|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 20:18, 29 Kwi 2008 Temat postu: Just One Kiss [Hilson] [+18] |
|
|
Kategoria: love
Zweryfikowane przez Richie117
Cytat: | Więc xD Postanowiłam jednak przetłumaczyć tego fika xD jakoś tak bardzo mi się spodobał |
Tytuł: Tylko jeden pocałunek ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: SassyInkPen and Creed Cascade
Tłumaczenie: Moje xD
Streszczenie: Zobaczcie, co się dzieje, gdy James nie posłucha House’a.
Tuńczyk…zielona sałata…mleko. Takie praktyczne, Jimmy. Przyglądał się jak niewiarygodnie młodo wyglądający student medycyny zmierza w kierunku okienka, aby zapłacić za jedzenie. Z tacą w rękach kroczył dumnie mijając rzędy ludzi, przyglądając się im i łowiąc po drodze kilka kawałków pizzy, jabłko i dwa duże, słodkie ciasteczka obficie posypane jesiennymi liśćmi i futbolówkami.
Szybki skan pomieszczenia pokazał mu, gdzie usiadł James Wilson od Nudnego Tuńczyka. Szedł pewnie, mijał duże ilości pustych stolików dopóki nie dotarł do obiektu swoich zainteresowań.
- Cześć! - Powiedział otwarcie - Czy to miejsce jest wolne?
Zaskoczony brunet obrzucił go spojrzeniem i zerknął na morze pustych krzeseł.
- Hm, tak…czy ja Cię znam?
- Comparative Anatomy Class - odpowiedział, siadając naprzeciw Wilsona. - Byłem zaskoczony widokiem pierwszoroczniaka w tej klasie
- Miałem wybór - odpowiedział cały czas lekko oszołomiony Wilson - Ty jesteś…hmm…House.
- Greg - zaoferował, podnosząc połówkę kanapki z tuńczykiem i spoglądając na nią z odrazą. Taktownym ruchem rzucił nią w kierunku kosza na śmieci. Chybił o całe sześć cali, w rezultacie kanapka rozpłaszczyła się na ścianie.
- Hej - powiedział z oburzeniem Wilson - Jadłem to…
House potrząsnął głową, podniósł jedno ze swoich ciasteczek i bezceremonialnie upuścił je na wierzch sałatki Wilsona.
- Jeśli masz zamiar być studentem medycyny musisz nauczyć się żyć na ‘cukrowo-piwnej diecie’.
- Zjedz swoje pieprzone ciasteczko - powiedział House i ugryzł wielki kawałek własnego. Wilson zaczął pocierać dłonią tył szyi.
- Nie mam zamiaru jeść tego ciasteczka.
- O co Ci chodzi? Nie jest ubabrane sosem do sałatki, czy czymś w tym stylu - parsknął House i wepchnął pojemnik z sałatką na tackę Wilsona.
- Jesteś zbyt porządnym facetem i zawsze prosisz o to na stronie. No dalej, Jimmy. Żyj choć troszkę…bądź dziki i szalony! Zjedz ciasteczko!
- Nie mów na mnie Jimmy - westchnął Wilson - Jestem James…James Wilson. I wydaje mi się, że plotki na Twój temat były prawdziwe.
- Tak?- House uniósł brew spoglądając na niego z zainteresowaniem - Plotki? Uwielbiam plotki. Czy to może ta o mnie i cheelriderkach? Albo ta o mnie i drużynie rugby? Albo, mój osobisty faworyt, ta o mnie i trupie.
- House…- Przerwał mu Wilson. Spojrzał na stół i poczuł, że czerwienią mu się uszy. Szybko pochwycił ciasteczko i zjadł je w trzech wielkich kęsach. Przełykając ostatni z nich, z błyskiem tryumfu w oczach, spojrzał na House’a. House uśmiechał się ironicznie
- Zadowolym mógłbyś być wtedy, gdybyś nie miał na twarzy tak dużej ilości okruchów i lukru - Wyciągnął rękę i starł pomarańczową plamę z dolnej wargi Wilsona, następnie wsadził sobie kciuk do ust i zlizał z niego lukier trochę bardziej entuzjastycznie niż tego oczekiwał. Wilson zarumienił się i odwrócił wzrok, zajmując się serwetką i przyprawianiem sałatki.
House wstał i chwycił swoja torbę
- Lubię facetów, którzy najpierw jedzą deser - Powiedział z pożądaniem w spojrzeniu - Tak przy okazji, jeśli potrzebowałbyś pomocy w nauce na zajęcia z anatomii, przez cały wieczór będę w bibliotece.
Wilson przełknął sałatkę i wyjąkał
- Dzięki, ale tego wieczoru mam spotkanie bractwa.
- Wziąłem Cię za palanta, James, ale nie za kujona - Powiedział House, usiadł z powrotem na swoim krześle i potrząsnął głową - Nienawidzę chłopców z bractwa.
- Więc, wydaje mi się, że musisz nienawidzić mnie - odpowiedział Wilson. Zauważył niepewność spojrzeniu House’a, wyprostował się, nabrał powietrza i powiedział - Nie prosiłem Cię żebyś ze mną usiadł.
- Nie, nie prosiłeś - House zauważył irytację Wilsona i uśmiechnął się - Możesz sobie mówić, co chcesz, ale nie jesteś chłopcem z bractwa. Dołączyłeś do nich dla tych pięknych, owrzodzonych panienek?
- Nie…jestem dziedzicem trzeciego pokolenia - odpowiedział Wilson. Niesamowite było to, że przez cały czas tłumaczył się temu facetowi ze swoich życiowych decyzji. - Bractwo nauczy mnie jak dowodzić i takie tam…no i dają duże dofinansowanie.
- Taa…jasne. Brzmi jak kupa gówna. Olej spotkanie bractwa i ucz się ze mną - Nalegał House. Intensywne wpatrywanie się młodszego faceta sprawiło, że jego brwi zwężyły się.
Wilson powrócił do swojej sałatki
- Nie mogę tego zrobić
- No daaaalej... - Nalegał House.
- Sory, ale nie - Powiedział Wilson potrząsając przecząco głową jednocześnie połykając kolejną porcję sałatki.
House wstał.
- Będziesz tego żałował. - Powiedział uśmiechając się szeroko - Będziesz siedział na tym spotkaniu i myślał o mnie i o tym wszystkim, czego Ci brakuje…będziesz na siebie zły. Zaufaj mi.
Wilson spojrzał na niego kwaśnym wzrokiem
- Taaa…jasne. Zaryzykuję.
House uśmiechnął się z zadowolenia i odszedł
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Śro 17:54, 30 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Wto 20:28, 29 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Zapowiada się ciekawie . No po prostu... cały House . Jestem ciekawa w jaki sposób Wilson pożałuje, że nie poszedł uczyć się z Gregiem .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:37, 29 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
aaaa, super!
myślałam, że znowu będzie taki krótki fik, prosto z Ery, a tu się szykuje jednak coś dłuższego:D
i to jeszcze początki *_* jak się poznali! CUDOWNIE!!!
Wilson zaczął pocierać dłonią tył szyi. ,,Nie mam zamiaru jeść tego ciasteczka.”
ach, cudownie, pocieranie dłonią szyi!
aaaa, starł kciukiem!!!! i zjadł! aaa! jakie to słodkie i hilsonowe!!!
natychmiast biore sie za wersje angielska
od kilku dni tylko drukuje fiki i czytam je wieczorem, teraz czas na ten, ale mam nadzieje ze jednak szybko sie zniechece i bede baaardzo cierpliwa i czekac na Twoje tlumaczenie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:41, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Łał... Bruno, zszokowałaś mnie I zaszalałaś (nie boisz się, co będzie później??? )
Widać, że nabrałaś wprawy po "3 rules"
Tylko te dialogi... Od myślników!!!
Super - czekam na resztę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:23, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
o, zgadzam się, od myślników jednak lepiej się czyta!
w koncu jestesmy w Polsce ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 15:25, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
myślniki... to szczegóły I tak świetnie się czyta Nigdy dość Hilsonowych fików!
Bruno - świetnie tłumaczysz (zajrzałam kawałek dalej) i świetnie, że tłumaczysz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Śro 17:43, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
jasne jasne myślniczki zaraz poprawię aby lepiej się patrzało Richie boję się reszty ale jakoś jak już zaczęłam to postanowiłam kontynuować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:44, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Będę trzymać za Ciebie kciuki, Bruno... Niech Balkon Wilsona będzie z Tobą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vajoj
Marker House'a
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:01, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Zjedz ciasteczko! muahahahaha swietne ;P i ten kciuk!!!! ooo Gregus mały perwer !!!! a moze z Wilsona bedzie wiekszy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pią 9:03, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dopiero dziś, bo wczoraj byłam na działce xD wrzucę dziś dwa rozdziały xD drugi trochę później bo na sobotę i niedzielę wyjeżdżam …fee |
- Następne zamówienie? - Rzucił przywódca bractwa w głąb pokoju pełnego kumpli.
- Kegger! - Wrzasnął jeden z czwórki członków
- Wszyscy za? - Przywódca bractwa uśmiechnął się i spoczął niesiony gromkimi krzykami zgody
Wilson przez cały czas siedział cicho w rogu pokoju. Spotkanie trwało już dziesięć minut, w trakcie których doszło jedynie do zawarcia kilku beznadziejnych umów bractwa, a nie, jak oczekiwał, do wspólnych tradycyjnych rozmów. To spotkanie było tylko i wyłącznie pretekstem do zorganizowania imprezy. Nie chciał pić…nie teraz, kiedy właśnie mógł poświęcać czas nauce…z Gregorym House’m. Został wyrwany ze swoich przemyśleń dopiero gdy ktoś klepnął go w ramię.
- Brat Wilson! Wyglądasz jakbyś wcale nie chciał tu być.
To był Jason, gość z wyższej klasy, który opiekował się nim, gdy był kandydatem do bractwa. Gość, który zmienił jego życie w piekło, świetnie się przy tym bawiąc.
- Hm…Hej - Powiedział Wilson zmuszając się do uśmiechu - Oczywiście, że chcę tu być. Ja po prostu…mam dużo pracy
- Nic się nie zmieniłeś, Jimmy - Parsknął Jason - Cały czas odstajesz od reszty
- James - Poprawił go cicho Wilson. Próbował mu przypomnieć, że nie jest już kandydatem. Był niższym członkiem bractwa i pełnoprawnym bratem. Z jakiegoś miejsca w domu muzyka nagle zaczęła płynąć nieco głośniej - Muszę już iść
- Nie, nie, nie - Uśmiechnął się szeroko chłopak i otoczył ramieniem Wilsona - Jeszcze za wcześnie. Na dzisiejszy wieczór mamy zaplanowane dużo gównianych atrakcji. Coś na powitanie nowych członków. Musisz zostać.
Wilson opornie pozwolił wepchnąć sobie w dłoń plastikowy kubek. To coś w środku było słodkie i zimne. Wypił wszystko do dna żeby ukryć przed wszystkimi, co tak naprawdę myśli o tym przyjęciu. Kiedy tylko skończył, poczuł, że ktoś popchnął kogoś na niego. Jego głowa pływała nieprzytomnie, a on sam pozwolił Jasonowi robić rundki w około domu, podczas których był wleczony i przedstawiany innym ludziom.
James nie był pewien, czy spowodował to alkohol czy impreza sama w sobie, ale zdawało mu się, że poziom dźwięku wyraźniej wzrósł, a w samej melodii pojawiły się regularne przerwy. Również tłum wydawał mu się bardziej hałaśliwy. Ludzie popychali i szturchali się nawzajem, a większość opowiadanych historii wiązała się z posiadaniem czyjejś dłoni na swoim ramieniu i minimalną ilością przestrzeni osobistej.
Pokój wirował trochę za bardzo, przez co stracił równowagę. Jasno podniósł go i przycisnął do ściany. Wilson słyszał śmiechy gości z wyższych klas. Kiedy Jason zerwał z niego krawat i machał mu nim przed nosem, śmiali się nawet głośniej.
- Oddawaj - Niewyraźnie domagał się Wilson
- Nie ma mowy…mały braciszku - Jason jeszcze mocniej przycisnął go do ściany - Powinniśmy w ogóle nie dopuścić cię do naszego bractwa. Zrobiliśmy to tylko dlatego, że twój tatuś wykonał kilka telefonów.
- Nieprawda - Pomimo podejrzeń jakich nabrał, Wilson próbował protestować. Miał dobre oceny i nazwisko, ale spraw towarzyskich nigdy nie mógł załatwić sam. Poradziłby sobie, ale jego ojciec nigdy nie dał mu szansy.
- To chyba odpowiedni moment abyś dowiedział się ile dla nas znaczysz, Jimmy…co o tym sądzicie chłopcy?
- Co? Teraz? - Przeciągał Daniel. Był jednym z seniorów i to on deklarował za Wilsona - Nie dopuściłem go do bractwa, bo jego ojciec mi kazał…
Wilson obrócił się ku niemu z wdzięcznym uśmiechem i cichym błaganiem o pomoc na twarzy. Daniel odepchnął z drogi Jasona, podszedł do Jamesa i zaczął gładzić jego marynarkę.
- Nie… - Powiedział napotykając wzrok Wilsona - Mam swoje własne powody - Jedną ręką przycisnął Wilsona do ściany, a drugą zaczął masować jego pachwinę. Podstępny uśmieszek przeleciał przez jego twarz - Zabawimy się…
- P-Przestań! - Wyjąkał Wilson. Poczuł wstręt czując dotyk i natychmiast zaczął się wyrywać.
Jason postanowił pomóc koledze. Związał Wilsonowi ręce jego własnym krawatem - To powinno go powstrzymać, Daniel.
- Dzięki koleś - Odrzekł Daniel. Powrócił do masowania Wilsona przez spodnie i uśmiechnął się kiedy młodszy mężczyzna zaczął reagować - Podoba mu się!
- Przestań… - Błagał Wilson, potrząsając głową - Ja nie…
- Zamknij się! - Przerwał mu Daniel i rozerwał jego rozporek - Od początku wiedziałem, że będziesz dziwką nadającą się tylko do takich rzeczy.
- Dziwką? - Wyjąkał Wilson. Kolejny raz spróbował uwolnić choć jedną rękę z ciasno zawiązanego krawata - O co Ci chodzi?
Próbował wepchnąć się pomiędzy chłopców, przedostać się, ale byli zbyt silni. Trzymało go zbyt wiele rąk. Podczas kiedy jeden przyciskał go do ściany drugi jeszcze mocniej zaciskał węzeł na jego nadgarstkach.
Zawstydzony już Wilson zauważył, że tłum frat boysów zebrał się na około nich, szydził z niego i rzucał chamskimi komentarzami, które przyprawiały go o dreszcze. Bał się, więc nie szamotał się zbyt mocno. Przecież to są jego bracia z bractwa…nigdy by go nie skrzywdzili, no nie? To musi być jakiś wybryk albo wspomnienie z przeszłości. Widział jak robili to samo innemu facetowi…
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Pią 12:41, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:38, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
OMG - biedny, biedny Jimmy... Gdzie jest Rycerski Greg na Białym Rumaku, kiedy jest potrzebny???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vajoj
Marker House'a
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:27, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
ooo... a to skubance... grrr... Greg!!! łer ar ju!!! ale sie wkurzylam noo, Dżejmsa tak traktowac
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Endokrynolog
Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice/Kluczbork
|
Wysłany: Pią 10:49, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
A mi się nie podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pią 17:11, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | No więc mimo tego, że komuś się nie podoba wrzucam kolejną część. I oświadczam,, to nie koniec...to nawet nie początek końca". Zabawa zaczyna się dopiero w apartamencie House'a... |
House spojrzał na zegarek dokładnie w tym samym momencie, w którym dostawca pizzy zatrzymał się przed domem bractwa. Wyprostował się i czekał aż dzieciak wysiądzie ze starego grata.
- Spóźniłeś się - Wytknął mu House - Pizza jest darmowa.
Ubrany w jaskrawy, poliestrowy uniform dzieciak wyciągnął z wozu pół tuzina pudełek.
- Co? Nie ma mowy, koleś.
- Zadzwoniłem dokładne o dziewiątej - Upierał się House i spojrzał na zegarek - Teraz jest po dziesiątej. Muszę dzwonić do Twojego szefa?
Dzieciak oczekiwał grupki pijanych frat boysów, którzy hojnie nagrodziliby go za dostarczenie ich przekąsek, obojętnie o jakiej porze.
- Słuchaj. Mam już na pieńku z moim szefem…
- Daj mi pizzę za darmo a zapomnę o całym zdarzeniu. Zgoda?
Dzieciak westchnął i spojrzał na niego z nad pudełek.
- Wiesz o tym, że jesteś prawdziwym dupkiem?
- Dzięki - Odrzekł House z uśmiechem na twarzy. Z łapówką w rękach zmierzał w kierunku domu. Gość strzegący drzwi dostanie coś, a House będzie mógł wślizgnąć się do środka i dostać to czego chce.
Okazało się, że zepsucie imprezy bractwa wcale nie było takie trudne jak z początku mu się wydawało. Gościa stojącego przy drzwiach miał już prawie w kieszeni, bo był bardziej zainteresowany tym, jak dostać się do gaci facetów stojących na około niego, niż Housem. Greg porzucił stos pudełek z pizzą na stole w jadalni, zastawionym puszkami po piwach, butelkami wódki i pustymi szklankami. Kiedy znalazł jedną czystą, nalał sobie drinka i zaczął wędrować po pokoju w poszukiwaniu twarzy Wilsona.
Automatycznie udał się do miejsca, w którym zgiełk wydawał się być najwyższy i prawie upuścił swoją szklankę kiedy znalazł obiekt swoich poszukiwań przyciśnięty do ściany i obmacywany.
- Wy niegrzeczni, źli frat boysi - wymamrotał House
Oparł się o ramę drzwi i nonszalancko sączył drinka, przyglądając się tej całej sytuacji. Obserwowanie jak napastują czerwonego na twarzy i, mimo wszystko, spokojnego Wilsona mogło być całkiem zabawne. Jednak…bardziej zabawne byłoby napastować go osobiście.
House wsadził rękę do kieszeni i wyjął z niej małą buteleczkę, którą przyniósł ze sobą. To, co miało posłużyć mu do wycięcia dobrego żartu, teraz miało uratować ich bekon. Szybko dokończył swojego drinka, dyskretnie otworzył buteleczkę i wysypał sobie na rękę trzydzieści malutkich tabletek. Swobodnie spacerował w kółko upuszczając po jednej do każdego drinka frat boysa.
Z fascynacją obserwował jak ręce obmacujące Wilsona robiły to coraz mniej delikatnie. Kiedy frat boysi opróżnili swoje drinki zaczęli bełkotać i potykać się. Jeden po drugim, pozostawiając zdezorientowanego i czerwonego na twarzy Wilsona, zsuwali się w dół po ścianie.
House przekroczył kilku nieprzytomnych frat boysów i zatrzymał się przed Wilsonem.
- Interesujący efekt uboczny - Zachichotał.
- Greg? Wychrypiał Wilson i spojrzał na niego - Co…
- Ratuję Twój piękny tyłeczek - Przerwał mu House. Wyciągnął rękę, złapał Wilsona za nadgarstek i odsunął go od ściany - Musimy się stąd wydostać, pomimo tego, że nie załatwiłem tych wszystkich Holendrów.
Wilson rozejrzał się, a jego brwi zwięzły się ukazując irytację
- Coś ty im dał?
House położył ramię na biodrach Wilsona i zaczął manewrować nim w kierunku frontowych drzwi.
- Nie ważne. Najważniejsze, że podziałało.
- Ktoś mógł zostać ranny.
- Tak, ktoś mógł zranić…ciebie - Przypomniał mu House - Albo Cię rozdziewiczyć. Chyba, że chcesz żebym cię tu zostawił?
- Nie…nie…tylko - Wilson rozglądał się nerwowo, pozwalając House’owi kierować się ku drzwiom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kasiat88
Student Medycyny
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 17:19, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
A mnie się ten fic podoba Zobaczymy co będzie dalej...
Na całe szczęście Greg zdążył. Biedny Wilson...
I gratuluję tłumaczenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Pią 17:42, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
aaa, Bruno, wiesz, że ja mam sentyment do tego fika? tak fajnie mi się go teraz czyta po polsku. Nie mogę się doczekać następnej części, buhahaha
No i widzisz, Richie, przybył nasz cny rycerz z pizzą, znaczy z odsieczą!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 18:00, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Biedny Wilson. Był molestowany na oczach House'a .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pią 19:18, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Hmmm to dopiero początek Em.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Pią 20:02, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
To tłumacz dalej, Bruno. Nie mogę się doczekać kolejnych upokorzeń Wilsona. Biedny Jimmy .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kremówka
Onkolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:17, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
całe szczęście, House zjawił się na czas i uratował biednego Jamiego Teraz powinien mu się odwdzięczyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:41, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Huragius, ja wiedziałam, że House przybędzie... Sama podsunęłam Bruno tego fika...
kremówko - House is House - odbierze swoją "nagrodę"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Pią 22:43, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Richie! Nie spoileruj xD Nie wszyscy czytali już tego fika, ja co prawda owszem, ale może kremówka nie? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:45, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Ale Bruno i tak napisała, że "zabawa się dopiero zaczyna"... Więc CO ona mogła mieć na myśli ???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Pią 22:57, 02 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
na pewno coś zupełnie niewinnego prawda, Bruno? czekamy na ten niewinny ciąg dalszy xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:30, 05 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
ach, Jimmy w bractwie ;pp Boże, zawsze to dla mnie glupota byla
czemu nie uczył się z House'm, cooo?
biedły Wilson co za gnoje, jak mogli zrobić coś takiego?
miałam nadzieję, że nagle pojawi się House i go jakoś wyratuje ;]
błagam o ciąg dalszy *_*
niewinny Jimmy i zdecydowany House... ach, to jest coś niesamowitego!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|