|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:32, 16 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Matko boska, Jennise, jak mogłaś nie umyć nóg, toż to mój House mógł się zatruć !! Krzyk z kamasutrą doprowadził mnie do spazmów śmiechu , tak jak i reszta po prostu, calkowicie genialnych dialogów!! twój fik po męczącym dniu, cóż ja gadam, miesiącu , jest jak balsam na moją duszyczkę . Cudowne, odjechane teksty (o przygarnięciu, o narzedziach do tortur :lol;), świetnie opisywane, ciekawe sytuacje... wow . Czekam z niecierpliwością na cd. Na marginesie, no ja nie wątpię, że Wilson chciałby sobie dorobić po tych trzech bezpłatnych godzinach ... a Cuddy tak boleśnie potraktowała Grega z tą nogą? Auć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:51, 16 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | btw pielęgniarka do dyrektorki po imieniu Oo? |
Rzeczywiście Madziula nie zwróciłem na to uwagi
Cytat: | Miała być kolacja z Cuddy, a mamy Wilsonka |
No miała być, ale jakoś te dialogi z Wilsonem ciągną się w nieskończoność Teraz postaram się przejść do tej kolacji...
Cytat: | a Cuddy tak boleśnie potraktowała Grega z tą nogą? Auć | Bo ostra z niej kobitka xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LicenceToKill
Bond's Girl
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Siedziba MI6 Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:06, 16 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nadrobiłam zaległości i muszę powiedzieć, że nawet mi się spodobało
Mam tylko pewne zastrzeżenia, co do:
- Jakoś nieciekawie dzisiaj wyglądasz. Jakbyś nie był sobą
- A kim? Pierce'm Brosman'em?- mruknął wyraźnie poirytowany
Pierce Brosnan, a nie Brosman...
I trochę zdziwiła mnie rozmowa Cuddy z 'pielęgniarką' , bo to była pielęgniarka, tak? Dlaczego ona zwracała się do administratorki po imieniu?
To tyle z moich czepliwości
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:36, 16 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pierce Brosnan, a nie Brosman... |
Drobna literówka z mojej strony, a to dlatego, że piszę jedną ręką i N jest tak blisko M na klawiaturze
Cytat: | I trochę zdziwiła mnie rozmowa Cuddy z 'pielęgniarką' , bo to była pielęgniarka, tak? Dlaczego ona zwracała się do administratorki po imieniu? |
Kolejna osoba suszy mi oto głowę Następnym razem pielęgniarka będzie zwracała się do Cuddy per Pani- obiecuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:40, 16 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Hahaha
Bardzo fajne
Czekam na cd i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:30, 17 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ty to piszesz ze złamaną ręką? Jeśli tak to wielkie ukłony w Twoją stronę.
Kolejna część tak dobra jak poprzednie, a te małe niedociągnięcia z pielęgniarką nie mają wpływu na odbiór tekstu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:08, 17 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Part 5
Cuddy stała przy drewnianym stoliku, z założonymi rękami, czekając. O czym rozmyślała? Nie była tego pewna. O beztroskim dzieciństwie, bolesnym dorastaniu o miłości…Prawdziwe uczucia można wyczytać z czyjegoś nieświadomego uśmiechu na twarzy, sposobu w jaki gorycz napina mięśnie ust, lub z westchnienia. Stała, z założonymi rękami, czekając aż zagotuje się woda w czajniku. Coraz bardziej, uświadamiała sobie przykry fakt, że to wszystko co robi i wiele z tego co myśli, zostało po prostu jak ubranie, wyjęte z szafy i nałożone, że to co naprawdę czuje jest jeszcze czymś innym, czymś innym niż miłość, czymś innym niż zauroczenie. Usłyszała gwizd. Chwyciła rączkę czajnika i zalała kawę syczącą, gotującą się wodą. Opuściła ręce, zrobiła kilka kroków w głąb gabinetu i wcisnęła swoje szczupłe, zwinne ciało w fotel za biurkiem, opierając głowę na skórzanym zagłówku. Pogrążona w myślach nie dosłyszała trzasku drzwi, ani nie dostrzegła lekarza, który podpierając się laską podążał w jej kierunku. Wyczuwając czyjąś obecność, poderwała instynktownie głowę.
- Czuję się jak słowik w klatce!- głos House’a wyrwał ją z zamyślenia – W tym szpitalu, czuję się jak słowik w klatce!
- Śpiewaj, co tylko chcesz- spojrzała na niego swoimi zielonymi oczami, ukrytymi za ciemnymi rzęsami.
- W szpitalach jest na ogół niezła akustyka
Diagnoście jednak nie było, ani do śpiewu, ani do śmiechu .
- Zgodnie z rozkładem powinieneś być teraz w przychodni. Poczekalnia jest pełna pacjentów, jak długo zamierzasz ich ignorować?
- Jak tylko stąd wystawię głowę, to zaraz mi przydzielą jakiegoś dzieciaka z przeziębieniem. Gapisz się na jego czerwony nos przez 20 sekund, a potem przez 40 minut przekonujesz jego matkę, że to na pewno nie jest zapalenie opon mózgowych. Stał nie spuszczając wzroku z jej chudej twarzy– miał wrażenie, że w ciągu kilku sekund postarzała się o kilka lat…
- Zachowuj się jak zawodowiec, jesteś diagnostą od kilkunastu pieprzonych lat. O co ten krzyk? A może powinnam pójść razem z Tobą? Gdy popatrzyła na niego,wziął ją za rękę i pociągnął za sobą w stronę windy. Dawno już minęła osiemnasta, jasno oświetlony korytarz, wyłożony szarą wykładziną był całkowicie pusty. W windzie pocałowali się. Wsunęła mu język do ust, włożyła mu rękę między nogi i ścisnęła. Nie mówili prawie nic. Pierwsze logiczne zdanie mogło zniweczyć czar. Łakome usta House’a wpiły się w jej wargi. Czuła, jak brakuje jej oddechu. Ogarnęła ją rozkosz, poczuła przypływ pożądania. Nie! Nie! Nie wolno jej tak reagować. Zaraz jednak zapomniała o narzuconych sobie rygorach i zapragnęła by ta chwila nie miała końca.
- Chcę Cię przelecieć- szepnął jej do ucha. Zobaczył, ze Cuddy szeroko otwiera oczy. – Nie…-chciała wyswobodzić się z jego objęć, ale przytrzymał ją.
- To…to znaczy nie teraz, w każdej chwili …- Umilkła w pół słowa, gdyż w tej samej chwili drzwi windy otworzyły się. Trudno o lepszy moment- pomyślał trzymając Cuddy w objęciach. Zobaczył panikę na jej twarzy, o co mu zresztą chodziło.
- House, puszczaj- syknęła…
- Daj mi tylko to czego pragnę, a będziesz wolna- mruknął i ostentacyjnie ziewnął
- Jeśli uważasz, że to jest zabawne…- zaczęła, podniesionym głosem, ale diagnosta przerwał jej.
- Mój żołądek uważa, że powinniśmy coś zjeść.
- Na mnie już czas – powiedziała próbując wyswobodzić się z jego objęć
- Cuddy! Kochanie, musisz mnie posłuchać!- wykrzyknął łapiąc ją za ramię
- Nie jestem żadnym Twoim „kochaniem”- odparła z gniewem, który zajął miejsce poczucia upokorzenia.
- Jesteś. Kocham Cię…bardziej niż swoją przychodnię i bardziej niż Twoją matkę. Podobnie jak i całą resztę świata!
- Pewnie- prychnęła
- Zostaw szyderstwa mnie, to nie w Twoim stylu- opuścił ręce i cofnął się o krok
- Nic nie wiesz o moim stylu, ale ja dostatecznie już dużo zdążyłam się dowiedzieć o Twoim- Cuddy wyraźnie usłyszała w swym głosie histerię. Nigdy nie mówiła takim tonem, nigdy dotąd też tak się nie czuła- zupełnie jakby wszystkie rozedrgane nerwy znalazły się na wierzchu. Za wszelką cenę starała się opanować. Nie mogła pojąć co się dzieje z nią ostatnimi czasy. Cały czas dziwnie się czuła, tak jakby nie była sobą. Dokończyła już nieco spokojniej: – Mam nadzieję, że po kolacji odwieziesz mnie do domu, kiedy tylko będę chciała.
House kiwnął twierdząco głową, Cuddy przyjrzała mu się czujnie. Był silny i z pewnością bez trudu potrafił by narzucić swoją wolę. Przebiegł ją dreszcz rozkosznej trwogi, lecz natychmiast się zawstydziła.
Gwałtownie skierowała się w stronę wyjścia. W drzwiach nagle przystanęła, napotkawszy wpatrzone w nią oczy personelu. Ze spojrzeń skierowanych na nią i House’a nietrudno było zgadnąć, że ich sprzeczka wzbudziła powszechne zainteresowanie. O Boże! Pomyślała, że chciałaby się zapaść pod ziemię. Mimo wszystko tym razem nie straciła rezonu. Wyciągnęła rękę i chwyciła dłoń House’a.
– Straszny raptus z tej mojej Cuddy! Greg zdążył wykrzyknąć, zanim szefowa siłą wypchnęła go na zewnątrz. Nigdy nikogo nie pragnęła skrzywdzić, ale w tej chwili gotowa była z premedytacją zamordować diagnostę. Musiał dostrzec to w jej oczach, bo gdy obróciła się żeby spiorunować go wzrokiem, powiedział z lekkim uśmiechem
- Pączuszek coraz bardziej zakwita.
Cuddy zesztywniała, wyrwała rękę z uścisku i przyśpieszyła kroku uśmiechając się do siebie(…)
House spojrzał na stół. - Nic nie widać pod tą breją- mruknął grzebiąc widelcem w talerzu
- Ta breja, jak ją nazwałeś, to sos cygański
- Właśnie że breja - upierał się. - Sama zobacz, jaka brejowata.
Diagnosta pochylił głowę tak nisko nad talerzem pełnym grudkowatego, szkarłatnego sosu, jak gdyby chciał umoczyć w nim twarz. Wąchał sos, żeby sprawdzić, z czego jest zrobiony. Próbował również ustalić, czy znajdujący się pod spodem stek został rozmrożony tak niedawno, żeby usprawiedliwić zuchwały dopisek w karcie: “Świeże mięso własnego uboju.”
Nie podnosząc głowy powiedział:
- To jest mieszanka konserwowych pomidorów, nie dogotowanej cebuli i przyprawy ziołowej prosto ze słoiczka. Główna jej funkcja to ukrywanie faktu, że leżący pod nią stek cielęcy cierpi na uwiąd starczy. Cuddy z rozbawieniem obserwowała, jak House podnosi na końcu widelca całe mięso i uważnie ogląda najpierw jedną, potem drugą stronę.
– Co Ty wyprawiasz, próbujesz ustalić płeć cielaka?
House uśmiechnął się łobuzersko. Cuddy pokropiła rybę sokiem z cytryny i zaczęła jeść.
- Nie wiedziałam, że lubisz sos cygański
- Nie lubię, ale nie miałem wielkiego wyboru. Za to Twoja ryba wygląda jak gdyby zdechła ze starości.
- Tak też smakuje.
- Nie odebrałem ci apetytu? - zapytał
- Nie, ale chyba odebrałeś tym paniom- wskazała na dwie siwowłose matrony, które siedziały przy sąsiednim stoliku i gapiły się na diagnostę zza okularów.
House obrócił się na krześle i uśmiechnął dobrotliwie jak ksiądz. Zawstydzone sąsiadki zajęły się swoją smażoną rybą…
- House,chcę już wracać do domu- szepnęła czując, że cały obiad podchodzi jej do gardła,a na bladą twarz wystąpiły kropelki potu.
- Ej, to nie fair, przecież zabrałem Cię na romantyczną kolację! Chyba powinienem dostać coś w zamian, może jakaś zapłata w naturze- uśmiechnął się nie spuszczając wzroku z kusej spódniczki kelnerki
- Tak romantyczna kolacja w Twoim wydaniu- prychnęła- nie wiem co mnie bardziej pociąga, twoja wymięta, przepocona koszulka, czy ślady sosu na Twoim zaroście…
Zrezygnowany zapłacił rachunek i ruszyli do wyjścia. Kiedy wychodzili w ostatniej chwili złapał chwiejącą się na nogach szefową. Ta jednak zdążyła wysunąć się spod jego ramienia. Jej twarz była bladozielona, zachwiała się a potem otworzyła oczy i zwymiotowała obficie na wycieraczkę. Przechodzący nieopodal mężczyzna zaniepokojony sytuacja natychmiast pobiegł by pomóc przenieść lecącą diagnoście przez ręce kobietę, uważając przy tym by nie wdepnąć w wielką kałużę wymiocin (…)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JigSaw dnia Śro 12:33, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:35, 17 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
o jej co sie stalo?? czyzby male bejbe ??
swietny fik..a dialogi jak zywo wyjete z serialu. chcialam kilka zacytowac ale bym musiala wszystko..a to chyba nie ma sensu, prawda??
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cave dnia Czw 16:52, 18 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:13, 18 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
trzeba było się słuchac mądrego diagnosty, który poprawnie zdefiniował żarełko w knajpce .
Swietne . pewnie jak zawsze będę się powtarzać, ale jestem zachwycona tym, jak piszesz, co piszesz i w jakim stylu to robisz . Niesamowicie dowcipne teksty, doskonale opisane uczucia, ich rozedragania, a komizm sytuacji jest rewelacyjny. piszesz fantastycznie, masz naprawdę TALENT buziaki i wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amandi dnia Czw 14:12, 18 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:29, 18 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne teksty, masz niesamowity styl, czekam z niecierpliwością na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:48, 18 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Super!!
Czy Cuddy jest w ciąży?? ^^
Czekam na cd i Wena życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:30, 18 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Thx za dobre słowo
Teraz mam 3dniowy maraton na uczelni, który albo mnie całkowicie wypali wewnętrznie, albo zaowocuje wieloma nowymi tekstami
Co do Cuddy i ciąży jeszcze nie wiem co zrobię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fortibuss
Student Medycyny
Dołączył: 30 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:29, 19 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nie było mnie raptem jeden dzień, a okazuje się że Cuddy już jest w ciąży. Ciekawe kto będzie ojcem ? Czyżby nasz Hałś?
Nice
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:13, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Part 6
- Nie znoszę tego cholernego płaszcza. Nic dziwnego, że nigdy nie mokniesz. Żadna szanująca się kropla deszczu na ciebie nie spadnie- House stęknął próbując podnieść klęczącą obok niego Cuddy.
–Bardzo śmieszne- mruknęła czując, że cała kolacja podchodzi jej do gardła. Skuliła się, a z jej ust wyciekała szeroką strugą jasnożółta breja, mieszając się z deszczem. House spojrzał na swoje nowe adidasy i posłał jej mordercze spojrzenie. Burza rozszalała się na dobre. Deszcz siekł asfalt pod ostrym kątem i bębnił po karoseriach przejeżdżających samochodów. Kiedy doszli do srebrnego Forda, byli przemoczeni, deszcz spływał im za kołnierzyki i kapał z czubków nosa. Lisa miała wrażenie, że zaraz utonie, była zdyszana i kompletnie wyczerpana.
House usiadł na miejscu kierowcy. Nie śpiesząc się rzucił laskę na tylne siedzenie, uruchomił silnik i podkręcił ogrzewanie.
- W zamian wolne od kliniki, wspaniałomyślnie wybaczę ci zniszczenie moich butów- powiedział wyjeżdżając z parkingu. Cuddy spojrzała na niego i nieznacznie uniosła brwi.
– Wporządku. Tydzień i ani dnia dłużej
- Naprawdę?
- Oczywiście, że NIE! – ostatnie słowo niemal wykrzyknęła- Odrobisz w klinice wszystkie zaległe godziny i do końca tygodnia zdiagnozujesz Stevens'a . House spojrzał na nią jak przybysza z innej planety. Była tak blada, że skóra niemal przeświecała i twarz przypominała odlaną z białej stearyny pośmiertną maskę.
- Cholera! – Cuddy wskazała na mijgajacą kontrolkę- nie zatankowałam samochodu.
- To nie jest samochód, to są kawałki blachy, które nie pozwalają rozsypać się rdzy - jęknął komicznie wybałuszając oczy. Byli w połowie drogi kiedy dojrzeli w oddali czerwony znak stacji benzynowej. House popatrzył we wsteczne lusterko, pokazał kierunkowskazem, że zamierza skręcić w prawo i zwolnił.
- Nie wiem, dlaczego ten idiota od razu nie poprosił mnie o linkę do holowania- spojrzał na czarną Hondę, która ośmieliła się jechać zbyt blisko za nim. Skręcił na stację benzynową, zatrzymał samochód przed dystrybutorem i po chwili wyłączył silnik.
- Wracam za chwilę- rzucił wysiadając. Zimno wprost zapierało dech w piersiach, a z zachodu wiał przenikliwy wiatr. House otworzył nakrętkę wlotu paliwa i zaczął napełniać zbiornik. Kiedy bak był pełen zamknął go i poszedł do kasjera, żeby zapłacić. Po drodze do kasy wziął z półek dwa batoniki czekoladowe i paczkę orzeszków .
– Numer dystrybutora? – zapytał kasjer, nie odrywając wzroku od telewizora.
– Jestem tu jedynym klientem. Mógłby pan zgadnąć? - mruknał zniechęcony
Kasjer miał około osiemnastu lat.. W ustach trzymał żółto–niebieski długopis reklamowy stacji. Z oczami wciąż utkwionymi w telewizorze, wziął z lady kartę kredytową, po chwili wyrwał z kasy fiskalnej dowód zapłaty i przesunął go po blacie w kierunku House’a, wraz z długopisem.
– Zechce pan podpisać? – rzucił.
Diagnosta wbił spojrzenie w długopis i sięgnął do kieszeni po Vicodin. Minęło dziesięć sekund, zanim kasjer się nim wreszcie zainteresował.
– Zechce pan…? – powtórzył i wykonał ręką wyraźny ruch podpisywania, jakby House był opóźniony w rozwoju.
– Nie. Przynajmniej nie tym długopisem.
Kasjer zamrugał z niedowierzaniem.
– O co chodzi, człowieku? Ten pisze zupełnie dobrze.
– Trzymałeś go w ustach, dlatego nie mam zamiaru go dotykać . Chcę czystego długopisu, na którym nie ma twojej śliny.
– Och, bardzo przepraszam.
– Przeprosiny przyjęte.
Kasjer otworzył szufladę i przez chwilę gmerał pomiędzy jakimiś sznurkami, śrubokrętami, papierkami po gumie do żucia i zwojami taśmy do kasy fiskalnej. W końcu musiał wstać z wygodnego krzesła i pójść na zaplecze. Po chwili wrócił z nowym długopisem. House złożył podpis i mu go oddał. . W połowie drogi do samochodu obejrzał się. Kasjer stał przy oknie i patrzył za nim z taką nienawiścią, że Greg musiał się uśmiechnąć z triumfem.(…)
Kiedy byli w połowie drogi, po prawej stronie jezdni w ostatniej chwili dostrzegli zarys postaci. Krople bębniły o szyby, tak mocno, że wycieraczki nie nadążały ich zbierać.
- House zatrzymaj się! –Lisa wykrzyknęła marszcząc brwi
- O co ci chodzi, do diabła? — burknął.
- On do nas macha, zobacz!
- No i co z tego? To tylko jakiś dzieciak! Ludzie machają bez żadnego po¬wodu. Machają, kiedy przejeżdża pociąg. To wcale nie oznacza, że chcą, aby się zatrzymał.
- Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, obchodzi mnie dlaczego macha. Cuddy odwróciła się do niego poirytowana. Greg spojrzał na nią z ukosa i wykrzywił usta, przyciskając pedał gazu, tak że wskazówka na desce roździelczej wskazywała 130 km/h.
- House zwolnij! Chcesz nas pozabijać?!
Diagnosta wydął policzki - Przepraszam mamo…Ale jaki jest pożytek z samochodu, jeśli nie można nim szybko jeździć?!
- Jaki jest pożytek z samochodu, jeśli leży się w grobie?!
- Jezu, Cuddy...
Wysiadając nadal się kłócili. Oboje zatrzasnęli drzwiczki o wiele mocniej, niż to było potrzebne szli wkierunku domu, zachowując między sobą gniewny dystans. Kiedy byli na werandzie niebo rozdarła błyskawica, a zaraz po niej druga i na ułamek sekundy świat zalała elektryczna biel. Huk piorunu był tak głośny, że Lisa zakryła głowę rękoma, mając wrażenie, że zaraz zwali się na nich całe niebo.
-Chyba, powinienem zadzwonić i ostrzec duchy, że już tu jesteśmy- rzucił w stronę roztrzęsionej towarzyszki, wyciągając z tylnej kieszeni jeansów pęk kluczy.
- Widzicisz ten uchwyt? wskazał na czarny prostokąt przymocowany do ściany przy drzwiach wejściowych. - -Przedstawia hawajskiego demona. Jeśli pociągniesz za dzwonek, a nie jesteś tu mile widziana, demon odgryzie Ci rękę.
— Ciekawe skąd wytrzasnąłeś te brednie? Czasem myślę, że powinno przeszczepić Ci się mózg. Jeśli chcesz wpiszę Cię na listę -powiedziała spogladając na niego z niedowierzaniem
- To nie są żadne brednie! Sprawnie otworzył drzwi kluczem i wszedł pierwszy, zostawiając Cuddy na zewnątrz. Zawahała się, a potem weszła za nim i zamknęła drzwi ramieniem. Była mokra od deszczu i mokra od potu, śmierdząca i ledwo żywa. . Myślała tylko o ciepłej kąpieli i o kubku gorącej herbaty (…)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JigSaw dnia Śro 12:34, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:38, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Powaliłeś mnie tym odcinkiem na kolana !! Dialogi tak niesamowite, że nie dość, że mój zwichnięty bark, to jeszcze brzuch rozbolał mnie od niekontrolowanych ataków śmiechu . Czytając każdy tekst House'a, chyba tylko jakiś bezguściasty kamień polny zdołałby zachować równowagę . Szczerze, to jest GENIALNE, rewelacyjne i w ogóle naj !
Świetnie opisana sytuacja z kasjerem (mój Boże, jak on mógł chociaż pomyśleć, że House jest niedorozwinięty - to prawo jest zarezerwowane tylko dla zakonu Huddy podczas 05x10 ). Masz naprawdę lekkie pióro, a mi się to z przyjemnością czyta . Ale się rozkomplementowałam ... Buziaki Kiedy kolejna część??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:26, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
świetne, genialne i w ogóle cudowne
baaaaaaaaaedzo NIEcierpliwie czekam na dalszy ciąg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
minnie
Internista
Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:42, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne!! Bardzo mi się podoba ta część
Mam nadzieje, ze kolejna czesc pojawi sie szybciutko
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pavulon
MegaMind
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 6219
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod dygestorium w umieralni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:30, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jeśli pociągniesz za dzwonek, a nie jesteś tu mile widziana, demon odgryzie Ci rękę. |
hehe też sobie takiego zamontuje^^
świetny fik poproszę C.D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:20, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Świetna część, wspaniałe dialogi, nie mogę się już doczekać następnej części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cave
Rezydent
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:53, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
dlugo mnie nie bylo a tu taka niespodzianka cudne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schevo
Gastroenterolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1761
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka ^^ Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:10, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
JigSaw, właśnie wzięłam się za przeczytanie tego fika... Późno, bo późno, ale zawsze jednak się zabrałam za to
I wiesz co?
Podoba mi się. Bardzo, bardzo mi się podoba
Więc nie obijaj się i pisz dalej - ja czekam
No i... cudowne, wiesz?
W każdym bądź razie już wiesz
Buziaki, Weny i czekam na dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:25, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Part 7
Od JigSaw: Przyznaję bez bicia, że nie znam języka hiszpańskiego- nazwisko poety, wyszukałem w necie, tak jak i fragment wiersza ( nie mam pojęcia co oznacza, ale ładnie wygląda )
- Jesteśmy w mojej tajnej siedzibie – House zatrzymał się na środku korytarza zapalił światło i podniósł laskę zataczając krąg po mieszkaniu. Po lewej stronie znajdowały się wysokie okna, przez które wciąż widać było zygzaki błyskawic.
– Kobieto, chcesz sprowadzić na ten dom powódź stulecia? - jęknął spoglądając na krople ściekające z płaszcza Lisy – Zaraz wracam - rzucił znikajac w jednym z pokoi. Mieszkanie składało się z 2 sypialni , 1 łazienki dużego salonu i niewielkiego gabinetu, gdzie ledwo mieściło się biurko i biblioteczka. Metraż kuchni odpowiadał zwykłym standartom. House nie przyjmował gości więc nikt nie miał okazji zauważyć,że mieszkanie pozbawione było owego szczególnego kilmatu, jaki tworzą np. ciekawe rośliny, bukiety zasuszonych kwiatów, zdjęcia rodzinne w ramkach i wszelkiego typu pamiątki i bibeloty. Cuddy zdjęła przemoczony płaszcz i powiesiła na stojącym w rogu wieszaku. Ciemne włosy spadły bujną kaskadą na jej ramiona i plecy. Diagnosta poszedł do kuchni i zapalił gaz pod czajnikiem z wodą. Ruszyła za nim, stanęła w progu i uważnie go obserwowała.
- Masz w domu bałagan - powiedziała siadając przy stole.
- Napijesz się herbaty czy może się boisz, że niedokładnie umyłem szklanki? - mruknął sięgając po stojący na blacie Vicodin. Wiatr zawodził głucho i groźnie, tak jakby ktoś dmuchał w szyjkę butelki. Nastąpiła niezręczna cisza.
- Lubisz Góngora y Argote? - zapytał w końcu nie spuszczając wzroku z bladej twarzy szefowej
- Argote? To jakaś nowa odmiana herbaty?
- To hiszpański poeta! „Antes que lo que hoy es rubio tesoro Venza a la blanca nievesu blancura, Goza, goza el color, la luz, el oro! - wyrecytował
Cuddy spojrzała na niego zdumiona - Znasz hiszpański?! Co jest dalej?
- Nie mam pojęcia. Wyglądasz po prostu na kobietę, której może zaimponować taki cytat - wzruszył ramionami, podając jej parujacy kubek gorącej herbaty. Uśmiechnęła się słabo, cały czas było jej zimno, na czoło wystąpiły krople potu. Rozejrzała się po pomieszczeniu i wyciągnęła rękę po żółtą teczkę, leżącą na skraju stołu.
-Przecież to akta pana Stevens'a - otworzyła usta ze zdumienia - jeszcze go nie zdiagnozowałeś?! Zajrzała do środka i omal nie spadła z krzesła - Żarty sobie stroisz?! - czuła narastającą złość - Trzymasz pornusy w historii medycznej pacjenta?! Co się stało z aktami? - znów rzuciła pytanie - Chyba ich nie wyrzuciłeś?! House na miłość boską?!
-Historia medyczna zupełnie przypadkowo wpadła do kosza na śmieci i trzeba było go wyrzucić - odpowiedział jak gdyby nigdy nic -poza tym gazeta porno to także w jakimś sensie dokumentacja tyle, że nie chorób, a relacji międzyludzkich w formie zdjęć, rycin… Zobacz za stówkę można nabyć całkiem niezłą wibrę - mlasnął z zachwytem podsuwając gazetę tak blisko, że kartki niemal dotykały jej nosa –Znam Cię i wiem co myśli ta główka - Cuddy wyprostowała się i bębniąc palcami w blat stołu, posłała mu spojrzenie pełne zimnej wyniosłości.
- Pójdę i przygotuję Ci łazienkę, w sypialni po prawej stronie leżą czyste ręczniki - Wstał i podpierając się laską zniknął w korytarzu.
Cuddy podeszła do komody stojącej pod ścianą i wysunęła energicznie szufladę, wysypując niechcący całą jej zawartość na dywan. Były tam karty do gry, kilka fiolek Vicodinu, jej czerwone stringi oraz stare zdjęcia, które rozsypały się po podłodze. Ujrzawszy je, mimowolnie zadrżała. Oto ze starej fotografi spoglądała na nią osoba, którą kochała, jednocześnie tak bliska, przyjazna i tak obca, pełna nienawiści. Miał te same ciemne włosy, uroczo zmierzwione, te same, szeroko otwarte błękitne oczy. Uśmiechnęła się do siebie. Jej wzrok przykuła fotografia oprawioną w srebrną ramkę. Ze zdjęcia uśmiechnęła się do niej młoda para, trzymająca maleńkie zwiniątko w objęciach.
- Napuściłem Ci wody do wanny - powiedział, tak cicho, że jego słowa były zaledwie odrobinę głośniejsze niż oddech. Uniosła głowę.
- Czy to Twój ojciec? W mundurze na fotografii? - Powoli odwróciła głowę i popatrzyła na niego.
- Nie. W moim świadectwie urodzenia zapisano No Man, ponieważ matka nie była pewna, kto nim jest. Uparcie twierdzi, że urodziłem się w wyniku niepokalanego po¬częcia. Z nieba spadła błędna gwiazda i ją zapłodniła. Zobaczyła potworny błysk białego światła i za chwilę było już po wszystkim - wyrecytował podając jej dłoń. Lisa roześmiała się – Zapomniałam jaki jesteś zabawny - powiedziała z ironią (…)
- Cuddy, twój ręcznik! - krzyknął tak blisko jej ucha, że zabrzmiało to jak odgłos gromu. Poruszyła się tak gwałtownie, że piana chlusnęła Gregowi na spodnie. Odsunął się od wanny i spojrzał na nią, jakby go obraziła.
- Wytatuowałabyś sobie róże na piersiach, gdybym cię o to poprosił? -zapytał nagle spoglądając zachłannym wzrokiem na jej krągłe piersi.
-Chcesz mieć, kobietę czy ogród? - uśmiechnęła się ukazując gamę białych zębów.
- Nie ma między nimi różnicy. Zarówno piękno ogrodu, jak i piękno kobiety jest przemijające i pochodzi z błota.
- Oszalałeś — powiedziała. — Kompletnie oszalałeś. Chciałabym zostać sama więc może, łaskawie ruszysz tyłek i dasz mi się w wykąpać w spokoju? - mruknęła cicho przeciągając namydloną gąbką wzdłuż ciała. Jednak Greg zlekceważył prośbę siadając na skraju wanny, za jej plecami. Po chwili poczuła jego zimne dłonie, błądzące po szyi i ramionach. Pochyliła głowę, od ramion stopniowo całe jej ciało przenikło spokojne, relaksujące ciepło. Przymknęła oczy. Nigdy dotąd czegoś takiego nie zaznała, nie miała pojęcia, dlaczego tak kojąco działa na nią najzwyklejszy masaż. Gdy House zbliżył dłoń do jej piersi, uniosła rękę, aby go powstrzymać, jednak diagnosta gwałtownie ją odsunął - Psujesz całą zabawę! -wykrzyknął, kręcąc głową z dezaprobatą.
Czuła jego ciężkie dłonie na piersiach ; masowały je, uciskały, a potem delikatnie głaskały. Powoli, niechętnie otworzyła oczy i spojrzała na swoją klatkę piersiową.
Różowe brodawki stawały się coraz bardziej sztywne, coraz ostrzej sterczały.
Znów przymknęła oczy. Uczucie, które ją ogarnęło, było tak przyjemne, że pragnęła, aby trwało wiecznie. House pochylił się i całował ją w usta, potem wziął w zęby jej podbródek i ugryzł go —miłosne ukąszenie, które naprawdę zabolało, ale jednocześnie podnieciło ją tak bardzo, że chciała, by gryzł ją dalej i zostawił trwałe ślady. Kiedy otworzyła oczy House rozpinał już koszulę. Jego spojrzenie ześlizgnęło się powoli po gładkim brzuchu zatrzymując się na warstwie białej piany, która jakby z rozmysłem skrywała to co było poniżej. Nogi rozchyliły się nieznacznie, nie na tyle jednak, aby mógł dostrzec coś więcej. Dręczyła go? Drżącymi palcami odpiął w pośpiechu ostatnie guziki i ściągnął koszulę ukazując tors. Zdejmując spodnie, przez chwilę pomyślał, że może powinien odwrócić się , ze względu na ogromną bliznę na nodze. Jednak, Lisa wyciągnęła rękę w kierunku jego dłoni i chwyciła ją łagodnie wciągając go do wanny. Przesunęła się robiąc więcej miejsca. House oplótł ją nogami. Prawą ręką przygwoździł jej podniesione ramię do brzegu wanny a lewą sięgnął w dół, między nogi, delikatnie wsuwając czubek penisa. Przez chwilę wszystko stanęło w miejscu. Czas, świat i wszystkie gwiazdy, które kiedykolwiek ktoś zliczył. Greg wszedł w nią głęboko, jak tylko mógł, a ona zamknęła oczy, odrzucając do tyłu głowę tak gwałtownie, że uderzyła o kant wanny. Czuła w środku każdą nabrzmiałą żyłę . Zaciskali palce, łapali kurczowo oddech, oblepieni pachnącą pianą. Cuddy czuła taką radość, że głośno się roześmiała. Woda przy każdym pchnięciu, chlupocząc wylewała się na jasne płytki stopniowo zalewając łazienkę . Osiągnęła orgazm na długo przed nim. Rozlał się po jej ciele, ciepły, mroczny i powolny, niczym oliwa sącząca się po wyfroterowanej podłodze — jeden z tych subtelnych, rosnących nieprzespanie szczytów, które wydają się sięgać najdalszych i najmroczniejszych horyzontów (...)
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez JigSaw dnia Śro 12:15, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MarlaSinger
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Robię lazgi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:42, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Jig, jesteś taki zÓu, że nawet ja, ze swoim zdeprawowanym umysłem, nie wiem gdzie oczy schować.
Poczuwam się do dedykacji i za nią serdecznie dziękuje, szczególnie, że ten part był totalnie Hot i totalnie Hus.
House nawet trzymając jej ręce na piersiach nie może być romantyczny^^
Jesteś wielki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:47, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jig, jesteś taki zÓu, że nawet ja, ze swoim zdeprawowanym umysłem, nie wiem gdzie oczy schować |
No nie!!! Nie mogę, gdzie nie zajrzę wszyscy piszą, że jestem zÓy
Ale to wszystko dlatego,że wy jesteście takie zÓe
P>S - Zejdź do podziemia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:14, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Jig Saw jesteś genialnie zÓy, wiem, wiem ty byłeś prawie święty tylko my cię zÓem zaraziłyśmy w Hot-Huk'u
Ale może jakbyśmy cię nie zaraziły to byś tak genialnie zÓego fika nie napisał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|