|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Pon 16:44, 02 Cze 2008 Temat postu: Najlepszy antydepresant [z ery] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Fik jest z rodzaju tzw. Missing Scene (Brakujących Momentów), czyli opisuje co mogło się zdarzyć, a czego nam nie pokazano. Ten dotyczy akurat 3x15, w którym autorce (i mi też zresztą) brakowało jakiejś większej reakcji Wilsona na stan zdrowia House’a. Maniaków zachęcam do powtórki z odcinka. Zresztą, co ja mówię. Was nie trzeba do takich rzeczy zachęcać xD Viel Spaß! |
[link widoczny dla zalogowanych]
autorstwa Lady Charona
I can't say that I'm not lost and at fault
I can't say that I don't love the light and the dark
I can't say that I don't know that I am alive
And all of what I feel I could show
You tonite you tonite
House ze zmarszczonym czołem pokonał dwa schodki prowadzącego do wejścia jego domu. Zza okna wypływała na zewnątrz mętna smuga światła. Był niemal pewien, że wie, kto czeka na niego w jego mieszkaniu, na jego kanapie.
Jednak na wszelki wypadek – to znaczy na wypadek, gdyby Cameron także okazała się do tego zdolna – namacał zapasowy klucz na ramie od drzwi wejściowych. Nie przypominał sobie, by widział zaparkowane na ulicy srebrne Volvo, ale to nic nie znaczyło. Nie zawsze było wolne miejsce tuż przy mieszkaniu.
Klucz był tam, gdzie powinien być. Ale Wilson miał własny.
Nacisnął na klamkę, a drzwi ustąpiły. Wewnątrz paliła się tylko połowa świateł, co tworzyło przyjemny półmrok, ale pokój był pusty. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie na chwilę, pozwalając by jego plecak opadł na podłogę.
House wziął głęboki wdech i zamknął oczy, przyciskając lewą rękę do skroni. Wiedział, że Wilson będzie chciał z nim pogadać. Że nie da mu spokoju, dopóki nie porozmawiają o jego guzie. Czekał na to przez cały czas, ale najwyraźniej Wilson postanowił zaczekać z tym do momentu, kiedy zagadka muzycznego geniusza Patricka zostanie wyjaśniona. Nie wątpił, że wieść o planowanej operacji rozeszła się już po szpitalu. W końcu nie co dzień zdarza się, że pacjentowi usuwają połowę mózgu…
Otworzył oczy, dwuznaczny uśmiech zagościł na jego twarzy. To było zbyt nęcące, znów zatracić się w medycznych łamigłówkach, w faktach i objawach, zamiast myśleć o tym, co musiał teraz zrobić. Odepchnął się od drzwi i ściągnął katanę, by rzucić ją na oparcie fotela. Otworzył drzwi do kuchni. To byłoby takie podobne do Wilsona, gotować teraz, czasem przejawiał instynkt kury domowej… ale kuchnia była ciemna i pusta.
To było definitywnie… nieoczekiwane. Może Wilson był tutaj i został wezwany z powrotem do szpitala? Ale Wilson ze swoją pedanterią na pewno nie zapomniałby zgasić światła i zamknąć drzwi wejściowych. Interesujące. Powiesił swoją laskę na przejściu do łazienki i otworzył ją.
Wilson był właśnie tam, doprowadzał przed lustrem swoje mokre włosy do porządku. Widać było, że akurat wyszedł spod prysznica. Krople wody spływały mu po plecach, a wokół bioder miał obwiązany ręcznik.
House odchrząknął i oparł się o futrynę z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Wyrzucili cię w końcu z hotelu? – zapytał ironicznie. Jego wzrok ślizgał się z namysłem po ramionach i plecach drugiego mężczyzny, odczytując mowę jego ciała. W postawie Wilsona widoczne było napięcie, ale nie tak duże, jakby oczekiwał konfrontacji… co było zdecydowanie interesujące. Jednocześnie wyczuł, jak automatycznie znika część jego własnego napięcia. Niemniej interesujące było, że odczucia drugiego mężczyzny wpływały na jego własne. – Wygląda na to, że rozwód ci służy – ciągnął. – Schudłeś.
Wilson przestał wreszcie zajmować się swoimi włosami i rzucił mu spojrzenie przez ramię.
- To może mieć coś wspólnego z tym, że spędzam mniej wieczorów z pizzą i piwem na twojej kanapie – odwrócił się z powrotem do lustra. – W hotelu mają ośrodek sportowy. Pływam co rano.
- Masz na myśli, że rozglądasz się po ośrodku w poszukiwaniu czwartej Ex-Mrs. Wilson – za ten wymuszony dowcip otrzymał w lustrze równie wymuszony uśmiech od swojego przyjaciela.
House odchrząknął znowu, nieswojo. Wilson nie zachowywał się jak… Wilson. Przynajmniej nie jak ten Wilson z ostatnich lat. Od zawału mięśnia. Przed nim półnagi Wilson w jego łazience nie był nazbyt obcym widokiem. Małżeństwa Wilsona, jego własne afery, związek ze Stacy… Dziwne, że to między nimi nie zniknęło. To. To, którego nie odważył się nazwać, jakby miało wówczas przepaść.
Podniósł rękę, by przetrzeć twarz dłonią.
- Dlaczego tu jesteś? – zapytał cicho. – Mój lot odchodzi dosyć wcześniej rano, powinienem spróbować się przespać. Wiem, co chcesz powiedzieć, a ty wiesz, co ja na to odpowiem. Czemu sobie po prostu nie odpuścimy? – Spojrzał na niego i napotkał odbicie uważnych brązowych oczu w lustrze.
Wilson oparł obie ręce na umywalce.
- Naprawdę chcesz lecieć do Bostonu? – odpowiedział.
- To nie twoja sprawa – odparł głucho House. Widział, jak Wilson zamyka na chwilę oczy, widział rozbłysk emocji niczym nawałnicę – frustrację, rezygnację, złość. A potem wszystko zniknęło, zastąpione przez dobrze znany i znienawidzony wyraz troski.
- Pozwól mi przynajmniej lecieć z tobą. Cuddy da mi wolne, mogę przesunąć spotkania, to nie problem. I… Nie możesz przechodzić przez to sam, Greg.
Teraz każdy pojedynczy mięsień na szyi i ramionach Wilsona był napięty, a on czuł jak jego własne mięśnie synchronicznie robią dokładnie to samo.
- Nie mogę zrozumieć, dlaczego chciałeś ukryć przede mną swojego gu… swój stan. Myślałem, że znamy się na tyle długo, na tyle dobrze, że powiesz mi, że umierasz.
- Każdy umiera.
Wilson odwrócił się do niego.
- Ale nie każdy w przeciągu pół roku, na guza mózgu. I nie każdy jest moim najlepszym przyjacielem – zaczerpnął głęboko powietrza i skrzyżował ręce na piersi, naśladując jego pozę. – Nie jesteś sam.
Nie musisz przechodzić przez to wszystko sam. Dlaczego nie pozwolisz nam pomóc?
Zamiast odpowiedzieć, House odwrócił wzrok.
- Wiem – ty nie potrzebujesz pomocy. Dałeś to jasno do zrozumienia już w Boże Narodzenie. Ale cholera, Greg! Masz guza mózgu! Nie możesz się zachowywać, jakby nigdy nic – Wilson urwał, przygryzł dolną wargę i uniósł lewą dłoń, by przejechać nią po twarzy. – Przepraszam. Wiem, jak bardzo nienawidzisz emocjonalnych wybuchów – powiedział w końcu. – To pewnie twój sposób na rozliczenie się ze mną z tej sprawy z Tritterem. Dobra, załapałem. Nie ufasz mi już. Nie mogę ci mieć tego za złe. Ale skoro sądzisz, że nie potrzebujesz przyjaciele, który przejdzie przez to razem z tobą, to pozwól mi przynajmniej lecieć z tobą do Bostonu jako twój lekarz.
- To nie prawda – House patrzył na podłogę, na bose stopy Wilsona, gdziekolwiek, byle nie w twarz przyjaciela. – Ja… ufam ci. – Poczuł, jak jego serce przyspiesza, gdy Wilson podszedł bliżej niego. Lewa dłoń młodszego mężczyzny zamknęła się na jego prawym nadgarstku, nie mógł się powstrzymać i instynktownie oddał uścisk. Zignorował lekki dreszcz, który nimi wstrząsnął i gęsią skórkę na swoim przedramieniu. Zamkną zmęczone oczy i przeklną wszędobylstwo Cameron. – Nikt nie miał się o tym dowiedzieć. – Dlaczego wszyscy nie mogą wreszcie odczepić się od jego spraw…
Ale tak naprawdę to wszystko była jego wina. Zamówił bilety na swój adres biurowy i przez swoją fascynację Patrickiem zapomniał zatrzeć po tym ślady ze swojej poczty, zanim Cameron będzie miała okazję ją przeczytać. Nawet gdyby pacjenci okupowali korytarz, Allison Cameron znalazłaby czas, by zatroszczyć się o jego pieprzoną korespondencję. Zastanawiał się teraz, co takiego paląco interesującego było w tym, że leci do Bostonu – zdawał jej z tego sprawozdanie, czy co? Nie. Ale mało tego – ona pobiegła z tym jeszcze do Cuddy i znowu wywołała lawinę, której rozmiaru nie był jeszcze w stanie ogarnąć. Nagle zdał sobie sprawę, że musi ograniczyć szkody, skonfrontować się ze zmieszanymi-współczującymi minami współpracowników, musi…
- Nikt nie miał się dowiedzieć o czym? O tym, że masz guza mózgu i dlaczego to wszystko zataiłeś? – odparł cicho Wilson, przerywając jego rozmyślania. – Jak ty to sobie wyobrażałeś? Polecisz do Bostonu, dasz się posadzić w tym ich magazynie i tak po prostu, już do końca? A co, jeśli to by się nie stało tam? Gdybyś ty… gdyby guz… Co wtedy? Zniknął byś po prostu pewnego dnia i zaszył gdzieś, żeby umrzeć? A my odkrylibyśmy, co się z tobą stało, dopiero po autopsji? Boże, naprawdę mam nadzieję, że to przez guz, który skręca ci głowę. Nie chcę nawet myśleć, że rzeczywiście planowałeś coś podobnego.
House podniósł wzrok i spojrzał prosto w ciemne oczy. To, co w nich wyczytał, sprawiło, że poczuł się więcej niż nieswojo, poczuł się zażenowany. Nienawidził się tak czuć. Otworzył usta, prawie uległ pokusie, żeby powiedzieć Wilsonowi wszystko… ale wtedy on powstrzymałby go przed lotem do Bostonu. Saint Jimmy nigdy by nie zrozumiał, że on nie miał innego wyboru. Że on po wszystkich tych… wydarzeniach… ostatnich miesięcy nie widzi innego wyjścia. Jego cały plan, cały wysiłek ostatnich tygodni przepadłyby bezpowrotnie. Nikt nie powinien się był o tym dowiedzieć, a już na pewno nie Wilson. Może, kiedy będzie już po wszystkim… Może wtedy będzie mógł mu powiedzieć prawdę. I może Wilson będzie w stanie to zrozumieć, przez lata miał tyle wyrozumiałości dla jego dziwacznych zachowań. Może by mu wybaczył. Kiedyś. Ale nie teraz. Nie mógł mu teraz powiedzieć prawdy. Nie, kiedy był tak blisko celu.
Cdn…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Huragius dnia Pon 16:46, 02 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Pit Lane :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:00, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jejku, bardzo mi się podoba.
I to ma być na dodatek z ery?
Ten też tłumaczony z niemieckiego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Pon 17:03, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Z ery, dlatego nie wiem, jak ja to przetłumaczę, wsparcie psychiczne Richie będzie niezbędne xD
I też z niemieckiego, chociaż przyznam, że ten tekst jest dużo łatwiejszy od "Wizyty".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:12, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jezu, znowu z niemieckiego
aaaaach "Half Wit"!!!
tak, mnie tez zdecydowanie brakowalo rekacji!!!
Poczuł, jak jego serce przyspiesza, gdy Wilson podszedł bliżej niego. Lewa dłoń młodszego mężczyzny zamknęła się na jego prawym nadgarstku, nie mógł się powstrzymać i instynktownie oddał uścisk. Zignorował lekki dreszcz, który nimi wstrząsnął i gęsią skórkę na swoim przedramieniu.
Jezu MOJE serce przyspieszylo, gdy przeczytalam ten fragment *_* cudownie jest wyobrazic sobie nagiego Wilsona, ach *_*
po prostu nie moge doczekac sie kolejnej czesci
ta mieszanina uczuc w naszym ukochanym doktorku, pragnienie powiedzenia prawdy i wyrzuty sumienia
no i Wilson ktory nie jest skrepowany gdy stoi prawie nagi przy nim ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:21, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Hihi "Everybody dies" chodzi za mną wszędzie
OMG niemiecki Uczę się go, ale nawet 2 zdań nie potrafię powiedzieć poprawnie, a co dopiero tłumaczenie.... Szacun
I jeszcze Era!? Teraz będę niecierpliwie oczekiwać kolejnych części i nie spać po nocach To forum stanowczo mnie zdemoralizowało!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:55, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
No to JUŻ zrobił się z tego najbardziej wyuzdany dział
Tyyyle Ery w jednym miejscu (czy ktoś na sali czyta wszystkie fiki Huddy i Hameron??? - jest tam jakaś Era???)
**************************************************
Wilson w łazience z House'em... Tyle miłych wspomnień przelatuje mi przez głowę
Huragius - zawsze możesz liczyć na moje wsparcie duchowe Bo neta mam niestety ograniczonego czasowo :?
To już dołączam się do innych oczekujących
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Pon 20:11, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Kasinka napisał: | To forum stanowczo mnie zdemoralizowało! |
Brawo, jak wielu przed tobą w tym dziale, uczyniłaś pierwszy krok w terapii Anonimowych Slashoholiczek xD Przyznanie się do problemu to dobry początek! xD
Richie! OMG, ja nie wiem, czy ja to przetłumaczę bez ciebie! Nie no, będę dzielna! Hogwh!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Huragius dnia Pon 20:12, 02 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 15:56, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Świetnie napisane... Już po przeczytaniu mi się spodobało, ale jak dowiedziałam się, że to jest z niemieckiego to... WOW! Niesamowite Ajć... Czekam na kolejne części
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:12, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Huragius, po fiku o Krawatach nie mam wątpliwości, że sobie poradzisz
3mam kciuki
I czekam niecierpliwie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Śro 21:31, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Na następne części obu fików będziecie musieli poczekać trzy, cztery dni C'est la vie, jakby powiedział nasz kochany Wilson.
Acha, i będę potrzebowała wsparcia psychicznego przy tłumaczeniu następnej części "Antydepresanta" (Apricot, liczę na ciebie xD), jak przeczytacie, to się domyślicie dlaczego. Enjoy. |
From my hands I could give you
Something that I made
From my mouth I could sing you another brick that I laid
From my body I could show you a place God knows
Uwolnił swój nadgarstek z słabego uścisku Wilsona, chwycił w zamian jego rękę i przytrzymał mocno. Jego kciuk nakreślił krąg na wierzchu dłoni młodszego mężczyzny. Obrócił swoją dłoń i pozwolił koniuszkom palców muskać wrażliwą skórę. Z ulgą stwierdził, że Wilson mimowolnie zamknął oczy, choć wyraz czujności nie zniknął z jego twarzy.
Jego palce zacisnęły się lekko na nadgarstku drugiego mężczyzny i przez moment mógł poczuć jego przyśpieszony puls. Błądził po przedramieniu Wilsona, skóra pod jego dłonią była ciepła, miękka i gładka. Gęsia skórka pojawiła się jeszcze zanim dotarł do łokcia i na chwilę rozbawiło go, że reakcja Wilsona na jego dotyk nic się nie zmieniła…
Po prawdzie jego też nie. Coś innego niż napięcie przez konfrontacją z Wilsonem przyspieszyło jego własny puls. I gdyby udało mu się… to tutaj… zrobić jak należy, wtedy może nie wszystko byłoby stracone. Może gdyby dostatecznie długo odwracał uwagę Jimmy’ego... Nie był co prawda pewien, czy ich znajomość w ogóle przetrwa. Może to będzie właśnie śmiertelny cios dla… tego… między nimi.
Myślał, że spontaniczny seks może być dla nich ratunkiem. Ale dobrze wiedział, co Wilson na to odpowie – mianowicie, że to nie ma nic wspólnego ze spontanicznością, tylko z tym, że seks jest najlepszym antydepresantem na świecie. I jest dostępny bez recepty. I działa natychmiastowo. Tak to by było w stylu Jimmy’ego… Jamesa.
Nie na darmo opanował do perfekcji rozumienie każdego słowa i każdego gestu swojego przyjaciela.
Pozwolił swoim palcom ześlizgnąć się z powrotem do nadgarstka Wilsona i chwycił go mocno, by przyciągnąć jeszcze odrobinę bliżej siebie. Ta zachęta wystarczyła i ręce Wilsona zsunęły się lekko na jego talię. Podniósł wzrok i przyjrzał się twarzy Jamesa. Jego oddech przyśpieszył odrobinę a małe zmarszczki napięcia w ogół oczu i ust wygładziły; jego chłopięcy wygląd zmienił się, częściej wydawał się teraz stary, zmęczony i zrezygnowany. House widział to wszystko zbyt często w lustrze i nie chciał widzieć tego na twarzy przyjaciela.
House przechylił się do przodu, aż jego usta niemal dotykały ucha Wilsona.
- James – powiedział cicho.
Prawie nigdy nie używał jego imienia, nawet w przeszłości zwracał się tak do niego tylko, kiedy byli sami, jakby to mogło zdradzić intymność ich stosunków, gdyby zwracali się do siebie po imieniu przy obcych. Słyszał, jak Wilson na sekundę wstrzymuje oddech; poczuł dreszcz, który przeszedł przez ciało młodszego mężczyzny. Wtedy James wypuścił głośno powietrze i wydał gardłowy odgłos – coś między frustracją i rezygnacją, między oporem i poddaniem.
House uniósł znowu ręce, muskając koniuszkami palców gardło Wilsona, błądził po świeżo ogolonej, gładkiej, miękkiej i ciepłej skórze, tak wrażliwej... Czuł jak jabłko Adama podskakuje pod jego palcami, kiedy Wilson przełknął ślinę. I tętno pod cienką skórą.
- Greg.
Głos Wilsona był jedynie cichym szeptem, a on mógł poczuć jaki jego imię wibruje pod jego palcami.
- Zawsze wiedziałem, że guzy cię rozpalają – słowa wyszły z jego ust, jeszcze zanim pomyślał i przeklną w myślach swój cynizm, który najprawdopodobniej właśnie zepsuł nastrój, zanim w ogóle zaistniała szansa, że do czegoś dojdzie. Zamiast w łóżku wylądują teraz na kanapie i będzie zmuszony powiedzieć coś tak dalece złośliwego i sarkastycznego, że troskliwy Wilson natychmiast popędzi z powrotem do swojego hotelu. A to będzie naprawdę trudne, skoro Jimmy skupi się tylko na temacie guza.
Wilson rozwarł powieki. Uśmiechał się, ale uśmiech nie sięgał oczu, które pozostały poważne i odrobinę smutne. Złapał rękę House’a i odciągnął ją, trzymając przez chwilę w swojej własnej, zanim nie pozwolił jej opaść. Wtedy zrobił krok w tył.
To było jasne i House skinął głową, dając Wilsonowi do zrozumienia, że wie, o co chodzi. Żadnego seksu. Okay. Zmarnował szansę na to, że ostatni wieczór przed jego operacją spędzą jako przyjaciele. I nie wiadomo skąd przyszła mu do głowy myśl, że to nie byłaby taka wielka tragedia, gdyby coś poszło źle w przy tym eksperymentalnym leczeniu…
Nie mógł dłużej znieść spojrzenia brązowych oczu. Omijając drugiego mężczyznę, podszedł do umywalki, wziął fiolkę vicodyny i połknął tabletkę. Włożył ręce pod kran, nabierając w nie wody, żeby spłukać znajomy cierpki smak ze swoich ust. Przemył twarz wodą i przejechał sobie wilgotnymi palcami przez włosy. Kiedy zakręcił kran i sięgnął po ręcznik, żeby się wytrzeć, poczuł nieoczekiwanie, że Wilsona staje tuż za nim.
Pozwolił ręcznikowi wpaść do umywalki i oparł się o nią obiema rękami, kiedy napotkał w lustrze spojrzenie brązowych oczu – dokładnie takie samo jak przed paroma minutami. Bezwiednie wstrzymując oddech, czekał aż James się odezwie.
- Chcę tylko, żebyś wiedział, że nie jesteś z tym sam – powiedział cicho. Pochylił się i nieoczekiwanie przycisnął swoje usta do czułego miejsca na karku House’a. Pamiętał to tak dobrze. Jego język błądził po widocznym pod skórą kręgosłupie, uśmiechnął się, słysząc, jak Greg głośno wciąga powietrze. Cofnął odrobinę głowę i przyjrzał się połyskującemu śladowi, który zostawił jego język. Dmuchnął w tym kierunku, za co został nagrodzony lekkim drżeniem. Oparł brodę na ramieniu House’a i odszukał w lustrze spojrzenie niebieskich oczu.
- Jeśli teraz przestaniesz… - zaczął House.
- To co? – zapytał cicho Wilson. Przechylił lekko głowę na bok i musnął szyję Grega ustami, tuż pod uchem, tam gdzie kończy się zarost, a skóra jest miękka i wrażliwa.
- Nie przestawaj – przerwał ich kontakt wzrokowy odbity w lustrze i odwrócił się, by pocałować Jamesa. Położył obie ręce na jego ramionach, odsunął go trochę od siebie, by przejść obok niego i wyjść z łazienki.
Wilson obserwował, jak House stawia kilka kroków na drodze do sypialni, opierając się ręką o ścianę. Zatrzymał się w drzwiach do pokoju i obejrzał za siebie. Zapraszająco. Prosząco. Wilson skinął głową i zgasił światło, nim ruszył za nim.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Huragius dnia Czw 7:19, 05 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:07, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Nie zawiodę, obiecuję!
"Nie przestawaj" House'a sprawiło, że uśmiech nie może zleźć mi z twarzy! Huragius, nie mówię szybciej, tylko... tylko...
aaa, nie mogę się doczekać!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sukebe
Student Medycyny
Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nowy Tomyśl Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:24, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Dlaczego w takim momencie? Dlaczego mamy czekać trzy, cztery dni? No i Wilson (Jimmy =3), który uległ czarowi House'a *__* (w sumie, któ by nie uległ). Mam nadzieję, że przeżyję. Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:02, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Ahhh... Znów mnie zamurowało
To jest takie... takie słodkie
Poczekam... Mam nadzieję, że napięcie mnie nie zabije...
(oszfak... czemu ja jestem takim językowym antytalenciem??? )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Pit Lane :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:09, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Jak już umrę z ciekawości po tych trzech czterech dniach, to zadzwonię.
Booooskie!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Czw 13:18, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
lolok25 napisał: | Jak już umrę z ciekawości po tych trzech czterech dniach, to zadzwonię. |
O kurde, prawie jak "Ring" xD Boję się!
A ty, Richie nie bluźnij, kto przetłumaczył chyba połowę fików w tym dziale? TY!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Huragius dnia Czw 13:19, 05 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:31, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
AAAAAAAAAAA!
widziałam to wczoraj, ale byłam taka chora, że poszłam spać. brrrrr.
no to teraz komęciam ;D
Uwolnił swój nadgarstek z słabego uścisku Wilsona, chwycił w zamian jego rękę i przytrzymał mocno. Jego kciuk nakreślił krąg na wierzchu dłoni młodszego mężczyzny. Obrócił swoją dłoń i pozwolił koniuszkom palców muskać wrażliwą skórę. Z ulgą stwierdził, że Wilson mimowolnie zamknął oczy, choć wyraz czujności nie zniknął z jego twarzy.
ach mrau mrau mrau! moje hilsonowe serce raduje się niesamowicie, gdy czytam TAKIE opisy *_* wyobrażam sobie dłonie House'a i minę Wilsona, gdy zamyka oczy *_* cudo cudo cudo! a House to naprawdę nieźle potrafi manipulować ludźmy ;D
tylko z tym, że seks jest najlepszym antydepresantem na świecie. I jest dostępny bez recepty. I działa natychmiastowo.
o tak, to jest dopiero zdanie, już wiem, o co chodzi z tym tytułem no, dalej chłopaki!!!
buhahaa wyobrażam sobie doskonale taką scenę. Wilson prawie nagi i teraz całkowitą kontrolę ma nasz doktorek *_* ach, wspaniale!
- Zawsze wiedziałem, że guzy cię rozpalają
buahahah to jest dopiero piękne, House, Ty idioto ;D i to, jak się karci w duchu, że powiedział coś takiego ;D boskie!
- Chcę tylko, żebyś wiedział, że nie jesteś z tym sam – powiedział cicho. Pochylił się i nieoczekiwanie przycisnął swoje usta do czułego miejsca na karku House’a.
Boże, jakie to słodkie *_*
tylko dlaczego ten kretyn ZAWSZE musi odrzucać przyjaciół i osoby, które się o niego troszczą, co? dlaczego?
- To co? – zapytał cicho Wilson. Przechylił lekko głowę na bok i musnął szyję Grega ustami, tuż pod uchem, tam gdzie kończy się zarost, a skóra jest miękka i wrażliwa.
- Nie przestawaj – przerwał ich kontakt wzrokowy odbity w lustrze i odwrócił się, by pocałować Jamesa. Położył obie ręce na jego ramionach, odsunął go trochę od siebie, by przejść obok niego i wyjść z łazienki.
to jest wspaniałe: uwodzicielski Wilson, teraz to on ma władzę, od niego wszystko zależy. A House może tylko podwinąć ogon i błagać o towrzystwo. No i to "jeśli teraz przestaniesz...", "to co?", "nie przestawaj".
i ręce na ramionach i... ach *_*
Wilson skinął głową i zgasił światło, nim ruszył za nim.
a więc teraz wielkie wyrazy uznania i POWODZENIA życzę przy tłumaczeniu kolejnej części
podobał się komentarz? ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:36, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Huragius napisał: | lolok25 napisał: | Jak już umrę z ciekawości po tych trzech czterech dniach, to zadzwonię. |
O kurde, prawie jak "Ring" xD Boję się!
A ty, Richie nie bluźnij, kto przetłumaczył chyba połowę fików w tym dziale? TY! |
Właśnie, jak nie dokończysz o czasie, to będzie jak w Ringu... Albo jeszcze gorzej
*****************************************************************
Cóż... chodziło mi o to, że jak zaczynałam się uczyć niemieckiego w 6 kl SP, to miałam kłopot z przypomnieniem sobie odmiany "to be"
Potem jakoś z trudem grałam na dwa fronty.
A teraz od 3 lat nie mam kontaktu z niemieckim, od 4 miesięcy skutecznie zakopałam się w angolu i... jak chciałam znaleźć na niemieckiej stronie z gifami jakiś uśmieszek i serduszko, to musiałam sprawdzić w słowniku, jak to jest po niemiecku (bo na tej stronie tematy są alfabetyczne)...
A więc cóż... Bez słownikowego zaplecza chyba bym umarła przy najbanalniejszym fiku (nie wspominając o Erze )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Czw 14:45, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Ekhem... no tak...
Huragius <wchodzi do tematu i widzi komentarz evay>
- O ###, ja tego na trzeźwo nie przeczytam.
<idzie do kuchni i nalewa sobie coli ze szkocką, po czym mężnie stawia czoło komentarzowi>
- OŁ MAJ GAD.
Evay, to nie fair, twój entuzjazm się tak udziela, że aż chce się tłumaczyć dalej, a ja miałam sobie zrobić przerwę od tłumaczeń. Jazzu... ty zua, wspaniała kobieto xD
evay napisał: | tylko z tym, że seks jest najlepszym antydepresantem na świecie. I jest dostępny bez recepty. I działa natychmiastowo.
o tak, to jest dopiero zdanie, już wiem, o co chodzi z tym tytułem no, dalej chłopaki!!! |
Przypomniało mi się "do boju, tygrysy" House'a, po tym jak nakrył Chase'a i Cammy w schowku xD A co do tytułu to ja się w nim po prostu zakochałam i w większości dla niego tłumaczę tego fika
---
Richie - czytanie scen z ery ze słownikiem? ja to przerabiałam przy One Step, bo chciałam zrozumieć WSZYSTKO xD Niezapomniane przeżycie... xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Huragius dnia Czw 14:45, 05 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:50, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
ja po prostu NIE WIEM o co Wam chodzi?
no co? ;D
tłumacz dalej i tyle...
ale... no powaznie, co jest takiego dziwnego w tych komentarzach? ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Czw 15:17, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
nic "dziwnego"; one są tak przepełnione emocjami i entuzjazmem, że to się udziela i różnie działa na ludzi xD więc jak najbardziej komentuj dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:20, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Huragius napisał: | Richie - czytanie scen z ery ze słownikiem? ja to przerabiałam przy One Step, bo chciałam zrozumieć WSZYSTKO xD Niezapomniane przeżycie... xD |
CZYTAĆ to ja się staram BEZ słownika... No chyba że coś mnie baaardzo zaintryguje, ale to rzadko :wink: Jednak przy tłumaczeniu słownik jest niezbędny Choć niektóre zestawy słów opanowałam do perfekcji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Czw 15:27, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Nawet nie pytam jakie "zestawy słów" nie muszę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madziax
Fasolka
Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: puszka Pandory Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:01, 07 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
o mein Gott, czy jak to tam leciało. Tłumaczenie z angla to spox ale z niemieckiego to na prawde cie podziwiam. Ja sie ucze 3 rok i umiem tyle ile powinnam to mi wystarczy, niemiecki to dla mnie coś niezrozumiałego...
Świetne. Tylko szkoda że takie krótkie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:21, 07 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
To przecież nie jest koniec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Sob 21:56, 07 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Taaa, przed nami jeszcze cztery części (albo pięć, nie pamiętam), więc będzie się działo Jutro prawdopodobnie wrzucę następną.
Dzięki za dodanie klasyfikacji, Richie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|