Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kilka słów...[4/?][NZ]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:54, 07 Cze 2009    Temat postu: Kilka słów...[4/?][NZ]

Jestem tu nowa, więc w ramach powitania, mój pierwszy na tym forum fick. Mam nadzieję, że choć trochę się spodoba....
Na początek część I :



Zweryfikowane przez Lisie

Tydzień wcześniej ....

Dzień,jak każdy kolejny zaczął się dla niej tak samo - poranną kawą i kilkuminutowym staniem w korku. Przekraczając próg szpitala, wiedziała, że czeka ją kilka godzin uzupełniania papierów, spotkań z potencjalnymi sponsorami i wysłuchwania komentarzy kierowanych pod jej adresem przez niebiesookiego diagnostę. Tak...Lisę Cuddy oganiała rutuna dnia codziennego. Jednak dziś, oprócz tych odczuć, pojawiło się coś jeszcze...jakieś dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. Tak, jakby w powietrzu wisiała zapowiedz katastrofy. Nie ! - skarciła się w duchu - Przcież nie wierzysz w takie bzdury ! - policzyła w myślach do pięciu, po czym zdecydowanie otworzyła drzwi wejściowe


Siedziała w fotelu, w salonie swojego mieszkania,a z oczu ciekła wąska strużka słonych łez. To wszytsko działo się tak szybko. Pacjentka - mała dziewczynka, jej diagnoza, leki ... poprawa, kolejne leki .... pogorszenie....reanimacja, wtargnięcie Housa .... Po raz pierwszy ją, Lisę Cuddy, lekarza z kilkuletnim stażem, administratorkę szpitala, oskarżono o błąd lekarski. Nie wiedziała gdzie zrobiła błąd. Niek nie potrafił jej pomóc. Dzięki Housowi dziewczynka przeżyła. Dlaczego ...? Ponieważ w porę odsunięto ja od przypadku. Ostatni tydzień było koszmarem...jej osobistym koszmarem. Sędzia wydał jej zakaz wykonywania obowiązków do czasu wyjaśnienia. Jednak nie to bolało najbardziej. Jej serce raniły słowa Housa ,,Co ty wyprawiasz ! Jesteś aż tak beznadziejna ?! Nie tylko nie możesz mieć dzieci, ty nawet nie potrafisz ich leczyć !" Kilka słów cynicznego egoisty wyryło w jej sercu wciąż krwawiącą ranę. House potrafił ranić. To nie było kilka przypadkowych słów. Doskonale wiedziała, że powiedział to, co dokładnie chciał jej powiedzieć

Miesiąc później ....
Oczyszczono ją ze wszytskich zarzutów. Jednak, kiedy wróciła do szpitala ... Wszyscy odnosili się do niej z pewną rezerwą. Przeciętny obserwator zauważyłby brak zaufania od strony personelu szpitala. Jedynie Wilson, i co ją bardzo zdziwiło House...byli tacy sami w stosunku do niej. Wilson ... pomocny, serdeczny, a House... po prostu był sobą.
- Stara kocica wraca na swój teren ... - przwitał ją nagłym wtargnięciem do gabinetu, nie kto inny jak House
- Wredny kocur na polowaniu - odpowidziała z małymi iskierkami złości w oczach .... taką właśnie House ją lubił, pewną siebie i zdecydowowaną
Jednak Zarząd szpitala nie dostrzegł w niej tej pewności i Przewodniczący Zarządu zasugerował jej, że powinna odejść, gdyż prestiż szpitala może ucierpieć, kiedy kierować nim będzie lekarz, oskarżony o błąd lekarski. Odeszła....

W gabinecie dyrektora ....
- Myślisz, że skoro siedzisz na fotelu administratora, to możesz mi rozkazywać, a ja będę Ci tańczył jak mi zagrasz !
- Dr. House, przypominam, że jestem pańskim przełożonym, a pańskie zachowanie jest wielce niestosowne. - następca Cuddy, John Markson starał się rozmawiac z Housem
- Chrzanię to ! - odparował ze złością - Zrobię te badania, czy Ci się to podoba czy nie !
- Dr. House ! Przypominam, że zwraca się pan do dyrektora szpitala
- Chyba żartujesz ! Myślisz że jak wywaliliście Twojego najmocniejszego przeciwnika i udało Ci się wreszcie dopchać do władzy, to możesz mi rozkawywać !
- Dr. Lisa Cuddy zawiniła i poniosła tego konsekwencje.
-Kiedy ona sedziała na tym fotelu to przynajmniej był tu szpital, a nie cyrk z bandą idiotów i klaunem w garniturku na czele !
- A może po prostu wasz romas się skończył i razem z nim zgody na wszytskie idiotyczne eksperymenty ! - Markson przestał nad soba panować
- ....House roześmiał mu się w oczy, po czym, uderzył pięścią w twarz, tak że Markson opadł na fotel - Szukaj sobie innego frajera, bo ja w ten układ nie wchodzę. A i nie przejmuj się siniakiem, twoja morda i bez tego była wredna - wyszedł trzaskając drzwiami.

Sam nie wiedział, dlaczego to zrobił. Dlczego słowa Marksona wyprowadziły go z równowagi.... Brakowało mu utarczek słownych z Cuddy, jej rozzłoszczonego spojrzenia, tych figlarnych iskierek....Niby wszytsko było tak jak dawniej, ale coś tu nie pasowało... Każdego dnia mimowolnie spoglądał w drzwi jej gabinetu, jakby chcąc ją zobaczyć, pogrążoną w papierach. Z tym grymasem na twarzy, gdy się nad czymś zastanawiała. Pragnął usłuszeć jej głos, kiedy na niego wrzeszczała. - lekko się uśmiechnął na wspomnienie tych wszytskich scen - Nie przypuszczał, że może za nią zatęsknić. Tylko czy to naprwawdę była tęskota ...? Tak, brakowalo mu jej...cholernie mu jej brakowało...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lisie dnia Wto 19:48, 24 Sie 2010, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izabella
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:43, 07 Cze 2009    Temat postu:

Lisie, kupiłas mnie "starą kocicą" i "wrednym kocurem"

Temat może i odgrzewany, ale to dopiero początek i tak naprawdę nie wiadomo gdzie nas zaprowadzisz.
Osobiscie mam nadzieję, że koty będa marcować

Czyta sie lekko i z przyjemnością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:19, 14 Lip 2010    Temat postu:

Kochani... nie wiem jak mam zacząć... Jak pewnie zauważyliście, pierwsza część została opublikowana przeszło rok temu. Niestety potem zabrakło pomysłów. Zamiast tego pojawił się inny, nieco dłuższy fik. Jednak teraz, po roku czasu pojawił się pomysł na kontynuację. Prawdopodobnie jest to zasługa pewnego filmu - co zresztą, możliwe, że zauważycie.
Proszę o wyrozumiałość, co do pierwszej części, gdyż tak naprawdę są to moje pierwsze zdania na tym forum.
Tak więc pozostaje mi zaprosić Was na kolejną, część, co też robię :
Zapraszam serdecznie !

W samotnych bramach nocami czai się
na białych ścianach mrok wyświetla jego cień
zapada w pamięć, jak ciężki kamień,
gdy zostawia znamię
i rozerwane kłami sny.


Dookoła panowała ciemność. Salon rozświetlała mała lampka, stojąca na stoliku obok kanapy, na której siedziała z podkurczonym nogami szczupła brunetka. Otulona ulubionym kocem, wpatrywała się w trzymany w dłoni kieliszek wypełniony do połowy czerwonym winem. Spojrzała na stojącą na stoliku butelkę. Wino zbyt dobre i drogie by się nim upijać. Może to alkohol sprawił, że ciszę przerwał jej pełen żalu śmiech. Jakie to żałosne... Kiedyś kobieta sukcesu, dzisiaj wielka przegrana. Nawet nie ma z kim ,,świętować", odrzucenia podania o adopcję... Minął miesiąc, a nadal pamięta każde zdanie, które padło tamtego dnia. Analizowała ten przypadek pięciokrotnie. Wynik każdego badania zna na pamięć. Możliwe, że popełniła błąd, możliwe, że błędem była decyzja o studiowaniu medycyny... Przecież zawsze tego chciała. Więc gdzie zrobiła ten niewłaściwy krok ?
Cierpki smak wina sprawia, że chce przez chwilę zapomnieć o tym wszystkim, przestać się zastanawiać, analizować ,,co by było gdyby wcześniej podała inne leki, powtórzyła wywiad...” Z przymkniętymi oczami, głową opartą o wezgłowie wygodnej kanapy próbuje się wyciszyć.

Jedynym pocieszeniem jest fakt, że dostała kilka propozycji pracy. Jednak haczyk tkwi w tym, że każda z nich dotyczy wyłącznie pracy w sferze administracyjnej. Większość ofert to propozycje szpitali, pragnących by wyciągnęła je z długów, tak jak zrobiła to z PPTH. Tylko co z tego, skoro wszystko inne też szlag trafił.
” Praktycznie nie leczysz pacjentów. Nie jesteś lekarzem, tylko administratorką... Zarządzasz pracownikami tak, że chodzą w kółko i pikietują... (…)Uciekasz od tego, czego pragniesz. Nie masz pojęcia, czego potrzebujesz. Jesteś dumna z tego, co osiągnęłaś, ale wciąż jesteś nieszczęśliwa.”
Dlaczego nadal pamięta te słowa ? Może dlatego, że to po prostu jej najdokładniejszy opis. Całe życie, starała się udowodnić sobie, że może coś znaczyć. Wszystko, co osiągnęła kosztowało ją wiele pracy, niekiedy wyrzeczeń, na początku też łez. Jednak życie dało jej ważną lekcję: Bierz się do pracy, a łzy zostaw na inną okazję. Był taki moment, że zamiast płakać wolała wyjechać gdzieś za miasto, zostawić samochód i biec przed siebie, zmęczyć się, zagłuszyć emocje. Pamięta dokładnie dzień, w którym po raz pierwszy od kilku lat popłynęły łzy… Dzięki swojej ciężkiej pracy mogła powiedzieć, że jest niezależna… że wszystko osiągnęła sama.
A dzisiaj …?
Poukładane życie rozpadło się jak domek z kart. Praca, adopcja, Lucas... Z tym ostatnim, to właściwie oboje się pogubili. Wie, że wystarczy jedno jej słowo, a znów będą razem. Tylko dlaczego nie potrafi go jeszcze wypowiedzieć...? Nie płacze, w tej chwili nie potrafi. Po prostu siedzi w zupełnej ciszy w ciemnym salonie i próbuje znów posklejać swoje życie. Pracę znajdzie, adopcja... może dobrze, że tak się stało. Wielce prawdopodobne, że House miał rację i naprawdę byłaby beznadziejną matką.
Co zaś do związków... na razie potrzebuje czasu, żeby wszystko przemyśleć.

Ciszę, przerwał dzwonek do drzwi. Nie reagowała, mając nadzieję, że ktoś po drugiej stronie drzwi odejdzie. Jednak po 5 dzwonku poddała się. Ktoś jest uparty. Właściwie to podejrzewała, kogo zobaczy na progu swojego mieszkania. Energicznie otworzyła drzwi i już po chwili przeszył ją błękit tęczówek House'a.
- Twoją szefową już nie jestem, więc żadnego podpisu na gmeranie komuś w mózgu nie potrzebujesz. Z kliniki też Cię nie zwolnię bo nie mogę, a nawet gdybym miała taką możliwość to bym tego nie zrobiła. - dwa wypowiedziane z typową dla niej przekorą, zastępują standardowe powitanie - Pozostaje mi więc zapytać: czego chcesz House?
- Jak widzę wredota, to twoja cecha wrodzona. – odciął się –Ale podobno wszystkie wiedźmy tak mają.
- Chciałeś coś konkretnego bo jak nie to wybacz, ale jestem zmęczona. Właśnie wróciłam z Łysej Góry
- Jaką mam pewność, że nie wpuścisz mnie po to, żeby potem mnie pożreć ?- zrobił przerażoną minę
- Jasne, wielki kokon pod sufitem już na Ciebie czeka. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem
- W takim razie nie mogę odmówić. – otwarła szerzej drzwi, zapraszając go tym samym do środka. Poszedł za nią do salonu. Był w jej mieszkaniu zaledwie trzy razy i nigdy nie znajdował się wtedy w przyjemnej sytuacji. Ale czy ta dzisiaj jest przyjemna? Z każdym kolejnym krokiem zastanawiał się po co tak właściwie przyjechał. Opadł na kanapę, zauważając do połowy napełniony kieliszek z czerwonym winem na stoliku. Rozejrzał się dookoła. Porządek w mieszkaniu, równo poustawiane książki na półkach, wystrój wnętrza doskonale skomponowany z kolorem ścian… Miała niezły gust, co zauważył kiedy urządzała na nowo swój gabinet. Wszystko, od mebli po wazon w kącie świadczyło o jej perfekcjonizmie. Jedyne co go zdziwiło, to brak jakichkolwiek zdjęć z Lucasem. Ktoś taki ja Cuddy, desperacko wręcz pragnący dziecka i szczęśliwej rodziny, nie ma porozstawianych na komodzie żadnych zdjęć z ukochanym?
- Więc o co chodzi ? - z zamyślenia wyrwał go głos Cuddy - Bo w przyjacielską wizytę w środku nocy, to raczej nie uwierzę.
- Masz … już jakąś konkretną propozycję pracy? – zapytał z pewnym wahaniem
- Od kiedy to tak interesujesz się moją karierą ? – teraz to ona pytała, a w jej oczach dostrzegł iskierkę złości, która wywołała u niego delikatny uśmiech. Tak… zdecydowanie mu tego brakowało.
- Wiesz, lubię wiedzieć gdzie grasują wiedzmy. – zripostował
- W takim razie będziesz musiał jakoś udźwignąć to brzemię niewiedzy. W razie czego zawsze możesz pójść do psychiatry. Jak powiesz, że zgubiłeś wiedźmę to z pewnością się tobą odpowiednio zaopiekuje. – odcięła się a uśmiech triumfu zagościła na jej twarzy. Musiała przyznać przed sobą, że ta, typowa dla nich, wymiana zdań poprawiała jej nastrój.
- Cuddy… - zaczął cicho
- Daruj sobie House! – podniosła głos – Powiedziałeś to, co powiedziałeś i pewnie było w tym sporo racji. Nie rozumiem tylko czego oczekiwałeś, przychodząc tutaj. – teraz prawie krzyczała – A może to była ciekawość ? Dla twojej wiadomości: Nie zalewam się w trupa, żeby zapomnieć.
- Nie no, rzeczywiście jesteś przykładem abstynencji – spojrzał wymownie na stojący na stoliku kieliszek.
- Niektórzy, choć może trudno Ci to zrozumieć, znają umiar. Nie House, nie upijam się, nie rozpaczam po nocach i nie zwariowałam z rozpaczy ! – krzyczała na niego - A nawet jeśli tak by się stało, to ciebie to nie powinno interesować ! – powiedziała dobitnie - Ale co ja mówię, przecież ciebie nie obchodzi co czują inni. Obrażasz i ośmieszasz, manipulujesz ludźmi, bo w ten sposób najłatwiej dostajesz to, co chcesz. Więc jaki jest dzisiaj twój cel?
- Spójrz na siebie Cuddy. Oceniasz innych, a nie potrafisz zrozumieć samej siebie. Boisz się przyznać przed sobą, że się pogubiłaś, więc wolisz udawać, że wszystko jest w porządku. – spojrzał w jej oczy – Twoja postawa wydaje się mówić: jest dobrze, a twoje szkliste oczy wręcz krzyczą o odrobinę czułości. Chcesz, żeby ktoś cię mocno przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze, ale boisz się to głośno powiedzieć. Tak bardzo przeraża cię myśl, że ludzie mogliby przestać cię szanować, że wszystko co osiągnęłaś możne stracić znaczenie, że wolisz oszukiwać samą siebie. – chwilę stali naprzeciw siebie w milczeniu, po czym House bez słowa pokuśtykał do drzwi. Kiedy wychodził z salonu, oczy zaczęły wypełniać się łzami. Stała zszokowana tym, co przed chwilą od niego usłyszała. Po chwili dostrzegła na stoliku białą, kopertę. W co on się ze mną bawi ? W środku znalazła klucz i małą kartkę zapisaną charakterystycznym, lekko pochyłym pismem. Na samej górze widniał adres a pod nim :
Po prostu tam jedz.
Na miejscu zrozumiesz…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lisie dnia Śro 22:25, 14 Lip 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciapkowa13
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skąd to pytanie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:50, 14 Lip 2010    Temat postu: Re: Kilka słów...[2/?][NZ]

Ojoj chyba zostanę twoją fanką, na razie jest super.
Lisie jesteś super


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:03, 15 Lip 2010    Temat postu:

no no fajnie sie zapowiada...

lubię kiedy cuddy jest taka jak w tym fiku no i ze house jej pomaga...

pisz dalej- czekam

Wena!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:58, 15 Lip 2010    Temat postu:

kontynuuj tego fika. ;P bardzo mi się podoba. ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicca
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Kwi 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:40, 15 Lip 2010    Temat postu:

Niee, w takim momencie O_O Ja chce jeszcze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:10, 15 Lip 2010    Temat postu:

Zapowiada się ciekawie i na pewno będę czytać dalej. Podoba mi się jak na razie i mam nadzieję, że dobrze to poprowadzisz.
Czekam więc na następną część, miejmy nadzieję, że nie za rok
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:03, 17 Lip 2010    Temat postu:

Na razie mi sie podoba
Nie wiem,jak to pociągniesz dalej,ale teraz jest ok.
Fajnie i lekko się czyta.
Baaardzo podbają mi się słowa House'a na końcu Sama nie wiem dlaczego
Czekam na szybki cd


Pozdrawiam i wena żyzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:09, 10 Sie 2010    Temat postu:

ciapkowa13 - Dziękuję za miłe słowa

mika-house
- Myślę, że Cuddy jest bardzo złożoną i mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko zobaczeniu jej w kilku odsłonach...

sylrich05 - staram się kontynuować fika, ale cierpliwość w oczekiwaniu na kolejne części była by wskazana...

Nicca - Mówisz - masz! Kolejna część przed Tobą

Gorzata - Udało się napisać następną część, a wciąż mamy 2010

daritta - Cieszę się, ze się podobało, a House'a poznamy troszkę bliżej w kolejnych częściach, cierpliwości...

Życie można zrozumieć, patrząc nań tylko wstecz. Żyć jednak trzeba naprzód...

Przez całą noc nie zmrużyła oka. Leżała wpatrując się w skąpany w mroku krajobraz za oknem. Wciąż zastanawiała się nad spoczywającym na stoliku w salonie, klucze. Próbowała zrozumieć dlaczego to zrobił. Może to jego kolejna gra, głupi żart. Tylko jego oczy... Zanim wyszedł, przez moment dostrzegła w tym błękicie iskierkę delikatności, troski... House i troska! Wariujesz Lisa.. Skarciła samą siebie. Ale... Właśnie, to "ale" nie pozwalało jej zasnąć...

Na drugim końcu miasta, nocną ciszę przerywały delikatne dźwięki fortepianu. Muzyka wypowiadała to, czego on nigdy nie potrafił. Oczyszczała myśli, czasami przynosiła ukojenie. Dzisiaj... dzisiaj chciał zrozumieć samego siebie. Właściwie nie wiedział dlaczego poszedł do Cuddy, chociaż już sama jej reakcja była dokładnie taka jak przypuszczał. Jak zwykle silna i niezależna, jednak w jej oczach zobaczył zupełnie coś innego. Może właśnie to "coś" spowodowało, że dał jej ten klucz. Wiedział, że tego potrzebuje...

Są sprawy na tym świecie, na które nie mamy wpływu. Czasem obwiniamy za nie siebie z nadzieją, że w ten sposób uda nam się je zrozumieć.
[/i]

Delikatne promienie słońca, wpadające przez okno, muskały jej twarz, budząc ją ze snu. Około czwartej nad ranem udało jej się wreszcie zasnąć. Cholera jasna, czy ja nawet wyspać się nie moge?! . Otwarła leniwie oczy i rozejrzała się po sypialni. Tak, zdecydowanie nocne rozmyślania o zachowaniu House'a nie były dobrym pomysłem. Z niechęcią opuściła wygodne łóżko. Dwadzieścia minut później już nie było tak źle. Kuchnię wypełniał zapach świeżo parzonej kawy. Włączyła radio, z którego popłynęła melodia Love is all around. Z żółtym kubkiem w dłoni, oparta o kuchenny blat powoli za sprawą aromatycznej kawy budziła się do życia.
- W ten słoneczny poranek wita was Jeff Clarks. Mamy 7:10, New Jersey budzi się ze snu. Wstawaj, szkoda dnia! Może właśnie dzisiaj spotkasz swoje szczęście. Mamy piękną pogodę. Przywitaj razem z ukochaną osobą nowy dzień! A może właśnie dziś usłyszysz od niej kilka pięknych słów...? W taki dzień jak dziś, życie jest piękne!
- No co ty nie powiesz! - Lisa szybkim ruchem wyłączyła radio. Od jakiegoś czasu jej życie miał tylko jeden odcień - szarość. Przytłaczająca, gęsta szarość, z której stara się wydostać. Czasami są takie momenty, że chciałaby, żeby ktoś złapał ją za rękę i wyprowadził z ciemnego tunelu, w którym tkwi. Tylko, że ona nie ma w swoim życiu takiej dłoni, którą mogłaby schwycić. A może ma, tylko nie potrafi jej znaleźć, może przez cały czas źle szuka...? Chociaż właściwie...możliwe, że właśnie wczoraj wieczorem, ktoś próbował podać jej rękę ...?
- Do diabła z tym wszystkim! - wraz z wypowiedzianym cicho przekleństwem, coś w niej pękło. W tej właśnie chwili, stojąc w malej kuchni, wpatrzona w żółte dno kubka, podjęła możliwe, że jedną z ważniejszych decyzji w życiu.

Pomimo pewnych wątpliwości, kilka godzin później Lisa Cuddy, z walizką w bagażniku samochodu, kierowała się drogą stanową na zachód, przekraczając tym samym granice stanu New Jersey. Ostatni raz na takie wakacje od rzeczywistości pozwoliła sobie... jakieś 20 lat temu. Doskonale pamiętała ten wyjazd, a właściwie to wagary. Nikt ze studentów 3 roku medycyny uniwersytetu w Michigan nie miał pojęcia gdzie się podziała ich koleżanka. Jej współlokatorka z akademika, Susan Dowell, stwierdziła później, że Lisa na tydzień zapadła się pod ziemię. Tak naprawdę o tym gdzie wtedy była, wiedziała tylko jedna osoba. Dokładnie tak jak teraz...

Po ok. siedmiu godzinach jazdy, zauważyła, że zbliża się do celu. Prostą jezdnię, zastąpiły wąskie i kręte dróżki. Z radia płynęła cicha muzyka. Jakie było jej zdziwienie, kiedy samochodowy GPS, zaczął wskazywać, jako dalszą trasę, zjazd z głównej drogi. Dalsza jazda nie była już tak przyjemna. Jechała wyboistą, wąską dróżką, co chwila uważając, by nie wpakować się w jedną z licznych dziur.
- Niech cię szlag House! - zaklęła dość głośno, kiedy wjechała na zakręcie kołem w dość głęboką koleinę, o mało nie lądując tym samym na drzewie. Jednak trudno opisać jej zdziwienie, kiedy z za zakrętu wyłoniła się przystań i zjazd na przewożący na drugą stronę prom. Przed jej oczyma roztaczał się piękny widok. Niczym nie zmącona tafla wody, lśniącej w słońcu... W tej chwili była pewna, że chociażby pod wskazanym adresem miała być stara stodoła, to mimo wszystko chce ją zobaczyć!

Stojąc na pokładzie promu, odetchnęła. Po raz pierwszy od dłuższego czasu swobodnie odetchnęła. Czy tak smakuje wolność? Z niezrozumiałego dla samej siebie powodu, wyciągnęła z samochodu komórkę i wybrała numer House'a. Nie liczyła na to, że odbierze. Może nawet tego nie chciała, podświadomie pragnąc uniknąć rozmowy. Przynajmniej teraz... Kiedy usłyszała dźwięk automatycznej sekretarki, odetchnęła z ulgą. Zostawiła mu krótką wiadomość:
- Tu Lisa...wiesz chciałam Ci powiedzieć, że...może to szaleństwo, ale postanowiłam skorzystać z klucza. Mam nadzieję, że nie otwiera drzwi do piekła. - Zrobiła krótką przerwę - Tak czy inaczej, chciałam Cię prosić, żebyś nikomu nie mówił gdzie jestem, nawet Wilsonowi. Nie wiem też jak długo...to potrwa...

Dalej droga była już mniej wyboista. Kilka razy musiała pytać przechodniów o kierunek, bo GPS się gubił. W pewnej chwili urządzenie wydało z siebie paskudne : ,,Koniec drogi".
- Koniec, a TO dalej to niby co?! - była już zmęczona trwającą kilka godzin podróżą - Najwyżej wjadę do morza ! - wcisnęła zdecydowanie pedał gazu. Kilka minut później minęła drewniany znak, z rozrysowanym kierunkami jazdy. I w tej chwili już wiedziała dokąd jedzie. Skręciła w prawo, i po przejechaniu ok. dwóch kilometrów wjechała na piaszczystą dróżkę, prowadzącą prosto do celu. Kiedy była już na miejscu, zgasiła silnik i wysiadła z samochodu. Pod stopami poczuła piasek. Poczuła dławienie w gardle. Rozejrzała się dookoła. Cisza, spokój... Kiedy go wreszcie zobaczyła, jedyne co zdołała z siebie wydusić to:
- O cholera... - Przed oczami miała mały, samotnie stojący na plaży domek. Dokładnie taki sam jak wtedy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:44, 11 Sie 2010    Temat postu:

Lisie, powiem tak, niestety sama nie potafię pisać tak nie wiem, jak to określić, emocjonalnych, głębokich fików, takich do zamyślenia się, do rozmarzenia, czasem do popłakania, wzruszenia... ale bardzo lubię je czytać, zwłaszcza jak mam opowiedni nastrój Lubię, gdy ktoś zagłębia się w psychikę bohaterów i ukazuje nie tylko ich zachowania, ale i motywy. U Ciebie jest to wszystko
Opowiadanie mnie wciągnęło i z pewnością będę śledzić
A zatem czekam na ciąg dalszy, ta ostatnia scena z samotnym domkiem na plaży *ach... lisek się rozmażył*

Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:49, 12 Sie 2010    Temat postu:

wow!! super to rozwinęłaś.. bardzo przyjemnie się czytało
tak czułam w podświadomości i liczyłam, że cuddy skorzysta z klucza.. jednak nie liczyłam nawet na to, że to bedzie ten domek z przed 20 lat.
pewnie te wszystkie wspomnienia z tamtych lat na nia spłyną..
jestem ciekawa jak to dalej rozwiniesz
czekam niecierpliwie na c.d.
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:25, 14 Sie 2010    Temat postu:

Miałam już wcześniej skomentować, ale jakoś nie miałam czasu. Teraz pojawiła się nowa część, więc doszłam do wniosku, że to najlepszy moment na komentarz. Jak zwykle, cierpię na synchroniczny brak czasu, dlatego też nie będę dokładnie mówić co mi się podoba (obiecuję, następnym razem!).

Na razie powiem tyle:
Masz wieeeeeelki talent! Jak czytam to opowiadanie to mam wrażenie, że czytam jaką książkę. Jest wciągająca i lekka co automatycznie sprawia, że ją kocham.

Czekam na kolejną część, a tym czasem całuję mocno i życzę wielgachnego Wena.
Huffuś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:40, 24 Sie 2010    Temat postu:

Na początku - dziękuję za komentarze.
Poza tym, chciałabym, żebyście wiedzieli, że ta część została zainspirowana pewną piosenką. Jak to mówią : Wen jest kapryśny! Mój akurat dzisiaj wrócił

*"Przeżyte chwile nie giną. Nie wiemy nigdy, kiedy wypłyną z dalekiej przeszłości, by nałożyć się na to, co przeżywamy obecnie."

Czas płynie szybko... Czasem przynosi ulgę, pozwalając zapomnieć, pogodzić się ze swoją porażką. Niekiedy jednak sprawia, że to co dobre przemija, pozostawiając nas w cieniu dawnej sławy. Ona znajdowała się dokładnie pośrodku. Minął prawie tydzień od jej przyjazdu. Przez ten czas zdążyła pogodzić się z przegraną na polu zawodowym. Zrozumiała też, że jej relacje z Lucasem wróciły na właściwe tory.


Proponują włączyć: [link widoczny dla zalogowanych]

Jak co wieczór spacerowała brzegiem, skąpanej w zachodzącym, słońcu plaży. Woda co chwila obmywała jej bose stopy z pisaku. Wiatr rozwiewał rozpuszczone włosy, a delikatny materiał letniej sukienki, z każdym kolejnym podmuchem, przyjemnie muskał nogi. Jednak ona sama była gdzieś daleko poza tym wszystkim. Właśnie uświadomiła sobie, że to miejsce kolejny raz jest świadkiem jej rozprawy z własnym życiem. Od dnia przyjazdu, każdego dnia pokonywała swój kolejny życiowy zakręt. Jednak od tego czasu, nie odważyła się jeszcze pójść w tamto miejsce. Może bała się wspomnień, a może samej siebie... Jednak dzisiaj było inaczej. Dzisiaj nogi same znały drogę, pomimo jej strachu i tłukącego się w piersi serca. To tak, jakbyś szedł ciemnym tunelem. Boisz się iść dalej, ale wiesz, że za którymś zakrętem znajdziesz wreszcie upragnione światło... Ona wiedziała jednak, że to światło już dawno zgasło. Mimo to szła dalej, poszukać światła w sobie...

Kiedy dotarła na miejsce, serce tłukło się jak oszalałe. Czuła jak do oczu cisną się łzy. Wiedziała, że będzie bolało... Znajdowała się na otoczonym skałami, małym skrawku plaży. Przed nią roztaczał się najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek dane jej było zobaczyć... Widok, na wzburzone fale oceanu. Przysiadła na zboczu i przymknęła oczy. Słyszała tylko szum fal. Poza tym, nic. Idealna cisza... Zacisnęła mocniej powieki, chcąc powstrzymać cisnące się łzy. Miała wrażenie jakby on znów był obok. Niemal czuła jak obejmują ją jego silne ramiona. Czuła ciepło dłoni, która gładziła jej. Właśnie tutaj, prawie dwadzieścia lat temu, popłynęły pierwsze od ponad siedmiu lat, łzy. Nigdy by się nie przyznała, że tęskni za tym pełnym czułości dotykiem. Przyjechali tutaj, żeby móc pobyć przez chwilę tylko we dwoje. Poza tym, uciekli od przymusowych godzin na ERce Ale to już nie miało znaczenia... Pokochała to miejsce, tak jaki kiedyś jego. Jednak nie odważyła się już później tu przyjechać. I nigdy też nie odważyła się zaangażować w żaden związek.

- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytała cicho, siedząc z przymkniętymi oczami wtulona w jego ramię
- To miejsce uczy pokory... - odpowiedział prawie szeptem, po długiej chwili milczenia. Nigdy nie spodziewałaby się że usłyszy coś takiego z jego ust. - Patrzysz w wzburzone fale oceanu i wiesz, że kimkolwiek byś nie był, to i tak w starciu z jego siłą, nie masz żadnych szans. - pocałował ją w czoło, wzmacniając uścisk
- Dobrze mi tu z tobą...
- Lepiej jak na izbie u Stewens'a ? - zapytał z przekorą
- No nie wiem... - zdążyła odpowiedzieć, zanim zamknął jej usta długim, leniwym pocałunkiem
- A teraz? - zapytał z błyskiem w oku
- Nieźle, ale mógłbyś się postarać... - odpowiedziała z uśmiechem
- Postarać, mówisz? - znów ją pocałował, ale kiedy tylko zdążyła opleść jego kark dłońmi, porwał ją w ramiona i zbiegł ze zbocza na plażę, z Lisą na rękach
- Greg, wariacie... puszczaj ! - krzyczała ze śmiechem
- Sama tego chciałaś - zatrzymał się i trzymając na rękach, znów pocałował, po czym z błyskiem w oku ruszył biegiem do wody
- Nie! Greg, nie !!! - krzyczała - House nie ! - W tej samej chwili z pluskiem, wylądowali w wodzie.

Samo wspomnienie wywoływało na jej twarzy uśmiech. Nigdy wcześniej i nigdy później nie była tak szczęśliwa jak wtedy. Potem było kilka związków, które kończyły się po kilku miesiącach znajomości. Dopiero ten z Lucasem wydawał się być czymś poważniejszym.I pomimo świadomości, że jej nie skrzywdzi, gdzieś w głębi czuła, że to nie do końca to. Wydawało jej się, że jest szczęśliwa, ale zaczęły się pojawiać wątpliwości. Kiedy straciła pracę, jego zachowanie utwierdziło ją w przeświadczeniu, że jej nie rozumie. A może to ona nie rozumiała... Dzisiaj wie, że on nadal czeka. To ona teraz rozgrywa, do niej należy kolejny ruch. Tylko co z tego, skoro nadal nie wiem jaki...?
* cytat Larysa Mitznera


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lisie dnia Pią 10:39, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin