Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Świat niewidziany [NZ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
magdalenka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:58, 25 Wrz 2009    Temat postu:

błagam o więcej....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:27, 20 Gru 2009    Temat postu:

Cześć
Ja wiem, że szkoła, że brak czasu i tak dalej, ale ten fik jest po prostu zbyt dobry, by go tak zostawić na pastwę losu.
Padam więc na kolana i błagam o choćby jedną, króciutką część.
Wciąż trwająca w nadziei na ciąg dalszy, wierna fanka
IloveNelo


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Nie 16:07, 20 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:30, 17 Lut 2010    Temat postu:

Ferie. W końcu. Pomijając fakt, że i tak prawie codziennie jestem w szkole. Matma, próby, polski. Mam dość.
Ale, tak jak obiecywałam (gdzieś, w jakimś temacie) w ferie najpóźniej miałam zaktualizować "Świat...", a że nienawidzę niesłowności...

Przed wami część siódma, ze specjalną dedykacją dla IloveNelo.

Odc. 7

Zmiany – na lepsze, na gorsze, albo po prostu przekształcające rzeczywistość w coś zupełnie innego, pozwalające złapać oddech, zacząć wszystko od nowa.

*
Napoleon był dobrym kotem. Trochę leniwym, łakomym, ale lubiącym pieszczoty i lojalnym, więc w gruncie rzeczy dobrym.
Codziennie wstawał koło jedenastej, zaliczał spacer do kuwety, zjadał trochę karmy z miski, popijał mleczkiem, kładł się pod kaloryferem i drzemał. Budził się koło trzeciej – w sam raz, aby wpakować się na kolana swojej pani, Marcy, która zawsze o tej porze oglądała ulubiony serial. Po czterdziestu minutach drapania schodził z jej kolan i ruszał w kierunku misek. Po zaspokojeniu głodu, tudzież pragnienia, udawał się na spoczynek, kładąc się na szafie – dostanie się tam zastępowało mu codzienną gimnastykę, jaką uprawiało wielu przedstawicieli jego rasy. Koło dziewiętnastej zwykle schodził z szafy, by zmienić miejsce snu na wygodny fotel, którego nie opuszczał do godziny jedenastej dnia następnego.
Co jakiś czas, w domu pojawiały się nowe osoby, później odchodziły. Tylko jego pani i jej mama, Caroline, zawsze były na miejscu.
Pomimo tych zmian, w życiu samego Napoleona, nigdy nic się nie zmieniało.
Dlatego też, kiedy w domu pojawił się nowy chłopiec o jasnej czuprynie i kliku piegach na nosie, biedny kot nie mógł się spodziewać, że jego życie wywróci się do góry nogami.
Nikt nie mógł się tego spodziewać, tak prawdę mówiąc.
Napoleon, jako dobry kot, wyszedłszy spod kaloryfera, podszedł ostrożnie do nowego domownika. Pani Caroline i ten pan, którego co jakiś czas widywał, robili dużo szumu wokół przybysza. Jego pani zaś stała z boku, nikomu nie przeszkadzając i przyglądając się temu z daleka.
Napoleon miał złe przeczucia. A jego kocia intuicja nie myliła się nigdy.
Był tego pewien zwłaszcza wtedy, kiedy oczy chłopca spotkały się z jego kocimi ślepiami. Coś było z nim nie tak…
Utwierdził się w tym przekonaniu, kiedy ten nowy, przechodząc obok niego, z rozmysłem nadepnął mu na ogon.
Biedny Napoleon wydał z siebie głośny pisk i uciekł, by schować się pod kaloryferem. Czuł, że nie polubi tego dzieciaka.

*
– Jej siostra nie może przyjechać – oświadczył Wilson.
House rzucił mu spojrzenie spode łba.
– Więc niech zamieszka z tobą.
James westchnął ciężko.
– Rozmawialiśmy już o tym. Czemu tak bardzo nie chcesz się nią zająć? Raczej nic niewłaściwego sobie nie pomyśli w tej sytuacji.
Diagnosta przez dłuższą chwilę siedział i próbował zrozumieć o czym mówił przyjaciel. Po chwili spłynęło na niego objawienie.
– Myślisz, że boję się, że dojdzie do wniosku, że chcę ją zaciągnąć do łóżka? Nie bądź śmieszny!
– No to o co chodzi?
House opierał brodę na lasce i wbijał wzrok w naprzeciwległą ścianę.
– Dwie ułomności dodane do siebie, to nie całość – wymamrotał w końcu.
– A ja słyszałem, że dwa minusy dają plus – odezwał się onkolog, po chwili milczenia.
Greg poderwał się z irytacją.
– Nie tutaj. Pomyśl Wilson! Jak JA mam się nią zająć? Ja nawet sobą się zająć nie mogę…
Wyszedł, trzaskając drzwiami.

*
Trzynastka długo po prostu stała w drzwiach. Od piętnastu minut wpatrywała się w nieruchomą twarz swojej niedawnej szefowej.
Nie mogła się zdecydować, czy naprawdę chce zaczynać tę rozmowę.
– Niech pani wejdzie, doktor Hadley – odezwała się w końcu Lisa. – Na pewno tam pani niewygodnie.
– Skąd pani…
– Oj, proszę cię, nie jestem głucha. Tu doskonale słychać każdy oddech, a mężczyźni oddychają trochę głębiej. Pielęgniarka po prostu robiłaby swoje, Cameron od razu zaczęłaby mówić, albo została za szybą, bez odsuwania drzwi. To musiałaś być ty.
Na twarzy Trzynastki pojawił się delikatny uśmiech. Weszła do środka i usiadła na stojącym obok łóżka krześle.
– Czego pani chciała, doktor Hadley?
– Nie wiem – odparła zgodnie z prawdą lekarka.
Lisa przekręciła głowę w stronę, z której dobiegał głos.
– Zawsze wiedziałam, że kalectwo onieśmiela ludzi. Widziałam jak wszyscy patrzą na House’a, zanim dowiadują się jaki jest naprawdę. Ale ty nigdy nie miałaś z tym problemu. Co się zmieniło?
Młoda dziewczyna zastanowiła się, zanim odpowiedziała.
– Jemu nie mogłabym zazdrościć.
Wstała i wyszła, zostawiając Lisę z mętlikiem w głowie.
Cuddy poczuła, jak zbiera się w niej gniew. „Zazdrościć”? To ostatnia rzecz, jakiej mogłaby się spodziewać w swojej sytuacji. Jak można komuś zazdrościć wszechogarniających ciemności, działających na umysł klaustrofobicznie, ograniczających, kaleczących…?
Nie rozumiała. A chciała zrozumieć.

*
Siedział na dachu.
– Szukałam cię.
Jego wzrok przesuwał się po horyzoncie.
– Mam gdzieś każdego nowego pacjenta – oznajmił obojętnym tonem.
– Chodzi o Cuddy.
Spojrzał na nią uważnie.
– Co z Cuddy?
– Jest silniejsza niż sądzisz. Poradzi sobie. Potrzebuje tylko kogoś, kogo dobrze zna, żeby ją poprowadził.
– Chcesz się nią zająć? Jest twoja – warknął, wstając i kierując się do wyjścia.
– Jesteś kaleką. Ona potrzebuje kaleki.
– Co? – Zatrzymał się wpół kroku. Nie odwrócił się do niej twarzą. Czekał.
– Ona potrzebuje kaleki – powtórzyła. – Kogoś, kto zrozumie jej niedoskonałości, kto będzie wiedział jak się czuje.
Patrzył na nią przez chwilę.
– Więc czemu nie przeniesiesz się a onkologię? Według twojej filozofii, kontakt z innymi umierającymi powinien ci pomóc. – Okrutne słowa zawsze przychodziły najłatwiej.
Skrzywiła się.
– Nie potrzebuję pomocy. Umieranie to żadna sztuka.
„Dużo trudniej jest żyć” – dodała w myślach.
House wyszedł, zostawiając ją samą. Wiedziała, że pobije się trochę z myślami, ale w końcu przyzna jej rację. Zależało mu za bardzo, żeby mógł pozwolić jej się poddać.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:45, 17 Lut 2010    Temat postu:

Tak, ferie mają swoje plusy, a kontynuacja tego dzieła jest jednym z nich
Masz niewątpliwy talent przeczytałm, chyba wszystkie Twoje fiki i jestem pod dużym wrażeniem Moje ulubione to chyba "Sny" i "Walcząc". Bardzo się cieszę, że uraczyłaś nas kolejną ciekawą częścią. Mam nadzieję, że na następną nie każesz nam tyle czekać Piszesz w dość oryginalny sposób, ja się po prostu zaczytuję w tekscie.
A i umieram z ciekawości co będzie dalej.
Czasu i wena.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:56, 17 Lut 2010    Temat postu:

aaaaaaaaaaaaa!!!!!! xDxDxD
e: no nie dali mi wczroaj wyedytować posta

Nie dość, że wybłagałam kolejną część, to jeszcze taką piękną i z dedykiem.
Dziękuję

Mi się właśnie podoba tak, jak jest. Niewidoma Cuddy i to, jak House sobie z tym radzi, jak próbuje jej pomóc. Gdyby odzyskała wzrok... Nie wiem, dla mnie to właśnie ta sytuacja sprawia, że ten fik jest tak oryginalny i nie daje o sobie zapomnieć.
Dużo mamy fluffu w dziale
Ale oczywiście wszystko zależy od Ciebie i Wena

Napoleona już polubiłam Wogóle świetny pomysł, żeby opowiedzieć to "z perspektywy kota".
Akcja sięrozwija Już się nie mogę doczekać kolejnej części

Wena życzę

Pozdrawiam


PS: Moje ferie skończyły się jakiś czas temu, ale chodziłam wtedy do szkoł od poniedziałku do soboty. Polski, niemiecki, angielski, biologia. Wiem, jak to jest nie mieć czasu Życzę Ci więc go baaardzo dużo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Czw 17:02, 18 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:41, 17 Lut 2010    Temat postu:

wow...
nie wiem, co powiedzieć...
to jest piękne!
tylko szkoda, że Cuddy niewidoma...
ale i tak bardzo mi się podoba!
masz talent!
Wena!
I miłych ferii! Ja niestety mam swoje już daleko za sobą


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:45, 17 Lut 2010    Temat postu:

oj tak ferie maja woje plusy
piszesz swietnie, naprawde wciagajaco
szkoda troche ze Cuddy nie widzi ostatecznie zawsze mozna liczyc na cud
pozatym mam nadzieje ze zamieszkaja razem wtedy bedzie sie dzialo
czekam na cd mam nadzieje ze teraz skoro masz ferie to dodasz kolejne czesci


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:17, 12 Mar 2010    Temat postu:

W ramach ćwiczeń przed jutrzejszym konkursem. Dedyk dla mojej wspaniałej pani, która tyle czasu mnie przygotowywała

Odc. 8

Zwycięstwa i porażki, wszystkie czegoś uczą, wszystkie w jakiś sposób wpływają na człowieka. Uczą go jak żyć, jak postępować, cokolwiek by się nie działo.

*
Caroline od lat zajmowała się trudnymi dziećmi, ale żadne jeszcze nie doprowadziło jej do rozpaczy. Nie sądziła, żeby potrafiła pomóc Fredowi. Dochodziło do tego, do czego nie pozwalała dopuścić przez te wszystkie lata, przed czym zawzięcie się broniła. Miała się poddać.
Już pierwsze dni były okropne. Chłopiec nie zwracał uwagi na żadne zasady. Gdziekolwiek by się nie znalazł – pozostawiał za sobą ciąg zniszczeń. Jego pokój był brudny i zaśmiecony, a on nie miał zamiaru go posprzątać. W dodatku od samego początku czynił niedwuznaczne uwagi w kierunku jej córki. Caroline nie mogła tego pojąć – przecież Fred miał dopiero trzynaście lat! Pewnego wieczoru przyłapała go, na podglądaniu Marcy pod prysznicem…
Caroline była gotowa to wszystko przetrzymać, starała się dotrzeć do chłopaka. Tylko raz, jeden jedyny raz myślała, że może jej się to udać.
Siedzieli w ogródku. Słońce padało na trawę; jedynym miejscem, które chroniło przed jego promieniami, był skrawek ziemi, zacieniony przez dwie, wysokie brzozy. Fred, siedząc na kocu, położył przed sobą kartkę papieru, w ręce trzymał pędzel. Z namysłem przyglądał się powstającemu obrazowi. Kiedy malował, wydawał się być zupełnie innym człowiekiem. Wyciszonym, opanowanym, dojrzałym…
Pamiętała, że zajrzała mu wtedy przez ramię. Dostrzegła mozaikę kolorów, głównie ciemnych, zimnych, przeplatanych jedynie z czerwienią. A w rogu, na dole, jakby przytłoczony tym wszystkim, został umieszczony maleńki człowiek.
– Co to? – spytała cicho, chcąc, żeby opowiedział jej więcej o obrazie.
Nie oderwał wzroku od kartki. Zmarszczył brwi, a na młode czoło wstąpiły bruzdy.
– Ja – padła lakoniczna odpowiedź.
Do Caroline dotarło, że to jego autoportret.
– Gdzie się znajdujesz? – zapytała cichym, spokojnym głosem.
Przekrzywił głowę w bok, myśląc o odpowiedzi.
– Nigdzie – zdecydował wreszcie. – To po prostu ja.
– Twój umysł? – dociekała.
Fred wzruszył ramionami i nie odezwał się więcej, skupiając się na szczegółach twarzy miniaturowego człowieczka.
Kilka dni później wydarzyło się coś, co zaważyło na wszystkim. Caroline nie mogła pojąć, jak chłopiec w jednej chwili ze spokojnego nastolatka mógł się przerodzić w szalejącego demona. Właściwie… taka zmiana nie nastąpiła. Zdawało się, że to zaplanował, działał z rozmysłem, z zimnym okrucieństwem.
Pamiętała okrzyk zgrozy, jaki wyrwał się z piersi Marcy, pamiętała jej głośny szloch i wstrząsane spazmami ciało… I tę pełną buty minę Freda, który opierał się nonszalancko o pień brzozy.
W ogrodzie, na samym środku, w centrum otoczonego kamiennym murkiem placu na ognisko, znajdował się otwarty worek. A w worku leżał Napoleon, z rozprutym brzuchem i klatką piersiową. Brakowało serca, które leżało na ziemi, tuż pod stopami płaczącej dziewczyny.
Caroline pamiętała, z jakim przerażeniem spojrzała wtedy na Freda, który posłał zrozpaczonej Marcy pełen wesołości uśmiech.
Po chwili zaczęła też bać się siebie, bo po raz pierwszy w życiu poczuła, że nienawidzi jakiegoś dziecka.
A Napoleon był przecież takim dobrym kotem…

*
House otworzył drzwi na oścież i pomógł Cuddy przejść przez próg. Oczywiście, że koniec końców zgodził się nią zająć. Nawet on nie mógł długo opierać się racjonalnym argumentom Wilsona.
Kobieta zatrzymała się niepewnie, na środku korytarza. Wahała się przed postawieniem następnego kroku.
– Mieszkasz tu od tylu lat, znasz to miejsce na pamięć – parsknął House za jej plecami.
Skrzywiła się delikatnie.
– Pamiętam miejsca, a nie drogę, która do nich prowadzi – odgryzła się z irytacją. Nie chciała, żeby ją poganiał.
House wzruszył ramionami i zatrzasnął drzwi. Cuddy wyciągnęła rękę, z białą laską i zaczęła powoli przesuwać się w kierunku sypialni. Czuła się tak potwornie zmęczona, jakby przejechanie tu ze szpitala kosztowało ją zbyt wiele wysiłku. Powoli poruszała się do przodu, krok za krokiem. Laska obijała się od mebli i ścian. Drugą, wolną dłoń wyciągnęła przed siebie. Była blisko, wiedziała to.
House ciągle stał przy drzwiach; czekał. Nie mógł jej teraz pomóc, musiała zrobić to sama. To była próba – ciężka, niesprawiedliwa, ale musiała ją przejść.
Cuddy dotknęła dłonią znajomej powierzchni drzwi. Tego dnia po raz pierwszy naprawdę poczuła ich fakturę pod palcami. Gładkość, równość, stałość… Przesunęła rękę w dół, aż natrafiła na klamkę. Nacisnęła i pchnęła w przód. Udało jej się. Jej własny, prywatny sukces. Jej zwycięstwo, jej wiktoria, jej tryumf. Po raz pierwszy naprawdę, sama, bez pomocy coś zrobiła. Czuła się dumna – mimo, że to tylko przejście kilku metrów.
Chodzi tylko o to, żeby umieć stawiać sobie cele. Na początku bliskie, osiągalne; choć nawet one na początku wydają się być odległe o całe lata świetlne.
Uśmiechnęła się delikatnie. Usłyszała za sobą kroki House’a. Po chwili złapał ją za łokieć chciał pomóc podejść do łóżka i wejść na nie.
Wyrwała mu się.
– Ja sama – parsknęła jak małe dziecko.
Wzruszył ramionami, zapominając, że ona nie może tego zobaczyć. Uśmiechnął się pod nosem. Chciała próbować. Dobrze.
Wyciągnęła przed siebie laskę. Wystarczyło ją wyciągnąć, żeby dotknąć mebla. Tylko kilka kroków – to przecież proste, robiła to tysiące razy.
Jeden krok, drugi… Rozbrzmiały echem w całym pomieszczeniu. Była blisko, wiedziała to; blisko następnego sukcesu…
– Cuddy! – krzyknął House.
Poczuła, że jej noga zaczepia się o dywan. Boleśnie spotkała się z ziemią, uderzając łokciem w ramę łóżka. Wyrwało je się głuche stęknięcie, zagłuszone przez dźwięku uderzającego o ziemię ciała. Każdy, najcichszy ton, w jej uszach brzmiał jak wystrzał armatni.
Siedziała przez dłuższą chwilę, nic nie mówiąc.
House stał przy niej, złapał ją pod ręce, żeby pomóc jej wstać.
Pozwoliła mu na to, ale nie odezwała się ani słowem.
– Nigdy nie podobał mi się ten dywan – oznajmił House pełnym rezonu głosem. – Musimy się go pozbyć.
Nie odpowiedziała, przygryzając wargi. Nie wszystko mogło udawać się idealnie. Nie zawsze.
– Upadłam – stwierdziła fakt.
House wzruszył ramionami.
– Ja też, i to nie raz. Ostatnio kiedy ktoś podpiłował mi laskę…
Na jej twarzy pojawił się wreszcie lekki uśmiech.
– A ja lubię ten dywan. Zostaje – ogłosiła pewnym głosem, po chwili milczenia.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Sob 13:50, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:50, 12 Mar 2010    Temat postu:

Bardzo się cieszę, że wybrałaś właśnie taką formę przygotowania do konkursu.

Wciąż mnie zaskakujesz. Spodziewałam się, że z Fredem nie będzie łatwo, ale żeby aż tak...
Niesamowity jest Twój styl po prostu, powtórzę po raz setny, sposób, w jaki przekazujesz uczucia bohaterów...
Chylę czoła.
Pozdrawiam


PS: Jutro masz finał? I dobrze widzę, że też macie etap ustny? Co za niesprawiedliwość z tym ustnym... Będę trzymać kciuki!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Pią 22:19, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:08, 12 Mar 2010    Temat postu:

piękne!
ale makabryczne to o kocie...
ale i tak świetne!
masz wielki talent!
czekam na ciąg dalszy!
wena!
i powodzenia na konkursie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:15, 13 Mar 2010    Temat postu:

IloveNelo napisał:
Bardzo się cieszę, że wybrałaś właśnie taką formę przygotowania do konkursu.

To już tak naprawdę była raczej forma odstresowania W ciągu ostatniego miesiąc pisałam prace co drugi dzień, więc wszystko zostało przećwiczone

IloveNelo napisał:
Spodziewałam się, że z Fredem nie będzie łatwo, ale żeby aż tak...

Otóż mam pomysł na Freda. Bardzo skomplikowany pomysł - a że nie chciałam wszystkiego zepsuć, poczytałam trochę na temat takich dzieci. Okazuje się, że niektóre są jeszcze gorsze...

IloveNelo napisał:
PS: Jutro masz finał? I dobrze widzę, że też macie etap ustny? Co za niesprawiedliwość z tym ustnym... Będę trzymać kciuki!

Dzięki Taaak, finał. Kurczę, trzy tematy i trzy rozprawki. A tak liczyłam na jakieś opowiadanie, tudzież reportaż, które byłyby notabene znacznie ciekawsze. Ale jakoś poszło, w sumie dosyć dobrze nawet
Etap ustny jest... no, nie podoba mi sie jego perspektywa, o. Ja już pokazałam co potrafię piszać, nie rozumiem po co to rozdrapniać.
Ty też miałaś/będziesz miała finał z ustnym?

Gorzata napisał:
ale makabryczne to o kocie...

Takie było zamierzenie. Ja wiem, w mojej głowie, jaki jest Fred, co się z nim dzieje, ale musiałam to jakoś zilustrować w fiku

Gorzata napisał:
wena!
i powodzenia na konkursie!

Dziękuję, za oba!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:46, 13 Mar 2010    Temat postu:

Scribo napisał:
Kurczę, trzy tematy i trzy rozprawki. A tak liczyłam na jakieś opowiadanie, tudzież reportaż, które byłyby notabene znacznie ciekawsze.

U nas dokładnie tydzień temu był finał pisemny. Też trzy tematy, ale pierwszy to była rozprawka, drugi - artykuł lub esej, trzeci - wywiad. Rzeczywiście, trzy rozprawki, trochę dziwnie...
Jeżeli chcesz zerknąć, są [link widoczny dla zalogowanych]

Scribo napisał:
Etap ustny jest... no, nie podoba mi sie jego perspektywa, o. Ja już pokazałam co potrafię piszać, nie rozumiem po co to rozdrapniać.
Ty też miałaś/będziesz miała finał z ustnym?


Tak, tydzień po was... I też nie podoba mi się jego perspektywa, ja generalnie mówić nie lubię. Zwłaszcza, że już w zeszłym roku doszłam do etapu ustnego i tam mi się noga powinęła...

Scribo napisał:
Otóż mam pomysł na Freda. Bardzo skomplikowany pomysł - a że nie chciałam wszystkiego zepsuć, poczytałam trochę na temat takich dzieci. Okazuje się, że niektóre są jeszcze gorsze...

Przy tak pogmatwanej psychice... Z jeszcze większą niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IloveNelo dnia Sob 14:48, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:34, 08 Maj 2010    Temat postu:

Ha, trafiłam na coś dłuższego i nieskończonego! Jestem cholernie irytująca. Na początku powiem, że twoje tytuły są niesamowite. Wszystkie z jednej strony takie proste, tylko słowa, ale z drugiej... magiczne. Nastrajające bardzo. Uwielbiam je.

Odcinek 1: Na początku się przestraszyłam. Obawiałam się, że fik będzie o jakiejś katastrofie samochodowej, gwałcie, czy czymś podobnym. Nie lubię takich. I to wcale nie przez wrażliwe usposobienie (niestety, nie posiadam takowego). Po prostu wiem, jak łatwo przedobrzyć w przypadku takich tematów. Pierwszego akapitu zaczęłam się obawiać. W części drugiej podobał mi się pomysł na przedstawienie tego, co się tam wydarzyło, a przynajmniej podkolorowanej wersji dwóch wścibskich staruszek, które uważają, że wiedzą jak co zrobić lepiej, niż ktokolwiek inny. Nie cierpię takich ludzi. Na początku, z niewiadomych przyczyn, myślałam, że ten chłopak to dziecko Cuddy i House'a, które wpadło pod samochód. Świetny język w dialogu staruszek. Kolejna część postawiła dużo pytań, następna - wyjaśniła wszystko, również tytuł. A mnie przeszedł dreszcz. Utrata wzroku to jedna z najstraszniejszych rzeczy, które mogą przydarzyć się komukolwiek. Nawet nie wyobrażam sobie życia bez możliwości zobaczenia go. Trudny temat wybrałaś (czemu mnie to nie dziwi?).

Odcinek 2: Nieświadomość - świetny początek. Tak. Ludzie nieświadomi może nie są dobrymi kompanami do rozmowy, ale zdecydowanie są szczęśliwsi. Druga część mnie obrzydziła. Nie znoszę pasożytów. W sumie nie można nazwać Roberts pasożytem, on tylko skorzystał z okazji, nieważne, jakie są jej okoliczności. Przykre jest to, na co zwróciłaś uwagę. Z jednej strony oczywiste jest, że Lisa nie mogła wykonywać już swoich obowiązków, ale ta cała zaistniała sytuacja... bardzo przykra. I zdecydowanie niesprawiedliwa. W części trzeciej wysunęłaś genialnie rozumowanie skrzywdzonego dziecka. Nie liczy się powód, liczy się kara. Dlaczego właśnie on, a nie ona? Poza tym podoba mi się to, że przedstawiasz całe zajście z różnych punktów widzenia: dzięki temu trudno winić któregokolwiek bohatera. Czwarta część jest okropna. Mam na myśli wszystko, co tam zachodzi. Ale zacznę od początku: podoba mi się umieszczenia Chase'a w drugim odcinku. W pierwszym rozumiałam jego obecność, w końcu jest chirurgiem, więc czemu nie on. Ale teraz mam nadzieję, że pociągniesz jego obecność, bo to jedna z moich ulubionych postaci w serialu. Ostatnie zdanie jest potworne wręcz. Nie wiem, czy to dobrze dla Lisy, że pierwszą osobą, którą usłyszy po przebudzeniu będzie House. Wiem, że na pewno nie będzie to dla niego łatwe. Znowu zaczynam się obawiać, mam nadzieję, że bezpodstawnie.

Odcinek 3: Strach przed ciemnością. Strasznie podobają mi się te krótkie akapity przed każdą częścią. Są niesamowicie nastrajające. Dave Shire brzmi znajomo. Czyżby pochodne od Davida Shore'a? W sumie nie wiem, czemu miałabyś to zrobić, tak po prostu mi się skojarzyło. A więc mamy dwa wątki: Huddy i nieszczęsny Fred. Podoba mi się to. Możliwe, że będą łagodzić siebie nawzajem, nie będzie słodko i łzawo. W sumie nie podejrzewam cię o napisanie czegoś słodkiego i łzawego, ale zawsze trzeba przygotować się na najgorsze. Czuję sympatię do Freda. I współczuję mu. Bardzo. House zachował się tak jak zwykle. Kolejna rzecz na plus. To nie typ człowieka, który będzie wystawał przy łóżku ukochanej, trzymając ją za rękę i szepcąc, że wszystko będzie w porządku. Podoba mi się mętlik w jego głowie i przejście z lekkiej narracji do tej prawdziwej, realnej, przedstawiającej fakty takimi, jakie są. Widzę szarą, smutną salę i ich dwoje, tam. Kulawy i ślepa, jak napisała Kika. To nietypowy i przygnębiający widok. Ja będę twoimi oczami, ty bądź moimi nogami.

Odcinek 4: To na początku mnie przygnębiło. Ja mam plany na przyszłość. Nie wyobrażam sobie, że mogłyby prysnąć, wszystkie, tak nagle, w jednej chwili. Po prostu nie mogłabym tego znieść. Relacja Freda i Moon jest świetna, mam przeczucie, że wyjdzie z tego coś naprawdę ładnego. O teście Kocha słyszałam niedawno i zastanawiam się, co narysował. Sądzę, że zwykłe drzewo z dziuplą to nie było. Ach, Roberts jest postacią negatywną. Myślę, że po tej pierwszej rozmowie, relacje jego i House'a będą bardzo ciekawe. Przyjęcie Cuddy do drużyny - niezły ruch. Błagam tylko, żeby nie okazała się bohaterką, która ma najlepsze pomysły. Mam nadzieję, że to tylko przez to, że House chce ją mieć przy sobie, nie chce, żeby była sama i do tego bez pracy. *okrzyk radości* Wilson! Zastanawiałam się, dlaczego jeszcze nie pojawił się w fiku. Jego obecność mnie bardzo, bardzo cieszy. Jak dla mnie, on jest nieodłączną częścią Huddy, tak jak Cuddy jest nieodłączną częścią Hilsona. Oni po prostu zawsze muszą być razem.

Odcinek 5: Pomoc - szczera i fałszywa? Intrygujący początek, zważając na twój wstęp. Oczekuję najlepszego ^^ A więc dziupla. Nie słyszałam nic o seksualnych znaczeniach tego akurat szczegółu. Ciekawe z jednej strony, z drugiej jednak - jeszcze bardziej szkoda mi Freda. Nie chodzi już nawet o gwałt, to uderzenie - chodzi o zmarnowane życie, które mogło być tak udane. Mądry, zdolny chłopak, który przez durnotę rodzica nie ma równych szans. Życiowe. Przygnębiające. Ładny opis drzewa i jego symboliki, widać, że dużo na ten temat wiesz i postarałaś się, żeby wszystko było zgodne z prawdą. Wilson. Małe nawiązanie do Hilsona. Uwielbiam. House, który stara się coś zrobić dla Cuddy. Metodyczny. Podoba mi się. Nie, jednak wszyscy próbują coś dla niej zrobić. Ale, jak zwykle, nie trafiają w sedno. Podoba mi się końcówka, a raczej końcowa część - przedstawia podobieństwo Cuddy do Freda. Bardzo dobry pomysł. Teraz oboje będą musieli stawić czoło przeciwnościom losu, żeby się podnieść. Trzy ostatnie słowa: prześliczne.

Odcinek 6: Na początku nowe nawiązanie do tego, jak podobne są sytuacje Freda i Cuddy. Czy to znaczy, że jej życie też się poprawi? Fragment ze znikaniem różnych rzeczy - bardzo ładny. To znikanie tak trudno nam zrozumieć. Hilson cudny. Bardzo, bardzo kocham relacje tych dwóch panów. Są takie prawdziwe, krzepiące i trwałe.
Scribo napisał:
– Jesteś… pewien? – Obaj wiedzieli, o co pytał.
– Teraz to nieważne.
Obaj wiedzieli, o czym mówił.

Idealne.
Zawsze wiedziałam, że Wilson kocha Huddy. To ostatnie zdanie trochę przesłodziłaś. Tylko trochę, ale jednak. Poza tym, jak na razie, Cuddy jest trochę irytująca. Wiem, to okropne, spotkały ją straszne rzeczy, ale wydaje mi się jakaś taka... nie do współczucia. Ale mam przed sobą jeszcze dwie części ^^

Odcinek 7: Początek o wiele lepszy, niż w części poprzedniej. Jeśli chodzi o kota, nie będzie przyjemnie. Piękny opis. Fragmenty z Trzynastką są zastanawiające. Jest za późno, żebym zaczęła rozważać aspekty umierania (wierz mi, nikt nie powinien być zobowiązany do czytania takiego bełkotu). Ale podobały mi się. Były refleksyjne i ładnie rozwijasz, rozpracowujesz postaci.

Odcinek 8: Wątek Freda jest coraz ciekawszy. Z jednej strony mam nadzieję, że mu się uda. Z drugiej strony, jestem niemal pewna, że jednak się nie zmieni. W każdym razie jest dość przerażająco i mi się podoba. Ogólnie, lubię dziwne rzeczy, to dlatego. Sukcesy i porażki. Wspólne życie... kulawego i ślepej będzie ciekawe. I bardzo pouczające. I znowu: genialne opisy.

Moje odpowiedzi na odcinki skracają się wprost proporcjonalnie do godziny. Muszę coś z tym zrobić. Podsumowując: ciekawy pomysł świetnie zrealizowany. Ciekawa jestem, jak to wszystko rozwiniesz, jak zakończysz. Przepraszam za bełkot. I życzę powodzenia w wynikach konkursu, skoro już na konkursie nie mogę ^^

Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:24, 16 Cze 2010    Temat postu:

Wreszcie jest. Pisane trochę na siłę, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Następne będą chyba częsciej, bo będę miała więcej czasu i powinny stać na wyższym poziomie.
Dedykowane Gehnn i Czerwono-Zielonej, żeby wiedziały, że to własnie takie komenatrze, ajkei zostawiają one, długie, wyczerpujące, dogłebne, sprawiają, ze wiem, że warto to pisać. Obie zasługujecie na to, by dedykować wam najlepsze teksty, dlatego tym bardziej mi głupio, że dedykuję wam coś takiego, co niekoniecznie wyszło, co niekoniecznie miało w sobie wena. Pozdrawiam Was cieplutko dziewczyny. Aha i obiecuję wam coś skomentować w najbliższym czasie. Już dawno powinnam była to zrobić, a teraz wreszcie ndchodi czas wolny, z którego będe ogła w tym celu skorzystać. Buzia




Odc. 9

Przyjaźń po prostu jest. Bez względu na wszystko inne, na jej prawo do istnienia, na możliwości, na ludzi. Po prostu jest, trwa i wspiera. Po prostu.

*
Marcy spojrzała na tego chłopaka. Siedział sobie na parapecie z blokiem na podkładce i rysował. W skupieniu marszczył brwi i przygryzał wargę, co chwilę mrużył oczy i odsuwał swoje dzieło na chwilę o parę centymetrów, by ocenić całokształt.
Kiedy tak na niego patrzyła mogłaby przysiąc, że jest normalnym dzieciakiem, ba, może nawet młodym geniuszem, artystą. Wyglądał tak niewinnie, całkowicie zanurzony w swoim pastelowym świecie.
Odwróciła głowę. Nie był niewinny i na pewno nie był geniuszem.
Wstała gwałtownie i podeszła do niego. Kiedy zatrzymała się w odległości dwóch kroków natychmiast podniósł wzrok, zerkając na nią czujnie, jak dzikie zwierzę.
– Czego chcesz? – zapytał ostrym głosem.
Marcy pomyślała, że brzmiało to jak urwane szczeknięcie. Tak, był trochę jak wilk.
– Niczego.
Patrzył na nią przez chwilę i już pomyślała sobie, że ja zignoruje, że wróci do rysunku, ale wtedy na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, wykrzywiając ją, jak u chochlika.
– To spier…
– Fred! – przerwała mu wzburzona. – Wiesz, że nie wolno ci… To element terapii.
Patrzył na nią przez chwilę.
– W dupie mam tę waszą terapię.
– Nie mów tak. Moja mama się stara, reszta też, cały czas… – mówiła szybko, z zapałem, chcąc go przekonać.
– Tak? A może ja wcale tego nie chcę? – warknął i rzucił blok na podłogę, wstając gwałtownie. Zacisnął pięści, oddychał szybko.
– Daj spokój – żachnęła się. – Przecież oni to wszystko robią dla ciebie, żebyś mógł normalnie żyć i żebyś…
Zaśmiał się, przerywając jej wpół zdania.
– Nie słyszałaś? Mam to w dupie.
Obrócił się na pięcie i wybiegł z kuchni. Marcy została sama z myślą, że kompletnie niczego nie rozumie.
Powoli podeszła i podniosła blok z podłogi. Z pierwszej story patrzyły na nią wielkie, niebieskie oczy, osadzone w drobnej, trójkątnej twarzyczce o zadartym nosie. Zadbał o każdy szczegół, chyba był na etapie dokładnego wypełniania ust kolorem.
Marcy patrzyła jak urzeczona i po raz kolejny przyszło jej na myśl, że ktoś, kto docenia piękno, kto sam je tworzy, nie może być tak zły.
A wtedy przypomniała sobie Napoleona i niczego już nie była pewna.
Wieczorem zapukała do drzwi jego pokoju. Otworzył, zagradzając sobą przejście.
– Czego? – warknął nieprzyjemnie, patrząc na nią spod oka.
– Zostawiłeś na dole – powiedziała po chwili milczenia i wyciągnęła do niego blok.
Od razu chwycił go i próbował wyszarpnąć, ale trzymała mocno.
– Kto to jest? Ta dziewczynka, którą narysowałeś?
Skamieniał na chwilę. Wreszcie podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy.
– To Alexis – szepnął cicho, jakby z wahaniem.
– Kim jest? – zapytała odruchowo, zdumiona jego otwartością.
Korzystając z jej dezorientacji pociągnął, a blok został w jego ręku. Od razu zatrzasnął drzwi.
Marcy stała w korytarzu, oburzona takim postępowaniem. Nie wiedziała co ma myśleć. Nagle drzwi uchyliły się lekko, tak, że widziała tylko niebieskie oko i fragment słomianej czupryny.
– Dzięki – mruknął cicho, a drzwi znów zostały zatrzaśnięte, tym razem na dobre.
Marcy poczuła, jak na jej usta wypływa uśmiech. Znowu nie wiedziała co ma myśleć, ale jednego była pewna. Dokonał się jakiś postęp.

*
Lisa usłyszała skrzypienie uchylanych drzwi wejściowych. Nie ruszyła się z miejsca, jedynie nienaturalnie wyprostowała i przekrzywiła głowę, nasłuchując.
Po chwili rozległy się kroki – lekkie, niedługie, to musiała być kobieta – a potem sprężyny kanapy jęknęły pod naporem.
Wreszcie tajemniczy gość się odezwał:
– House mnie przysłał.
Trzynastka, Cuddy była pewna.
– Musiał zostać w szpitalu, pilny przypadek.
– Więc co ty tu robisz? – spytała sucho.
Sprężyny lekko skrzypnęły, więc dziewczyna musiała się poruszyć. Lisa nie była pewna, czy wzruszyła ramionami, czy może założyła nogę na nogę.
– Ma troje innych lekarzy do pomocy, poza tym zawsze może prosić o pomoc jeszcze Chase’a i Cameron. Dadzą sobie radę.
Cuddy westchnęła. Przypomniała sobie ostatnią rozmowę z Remy i wiedziała już, że musi o to spytać, bo inaczej nie da jej to spokoju.
– Doktor Hadley… Co miała pani na myśli mówiąc, że może mi pani zazdrościć?
Odpowiedziała jej przedłużająca się cisza.
Błądząc w ciemnościach człowiek przekłada wszystkie dźwięki na barwy, aby nie zwariować, aby być pewnym, że nadal pamięta się kolory, ich istnienie. Lisa, słysząc Trzynastkę, pomyślała, że jej głos ma kolor zieleni, chłodnej zieleni, a zieleń, to przecież nadzieja. Jeżeli jest coś, czego można jej zazdrościć, to powinno to przynosić nadzieję.
– To skomplikowane – powiedziała wreszcie.
– Mamy dużo czasu – zauważyła.
– Masz… szanse – powiedziała powoli, ważąc słowa. – Masz szanse na to, by twoje życie, pomimo nagłego urazu, kalectwa, nabrało znaczenia, by stało się w pewnym sensie lepsze. Masz szansę pokonać swoją niemoc, swoją słabość.
Nie, tego Lisa raczej nie nazwałaby nadzieją, ani czymś, czego można zazdrościć.
– Chyba nie wierzysz w bajki mówiące o tym, ja to cierpienie uszlachetnia? To bzdura.
– Nie cierpienie. Nie rozumiesz.
– Więc mi wytłumacz – zniecierpliwiła się.
Miała wrażenie, że Trzynastka kręci głową, pomimo, że nie mogła tego zobaczyć.
– Kiedyś zrozumiesz. Z czasem.
Siedziały w ciszy, w kompletnej ciszy. Wreszcie Cuddy usłyszała, że dziewczyna wstaje z kanapy. Rozległy się kroki.
– Idziesz już?
Usłyszała dźwięczny śmiech i poczuła się dziwnie lekko. Nikt się nie śmiał w jej obecności od… od dawna.
– Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
Usłyszała znów zbliżające się kroki, jękniecie sprężyn i… szelest kartek.
– Pewnie brakuje ci książek – zaczęła z wahaniem Remy.
Lisa poczuła, że coś ściska ją za gardło. O tak, brakowało jej książek. Bardzo.
– Przyniosłam… Może Ci się spodoba, a przynajmniej pozwoli spojrzeć na to wszystko… pod Niceo innym kątem. – odchrząknęła, żeby oczyścić gardło. Zielenie w jej głosie zadrżały. – „Miasto ślepców”, Jose Saramago. „Zapaliło się żółte światło. Dwa samochody z przodu zdążyły przejechać, zanim rozbłysło czerwone.”…
Lisa poczuła, jak po policzkach spływają jej łzy. Łzy wzruszenia.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lithium
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kont
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:55, 16 Cze 2010    Temat postu:

Scribo powiem Ci że od niedawna zaczęłam czytać twoje fiki i są świetne, rewelacyjne itp.
A ten jest szczególny najbardziej mi się podoba bo Cuddy i House są pokazywani w innym świetle. Zaczynają się poznawać z innej perspektywy...perspektywy kaleki

Pozostaje mi powiedzieć, że życzę takiego DUŻEGO WENA!
Pozdrawiam lithium


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[3]
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:01, 17 Cze 2010    Temat postu:

Twój fick jest niesamowity... Nie czytałam go wcześniej, na ogół wolę "słodsze" tematy, ale do tego mnie przyciągnęło od samego początku.
Na prawdę nie wiem, co jeszcze napisać.
Lubię Twoją 13.

Gratuluję pomysłu
Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:10, 18 Cze 2010    Temat postu:

Dopiero zaczęłam czytać twoje opowiadanie, więc pozwolę sobie na komentarz opisujący całość.

Po pierwsze muszę pochwalić cię za naprawdę znakomity opis uczuć Freda, jego zachować i reakcji. Swego czasu miałam sposobność poznania dwójki rodzeństwa, z którymi chodziłam do klasy jeszcze w gimnazjum, więc mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że znieczulica Freda, bezczelność i odizolowanie są oddane bardzo realistycznie. Ta historia z kotem może wydawać się dziwna i wręcz wymyślona, aczkolwiek zmuszona jestem przyznać, że takie rzeczy niestety się zdarzają. Do tego napisałaś, że czytałaś o takich dzieciach, więc za to kolejny plus. Niestety, ale niewielu autorów zadaje sobie trud głębszego poznania rzeczy, które mają wystąpić w ich opowiadaniu. Dodałaś też nieco psychologii, więc moim skromnym zdaniem jesteś utalentowaną i poważnie traktującą to, co robisz osobą. Gratuluję.

Następnie te krótkie, dwu lub trzyzdaniowe opisy na początku każdego rodziału. Czy to strach, czy to przyjaźń, to po prostu jest opisane w tak piękny, przemawiający do umysłu, duszy i serca sposób, jednocześnie krótki i treściwy. Gratuluję talentu.

Co do przyjaźni, to muszę stwierdzić, że po raz pierwszy spotkałam się z opowiadaniem, w którym Trzynastka w jakiś dziwny, niemalże amocjonalny sposób zaprzyjaźnia się Cuddy. Ale co się dziwić - w końcu obie są cierpiące, skazane przez los na katusze, na które bez wątpienia nie zasłużyły. Mam nadzieję, że rozwiniesz ten wątek, bo naprawdę, bardzo mi się podoba. Pokazujesz, że Trzynastka stara się pomóc Lisie, przez co zaczynam myśleć, że przez zrozumienie cierpienia innej osoby, Remy zrozumie i swoje własne. Stara się jej pomóc, rozumie, że dla Cuddy tak niewielki gest jak przeczytanie książki jest czymś oromnym i niewyobrażalnie wiele znaczącym. Brawo, Scribo.

No i House. Taki prawdziwy, aczkolwiek czujący House. Niesamowicie mi się podoba. Widzę, że martwi się o Cuddy, ale nie próbuje jej niańczyć, wprost przeciwnie. Chce, aby sama dokonywała wyborów, żeby zrozumiała, że jej życie nie może być tym, czym uczynił z niego ten nieszczęśliwy wypadek z udziałem belki, szkła i Freda.

Dodam jeszcze, że niesamowicie przypadła mi do gustu postać tej młode psycholog, Moon. Czekam oczywiście na rozwinięcie wątku z Fredem.


Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:01, 19 Cze 2010    Temat postu:

Teraz dopiero przeczytałam wszystkie części, więc komentuję.
Nie jestem w tym dobra. POwiem tylko, że bardzo mi się fick spodobał Dla mnie jest genialny Uwielbiam jak ktoś w taki psychologiczny sposób podchodzi do postaci
Przepraszam, ale nie potrafię napisać nic sensownego co oddałoby moje emocje po przeczytaniu tego dzieła
Pozostaje mi tylko czekać na cd
Pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:32, 26 Cze 2010    Temat postu:

Dziękuję ci bardzo za dedykację, niezasłużoną ;3 Konstruktywność na szczęście "w tych czasach" stała się popularna. A wyczerpujące komentarze to tylko coś, na co w pełni zasługujesz za pisanie cudownych fików ^^

Wstęp o przyjaźni cudny. Lubię przyjaźń w Housie, bo akurat ona jest tam świetnie przedstawiona między Gregiem a Wilsonem. Podejrzewam, że tutaj będzie się tyczyła raczej Cuddy, ale i tak. Ten opis bardziej mi pasuje do tych dwóch panów niż do Huddy.

Co zrobić z takimi dziećmi jak Fred? Wiadomo, że to nie jego wina, wiadomo, że to przez złe wychowanie, że on mógłby być naprawdę cudownym i bardzo uzdolnionym dzieckiem, ale żal pozostaje. Żal krzywdy. Podoba mi się bardzo postawa Marcy i to, że nie zmieniasz Freda z dnia na dzień, że zdajesz sobie sprawę, że ogromne postępy stają się na przestrzeni miesięcy, a nie dni. Ale też widać zmianę w postaci, to również jest bardzo dobre, bo widać, jak ona dorasta, żyje, odzyskuje poczucie moralności. Może tylko w małym stopniu, ale jednak. Zastanawiam się, kiedy Fred i Cuddy się spotkają (myślę, że zrobią to na pewno). Bardzo mnie ciekawi, jak to spotkanie przedstawisz. Na pewno nie będzie łatwe i przyjemnie. Tak samo jak on i House. Jednak myślę, że przeprowadzenie go jest w twoim stylu i nikt nie zrobi tego lepiej.

Cytat:
Masz… szanse

Literówka - szansę.
Cytat:
Może Ci się spodoba

Argh, zły nawyk. Ci niepotrzebnie z wielkiej litery.
Cytat:
pod Niceo innym

Literówka - nieco.

Jakoś tak się dzieje, że w twoich fikach lubię Trzynastkę. Jest taka inna, mniej idealna, mądrzejsza, ciekawsza. Podoba mi się to, jak opisujesz odczucia Cuddy, która próbuje nadrobić niemożliwość patrzenia, że nie piszesz, co kto robi, a jak to słyszy i czuje Lisa. Podoba mi się pomysł z kolorami. No i Miasto ślepców... świetne. Mam tę książkę, nie czytałam jej, ale niebawem zamierzam to zrobić. Cuddy jest bardzo prawdziwa. Nie szczęśliwa, nie nastawiona pozytywnie, nie stara się widzieć plusów - jest czasem nieprzyjemna, wydaje się być cierpiąca. I zdenerwowana zaistniałą sytuacją. Przestraszona, niepewna. Nie robisz z niej świętej, przedstawiasz jak zwykłego człowieka, który nagle stracił kontrolę i musi uczyć się wszystkiego od nowa. Bardzo mi się to podoba.

Z niecierpliwością czekam na rozwój sytuacji.
Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin