|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:14, 27 Lis 2008 Temat postu: Morderstwo to nic trudnego... [NZ/P] |
|
|
Hej wszystkim desperatom, którzy czytali moje poprzednie wypociny
Wracam do Was z czymś... Z czymś nowym... Niezbyt zaskakującym, ale czymś
Miałam wkleić to dopiero po napisaniu całości, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać
Wbrew pozorom nie jest to fik napisany 'pod natchnieniem' odcinka 5x09 , którego (wstyd się przyznać) jeszcze nie oglądałam
Mam małą nadzieję, że Wam się spodoba
Miłego czytania
Z dedykacją dla amandi
I
- Doktorze, jest pan pewien, że nie muszę zdjąć bluzeczki do tego badania?
Kobieta, która miała już okres menopauzy dawno za sobą, z pożądaniem w oczach patrzyła teraz na House’a. Kobieta? Według diagnosty nie miała w sobie nic z kobiety. Testosteron nie jednego mężczyzny to nic w porównaniu z ilością, jaką ona posiadała. Ogromne, grube dłonie rozpinały guziki jasnoróżowej koszuli w rozmiarze XXXXXXX…L. Kilometry materiału z trudem okrywały jej tułów. Znad szkieł grubości dna szklanki każde, patrzyły na niego wielkie, wyłupiaste oczy. Kobieta albo miała ogromny dystans do siebie, albo nigdy nie stała przed lustrem. Teraz już wiedział, że to właśnie ona nachodziła go w koszmarach, kiedy był dzieckiem…
- Doktorze! – ponagliła House’a, by ten udzielił szybszej odpowiedzi
- Słonie widziałem już w zoo. – rzucił szybko, odwracając wzrok, by nie narazić się kolejny raz na tak paskudny widok.
- Ależ pan dowcipny – zbliżyła się do niego z lubieżnym uśmiechem. Jej szare komórki (o ile takowe posiadała) nie przetworzyły tego, co powiedział, uznając to za komplement. Podchodziła powoli, wpatrując się w niego bez najmniejszego umiaru.
- Leczę na odległość! – krzyknął, kiedy była już niebezpiecznie blisko.
- Ty kłamczuszku – wyciągnęła w jego kierunku wielkie łapsko
- Ty potworze!
Nagle drzwi gabinetu uchyliły się cichutko. Pacjentka cofnęła się odruchowo, szybko okrywając wielkie fałdy tłuszczu. House nawet nie rzucił okiem na swojego wybawiciela. Był mu ogromnie wdzięczny, mimo to nie miał najmniejszego zamiaru tego okazywać:
- Doktorze, jest pan proszony do sali konferencyjnej…
- Jeśli Cuddy liczy na poranny numerek, powiedz jej, że ostatni raz był okropny i nie idę. – odparł ze znanym sarkazmem, nie przerywając wypisywania recepty. Uniósł nagle lekko głowę, jakby coś go zaintrygowało. Niski, męski głos nie należał z pewnością do salowej Wendy. Cos tu nie pasowało…
- Nalegam – usłyszał z tyłu głowy. Właścicielowi charakterystycznej chrypki chyba naprawdę musiało na tym zależeć, bo w jednej chwili House poczuł jak zimny, metalowy przedmiot przylgnął do jego pleców. Pistolet? Niee… Chciał odwrócić się i sprawdzić, mężczyzna jednak sprytnie mu to uniemożliwił, tym razem prawie wbijając przedmiot między żebra. To jednak był pistolet. Do tego z tłumikiem.
Kobieta, znudzona już odrobinę, jak jej się wydawało – sprzeczką między mężczyznami, zaczęła nerwowo przytupywać nogą. Ile dałby, by być teraz na jej miejscu. Nie chodziło już nawet o to, by to ją ‘pan niespodzianka’ zapraszał na zewnątrz, a o to, by widzieć go tak jak ona teraz. Diagnosta stał odwrócony do niego plecami. To kompletnie uniemożliwiało mu obserwowanie przeciwnika, a co dopiero wykonywanie jakichkolwiek ruchów. Jedyne, co mógł w tej chwili powiedzieć o tym człowieku to to, że był od niego o kilka centymetrów wyższy. Stał za nim jak cień, strasząc bronią, której osoba trzecia nawet nie dostrzeże:
- Proszę przyjść jutro – powiedział stanowczym głosem nieoczekiwany gość. Kobieta, obrażona na mężczyznę, za to, że wszedł w tak nieodpowiednim dla niej momencie, fuknęła głośno i wyszła trzaskając drzwiami.
- Do windy – rozkazał dobitne, wbijając jeszcze mocniej lufę pistoletu w plecy House’a – i bez żadnych numerów
- Jakbym śmiał – odparł diagnosta jednocześnie gryząc się w język. Wiedział, że czeka go teraz jeszcze bliższy kontakt z metalowym przedmiotem. Ale czy da się mocniej wbić w żebra lufę pistoletu? Musiałaby chyba przebić go na wylot…
Winda wydawała się być strasznie daleko, a im dłużej szli, tym większe miał wrażenie, że zamiast się zmniejszać, dystans między nimi a ‘metalową puszką’ jest coraz większy. Drzwi windy rozsunęły się ukazując ogromny tłum ludzi. Spokojny wyraz twarzy każdego z nich, przeobraził się nagle w minę z rodzaju: ‘Co to za typ do cholery?’ Nie wiadomo, dlaczego wszyscy pospiesznie opuścili windę z zaciekawieniem odwracając głowy i spoglądając na nowych pasażerów. Przysiągł sobie, że zapamięta twarze ich wszystkich i jeśli przeżyje to niezapowiedziane ‘spotkanie’, powróci i zemści się za to, że zostawili go samego.
- Parter – warknął posiadacz niezwykle niewygodnej dla żeber broni. House posłusznie nacisnął klawisz z literką ‘P’ i po chwili został sam na sam w zamkniętym pomieszczeniu z (jak się domyślał) niebezpiecznym facetem.
- Laska – powiedział stanowczo ‘pan niespodzianka’, charakterystycznie poruszając palcami wolnej ręki. House zdziwiony spojrzał najpierw na rękę, a potem na mężczyznę. Boże! Co to była za ręka! A co to był dopiero za mężczyzna! Ogromna dłoń, która tak bardzo domagała się tego, z czym diagnosta był najbardziej związany, miała kolor jasnego brązu lub jak to woli – ciemnego beżu. Latynos? Strój pielęgniarza miał chyba na celu nie zwracanie na siebie uwagi, co udało się w jakichś 60 procentach. Szerokie, dobrze zbudowane ramiona zmniejszały poczucie bezpieczeństwa House’a do minimum. Jak się okazało facet nie był wyższy od niego o kilka, a o kilkanaście centymetrów. Łysa, gładka jak lustro głowa odbijała światło, które wręcz raziło w oczy, a garbaty nos sprawiał, że człowiek zaczynał współczuć wszystkim bokserom, którzy kiedykolwiek spotkali na ringu ‘pana niespodziankę’. Był też jeden szczegół, dzięki któremu diagnosta rozpoznałby go w zatłoczonym centrum handlowym z odległości 50 metrów. Mianowicie – ogromna szrama na twarzy. Ach, co to była za szrama! Wyzwanie dla najwyższej klasy chirurgów plastycznych świata! Rozpoczynała swoją wędrówkę gdzieś na środku czoła wijąc się w dół i przecinając lewą brew, by potem umiejętnie ominąć oko i zatrzymać się na kości żuchwy. Dla niektórych widok przerażający, dla innych nieco odrażający. Obraz głębokiej, naprawdę głębokiej ścieżki biegnącej na jego twarzy, przywołał w pamięci diagnosty Wielki Kanion Kolorado, który dany mu było zobaczyć podczas wakacji w Arizonie.
Znał go, (jeśli można to nazwać znajomością) zaledwie kilka minut, a już mógł powiedzieć, że nie będzie wyczekiwał kolejnego spotkania. Był to człowiek stanowczy i nietolerujący jakichkolwiek sprzeciwów. Dało się jednak wyczuć, że tortury i przemoc wolał pozostawić innym.
- Laska – powtórzył głośniej
- Tak, laska – stwierdził House, unosząc lekko przedmiot dyskusji. Widząc po zwężających się oczach nieznajomego, stwierdził, że zamierzona głupia mina nie wyszła mu w stu procentach.
- Dawaj laskę
- Masz rację. Jest naprawdę niebezpieczna – przewrócił oczami – Ma wbudowaną rakietnicę, noktowizor i wykrywacz kłamstw – zakpił
- Zamknij się – jednym silnym ruchem mężczyzna przygwoździł go do ściany i wyrwał mu drewniany przedmiot.
Tymczasem…
- Gdzie jest House?! – zawołała zdyszana Cuddy
- Przed chwilą wyszedł z jakimś pielęgniarzem. Chyba zjechali na parter – odpowiedziała jednym tchem podenerwowana recepcjonistka.
- Zabiję go! – warknęła cała czerwona ze złości i czym prędzej ruszyła przed siebie.
Minutę drogi dalej…
- Szybciej – ponaglał mężczyzna, bez przerwy się rozglądając. Nie krzyczał, nie wrzeszczał. Jego głos miał jednak w sobie to coś, co dobitnie dawało do zrozumienia, o, co prosi, a co za tym idzie – należało to bezwzględnie wykonać.
- Obstawiłeś zakłady? To nie gonitwa – rzucił House.
Na szczęście nie otrzymał już żadnej odpowiedzi. Usłyszał tylko ciche westchnienie, jakby jego ‘towarzyszowi’ nagle ulżyło. Znajdowali się na podziemnym parkingu. Jedynym źródłem światła były teraz białe lampy, które złowieszczo obserwowały nowych gości. Spojrzał przed siebie. Stała przed nimi granatowa furgonetka. Z miejsca kierowcy wyskoczył (w dosłownym tego słowa znaczeniu) niski, krępy mężczyzna:
- Cholera, co tak długo?! – wrzasnął do ‘pana niespodzianki’, jakby to było ich standardowe powitanie. Był szybki i sprytny. Otwierał tylne drzwi samochodu z niezwykłą precyzją i doświadczeniem, które mówiło samo za siebie – robił to już miliony razy. Jedyne, co różniło ich obydwu to jakieś 40 centymetrów wzrostu i 20 kilogramów wagi. Obaj łysi jak zapałki, obaj ubrani w skórzane czarne kurtki. Właśnie! Mężczyzna w mgnieniu oka strój pielęgniarza zamienił w grube okrycie, które sprawiało, że wydawał się jeszcze potężniejszy. Włożył broń do kabury ukrytej przy klatce piersiowej i chwycił nadgarstki House’a, by związać je za plecami. Związać czymś, co było cholernie niewygodne i wrzynało się w skórę.
- House! Natychmiast wracaj do… - usłyszeli nagle. W odległości 30 metrów stała przed nimi Cuddy. Złość, którą widać było na jej twarzy przeobraziła się w jednej chwili w zaskoczenie, a później panikę. Kobieta kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. Patrzyła na mężczyzn zdezorientowana.
- Co…? O co tu cho…? – zaczęła drżącym głosem. Dopiero teraz diagnosta dostrzegł spływającą po jego twarzy strużkę krwi. Zapewne ‘bliższy kontakt’ ze ścianą windy sprawił, że rozciął sobie skroń.
- Uciekaj! Cuddy, uciekaj! – krzyknął najgłośniej, jak tylko się dało. Zacisnął ze złości zęby, kiedy kobieta nawet nie drgnęła, nie odrywając od nich przerażonego wzroku. ‘Nowi koledzy’ spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Jak się domyślacie nie było to spojrzenie w stylu: ‘Jak minął ci dzień?’.
W jednej chwili niższy z mężczyzn ruszył w stronę administratorki. Przerażona do granic możliwości odwróciła się i wbiegła do budynku. Z oddali dało się słyszeć stukanie obcasów, które po kilku sekundach zanikło. Nastała głucha cisza. Cisza, która nie dała spokoju House’owi. Musiało wydarzyć się coś złego… Coś naprawdę złego. W innym razie do ich uszu dotarłby przeraźliwy pisk, głośny krzyk, albo cokolwiek innego, co można spotkać tylko w kinowych horrorach. Na parking przybiegłoby stadko ochroniarzy ze słynnym: ‘Stój, bo strzelam’, a pojawiający się znikąd paparazzi zadawaliby mnóstwo pytań. Nic takiego jednak się nie stało.
Głucha cisza sprawiła, że jego serce przypominało młot pneumatyczny, a cholesterol w jego żyłach zaczął płynąć szybciej.
Z mroków ciemnego korytarza wyłoniła się nagle Cuddy. Odegrana w iście hollywoodzki sposób scena, wprawiała w zachwyt: on próbuje utrzymać ją, by mu się nie wyrwała. Ona kręci się i gryzie go w rękę zasłaniającą do tej pory jej usta, aby nie krzyczała. On mówi żeby była cicho, bo w przeciwnym razie będzie musiał sprawić jej ból. Ona kopie go w kostki. Przeszli przez wszystkie etapy, jakich wymagała filmowa konwencja i zwykła ludzka uprzejmość.
Kilka sekund szarpaniny odebrało Cuddy resztkę sił. Zrezygnowana spojrzała na House’a. Nie miała pojęcia, co się z nimi teraz stanie.
- Do furgonetki – zawołała z nieukrywaną satysfakcją ‘niższa zapałka’.
Po chwili dało się słyszeć głośny warkot silnika. Jeszcze nigdy dźwięk uruchamianego auta nie brzmiał tak złowieszczo…
Ciąg dalszy będzie za... jak napiszę
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez LicenceToKill dnia Pią 0:41, 26 Gru 2008, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hania
Ratownik Medyczny
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:30, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
House i Cuddy porwani^^
Zaczyna się bardzo ciekawie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jujoj
Pacjent
Dołączył: 18 Cze 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:40, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Tego jeszcze nie było!
Opowiadanie miodzio. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:46, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
O Jezuś, o Jezuś - trafiłaś idealnie w mój gust i chwała ci za to !!!
Cytat: | Z dedykacją dla amandi |
dziękuuję (zasłużyłam na nią? ), kochana jesteś, a ja nie wyglądam na desperatkę , tylko zakochaną w twoich fikach
Cytat: | Testosteron nie jednego mężczyzny to nic w porównaniu z ilością, jaką ona posiadała. Ogromne, grube dłonie rozpinały guziki
jasnoróżowej koszuli w rozmiarze XXXXXXX…L. Kilometry materiału z trudem okrywały jej tułów. Znad szkieł grubości dna szklanki każde, patrzyły na niego wielkie, wyłupiaste oczy. Kobieta albo miała ogromny dystans do siebie, albo nigdy nie stała przed lustrem. Teraz już wiedział, że to właśnie ona nachodziła go w koszmarach, kiedy był dzieckiem… |
House - twoja ostatnia szansa - UCIEEEKAAAAJ
Cytat: | Był mu ogromnie wdzięczny, mimo to nie miał najmniejszego zamiaru tego okazywać: |
Rzeczywiście, nawet nie będziesz miał szansy tego zrobić . Potworku, wracaaj!!
Cytat: | w jednej chwili House poczuł jak zimny, metalowy przedmiot przylgnął do jego pleców. Pistolet? Niee… Chciał odwrócić się i sprawdzić, mężczyzna jednak sprytnie mu to uniemożliwił, tym razem prawie wbijając przedmiot między żebra. To jednak był pistolet. Do tego z tłumikiem. |
UWIELBIAM CIĘ!!!!!!!!!! (cóż, no... powinnam się martwić o House'a? )
Cytat: | - Do windy – rozkazał dobitne, wbijając jeszcze mocniej lufę pistoletu w plecy House’a – i bez żadnych numerów
- Jakbym śmiał – odparł diagnosta jednocześnie gryząc się w język. Wiedział, że czeka go teraz jeszcze bliższy kontakt z metalowym przedmiotem. Ale czy da się mocniej wbić w żebra lufę pistoletu? Musiałaby chyba przebić go na wylot… |
Proszę bez takowych - jego to boli
Cytat: | Przysiągł sobie, że zapamięta twarze ich wszystkich i jeśli przeżyje to niezapowiedziane ‘spotkanie’, powróci i zemści się za to, że zostawili go samego. |
No.. okropne uczucie - ty na progu śmierci, a wszyscy mają to daleko w tyle .
Cytat: | - Laska – powtórzył głośniej
- Tak, laska – stwierdził House, unosząc lekko przedmiot dyskusji. Widząc po zwężających się oczach nieznajomego, stwierdził, że zamierzona głupia mina nie wyszła mu w stu procentach.
- Dawaj laskę
- Masz rację. Jest naprawdę niebezpieczna – przewrócił oczami – Ma wbudowaną rakietnicę, noktowizor i wykrywacz kłamstw – zakpił
- Zamknij się – jednym silnym ruchem mężczyzna przygwoździł go do ściany i wyrwał mu drewniany przedmiot.
|
Hej, to już było wredne!! (House, gratulacje riposty ). Ale.. ale noga..? a jak.. jak on będzie chodził??... to okrutne...... Ty Latynosie!! Licence, wspaniale go opisałaś
Cytat: | chwycił nadgarstki House’a, by związać je za plecami. Związać czymś, co było cholernie niewygodne i wrzynało się w skórę. |
Coraz bardziej mi się podoba
Cytat: | - House! Natychmiast wracaj do… - usłyszeli nagle. W odległości 30 metrów stała przed nimi Cuddy. Złość, którą widać było na jej twarzy przeobraziła się w jednej chwili w zaskoczenie, a później panikę. Kobieta kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. Patrzyła na mężczyzn zdezorientowana.
- Co…? O co tu cho…? – zaczęła drżącym głosem. Dopiero teraz diagnosta dostrzegł spływającą po jego twarzy strużkę krwi. Zapewne ‘bliższy kontakt’ ze ścianą windy sprawił, że rozciął sobie skroń.
- Uciekaj! Cuddy, uciekaj! – krzyknął najgłośniej, jak tylko się dało. Zacisnął ze złości zęby, kiedy kobieta nawet nie drgnęła, nie odrywając od nich przerażonego wzroku. ‘Nowi koledzy’ spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Jak się domyślacie nie było to spojrzenie w stylu: ‘Jak minął ci dzień?’. |
Awwwwwww..... boski fragment . I jego krzyk, by uciekała......
Cytat: | Głucha cisza sprawiła, że jego serce przypominało młot pneumatyczny, a cholesterol w jego żyłach zaczął płynąć szybciej.
Z mroków ciemnego korytarza wyłoniła się nagle Cuddy. Odegrana w iście hollywoodzki sposób scena, wprawiała w zachwyt: on próbuje utrzymać ją, by mu się nie wyrwała. Ona kręci się i gryzie go w rękę zasłaniającą do tej pory jej usta, aby nie krzyczała. On mówi żeby była cicho, bo w przeciwnym razie będzie musiał sprawić jej ból. Ona kopie go w kostki. Przeszli przez wszystkie etapy, jakich wymagała filmowa konwencja i zwykła ludzka uprzejmość |
On się boi o Cuddy? Tak, boi się o nią jak cholera... I o siebie chyba po części też... ja - cóż - chyba zacznę...
Licence, Twój wielki Come Back w nowym fiku powalił mnie na kolana . To jest absolutnie fenomenalne, a na dodatek moje klimaty - te ukochane . Mam nadzieję, że trochę pomęczą Grega . Nie jestem sadystką, jakby co . Jesteś wspaniała, uwielbiam cię, jesteś
- czy teraz, po takich szczerych komplementach - dasz kolejną część już i natychmiast? . Pozdr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:56, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
no no fajnie się zaczyna ciekawe co będzie dalej
nie przejmuj się ja tez jeszcze nie wiedziała odcinka 5x09
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rocket queen
Narkoman
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:03, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Świetny pomysł i świetne wykonanie!
Dziękuję za rakietnicę
Cytat: | Ma wbudowaną rakietnicę, noktowizor i wykrywacz kłamstw... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:07, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Dzizas! Toż to straszne było!
Nie będę cytować, bo musiałabym wszystko wkleić, a moje komentarze nie byłyby godne TAKIEJ części
Podobnie jak amandi, uwielbiam takie fiki!
Oni porwali Housa, bo się w nim zakochali i chcą go wykorzystać
Jeanne chce dalej! Proszę! To jest tak boskie, że aż przez chwilę jak głupia patrzyłam monitor, nie mogąc uwierzyć, ze to koniec tej częśći.
Czekam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:17, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
OMG... zrobiło sie ...strasznie... chociaż...
dobrze że porwali ich razem
Pozdrawiam:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:47, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
OMG! Czy jest jakaś moda na mroczne fiki??
Świetne
JUŻ UWIELBIAM TEN FIK....
Czekam na cd i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:03, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
jak film grozy xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemedy
Student Medycyny
Dołączył: 07 Mar 2008
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice/ z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:00, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cudo. ;D
Tego mi było trzeba na poprawe mojego złego humoru. Poczatek z panią XXXXXXL świetny, a potem akcja jeszcze bardzej sie rozkreca. Podaruje sobie wymienianie śmiesznych fragmentów, bo amandi zrobiła to za mnie.
Opowiadanie przedewszystkim czytało sie bardzo lekko, masz całkiem niezły styl, no i pomysł. Pomysł jest iscie genialny i jestem bardzo ciekawa jak fabuła dalej sie rozwinie.
Błędów nie zauważyłam. No może pozatymi liczebnikami, które powinny zostać zapisane słownie ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lizbona
Student Medycyny
Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:23, 27 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Przysięgałam sama sobie, że nie wlezę na nie zakończony fik, bo ja nie mam cierpliwości. I co? I oczywiście wlazłam, durna jedna...
I na dodatek spodobało mi się, więc będę musiała czekać
Oj biedna ja....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nana
Stażysta
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie nie sięga wzrok... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:03, 28 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Jaaaaa
Takie pod kryminał, wow.
Idealne!
Pisz, pisz szybciutko
Pozdrawiam
I Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:46, 28 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Świetny początek, fik trochę mroczny, ale ja takie lubię, a poza tym jak zwykle świetne opisy, szczególnie tej pacjentki i porywacza. Czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jarii007
Kardiochirurg
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 2951
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:28, 28 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cuuudo !
Cytat: | Według diagnosty nie miała w sobie nic z kobiety. Testosteron nie jednego mężczyzny to nic w porównaniu z ilością, jaką ona posiadała. Ogromne, grube dłonie rozpinały guziki jasnoróżowej koszuli w rozmiarze XXXXXXX…L. Kilometry materiału z trudem okrywały jej tułów. Znad szkieł grubości dna szklanki każde, patrzyły na niego wielkie, wyłupiaste oczy. |
OMG !
Bleeeeeee ...
Łączę się w bólu
A to XXX... to mnie powaliło
Cytat: | - Leczę na odległość! – krzyknął, kiedy była już niebezpiecznie blisko.
- Ty kłamczuszku – wyciągnęła w jego kierunku wielkie łapsko
- Ty potworze! |
Haha xD
Telepatycznie
Tylko House to potrafi
Potworze dobre określenie
Cytat: | w jednej chwili House poczuł jak zimny, metalowy przedmiot przylgnął do jego pleców. Pistolet? Niee… Chciał odwrócić się i sprawdzić, mężczyzna jednak sprytnie mu to uniemożliwił, tym razem prawie wbijając przedmiot między żebra. To jednak był pistolet. Do tego z tłumikiem. |
Ojojoj ...
No to się podziało
I co teraz ?
Po 5x09 mam dość pistoletów ...
Cytat: | ‘pan niespodzianka’ |
*ded*
Święty Mikołaj ?
Hahahaha
Ejj złe myśli mi się nasuwają jak słyszę o windzie
Bo tam się może wieeele dziać
...
Cytat: | Musiałaby chyba przebić go na wylot… |
Tylko by spróbował !!!
*podwija rękawy gotowa do walki*
Cytat: | - Masz rację. Jest naprawdę niebezpieczna – przewrócił oczami – Ma wbudowaną rakietnicę, noktowizor i wykrywacz kłamstw – zakpił |
Ojj jest niebezpieczna !
Zwłaszcza w rękach Grega House'a !!!
W sumie to w rękach Grega House'a to wszystko jest niebezpieczne
Ale wyposażenie
Oooo
Cytat: | - Zabiję go! – warknęła cała czerwona ze złości i czym prędzej ruszyła przed siebie. |
Nieeeeeeeee !!!
Nie teraz
Muszę się jeszcze nacieszyć jego widokiem
[Nie tylko ja xD]
Cytat: | Otwierał tylne drzwi samochodu z niezwykłą precyzją i doświadczeniem |
No w końcu jak się codziennie porywa wybitnego diagnostę ze szpitala na dodatek z boskimi oczkami to tak jest xDD
Cytat: | Jedyne, co różniło ich obydwu to jakieś 40 centymetrów wzrostu i 20 kilogramów wagi. |
...jeden duży drugi mały
Cytat: | - House! Natychmiast wracaj do… - usłyszeli nagle. |
...sypialni ?!
Aha
To chyba nie sypialnia
A szkoda ...
Cytat: | on próbuje utrzymać ją, by mu się nie wyrwała. Ona kręci się i gryzie go w rękę zasłaniającą do tej pory jej usta, aby nie krzyczała. On mówi żeby była cicho, bo w przeciwnym razie będzie musiał sprawić jej ból. Ona kopie go w kostki. |
Waleczna
Do boju Cuddy !
*trzyma kciuki*
Cytat: | Po chwili dało się słyszeć głośny warkot silnika. Jeszcze nigdy dźwięk uruchamianego auta nie brzmiał tak złowieszczo… |
Ałć
*umiera z tęsknoty za kolejną częścią*
Jeeeeeeszcze
Proszę
Genialne !!!
Pozdrowienia
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jarii007 dnia Pią 21:04, 28 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:15, 28 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam kryminały i tego typu rzeczy, a jeszcze dołożyc do tego Housa <rozpływa sie>
Juz nie mogę sie doczekać dalszych części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schevo
Gastroenterolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:08, 30 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Licence, co ja mogę powiedzieć? No co?
Napisałaś to... świetnie. Tak, że bez problemu wyobraziłam sobie każdy, nawet najdrobniejszy, szczegół. Tak, że zaczęłam się poważnie bać o Hałsa i Cuddy. Tak, że po wybuchnięciu śmiechem na początku teraz siedzę i wpatruję się z niedowierzaniem w monitor.
Innymi słowy - napisałaś cudownie, świetnie, fantastycznie, wspaniale...
Gosz, Licence, dlaczego ja przeczytałam to dopiero teraz? Powiedz, dlaczego?
Nigdy więcej tylodniowej przerwy. Nigdy.
Nawet nie próbuję pisać błyskotliwego komentarza - wiem, że mi nie wyjdzie. Po prostu powiem, że mi się bardzo, ale to bardzo podobało.
Cieszę się, że nie musieliśmy długo czekać na coś nowego... Bardzo się cieszę
Teraz tylko pozostaje oczekiwanie na kolejny part. Pamiętaj, że ja zawsze czekam
Pozdrawiam, przepraszam za marną jakość tego komentarza [ale kto pisałby normalnie po imprezie urodzinowej, z której wrócił o 3 w nocy?], czekam na cd Buziaki
No i WENY
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:29, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Przepraszam za 'opóźnienie'... Wybaczycie?
Kolejna część jest taka... Taka nijaka...
Dedykacja dla Jeanne
za... Jakby to powiedzieć... pewien wspólny problem?
II
Jechali około czterdziestu minut, ciężko to jednak jednoznacznie określić mając związane z tyłu ręce. Czas słoneczny również nie wchodził w grę – jedynym źródłem światła w tylnej części furgonetki była maleńka, mikroskopijna wręcz, dziurka w drzwiach. Drzwiach, które sądząc po ogromnych ilościach rdzy po stronie zewnętrznej, służyły już dobrych kilka lat. Miało się wrażenie, że stare auto i ‘panowie zapałki’ są w podobnym wieku i od długiego czasu pojawiają się wszędzie razem. Był to tak zwany ‘pakiecik’, który miał na celu wykonywanie za kogoś lub dla kogoś brudnej roboty. Sądząc jednak po przypadku Cuddy i House’a, nie była to jak na razie aż tak brudna. Perspektywa tego kogoś ogromnie intrygowała diagnostę. Do tego stopnia, że nie mógł doczekać się celu ich podróży. Za pewne według Was odrobinę chory sposób rozumowania, jemu zupełnie nie przeszkadzał.
Pierwszy etap ‘wycieczki’ przebiegał w zupełnej ciszy (nie licząc przejmującego warkotu silnika). Zdezorientowana i przerażona Cuddy, nadal próbowała wyrwać się z objęć grubego sznura, który swą szorstką powierzchnią torturował jej nadgarstki.
- Zepsułaś mi całą zabawę – zaczął House głosem obrażonego pięciolatka
- Co?! – rzuciła gdzieś przed siebie.
Najbardziej czarna czerń, jaką widziała w życiu oblewała wszystko dookoła sprawiając, że nie widziała nawet własnego dekoltu.
- Nie masz pojęcia, jak długo czekałem na własne porwanie – mówił z udawaną ekscytacją – pewnie na miejscu czekają na mnie rządne prawdziwego mężczyzny kobiety, dla których jedynym znanym słowem jest POŻĄDANIE. Ale nie… Oczywiście ty musiałaś wszystko zrujnować – zaczął zrzędzić. Wiedział, że jego szefowa okropnie się boi. Próbował chociaż w taki sposób odrobinę ją rozluźnić. Pomysł może głupi i nie zbyt przemyślany, ale czy w takiej sytuacji przyszłoby Wam do głowy coś lepszego?
- House! Jacyś faceci związali nas i wiozą nie wiadomo dokąd, a ty pieprzysz o jakichś panienkach! – Cuddy była naprawdę zdenerwowana całą sytuacją – Albo jesteś do tego stopnia pokręcony, albo jeden z nich, oprócz skroni uszkodził ci też mózg. Lepiej powiedz jak mamy się stąd wydostać!
- W tym szpitalu w końcu cos się dzieje, a ty już chcesz uciekać? Wiedziałem, że nie nadajesz się do tej gry – przedrzeźniał ją
- Cholera! Jakiej gry?! Ty kretynie! Oni nas porwali!
- Właśnie… Nas. A mogli tylko mnie, gdyby tobie nie zachciało się mnie szukać – zaczął już poważnie
- Nie udawaj bohatera – warknęła nadal próbując uwolnić nadgarstki
- Nie udawaj, że nie jestem bohaterem – odparł z sarkazmem
- Żartujmy dalej – roześmiała się kpiąco – Ciekawe, czego jeszcze się o tobie dowiem
- Szarmancki, niezwykle inteligentny, zabójczo przystojny… – zaczął wymieniać – Moment. Przecież to wiadomo wszem i wobec. – stwierdził ze znanym sobie uśmieszkiem. Całe szczęście, że Cuddy nie widziała tej miny. Gdyby nie ciemność, istniałoby większe prawdopodobieństwo, że diagnosta zginie nie z rąk porywaczy a własnej szefowej.
- Zamknij się – powiedziała ciężko wzdychając. Dzień zaczął się dla niej zaledwie kilka godzin temu, a już miała go serdecznie dosyć.
- Jesteś nudna… - rzucił po dłuższej chwili milczenia
- Słucham?
- Jesteś nudna – powtórzył
- Może jeszcze powiesz mi, że sypiam z płatnym mordercą? – odparła z satysfakcją w głosie. Żałowała, że nie może zobaczyć w tej chwili jego twarzy. Z pewnością ‘The Times’ zapłaciłby miliony za zdjęcie z jego miną.
- Twój pluszowy mis chyba nie byłby zdolny do czegoś takiego?! – pokręcił głową. Uczucie wyższości nie pojawiło się jednak. Zawsze, gdy prowadzili takie rozmowy, po pewnym czasie mógł sobie pozwolić na nazwanie siebie zwycięzcą. Tym razem jednak, to ona była górą. Postanowił, więc uchwycić temat nieco inaczej:
- Narzekasz na swoją pracę, marudzisz, że jest ciężka i monotonna, a kiedy już coś się dzieję chcesz natychmiast od tego uciekać…
- Normalni ludzie właśnie tak robią House – stwierdziła oburzona
- Normalni ludzie mają ciekawą pracę, rodzinę i grono oddanych przyjaciół. – powiedział. Oddałby całą fiolkę Vicodinu, by zobaczyć teraz jej minę. Może trochę przegiął, ale… Ale tylko trochę.
Nastała cisza (nadal nie licząc warkotu silnika i przeraźliwego dźwięku zacinających się biegów). Cisza z rodzaju tych niezręcznych, kiedy to rozmówcy uciekają myślami, jak najdalej od problemu, który został poruszony. Mimo egipskich ciemności odwrócili głowy w przeciwnych kierunkach, jakby w obawie przed tym, że mimo wszystko, jakimś cudem ich wzrok może się spotkać. Cuddy nie powiedziała już nic. Przypomniało to House’owi pewną sytuację, kiedy to była narzeczona jego kuzyna, zrobiła to samo, słysząc pytanie: ‘Czy zostaniesz moją żoną’. Zaskakujące, jak bardzo kobiety są do siebie podobne.
Furgonetka zatrzymała się nagle, pozostawiając w głowie diagnosty przejmujący dźwięk, jaki to towarzyszy nam po powrocie z głośnej dyskoteki. Po za tym, dyskoteka i ten stary grat, nie mieli ze sobą nic wspólnego.
Światło, którego do tej pory tak bardzo potrzebowali, przeobraziło się nagle w ich wroga, niemiłosiernie rażąc w oczy i sprawiając, że ich źrenice zwężyły się do wielkości kropki nad ‘i’. Dopiero po chwili dostrzegli stojących przed nimi dwóch facetów, a o ich uszy obiło się jakże miłe:
- Wysiadać k***a! – zapewne w wykonaniu niższego ‘Pana Zapałki’.
Oboje pospiesznie opuścili tylną część (jak spostrzegł House) Volkswagena. Znajdowali się w jakiejś mrocznej, bocznej uliczce. Mimo środka dnia, mokry asfalt, ‘błąkające się’ wszędzie stare gazety, kartonowe pudełka, butelki i Bóg wie, co jeszcze, skutecznie odstraszały jakichkolwiek przechodniów. Z pewnością ta okolica nie miała dobrej opinii wśród mieszkańców miasta. Miasta, bo przypuszczamy, że było to miasto.
Wprowadzono ich do ogromnego, opustoszałego budynku – równie mrocznego, co ulica i równie starego, co furgonetka. Patrząc z zewnątrz miało się wrażenie, że to opuszczona fabryka, kiedy weszło się do środka było się już tego pewnym. Zbyt wilgotne powietrze oplotło ich nozdrza, pozostawiając, delikatnie mówiąc – niemiłe wrażenie. Obskurne ściany nie wyglądały na gościnne, strasząc odpadającym tu i ówdzie tynkiem. Szli prowadzeni przez ‘Pana Niespodziankę’, co chwila wodząc oczami za jakąś zniszczoną maszyną czy połamanym meblem. Tu wybita szyba, tam przewrócone krzesło. Gruba warstwa kurzu pokrywała wszystko dokoła pozostawiając na podłodze szeroką na metr, długą ścieżkę. Wyglądało na to, że nie byli tu pierwsi, wręcz przeciwnie – ktoś dosyć często zaglądał w to miejsce. Wszystko to sprawiało, że adrenalina wzrosła do granic możliwości. Adrenalina Cuddy i House’a rzecz jasna.
- Jerry?! – dało się nagle słyszeć za plecami.
Przeraźliwy piskliwy głos odbił się echem po ogromnym korytarzu i pomknął niczym bolid Formuły 1, do jeszcze większej hali produkcyjnej. Cała trójka odruchowo odwróciła głowy w stronę niespodziewanego hałasu, mrużąc jednoczenie oczy.
- Jerry… – powtórzył niższy z facetów – Szy to jego laszka? – wyseplenił z papierosem w ustach, unosząc do góry drewniany przedmiot.
House zamiast rzucić w jego stronę jakąś ciętą uwagę, zmierzył uważnie wzrokiem ‘Pana Niespodziankę’. Od czubków butów po krańce łysej głowy… Jerry? Spojrzał na wielką szramę na jego twarzy… Jerry? Obejrzał łysą głowę... Jerry? Jak ktoś taki może mieć na imię Jerry?! Prędzej ochrzciłby tak Wilsona, ale nie jego.
Ktoś jednak musiał kiedyś usłyszeć to imię – nadał mu je, zawołał go na kolację, wymruczał podczas uprawiania seksu, wstawił w odpowiednią rubrykę wypisując mandat, wykrzyczał na głównej ulicy jakiegoś miasta widząc go idącego drugą stroną chodnika. To wszystko musiało się kiedyś zdarzyć. Wierzcie mi jednak, że rozwiązując quiz z pytaniem: Jak ma na imię ‘Pan Niespodzianka’? i mając do dyspozycji tylko odpowiedź ‘a’, czyli: Jerry – z pewnością nie bylibyście jej do końca pewni. Ba! Szukalibyście innego rozwiązania sądząc, że to jakiś haczyk.
Tak bardzo ten facet i jego ‘nazwa’ do siebie nie pasowali.
‘Pan Niespodzianka’… Ekhem… Przepraszam – Jerry. A więc Jerry skinął głową koledze i zerknął na swoich ‘zakładników’. Może nie miał gąszczu włosów na swojej głowie, ani miłego wyrazu twarzy, ale miał za to wysoki iloraz inteligencji. I właśnie ta inteligencja nakazywała mu w tej chwili nie wierzyć bezbronnym minom, jakie z iście aktorką gracją ukazywali House i Cuddy.
- Przynieś ją – odparł jak zawsze opanowanym, ale jakże dobitnym tonem.
‘Niższa Zapałka’ skinął głową i wyjrzał za drzwi wyrzucając w połowie wypalonego papierosa. Zanim je zamknął rozejrzał się jeszcze uważnie, jakby w obawie przed własnym cieniem, postawił kołnierz skórzanej kurtki i ruszył w ich stronę. Kiwał się na boki, jednocześnie robiąc maleńkie kroczki. Gruby brzuch sprawiał, że z pewnością nie widział palców własnych stóp, a ledwo zauważalne oczy topiły się gdzieś w tłustej twarzy. Mimo to mężczyzna był niezwykle sprytny pod względem fizycznym.
Podszedł do nich i podał laskę Jerry’emu, rzucając lubieżne spojrzenie w kierunku Cuddy. Spojrzała na niego z obrzydzeniem. Ten jednak, nie poddawał się i jak wyrafinowany Casanova (za pewne za takiego się uważał) puścił jej oczko z miną w stylu: ‘Jak się masz, maleńka?’. Odpowiedziała. Ukląkł czując silny ból nad kostką lewej nogi. Zacisnął zęby i rozmasował miejsce, w którym obcas spotkał jego kość.
- Idziemy! – popchnął ją do przodu
Otoczenie nie zmieniało się jeszcze przez najbliższych kilka minut. Jak się okazało, celem ich wędrówki były obszerne metalowe drzwi. Może nie one same, ale to, co znajdowało się za nimi. Dwa głośne pukania sprawiły, że po chwili pojawiła się w nich zgrabna, dosyć wysoka blondynka o długich włosach. Wyglądała na jakieś osiemnaście – dziewiętnaście lat. Zmierzyła wszystkich wzrokiem i gestem kazała wejść do środka, otwierając drzwi na oścież.
- Jest twoja panienka... – warknęła Cuddy
House nie zwracał na nią jednak uwagi. Obserwował dyskretnie tajemniczą kobietę. Ubrana w czarne skórzane spodnie i obcisły T-shirt, chowała do kabury ogromny pistolet – ani trochę nieprzypominający kobiecej broni. Musiała mieć jednak jakieś dwadzieścia trzy – dwadzieścia pięć lat.
- Jak żyjesz? – rzucił w kierunku blondynki, o głowę od niej niższy, grubszy z ‘Zapałek’ nie zapominając o koślawym uśmiechu.
- Zamknij się Henry – odparła nawet na niego nie patrząc.
Musiała mieć jednak około dwudziestu siedmiu - trzydziestu lat.
– Co ona tu robi?! – zwróciła się do Jerry'ego z oburzeniem patrząc na Cuddy – Jacob nie będzie zadowolony…
- Pojawiły się małe komplikacje. Zaraz ją usuniemy…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez LicenceToKill dnia Pią 22:57, 05 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:46, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jak przeczytałam ten kawałek doszłam do wniosku, że jednak Ci wybaczę tą dłuuuuga przerwę xD
Housowi chyba po raz pierwszy nie udało się rozśmieszyć Cuddy, albo chociaż wywołać na jej twarzy nikłego uśmiechu. No cóż, mi też by nie było do śmiechu w takiej sytuacji, a jeszcze jakby ktoś zaczął rozładowywać w taki sposób atmosferę... Dziwię się że go nie kopnęła w tej ciężarówce (w końcu by trafiła w tych ciemnościach) xD.
Cuddy walcząca o swoje i odpowiadająca na zaczepkę... ]:->
Uwielbiam takie klimaty, mam nadzieję, że c.d. napiszesz szybciej niż tą część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ladyxy
Pacjent
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:00, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nareszcie się doczekałam jakiegokolwiek fiku, bo ostatnio jakoś tak martwo w tym dziale. Wchodzę, z nadzieją, że to będzie coś fajnego... no i sie NIE zawiodłam
Dialog Housa i Cuddy w furgonetce bardzo mi się spodobał (aż 4 razy go przeczytałam ) Ogólnie pomysł bardzo ciekawy, lubię takie klimaty.
mam nadzieję, że Cuddy nie ucierpi i jestem strasznie ciekawa co będzie się działo dalej, dlatego prooooooooszę o następna część
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ladyxy dnia Pią 23:03, 05 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:02, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wreszcie!!!
Bardzo fajne!!
Kim jest ta tajemnicza panienka??
Oj nie, nie będą pozbywać się Cuddy, House na to nie pozwoli
Świetne i czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:15, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Okej po raz pierwszy mi się zdarzyło, żebym bała się coś przeczytać Otworzyłam nową kartę, zobaczyłam, że jest nowa część, przeszły mnie dreszcze po plecach i do tej pory nie odważyłam sie przeczytać
Okej, zgasiłam światło, mogę czytać...
Dedykacja dla mnie? *wzrusza sie i rzuca się na Licence z całusami (jakże niehigienicznymi) *
Dziękuję
No co ty chcesz! Nasz problem jest bardzo fajny
Pierwszy akapit mnie zabił. Serce mnie boli, wiesz?! I czy jeśli ja też nie mogłam się doczekać celu ich podróży, tzn. że jestem chora?
Początek rozmowy House-Cuddy, wywołał u mnie dziki atak śmiechu i wypieki na twarzy. Jestem dziwna A już kompletnie na łopatki powaliło mnie skojarzenie Housa. On chciał po prostu ją zapytać, czy sie z nim ożeni! Wiem, że miało być straszne, ale "Pan Zapałka" sprawia, że spadam z krzesła za każdym razem, gdy jego imię się pojawia
Popłakałam sie ze śmiechu przy sepleniącym facecie. Wiem, nie powinnam, ale ja tu normalnie kwiczę ze śmiechu
No, a potem musiałam sobie zrobić chwilę przery , bo czuję się za bardzo emocjonalnie związana z Cuddy i zaczęłam się przeraźliwie bać...
JAK TO USUNIEMY?!
Weź mnie tu nie strasz...
Czekam na dalej!
*boisie*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:25, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Licence, już usychałam, czekając na kolejną część, kiedy ty wylałaś na mnie cały basen ożywczej wody .
Serio, nie wiem, co powiedzieć/napisać - jak zwykle genialna część odebrała mi cały zasób słów, jakie posiadałam - jak ty to robisz ? Ostatnich akapitów omal nie przypłaciłam zawałem serca!
Rozmowa House-Cuddy boska - niekontrolowane ataki śmiechu, które znienacka mnie dopadały (biedny pluszowy misioooooo), pozwalały mi sekundę zapomnieć o tym, gdzie oni byli - a raczej, czym byli - jeńcami......
A potem ostatnie akapity - dreszcze chodziły mi po plecach w tą i z powrotem ("Jerry" - a gdzie jest Tom? )... jak pisałaś o wieku dziewczyny, przypomniał mi się "Sprzedawca broni" . Stworzyłaś niesamowity, groźny świat, w którym nic nie jest takie, jak się wydaje.. mistrzostwo gatunku ... naprawdę się bałam - gdzie ich prowadzą? kim jest ta dziewczyna i tajemniczy Jacob? I co oznacza:
"-Co ona tu robi?! – zwróciła się do Jerry'ego z oburzeniem patrząc na Cuddy – Jacob nie będzie zadowolony…
- Pojawiły się małe komplikacje. Zaraz ją usuniemy…" ???????
Jeśli nie chcesz mojej zguby, kolejny odcinek daj mi, luby (luba)
(omawiamy właśnie "Zemstę" na polaku ).. boska jesteś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:53, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nijaka?! Czy Ty Kochana znasz znaczenie tego słowa?
Ta część zdecydowanie NIE JEST nijaka... Jest dowcipna, inteligentna, dynamiczna, trzymająca w napięciu, z zabawnymi opisami... Jeśli to uznajesz za nijakość to ja już nie wiem...
Mi się bardzo podoba w każdym razie...
No i czekam na więcej
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
T.
Anestezjolog
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KRK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:13, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
ja tam wierze, że House niczym rycerz w lśniacej zbroi, obroni Cuddy własna piersia przed złoczyńcami
Zabawne, dynamiczne, oryginalne -bardzo mi sie podoba i czekam na więcej:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|