|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
amantadyna
Pacjent
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kresy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 4:39, 14 Sty 2010 Temat postu: Opowiem ci... [NZ/P] |
|
|
Witam wszystkie Huddziny! Zamieszczam pierwszą część miniaturki, planuję napisać dwuczęściową, ale nie wiem, czy nie przekształci się w trzy party. To się okaże. Będę wdzięczna za konstruktywną krytykę. Miłej lektury!
P.S. Według tego ff Rachel jest biologiczną córką House’a i Cuddy – przyjemna alternatywa.
<i>Zweryfikowane przez amantadyna</i>
Autor: amantadyna
Tytuł: Opowiem ci…
Główne postacie:
Część pierwsza: House/Rachel
Część druga: House/Cuddy/Rachel
Część trzecia: House/Caddy/Rachel/Wilson/Lucas
Kategoria: Angst
Cześć pierwsza
Rachel miała siedem lat, siedziała obok swojego taty, nieprzerwanie bawiąc się nową lalką.
- Bardzo ładna lalka, tato. Dziękuję. – Spojrzała na niego ukradkiem.
- Wolałbym kupić ci samochodzik, albo zabawkowy motor – sapnął znad czasopisma medycznego. Spędzał dzisiejsze po południe razem z córką. Wypoczywali na ganku przed domem, powoli żegnając lato.
- Jestem dziewczynką, wolę lalki – powiedziała oburzona.
- Jak byłem w twoim wieku, to nie lubiłem dziewczyn, a teraz je uwielbiam. Może i ty zmienisz swoje upodobania. - Nie był zbyt dobry w rozmowach damsko-męskich, można nawet rzec, że był w tym beznadziejny.
- Tato, dzisiaj w szkole rozmawialiśmy o rodzinie i pani poprosiła, żebym opisała swoją. – Zerknęła badawczo na House’a. Diagnosta nie oderwał oczu od gazety, ale niezwykle ciekawskim tonem zapytał:
- I jak ci poszło?
- Myślę, że w porządku. Wszyscy się uśmiechali, gdy o was opowiadałam, to chyba dobrze?
- O nas? Kogo masz na myśli, mówiąc o was? – zapytał, patrząc teraz uważnie na córkę.
- Ciebie i Wilsona. – Zaśmiała się. – Jesteście przecież członkami mojej rodziny, prawda?
- Nie mów na niego Wilson, prosiłem. – Rachel ten zwrot nie był obcy, słyszała go odkąd się urodziła.
Wtedy wszystkie słowa były dla niej tylko niezrozumiałym bełkotem, ale przez kolejne lata swojego życia udało jej się poznać wiele jego znaczeń. Zawsze, gdy słyszała Wilson, gdzieś obok pojawiał się mężczyzna o czekoladowym spojrzeniu i anielskiej cierpliwości, niezwykle spokojnie znoszący jej House’owe psoty. Kiedy słyszała to słowo, wiedziała, że tata jest uśmiechnięty albo niezależnie od tego, w jakim był nastroju, za kilka chwil będzie w lepszym humorze. James nigdy nie zawodził. Może raz, ale było to jego własne zdanie na ten temat. Nikt inny, a już na pewno nie House, tak nie uważał. Ilekroć Rachel słyszała nerwowe Wilson!, okazywało się, iż ktoś umierał. Był onkologiem, powodzenie nie było jego kompanem. Raczej wigilijnym wędrownikiem, który niezwykle rzadko raczył oczekujących swoją obecnością.
- Wilson jest twoim wujem, a wszyscy zapewne pomyśleli… - drugą część zdania dopowiedział sobie po cichu. Rachel spojrzała na ojca swoimi niebieskimi oczyma i wyszeptała:
- Tato, powiedz mi dokładniej, kim jest mama? I Gdzie ona jest? – Jej oczka błyszczały w świetle przygasającego słońca. Nigdy o to nie pytała. House nie wspominał, chciał zaczekać, czasem wydawało mu się, że może Wilson wyręczy go w tej rozmowie. Teraz został w pułapce, przecież nie mógł zwodzić córki przez kilka kolejnych lat.
- Ona ma prawo wiedzieć, House! – Sam sobie nakazywał.
Znaczenie akurat tego słowa nie było jej dobrze znane, przez rok spędzony w szkole zauważyła, że rówieśnicy mają kogoś, do kogo mówią mamo, wiedziała również, że jest to ważna w życiu osoba i zastanawiała się, kiedy pozna swoją mamę.
- Jej zawód to lekarz. Tak jak mój. - Nie wiedział jak zacząć.
- A gdzie ona jest?
- Mama wyjechała bardzo daleko, do ciepłych krajów. Na zawsze - powiedział, wahał się, chyba jeszcze nie był gotów, by o tym wszystkim opowiadać.
- A dlaczego na zawsze? – zapytała dziewczynka ze spokojem w głosie.
Gdyby spojrzał na nią teraz ktoś obcy, mógłby stwierdzić, że dziecko nie przejęło się szczególnie zniknięciem matki. Ale to nie z tego powodu Rachel była niewzruszona. Brak matki budował w niej spokój, nigdy jej nie poznała, dlatego też nie wiedziała, że powinna za nią płakać. Podświadomie tęskniła za matczynymi uczuciami, albowiem tak nakazywał jej rozum, tak było w nim zapisane. Pytania małej wynikały jednak z czystej ciekawości. Niewiedza motywacją do odkrywania. House miał szczęście, nigdy nie zastanawiał się, jak będzie wyglądała ich pierwsza, poważna rozmowa na temat życia i śmierci Lisy. Było mu o tyle łatwiej, że Rachel nie potrafiła rozpaczać po utraconej matce i diagnosta nie musiał panować nad dwoma rozkołatanymi sercami. Jedno dorosłe wystarczyło.
- Ponieważ dostała jednostronny bilet i nie miała możliwości zakupienia drugiego, zawartego w pakiecie promocyjnym, który ktoś inny z łatwością dostał. – To była jego metafora dla niesprawiedliwej śmierci. Na jego twarzy zawitał gorzki uśmiech, którego nie potrafił pozbyć się przez kolejnych kilka minut tej, jakże trudnej dla niego rozmowy.
- Aha – szepnęła, sprawiając wrażenie, iż zrozumiała i nie wyraża żalu, że matka ją opuściła.
Tymczasem Rachel miała kolejne pytanie do udręczonego odległymi wydarzeniami umysłu House’a. To zwiastowało jego klęskę, zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli ulegnie za wcześnie, to uruchomi bezlitosny zegar. Zacznie on odliczać czas wspak i niszcząc tarczę wyginającymi się wskazówkami, pocznie pędzić w kierunku wydarzeń, które w jego głowie odtwarzane były dzień w dzień przez kilka ostatnich lat.
- A kto dostał bilet mamy? - wypowiedziała nurtujące ją pytanie.
- Lucas - odpowiedział, wzdychając ciężko.
Zdecydował. Niech będzie. Podoła wyzwaniu, wróci do przeszłości, zobaczy i przeżyje to po raz kolejny, setny. A może tysięczny? A ból będzie nie mniejszy, każe mu przejść przez mękę ponownie, wczepiając pazury rozpaczy w jego rozdarte, wyniszczone udo.
- Mała musi wiedzieć – szepnął. – Opowiem ci o najpiękniejszym, a zarazem najtrudniejszym - ze względu na moją trudną naturę - czasie mojego żywota. Trzech latach spędzonych w raju, wraz z twoją mamą i z tobą. A potem… o smutnym końcu tej pięknej bajki. - Rachel była gotowa na opowieść swojego życia, na historię, do której opowiedzenia House przygotowywał się od dnia tragicznej śmierci Lisy.
Chodź, opowiem ci bajeczkę.
Bajka będzie długa.
Była sobie raz królewna,
pokochała grajka...
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amantadyna dnia Nie 6:02, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
baby
Neurochirurg
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:39, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
to takie... pięęękne
naprawdę, bardzo mi się podoba i liczę, że next part pojawi się szybciutko.
wena życzę,
baby
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:04, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Mała musi wiedzieć – szepnął. – Opowiem ci o najpiękniejszym, a zarazem najtrudniejszym - ze względu na moją trudną naturę - czasie mojego żywota. Trzech latach spędzonych w raju, wraz z twoją mamą i z tobą. A potem… o smutnym końcu tej pięknej bajki. - Rachel była gotowa na opowieść swojego życia, na historię, do której opowiedzenia House przygotowywał się od dnia tragicznej śmierci Lisy. |
Piękne! Po prostu...
Świetnie piszesz, ładnie dobierasz słowa, czyta się szybko i lekko.
Jednak nie traci przez to ten utwór powagi(?).
No i angst. Ma miłość
Cytat: | - Wilson jest twoim wujem, a wszyscy zapewne pomyśleli… |
Co też oni mogli sobie pomyśleć?
A i zmień jeszcze [M] na [NZ], miniaturka to tekst jednoczęściowy.
Cytat: | Chodź, opowiem ci bajeczkę.
Bajka będzie długa.
Była sobie raz królewna,
pokochała grajka... |
Pamiętam, te kilka linijek, a tyle wspomnień. Dziękuję
Mam nadzieję na szybki next.
Pozdrawiam cieplutko
Wena i czasu ogromnych ilości.
A! I witam w gronie.
PS Oczywiście, że nie obraże się, jeśli będą 3 części, wręcz przeciwnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Czw 14:06, 14 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
AleXsiok
Student Medycyny
Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z piekła ;] Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:32, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:48, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Piękne, wzruszające i dobrze napisane. Z przyjemnością się czyta. Czegóż chcieć więcej?
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy tej trudnej i bolesnej, lecz jakże koniecznej i w zasadzie nieuchronnej rozmowy...
Pięknie napisanej rozmowy
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Czw 15:50, 14 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:53, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Ach, piękne... *ociera łezkę wzruszenia*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduśka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedlce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:03, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
To było coś wspaniałego <serce>
Masz bardzo fajny styl Czyta się szybko i przyjemnie.
Wiele jest fików o takiej tematyce, ale ten wyjątkowo mnie poruszył
Cudo!Cudo!
Czekam na nexta ;D I również się nie obrażę za 3 część ;D Całus
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:17, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Piękne
Takie... niezwykłe
Muszę wiedzieć, co dalej
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
GosiaczeQ_17
Proktolog
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina wiecznej młodości Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:05, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Piękne to jest
"- Tato, powiedz mi dokładniej, kim jest mama? I Gdzie ona jest? – Jej oczka błyszczały w świetle przygasającego słońca. Nigdy o to nie pytała. House nie wspominał, chciał zaczekać, czasem wydawało mu się, że może Wilson wyręczy go w tej rozmowie. Teraz został w pułapce, przecież nie mógł zwodzić córki przez kilka kolejnych lat.
- Ona ma prawo wiedzieć, House! – Sam sobie nakazywał.
Znaczenie akurat tego słowa nie było jej dobrze znane, przez rok spędzony w szkole zauważyła, że rówieśnicy mają kogoś, do kogo mówią mamo, wiedziała również, że jest to ważna w życiu osoba i zastanawiała się, kiedy pozna swoją mamę.
- Jej zawód to lekarz. Tak jak mój. - Nie wiedział jak zacząć."
A ten fragment jest taki House'owy na dodatek Gdyby House miał mieć córkę i miałby z nią przeprowadzić poważną rozmowę właśnie tak to by było, tak to sobie wyobrażam.... Świetnie to opisałaś...
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:18, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
ja mimo ze wole happy endy musze powiedzeic ze ten angst ma w sobie cos
co nie wiem magie, klimat
z jednej strony pokazujesz czytelikowi piekny obraz Housa taty ktory kocha swoje dziecko
z grugiej strata jego Lisy, strata dla malej Rachel
" Mała musi wiedzieć – szepnął. – Opowiem ci o najpiękniejszym, a zarazem najtrudniejszym - ze względu na moją trudną naturę - czasie mojego żywota. Trzech latach spędzonych w raju, wraz z twoją mamą i z tobą. A potem… o smutnym końcu tej pięknej bajki. - Rachel była gotowa na opowieść swojego życia, na historię, do której opowiedzenia House przygotowywał się od dnia tragicznej śmierci Lisy. "
czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anna lee.
Ratownik Medyczny
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza ekranu. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:41, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
proszę o więcej. byle szybko!
potem się wypowiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:23, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Witam wśród fikopisarzy Huddzionwych.
Bardzo, ale to bardzo ładnie piszesz. Masz talent!
Pomysł bardzo ciekawy, ładnie dobierasz słowa.
To takie smutne, że Lisa nie żyje. A House wychowuje Rachel.
Dlaczego nie Lucas?
Bardzo, bardzo ładnie. Czekam na ciąg dalszy.
Weeeenaaa!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylrich05
Ratownik Medyczny
Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Btm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:50, 14 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
piękne czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gehnn
Pediatra
Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z zamku pięciu Braci Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:33, 15 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Weszłam na tego fika dwa razy. Za pierwszym razem zamknęłam kartę w chwili, kiedy zobaczyłam słowo "angst". Angst to nie moja działka. Smutne rzeczy, które czytam, często uznaję za tanie i tandetne, a poza tym - okropnie szablonowe. Tym bardziej - och.
Pierwsze, co mi się rzuciło - bardzo ładna, houseowa metafora o niesprawiedliwej śmierci. Poza tym - cudowny, wprost cudowny hilson. Cieszę się, że go uwzględniłaś. Bardzo ładnie, czysto i zgrabnie napisane. Nic mi bardzo nie zazgrzytało. Nawiązanie do Iskiereczki, czy jak to się tam nie nazywa (cały tekst pioseneczki znam, a tytułu nie zapamiętam za cholerę), zaskakująco pasuje.
Podoba mi się. Nawet bardzo. Życzę wenna i czekam na kolejną część.
G.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Pią 16:33, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:23, 15 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Słowo "angst" potrafi mnie skutecznie oderwać od czegokolwiek. Od razu ficki o takiej kategorii czytam.
Lubię angsty. Dla mnie one są w pewien sposób piękne.
Weszłam tu i miałam nadzieję na przeczytanie pięknego ficka. Nie zawiodłaś mnie.
To jest piękne i cudowne
Cytat: | - Wilson jest twoim wujem, a wszyscy zapewne pomyśleli… - drugą część zdania dopowiedział sobie po cichu. |
Moja Hilsonkowa dusza się szczerze uśmiechnęła przy tym zdaniu. Miałam banana na twarzy.
Cytat: | - Ponieważ dostała jednostronny bilet i nie miała możliwości zakupić drugiego, zawartego w pakiecie promocyjnym, który ktoś inny z łatwością dostał. – To była jego metafora dla niesprawiedliwej śmierci. |
*__* i nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć
Niewątpliwie masz talent.
Życzę wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amantadyna
Pacjent
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kresy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 2:21, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
baby dziękuję
czarodziejka Ciekawe co pomyśleli
Alexiok już niedługo
Czerwona-Zielona Bardzo się cieszę, naprawdę bardzo
Ala
Aduśka zobaczymy, jak to wyjdzie z trzecią częścią
IloveNelo niedługo wszyscy się dowiemy, co się wydarzyło.
GosiaczeQ_17 dziękuję bardzo
mazeltov House stara się jak może, jednak nie zawsze mu to wychodzi, tak jak powinno.
anna lee. już niebawem!
Ley dlaczego nie Lucas? Masz na myśli, dlaczego jej nie wychowuje?
sylrich05 dziękuję
gehnn miałam nadzieję, że będzie pasowała ta pioseneczka do mojego ficka btw "Na Wojtusia z popielnika..."
jakastam bardzo mnie w takim razie cieszy, że Twoja Hilsonowa dusza jest zadowolona
Dziękuję wszystkim za dobre słowa
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amantadyna dnia Sob 2:22, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amantadyna
Pacjent
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kresy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 6:24, 17 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że i ta część, mimo że smutna również się wam spodoba.
Część druga
Życie
Niebo ociekające łzami rozpaczy i bólu o zachodzie słońca spogląda leniwie na dwie sylwetki. Jedna z nich, należąca do dorosłego mężczyzny pochyla się lekko nad drugą, małą osóbką siedzącą po turecku na podeście domu.
- Bardzo dawno temu… - House zaczął jak bajkę. Jednak bajki zazwyczaj kończą się pomyślnie dla bohaterów.
- Na studiach poznałem pewną kobietę, była nią twoja matka – westchnął głęboko, nie miał pojęcia co mówić i jak o tym opowiadać siedmiolatce, która nie może zrozumieć wszystkiego. Nie potrafi, choćby bardzo tego chciała.
- To jeszcze dziecko. – Pomyślał. – A ja raczę ją opowieścią przepełnioną smutkiem i rozpaczą… - Jego serce rozdzierało się na samo wspomnienie o Lisie. Uczucia nie ostygły, pamięć nie zawiodła, obrazowała wszystko dokładnie tak jak było. Nigdy nie zapomni.
- Zakochałem się, od samego początku żywiłem do niej ciepłe uczucia. Jednak przez wiele lat tego nie okazałem. Nie potrafiłem - próbował mówić lecz głos uwiązł mu w gardle. Milczał przez chwilę.
- Może gdybym zrobił to wcześniej, może wszystko byłoby inaczej. - Myślał.
- Długo pracowaliśmy razem, Lisa była moją szefową – powiedział tylko o tym, postanowił darować sobie uwagi, które mogłyby być skierowane do dorosłej osoby. Uważał, że nie każdy nawet dojrzały człowiek byłby w stanie go zrozumieć. Poza Lisą. Ona była jedyną kobietą, która to potrafiła, była jego miłością. Jedyną.
- Później los chciał, że zdałem sobie sprawę z tego, iż naprawdę kocham twoją matkę. – Kocham. To bardzo rzadko wypowiadane przez House’a słowo. Mówił to żonie, mówi Rachel, tak często jak potrafi, Cuddy by tego pragnęła. Robił to, choć nie uważał za bardzo istotne. On wolał kochać skrycie, między słowami, pokazywać swoimi czynami, że mu zależy. Uwielbiał szyfry, o tak. Lisie to wystarczało, przyjęła reguły gry, którą prowadzili od lat. Ale dla Rachel byłoby to niezrozumiałe, a ona potrzebowała miłości, zwłaszcza teraz.
- Pewnego dnia postanowiłem udowodnić jej to i związać się z nią. Długo musiałem się starać, żeby mi uwierzyła… - Zbyt długo, może gdyby postarał się bardziej, nie byliby ze sobą tak krótko. Trzy lata, to chwila w porównaniu z wiecznością. Przemknęła przed jego oczyma niczym huragan, powodując wiele zawirowań w jego życiu i również jak tornado, minęła szybko.
- Zdecydowała, że będzie ze mną, ale tak naprawdę zawsze przy mnie była. Wiernie towarzyszyła mi w szczęściu i w smutku, w chorobie i w zdrowiu, we wszelkiej doli i niedoli. - Była dla niego przyjaciółką, opiekunką, żoną i kochanką. Jego Aniołem Stróżem. Od samego początku. Długo się przed tym bronił, kłócił się, zaprzeczał, udawał, że tego nie widzi. W końcu poddał się, przegrał. A może jednak wygrał? Udało mu się doświadczyć najwspanialszego uczucia, jakie człowiek może odczuwać – czystej, oddanej miłości.
Rachel czujnie przyglądała się tacie, jego wyraz twarzy zmienił się nie do poznania. Nigdy wcześniej go takiego nie widziała. Twarz House’a zbladła, a jego oczy posmutniały. Jego dusza ponownie umarła na te kilka chwil.
- Byliśmy ze sobą przez rok, później zaszła w ciążę i urodziłaś się ty, nasza mała iskierka radości, gdy leżałaś w kołysce, a żadne z nas nie mogło ci zaśpiewać, popiskiwałaś zabawnie. Byłaś wytrwała i zawsze dostawałaś swoją ulubioną kołysankę, o którą tak zacięcie walczyłaś. – Uśmiechnął się ciepło, spoglądając na córkę, która do złudzenia przypominała Lisę. Tylko te oczy, one były inne, przyglądało mu się jego własne spojrzenie.
- Mama też mi śpiewała? – dziewczynka w końcu znalazła odwagę, by o coś zapytać. Wszystko, co mówił House wydawało jej się niezwykle poważne.
- O tak. Robiła to bardzo chętnie, chociaż uważam, że ja byłem w tym o niebo lepszy. – Znów na jego przygnębionej twarzy pojawił się uśmiech. W swoim długim, pokręconym życiu naprawdę uśmiechał się tylko dzięki żonie i córce. Sarkazm, cynizm w stosunku do jego pacjentów i towarzyszący temu uśmiech nie był niczym prawdziwym. Szczerym, ale nieprawdziwym.
- A jak ona wyglądała, była ładna? – Dziewczynka nieświadomie użyła czasu przeszłego. Przecież jej matka wyjechała, tak na początku twierdził House. Jednak Rachel czuła, że nastąpiło coś nieodwracalnego. Coś, czego nie można odzyskać.
- Była piękna. Wyglądasz jak ona. Masz moje oczy, ale wszystko inne upodabnia cię tak bardzo do twojej matki – westchnął cicho, przecież to dopiero początek rozmowy, nie przeszedł jeszcze do naprawdę bolesnych spraw.
Chodź, opowiem ci bajeczkę.
Bajka będzie długa...
Już ci nigdy nie uwierzę,
nadzieja zapłakała.
Najpierw dasz, potem mi zabierzesz,
ot i bajka cała.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amantadyna dnia Nie 6:45, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
agatka10
Student Medycyny
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:29, 17 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
amantadyna ślicznie smutne troche ale i tak mi się bardzo podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:40, 17 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Jest parę osób, które piszą tak ślicznie, że Huddy jest dla mnie do "strawienia". Należysz do tych osób.
Cytat: | Mam nadzieję, że i ta część, mimo że smutna również się wam spodoba. |
Nie mogę się wypowiadać za innych, ale mi się bardzo podobała. Ogółem lubię smutne ficki.
Cytat: | Niebo ociekające łzami rozpaczy i bólu o zachodzie słońca spogląda leniwie na dwie sylwetki. |
To zdanie jeste takie, takie... piękne *__* (wybacz, ale zabrakło w moim "słowniku" określenia dla tego)
Cytat: | Jego dusza ponownie umarła na te kilka chwil. |
I znów cudowne zdanie *__* perełki
Śliczna jest całość.
Życzę wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amantadyna
Pacjent
Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kresy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:24, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
agatka10 bardzo się cieszę
jakastam Cytat: | Jest parę osób, które piszą tak ślicznie, że Huddy jest dla mnie do "strawienia". Należysz do tych osób. |
Jestem zaszczycona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:02, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Amantadyna, bardzo mi się podoba, a to dziwne, bo ja raczej lubie wszystko, co wesołe, ale tak pięknie piszesz i ładnie ubierasz to wszystko w słowa, że nie wiem co powiedzieć? Przekonała mnie ta druga część, jest po porostu śliczna, pomimo tego, że taka smutna
Wena
Czekam na ciąg dalszy tej smutnej bajki. Coś czuję, że następnym razem bez łez już się nie obejdzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mazeltov
Neurolog
Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z poczekalni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:29, 19 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
sliczne, tak pieknie ubierasz uczucia Housa w slowa
pokazujesz go z zupelnei innej strony, mimo iz fik jest raczej smutny to jego przeslaniem przynajmniej dla mnie jest to ze nawet taki argancki dupek jak House ma uczucia i potrafi nimi obdarzac ludzi moze nie wielu ale jesli juz to zrobi to jego uczucie jest naprawde silne i prawdziwe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
daritta
Ginekolog
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Leszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:58, 19 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Poprostu super
Czekam na ciag dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czerwono-Zielona
Pediatra
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from unbroken virgin realities Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:33, 20 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Pięknie piszesz o uczuciach...
I jednocześnie tak cudownie pokazujesz jak House nie potrafi o tych uczuciach mówić, jak bardzo jest w tym nieporadny, choć te emocje w nim kipią... I jak wzruszająco nie umie rozmawiać z dzieckiem, choć jest przecież między nim a córką wyraźna, głęboka więź...
Smutek u Ciebie nie jest "sztuką dla sztuki", poprzez niego widzimy, że mogą istnieć głębokie, prawdziwe uczucia między ludźmi, nawet pozornie niemożliwe do zaistnienia, i ile dobrego mogą uczynić...
Nadal czyta się bardzo przyjemnie.
Czekam na kolejną część i pozdrawiam ciepło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelszczyzna ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:16, 20 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
rezerwacja!
Edit:
Ale ja kocham smutne.
House, mimo, iż nie lubi mówić o uczuciach, to robi to, dla niej, dla swojej córki, kocha ją tak bardzo, iż chce, aby znała prawdę. Świetnie to oddajesz, ładnie ubierasz w słowa. Cieszę się, że piszesz, bo naprawdę cudnie Ci to wychodzi.
Życzę ogromnego wena i dużo czasu.
Pozdrawiam cieplutko
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Pią 21:07, 22 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|