|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
HannahLove
Student Medycyny
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:55, 29 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wzruszające *wyciera łezkę*. Jeszcze takiego wyjątkowego fika Huddy nie czytałam!!!!
Czekam na następną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Fortibuss
Student Medycyny
Dołączył: 30 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:53, 30 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
No nie łanie JigSaw
Dlaczego nie wstawiasz kolejnych części? Wcześniej co dwa dni były nowe, a teraz długo długo nic... ( chyba Cię wen nie opuścił - w to nie uwierzę)
Przerwałeś w najciekawszym momencie
Zamierzasz pisać kontynuację?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pk5
Pacjent
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:33, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy będzie kolejny part? Bo fik jest cudny:) Bardzo mnie wciągnął
W ogóle podziwiam talent pisarski:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kruschen
Pacjent
Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:54, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
dolaczam sie do pytania rozumiem mozna czekac aleee tyle ?? przynajmniej napisz kiedy mniej wiecej mozna sie spodziewac nowej huddy pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 10:33, 04 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Part 18
Lisa podniosła lewą dłoń, żeby osłonić twarz od deszczu. Padało tak rzęsiście, że prawie nic nie widziała i musiała odgarnąć przemoczone kosmyki ciemnych włosów z czoła. Minęła szpitalny parking i usłyszała za sobą niewyraźny krzyk. Odwróciła się i łzy rozpaczy trysnęły jej z oczu. Płakała cicho, potem płacz zmienił się w łkanie. Przyśpieszyła kroku i biegła teraz z zaciśniętymi pięściami i skrzy¬wioną z wysiłku twarzą. Serce waliło jej w piersi tak głośno, iż zdawało się, że to ktoś gdzieś blisko zajadle i bezsensownie okłada kijem martwego człowieka. Nie zważając na nic wbiegła na przełaj jezdni, mijając rozpędzone auta. Nagle zaczepiła stopą o wyrwę w asfalcie i upała. Przemoczona sukienka przywarła do ciała niczym druga skóra, z czubka nosa kapały krople deszczu. Skulona leżała na jezdni i pogrążona w rozpaczy płakała za miłością, którą na zawsze utraciła. Miała ochotę wykrzyczeć swój ból przed całym światem. Idąc za impulsem serca wykazała brak wszelkiego rozsądku. Przypomniała sobie o zdjęciu, które niedawno zobaczyła w domu House’a . Pewne zdjęcie, znalezione przypadkiem poruszyło ją wtedy do głębi. Widać było na nim mężczyznę z kilkuletnim niebieskookim chłopcem, na którego twarzy malowały się najsprzeczniejsze uczucia- wściekłość, bunt, lęk, niepokój, duma, nieufność i smutek. To nie była twarz dziecka, które jest szczęśliwe. Patrząc na nie chciało się je przygarnąć do piersi, utulić i jeszcze obdarować prezentem, byleby tylko przestało być takie smutne i się uśmiechnęło. Tymczasem jej dziecko zostało dzisiaj w taki sam sposób odtrącone. Czy żałował tego co powiedział? Czy gotów był naprawić wyrządzone krzywdy? Czy zło, którego się dopuścił płynęło z jego zdeprawowanej duszy, czy też stanowiło punkt uboczny wewnętrznej szamotaniny i tęsknoty za prawdziwym uczuciem ? Na te i inne pytania nie miała odpowiedzi. Gdyby je znała nie wykazała by się absolutną głuchotą na głos zdrowego rozsądku i nie przywędrowałaby aż tutaj. Ale nie żałowała tamtego odruchu rozpaczy. Została przegrana od progu. Była bezbronna, czuła się tak, jakby potężna fala rzuciła ją, bezwolną, na skały i zmiotła spowrotem do morza. Deszcz boleśnie siekał jej bladą twarz i zupełnie rozmył resztki makijażu. Nagle serce jej zamarło. Podnosząc się zobaczyła mrugające w oddali światło krótki jasny błysk samochodowych reflektorów . Przeraźliwy pisk opon rozrywał rytmiczne uderzenia kropel o ciemną powłokę asfaltu (…)
Megan podeszła do barku i nalała sobie ginu z tonikiem. Potem uklękła obok niego na dywanie i oparła łokieć o fotel. Na chwilę zamilkli, słychać było tylko lekkie musowanie toniku w jej szklance.
- Czuję się jak po piętnastu drinkach, chociaż wypiłem tylko dziesięć – House poskarżył się z irytacją rzucając na podłogę słuchawkę telefonu. Pociągnął gwałtowny łyk bourbonu i zamyślił się. Nie powinien był zostawiać jej samej. Cholera, nie powinien przeżywać tego typu udręki niepewności. Zaraz na początku wmówił sobie, że to będzie przelotny romans i jeżeli Cuddy będzie chciała się zaangażować, odejdzie. Więc dlaczego siedział teraz nastroszony i smętny jak zmokła kura? Przecież przyznała, że jest w ciązy i zapewniła go o swojej miłości. Uczucie House’a miało jednak w sobie domieszkę strachu i niepewności.
- Kochasz Lisę ? –pytanie Meg wyrwało go z zamyślenia.
- Miłość? – prychnął z pogardą – To słodka, mdląca pigułka , jaką macherzy od kultury masowej aplikowali ludziom, żeby w swoim ekskluzywnym środowisku śmiać się z tego. Pod fantazyjnym kostiumem zwanym miłością kryje się jedynie prymitywny popęd płciowy- dokończył przeglądając leżący na kolanach terminarz w skórzanej oprawce.
Megan uśmiechnęła się gorzko i kątem oka spojrzała na zapełnione kontaktami pożółkłe kartki.
- Chyba obdzwoniliśmy wszystkich.
Greg przytaknął i zamilkł na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał. W końcu ponownie spojrzał na Meg:
- Dlaczego wtedy, pozwoliłaś jej odejść?
- To stare dzieje. Lepiej o wszystkim zapomnieć- skoro Lisa nie wyjawiła mu prawdy, teraz nie miała prawa wchodzić w ich życie z butami. House długo milczał wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Z jego twarzy znikł charakterystyczny ironiczny uśmieszek. Rozcierał swoje udo. Widać, było że cierpi. Po raz pierwszy w życiu Meg poczuła się śmiertelnie przerażona. Podniosła się szybko z podłogi.
- Idę … idę do łazienki – ruszyła w głąb mieszkania, jednak zanim zdążyła zrobić krok do przodu House już był przy niej zagradzając drogę.
- Nie pozwolę Ci odejść dopóki się nie wyspowiadasz
- Jakim prawem …?
- Takim- odparł spokojnie i podsunął jej od nos złotą monetę.
Megan widziała ją tyle razy, że znała na pamięć. Kolana się pod nią ugięły, lecz diagnosta podtrzymał ją. Jego palce boleśnie wbiły się w ramię. Nie mogła się wyrwać.
- Chyba masz mnie za idiotkę – spojrzała na niego z niesmakiem – być może Lisa leży gdzieś … – urwała w ostatniej chwili i spojrzała na Grega. Jego oczy przypominały jej oczy rannego, oszalałego z bólu zwierzęcia. Nagle ten wyraz zniknął. Wyrwała się i podeszła do stolika – Nie rozumiem dlaczego rozmawiamy o przeszłości- zmarszczyła czoło. House poczuł niepokój, gdy uśmiechnęła się do niego. Wyraz jej twarzy był dziwnie nieprzytomny, nie potrafił go rozszyfrować. W mieszkaniu zapanowała cisza…
Lisa powoli odwróciła się od siostry. Megan popatrzyła na nią z wściekłością :
- Przepraszam cię Greg, ale muszę kończyć Lisa właśnie weszła. Tak, ja też, kochanie. Do zobaczenia. Cześć! Powoli odłożyła słuchawkę na widełki i nagle rzuciła się w stronę siostry patrząc na nią z nienawiścią. Próbowała dosięgnąć jej twarzy paznokciami, a gdy ta osłoniła głowę obronnym gestem, chwyciła ją za włosy i szarpała ze wszystkich sił.
- To wszystko Twoja wina – krzyczała – Dlaczego mi go ukradłaś?
Lisa nie słuchała.
- Ty dziwko! Z całej siły uderzyła siostrę w policzek, Lisa próbowała się podnieść, ale znów posypał się na nią grad pięści. Tarzały się po podłodze, uderzyły o kredens. Wszytkie bibeloty pospadały na podłogę i część rozbiła się w drobny mak. Upadła potrącona żółta lampa, a woda ze strąconego wazonu z bukietem róż zostawiła brązową plamę na beżowym dywanie. Po chwili kwiaty zostały także doszczętnie zniszczone. Obie walczyły bez opamiętania. Po kilku minutach Lisa poczuła, że złość jej przeszła
- Meg, przestań. Nie mamy o co walczyć- ale siostra nie słuchała i z całej siły uderzyła ją w żebra.
- Nie musiałaś tego robić – wystękała z trudem łapiąc powietrze
- Dobrze Ci tak – Meg odparowała zajadle. Usiadły pod przeciwległymi ścianami, jak bokserzy po skończonej rundzie. Oddychały nierówno, przyglądały się sobie spod oka, gotowe w każdej chwili znów zacząć walkę. Lisa choć sama pogrążona w rozpaczy, czuła wzbierającą w siostrze nienawiść i złość.
- Czy Ty zdajesz sobie sprawę, co my robimy? Walczymy o jakiegoś mężczyznę!
- Nie o jakiegoś mężczyznę, tylko o House’a- Megan wybuchnęła płaczem – A Ty poszłaś z nim do łóżka!
- Wiesz, że żadna z nas nie zrezygnuje? – szepnęła przytulając wciąż łkającą siostrę.
Meg zaszlochała i popatrzyła w zaszklone oczy Lisy. Wiedziała, że obie chcą tego samego - Musimy rzucić monetą- zadecydowała w końcu, wyciągając z szuflady różowy portfel– Nie mamy wyboru.
Lisa westchnęła
- Chyba nie- zerknęła na zdjęcie niebieskookiego przystojniaka uśmiechającego się zza drewnianej ramki . Wiedziała, że ta chwila ma zadecydować o ich życiu – Najpierw ustalmy warunki. Ta, która wygra zostaje z Gregiem.
Megan przytaknęła i dodała : - Przegrana bierze się za karierę, wyjeżdża i już nigdy więcej nie może go zobaczyć
Lisa spojrzała na nią z przerażeniem – Mamy się więcej nie zobaczyć?
- W jego życiu jest miejce dla jednej z nas. Albo on, albo my. Nie ma innej możliwości
- Tak nie może być! – Lisa wybuchła - a co z rodzicami, ich też mamy już nie zobaczyć?
- Istnieją samochody, pociągi i samoloty. Rodzice będą odwiedzali tą która przegra w miejscu do którego się przeprowadzi. Nie patrz tak, to było nieuniknione od chwili, gdy zajęłaś moje miejsce
- Nigdy nie rozdzielałyśmy się na dłużej niż kilka tygodni, jak będę żyć bez Ciebie, jak mam być szczęśliwa?
- Jeśli wygrasz Greg Cię uszczęśliwi- odrzekła z kwaśną miną.
Nagle ogarnął je rozpaczliwy smutek, poczuły, że wszystko zaczyna się walić. Meg wyjęła złotą monetę
- Ja rzucam, Ty zgadujesz. Gotowa?
–Orzeł !
Moneta poszybowałą w górę, potoczyła się, upadła na ziemię i zalśniła w blasku słońca. Megan na chwilę zamknęła oczy, otworzyła je i spotkała wzrok siostry. Instynktownie wyciągnęła rękę i ścisnęła dłoń Lisy.
- Gdzie wyjedziesz?
- W New Jersey mają wolny etat dla Dziekana Medycyny – szepnęła, a słona łza spłynęła po jej policzku …
Cytat: | Ponieważ ten part mógł Was trochę zamotać wyjaśnienie :
Wiemy, że Lisa wybiegła zapłakana ze szpitala wprost pod rozpędzone auto. Wiemy również, że jej obecne załamanie spowodowane jest reakcją House’a na wieść o ciąży. Nie wiemy co powiedział jej Greg, jednak domyślamy się że przyjemne to nie było. Nie wiemy również co stało się z nią potem. Idźmy dalej. Kolejny akapit – wiemy, że House obdzwania znajomych Cuddy z marnym skutkiem – przy okazji próbuje wydobyć od Megan informacje na temat zdarzeń z przeszłości *z wcześniejszych części wiemy, że Lisa nie kontaktowała się z siostrą i rodziną od lat * Z retrospekcji wspomnień Megan dowiadujemy się, że obie w przeszłości kochały Grega. Z romowy telefonicznej domyślamy się, że Meg była jego oficjalną dziewczyną, jednak to Lisa przespała się z nim. Nie mogąc zadecydować, która zasługuje na jego miłość rzucają monetą *dosyć oklepany motyw, ale nie mogłem nic twórczego wymyśleć * … Lisa przegrywa i zgodnie z założeniem – opuszcza dom rodzinny i udaje się do New Jersey, zrywając wszelkie kontakty z rodziną.
Pytania :
1. Czy Cuddy została potrącona przez auto? Jeżeli tak, gdzie są zwłoki?
2. Dlaczego House nie został z Megan, skoro ta wygrała zakład?
3. Jak zareagował House na wieść o dziecku?
4. Gdzie do cholery podziewa się Wilson? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:42, 04 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
ooch......
Jak mogłeś to zrobić?! Jak mogłeś władować Lisę pod jakieś rozpędzone auto, kierowane pewnie przez kogoś po tych 15 drinkach ? Jig, jeśli dalej będziesz tak robił, ja tu zejdę na zawał serca .. odpowiedź na pytanie 1: nie została potrącona, zwłok nie ma, bo samochód przejechał tuż nad nią, ona była "pomiędzy kołami", on miał wysokie podwozie czy jakoś tak . Wiesz, ja za bardzo nie znam się na terminologii motoryzacyjnej ..
House chyba naprawdę żałuje, że powiedział jej coś w stylu "zrobiłaś to specjalnie, chcesz mnie złapać na dzieciaka, nic z tego" (odpowiedź na pytanie 3, mam nadzieję, że niewłaściwa )... Jig, jak czytałam ten odcinek, cały czas miałam świadomość, z jaką gracją ty piszesz, z jakim smakiem, talentem do opisywania sytuacji . Coś cudownego . Te "oczy oszalałego z bólu zwierzęcia" do mnie przemówiły - jakbym w tym momencie naprawdę zobaczyła przerażonego, winnego House'a... Jesteś wielki ... Obdzwania wszystkich, więc... oby się znalazła.. obu ktoś ją znalazł na tej drodze... oby ON ją znalazł..............
Odpowiedź na pytanie 2: bo kochał Lisę, a z Megan łączyło go tylko przelotne zauroczenie
Odpowiedź na pytanie 4: bawi się w prywatnego detektywa... Okay, strzelałam
Zawsze, podczas czytania kolejnego partu, nie mogę oderwać wzroku od ekranu komputera.. i choć wiem, że zaraz (za 4 minuty), muszę wyjść z domu, to i tak piszę ten komentarz, bo wciąż jestem pod wrażeniem tego odcinka .. jesteś niesamowity i o tym wiesz ... a w razie czego, właśnie ci powiedziałam .Czekam na następny odcinek, szybciutko !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izabella
Ratownik Medyczny
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:44, 04 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Oczekiwałam na tę część z utęsknieniem
JigSaw napisał: |
Pytania :
1. Czy Cuddy została potrącona przez auto? Jeżeli tak, gdzie są zwłoki?
2. Dlaczego House nie został z Megan, skoro ta wygrała zakład?
3. Jak zareagował House na wieść o dziecku?
4. Gdzie do cholery podziewa się Wilson? |
1. Oczywiście, że nie. Wyrwa w asfalcie była na skraju ulicy i Cuddy upadła na pobocze. Podnieś ją juz, proszę
2. Bo to nie było to, prawda? Nie zdołał zapomnieć tej jedynej nocy z Cuddy, prawda? A poza tym skąd House ma złotą monetę?
3. Obawiam się, ze po housowemu. Zranił ją okrutnie swoimi słowami.
4. Wilson pobiegł za Cuddy. Własnie podnosi ją z ulicy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fortibuss
Student Medycyny
Dołączył: 30 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:34, 05 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Wierna czytelniczka odnotowuje przybycie i skonsumowanie nowego partu (naprawdę czytałam wcześniej, ale dopiero teraz biorę się za komentowanie) A więc:
Jak możesz nam to robić? Pytam jak? Po pierwszej części mam ochotę ździelć Cię czymś naprawdę twardym To co robisz cuddy zasługuje na publiczny lincz! (pomijam mistrzowski styl, bezbłędny przekaz uczuć i inne walory nie do wyrażenia słowami )
Cytat: | - Miłość? – prychnął z pogardą – To słodka, mdląca pigułka , jaką macherzy od kultury masowej aplikowali ludziom, żeby w swoim ekskluzywnym środowisku śmiać się z tego. Pod fantazyjnym kostiumem zwanym miłością kryje się jedynie prymitywny popęd płciowy |
Nie no - wykapany House- jakbym go słyszała
Cytat: | - Ja rzucam, Ty zgadujesz. Gotowa?
–Orzeł !
Moneta poszybowałą w górę, potoczyła się, upadła na ziemię i zalśniła w blasku słońca. Megan na chwilę zamknęła oczy, otworzyła je i spotkała wzrok siostry. Instynktownie wyciągnęła rękę i ścisnęła dłoń Lisy.
- Gdzie wyjedziesz?
- W New Jersey mają wolny etat dla Dziekana Medycyny – szepnęła, a słona łza spłynęła po jej policzku … |
Po tej części stałeś się moim idolem - cudownie wprowadziłeś wątek przeszłości wyjaśniając przy okazji dlaczego Lisa została D.M ...
Cytat: | 1. Czy Cuddy została potrącona przez auto? Jeżeli tak, gdzie są zwłoki?
2. Dlaczego House nie został z Megan, skoro ta wygrała zakład?
3. Jak zareagował House na wieść o dziecku?
4. Gdzie do cholery podziewa się Wilson? |
1. Została potrącona, jednak sprawca się przestraszył i zabrał ciało ze sobą. Pewnie Cuddy obudzi się w bagażniku jakiegoś auta
2. To proste- bo kocha Cuddy
3. Również proste - nakrzyczał na Cuddy i pewnie wygarnął jej że chciała go złapać na ciążę
4. Wilson? Pewnie szuka Cuddy
Genialna część -- mam nadzieję że 19 ukaże się niebawem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sovereign. ;)
Ratownik Medyczny
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:34, 05 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
O. MÓJ. BOŻE.
jestem straszną kretynką. Najgorszą na świecie. Bo jak inaczej wytłumaczyc fakt że wcześniej mi nie wpadło do mojego zakutego łba by przeczytac to opowiadanie? Nie ma przebaczenia. Przeczytłam jednym tchem wszystkie części. I powiem tylko jedno - JigSaw jesteś geniuszem! W każdym znaczeniu tego słowa : D Sposób w jaki opisujesz emocje i wszystko inne jest absolutnie fantastyczny. Dialogi są świetne, bardzo pasują do sytuacji, przy jednych wybuchałam śmiechem, przy drugich zaś łezki mi leciały. Rzadko kiedy tak na mnie wpływają jakieś opowiadania. Od dzisiaj jestem Twoją wielką fanką : D i czekam z niecierpliwością na kolejną część. Mam nadzieję że pojawi się już wkrótce ; )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:08, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
JigSaw, no tak nie zamotałeś, żeby nam wyjaśnienie było potrzebne
Kolejna wspaniała część, jak dla mnie najlepsza (a przecież motyw z monetą troszkę tandetny jest, a i tak mi się podobało, jak Ty to robisz).
Co do pytań.
1. Jakie zwłoki? Ale dziecku to pewnie nie darujesz.
2. Bo zakochał się w Cuddy, a może został, tylko póżniej się dowiedział i zerwali.
3. Pewnie wykrzyczał jej jakieś głupoty.
4. No właśnie. Jak Wilson nie pomoże, to kto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:17, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Jig! Proszę Cię, oszczędź nas i wrzuć już kolejną część!
W sumie nie wiem co mam powiedzieć. Twój styl chwaliłam już tysiąc pięćset razy i ciągle podtrzymuję to co powiedziałam
Treść oczywiście genialna i wciągająca, ale ja się boję
I smutno mi.
Ale wielkie pokłony w Twoją stronę, bo potrafisz obudzić w czytelniku każde z możliwych uczuć - radość, smutek, złość, zniecierpliwienie (w oczekiwaniu na CD, oczywiście ), ekscytację...
Ściskam, życzę Wena i czekam na CD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:06, 08 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Oh.
I tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić.
JigSaw, przeczytałam całość dosłownie przed chwilą i... Po raz pierwszy brakuje mi słów. Cóż... Zacznę od tego, że to świetny huddy fick i tego się trzymajmy
Potrafisz budować napięcie, stopniowo, powolutku, by później wszystko wybuchło w kuluminacyjnym momencie. Mówię tu o świetnie opisanych uczuciach bohaterów, nastroju, nieoczekiwancyh zwrotach akcji.
To wszystko sprawia, że czytelnik nie jest w stanie oderwać wzroku od tekstu, kiedy już zacznie czytać. Uwierz mi, wiem co mówię - o mało nie rzuciłam w brata telefonem, kiedy ośmielił mi się przerwać lekturę xDD.
Minusów prawie nie ma, no ale przecież do czegoś muszę się przyczepić, prawda?
A więc tak: pojawiają sie błędy przy dialogach, a konkretnie różne rodzaje myślników, czaami brak przerwy między myślnikiem a słowem. A oprócz tego często popełniany błąd, a mianowicie zła interpunkcja przy dialogach. Już wyjaśniam.
Cytat: | - Miłość? – prychnął z pogardą – To słodka |
Oczywiście, po pierwsze na przedzie zły myślnik, po drugie po "pogardą" powinna znaleźć się kropka.
Cytat: | - To wszystko Twoja wina – krzyczała – Dlaczego |
Po "wina" wykrzyknik, a po "krzyczała" kropka.
Cytat: | - Chyba nie- zerknęła na zdjęcie niebieskookiego |
Po "nie" kropka, a "zerknęła" z dużej litery. Jest taka zasada, że po pierwszej części dialogu stawia sie kropkę przed myślnikiem, jeżeli dalsza część opisuje zachowanie, np.:
- Proszę martini. - Mężczyzna oparł się o kontuar.
Za to kiedy dalsza część zdania opisuje sposób wypowiedzenia słów, przed myślnikiem nie pojawia się kropka, a dalsza część zaczyna się z małej litery, np.:
- Poproszę martini - mruknął mężczyzna, opierając się o kontuar.
I to by było na tyle. Interpunkcja przy dialogach to była jedyna rzecz, do której mogłam się przyczepić.
Po ostatniej części nie bardzo wiedziałam o co chodzi, na szczęście wyjaśniłeś ^^. A zatem...
1. Oczywiście, że została potrącona xD. Ale uda sie odratować i ją i dziecko. Albo dziecko umrzy i House będzie załamany i wściekły na siebie i będzie się obwiniał... No bo zwłok nie będzie, prawda? Chyba, że kierowcy, który ją potrącił, po tym jak House z nim skończy .
2. Bo
primo: nigdy jej prawdziwie nie kochał
secundo: wściekł sie, że był obiektem zakłądu
tetrio: Megan zrobiła coś zÓłego... ^^
3.Hmmm... Podejrzewam, że sie przestraszył, potem oddzielił od siebie emocje i zamknąl się w sobie, wkładając pancerz obronny z CISu (cynizmu, ironi, sarkazmu) i jak zwykle dał się ponieść, mówiąc o parę słów za dużo.
4. Wilson...? Hmm... Może wypchnął Cuddy spod kół i sam umrzył xDD? Albo... Wiem, wiem! Podrywał akurat pielęgniarkę i był niczego nie świadomy... A może to on jechał tym samochodem, który potrącił Cuddy?
Dobra, lepiej skończmy to, bo mam coraz durniejsze pomysły
Cóż Jig, pozdrawiam cieplutko i czekam aż wstawisz kolejną część ^^.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:39, 06 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Part 19
Megan poczuła, jak serce ściska się jej z żalu na wspomnienie rozstania z siostrą. Spojrzała na zastygłą twarz diagnosty. Chciała pogłaskać go dłonią i pocieszyć, ale czuła, że była to ostatnia rzecz jakiej by sobie życzył. Udało jej się opanować
- Skąd to masz? – spojrzała na monetę, która złowrogo odbijała się w blasku zapalonej lampy – Ukradłeś ją Lisie? –zapytała z wyrzutem.
- Za kogo mnie masz?! – wykrzyknął oburzony – Ani razu, gdy włamywałem się do gabinetu Cuddy nie wykradłem jej pamiętnika i innych pamiątek ! Usiadł na skórzanej kanapie i podwinął rękawy przepoconej koszuli. Drgnęła mu szczęka, ale oczy pozostały zimne. – Masz smutną minkę … Pewnie martwisz się, że minie mi ochota - wskazał ruchem głowy na uchylone drzwi sypialni.
Megan wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia - Dlaczego traktujesz mnie tak jakbym nagle stała Ci się obca? Jak kogoś, kogo nawet nie lubisz ? Zacisnęła zęby i westchnęła. Zrozumiała, że dopóki był tylko wspomnieniem z przeszłości, łatwiej było o nim nie myśleć. Ale zobaczyć mężczyznę, który miał być Twoim mężem, wyobrazić sobie was razem, już nie tak łatwo znieść .
- Nie bierz tego do siebie, nie lubię nikogo - wzruszył ramionami i w tym momencie zrozumiał po co właściwie przyjechała. Popatrzył na nią z mieszanianą ciekawości i
podejrzliwości - Dlaczego jesteś taka zdenerwowana? Chyba nie sądzisz, że wykorzystam sposobność i przetestuję wszystkie Twoje łóżkowe talenty? Odwrócił głowę i zmierzył ją lodowatym spojrzeniem.
- Dzięki, ale nie korzystam z takich okazji. Wiedziała, że powinna zareagować śmiechem, ale z jakichś przyczyn zebrało się jej na łzy – Źle mnie zrozumiałeś – powiedziała rwącym głosem
- Wiem, wiem… Zawsze mówisz „nie” i na tym polega Twoja orginalność- wzruszył ramionami - Zastanawia mnie dlaczego rzuciłaś się na mnie w szpitalu?
- Przecież nie proponowałam Ci wspólnego seksu – broniła się, chociaż wiedziała że jest na straconej pozycji – To był tylko żart.
- Dość ryzykowny żart – poinformował ją – Mogłaś trafić na takiego, który …
- Który nie licząc się z moją wolą, zgwałciłby mnie. To chciałeś powiedzieć, prawda? Nie martw się potrafię radzić sobie ze zboczeńcami i frustratami…
- Jasne – przytaknął – pytanie dlaczego? Może dlatego, że sama jesteś frustratką? A może po prostu dziewicą? Wiem, wiem niełatwo wyznać mężczyźnie którego kochasz, że jeszcze nigdy nie uprawiałaś seksu…
Meg, aż zgrzytnęła zębami ze złości
- Czy swoim dziecięcym móżdźkiem nie możesz ogarnać jednej podstawowej rzeczy? Ludzie to nie zwierzęta, nie kopulują ze sobą przy każdej okazji
- Rozumiem – wykrzyknął z taką miną jakby doznał olśnienia – Chcesz powiedzieć, że popęd płciowy pozostał u Ciebie w szczątkowej formie. Interesują Cię jedynie wyższe cele. Niestety dziadzio Freud twierdzi że to właśnie rodzi frustrację – dokończył z triumfem.
- Nie mam najmniejszych problemów z moim popędem. Choć zapewne nie dorównuje on Twojemu – poczuła, że jeszcze chwila i dostanie ataku furii – Tamto w szpitalu nie miało nic wspólnego z seksem – powtórzyła dobitnie- Próbowałam jedynie…
- Co próbowałaś? – zapytał, robiąc zaciekawioną minę – Próbowałaś odebrać Cuddy, to co ona zabrała Ci kilkadziesiąt lat temu? Rozczaruję Cię, nie jestem waszą zabawką – dokończył sięgając po szklankę z bourbonem.
- Greg zrozum, proszę… - nagle przerwała z otwartymi ustami. Uświadomiła sobie bowiem, zdumiona samą sobą i sobą przerażona, że była o krok od zdradzenia temu osobnikowi, który miał ją za dziwkę i którego w tej chwili szczerze nie znosiła, największego sekretu. Czegoś, co nawet przed sobą utrzymywała w tajemnicy.
- Dobranoc, idę spać – oznajmiła w końcu – Nie wiesz, co tracisz – szepnęła i otarła łzę spływającą po policzku.
House odprowadził ją spojrzeniem
- Wiesz kogo mi przypominasz? – zapytał głosem zimnym niczym podmuch śmierci- Bezdomną, skomlącą, łaszącą się sukę, która pełzaniem, lizaniem rąk i zaglądaniem w oczy stara się wyżebrać kość, czy ochłap…Jesteś taka sama jak… - urwał w pół zdania, podniósł się i podszedł do okna.
- Jeśli martwisz się, że nie uśniesz na kanapie, możesz spać w sypialni – jęknęła skubiąc nerwowo brzeg sukienki. Najchętniej wyprowadziłaby się jak najdalej stąd, jednak mimo wszystko chciała być przy nim. Szczególnie teraz.
- Jesteś żałosna – oświadczył krótko – poza tym dzisiaj raczej nie zasnę
- Martwisz się o Lisę? Wiedziała, że pożałuje tego pytania, jednak chciała dowiedzieć się czegoś o związku siostry. House spojrzał na trzymaną w dłoni monetę i przeniósł wzrok na drzwi – Zdaje się, że moje sumienie właśnie zaparkowało przed domem - jęknął mrużąc oczy ( …)
Lisa podnosząc się zobaczyła mrugające w oddali światło krótki jasny błysk samochodowych reflektorów . Przeraźliwy pisk opon rozrywał rytmiczne uderzenia kropel o ciemną powłokę asfaltu . Kierowca gwałtownie nacisnął hamulec. Samochód przez chwilę ślizgał się, po czym stanął na poboczu. Przełknęła ślinę. Zabolało ją w gardle. Czuła, jak zimna chłodem przejmującym do szpiku kości woda spływa z jej włosów i sączy się przez całe ciało.
- Podrzucić Cię gdzieś ? – mężczyzna opuścił przyciemnianą szybę i zapraszającym gestem wskazał miejsce pasażera. Cuddy oparła się o drzwi i popatrzyła w ciemne wnętrze auta.
Z samochodu docierał do niej zapach skórzanej tapicerki i drogiej wody po goleniu.
- Nie, dziękuję. Nie mam daleko – wycharczała przez zaciśnięte gardło
- W porządku. Ale mam jeszcze kilka wolnych minut do swojego pierwszego spotkania, to wszystko. Mogę cię podwieźć, dokąd tylko zechcesz. Chyba, że jesteś z nim … - skinął głową na podążającego w ich stronę onkologa. Zawahała się. Zawsze odrzucała propozycje podwiezienia ze strony obcych ludzi, ale sytuacja była wyjątkowa. Wybiegła bez telefonu i jakichkolwiek pieniędzy. Była przemoczona i zziębnięta.
- W porządku - wskoczyła na miejsce obok kierowcy - Chcę się dostać na HighStreet.
- A więc właśnie tam cię zawiozę – mężczyzna rzucił jej szybkie spojrzenie i podkręcił ogrzewanie
- Mam nadzieję, że nie zboczy pan przeze mnie z drogi – uśmiechnęła się z wysiłkiem, chociaż w jej oczach czaił się strach.
- Raczej wątpię- zaśmiał się- na razie nigdzie mi się nie śpieszy . W schowku są chusteczki, masz krew na twarzy.
- Co takiego? - dotknęła czoła i poczuła, że jest mokre. Odchyliła boczne lusterko i popatrzyła na siebie. Na czole pod linią włosów miała niewielką ranę, z której krew sączyła się w dół wąską strugą aż do nosa. Wyjęła chusteczkę i starła ją.
Czas mijał. Poruszyła się, usiłując wygodniej się usadowić, lecz było to niemożliwe. Bolał ją kark i poczuła,że zaczyna jej drętwieć szyja. Nagle mężczyzna zatrzymał auto na prawym pasie, jakby chciał z powrotem przejechać przez Weri's Bridge, zamiast jechać prosto w kierunku HighStreet, dokąd chciała dotrzeć.Zaczynała się niepokoić.
- Dalej pójdę już pieszo – wyszeptała, czując że serce skacze jej do gardła.
- Na twoim miejscu nie marzyłbym o tym – mężczyzna nacisnął hamulec i zjechał na skraj szosy, aby przepuścić wyprzedzający ich samochód. Złapała za klamkę, jednak drzwi były zablokowane.
- Przestań! – krzyknęła nienaturalnym głosem- Wypuść mnie!
Kierowca zwolnił, po czym z całej siły uderzył ją pięścią w policzek. Cios był tak silny, że uderzyła głową w boczną szybę. Złapał ją za ramiona i kilkakrotnie, mimo szaleńczych wysiłków, by się wyrwać uderzył po raz kolejny, tym razem w nos, łamiąc jego chrząstkę. Zaczęła krwawić. Zniszczone wargi zacisnęły się, dławiąc prośbę o litość. Wiedziała że nie ma sensu błagać ( … )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JigSaw dnia Śro 12:39, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:19, 06 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
O, i już wstawiam komentarz, udało mi się znaleźć trochę czasu
Na wstępie: że mi się podobało chyba mówić nie muszę? No nie? Przecież to już wiesz
Przyznaję w pierwszej części nie bardzo łapałam o co chodzi, ale... Wiesz, zazwyczaj tego nie lubię - wolę, kidy jest jakaś zagadka, ale teraźniejszość jest wyjaśniona. Tutaj wręcz przeciwnie: to zagubienie mi ni eprzeszkadza. Nie wiemy wszystkiego, rozmowy mają dziwny sens - lub nie mają go wcale - dla postronnego obserwtora, bohaterowie są niezgłębieni, fascynujący. Trzymasz w niepewności jak nikt Cytować to nawet nie będę - w dialogach House'a i Megan jest zbyt wiele perełek
No ale Cuddy... Co z Cuddy?! No ej, jak mogłeś nas zostawić w takiej chwili?! Toż to niewybaczalne jest, o. I przez ciebi spać po nocach nie będę, bo czeka mni eniepewność i zastanawianie4 się - co daej? Czy Lisa na lekcjach nie uważała? I rodziców nie słuchała jak jej powtarzali, że z nieznajomymi się nie rozmawia, a już na pewno nie wsiada do samochodu? Już tylko brakuje, żeby od obcych na ulicy zaczęła przyjmować cukierki nafaszerowane różnymi środkami ^^. Oj, nieładnie.
No a to wszystko to wina Wilsona - bo to on ją wystraszył. Brzydki Wilson. Niedobry Wilson, do domu. No bo gdyby za nia nie szedł ona nie poczułaby się zagrożona i spłoszona i by nie wsiadła do tego samchodu. Cóż, wypadku nie miała, ale... W sumie nie jestem pewna co jest gorsze.
No tak, ale na końcu nic jej nie będzie, co? Pod spódnicą nosi gaz pieprzowy? A może do uda przywiązany ma nóż? No? Zaskocz nas Jig i uratuj ją
Pozdrawiam i czekam na kolejną część - pamiętaj, że jak jej szybko nie wstawisz, to zacznę wystawać pod twoim domem - i wysyłam ci wena. Skoro mnie nie lubi to może do ciebie przylgnie:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Czw 19:15, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:00, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Jig! Człowieku! Jeśli chcesz pokazać, że nie wolno rozmawiać z obcymi, otwierać im drzwi lub wsiadać do ich samochodu, to możesz to po prostu powiedzieć ! Wiesz... Wiesz, co ja tu przez ciebie teraz przeżywam?!
O rany. *bierze głęboki wdech* Muszę się uspokoić. Ty zÓy, ty bardzo dobrze wiesz, jak ty rewelacyjnie piszesz (w razie czego – przypominam ), i jak działasz na czytelnika, szczególnie na mnie, za pomocą słowa. Powinnam zacząć od początku i pounosić się nad zachowaniem House’a, ale ostatnią sceną wywarłeś na mnie takie wrażenie, że...
Powiem tak: facet na początku wydawał się całkiem miły. Nie naciskał na podwiezienie, to była decyzja Cuddy, nie przejechał jej . Kiedy wsiadła, uciekając przed Wilsonem (teraz wiem, co robił Wilson: straszył Cuddy , wpędzając ją wprost w pułapkę ), zaproponował nawet chusteczki i włączył ogrzewanie. W sumie: dobry samarytanin . Ale kiedy przyszło co do czego, wyszło szydło z worka! Ten skur***byk (przepraszam za określenie, ale w tym wypadku pasuje do gościa jak ulał ), nie dość, że nie wypuścił Lisy, to jeszcze palant ją uderzył. I jeszcze raz! Najchętniej wzięłabym baseballa, paru moich kolegów i zaczaiła się na niego na zakręcie . Dupek... Damski bokser... bić Cuddy?!
Boże...... Jig , mistrzu mój - napisałeś to tak realistycznie, prawdziwie, wizualnie i emocjonalnie, że ja do tej pory zaciskam ze złości pięści i mam ochotę zastrzelić z zimną krwią tego drania. Naprawdę, jesteś fantastyczny . Tylko proszę... nie rób krzywdy Cuddy, dobrze?
A co do Megan i House’a. Co prawda House w porównaniu z tym satanistycznym kierowcą wydaje się aniołkiem, ale to też nieprawda. Całkowicie rozumiem jego postępowanie, i pewnie na jego miejscu też tak samo bym się zachowywała (szczególnie, że mam kolegę w podobnej sytuacji, i go popieram, bo do tej pory był cierpliwy i to wytrzymywał, chociaż mógł wcześniej to ukrócić), ale z drugiej strony trochę współczuję Meg... Może i zasługiwała na prawdę w oczy, szczególnie, że House nigdy w bawełnę nie owijał, a teraz jeszcze ma wyrzuty sumienia z powodu Cuddy, ale... nie życzyłabym nikomu, żeby znalazł się w jej sytuacji...
Co jeszcze mogę napisać? Tyle tylko, że, Jig, siedzę unieruchomiona i czytam po raz trzeci ten odcinek. Po prostu tak oddajesz sytuacje, że wielu pisarzy mogłoby ci pozazdrościć talentu , a ja oddaję mu . Ze wstrzymanym oddechem czekam na kolejną część, więc się pośpiesz . Ściskam ze wszyściusieńkich sił , Twoja wielbicielka, Amandi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez amandi dnia Czw 16:03, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:23, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Jig, Ty wiesz jak mnie wmurowuje w krzesło po twoich odcinkach?WIESZ?!
Nie wyduszę w siebie teraz naprawdę, nic sensownego, chociaż przeczytałam twoje cudo już wczoraj. Jesteś chyba jedynym znanym mi facetem, który potrafi tak pisać. A Ja nie rzucam pochwał od, tak. Twój fika jest jednym z moich najulubieńszych w Huddy, ale to Cię pewnie nie dziwi.
Nie, naprawdę nie napiszę nic ładnego, sensownego, ani tym bardziej mądrego.
Po prostu jeszcze raz przypomnę Ci, jak WIELKI (!) jesteś. O.
Całuję,
A.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madness
Student Medycyny
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszwa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:18, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
O,o..A ja też mogę się przyłączyć...
Mogę.
I tak..więc...Ja tu siedzę,wbita w siedzenie...
I z przykrością stwierdzam,że jeszcze długo z niego nie wstanę...
o tak,jeszcze długo...
Bo to jest g-e-n-i-a-l-n-e Wielkie brawa!!!
Czekam na C.D bądź nowy fik.
Wybacz,ze tak skromnie.
To ze wzruszenia. *_*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coccinella
Stomatolog
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szpital Psychiatryczny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:02, 08 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
JigSaw, chłopaku !
Właśnie spędziłam godzinę na czytaniu i analizowaniu twojego fika.
Więc tak. Po pierwsze jest absolutnie genialny, ale to już pewnie wiesz.
Po drugie, potrafisz tak zajebiście utrzymać w napięciu, że teraz mam ochotę złapać i torturami wycisnąć z ciebie co będzie dalej.
Po trzecie... sadystyczny, genialny erotomanie z niecierpliwością czekam na c.d.
Ahh i podłączam się pod prośbą amandi. Proszę, nie rób krzywdy Cuddy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madness
Student Medycyny
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszwa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:36, 08 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Przyłączam się *_*
no i pozdrawiam...!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Repika
Ratownik Medyczny
Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibylandii Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:41, 08 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ja mam tylko jedno pytanie;
dlaczego zaznaczasz dialogi pogrubieniem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:40, 08 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Part 20
- Zastanawiałem się, czy jest coś co zmieni mój ból w pełnokrwistą agonię i oto zjawiasz się Ty … –diagnosta zawiesił głos i cofnął się by zamknąć drzwi.
- Dobry wieczór, House – Wilson z niesmakiem zlustrował stojącą w progu sypialni kobietę. House potrząsnął głową i spojrzał na przyjaciela. W jego oczach pojawiła się niepewność i coś jeszcze. Co to było? Ból?
- Nie powinieneś teraz niańczyć Cuddy ?! –wrzasnął kuśtykając w stronę kuchni. Po kilku minutach wrócił z dwiema puszkami piwa. Jedną podał Megan. Nie znosiła piwa, było jednak chłodne, a ona była spragniona. Otworzył drugą i usiadł. Pił łapczywie po czym wytarł usta wierzchem dłoni. Kiedy się odezwał w jego głosie pobrzmiewała nuta zawodu:
- Dlaczego nie pytasz, kim ona jest?
- Uznałem, że im mniej wiem, tym lepiej dla mnie – James wzruszył ramionami
- Dlaczego?
- Wiesz dlaczego – rzucił
- Ponieważ uważasz, że jestem mordercą i zamierzam ją zabić? – House mruknął od niechcenia pociągając duży łyk piwa. Chłodny napój popłynął wzdłuż gardła.
Wilson i Megan wymienili spojrzenia.
- House, jesteś nieznośny.
- Ostatnio przytyłem. Ciężko mnie nosić – diagnosta starał się nadać swojemu głosowi niskie, irytujące brzmienie.
- James i ja poznaliśmy się na przyjęciu – odezwał się niecierpliwy kobiecy głos.
Martwa cisza wypełniła pokój. Mijały minuty. Gdzieś na zewnątrz szczekał pies, jakaś ciężarówka jechała po ulicy
- Przepraszam Megan, ale czy mogłabyś na zostawić na chwilę samych – Wilson pierwszy przerwał milczenie
- Naturalnie – wyszeptała i wyszła.
Greg przewrócił oczyma i westchnął. Onkolog zacisnął pięść, ale nie mógł opanować drżenia szczęki. Popatrzył na przyjaciela ze strachem.
- Cuddy jest już dużą dziewczynką, na pewno się znajdzie – House jęknął nim przyjaciel zdążył się odezwać. Całym wysiłkiem woli zmusił się do zaprzestania rozmyślań nad tym najstraszliwszym ze scenariuszy.
Wilson w pierwszej chwili oniemiał z wrażenia
- Na miłość boską! Jak możesz siedzieć jakby nic się nie stało?! - wykrzyknął nie wierząc własnym uszom - Ona nosi pod sercem Twoje dziecko!
- Chodzi Ci o tą patologiczną narośl w jej brzuchu? – odparł szorstko – Na pewno lista kandydatów do roli tatusia jest długa .
- Zaraz, zaraz – James uniósł dłoń w uspokajającym geście, lecz mimo woli osiągnął wręcz przeciwny skutek. Rozzłościł się na dobre - Co jej zrobiłeś ?! Co powiedziałeś?!
House sarkastycznie wzruszył ramionami
- Co można powiedzieć kobiecie, która rozczarowała Cię w łóżku? Tylko, to co powinna usłyszeć. Że powtórki nie będzie.
Wilson zaniemówił ze zgrozy
- Uprawiałeś z nią seks podczas przyjęcia, a potem wyrzuciłeś na ulicę? Czy Ty w ogóle nie masz serca?!
House próbował się roześmiać, próba ta jednak wyraźnie nie powiodła się.
- Serce to tylko pompa przetaczająca krew. Kazałem jej sobie pójść i co z tego?
- To z tego, że życie Lisy jest zagrożone. Chciałem ustrzec ja przed najgorszym. Oczywiście Ciebie to nic nie obchodzi. Ale my, to znaczy ja i jej rodzice, boimy się że coś się może stać. Robi to na Tobie jakieś wrażenie?
- Daruj sobie TATO! Nie wmawiaj mi, że Cuddy nie da sobie sama rady. Nie jestem jej potrzebny
- Okłamuj się House. Jeżeli okłamywanie innych wychodzi Ci równie dobrze, jak samego siebie to na pewno Ci uwierzą. Okłamujesz siebie, bo nie masz odwagi spojrzeć prawdzie w oczy. Ale jeśłi coś przydarzy się Cuddy, to człowiekiem którego przede wszystkim będziesz musiał się strzec, będę ja – Wilson nerwowo przeczesał włosy palcami - Już dawno dostrzegłem zło tkwiące w tobie, ale dotąd winiłem za to fizyczny ból jaki odczuwałeś. Jednak teraz …- potrząsnął głową – … nic nie usprawiedliwia Twojego okrucieństwa. Powinieneś był wyciągnąć wnioski z własnych doświadczeń. Zawsze czułeś się niekochany i odtrącony przez najbliższych. I oto znajduje się osoba, która darzy Cię głębokim uczuciem, a Ty postępujesz z nią gorzej niż z dziwką. Bo chyba wiesz, że Lisa zakochała się w Tobie?
House poczuł nieprzyjemny smak w ustach. Co to mogło być? Żółć, gorycz, zawód, tęsknota, żal? Głupie pytania. Ani myślał analizować swoich uczuć.
- A więc zostanę ukarany, czy skończy się na srogich spojrzeniach – zironizował – Nie mogę znieść niepewności
- Żal mi Cię – Wilson położył dłoń na klamce – Powinieneś pójść po wskazówki do psychiatry, jak dojść do ładu z samym sobą. Ja w tej chwili mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż pochylać się nad Twoimi kompleksami . Ratujesz ludzkie życie, jednak nie potrafisz ocalić samego siebie. Czasami fajnie jest czuć się Bogiem…
- No nie wiem, nigdy nie czułem się nikim innym. Nie mam porównania – spojrzał na przyjaciela. Mięśnie jego szczęki pulsowały, jakby za chwilę miał wrzasnąć i stłuc go za tę obojętną minę. Nigdy nie widział Wilsona takiego zdenerwowanego.
- Trafiła Ci się idealna kobieta i gdyby ode mnie zależało, co rano podawałbym jej śniadanie do łóżka. Byłbym jej najlepszym przyjacielem i ramieniem w które mogłaby się wypłakać. Wsłuchiwałbym się w jej cudowny śmiech, dziękując Bogu za każdy spędzony wspólnie dzień opanował się i skierował ku drzwiom
- Wilson … – rozległo się za jego plecami.
Nie odwracając się, potrząsnął głowa
- Nie teraz, House. Możesz sobie darować. Cuddy mnie potrzebuje – Wyszedł trzaskając drzwiami .
Chyba ten piekielny alkohol mi zaszkodził, pomyślał w ciszy jaka zapadła po wyjściu onkologa. Wyczuwał kawał lodu na dnie żołądka, a w sercu ostry cierń. Zamknął oczy i zacisnął pięści (… )
Lisa na moment otworzyła oczy i wyszeptała:
- Co... co się dzieje?
Zaraz jednak znów przymknęła powieki i zaczęła głośno oddychać przez otwarte usta.
Po kilkunastu minutach niespodziewanie zbudził ją najbardziej przeszywający ból, jakiego w życiu doświadczyła. Odnosiła wrażenie, jakby jej prawą rękę ktoś położył na rozgrzanym do czerwoności piecu. Otworzyła usta i spróbowała krzyknąć, ból był jednak tak straszliwy, że nie potrafiła nawet złapać oddechu i zamiast krzyku z jej gardła wydobyło się jedynie zdławione gulgotanie. Złamanie było widoczne gołym okiem i wywołało straszny skurcz bólu wzdłuż całego ramienia. Palce rozczapierzyły się jakby pod wpływem elektrycznego wstrząsu. Szarpała się w boleściach, choć na razie to jeszcze nie były boleści. Zielone tęczówki zwężały się. Otworzyła usta, jakby nie mogła złapać tchu. Rozejrzała się dookoła, powoli zaczęła przypominać sobie wydarzenia sprzed kilku godzin. Pamiętała , że wsiadła do czarnej Hondy, potem obraz zaczął się zacierać. Przez mgłę przypomniała sobie, że ugryzła napastnika w twarz. Czuła swoje zęby na jego kościach policzkowych. Auto wpadło w poślizg, obróciło się i koniec końców uderzyło w krawężnik. Zatrzymali się na jakimś słupku, przednia szyba rozprysła się w drobny mak.
Gdzieś wewnątrz osłabionego fizycznie i psychicznie organizmu odezwał się głos nakazujący uciekać jak najdalej od miejsca wypadku. Uniosła lewą dłoń, żeby osłonić twarz od deszczu. Zbierało się jej na wymioty. Zamknąwszy oczy ujrzała wykrzywioną w szyderczym uśmiechu twarz kierowcy. Wiedziała, że nie może tutaj zostać . Wsparła się na łokciu, lecz głowa natychmiast opadła na asfalt. Chryste, nigdy w życiu nie była tak osłabiona! Jestem bezbronna i niezdolna do walki - wmawiała sobie. Nagle wyprężyła się rozpoznając chrapliwy głos mężczyzny. Próbowała zagłuszyć ból, myśleć o czymś innym, bezskutecznie. Serce zabiło gwałtowniej palone gorączką. Spocone i zmoknięte palce znalazły dość siły by dźwignąć ciało do półsiedzącej pozycji. Naprężyła się jeszcze bardziej i usiadła na kolanach, starając się podtrzymać złamaną rękę. Miała wrażenie, że czuje każdą rozszarpaną komórkę, każdy nerw. Próbowała się podnieść, walczyć lecz była słaba jak jesienny liść, opierający się podmuchom wiatru. Zaczęła szlochać. Musi walczyć! Podczołgała się do auta. Drżące z zimna i strachu palce lewej ręki dotknęły w mroku czegoś, co obsunęło się i spadło. Starała się znaleźć cokolwiek na czym mogłaby się oprzeć. Udało się. Zacisnęła dłoń na brzegu zderzaka. Niemal straciła przytomność, czuła jak metalowy element wymyka się spod palców. Niewyobrażalny wysiłek … Ból … Udało się. Stała na nogach kołysząc się tam i z powrotem. Nie starczyło jej siły, aby zrobić jakikolwiek krok. Jęknęła głośno. Po chwili usłyszała metaliczny dźwięk, brzmiący jakoś dziwnie. Upłynęło kilka chwil zanim zrozumiała co się dzieje. Dzwonił telefon. Usłyszała głos należący do oprawcy. Jej otępiały umysł nie był w stanie ogarnąć tego bełkotu nic nie znaczących słów.
Mężczyzna zbliżał się do niej z lekko roztargnionym, nieobecnym wyrazem twarzy.
- Na ziemię - wrzasnął głośno, podnosząc w górę nóż, który błysnął srebrzyście w powietrzu. Opuścił rękę, bardzo szybko, i coś otarło się o jej ramię. Poczuła kujący ból, niczym od ukąszenia pszczoły, ale dopiero kiedy dotknęła bolącego miejsca ręką i poczuła pod palcami ciepły, lepki strumień, zrozumiała że chce ją zabić. Chciała do niego przemówić, chciała poprosić, żeby tego nie robił. Była przecież za młoda by umierać! Ale nie potrafiła znaleźć słów, żeby mu to wyjaśnić. Miała zbyt zaciśnięte gardło, klatkę piersiową i sparaliżowany strachem umysł. Zamiast próbować go przekonać, odwróciła się i rzuciła do ucieczki. Wiedziała, że morderca jest bardzo blisko. Słyszała jego ciężkie chrzęszczące kroki, ścigające ją niczym postać z horroru. Słyszała, jak łapie kurczowo oddech, woła i prosi:
- Nie możesz uciekać! Zadzwoniłem po pomoc! Jesteś ranna, zatrzymaj się! - Rozłożył szeroko ręce, żeby pokazać, że jest niewinny i nie ma żadnych złych zamiarów.
Kusiło ją, żeby się zatrzymać, paść na kolana i pozwolić zrobić to, co zamierzał. Ale miała przerażającą pewność co do tego, że jeśli ją dogoni, zginie i dlatego właśnie nie zwalniała kroku (… )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coccinella
Stomatolog
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szpital Psychiatryczny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:58, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Jig....to jest boskie
House i Megan?! ołł
Wilson w roli bohatera wieczoru,
A końcówka strasznie przejmująca...biedna Cuddy...
Utwierdziłam się w przekonaniu, że Greg to skończony dupek.
Chce więcej, więcej !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Coccinella dnia Sob 8:59, 09 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:21, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Jig jesteś okropny. Nie lubię Cię.
Czy ty wiesz jakie wrażenie Twój fik wywołuje w czytelnikach? (np. mnie) Siedzę tu, obgryzając paznokcie i wstrzymuję oddech ( jak się uduszę, to będziesz musiał mi robić "suta-usta" ). Jak możesz robić z Housa takiego potwora, no? Przecież jego Megan nic nie obchodzi. On tylko udaje, a u Ciebie wychodzi na skończonego dupka. Tak samo nie rozumiem jak możesz tak dręczyć Cuddy. Mam nadzieję, że wspólczynnik lubienia, jest wprost proporcjonalny do współczynnika dręczenia postaci. Wilson nie będzie za bardzo pocieszał Lisy prawda? Bo inaczej tylko emo płot mi zostanie. I BŁAGAM o dalszą część. O. Odwdzięczę się w naturze
Muszę Ci mówić, że to jest świetne? Bo ogromnie mi się podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:07, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Jig. Teraz to powiem i wszscy będą wiedzieć.
Całę grono chorych na grafomanię beztalenci umieszcza swoje wypociny na forum. Czytamy, badź też i nie. Czasem komentujemy, pokazujemy błędy lub rozklejamy się. Słodzimy, albo ostro krytykujemy. Raczej nie zatrzymujemy się na dłużej, by przemyśleć to, co zawarte było w kilkuset słowach, napisanych dla nas przez autora. Zwykle kończy się na zmknięciu karty z fikiem, wejściu do HuKa i zapomnieniu o wszystkim co działo się w nowym dziele, nowego (lub starego) Horumowicza.
Z Tobą jest inaczej.
Nie ma wielu fików które wywołują na mnie AŻ TAKIE wrażenie. Niezapomniane, intensywne. A twój właśnie taki jest.
Nie umiem ubrać w słowa tego, co przeżywam czytając go. Ale... Dla ciebie to chyba dobrze, bo musiałabym zając więcej niż ze 2 twoje odcinki.
Ściskam cię ty mój dziewicu gorąco, czekając na przypływ twojego Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:32, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
JigSaw muszę cię bardzo ale to bardzo przeprosić,ponieważ dzisiaj pierwszy raz przeczytałam twojego fika i bardzo mocno żałuje *bije się w pierś*
Jak ja mogłam przeoczyć takie dzieło.Jak ty to robisz,że piszesz tak cudownie.Jak przeczytałam pierwsza część to nawet nie zauważyłam jak doszłam do dwudziestej.*zachwycona i zauroczona*.Chyle czoła przed twoja twórczością i zastanawiam się jak ci to wychodzi że kolejne części są coraz lepsze i czyta się je z zapartym tchem.
Byle tak dalej:D
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|