|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:52, 22 Sie 2009 Temat postu: Listy [NZ/P] |
|
|
Ja chyba potrzebuje takiej odskoczni od dramatu w postaci komedii Naprawdę - świat niewidziany prowokuje mnie do pisania dwóch rzeczy na raz. Jak zwykle ^^.
Dedykowane Sarusi, która kiedyś stwierdziła, że lubi kiedy piszę coś niedramatycznego
Zweryfikowane przez autorkę.
Odc. 1
Wiecie co? To wszystko wina Alex. Naprawdę. Gdyby nie ona, nie byłoby tego całego zamieszania.
*
Na studiach dzieliłyśmy pokój w akademiku. Niemal od razu się zaprzyjaźniłyśmy – a prawie każdy, kto patrzył na tę przyjaźń z boku, twierdził, że ona nie ma prawa istnieć. To był układ idealny – ja, rozważna i oddana nauce, stopowałam ją zawsze, kiedy jej odbijało; ściągałam na ziemię. Ona, całkowicie wyluzowana i szalona, wyciągała mnie z pokoju i sprawiała, że przestawałam być tak oddana zasadom.
Ziemia pękła na pół, a w niebie dziura – Alex na pewno miała w tym swój udział - jak we wszystkim co zwariowane i nieprawdopodobne.
Większość ludzi wyrabiała sobie zdanie o niej już na pierwszy rzut oka – niewysoka, z włosami przefarbowanymi na granatowo, kolczykiem w nosie i nieodłącznymi pałeczkami od perkusji wetkniętymi za pasek od spodni. Nie robiła najlepszego wrażenia na profesorach.
*
Tak więc, skoro już mniej więcej wiecie, kim jest Alex, mogę przejść do tej części historii, zwanej początkiem. Otóż, jak już wspomniałam, wszystko to stało się przez Alex. No, nie do końca… Ale tej wersji będziemy się trzymać.
Wszystko zaczyna się na pewnej imprezie sprzed dwudziestu lat i czterech miesięcy. Oczywiście, nie miałam zamiaru na nią iść – następnego dnia miał być bardzo ważny wykład, na który nie chciałam zaspać, ani przyjść całkowicie nieprzytomna – ale przekonały mnie dwie rzeczy. Po pierwsze – Alex. Po drugie, na imprezie miał być nie kto inny, jak Greg House. Żywa legenda uczelni. A ja miałam do niego kilka pytań – natury medycznej, rzecz jasna.
Jak można się domyślić, koniec końców wcale mu ich nie zadałam. Jeśli chodzi o ścisłość – w ogóle wtedy nie rozmawialiśmy. No, przynajmniej ja i on. Bo Alex nie miała problemów z zagadaniem do niego… Oczywiście, jak większość kobiet, stwierdziła, że jest aroganckim dupkiem, ale powiedziała też – również jak większość kobiet – że ma w sobie coś… czego nie można określić.
Tego samego wieczoru sporządziliśmy Listy. Zastrzegam, że był to pomysł Alex. Ona mnie do tego namówiła – nie, nie byłam trzeźwa, co z pewnością mnie tłumaczy – chociaż, nie powiem, przypadło mi to do gustu. Tak samo jak House’owi. Owszem, on też miał w tym swój udział…
*
Tak więc, po kilku(nastu) drinkach, zasiedliśmy do spisywania List. Pod łóżkiem znalazłam blok z kolorowymi kartkami. W związku z tym, że – jak ustaliliśmy – miałam najładniejszy charakter pisma, dostałam niewdzięczne zadanie utrwalenia naszych pomysłów na papierze.
A te pomysły – czego tam nie było! Na nasze usprawiedliwienie – ponownie – mam tylko odurzenie alkoholowe. Mimo to trzeba było być nami, żeby wpaść na takie rzeczy…
*
Oczywiście, obiecaliśmy sobie, że po dwudziestu latach – które daliśmy sobie na spełnienie wszystkich punktów List – spotkamy się i porównamy rezultaty.
Ja i House najpierw się tym nie przejmowaliśmy, a potem, najzwyczajniej w świecie, puściliśmy to w niepamięć.
Najwyraźniej tylko my. O czym przekonaliśmy się pewnego dość ciepłego, kwietniowego dnia.
*
Pracowałam właśnie nad przekonaniem nowego sponsora do przekazania szpitalowi większej sumy pieniędzy. Jak zwykle opracowywałam argumenty, spisywałam wszystkie „za” i „przeciw”, by później móc mu wszystko dokładnie przedstawić.
Nie dane mi było dokończyć, bowiem pracę przerwało gwałtowne wtargnięcie do mojego gabinetu osoby, która przypominała tornado. Sposobem bycia rzecz jasna, nie wyglądem.
Burza czarnych loków okalała twarz mojej dawnej najlepszej przyjaciółki. Zmieniło się w niej wszystko, prócz tej twarzy – zniknęły kolczyk w nosie, ekstrawagancka fryzura i pałeczki od perkusji. Ubrana w elegancki kostium i szpilki Alex, podbiegła do mnie i mocno uściskała.
– Lisa! Sto lat się nie widziałyśmy!
Z kompletnym brakiem zrozumienia odwzajemniłam uścisk. Dopiero czując woń perfum, których używała niezmiennie przez całe życie, poznałam tę kobietę.
– Alex – powiedziałam zaskoczona.
– No, no, kochana, widzę, że świetnie się tu urządziłaś. Wspaniały ten twój szpital.
– Dziękuję. A… Mogę wiedzieć, co tu robisz?
– Nie pamiętasz? – spytała zdziwiona.
Zdezorientowana, pokręciłam głową.
– Listy, Liso. Listy. Mieliśmy się spotkać.
Dopiero wtedy zaczęło coś mi świtać.
– Chcesz powiedzieć, że wypełniłaś swoją Listę? – upewniłam się.
– Dokładnie, moja droga. Ależ się przy tym namęczyłam… szczególnie przy zdobyciu Mount Everestu w różowym kombinezonie w kaczuszki. Wiesz, jak ciężko było taki dostać? Dopiero kiedy zamówiłam go u krawcowej…
– Gratuluję – przerwałam jej, nauczona doświadczeniem. Jeśli dostatecznie wcześnie nie zastopowałeś Alex, mogła gadać godzinami.
– No, a twoja Lista? – zapytała zaciekawiona.
– Moja? W stanie zawieszenia…
– Nic nie zrobiłaś, prawda?
– House też nie – powiedziałam, na swoją obronę.
– Skąd wiesz? Czekaj… Czyżbym miała rację? Pobraliście się?
– Nie! – zaprotestowałam, przypominając sobie niedorzeczne insynuacje przyjaciółki, jakobym była śmiertelnie zakochana w Gregu – z wzajemnością. – Pracuje u mnie.
– Och… – mruknęła wyraźnie zawiedziona. Po chwili jednak rozchmurzyła się. – Ale nic straconego! Jeszcze nie jest za późno.
– Na Listę czy na Grega?
– Na jedno i drugie – oznajmiła.
Oczywiście, w tym – jakże nieodpowiednim – momencie drzwi się otworzyły, ukazując nikogo innego, jak House’a.
– Co przegapiłem? – spytał, widząc Alex. – Organizujesz orgię i ja nic o tym nie wiem?
– Zaproszenie nie dotarło? – zdziwiłam się teatralnie.
Uśmiechnął się półgębkiem.
– Być może znajduje się w tej stercie poczty pod– No patrz, nie wiesz, że listy wysyła się po to, żeby ktoś je przeczytał?
– Nie przeszkadzajcie sobie – parsknęła Alex. Oboje natychmiast spojrzeliśmy w jej stronę.
– Ja cię skądś znam – oznajmił podejrzliwie House.
– Nie wątpię – prychnęła.
– Oświeć mnie.
– Czy słowo „Lista” coś ci mówi?
Jego mina zdecydowanie nie wyrażała szczęścia ani zachwytu.
Prawdopodobnie myśleliśmy o tym samym.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Wto 20:29, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:01, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ależ się przy tym namęczyłam… szczególnie przy zdobyciu Mount Everestu w różowym kombinezonie w kaczuszki. Wiesz, jak ciężko było taki dostać? |
Genialne
podoba mi się ten pomysł... Przyjaciółka z przeszłości no i te listy! Nie mogę się doczekac, żeby się dowiedzieć, kto co w jakiej ma
Jedyna rzecz, jaka mi się nie podoba, to narracja pierwszosobowa. Ale ja jej nigdy nie lubię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Huddyland. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:31, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Pomysł bardzo ciekawy, tylko tak samo jak Pietruszce również nie podoba mi się narracja pierwszoosobowa. Wolę jak narrator jest wszystkowiedzący
Zobaczymy co się będzie dalej działo, bo czytając pierwszy fragment przypadło mi do gustu.
Weny życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:22, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Fik od razu przypadł mi do gustu
Cytat: | – Ale nic straconego! Jeszcze nie jest za późno.
– Na Listę czy na Grega?
– Na jedno i drugie – oznajmiła. |
Zwariowana przyjaciółka Alex może pomóc zbliżyć do siebie House'a i Cuddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:21, 22 Sie 2009 Temat postu: Re: Listy [1/?] [NZ] |
|
|
Scribo! Wątek w tym dziale zaczęty przez Ciebie cieszy mnie zawsze, a to:
Scribo napisał: |
Dedykowane Sarusi, która kiedyś stwierdziła, że lubi kiedy piszę coś niedramatycznego |
cieszy mnie dodatkowo! Dziękuję i owszem, lubię - a wręczy ubóstwiam - Twoje niedramatyczne fiki!
Co do opowiadania... WOW! Skąd Ty bierzesz te niesamowite pomysły?! Czy to jest właśnie "ogromny talent"?
Narracji pierwszoosobowej też nie lubię, co nie zmienia faktu, że czytało się świetnie. Jak zwykle intrygujesz, przyciągasz czytelnika, pozostawiasz niedosyt...
O stylu już nic nie mówię, wszyscy widzą jak jest - bezbłędnie, lekko, na bardzo wysokim poziomie.
Tak trzymaj i pamiętaj, że niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:17, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Przynznaję, że to moje pierwsze opowiadanie w takiej narracji, ale zdecydowałam się na nią ponieważ po piersze chciałam spróbować, a po drugie to było konieczne na potrzeby tekstu mam nadzieję, że wybaczycie, ale obstaję przy pierwszoosobowej
Betowała oczywiście Erato, której dziękuję za walkę z błędami wszelkiego rodzaju *Dzięki niej szatański uśmieszek nie zabija
Odc. 2
Oczywiście, gdybyśmy się uparli, nie musielibyśmy wypełniać tych List. Ale to była kwestia honoru. I urażonej dumy, w przypadku House’a. Dla niego pozostawało niepojętym, że jakaś kobieta – nawet Alex – mogła zrobić coś takiego w momencie, kiedy on sam tego nie dokonał. Ambicja i ego – sami rozumiecie.
Tak więc zobowiązaliśmy się do wypełnienia naszych List. Co więcej, musieliśmy mieć dowody w postaci zdjęć i innych takich. W zależności od tego, czego dotyczyło zadanie.
Razem z House’em przejrzeliśmy dowody Alex i z niedowierzaniem (ja) i rozczarowaniem (House) stwierdziliśmy, że naprawdę tego dokonała.
Tym bardziej stwierdziliśmy, że nie może nam się nie udać. Ustaliliśmy, że będziemy wykonywać zadania we dwójkę, żeby można było pstrykać zdjęcia – dowody.
Tak więc, wyposażeni w aparaty i dwa tygodnie urlopu, ruszyliśmy wykonać pierwsze zadania z naszych List.
*
Pierwszy punkt był stosunkowo prosty do wykonania, ponieważ dotyczył wyglądu zewnętrznego. No proszę, nawet pod wpływem alkoholu umieliśmy ułożyć zadania kolejno, według stopnia trudności. Byłam z nas dumna.
Aczkolwiek kiedy patrzyłam na ostatnie pozycje List… Przechodził mnie dreszcz na myśl o tym, co miało nas czekać.
Ale zostańmy przy pierwszym punkcie.
Alex miała sprawić sobie kolejny kolczyk, tym razem w pępku (udowodniła nam wykonanie zadania pokazując tkwiącą tam srebrną kulkę).
Pierwszy punkt mojej listy dotyczył włosów.
Już w momencie spisywania List czułam, że będę tego żałować. Oczywiście, nie myliłam się.
Kiedy weszliśmy do salonu fryzjerskiego, House nie posiadał się z uciechy. Robił głupie miny – najwyraźniej mające oznaczać tryumf – i cały czas szeroko się uśmiechał. Dziękowałam sobie w duchu, że nie wymyśliliśmy wtedy dredów… Chociaż to, co miałam za chwilę zrobić, również mnie przerażało.
– Dzień dobry – zaszczebiotała jedna z fryzjerek. – W czym mogę państwu pomóc?
– Koleżanka chciała zmienić fryzurę – oznajmił radośnie House. Rzuciłam mu miażdżące spojrzenie.
– Oczywiście. Strzyżenie, farbowanie, pasemka?
– Czesanie i farbowanie – oświadczył zachwycony – i całkowicie nieprzejęty moim spojrzeniem – Greg.
Fryzjerka poprowadziła mnie w kierunku fotela.
– Więc co właściwie robimy?
Zastanawiałam się właśnie, w jaki sposób mogę cofnąć się w czasie i sprawić, by ten punkt Listy nigdy nie powstał.
– Afro. I pofarbować na biało.
Wolę nie wiedzieć, jaką miałam wtedy minę. A szeroki uśmiech House’a doprowadzał mnie do szału.
Od wstania z fotela i panicznej ucieczki powstrzymała mnie tylko wizja tego, co się później stanie z House’em. Bo pierwszy punkt jego Listy był równie – jeżeli nie bardziej – przerażający.
Tymczasem siedziałam grzecznie i czekałam, aż moje włosy zmienią barwę i napuszą się jak u pudla.
Nie był to najprzyjemniejszy okres oczekiwania w moim życiu. Nie miał nic wspólnego z czekaniem na urodzinowe prezenty, ani narodziny dziecka. To jeden z tych momentów życia, w których oczekiwanie jest największą udręką. Jak dla oskarżonego siedzenie w celi i myślenie o procesie, który ma niedługo nastąpić.
Niemniej, jak to zwykle bywa, oczekiwanie w końcu się skończyło.
Spojrzałam w lustro i… Cóż, moja mina po raz kolejny musiała być iście zachwycająca, bo House parsknął śmiechem i zaoferował, że zapłaci.
Ale, jak to się mówi, zemsta jest słodka. Wyszliśmy z salonu fryzjerskiego i skierowaliśmy się do miejsca, w którym House miał przeżyć katusze. Poczułam, że na moje usta wypływa pełen satysfakcji uśmiech, którego nie zniszczyły nawet zainteresowane spojrzenia mijanych na ulicy ludzi.
*
Stanęliśmy przy wejściu. House zdecydowanie zmarkotniał, a jego mina nie była już tak tęga. Krzyki dochodzące ze środka również nie były zbyt wielką zachętą. Cóż, dla niego. Bo ja, rozanielona, wciągnęłam go do środka.
– To nie fair – protestował Greg. – Ty możesz to później zmyć, włosy przywrócić do normalnego stanu, a ja…
– Ty też będziesz mógł to usunąć – oświadczyłam z szatańskim uśmieszkiem. Wzrok Grega mógłby zabijać.
Pracownik zakładu w końcu się odezwał:
– Co mogę dla państwa zrobić?
– Kolega chciałby zrobić sobie tatuaż. – Powtarzała się sytuacja z salonu fryzjerskiego. Tylko, że teraz to ja byłam górą.
– Rozumiem. Macie państwo projekt?
– Oczywiście – odpowiedziałam, czując, że uśmiech na moich ustach staje się coraz szerszy.
– Mamy? – zdziwił się House.
– O tak – powiedziałam i wyjęłam z torebki przygotowany rysunek serca ze skrzydłami. A na każdym skrzydle było jedno imię: Lisa i Alex.
Widząc minę House’a, poczułam przemożoną chęć, by wybuchnąć śmiechem. Cudem udało mi się powstrzymać.
Ze śmiertelnie poważną miną podałam rysunek tatuażyście. Ten obejrzał go i uśmiechnął się.
– Nie ma problemu. Gdzie robimy tatuaż?
House już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, kiedy przerwałam mu.
– Na szyi, po prawej stronie.
Słysząc to, House natychmiast łyknął dwie tabletki Vicodinu. Czy mi się wydawało, czy w jego oczach błysnęło przerażenie…?
Usiadłam z boku i przyglądałam się, jak tatuażysta nanosi szkic na szyję Grega. Potem nastąpił proces wykonywania tatuażu. Czy wspominałam już, że te wykonywane na szyi są najbardziej bolesne?
Cóż, to przynajmniej odwróciło jego uwagę od bólu nogi.
A przynajmniej taką mam nadzieję… Nieważne.
Po wszystkim House przyglądał się tatuażowi w lustrze. Jego cierpiętnicza mina była dla mnie wynagrodzeniem za to, co musiałam znieść przez wygląd moich włosów.
Ramię w ramię wyszliśmy ze studia tatuażu.
– Jesteśmy kwita – oznajmiłam z zadowoleniem.
– Co ty nie powiesz – parsknął.
– Naprawdę.
– No tak… Więc teraz ci przypomnę, że był to dopiero punkt pierwszy. Teraz czas na kolejny.
Uniosłam brwi i spojrzałam na kolejny punkt Listy.
– No nie – wyrwało mi się.
Bez słowa pokazał mi swoją Listę. Uśmiechnęłam się.
– No dobra, więc może jednak to przeżyję.
W rzeczywistości, nie byłam tak optymistycznie nastawiona.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Śro 13:57, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kamylka
Córka Rozpusty
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bocianiego gniazda Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:50, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
To jest ... zabójcze.
Podczas czytania prawie umarłam ze śmiechu a cały dom zbiegł się zobaczyć, co się ze mną dzieje.
Cytat: | – Afro. I pofarbować na biało. |
Nie mogę sobie wyobrazić Lisy w takiej fryzurze.
Cytat: | – O tak – powiedziałam i wyjęłam z torebki przygotowany rysunek serca ze skrzydłami. A na każdym skrzydle było jedno imię: Lisa i Alex.
Widząc minę House’a, poczułam przemożoną chęć, by wybuchnąć śmiechem. Cudem udało mi się powstrzymać. |
Mi się nie udało powstrzymać od śmiechu. Chciałabym zobaczyć na własne oczy tą minę House'a.
Nie mogę się doczekać kolejnych punktów Listy, skoro te były jeszcze łagodne.
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:07, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O mój boże... Białe afro?! Aż się zaciekawiłam...
Są dla siebie podli Chociaż to w sumie intrygujące, jakie niewykłe pomysły mieli jako młodzi i dzicy
Nie mogę sie doczekac kolejnych pktów ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLA336
Narkoman
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:32, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
To towarzyszyło mi podczas czytania Czekam na cd Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lisek
Neurolog
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:54, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Pietruszka pomogła mi zwizualizować sobie stateczną panią dziekan w nowej fryzurze
Co do House'a to nawet, gdyby taki tatuaż zrobiłby sobie na czole to pewnie i tak nikt, by się specjalnie nie zdziwił
Bardzo mi się podoba
Nie mogę się nadziwić skąd biorą się takie niebanalne pomysły na fika, ale jak już gdzieś pisałam ty zaliczasz się do specjalistów od przemyślanych i udanych fików.
Wena na kolejne części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:05, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wow, cudne ! Napisane fantastycznie, a sam pomysł ...genialny ! Skoro to był początek, to dalsze punkty mogą być równie interesujące, jeśli nie więcej !
A mina Housa pod studiem tatuażu - zapewne bezcenna, że nie wspomnę o wyglądzie Cuddy ... !
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lisie
Pacjent
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:05, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wow, cudne ! Napisane fantastycznie, a sam pomysł ...genialny ! Skoro to był początek, to dalsze punkty mogą być równie interesujące, jeśli nie więcej !
A mina Housa pod studiem tatuażu - zapewne bezcenna, że nie wspomnę o wyglądzie Cuddy ... !
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:03, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cuddy afro
House tatuaż
Nie no padłam
Już nie mogę się doczekać kolejnych punktów z listy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lynx
Pacjent
Dołączył: 26 Cze 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:53, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Boskie szczególnie kiedy Cuddy odgryzła się House'owi . super:) . podobało mi się bardzo. czekam na następne części.^^
Życzę wena Scribo xDD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:28, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Dzięuję kochani za komentarze, są naprawdę budujące i dodające weny *
Odcinek niestety najsłabszy z dotychczxasowych... Nie bijcie!
Betowała Erato ;*
Odc. 3
Mimo, że następny punkt Listy był stosunkowo łatwy, osobiście czułam się, jakby zadanie mnie przerosło.
Właściwie... Prosty fizycznie, ale moja psychika zdecydowanie na tym ucierpiała. Cóż, tylko moja, najwyraźniej.
Ale po kolei.
*
Postanowiliśmy, że zrobimy to tego samego dnia. Nie chcieliśmy marnować czasu, szczególnie, że w przyszłości miała czekać nas podróż.
Tym razem zaczynał House.
Najwyraźniej uważał na fizyce, bo najpierw udaliśmy się do zwykłego supermarketu. Wyposażeni w folię aluminiową (House) i aparat fotograficzny (ja), stanęliśmy pod Banana Republic.
Rozczaruję was – nie chodziło o przebranie Grega w damskie ciuchy – chociaż, jak się nad tym zastanowić, jest to kusząca perspektywa – a o coś zupełnie innego.
– Muszę to robić? – upewnił się.
– Zawsze możesz zrezygnować – powiedziałam ze słodkim uśmiechem.
Delikatna sugestia, jakoby miał przegrać z Alex, podziałała na niego jak płachta na byka. Bez dalszej zwłoki wkroczył do sklepu. Szłam krok za nim.
Założę się, że już się domyślacie, co miał zrobić. Wiem, to takie przewidywalne. Ale nic na to nie poradzę.
Odnaleźliśmy odpowiednią część sklepu. Z kilku stojaków mrugały do nas wesoło światła odbite w brylancikach kolczyków.
Właśnie – kolczyki. Cel naszej wyprawy.
House powoli zbliżył się do regału. Widziałam, jak bardzo starał się nie zwracać na siebie uwagi. Jeśli chcecie znać moje zdanie – przydałby się tu Lucas.
Niemniej zadanie musiało zostać wykonane. Obserwowałam, jak potrącone „przypadkiem” pudełeczko spada wprost do obszernej, odstającej kieszeni kurtki House’a.
Widziałam, jak zrobił kilka kroków, jak niby mimochodem zapiął kieszeń…
A potem, jakby nigdy nic, podążył do wyjścia. Kiedy przechodził między bramkami wstrzymałam oddech – założę się, że on też – i wtedy… Nic.
Naprawdę – po prostu wyszedł. Natychmiast pospieszyłam za nim.
Z miną zwycięzcy wciągnął mnie do samochodu i pokazał zdobycz. Śliczne kolczyki spoczywały na jego dłoni.
– Złodziej, oszust i kryminalista – oznajmiłam.
– Fakt – wyszczerzył się, wyciągając folię aluminiową, którą wcześniej wyłożona była jego kieszeń.
Nie mogłam uwierzyć, że mu się udało. Mimo to, wyjęłam aparat i cyknęłam fotkę zdobyczy.
– Naprawdę to zrobiłeś – dodałam z zaskoczeniem w głosie.
– Nie wierzyłaś we mnie – oznajmił oskarżycielskim głosem.
– Sam w siebie nie wierzyłeś – odgryzłam się, wspominając jego nietęgą minę.
– Od początku wiedziałem, że mi się uda – zaprzeczył gorliwie.
– Oszukuj się dalej – prychnęłam.
Chyba się obraził, bo nic nie powiedział, tylko odwrócił się ode mnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Znałam go zbyt dobrze, żeby się na to nabrać. Wiedziałam, że zaraz obróci się z powrotem, uśmiechnie złośliwie i skomentuje czekające mnie męczarnie.
No, chyba żeby nie.
Okazało się, że się nie pomyliłam. Wręczył mi kolczyki z przesłodzonym „proszę” i złośliwym uśmieszkiem.
– Nich będą świadkami tego, co się za chwilę wydarzy – dodał.
– Dzięki, pocieszyłeś mnie – mruknęłam.
Oczywiście, to był sarkazm.
*
Podbudowana sukcesem House’a doszłam do wniosku, że – być może – mnie też się uda wyjść z tego bez szwanku.
Wiedziałam, że gdybym podzieliła się tą optymistyczną myślą z House’em, z powrotem otrzymałabym zapewne tę samą odpowiedź, której ja mu niedawno udzieliłam, czyli: „Oszukuj się dalej”.
Dlatego też zachowałam swoje myśli dla siebie. Również te mniej optymistyczne i wyprzedzające mnie w panicznej ucieczce z przyszłego miejsca zbrodni.
Jak się cieszę, że napad dostał się Alex!
Nie zmienia to faktu, że moje zadanie też niespecjalnie mi się podobało.
Wandalizm to wandalizm – jedno i to samo, mimo to wolałabym malować graffiti na murach, czy coś.
Na szczęście, moje zadanie nie było szczególnie skomplikowane. Potrzebowałam tylko drutu. No, i cegły, na wszelki wypadek.
Tak, zgadliście – włamanie.
Właśnie dlatego znajdowałam się w środku nocy przed małym domkiem, z House’em robiącym za kamerzystę zza płotu.
W uszach miałam kolczyki.
Podeszłam do drzwi – dość niepewnie, jeśli mam być szczera. Byłam boso – szpilki zostawiłam w aucie, były trochę za głośne. No wiecie – ostrożności nigdy za wiele.
Wsadziłam drucik do zamka. Jeszcze raz rozejrzałam się dookoła, sprawdzając czy na pewno jestem tu sama (nie licząc House’a).
Czułam, jak strużka potu spływa mi po karku. Czy się denerwowałam? Zgadnijcie…
Rzecz jasna, zamek nie chciał współpracować. Może drut był jakiś nie taki, a może to po prostu mój brak wprawy we włamaniach – w każdym razie, jeśli nie chciałam przegrać, musiałam znaleźć jakiś inny sposób.
W tym miejscu błogosławię własną zapobiegliwość. Tak, tak, już wiecie. Cegła wkroczyła do akcji.
Oglądaliście Kevina samego w Nowym Jorku? Jeśli tak, to wiecie już, jak to przebiegało. Stanęłam przed szybą – w końcu za włamanie uważaliśmy wejście do zamkniętego domu w jakikolwiek sposób.
Chwyciłam mocniej cegłę, wzięłam zamach i – uciszając wyrzuty sumienia – wykonałam rzut.
Cegła poleciała pięknym łukiem, w końcowej fazie zderzając się ze szklaną taflą. Jak można się było domyślić, okno po chwili przestało istnieć. Podbiegłam, chwyciłam odłamek szyby i rzuciłam się do auta.
Serce podchodziło mi do gardła, a dźwięk alarmu – przy okazji zagłuszający śmiech House’a – dodawał mi skrzydeł.
Zapamiętać na przyszłość – przemknęło mi przez myśl – wziąć kilka lekcji od Foremana.
Kiedy odjeżdżaliśmy, House wyszczerzył się i powiedział:
– No, to teraz jesteśmy wyjęci spod prawa.
Nic nie odpowiedziałam, zastanawiając się nad tym, jak dałam się w to wrobić.
Doszłam do wniosku, że House oznacza samo zło. To była jego wina.
No bo czyja?
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martusia14
Internista
Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:01, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ta część nie była taka zła,lecz mi się bardziej podobałam poprzednia.
House złodziej a Cuddy włamywaczka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
Tooth Fairy
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:02, 01 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Pomysł fajny, ale nie bardzo podoba mi się narracja pierwszoosobowa. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Cuddy mówiącej i myślącej to wszystko. Poza tym już kilka podejść robiłam do czytania tego fika, ale po prostu jest to męczące...
Niby wszystko gra, brak błędów, ciekawa historia, ale zwyczajnie czyta mi się ciężko.
Może to kwestia gustu. Nigdy nie można wszystkim dogodzić, a ja jestem raczej wybrednym czytelnikiem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ala dnia Wto 21:03, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka
Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:05, 02 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Jest pietruszka, jest impreza!
Przypominam sobie moją likstę rzeczy do zrobienia: piknik, kąpiel w fontannie...
Aż się zdziwiłam, ze kradzież trafiła na listę House'a. Po tych wszystkich lunchach już raczej nie powinien tego uważać za emocjonujące...
Malutka rada: opisywanie wszystkiego po kolei może się wydawać nużące. Zwłaszcza małych rzeczy, lepiej tracić czas na konkrety ]:->
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IloveNelo
Stomatolog
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Caer a'Muirehen ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:54, 04 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Taaaa.... Cuddy włamywaczka
Zgadzam się... House to samo zło!
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|