziewczynki.
-Mamusiu, coś się stało? – dopytywała malutka. Jednak mama jej nie odpowiedziała. Wesolutko się uśmiechnęła, podziękowała i pożegnała opiekunkę, a następnie próbowała zająć Rachel oglądaniem bajek. Przez jej myśli przebiegały czarne scenariusze, ale nawet nie chciała o tym myśleć. Musiała się jak najszybciej skontaktować z House’em. Sięgnęła po telefon. Jeden sygnał, drugi, trzeci… siódmy… Odebrał, cóż za ulga.
-Czego chcesz? – pytał.
-Co robisz? – Nie wiedziała jak zareagować. Co powiedzieć? Że się martwiła? Że powiązała fakty? Że była przerażona?
-Wiesz, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie? Oglądam dobranockę, bo co? Chcesz się przyłączyć? W ciepłej pościeli… - udawał rozmarzenie – może być miło. Oczywiście, o ile twój wielki tyłek zmieści się na moim łóżku. – skwitował.
-Oj, House! - obruszyła się – Zadzwoniłam tylko po to, żeby ci przypomnieć, że o piątej masz być na lotnisku. Nie dwie po piątej, nie piętnaście po. O piątej!
-Tak, tak, mamo! Pamiętam. Załóż coś seksownego, to może nie zauważę, że wyglądasz koszmarnie. –Znów to robił, znów jej dogryzał. Postanowiła, że zakończy tę rozmowę, zanim się porządnie zdenerwuje. Na złość będzie jeszcze czas, w końcu mają spędzić ze sobą całe pięć dni.
-Spadaj, House. Do jutra. – rzuciła na pożegnanie.
No właśnie… Do jutra. Nie wiedziała, że jutrzejszy dzień przyniesie tak wiele niespodzianek...
c.d.n.
PS Nikną mi tutaj akapity, nie wiadomo dlaczego...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kikulec dnia Sob 19:26, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:21, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Zacznę od tego, że bardzo mi się podobało ! Czyta się lekko i przyjemnie, a wątek z wypadkiem wprowadza chwilowe napięcie, co jest bardzo na +. Cieszy również to, że postacie zachowały swój charakter - on, sarkastyczny, ona - stanowcza, z nutą troski i sentymentu do niego.
Podsumowując, zapowiada się bardzo ciekawie... !
Czekam więc na kolejną część i życzę weny !
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agatka10
Student Medycyny
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:50, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
kikulec bardzo mi się spodobalo
czekam na cd
pozdrawiam i wena życzę
mam tylko nadzieję, że nic nie stanie się Housowi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:56, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie również bardzo dobrze się czytało
Masz bardzo fajny styl, taki lekki, naprawdę przyjemnie się czytało
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:06, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Kochana!
Przede wszystkim dziękuję za dedykację!
To było coś bardzo,bardzo pięknego
Jak już wspomniały moje poprzedniczki - masz świetny styl.
Czyta się tak lekko, przyjemnie. Bardzo lubię Cię czytać
Co do treści.
Bardzo fajnie,dobrze zachowane charaktery Cuddy i House'a.
Zwłaszcza z tym drugim. Poradziłaś sobie doskonale
Świetne zarysowane więzi Huddy, wspólne gierki, troska
Weny!Weny! i buziak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ot_taka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:12, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Wszystko tu już za mnie napisali... cóż ja mam dodac... Życzę czasu i weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:28, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne Huddy Cuddy kojarząca wszystko z House'm i ta troska o niego Czekam na ten ich wyjazd oczywiście Piszesz ciekawie bardzo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CaRoLaInE_97
Ratownik Medyczny
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 180
Przeczytał: 172 tematy
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:08, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Supeeeer fik !
Przestraszyłam się jak dowiedziałam się o tym wypadku Ale na szczęście House cały i zdrowy w domu Dziękuję o wielki kikulcu
Dobra czekam na resztę, bo już nie mogę doczekać się ich podróży Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:56, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
ciekawie sie zapowiada 5 dni razem na neutralnym gruncie
czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:34, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Treść rewelka, styl świetny, ale to już wiesz.
Troszkę błędów wyłapałam, lecz najbardziej rzuciły mi się w oczka dialogi.
kikulec napisał: | -Ok, uważajcie na siebie, proszę. – Dodała jeszcze i zerwała połączenie. |
Powinno być:
- Ok, uważajcie na siebie, proszę - dodała jeszcze i zerwała połączenie.
Spacja po myślniku, bez kropki i mała litera.
kikulec napisał: | -To zależy od tego, co chciałabyś wiedzieć. – Postanowił podjąć tę grę. |
A tu:
- To zależy od tego, co chciałąbyś wiedzieć. - Postanowił podjąć tę grę.
Tu zabrakło już jedynie spacji.
Ogólnie zasada pisania dialogów jest taka, że piszemy wyraz z małej litery (i tym samym bez kropki), jeśli opis odnosi się do wypowiedzi. Jeżeli zaś zdanie znajdujące się za wypowiedzią bohatera, np. odnosi się do wykonywanej w tym czasie czynności, to piszemy je z wielkiej litery (kropka przy zakończeniu wypowiedzi).
I to chyba tyle, co do dialogów.
Z wszystkimi błędami poradzi sobie beta, a tekst będzie wyglądał znacznie lepiej. Bank bet masz tutaj: http://www.housemd.fora.pl/sprawy-organizacyjne,35/font-color-red-bank-bet,3634-25.html
Pomysł mi się podoba, liczę na ciekawy ciąg wydarzeń.
Z pewnością będę czytać.
Ogromniastego wena i czaaasu dużo, dużo.
Pozdrawiam cieplutko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:53, 29 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Łiiii Kolejne dziecko Ifilmu, super
I to w dodatku kolejne, obok Sysuni i Aduśki, super zdolne dziecko Ifilmu!
Nie mam nic więcej do powiedzenia niż powiedziałam wcześniej, więc w skrócie:
- bardzo dobry styl;
- kanonicznie;
- zabawnie;
- świetna treść.
Więcej, więcej, więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kikulec
Pacjent
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:23, 30 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Przyznaję się bez bicia - dziecko Ifilmu, co do tego czy zdolne, już bym się trochę kłóciła.
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa, tym bardziej, że w tej tematyce to mój absolutny debiut, a słyszeć pochwały od ludzi, którzy wspaniale piszą... Największy zaszczyt.
Z podziękowaniami dla Sarusi, za pomoc w poprawianiu błędów. Oczywiście później jeszcze zmieniałam trochę w treści, więc małe błędy być może się wkradły. Z góry przepraszam. Smerf, raz jeszcze dzięki!
CZĘŚĆ II
Rano złośliwy budzik wrednie dał o sobie znać. Rano? Poprawka, w środku nocy. Czwarta nad ranem to wcale nie jest odpowiednia pora na wstawanie. Obróciła się na drugi bok – jeszcze chwilę, jeszcze minutkę. Budzik znów zadzwonił – 4.20.
- O cholera! Spóźnię się, na pewno! – przeklinała w duchu, wyskakując z łóżka jak oparzona. – Że też nie nastawiłam tego budzika trochę wcześniej, może by mnie skutecznie dobudził!
Poranna toaleta, szybkie pożegnanie z Rachel oraz jej nianią, wprost jazda setką. Wreszcie dotarła na lotnisko, oczywiście, może i minimalnie, ale spóźniona. House już na nią czekał. Wiedziała, że zaraz zacznie jej dogryzać. No cóż, musiała to jakoś wytrzymać.
- No proszę, kogo moje cudne oczy widzą… - Zaczęło się. – Cuddy, ranny ptaszku. - Podszedł do niej. – Obiecałem, że się nie spóźnię, więc jestem. Czyżbyś zapomniała o budziku? –„Cholera, dlaczego on się tak dziwnie uśmiecha? To na pewno nie przez te zwykłe pięć minut spóźnienia…” – myślała .
- Budziki mnie nie kochają, House – skwitowała.
- Jakoś w ogóle się im nie dziwię, wiesz? Cuddy, słonko… - „Zaraz, chwila, czy ja trafiłam do dobrej bajki? Słonko? Może jeszcze kwiatuszku?” – Przeglądałaś się dzisiaj w lustrze? – zapytał, po czym złośliwie się uśmiechnął.
- Noo… - Zawstydziła się. – To znaczy tak… Ale… - Nie wiedziała co powiedzieć. Próbowała wyciągnąć lusterko z torebki, ale jakimś dziwnym trafem nie mogła go znaleźć.
- Chodź. – Podszedł do niej jeszcze bliżej. – Zobacz. – Delikatnie przejechał palcem po powierzchni jej policzka, stykającej się z kącikiem ust i starł rozmazaną czerwoną szminkę. Po plecach przeszedł ją dziwny dreszcz, związując język. Nie była w stanie nic powiedzieć. – A następnym razem patrz w lustro, bo wyglądałaś jak jakaś oferma. Gdyby nie twój wielki tyłek i dekolt do pępka, chyba bym cię nie poznał. – Czar prysł. – Ach, przepraszam, ty jesteś ofermą! I nadal na nią wyglądasz, wyrównuje to tylko ta kiecka. Gdzie ją kupiłaś? W lumpeksie? – Rzucał w jej stronę sztylety.
- Skończ już – próbowała to jakoś zakończyć. – Chodź, musimy iść, House.
Wszystkie te formalności, odprawa i tak dalej, minęły stosunkowo szybko. Miała wrażenie, że już na wstępie wiadomo było, iż ten wyjazd nie będzie należał do udanych. Gdyby się tak nie spieszyła, gdyby wstała dziesięć minut wcześniej… Teraz House będzie się z niej nabijał przez całą drogę, która niewątpliwie będzie długa, nawet bardzo. Weszli do samolotu i poczęli szukać swoich miejsc.
- O, to tutaj – rzucił lekarz. – Panie i Wielkie Tyłki przodem.
- HA-HA-HA! – rzuciła, zajmując miejsce przy oknie. – Starzejesz się, doktorze House! Twoje żarty wcale nie są już tak trafne jak kiedyś.
- Oczywiście, że są – zripostował natychmiast. – Tylko, że to ty się starzejesz i po prostu nie rozumiesz nas, młodych.
- Zamknij się już! – warknęła.
- Twierdzisz, że nie umiem być cicho, kiedy tylko zechcę? – Podejmował tę ich grę.
- Oczywiście, że nie umiesz! – odparła natychmiast. – Mam Ci liczyć czas? Dobra, START! – Na reakcję nie musiała długo czekać.
- Jak to start? – dopytywał. – Powinnaś była powiedzieć „Do biegu… Gotowi… START!” – wydarł się na cały samolot. - Zacznij jeszcze raz, inaczej się nie liczy.
- Boże! Ty to widzisz i nie grzmisz?! Jak z dzieckiem! – marudziła. – Do biegu, gotowi, start – dodała znudzonym głosem.
- Daleko jeszcze? – zmienił temat.
- Mieliśmy grać w „House nic nie gada, Cuddy ma spokój”!
- Twój wielki tyłek nie może mi odpowiedzieć na proste pytanie? – ironizował.
- Mój wielki tyłek ma cię dość.
- To znaczy, że potwierdzasz - masz wielki tyłek? – Gra znów się zaczynała.
- Spadaj – odbiła piłeczkę.
-Tak czy nie? – dociekał.
- Mówiłam, spadaj! – Zaczynała się coraz bardziej denerwować.
- Ale raczej tak, czy raczej nie? – nie dawał za wygraną.
Nie odpowiedziała. Zachowywał się jak małe dziecko i sprawiał wrażenie, że dokładnie jest tego świadom, że tak właśnie chce się zachowywać. Postanowiła się zdrzemnąć, w końcu do Los Angeles długa droga. Obróciła się do niego tyłem, obserwując zaokienny obraz. Powieki zaczynały się robić ciężkie, realny świat odpływał gdzieś poza świadomość. Niestety z House’em obok jakoś trudno zasnąć, kiedy siorbał kawę nad uchem, klął na pasażera siedzącego przed nim, podrywał stewardessy.
Zamówił kolejne dwie kawy, przyniosła je przemiła pani.
- O, proszę, dwie kawy, dla pana i żony. – Uśmiechnęła się do niego promiennie. – Raz jeszcze życzę miłego lotu, a gdybyście chcieli państwo coś jeszcze zamówić, proszę się nie krępować – dodała.
-Ta kobieta nie jest, nigdy nie była i nigdy nie będzie moją żoną! – zaintonował . – A czy damy pani zarobić, to się jeszcze porządnie zastanowimy – dodał z przekąsem.
- Prze… - zawstydziła się kobieta – przepraszam. – Po tych słowach odeszła.
Nachylił się nad nią. Dziwne, chyba jednak zasnęła, a usilnie próbował jej to utrudniać. Przybliżył się jeszcze bardziej do jej ucha i wykrzyknął na cały głos:
- Cuddy, KAWA!
- Człowieku, daj spać – odparła zaspanym głosem.
- Nie ma mowy! – rzucił – Kawa ważna rzecz!
- A nie mogę jej po prostu wypić później? – Miała ochotę go udusić, zakopać, potem odkopać, jeszcze raz udusić i jeszcze raz zakopać.
- Nie! – rzucił – Ta przemiła pani z obsługi wprost nie przeżyłaby, gdyby choć kropla kawy się zmarnowała. No wstawaj, bo mi się nudzi, wolę się kłócić z tobą, niż z tym palantem z przodu – dodał, tarmosząc ją za ramię.
- Potraktuję to jak komplement… - rzuciła rezolutnie.
- Nie schlebiaj sobie. – Natychmiast sprowadził ją na ziemię. – Spójrz na niego, no nikt nie może się z nim równać w byciu idiotą. Niestety, nawet ty.
- Dobra, dawaj już tę kawę!
Byłoby zbyt pięknie, gdyby picie kawy przebiegało w ciszy, spokoju, harmonii… Nie żałowali sobie wrednych docinek, złośliwych uśmieszków, przekomarzania. Co dziwne, ktoś z boku mógłby pomyśleć, że świetna z nich para, bardzo się kochająca. A oni? Powiedzieć, że ledwie się tolerowali, to chyba za mało. A przynajmniej powierzchownie. Gdzieś w środku może i czuli do siebie jakiś sentyment, który nie miał nawet najmniejszych szans na wydostanie się na zewnątrz, zwłaszcza z jego strony. Z Cuddy to była odrobinę inna historia. Choć się tego wypierała, uciekała od krążących coraz częściej w jej głowie myśli, gdzieś podświadomie się o niego troszczyła, zależało jej na jego dobru, mimo, że za każdym razem, kiedy się widzieli, bardzo arogancko się do niej odnosił, dogryzał, szydził.
- Właściwie, to na jaki temat jest to sympozjum, że tak zapytam?
- Yyy… - uciekała od odpowiedzi.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz? – Przekrzywił głowę na znak dezaprobaty. – Wyciągasz mnie na 5 dni na drugi koniec kontynentu i nawet nie wiesz W JAKIM CELU? –dodał, akcentując ostatnie trzy słowa.
- House, współczuję twojej przyszłej partnerce, o ile oczywiście taka naiwna się znajdzie – mruknęła. – Dostałam zaproszenie od Światowej Organizacji Zdrowia, tak? Przestań marudzić.
- Przecież na tym zaproszeniu musiało być napisane w jakiej sprawie to sympozjum…
- Nie zauważyłam, żeby była tam taka informacja… - dodała.
- Mówisz o mojej partnerce? Pomyśl o tym frajerze, który się z tobą zwiąże – kolejny raz stawiał na ironię.
- Będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi – rzuciła zabawnie i wybuchnęła perlistym śmiechem.
- Chyba dopiero jak umrzesz – skwitował.
- Nie życz mi szybkiej śmierci. Oszalałbyś z nudów, House.
Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli nic niepokojącego. Nagle usłyszeli, jak jakaś pani o krzykliwym głosie mówiła przez mikrofon.
- Proszę państwa, proszę zapiąć pasy, musimy awaryjnie wylądować…
- No pięknie! – rozzłościła się Cuddy.
c.d.n.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agatka10
Student Medycyny
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:08, 30 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
kikulec ja już chce kolejną część
pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:17, 30 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Drugi raz czytałam i drugi raz się strasznie ubawiłam. Świetne poczucie humoru!
Fabuła też coraz bardziej zaciekawia. Nie mogę się doczekać kolejnej części.
I nie ma za co dziękowac, kochana! Polecam się.
P.S.
Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do Twojego nowego nicku, Kiki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:43, 31 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
super To czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:04, 01 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Kikuś!
Wiesz doskonale co myślę na temat tej części.
Ja ją poprostu kocham
Całe Huddy!
I pięknie napisane! I tylko myśl się rodzi - jak Ty to wszystko piszesz?
Weny! I bużki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:41, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Huddy Huddy i jeszcez raz huddy nawet slepy by je zobaczyl w tym fiku, bardzo mi sie podobalo
czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:59, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne!
Ja chcę więcej.
Ubawiłam się i to jeszcze jak. Przyjemnie się strasznie czyta. I jak wspominali już wyżej całe Huddy.
Do tego pięknie oddane.
Pozdrawiam cieplutko
Weena ogromniastego i czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kikulec
Pacjent
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:59, 08 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Przyszłam podziękować za śliczne komentarze, wszystkim razem i każdemu z osobna. Miło coś takiego czytać, miło wiedzieć, że to małe "coś" do kogoś jednak trafia, że jest odbiór. Dziękuję.
Cytując Adę "Monika vel Lolo vel Kiki vel Siostra vel Szyszters vel Snikers" vel kikulec, ma problemy komputerowo - internetowe.
Postaram się tutaj wrócić z nową częścią już wkrótce!
Cytat: | Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do Twojego nowego nicku, Kiki. |
Nie martw się, Smerfiku, ja też, ja też.
Właściwie to nie wiem dlaczego kikulec, a nie kiki... Konto tutaj założyłam już jakiś czas temu, a piszę od niedawna, więc... żebym ja to jeszcze pamiętała.
Uciekam i... Do przeczytania, mam nadzieję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:04, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Tęsknimy za Tobą. I za kolejną częścią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuu
Internista
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:55, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Tęsknimy. Tylko nie wyląduj na bezludnej wyspie Bo się zagubieni zrobią
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:24, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Właaśnie!
Kiki! Tęsknimy! Nie męcz nas, dobrze?
Wracaj szybko z nową częścią! Całus
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|