|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:49, 13 Sie 2010 Temat postu: Studia? Romanse, podrywy, romanse... Sesja!!! [5/? NZ] |
|
|
No to kilka słów wstępu
Przychodzę z nowym fikiem Tak, wiem, że to mój kolejny fik, ale spokojnie Nad wszystkim panuję Gdybym nie panowała, to uwierzcie, że nie wstawiałabym „tego czegoś.”
Do opublikowania tego fika potrzebowałam trzech rzeczy:
1.Zgody Liska (zrealizowane )
2.Zgody Szpilki (zrealizowane )
3.I oczywiście pomocy Gosi, która sprawdziła „to coś” (zrealizowane )
Tak więc pierwszą część pragnę zadedykować właśnie tym osobą Dziękuję za pomoc, zgody i wsparcie
Aaaaaaa przepraszam wszystkich za tytuł Ale nic innego… nie mogłam wymyślić ale uwierzcie, że próbowałam
- Umrzesz…
Nie, to nie ja umieram i nie, to nie mój głos. Ja nie brzmiałbym tak… oschle? Nie wiem czy użyłem odpowiedniego słowa, ale to nie ważne. Dalej nie wiecie kto to? Boże! Pewnie już widzicie jak przewracam oczami. Nie widzicie? Nie? Z kim ja rozmawiam?! Ok! Będę was informował o wszystkich... W porządku, prawie wszystkich (W końcu nie wszyscy macie skończone 18lat, prawda? I nie ze mną te numery! Ja wiem, że wszyscy kłamią!) zmianach w anatomii mojego ciała i mimice mojej twarzy. Zgoda? Cieszę się, że przynajmniej w pewnym stopniu zdołałem was usatysfakcjonować. Zwłaszcza panie. Uśmiecham się, bo co mam robić? Dla kobiet zawsze jestem uprzejmy. Ale wiecie co? Martwi mnie, że dalej nie wiecie, kto kryje się za tym słowem. Dobra, tym razem wam odpuszczę. Tylko żeby mi to było ostatni raz! To oczywiście nie kto inny jak Wilson! Już chyba 6 raz próbuje w miły, grzeczny i przyjemny sposób (jakby śmierć była czymś przyjemnym) poinformować naszego wykładowcę, że umiera. Nie, oczywiście, że nie umiera. Są to po prostu kolejne, nudne i beznadziejne zajęcia… Cóż, ciężki jest los studenta. Ale o tym może innym razem.
- Panie profesorze! – Czuję się prawie jak w podstawówce. Brakuje jeszcze, żebym podniósł rękę z wyciągniętymi do góry dwoma palcami. – Zanim zjedzie pan mojego przyjaciela po raz szósty, że nie potrafi przekazać pacjentowi, że ten znajduje się w stanie krytycznym, i że pozostało mu do końca niewiele czasu – Nie, nie wydaje wam się i nie, nie macie halucynacji! Ja naprawdę jestem… miły! Boże, z jakim trudem to słowo przechodzi przez moje usta! Oczywiście nie jestem taki na stałe. Co to, to nie. Ja po prostu udaję. Dlaczego? Ha! Chcielibyście wiedzieć! W porządku, powiem wam, bo i tak byście nie zgadli. Widzicie tą dziewczynę? O tam? Siedzi w ostatnim rzędzie. Znowu nie widzicie? Czy to naprawdę aż taki wysiłek spojrzeć przez ramię na ostatni rząd ławek?! Tak! Tym razem wam się udało! Przewracam oczami. Nie patrzcie na tą grubą po lewej! Zwariowaliście do reszty?! Czy ja robiłbym z siebie pajaca dla takiej dziewczyny?! Mam nadzieję, że sami odpowiecie sobie na to pytanie. Spójrzcie bardziej w prawo. Macie przed swoimi oczami szczupłą, z dużym biustem i tyłkiem brunetkę? Zgadza się, ma kręcone włosy i jest ode mnie młodsza. Co ona tu robi? Ta… Tylko wy mogliście zadać takie pytanie. Jak to co?! Leci na mnie, to przecież takie proste i oczywiste. Widzę jak wasze małe móżdżki pracują na pełnych obrotach, żeby wymyślić, dlaczego to robię (Dla osób mających problemy z pamięcią, przypominam, że jestem… jestem… Nie! Dość tego! Drugi raz tego nie wypowiem!) i dlaczego tak bardzo się staram. Zatrzymajcie swoje szare komórki, które i tak niczego sensownego nie wymyślą, a skupcie się za to na tym, co mam wam do powiedzenia. A więc wszystko zaczęło się tak…
Parę tygodni wcześniej…
- Cześć Greg.
- Cześć Leah. – Mówiłem już, że dla kobiet zawsze jestem uprzejmy.
- Boże! Kolejna! – Tak, to Wilson. Wracamy sobie razem z zajęć do akademika, a on jak zwykle po drodze narzeka. – To już piąta, a przeszliśmy zaledwie dziesięć metrów! – Zazdrości mi, czy jak? – Spałeś już ze wszystkimi dziewczynami z akademika?! – Chyba trochę się zirytował.
- Jeszcze trochę mi zostało. – Wzruszam ramionami. Nic na to nie poradzę, że one wszystkie na mnie lecą.
- Sypiasz ze wszystkim co się rusza. – Dlaczego on zawsze musi tak marudzić?
- Wilson! Tyle razy ci mówiłem, że nie popieram nekrofilii! Wstydziłbyś się! Poza tym ta babcia z kostnicy nie wygląda zachęcająco… - No co? Musiałem się odciąć. Gdybym tego nie zrobił, to mógłbym się poważnie pochorować!
- Nie wiesz, że sypianie z taką ilością kobiet jest niebezpieczne?
- Dzięki Wilson! Już wiem, dlaczego opuściłem wykład o chorobach wenerycznych. Przecież ty mi go zaraz zreferujesz. – Staram się mu nie dokuczać, ale on sam się prosi! Sam! – Jakbyś nie ubierał się w ten sposób, to z pewnością miałbyś większe powodzenie. – Zmieniam temat, bo przez niego na samą myśl o tym, że mógłbym coś złapać, zaczyna mnie niebezpiecznie swędzieć w pewnych okolicach ciała…
- Chciałeś powiedzieć, że gdybym zaczął ubierać się tak jak ty, to miałbym większe powodzenie? – Mądry z niego chłopak. Tak szybko się uczy. Czasami go niedoceniam.
- Właśnie. – Mama zawsze mi mówiła, że skromność to podstawa.
- Wiesz jak ty wyglądasz? – Aż mnie zaciekawił.
- No jak? – Niech się wygada. Nie używa sobie w nocy, to może chociaż w taki sposób mu ulży.
- Masz na sobie trampki, jeansy z dziurami na kolanach, t-shirt ze sprośnym napisem, a na nim znajduje się koszula, która wygląda, jakby tydzień leżała zwinięta w szafie! – Myślę, że już mu trochę lepiej.
- Bo leżała. – Wzruszam ramionami. Szczerość to podstawa każdego udanego związku. Ok… to było złe porównanie.
- Wyglądasz jak dozorca, albo mechanik samochodowy. – To jest komplement?
- Za to ty masz ulizane włosy, krawat, wyprasowaną koszulę oraz spodnie. Buty… - Szukam odpowiedniej nazwy. – Wyglądają jak sandałki z koziej…
- Cześć House! – Cieszę się, że nie dane mi było dokończyć, bo James z pewnością by się na mnie obraził.
- Cześć Ashley. – Odpowiadam, ignorując tym samym mojego najlepszego kumpla.
- To z nią spałeś wczoraj? – Jak dobrze, że zmienił temat.
- Nie! Z nią spałem w poniedziałek. Nie nadążasz. – To przykre, że twój najlepszy przyjaciel nie potrafi zapamiętać twoich dziewczyn, albo chłopaków.
- Czy ty, chociaż raz mógłbyś spędzić czas z dziewczyną, która ma więcej w głowie niż nic i która nie leci na…
- Aha! – Musiałem mu przerwać. – Przyznałeś mi rację! Lecą na mój wygląd! – Tak, to był ten ważny powód, dla którego mu przerwałem. Ja zawsze mam rację.
- Wiesz, poznałem wczoraj w bibliotece pewną dziewczynę… - Czy ja już wspominałem, że on czasami sam się prosi?
- Jedną? Jimmy, bez szaleństw! – I dzień momentalnie staje się piękniejszy.
- Nazywa się Lisa Cuddy i stoi tam. – Zignorował moją zaczepkę, a następnie ruchem głowy wskazał mi dziewczynę, o której mowa. – Jest mądra, piękna i założę się, że nie poleciałaby na ciebie!
- Niezła jest. – Teraz to ja go zignorowałem.
- Skąd wiesz? Przecież stoi do nas tyłem? – On naprawdę ma za mało doświadczenia w tych sprawach.
- TAKI tyłek nie może należeć do kobiety, która ma twarz jak twoja babcia.
- Dzięki! – Upsss… Tym razem chyba się obraził.
- Przepraszam?
- Założę się, że nie dałbyś rady jej poderwać i chodzić z nią co najmniej… Miesiąc?
- Nie wiedziałem, że żydzi to ludzie tak małej wiary. O co chcesz się założyć? – Wiem, że uznacie to za poroniony pomysł. Bo przecież kto normalny zakłada się, że będzie chodził z dziewczyną i podjął tą decyzję tylko na podstawie jej tyłka? I to w dodatku ubranego tyłka?
- Jak przegram, to będę do końca studiów sprzątał ci w pokoju. – Czy on wie, na co się porywa? – Jeżeli zaś ty przegrasz, to do końca studiów będziesz chodził ubrany tak jak ja. – Nie wiem, dlaczego się tak uśmiecha. Myśli, że przegram? Głupek! – Ostrzegam, że ta dziewczyna nie jest kolejnym bezmózgim yeti, które co noc przychodzi do twojego łóżka. – Czy yeti ma pchły? Znowu mnie coś tam swędzi…
- Mam jakiś limit czasowy na zdobycie jej serca? – Przezorny zawsze ubezpieczony.
- Nie.
- Jakiś haczyk?
- Nie. – Coś tu jest nie tak. To jest za proste!
- W takim razie patrz i ucz się! – Wyrywam na przód i podchodzę do… Jak jej było? Cuddy? Tak, Cuddy. Więc podchodzę i zaczynam powalać ją swoim osobistym urokiem.
- Cześć dziewczyny. – Mówię dziewczyny, bo stoi wraz z koleżanką, którą zresztą znam. To moja… była, była, była, była dziewczyna. (To tak w skrócie, żebyście się nie zanudzili.)
- House, idź sobie! – Tylko z tą kobietą nie udało mi się po naszej (pierwszej i ostatniej) nocy utrzymać pozytywnych stosunków. Chyba znowu użyłem nieodpowiedniego słowa.
- Nie przyszedłem do ciebie, nie bój się. – Mimo wszystko staram się być uprzejmy. – Przyszedłem do twojej nowej koleżanki. – Spoglądam na moją „zdobycz”. Wiedziałem! Gregory House nigdy się nie myli! Piękna jest! A te cycki! No co? Lubię duże.
- Spadaj! – Moja uprzejmość zaczyna się kończyć.
- Porozmawiamy innym razem – Puszczam oczko w kierunku Cuddy i odchodzę. Kątem oka dostrzegam, że chyba się zawstydziła. Doganiam Wilsona i informuję go, że prostszego zadania nie mógł wymyślić. W tym samym czasie panie ucięły sobie następującą pogawędkę.
- Co to za chłopak? – Wiedziałem, że mi się nie oprze!
- To pan „sypiam ze wszystkim co się rusza.” Radzę na niego uważać. – Jędza! Tak, to jest ten moment, w którym straciłem swoją uprzejmość.
- Wydawał się być miłym chłopakiem. – Ciekawe o ile jest ode mnie młodsza. Jej wzrok i niewinna buzia mówią mi tylko „Cześć, nazywam się Cuddy i lubię szczeniaczki.”
- Ja ci dobrze radzę, uważaj! – Też mi coś!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Wto 13:42, 03 Maj 2011, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
mika-house
Student Medycyny
Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:24, 13 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
ooo jak fajnie, nowe coś..
po przeczytaniu stwierdzam oczywiście, że będę śledzić
fajnie się zaczyna i fajnie kończy ta część
no oczywiście house to house i żadnej nie odpuści
już sobie to wyobrażam... jestem ciekawa jednej rzeczy bo skoro zamieściłaś fik w HUDDY to oznacza, że będzie huddy no więc rzecz, która mnie nurtuje to, czy house skoro "ma" tyle dziewczyn będzie gotów poświęcić je dla cuddy... tak o to mi chodziło...
super hilson...
czekam na c.d. Wena!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mika-house dnia Pią 20:25, 13 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:27, 13 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
No, nareszcie Słońce Nie mogłam się doczekać... ale o tym to Ty już dobrze wiesz. Może nawet zbyt dobrze...
Dziękuję ślicznie za dedykację I nadal upieram się, że do niczego nie potrzebowałaś mojej zgody. Nie na wszystko mam monopol. Tylko na niektóre rzeczy Narracja się do tego nie wlicza A wsparcia to pewnie okazuję zbyt dużo... choć to nie wsparcie. To chyba nacisk i przymuszanie
Ooo, i wymyśliłaś wreszcie tytuł! Gratuluję! I nie przepraszaj za niego. Nie jest znowu taki zły. Widywałam gorsze. Moje, przykładowo
Dobra, kończę z tym wstępem, bo jak się rozpiszę to zajmię mi to... no, wiesz, że może być tego dużo
Zacznę od tego, co najbardziej ujmuje mnie w tym tekście, a mianowicie narracja. Czyta się to naprawdę cudownie. Nie sądziłam, że czytanie myśli House'a może być takim fajnym doświadczeniem. Rzadko mam okazję czytać coś takiego w jakimś porządnym wykonaniu. Właściwie nie mogę sobie w tym momencie przypomnieć czy kiedykolwiek coś takiego czytałam. W każdym razie muszę przyznać, że bardzo mi się to spodobało. Ogólnie lubię narrację pierwszoosobową. Lubię ją czytać, uwielbiam pisać. A tutaj mam dodatkowo pierwszoosbowego House'a. No i jestem zachwycona.
Kolejna rzecz, która ściśle wiąże się z typem narracji to oczywiście to jak House rozmawia z czytelnikami. Coś fantastycznego! Cała pierwsza część... nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy zachować powagę. Bo na usta cisnął mi się uśmiech. W ogóle jest to ciekawe przeżycie. Dlaczego? Bo czuję jak Greg siedzi obok mnie i ze mną rozmawia. Nie jestem tylko biernym obserwatorem wszystkich zdarzeń, ale także biorę w nich udział. Czuję się tak, jakbym brała w tym udział. I to miłe uczucie.
Podoba mi się jak Greg się stara dla Cuddy. Jak próbuję ją do siebie przekonać poprzez bycie miłym podczas zajęć. Takie próby zawsze wychodzą mu niezwykle uroczo. Tak więc czekam, aby przekonać się jak będą mu dalej szły.
Przechodzę do części numer dwa. Tak, sama je podzieliłam Rozmowa z Wilsonem również jest bardzo, bardzo fajnie napisana. House jak to House, ale o tym później. Wilson jest cudowny! No i ma wspaniałe pomysły Ciekawi mnie czy House da radę. Naprawdę, bardzo mnie to intryguję, ale wierzę w niego. Wierzę, że mu się uda. Mam też nadzieję, że w czasie tej gry pozna Cuddy trochę lepiej i naprawdę ją pokocha. Ale miałam pisać o Hilsonie. Tylko nie wiem, co, bo podobało mi się w nim zbyt wiele rzeczy. Mogłabym w prawdzie przekopiować Twoje zdania i podstawić do nich moje głupie odpowiedzi, ale może lepiej się powstrzymam, bo one są naprawdę głupie.
Następna rzecz to kanon. Och, Olu! No ba!!! Oczywiście, że był. I to jaki! To jest House jakiego lubię. To jest House jakiego chcę oglądać i taki, o którym chcę czytać. Właściwie wszystko mi do niego pasowało. Taki początek dobrze wróży(Wiesz, ja to wywróżyłam ) na przyszłość. Nawet bardzo dobrze. Wilson również jest wilsonowy. No i oczywiście ma wspaniały pomysł. O Cuddy trudno mi coś więcej powiedzieć, bo powiedziała tylko kilka słów. Jeśli o nią chodzi odniosłam takie samo wrażenie jak House - Cześć, nazywam się Cuddy i lubię szczeniaczki. Ale to też dobrze. Ona mogła taka być na studiach. Myślę, że kontakty z House'm obudzą w niej inną Cuddy. A, i niech ta koleżanka się nie wtrąca, bo mi Lisę przestraszy!
Reasumując - podobało mi się. I to bardzo! Ale o tym już wiesz. Teraz będę Cię dręczyć o kolejne części Ale to nie moja wina. Jakbyć napisała to źle to bym się zamknęła
Czekam na ciąg dalszy. Życzę weny i łaskawego czasu na jego wykorzystanie. No i przede wszystkim pomysłu na kolejne części. Wierzę, nie! wiem, że będą cudowne!
Buziaki
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agao2102
Rezydent
Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bełchatów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:34, 13 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ale bajer
Świetny jest ten fick. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej.
House zdobędzie Cuddy? Oby
Cytat: | Sypiasz ze wszystkim co się rusza. |
Wilson jak zawsze ma rację
Cytat: | Masz na sobie trampki, jeansy z dziurami na kolanach, t-shirt ze sprośnym napisem, a na nim znajduje się koszula, która wygląda, jakby tydzień leżała zwinięta w szafie! |
Hah ! Ciekawe jakim.
Jeszcze raz - boski fick i chcę więcej ! ;d
Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnes
Immunolog
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:32, 14 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Świetne, śmieszne, przezabawne i cudowne. Gi, chcesz jeszcze trochę synonimów? Gdzieś tak w HuKu są te, które znalazłyśmy z marg Ogólnie fik jest przyjemny, wesoły, miły dla oka. Po prostu genialny, ot co!
Oj, Wilson jak zawsze ma rację. Coś mi się nie wydaje, żeby House był kłonny od tak sobie spędzić miesiąc z jakąkolwiek kobietą. Ale zaraz, chwila! Przecież to Cuddy. Dobra, problem sam się rozwiazał, jak mniemam Ciekawa jestem, kiedy on się w niej zakocha. Stawiam na drugi tydzień związku. Albo chwilę po tym, jak Lisa odejdzie po pierwszej nocy.
Cytat: | - Masz na sobie trampki, jeansy z dziurami na kolanach, t-shirt ze sprośnym napisem, a na nim znajduje się koszula, która wygląda, jakby tydzień leżała zwinięta w szafie! – Myślę, że już mu trochę lepiej.
- Bo leżała. – Wzruszam ramionami. Szczerość to podstawa każdego udanego związku. Ok… to było złe porównanie. |
Tekst House'a wymiata No tak, nie ma to jak szczerość. Ale zaraz - Ola, ty chyba nie przeszłać na Hilsonizm? *zerka podejrzliwie na Olę*
Cytat: | - To z nią spałeś wczoraj? – Jak dobrze, że zmienił temat.
- Nie! Z nią spałem w poniedziałek. |
Ómarłam No jasne, jak Jimmy mógł się pomylić?
Cytat: | - Skąd wiesz? Przecież stoi do nas tyłem? – On naprawdę ma za mało doświadczenia w tych sprawach.
- TAKI tyłek nie może należeć do kobiety, która ma twarz jak twoja babcia. |
No fakt, biedny, świętoszkowaty Wilson.
Ola, zaserwowałaś taką dawkę zdrowego, prawdziwego, przezabawnego Hilsona, że aż nie mogę przestać szczerzyć się do ekranu. Dziękuję ci, naprawdę.
Weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:57, 14 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Oluś również nie zgadzam się z faktem, że potrzebowałaś mojej zgody, jednak fakt, że mogłam się przyczynić do tego, że wstawiłaś fika napawa mnie dumą W sumie w bardzo wielu miejscach mogłabym skopiować komentarz Szpilki Dodam jeszcze, że największym atutem fika jest humor i sposób prowadzenia czytelnik faktycznie czuje się jakby stał obok House'a i z nim rozmawiał i wszystko obserwował Dzięki Tobie każdy z nas może poczuć się trochę jak WIlson Jak już wspominałam poczucie humoru, tak chakterystyczne, takie Twoje znaczy House'owe
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
Wena
Oby tak dalej Naprawdę lubię Cię czytać
Edit.
O Boziu... i dedyk nie zasłużyłam, ale bardzo dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 19:00, 14 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:35, 15 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Gi weź mi nie dziękuj za każdym razem Toż ja to dla czytelników robię
A fick zaczyna się świetnie i jestem pewna, że tak samo się skończy (tylko nie za szybko ) Tytuł mi się podoba Już zwiastuje coś fajnego
Uwielbiam Twoje poczucie humoru Nie wiem dlaczego ale tak jest
Mam nadzieję, że niedługo dasz do sprawdzenia kolejną część
pzdr
GosiaQ
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:30, 16 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Kolejny genialny fik w twoim wykonaniu.
Nie wiem co napisać. Muszę powybierać kilka fajnych fragmentów i sklecić jakąś porządną wypowiedź.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:25, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
mika-house, oczywiście, że będzie Huddy A czy będzie gotów poświęcić swoje „dziewczyny” dla Cuddy? Się okaże Cieszę się, że się podobało Dziękuję
Szpilko, tak się zastanawiam co ci odpisać i… nie wiem A może wiem? I oczywiście, że potrzebowałam twojej zgody Mogę teraz spać spokojniej
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci się podobało Bo wiesz, usłyszeć od mistrza, że jest dobrze i że się podobało, to po prostu coś wspaniałego Dziękuję
agao2102, cieszę się, że jesteś kolejną, zadowoloną czytelniczką Nad napisem się nie zastanawiałam A może rzeczywiście powinnam Dziękuję za komentarz
Agnes, ja pamiętam te wasze synonimy Tego ci nie powiem, kiedy się zakocha bo… sama jeszcze nie wiem Ale kiedyś chyba będzie musiał i spokojnie Na nic nie przeszłam Nie masz mi za co dziękować, to ja dziękuję
Lisku ty mój kochany Napiszę jeszcze raz Dzięki zgodzie mogę spać spokojnie To moje, czy House’owe? A ty sobie nie wyobrażasz, jak ja lubię ciebie… w sensie czytać chociaż tak też cię lubię, a nawet kocham i ja bardziej i nie masz za co dziękować To ja dziękuję
Gosiu, ale ja muszę ci dziękować i chcę ci dziękować, bo sobie w pełni zasłużyłaś na to A to ja mam w ogóle poczucie humoru? Miło mi to słyszeć I oczywiście, że dam Dziękuję
InvisibleCone, czy genialny, to się okaże, ale chyba troszkę przesadzasz Dziękuje
Część sprawdzona przez Gosię Dziękuję
Ten piskliwy, natrętny dźwięk! Przeklęty budzik! Dlaczego ja go jeszcze nie wywaliłem przez okno? Zapomniałem. Wilson od razu przykleił i przykręcił go do nocnej szafki. Dziwię się mu, że nie podłączył go pod prąd, żebym nie mógł go rozwalić. Najwyżej pozbędę się tego ustrojstwa z całą szafką. No co? Trzeba ponieść ofiary, żeby później wszystkim żyło się lepiej. Jakie to łóżko jest niewygodne! Przeciągam się. Zawsze kiedy to robię, lewa ręka i lewa noga znajdują się w powietrzu poza granicami łóżka. Nie, to łóżko nie jest takie małe. Po prostu zawszę budzę się po jego lewej stronie zaraz przy brzegu. Dzień dobry. Ziewam, nie zakrywając ręką buzi. Bo przecież kto by się tym przejmował? Tak, to ja tak z samego rana narzekam na wszystko, na co tylko się da. A co? Nie wolno mi? Jestem u siebie. To wy tu jesteście gośćmi a nie ja. I wiecie co? Jak już tu tak marudzę, to muszę wam zdradzić w tajemnicy, że jestem strasznie zmęczony. Nie mogłem w nocy zmrużyć oka. Co robiłem? A wy dalej swoje! Ciężko pracowałem! Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak męczące może być udzielanie korepetycji. Z czego? Czy wy od samego rana musicie mnie zadręczać takimi pytaniami? A co ja studiuję? Astronomię? Nie! Medycynę! A jak medycyna, to wiadomo, że anatomia. Jestem w tej dziedzinie nauki naprawdę dobry. Dlaczego? Sam nie wiem. Może to zasługa mojego ciała, które świetnie nadaje się na… Przeklęty budzik! Nie mogę do was mówić, kiedy to badziewie dzwoni mi nad uchem! Gdybym tylko miał pod ręką coś wystarczająco ciężkiego, to już dawno ten szatański przedmiot zginąłby śmiercią tragiczną. Jednak jeszcze tym razem obejdzie się bez ofiar. Przekręcam się na lewy bok i próbuję dosięgnąć guzika, który wyłączyłby tą syrenę. Niestety. Szafka jest za daleko, a ja nie wymierzywszy odpowiednio wcześniej wolnej przestrzeni na moim łóżku, przekręcam się za mocno i po chwili ląduję na podłodze. I co was tak śmieszy?! To takie zabawne?! Jakbyście nigdy nie spadli z łóżka. Czy ten cholerny budzik się kiedyś wyłączy?! Mój biedny tyłek… To bolało i boli. Podnoszę się z ziemi i tym razem już na dobre wyłączam budzik. Taaa… Cisza i spokój. Teraz przydałoby się dokonać dokładnych oględzin mojego tyłka, który najbardziej ucierpiał podczas tego nietypowego spotkania z podłogą. Mam szczęście, że to łóżko nie jest piętrowe. Moje obrażenia mogłyby być wtedy znacznie większe. Powoli i delikatnie próbuję usiąść na krawędzi łóżka. No bo niby jak inaczej sprawdzić, czy moja kość ogonowa jest cała i zdrowa? Mam się macać po tyłku? Niedoczekanie wasze! Chociaż… gdyby któraś z pań mogłaby to zrobić, to byłbym wdzięczny. W porządku, siedzę na łóżku, więc to z pewnością nie kość. Ale coś mnie boli… To chyba… Wiercę się, żeby lepiej zlokalizować źródło bólu. Mam! To prawy pośladek! Dlaczego ja muszę mieć taką delikatną skórę? Jest jak pupa… Ok, może zawiesimy temat mojego tyłka i w ogóle skończmy wszystkie tematy z jakimikolwiek tyłkami. Zastanawiam się tylko, jak ja przesiedzę tyle godzin zajęć na lewym pośladku? Zapowiada się bardzo, ale to bardzo długi dzień. A miało być tak pięknie. Wykłady, podryw tej nowej, wykłady, podryw nowej. A teraz? Jak ja mam poderwać Cuddy z bolącym pośladkiem? Dobra, muszę zapamiętać, że przez najbliższy czas, żadna dziewczyna nie może klepać moich pośladków. Jest to stanowczo zabronione! Moje rozmyślenia na temat… sami wiecie jaki, przerywa idiotyczny dzwonek w moim telefonie. Musiałem taki ustawić. Tylko ten nadawał się pod nazwisko „Wilson”. Dźwięk dochodzi gdzieś ze środka pokoju. Pewnie telefon znajduje się w kieszeni moich spodni, które po nocach takich jak ta, zazwyczaj lądują właśnie mniej więcej na środku pokoju. Muszę wstać, bo jeżeli nie wstanę i nie odbiorę, to on będzie dzwonił do upadłego. Próbuję ogarnąć mój artystyczny nieład, jaki panuje w tym pomieszczeniu. Nie wiedziałem, że znalezienie telefonu będzie takie trudne. Byłoby o wiele prościej, gdyby na tej podłodze znajdowała się tylko jedna para spodni, a nie… raz, dwa, trzy… pięć? Muszę wygrać, żeby Wilson nareszcie tu posprzątał. Cuddy nie jest brzydka, więc chodzenie z nią będzie czystą przyjemnością. Ile to miało być? Miesiąc? Ale będzie zabawa! Dobra, wróćmy do rzeczywistości i mojego telefonu, a moje zbereźne myśli zostawmy w spokoju. Koci, koci, łapci, jedziemy do babci… Bingo! Wyciągam z kieszeni telefon i…
- Tu zakład pogrzebowy „radość”, słucham?
- House, to ty? – Pewnie teraz odsunął telefon od ucha i sprawdza, czy na pewno wybrał mój numer.
- Przykro mi, ale nasz zakład przyjmuje tylko umarłych. – A ja dalej robię z niego głupka. Przynajmniej w ten sposób odreaguję sobie na nim ten przeklęty budzik.
- Przestań się wygłupiać! – Nawet szybko się zorientował. Zazwyczaj zabawa trwa nieco dłużej. – Za pół godziny mamy pierwszy wykład w sali numer 15. Lepiej, żebyś się nie spóźnił.
- Zamawiał pan dębową trumnę czy może…
- Będziemy mieli gościa. – Jak ja nie lubię, kiedy ludzie mnie ignorują. – Zaprosiłem Lisę na nasze zajęcia. Lepiej ubierz się, jak na człowieka przystało.
- Dobrze mamo. – Ziewam. Nie, on mnie nie nudzi. Raczej bawi. Po prostu ziewanie było silniejsze ode mnie. Wiecie, czasami zastanawiam się, po co on mi to wszystko mówi. Przecież i tak tego nie zrobię i on dobrze o tym wie. Na co on czeka? Na cud?
- Nie jesteś gotowy i nie wyrobisz się w pół godziny, prawda? – Ciekawe jak na to wpadł? Jest kilka możliwości…Pierwsza, ziewnięcie. Druga, zna mnie już trochę i wie, że zawsze się spóźniam. Trzecie... – House, słuchasz mnie? – Jakbym śmiał nie?
- Wiesz, obrażasz mnie! Już dawno jestem gotowy do wyjścia. – Kiedyś będę się smażył w piekle za te wszystkie kłamstwa.
- Na pewno? – Ufny jak dziecko.
- Czy ja cię kiedyś okłamałem? – Szkoda, że nie widzi mojego uśmiechu.
- Pewnie. Pierwszy raz okłamałeś mnie kiedy… - Jaki pamiętliwy! Baba.
- Ok, w porządku! Będę na pewno. – Teraz też skłamałem? Sam zaczynam się w tym gubić.
- Jeżeli nie zdążysz, to koniec z naszą przyjaźnią! – Co to ma być? Szantaż emocjonalny? A podobno taki dobry z niego chłopak.
- Nareszcie… - Powiedzcie, że nie powiedziałem tego na głos. Nie powiedziałem, prawda? Prawda?
- Dzięki. – Nie lubię tego tonu. Przecież nie powiedziałem tego specjalnie. I oczywiście, że go nie przeproszę. Jeszcze pomyślałby sobie, że mi na nim zależy.
- Nie ma za co. – Rozłączam się, bo powiedziałbym coś jeszcze i wtedy naprawdę by się obraził. A tego nikt nie chce, prawda? Poza tym jestem nastawiony dzisiaj na podryw, a nie na błaganie o litość i przebaczenie. Świetnie… Mam pół godziny, żeby się wyrobić. Oczywiście, że mógłbym zdążyć, gdybym tylko chciał. W końcu jestem facetem. Nie muszę stać godzinę przed lustrem i nakładać na siebie tego wszystkiego. Mi wystarczy szybki prysznic, szczoteczka z pastą, czysta bielizna, pogięta koszula i jedna z pięciu par spodni, które wciąż przede mną leżą.
Oszczędziłem wam mojego porannego… doprowadzania się do porządku po upojnej nocy? Ok, można to tak nazwać. Wystarczy, że wiecie o moim lądowaniu, o bolącym pośladku, o totalnym bałaganie w pokoju i jeszcze kilku innych rzeczach. Nie musicie wiedzieć, jak wciągam bokserki na mój poszkodowany tyłek, prawda? Cieszę się, że się ze mną zgadzacie. Biegnę teraz w kierunku uczelni. Oczywiście, że jestem spóźniony. Ale spóźniony tak, żeby wmówić mojemu przyjacielowi, że wcale się nie spóźniłem. Wiem, że to trochę skomplikowane, ale nie martwcie się. Wszystko się wyjaśni, kiedy znajdę się na miejscu. Jestem już w budynku. Wystarczy pokonać schody prowadzące na pierwsze piętro i nie wpaść na kogoś po drodze, co często się zdarza w takich przypadkach.
- House! Czy ty kiedyś przestaniesz się spóźniać?! – krzyczy za mną jeden z profesorów. To jest chyba jedyny wykładowca, który mnie lubi. Dlaczego? Nie wiem. Zalazłem mu za skórę tak samo jak innym, ale on nadal uważa, że będą ze mnie ludzie. Chyba też go lubię.
- To mój znak rozpoznawczy! – Pogadałbym z nim dłużej, ale nie mogę. Zostawiam go samego i biegnę prosto przez opustoszały korytarz. Sala numer jedenaście, dwanaście… Bingo! Zatrzymuję się przed odpowiednimi drzwiami, łapię za klamkę i wchodzę.
- Tęskniliście?! – Krzyczę na całe pomieszczenie. – Bo ja nie. – Uśmiecham się, bo jestem z siebie dumny. Zdążyłem przed przyjściem profesora.
- Spóźniłeś się! – To Jimmy. Tylko on zwrócił na mnie uwagę. Pozostali mnie olali. Nic nowego.
- Nie prawda. – Ruszam w jego kierunku. – Jestem tutaj wcześniej niż nasz „kochany” nauczyciel, co oznacza, że to on ma spóźnienie, a nie ja. – Zawsze się na to nabiera. Zajmuję miejsce tuż obok niego. On tylko przewraca oczami. – A gdzie jest moja wybranka serca? I co ty tutaj w ogóle robisz? Będziesz się bawił w przyzwoitkę? Przecież jej tu nie…
- Zamknij się! – I dostałem w prezencie łokciem pod żebra. Miło. - Właśnie tu idzie.
- Widzę, że też lubi się spóźniać. – Jak wiele nas łączy.
- Na pewno coś jej wypadło. Ona nie jest kolejną pustą dziewczyną…
- Powtarzasz się. – Przerywam mu, jednocześnie nie spuszczając oczu z Cuddy. Sprawia wrażenie zagubionej i niepewnej. Chyba mnie to podnieca. Tak. Na pewno mnie to podnieca. Chodź do mnie. Już ja się tobą zaopiekuję.
- Liso, tutaj! – Co on powiedział? Zamyśliłem się. Wstał z miejsca. Chyba ją zawołał. – Ona nie jest…
- Wiem, wiem. Jesteś monotematyczny. – Te czarne loki, te usta. Czemu ja jej wcześniej nie spotkałem? Byłem ślepy?
- Witaj James. – Jaka uprzejma. Ciekawe, czy śpiewała w kościelnym chórze i czy przy przeprowadzaniu staruszek na drugą stronę ulicy też jest taka miła. – Pomyliłam sale. – I ona nie jest pusta? Z czym można pomylić piętnasty numer? I ja mam z nią chodzić przez miesiąc? Puste dziewczyny kręcą mnie tylko przez noc.
- To jest mój przyjaciel… - Postanawiam wkroczyć do akcji. On nie potrafi mnie odpowiednio przedstawić. Kiedy on to robi, cały mój urok osobisty i czar pryska.
- My się już znamy. – Uśmiecham się najpiękniej jak tylko potrafię. W końcu trzeba zrobić dobre wrażenie.
- Nie wydaje mi się. – Ostrożna. Ale dlaczego? Przecież nie wyglądam na seryjnego mordercę.
- Gregory House. – Wyciągam w jej kierunku rękę.
- Lisa Cuddy. – Ściska moją dłoń. No to pierwsze lody zostały przełamane.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:45, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Pfiersza.!
Ale skomentuję jutro,więc rezerwacja ;d
Edit: Świetny fick
Wilson jest cały genialny Ale Cuddy coś taka lekko nieśmiała Za to House to cały House
Ale James miał świetny pomysł z przykecenim budzika do stolika nocnego Chciałabym zobaczyć tą akcję,jak go przykręcał
Ogólnie bardzo mi się podoba
Teraz czekam na cd
Pozdrawiam i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez daritta dnia Pią 13:55, 20 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:46, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Mówiłam, że moje komentarze są skomplikowane i nawet nie wiadomo jak się do nich ustosunkować? Mówiłam? Mówiłam. Wygrałam Puchar poproszę Dobra, kończę o tym.
Ciebie też wzięło na tego mistrza. Oj, oj, mówiłam, że to taki z przeceny i zwadami produkcyjnymi. Jedyne z czym się zgadzam to z tym, że jest dobrze, i że mi się podoba.
Nie wiem, co napisać, bo wszystko napisałam ostatnio. Mogłam to sobie rozłożyć w czasie, bo trochę głupio powtarzać to samo, nie? Nie piszę więc o narracji, bo wiesz doskonale, że bardzo mnie ujmuje w tym tekście. Przejdę do nudnawego wywodu na temat treści.
Zgadzam się z House'm, że budzik to zdecydowanie paskudna sprawa. Jak tak można budzić człowieka z samego rana? Ale wiesz co? Każda rzecz ma swoje zalety. Tutaj największą jest niewątpliwie widok Wilsona, który przykleja i przykręca ten budzik do szafki. Naprawdę chciałabym to zobaczyć, bo to scena godna uwagi. Swoją drogą, jaki poświęcenie dla przyjaciela. Tak się starać, żeby House nie zaspał. No właśnie, Greg! Nie wiem jak on/Ty to robi/robisz, że zawsze padają pytania lub aluzję do pytań, które nasuwają mi się na myśl. Czuję się tak jakby House mnie znał na wylot I ja osobiście jeszcze nigdy nie spadłam z łóżka, więc nie mogę powiedzieć House'owi, że wiem jaki to ból, ale szkoda mi tego lewego pośladka, na którym będzie musiał siedzieć cały dzień Oględziny tyłka są ogólnie cudowne. Naprawdę fantastyczne. Potem telefon od Wilsona. Mówiłam już, że go uwielbiam? On jest u Ciebie taki cudowny. Począwszy od pomysłu na zakład, poprzez przyklejanie budzika do szafki, aż po jego telefony i rozmowy z House'm. Cały jest cudny. I House... jak to House... Zakład pogrzebowy o wdzięcznej nazwie "radość" mnie powalił No i oczywiście James, który w pierwszej chwili w to uwierzył Cała rozmowa jest kanoniczna i niezwykle mi się podoba. Później House biegnący na zajęcia... podobno niektórzy spóźniają się specjalnie, żeby zwrócić na siebie większą uwagę. Tylko czy House musi to robić? Podobało mi się również tłumaczenie Grega - "Jestem tutaj wcześniej niż nasz „kochany” nauczyciel, co oznacza, że to on ma spóźnienie, a nie ja." Taka prosta logika. Krótko mówiąc, House. Brawo! No i nareszcie Greg poznaje Lisę. Znaczy niby spotkał ją wcześniej, ale nareszcie się sobie przedstawiają. Nie mogę się doczekac, kiedy House będzie się strała, aby Cuddy została jego dziewczyną... no bo nie ukrywajmy. W obecnej chwili więcej o tym myśli, niż działa
Ty wiesz, że ogromnie mi się to wszystko podoba, więc nie wiem, po co piszę to po raz dziesiąty w ogóle i po raz któryśtam w tym komentarzu. Masz okazję to sobie utrwalić Nie mogę się doczekać kolejnych części i potem Cię o nie podręczę. Dziś w nocy dam Ci już spokój. Znaj me dobre serce
Życzę Tobie dużo weny i pozdrawiam Cię gorąco.
Milion buziaków
Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agnes
Immunolog
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:01, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Nowa część, nareszcie. Już się nie mogłam doczekać, naprawdę. Gi, ja wiem, że ty te synonimy pamiętasz. I nadal nie rozumiem, dlaczego ci się nie podobały
Początek zdecydowanie mi się podobał Strasznie House’owy i zabawne. Wyrzucanie budzika razem z meblem, do którego jest przyklejony? Cóż, tego się po House’ie nie spodziewałam. Ale kto go tam wie? Hmm… No i Jimmy znowu mnie zaskoczył. Jaki on zapobiegliwy Nie zdziwiłabym się, gdyby komodę też przykleił do podłogi. No a całego mieszkania House chyba nie wyrzuci. Cóż, zawsze można wynająć dźwig
Rozmowa z Wilsonem jak zwykle wymiata. Zakład pogrzebowy „Radość”? No, House się wysilił
Trochę zdziwiła mnie nieśmiałość Cuddy, ale zawsze pozostaje nadzieja, że jeszcze pokaże pazurki I szczerze powiedziawszy, to na to właśnie czekam
Cytat: | - Tu zakład pogrzebowy „radość”, słucham?
- House, to ty? – Pewnie teraz odsunął telefon od ucha i sprawdza, czy na pewno wybrał mój numer.
- Przykro mi, ale nasz zakład przyjmuje tylko umarłych. – A ja dalej robię z niego głupka. Przynajmniej w ten sposób odreaguję sobie na nim ten przeklęty budzik.
- Przestań się wygłupiać! – Nawet szybko się zorientował. Zazwyczaj zabawa trwa nieco dłużej. |
Jimmy, czyżbyś jeszcze się nie przyzwyczaił?
Cytat: | - Czy ja cię kiedyś okłamałem? – Szkoda, że nie widzi mojego uśmiechu.
- Pewnie. Pierwszy raz okłamałeś mnie kiedy… - Jaki pamiętliwy! Baba. |
Kiedy? Kiedy się poznali? Szkoda, że nie dokończył, bo bardzo chciałabym się dowiedzieć
Życzę Wena na więcej części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mika-house
Student Medycyny
Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:46, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
ale mnie rozwalił ten zakład pogrzebowy "radość"
no to pierwsze lody przełamane... ciekawe co szykuje house...
co do lisy, to zgodzę się z housem, nie pokazała jaka jest inteligentna myląc sale za to on jaki spostrzegawczy
czekam na c.d. i Wena życzę!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:57, 20 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Oluś, ten fik jest tak bardzo Twój widać to w każdym zdaniu, wkładasz w niego całą siebie i całe swoje poczucie humoru I tylko Ty potafisz tak zgrać naszą trójkę znaczy House, WIlson, Cuddy mogę czytać bez końca coś czuję, że teraz się zacznie Już nie mogę się doczekać
Wena kochana i ja... ( zresztą dobrze wiesz, co chcę powiedzieć )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:40, 20 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Śmiesz wątpić w to, że masz poczucie humoru? Lepiej się nie przyznawaj takie to dla siebie zostaw
Nie wiem co pisać, bo całość jest cudna i fajnie się czyta
Ale ostatnio tak myślałam, myślałam i wymyśliłam, że Cuddy to taka nie Cuddy tutaj No ale doszłam do wniosku, że nie musi być taka jak w serialu Może stała się taka pewna siebie, dopiero jak odniosła sukcesów trochy
Czekam na cd of course
Buziak
GosiaQ
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:55, 30 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Boże, nie bijcie!!! Nie mam nic na swoją obronę... Ok, mam, ale Emo posty sobie darujemy... Miłej lektury
- Wilson mi wiele o tobie opowiadał. – Trochę skłamałem, ale tylko troszkę.
- Naprawdę? – Zawstydziła się. Ale dlaczego zamiast na mnie, patrzy na Wilsona?
- Tak tylko wspomniałem. – Uśmiecha się i wzrusza ramionami. Do tej niewinnej buźki brakuje mu tylko aureoli i skrzydełek. Kurcze! Byłby z niego naprawdę piękny Cherubinek.
- Pewnie przesadził. – Dopiero teraz zajęliśmy swoje miejsca. Dlaczego? Nie wiem. Szczerze mówią, mógłbym tak stać całe zajęcia, bo kiedy siedzę, to strasznie boli mnie… No, sami wiecie co.
- Mówiłem samą prawdę. – Czuję się ignorowany. Dlaczego ona rozmawia z nim, a nie ze mną? W końcu to ja mam z nią chodzić, a nie on! Muszę coś z tym zrobić.
- Może zostawię was samych? – Żeby im lepiej zaprezentować, o co mi chodzi, uniósłbym się lekko na krzesełku, ale z wiadomych dla wszystkich przyczyn, tym razem tego nie zrobię.
- Przepraszam. – Może teraz nareszcie się zamknie i pozwoli działać zawodowcom. W końcu to on chciał, żebym ją poderwał, prawda?
- Greg, wiesz co? Ja…
- Mów mi House. – Musiałem jej przerwać. Nie jestem przyzwyczajony, że ktoś mówi do mnie Greg. Są co prawda aż dwie osoby, które zwracają się do mnie właśnie w ten sposób, ale są to moi rodzice! Nie, nie chodzi mi o to, że tylko oni mają prawo mówić do mnie w ten sposób. Co to, to nie. Po prostu Greg brzmi zbyt miło i psuje mi całą reputację, na którą tak ciężko pracowałam. Ja to mam problemy…
- Zgoda. – Jaki ta kobieta ma piękny uśmiech. Szkoda tylko, że jest mi dane podziwiać sam uśmiech. A gdzie reszta atutów? Ten sweterek, który ma na sobie sprawia, że sam muszę sobie wszystko wyobrazić. Oczywiście, że to dla mnie żaden problem. Ale po co sobie coś wyobrażać i utrudniać w ten sposób życie, kiedy można po prostu patrzeć? Założę się, że pod tym grzeczniutkim sweterkiem ma coś bardziej seksownego. – Wiesz, twoja znajoma też mi sporo o tobie mówiła. – No to już po mnie. Przypomnijcie mi później, że mam ją zabić.
- I jak wypadłem? – Wiem, że to głupie pytanie. Zwłaszcza, że już znam na nie odpowiedź.
- Nie najlepiej. – Wiedziałem! Wilson! Jak jesteś potrzebny, to siedzisz cicho! Dlaczego? – James też mi wiele o tobie opowiadał. – Mój bohater! – I nie wiem teraz, kto mówił prawdę. – Aż tak musiał nakłamać? Przecież ja nie mam samych wad.
- Zyskuję przy bliższym poznaniu. – Uśmiecham się głupkowato. A co innego miałem powiedzieć i zrobić? No co? Macie lepszy pomysł? – Może pójdziemy…
- House! Czy ja ci nie przeszkadzam!? – Nawet nie zauważyłem, że ten cymbał wszedł do sali. Nie lubię tego profesora… Jest gruby, brzydki, łysawy i nosi stare, ohydne okulary. Oczywiście, że nie oceniam ludzi po wyglądzie. Ale jego wizerunek mówi mi bardzo dużo o nim samym. Co takiego? Ale wy ciekawscy. Mam nadzieję, że wiecie, czym grozi ciekawość. Wiecie? W porządku. W takim razie, podzielę się z wami moją wiedzą na temat tego nauczyciela. Prawy rękaw i prawy bok marynarki, są całe umazane od kredy. Facet nie posiada praktycznie żadnego życia osobistego, a cały swój wolny czas spędza w tej sali i przy tej tablicy ucząc innych. Świadczy o tym również brak obrączki na jego palcu, oraz niestarannie wyprasowana koszula. Uwierzcie, że gdyby miał żonę, albo przynajmniej jakąś kobietę, to ta z pewnością nie pozwoliłaby mu pokazać się w takim „stanie” w pracy. Jest również niewyżyty i niezaspokojony. No co? Sami chcieliście! O tym nie świadczy już jego ubiór, ale zachowanie. Wystarczy, że jakaś piękna i atrakcyjna studentka, ubrana w bluzkę z ogromnym dekoltem, nachyli się bardziej nad jego biurkiem, w czasie podawania indeksu, a już ma zaliczenie. Nie może dotknąć, to chociaż sobie popatrzy. W takich chwilach żałuję, że nie mam nóg do nieba i wielkich cycków. Byłoby mi wtedy o wiele łatwiej. Przynajmniej w tym przypadku. Ale są inni profesorowie, którzy nie toleruję takich zagrywek jak ta, którą właśnie wam przybliżyłem. Zaspokoiłem waszą ciekawość? Mam nadzieję, że tak.
- Może odrobinę, ale proszę się tym w ogóle nie przejmować.
- To nie było uprzejme. – Jej wzrok sprawia, że naprawdę zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Ale chwila moment! Co ona powiedziała? Ej! Coś tu nie gra! Skąd on mi ją wytrzasnął? To córka pastora, czy jak? Przecież wszystkim to imponuje. Szczerze? Mnie też. Miałem siedzieć cicho? Nie jestem typem kujona ze szkoły średniej, który milczy, kiedy się go poniża i którego szkolna drużyna sportowa może używać zamiast worka do ćwiczeń! Jestem nieugięty i przystojny, ale to już wszyscy wiedzą.
- Nie zamierzam. – Słyszę głos tego idioty i cichy chichot Wilsona. Pewnie jak wyjdziemy z tej klasy usłyszę: „A nie mówiłem, że jest inna niż twoje dotychczasowe, puste dziewczyny?” Nie wiem, co on się tak uczepił tych dziewczyn. Przecież nie można być pustym, kiedy dostało się na medycynę, prawda? On myli pojęcia. Łatwa, nie oznacza pusta! – Mógłbyś się zamknąć i zacząć słuchać?
- A czy pan mógłby…
- House! – Czuję, że Cuddy delikatnie mnie szturcha. – Daj spokój, proszę. – Ona jest jakaś święta! Jak jeszcze się okaże, że jest dziewicą, to już w ogóle będzie… trudno. Jak już ją zdobędę, to muszę ją odrobinę zmienić. Poprawka. Muszę ją całą zmienić!
- Już nic nie mówię. – Rozsiadam się wygodniej na krzesełku, ale to był błąd. Poważny błąd. Mojej obolałej części ciała ten manewr nie za bardzo się spodobał i ból, który poczułem, można było świetnie wyczytać z mojej twarzy, która skrzywiła się w dziwnym grymasie.
- Coś cię boli? – Słyszę troskę w ich głosach. Jak miło.
- Nie. – Próbuję się uśmiechnąć, ale chyba nie wychodzi mi to zbytnio, bo oni wciąż nie spuszczają mnie z oczu. – Nic mi nie jest. To był tylko skurcz. – Nie mogę się przecież przyznać, że boli mnie tyłek! Wiecie, jakby to szybko rozniosło się po całej uczelni? Jeszcze szybciej niż plotka, którą wymyśliłem na pierwszym roku, że Wilson moczy łóżko. Nie pytajcie, dlaczego to zrobiłem, bo nie wiem. Możliwości są dwie. Albo mnie wkurzył, albo mi się nudziło.
- Skoro już wszyscy zajęli się tym co należy, możemy… - Bla, bla bla i tak dalej. Oszczędzę wam tego. My zajmiemy się o wiele ciekawszymi rzeczami, zgoda? Nie, żeby medycyna była nudna, ale ten wykład możemy sobie darować. Dlaczego? Już zapomnieliście, kto koło mnie siedzi? Dobrze, że skleroza nie boli… Nie podziwiajcie Wilsona! Czy naprawdę rozmawiam z samymi dziewczynami? Potrzebuję faceta! Ale nie, nie w tym sensie. Wy zboczeńcy! Potrzebuję tu faceta, żeby zwrócił uwagę na to co ja. Na te usta, piękne oczy, czarne, kręcone włosy. Już nie wspomnę o tali, tyłku i nogach, których aktualnie nie widzę, ponieważ zasłania mi je blat biurka. I nie, nie zapomniałem o jej piersiach. Po prostu denerwuje mnie ten sweterek…
- House, cały czas się na mnie patrzysz. – Dlaczego ona szepcze? Już wiem. Nie chce przeszkadzać w zajęciach. Ja o nich zapomniałem. Wyobraziłem sobie ją, siebie i ogromne… Nie dowiedziecie, się co, ponieważ właśnie mi się przypomniało, że nie macie wszyscy skończonych osiemnastu lat. Sory, ale gdyby Wilson się dowiedział, że demoralizuję dzieci, to nie dałby mi później spokoju. – Mam coś dziwnego na twarzy, chodzi coś po mnie? – Dalej szepcze.
- Nie jest ci gorąco? – Pytam, bo… w tym pomieszczeniu naprawdę jest gorąco. A może to tylko mi jest gorąco? Nie myślcie sobie, że zapytałem o to tylko dlatego, że moje kudłate, zbereźne, sprośne… czy jak je jeszcze inaczej nazwiecie, myśli nie dają mi spokoju i muszę wiedzieć, co kryje się pod tą zbroją ze sweterka! Ok… przyznam się wam do czegoś. Częściowo, ale tylko częściowo! Właśnie, dlatego zapytałem. Ale to chyba nic złego, łączyć przyjemne z pożytecznym, prawda?
- Nie, jest idealnie. – Zapowiada się naprawdę długi dzień!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:39, 31 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Oluś, kopę lat
Po pierwsze bardzo się cieszę, że o nas nie zapomniałaś. Po drugie to, że lubię Twoje fiki i Twoje pomysły to już wiesz więc tu nic nowego nie będzie. Po trzecie lubię jak House przychodzi sobie z nami pogawędzić Co prawda, jakoś tą część musiałm sobie przeczytać dwa razy, bo jakoś się gubiłam co House mówi na głos, a co tylko do nas ale za drugiem razem było ok Po prostu ten rodzaj narracji jest chyba nie tylko trudniejszy w pisaniu, ale i w czytaniu. Trzeba się wczuć i jest pięknie. Także czekam na ciąg dalszy, mam nadzieję, że już nie tak długo, bo serio polubiłam Twojego House'a i te jego z nami pogaduchy
Buziaki kochana I wena oczywiście
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:08, 01 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ola!
Cytat: | - Niezła jest. – Teraz to ja go zignorowałem.
- Skąd wiesz? Przecież stoi do nas tyłem? – On naprawdę ma za mało doświadczenia w tych sprawach.
- TAKI tyłek nie może należeć do kobiety, która ma twarz jak twoja babcia. |
Kocham twoje ficki, ale o tym chyba wiesz, prawda? Nie wiesz? Więc już wiesz! Mam nadzieję, że na kolejną część nie będziesz kazała nam tyle czekać?
Nieziemski fick, jak twoje wszystkie, ale ok.
Życzę ci ogromnego wena, abyś napisała niesamowicie długą część i żeby mi to było szybko!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:54, 01 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Hmm... (tak wiem, to do mnie pasuje, haha). No bo każdy zaczyna tak, że... heh... Oluś było... Ola było... i co teraz mam ja napisać? No dobra, wiem, co bym mogła, no ale... no ok - Słonko
Widzę, że przeglądanie swoich dokumentów w komputerze przynosi efekty;) Szukaj dalej to może znajdziesz coś jeszcze. Te emo posty... jeju... heh, no cóż, ważne, że jest fik. Kilkumiesięcznego opóźnienia nikt nie zauważył, spoko I uwielbiam tę Twoją fajną, zabawną narrację. Powiedziałabym, że mi do Ciebie pasuje, no ale nie wiem... nie no, ok, nie mówię tego Najistotniejsze jest to, że House jest house'owy i przy tym zostańmy. W ogóle wiadomo, że lubię taką narrację, więc czytam to z uśmiechem na twarzy. Zwłaszcza, że jest to pozytywne i pisane z nutką dowcipu. Czyli ekstra.
Gregowi coś kiepsko idzie to podrywanie Cuddy. Co więcej ona tak jakby woli Wilsona. Głupia Swoją drogą już widzę, co by było gdyby ktoś odezwał się do wykładowcy tak jak to zrobił House. Chyba nie udałoby się temu komuś skończyć choćby semestru, już nie wspominając o studiach, haha. Jestem ciekawa kiedy House pozbędzie się tego sweterka Lisy. Już nawet mnie zaczyna on działać na nerwy Niech James przypilnuje Grega, niech się facet zachowuje to pójdzie mu szybciej;) Liczę, że zabierzesz się za pisanie dalej tej historii. Mnie na szczęście ani razu nie pomyliło mi się, co House mówi, a co tylko myśli. Moje zwykłe, poplątane rozumowanie chociaż w czytaniu fików się przydaje
Pisz nam to dalej, bo fajnie Ci wychodzi to gadanie House'a Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i życzę dużo weny oraz czasu. No i jeszcze chęci.
Pozdrawiam, ściskam i całuję
Twoja Szpilka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gorzata
Narkoman
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:35, 02 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Wiesz, co? Lubię Twoje ficki. Nawet bardzo. A nawet bardzo, bardzo, bardzo. Masz świetny styl, potrafisz doskonale wpleść house'owy humor, a wszystko jest takie lekkie. Po prostu odprężam się przy Twoich tekstach.
No a pomysły to już zupełnie genialne.
Naprawdę bardzo mnie zainteresował ten fick. Cuddy jest tak pośrednio nastawiona do House'a, więc ciekawe rzeczy mogą z tego wyniknąć. Wilson chyba lubi sprzątać, skoro tak wychwalał House'a. Ale dzięki temu House ma większe szanse, więc narzekać nie będę.
I strasznie podoba mi się ta narracja od strony House'a, a wtrącenia odnoszące się do czytelników są już kompletnie genialne.
Pisz dalej, szybciej... A ja życzę Weny i pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:30, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ponieważ ciocia samo zło ma wakacje... Postanowiła powrócić do miast i nadrobić zaległości I wiecie co? W pewnym sensie mi się to udało Reszta pewnie jutro a skoro nadrabianie zaległości... Ślicznie dziękuję za komentarze Jesteście cudowne Jeszcze raz dzięki
Łóżko! Potrzebuję łóżka! Pcham drzwi od mojego pokoju i jest! Duże, piękne, wymarzone… moje! Muszę się położyć i odpocząć. Tak, to świetny pomysł. Rozwalam się wygodnie na moim łóżku, które jeszcze tego samego dnia przysporzyło mi tyle bólu i męki. Jednak teraz o tym nie myślę. Odpuszczam mu wszystkie grzechy i odpoczywam. Ale wiecie co? To nie jest taki zwyczajny odpoczynek. O nie! To coś więcej. Mogę się z wami założyć o każde pieniądze, że znacie to uczucie. Z pewnością wiecie jak to jest, kiedy po całym dniu pracy, nauki, wędrówki, stania na przystanku, w kolejce, jedyną rzeczą o jakiej marzycie, jest wasze własne miejsce do spania. Ta chłodna pościel, wygodny materac i chwila spokoju. Kiedy zmęczenie bierze nad nami górę, jesteśmy wstanie za to zabić. Wzdycham ciężko. Jestem naprawdę wyczerpany. Wiem, że gówno was to obchodzi. Że zżera was ciekawość i koniecznie chcecie wiedzieć, jak mi poszło podrywanie Cuddy. Ale ja nie wiem, czy chcę z wami o tym rozmawiać. Prawda jest taka, że poniosłem porażkę… Ja, Gregory House! Rozumiecie to? To jest niewyobrażalne. Jak to w ogóle mogło się stać? No jak? Ja też tego nie wiem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wypróbowałem na niej już wszystkie moje sztuczki. Żadna nie zadziałała… Jestem w potrzasku. Taki mały, bezbronny…
- Leżysz i liżesz rany? – Jeszcze jego tu brakowało! Zaraz będzie się wymądrzał i mnie pouczał. Znawca od siedmiu boleści.
- Nie zapukałeś. – Próbuję zmienić temat.
- Nie poderwałeś. – Co to ma być? Przedrzeźnia mnie? Nie kopie się leżącego.
- Nie chciałem. – To jest największe kłamstwo mojego życia. Zapamiętajcie to.
- Chciałeś. – Mogę go uderzyć? Proszę.
- Idź sobie! Jestem zmęczony i idę spać. – Gdyby nie fakt, że leżę na kołdrze, to pewnie bym się nią teraz przykrył. A tak muszę odwrócić się na drugi bok. To nie daje takiego samego efektu co kołdra, ale nie pozostaje mi nic innego,
- Będziesz spał w ubraniu? – A on dalej tam sterczy. Co za człowiek! Czy on nie potrafi zrozumieć, że ja nigdy nie przyznaję się do porażek? W sumie… pierwszej porażki?
- Czekam, aż wyjdziesz, żebym mógł wskoczy w piżamę w miśki i poprzytulać się do Pana Zajączka. – Odwracam się twarzą do niego i robię minę zbitego psiaka.
- Nie zachowuj się jak dziecko! – Co za poważny ton. Chyba zaraz się zmoczę.
- Dobrze, mamo.
- Nie postarałeś…
- Co?! Ty chyba żartujesz, prawda? Ja się nie postarałem, ja? To ona jest jakaś… Właśnie! Skąd ty ją wytrzasnąłeś?
- Ja żartuję? W takim razie, co takiego zrobiłeś, Romeo. – Tyle razy mu mówiłem, że czytanie lektur jest niebezpieczne.
- Postawiłem jej lunch. – Miałem gest. Taki już jestem. Ale tylko dla kobiet.
- Pomijając fakt, że zrobiłeś to za moje pieniądze – Czepia się szczegółów. - to wróciłeś do stolika z trzema numerami telefonów.
- Trzema? Gdzie był trzeci? Widziałem tylko dwa. – Nowy rekord!
- Na serwetce, którą w porę zdążyłem zabrać. Rozumiem pisanie numerów na serwetkach, ale na wierzchu dłoni? – Przemawia przez niego zazdrość. – To już przegięcie, House!
- Widocznie serwetki się skończyły. – Jak będzie tak często przewracał oczami, to mu w końcu wypadną.
- Co jeszcze zrobiłeś? – A co to ma być, spowiedź?
- Byłem uprzejmy i… - Dlaczego on się śmieje? – Z czego rżysz?! – Aż z nerwów usiadłem na łóżku. I moje relaksowanie się poszło sobie na spacer.
- Masz na myśli to ciągłe otwieranie przed Cuddy drzwi? To byłoby miłe i nawet bym cię za to pochwalił, gdyby nie pewien drobiazg, o którym pewnie już nie pamiętasz.
- Ta długonoga blondyna to nie taki…
- Puściłeś Cuddy przodem, a sam zacząłeś flirtować z inną! – Przez ten ton czuję się jak morderca, który zabił własną matkę.
- Dość tej spowiedzi! Muszę iść odreagować. – Wstaję z mojego kochanego łóżka.
- A ty dokąd?!
- Po… przejść się. – Uśmiecham się najpiękniej jak tylko potrafię.
- Nigdzie nie idziesz! – Czy on właśnie zastawił drzwi swoim własnym ciałem? – Masz celibat!
- Jesteśmy w seminarium? Nie wiedziałem, że ateiści są tam mile widziani. Była promocja?
- Myślisz nie tą częścią ciała co trzeba.
- Czuję się urażony.
- Nie traktuj tego jak zakładu i darmowego seksu. – Zaczyna się. Zaraz się dowiem, dlaczego przeprowadzanie staruszek przez ulicę jest takie ważne. – Czy ty kiedyś w ogóle miałeś „prawdziwą” dziewczynę? – Muszę odpowiadać? – Czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy mieć dziewczynę?
- Potraktuję to jako pytania retoryczne, które dodają dramaturgii mojemu istnieniu.
- To nie jest zdobycz na jedną noc. I nie mów mi, że ci się nie podoba, bo w to nie uwierzę. – Jest ładna i atrakcyjna, ale… Sam nie wiem. Jest za potulna.
- Skończyłeś już? Bo chciałbym wyjść. – Wskazuję na drzwi.
- Zapomnij o innych i skup się na tej jednej. Bądź miły i pokaż, że ci zależy. – Czy jego gdzieś się wyłącza? O ile pamiętam, to w zestawie nie było pilota.
- Ale ona jest…
- Nie znasz jej! – Nie lubię, kiedy mi przerywa. – Spędziłeś z nią zaledwie pół dnia. Założę się, że nawet jej nie słuchałeś, bo z góry założyłeś, że jest nudna. – Serio? Aż tak to było widać? – Chodź. Będziesz miał drugą szansę.
- Przecież mam szlaban na wyjścia, mamo.
- Jesteś idiotą.
- Też cię kocham.
- Nie spieprz tego tym razem. – Gdyby moje spojrzenie mogło zabijać, to Wilson leżałby w tym momencie martwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malinowa_Rozkosz
Student Medycyny
Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 2:07, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Właśnie sobie dziś myślałam, czy zacząć cię dręczyć wiadomościami o nową część, aż tu nagle, godzina 3:02 wchodzę na forum, układam się wygodnie na łóżku, patrzę do Huddy, świeci się! Tak! Wchodzę, czytam, zachwycam się, piszę komentarz, piję wodę, idę spać, wstaję, idę do... a zresztą! Chodzi mi o to, że miałam napisać, ale byłaś szybsza i dodałaś część.
Mogę cytat daaać? Mogęę?
Cytat: |
- Nie zachowuj się jak dziecko! – Co za poważny ton. Chyba zaraz się zmoczę. |
House się biedny zmoczy i kto mu spodnie zmieni? A tak w ogóle to Wilson mógłby tam posprzątać, bo biednemu Gregowi spodnie walają się po podłodze!
Część cudowna, jak wszystkie części, we wszystkich twych fickach, mam nadzieję, że kolejną zaszczycisz nas w miarę szybko.
Pozdrawiam i życzę ogromniastego wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
noway_
Ratownik Medyczny
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:18, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
-> Mój komentarz do całego ficku.
Istna komedia z humorem, że śmieję się jak głupia do monitora.
Cytat: | Myślisz nie tą częścią ciała co trzeba. |
Akurat na sobie mam piękną, czarną koszulkę z napisem : BRUTALNA PRAWDA (serce narysowane na `łonie` faceta, a u kobiety na sercu) . House idealnie pasuję do tego obrazku .
Ogólnie myślałam, że House był zakochany w Cuddy i żadna inna kobieta nie wzbudziła w nim pociągu seksualnego, a tu niespodzianka.
Kocham Wilsona. On się nigdy nie zmienia .
Weny Potworze (może być ? )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szpilka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:24, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Potwór pasuje Ale ja zacznę łagodniej -> moja kochana Ola
1. Narracja -> oczywiście niesamowicie fajna. Przez to całe gadanie i komentowanie House'a można się tylko uśmiechać. Na dodatek jest to pierwsza osoba, więc... I you!
2. Humor -> twój czyli do pokochania i do pośmiania. Bardzo fajnie wplatasz go w cały tekst i nie ma go ani za mało, ani za dużo. Tak w sam raz, czyli super.
3. Hilson -> Uwielbiam ich razem. Świetnie się dogadują i uzupełniają nawzajem. I mimo tych złośliwości jakimi siebie częstują i tak wiadomo, że tygodnia by bez siebie nie wytrzymali. A tobie udało się pokazać tę ich pokręconą przyjaźń.
4. Intrygująca Cuddy -> Czy ON ją podrywa a ona ma GO gdzieś przez cały czas? O.o Czy ona się z choinki urwała? Ufo ją przysłało? Siły zła mieszkają w jej wnętrzu? Jakim cudem ona od razu nie rzuciła mu się w ramiona? Dziwna jakaś Liczę, że jeszcze się nawróci i ulegnie takiej pokusie jaką jest House.
5. Czekam na ciąg dalszy, więc siadaj i pisz a nie się obijasz
Pozdrawiam, ściskam, całuję oraz wręczam w prezencie wielkanocną pisankę
Życzę weny
Szpilka
PS To jest chyba najkrótsza rzecz jaką kiedykolwiek napisałam... jestem załamana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:27, 24 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z poprzedniczkami - taka emotka pasuje tu najbardziej. Humor jak już powiedziała Szpilka typowo TWÓJ Uwielbiam go! Nie wiem skąd Ci się to bierze, ale błagam nie zatrać tego nigdy! House jak House, cały on Wilson i Cuddy jak Cuddy. Szpiluś, no wiesz Jakie ufo, jaka dziwna, w tej grze przecież o to chodzi, by gonić króliczka ale też liczę, że się nawróci z Olą na pewno
Oluś uwielbiam Twoje fiki i kocham Twoje poczucie humoru
I znów muszę się zgodzić się ze Szpilką Też czekam na ciąg dalszy. Zatem wena i czasu kochana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|