|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:08, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Gdzie tam uciekł.
O nie! Dżimi odjechał. Biedaczysko, ale za to będzie miał bliżej pielęgniarki z obiadkiem
Tak się właśnie kończą zabawy w śniegu z Housem
Cytat: | Tylko z tego pokoju bez przerwy dochodził odgłos TV, chrapania i nalewania do szklanki burbonu. |
No fakt , kto inny oddaje się w górach takim rozrywkom...
zniecierpliwiona (jak zwykle) czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:36, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kolejny fragment, który bardzo mi się podobał. Malownicze opisy, House i Cuddy na kuligu, obrzucanie się śnieżkami, dialogi i w ogóle wszystko - świetne.
House w końcu znalazł sposób, żeby jakoś spędzić czas, inaczej niż przed TV ze szklaneczką burbonu.
Nie wiem czemu nie jesteś z siebie zadowolona, skoro wszytkim innym się podoba.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erato
Ortopeda
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:50, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ostatnio wywlekłam Operację: swatka i początkowo, kiedy zaczynałam czytać tego ficka, myślałam, że to będzie powtórka z rozrywki. A że nie lubię odgrzewanych tematów, to i pierwszy rozdział mnie nie zachwycił.
Ale, muszę to przyznać, potem było tylko lepiej. I to w zastraszającym tempie GENIALNE opisy gór, krajobrazu, tworzące niepowtarzalny klimat. Do tej pory spotykałam się z fickami zbudowanymi bardziej na dialogu, bez zbytnich opisów, tutaj natomiast wsiąkłam zupełnie. Kocham góry, choć na nartach nie jeżdżę, w pełni rozumiem zachwyt House'a i Cuddy.
Wilson w roli kupidyna dość przewidywalny, ale sposób, w jaki go "wyeliminowałaś" bardzo mi się spodobał. Niebanalny! I jakże działający na wyobraźnię To całe "Uwaga!" i "Ratunku!"...
To, co mnie troszkę razi (ale nie na tyle, żeby przestać czytać), to pewna niekanoniczność bohaterów. O ile Wilson był Wilsonem, o tyle House jest na House'a zbyt łagodny, a Cuddy na Cuddy zbyt bezpośrednia i otwarta. Ja bym ich chętniej zobaczyła w czymś mniej beztroskim, jakiejś bardziej tajemniczej, skomplikowanej odsłonie. Sądząc z Twoich genialnych opisów, to byłaby uczta dla czytelników.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Erato dnia Sob 23:14, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:09, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Co ja poradzę, że mi się to SZALENIE podoba ? Chyba nic. I nic nie zamierzam z tym radzić, tylko dalej się zachwycać twoim fikiem . Sprytne "wywindowanie" z opowieści Wilsona, potem zaproszenie House'a przez Cuddy na kulig, następnie twoje ukochane, malownicze opisy gór, a potem jeszcze te bezbłędne snieżki . I dialogi . Ale snieżki najlepsze, bo mi coś przypomniały . Masz niepowtarzalny klimat - z monitora czuć świeże, ostre górskie powietrze. No i... feromony, chemię krążącą w tym powietrzu ... Chyba mi nie powiesz, że House zawiśnie teraz razem ze skuterem nad jakąś przepaścią, bezradnie czekając na pomoc ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AGSJ
Ratownik Medyczny
Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:11, 04 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Genialne! Jestem zachwycona! Aż mi brakuje słów...
Szkoda, że Cuddy przerwała tę chwilę... Mogłoby być tak pięknie...
Czekam z niecierpliwością na następną część i życzę weny, weny i jeszcze raz weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:48, 04 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Świetnie
Bardzo fajne część
Mi się podoba, głupi Wen musi wrócić *zagania wena do roboty*
Pozdrawiam i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nana
Stażysta
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie nie sięga wzrok... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:44, 19 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Dobra. Wiem, dawno, bardzo dawno mnie tu nie było. Ale Wen mnie zostawił Ale ostatnio chwyciłam go za nogawkę i pogroziłam siekierą I tak wykrzesałam ten odcinek. Nie jestem z niego zadowolona. Więc dedykuję to wszystkim, którzy jeszcze będą chcieli to czytać. Dziękuję za komentarze
Odc. 5
Rozmowę przez telefon przerwał jej odgłos pukania. Już wstała, żeby otworzyć, gdy przez jej głowę przemknęła myśl: 'Zaraz, zaraz. Przecież to nie pukanie do drzwi.' Badawczo ogarnęła pokój. "House!? Co on do cholery robi na moim balkonie!?' Podeszła do dużych, szklanych drzwi, i otworzyła je.
- Co ty robisz na moim balkonie?
- Dlaczego każda laska w tym hotelu zadaje mi to samo pytanie? - Lisa patrzyła na niego z wyczekującym wyrazem twarzy, więc przestał się zgrywać - Masz pokój obok mnie. A ta barierka dzieląca balkony, nie jest zbyt wysoka.
- Nie mogłeś wejść normalnie, przez drzwi?
- Napalone pokojówki mnie goniły. Tylko tak mogłem się tu dostac.
- A co cię tu sprowadza?
- A może na początek : "Wejdź, na zewnątrz jest zimno."?
- Wejdź, na zewnątrz jest zimno. Co cię tu sprowadza?
- Ubieraj się, wychodzimy. - odpowiedział, a po chwili dodał jeszcze - Chociaż, widząc twoją minę, pewnie chciałabyś, żebym wręcz przeciwnie, kazał ci się rozebrać. Nie licz na to.
- A można wiedzieć gdzie mamy iść?
- Dowiesz się w swoim czasie.- po tych słowach rozsiadł się na kanapie, wziął do ręki gazetę i przysunął bliżej miseczkę z orzeszkami. Cuddy nadal stała na środku pokoju i oniemiała patrzyła na House'a. House widząc, że Lisa nie szykuje się do wyjścia, dodał: - Czego nie zrozumiałaś w zdaniu: "Ubieraj się, wychodzimy"?
Po tych słowach Cuddy poszła w stronę łazienki. Po paru minutach (w czasie których Greg kilkadziesiąt razy zdążył rzucić tekstem w stylu "Ile można siedzieć w łazience!?") była gotowa do wyjścia. Po kolejnych paru minutach byli już na miejscu.
- Nigdy! - stanowczo zaprotestowała Lisa.
- Przecież nie pojedziesz sama, tylko ze mną.
- Tym bardziej nie! Co ci przyszło do głowy!? Myślałeś, że zgodzę się na to?
- Ja na kulig musiałem.
- Nikt cię o to nie prosił.
- Czyżby?
- Ale kulig to nie skutery śnieżne!
- Wcale nie ma takiej dużej różnicy. Zamiast normalnych koni są konie mechaniczne.
- Przecież ty nas pozabijasz.
- Całkiem możliwe.
- House, wracam do hotelu.
- I co, będziesz tak siedzieć cały dzień?
- Nie, pójdę na spacer.
- Tak, nudne spacery, monotonia, żadnej adrenaliny. Tego chcesz?
- Tak.
- W takim razie idź. - odpowiedział House. Jednak Lisa, sama nie wiedząc czemu, nie ruszyła się. House uśmiechnął się swoim triumfalnym uśmiechem - To jak będzie? Jedziesz?
Czuła ogromny pęd i adrenalinę. Mroźny wiatr rozwiewał jej włosy, a płatki śniegu leciały wprost do oczu. Mimo dużego mrozu, czuła przenikające ciepło, byc może dlatego, że była wtulona w House'a. Nie miała pojęcia, że taka szybka jazda może sprawić tyle przyjemności. House uwielbiał tą szybkość. Czuł na sobie każdy płatek śniegu, każdy podmuch wiatru. Czuł również mocne objęcie Cuddy. Wiedział, że się bała, ale wiedział również, że jej się to podoba. Nie czuli upływu czasu, powoli zaczęło się ściemniać. Nagle, skuter się zatrzymał. Greg próbował jeszcze parę razy odpalić, jednak bez skutku.
- Cholera! - krzyknął.
- To musiało się tak skończyć. - powiedziała Cuddy - Trzeba kogoś wezwać. Właściwie wiesz, gdzie jesteśmy?
- W lesie.
- House... Pytam poważnie.
- A ja odpowiadam. W lesie.
- Czyli nie wiesz!?
- Przecież nie jestem przenośnym GPS!
- Dobra, uspokójmy się. - Lisa próbowała ogarnąć sytuację. Sięgnęła po swoją komórkę, która okazała się być rozładowana. Zwróciła się do House'a - Możesz mi dać swoją komórkę? Musimy zadzwonić po pomoc, a moja się rozładowała. - House popatrzył na nią, nic nie odpowiedział - House? Potrzebuję komórki.
- Moja została na stoliku w hotelu. Zadowolona?
- Co!?
- Nie mam komórki przy sobie.
- Pięknie. Po prostu pięknie. Nie dość, że jesteśmy w środku jakiegoś lasu, z zepsutym skuterem, na dworze jest ogromny mróz, to jeszcze nie mamy jak wezwać pomocy. Mówiłam, że nas pozabijasz.
- A ja odpowiedziałem, że to całkiem możliwe.
- To co teraz?
- Zamarzniemy w tym lesie.
- Pocieszające.
- Pomyśl inaczej: ty zamarzniesz w towarzystwie najprzystojniejszego lekarza Princeton Plainsboro. A mi z kim przyjdzie umrzeć!? Faktycznie, trzeba zacząć działać. Nie tak sobie wyobrażałem moje ostatnie chwile. - odpowiedział teatralnie House.
- No tak, nie wiesz gdzie jesteśmy więc nie ma szans na dziwki.
- A Ty przecież nie spełnisz mojej ostatniej woli.
Mijały minuty, przeradzające się w godziny... Siedzieli milczący, oboje byli wpatrzeni w inną stronę. Co gorsza, śnieg wirował wśród nich. Ciszę dookoła przeszywał szum górskich kaskad. Lisa wzdrygnęła z zimna. Miała czerwone od mrozu policzki i nos. House przysunął się bliżej niej. Ku ogromnemu zaskoczeniu Lisy, objął ją. Już chciała zapytać, o co mu chodzi, ale Greg wyprzedził jej pytanie:
- Zimno Ci. Wiem, że jestem aroganckim dupkiem, ale swoim 36,6 mogę się podzielić.
Lisa uśmiechnęła się.
- Dziękuję - odpowiedziała cicho.
To małe słowo, wypowiedziane tak ciepło i czule z jej ust, sprawiło, że poczuł coś, czego nie umiał określić. Przenikające ciepło, dreszcz, który docierał aż do serca. Wciąż patrzał jej w oczy. Te błyszczące, pełne uroku i czułości oczy. Nagle, odległość między ich ustami zaczęła się zmniejszać. Jego usta zetknęły się z jej ustami...
Nigdy wcześniej nie czuła tego, co teraz. Nie wierzyła w rzekome "motyle w brzuchu", ale teraz nie umiała określić tego, co czuje, inaczej. Jego gorący pocałunek, pełny uczucia, czułe objęcie sprawiły, że w dal odleciały problemy, troski i zmartwienia. Teraz liczyło się tylko jedno. On.
Nie wiedział, dlaczego to zrobił. On, który potrafił rozszyfrować każdego, nie miał pojęcia, dlaczego ją pocałował. Nie mógł rozszyfrować siebie. Ale jednego był pewien. Tak jak przy diagnozowaniu pacjentów, mimo że sytuacja była inna, tym razem też się nie mylił.
Popatrzyli sobie w oczy. Ich twarze nadal były blisko siebie. Trwała cisza, ale ta cisza nie przytłaczała ich. Wręcz przeciwnie, oboje chcieli, aby trwałą wiecznie. Tę chwilę przerwał im błysk latarki ratowników.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:48, 19 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Będę czytać tego fika aż do ostatniego znaku interpunkcyjnego
House`owi jak zwykle się upiekło
Cieszę się, że Wen do ciebie "wrócił"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:11, 19 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Super nareszcie coś napisałaś
te weny są nieznośne tak jak House
no no gdyby ten skuter się nie zepsuł to Cuddy by sie nie całowała z Housem
mam nadzieje tylko że ten wen zostanie u ciebie na dłużej i szybko wkleisz kolejna część
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:38, 19 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Fajnie, że napisałaś odcinek . Oj, dobrze znam takie Weny - mój jest przerażająco kapryśny .
Mm.... słodkie...... najpierw tajemnicza wyprawa w nieznane na dzikich koniach mechanicznych, ujeżdżanych przez House'a, a potem nagła katastrofka (tekst o przenośnym GPS mnie rozwalił )........ i... ten pocałunek..... temperatura chyba była ZNACZNIE wyższa nić 36,6 ........ durni ratownicy , kto ich wzywał ?
Czekam na część dalszą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:03, 19 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
No wreszcie napisałaś kolejny odcinek. W niczym nie odstaje on od poprzednich, wspaniałe opisy, teksty jak z serialu, świetnie nakreślona sytuacja - skutery, zawrotna szybkość, adrenalina i w końcu awaria, która prowadzi do...przybycia ratowników
Życzę wena i czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:22, 20 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
nana... !!
czytałam to trzy razy, za każdym rozanielająć się coraz bardziej! To jest .... niesamowite. Ja tam myśle że on zaplanował ten cały las, zimno itd
Ahhh.... aż się rozmarzyłam, co mogłoby się zdarzyć gdyby nie ci ratownicy...mraUU
Ja chę daaaalejjjjjjjj!!!!!!!!!
*prosi*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KaluSia15
Pacjent
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z domu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:02, 20 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieje że będzie cd...Suuper fik.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wela89r
Chirurg - urolog
Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowa Sól Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:44, 21 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Takie to...zimowe aż samemu chciałoby się taką 'przygodę' przeżyć
A co do skuterów to miałam przeczucie że House je wykorzysta... w końcu po górach sam chodzić nie może... to tylko to sie zostało
Jestem ciekawa co dalej czekamy!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|