Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I hate the way you love
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:40, 04 Cze 2008    Temat postu:

Piękne *_*

Jak wchodzili do domu, to miałam nadzieję na troszkę ery.

Ogólnie cały part inny niż poprzednie, tamte takie depresyjne w związku do Holsona były, a ten taki przełomowy.

Evay, bardzo fajnie się czyta ten fik.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:32, 04 Cze 2008    Temat postu:

It's so so sweet
(i na tym mogłabym poprzestać, ale skoro odłożyłam komenta, aż wrócę ze spaceru, to muszę się bardziej postarać :wink: )

A więc po kolei:

Dziękuję pięknie za dedykację (i za to, że... wreszcie był Hilson w czystej postaci )

evay na gg napisał:
pewnie caly czas wolisz Deep ale mysle ze teraz powoli bedziesz czekac tez na I hate..
Mój Boże, Wilson, co Ty najlepszego zrobiłeś…
no, też mi się tak wydaje

krople deszczu kapały na jego brązową czuprynę. Przymknął czekoladowe oczy, chroniąc się przez wiatrem.
^_^ ahhh...

Przecież nie potrafię bez niego żyć. Co ja zrobię, jeśli powie mi, żebym spieprzał z jego wycieraczki? Jak mam zareagować, gdy zacznie krzyczeć. Jak przeprosić? Jak powiedzieć mu to, co czuję?
nie no... Jak on może tak wątpić??? :?

Tak bardzo go kocham…
...

Greg zrobił szybki wypad w przód i złapał swojego przyjaciela za przód mokrego swetra. Pociągnął go stanowczo do środka swojego mieszkania. Lewą ręką zatrzasnął drzwi, ignorując jęki Wilsona.
oj tak... House wreszcie wziął sprawy w swoje ręce... dosłownie

Czy on… on mnie… on chce mnie zabić? Poddać torturom? (...) A może teraz odda mi wszystkie moje rzeczy, które są w jego mieszkaniu, albo odda te wszystkie prezenty urodzinowe…
Bosh... Co by było dla Wilsona gorsze - śmierć czy zwrot prezentów??? *myśli*

Greg spojrzał spokojnie na swojego przyjaciela i szybkim ruchem ściągnął z niego czarny sweter.
... a potem rzucił się na niego jak zwierzę... - Tak, wiem, na to jeszcze za wcześnie, ale miło było pomarzyć

spojrzał w niebieskie oczy, które przyglądały mu się z troską.
wiesz, że mnie natchnęłaś? żebym tylko jeszcze miała czas to napisać :wink:

Zapadając w słodki, spokojny sen czuł, że wreszcie wrócił do domu.
Czy to oznacza, że Hilson wyszedł już na prostą???

It's so so sweet


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 17:35, 04 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:41, 04 Cze 2008    Temat postu:

domyśl się moja droga ;*
hej, W TEJ CHWILI RUSZ DUPSKO I PISZ!!! ;D

no, powiedzmy, że teraz się poprawi
nieco ;pp


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:43, 04 Cze 2008    Temat postu:

aaaa!! zapomniałam.

Evay dziękuję za dedykację!!

[skleroza na całego ;/]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 17:53, 04 Cze 2008    Temat postu:

Nie ma Hameronka? Phi, to nie czytam... *foch*

Najpierw zaczęłam się zastanawiać, jakie lekarstwo przestał brać Wilson, że go tak nagle otrzeźwiło... Wywalenie Cameron tak na niego podziałało? Zawsze byłam zdania, że Cameron wyzwala w ludziach to, co najlepsze, chociaż czasem z opóźnionym zapłonem

Cytat:
Czy on… on mnie… on chce mnie zabić? Poddać torturom?
A tu dostałam ataku śmiechu

House jakoś dziwnie szybko spać poszedł. Ja bym dla pewności w Jimiego trochę szkockiej wlała, sprawdziła, czy mu się kocyk nie zsuwa, pogłaskała po wilgotnych włosach i dopiero poszła spać. Ehm.. chyba bym jednak nigdzie nie poszła, tylko została pod pretekstem rozgrzewania ciała ciałem

Wyciagam nowy transparent *JESZCZE! JESZCZE!*
Jimi dostanie ropnego zapalenia zatok, a House na zmianę z Cam będą go pielęgnować


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:33, 04 Cze 2008    Temat postu:

evay napisał:
domyśl się moja droga ;*
hej, W TEJ CHWILI RUSZ DUPSKO I PISZ!!! ;D

Nie wiem, czego mam się domyślić, ale może mnie olśni :wink:

ehm... jeśli "ruszę dupsko" to jak mam pisać???

****************************

Narenika - twoja wizja jest lepsza niż mój pomysł na "Serenadę dla J.W" z fika Huragius...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:09, 05 Cze 2008    Temat postu:

gdyby tak się zaczął 5 sezon... umarłabym na zawał hilsonowego serca i poszła do hilsonowego nieba

w końcu pogodzeni już myślałam, że Wilson nigdy się nie przełamie i nie pójdzie do House'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:01, 06 Cze 2008    Temat postu:

byloby juz o 10, gdyby nie admin, ktory mnie zaczepil
no i jeszcze te obowiazki zwiazane z konkursem fikowym...

I was loosing a button
Right from the start



Greg otworzył oczy i jego wzrok natrafił na wąską smugę światła. Usiadł na łóżku i odgarnął pościel. Powoli wstał, przeklinając w duchu swoją chorą nogę. Przez chwilę szukał w kieszeni spodni Vicodinu, aż w końcu wydobył z niemal pustego opakowania jedną pigułkę. Westchnął i wpakował ją do ust.

Powoli pokuśtykał w stronę uchylonych drzwi. Zaczerpnął powietrza do płuc i przestąpił próg. Bez pośpiechu przeszedł korytarzem aż do salonu, w którym na kanapie spał jego najlepszy przyjaciel.

Serce House’a drgnęło, gdy jego wzrok padł na Jimmy’ego, którego klatka piersiowa rytmicznie unosiła się i opadała. Greg podszedł nieco bliżej i stracił rachubę czasu. Stał cierpliwie obok drugiego mężczyzny, a jego oczy badały każdą część ciała Wilsona.

Mój Boże, co się ze mną dzieje… Znów jest tutaj. Znów jest ze mną. Więc dlaczego czuję się tak podle i tak bardzo pragnę mieć coś więcej. Przecież nie zmuszę go do obietnicy, że już nigdy nie zwiąże się z żadną kobietą.

Pochylił się i przykrył Wilsona kocem. Już miał się wyprostować, gdy nagle przyszło mu do głowy, że ta grzywka opadająca na oczy Jimmy’ego musi być strasznie irytująca. Walczył z pokusą aż w końcu wyciągnął rękę i odgarnął włosy przyjaciela.

Gdy Wilson otworzył oczy, House natychmiast cofnął rękę. Jednak Jimmy już zacisnął swoją dłoń na przedramieniu Grega w morderczym uścisku. Starszy lekarz skrzywił się lekko i rzucił nerwowe spojrzenie w stronę drzwi.

-Uhm – chrząknął House – okno jest otwarte, myślałem, że Ci zimno…

Cholera. Greg, Ty idioto, chcesz teraz wszystko zniszczyć? Znowu? Zjeżdżaj do swojej sypialni i zostaw go w spokoju, zanim wybiegnie z twojego domu z krzykiem, że już nigdy, przenigdy do Ciebie nie wróci!

Wilson silnym ruchem przyciągnął go do siebie. House zatoczył się i wyciągnął lewą rękę, by zamortyzować upadek. Padł na kanapę, a James natychmiast usiadł i patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami.

-Wilson, ty idioto.

Ten tylko uśmiechnął się lekko i zachował pełne godności milczenie, wciąż trzymając rękę swojego przyjaciela. House skulił się lekko i przesunął na drugi koniec kanapy. Unikał spojrzenia onkologa i próbował wyswobodzić swoją rękę z uścisku.

Co się dzieje, do cholery? Pięknie, teraz… Co ja mam teraz zrobić. Co, jeśli zauważył? Jeśli mnie przejrzał i teraz powie, że nie możemy się przyjaźnić, bo on… bo on tego w żadnym wypadku nie zaakceptuje?

Chrząknął lekko, a Wilson przybliżył się do niego i mocniej ścisnął jego rękę. Przechylił głowę i zmarszczył brwi, jak gdyby się nad czymś mocno zastanawiał. Nagle zadrżał lekko i powoli rozluźnił uścisk, a potem cofnął dłoń.

Nastało pełne napięcia milczenie. Greg chciał odwrócić wzrok, ale wiedział, że wtedy da Wilsonowi kolejny dowód na… Patrzył prosto w jego oczy i czekał na jakiekolwiek słowo. Gorączkowo myślał nad jakimś usprawiedliwieniem, innym niż to, że „było zimno”. Jeszcze raz chrząknął lekko i potarł prawe udo, krzywiąc się lekko. Wilson uniósł brwi i posłał mu spojrzenie, mówiące „nie nabierzesz mnie na to”. Zrezygnowany diagnosta zacisnął zęby.

-Druga.

House wytrzeszczył oczy i otworzył usta. Wilson uśmiechnął się lekko, a potem oblizał wargi i wskazał na zegarek, który wciąż miał na nadgarstku. Greg zmrużył oczy i wbił spojrzenie we wskazówki, które wskazywały godzinę.

-Druga – powtórzył Wilson spokojnie – nowy dzień. Powiedziałeś, że porozmawiamy jutro.

O nie… Jak mam z nim porozmawiać? O tym? Teraz? Po tym, co właśnie się stało? Nie zdążyłem nawet przemyśleć wszystkiego. Nie wiem, co mam mu powiedzieć. Cholera, pieprz się, Wilson, nie o to mi chodziło…

-Jutro RANO – powiedział House z naciskiem.

Wilson spokojnie skrzyżował dłonie na piersiach i uniósł wysoko brwi. Na jego twarzy pojawił się lekki szyderczy uśmieszek, który doprowadził Grega do szału. House zacisnął dłonie w pięści i usilnie starał się opanować. Wilson wbił wzrok w ręce przyjaciela, a potem spojrzał mu prosto w oczy, doskonale odczytując całe zachowanie przyjaciela.

-Ty nie śpisz – wyszeptał – ja nie śpię. Więc dlaczego nie teraz?
-Jestem zmęczony – skłamał odruchowo House.
-Kłamiesz.
-Wszyscy kłamią.
-Dlaczego nie teraz? – naciskał Wilson – czego się boisz?
-Boję się, że cię stracę.

Te słowa wyrwały się z jego ust, zanim zdążył cokolwiek przemyśleć. Zaczerpnął głośno powietrza i spojrzał z przerażeniem w Wilsona, którego twarz nie wyrażała niczego. House przygryzł wargi i uniósł lekko brwi, czekając na reakcję przyjaciela.

Pięknie, Greg. Teraz nawet nie wiesz, co dzieje się w jego głowie. Gdybyś tylko się powstrzymał i został w tym swoim głupim pokoju miałbyś czas rozwiązać to inaczej. Wczoraj to Ty miałeś wszystko opanowane, triumfowałeś, teraz jesteś nikim, nie podniesiesz się bez jego pomocy.

Wtedy Wilson ze świstem wypuścił powietrze z płuc i uśmiechnął się lekko. House poczuł niesamowitą ulgę i rozluźnił dłonie. Poprawił się na kanapie i milczał w oczekiwaniu na jakiekolwiek słowa wypowiedziane przez jego najlepszego przyjaciela.

-Teraz tego nie spieprzymy, prawda? – powiedział cicho James.
-Nie, na pewno nie – pokiwał głową gorliwie House.
-I OBAJ – rzekł z naciskiem onkolog – będziemy się starać, troszczyć o drugiego?
-Jasne…

Przez chwilę siedzieli cicho, nie wiedząc co powiedzieć czy zrobić, by rozluźnić sytuację. Jimmy kilka razy otworzył usta, ale natychmiast je zamykał i wpatrywał się w bok, a Greg przepuszczał powietrze z jednego policzka do drugiego, próbując poskromić swoje myśli i uczucia.

-Brzmi to jak zasady jakieś pary – rzucił niedbale i uśmiechnął się.

Jego uśmiech nie obejmował niebieskich oczu. Czekał niecierpliwie, na reakcję Wilsona, chciał wiedzieć wszystko, wyczytać z jego twarzy, gestów i zachowania, co o nich sądzi, czy są już W TYM punkcie, czy może wreszcie powiedzieć mu prawdę.

-Jesteśmy parą – odpowiedział cicho Wilson.

Gdy House otworzył usta i wytrzeszczył oczy, próbując zaczerpnąć chociaż trochę powietrza, Wilson uniósł jedną rękę i wskazał palcem na siebie, a potem na swojego przyjaciela, który wyprostował się i natychmiast przybrał normalną minę.

-To znaczy… - wyjąkał Jimmy – jesteśmy… już od dawna… i chyba czas na…
-…zmiany – mruknął House, kiwając głową.

Chcesz czegoś więcej, Greg. Doskonale o tym wiesz. Patrzysz na niego i czujesz… czujesz… czujesz to, co czułeś, gdy Stacy była w pobliżu. Jesteś z nim bezpieczny i wiesz o tym. Ale… Ale nigdy nie będziesz pewny tego, co powinieneś teraz zrobić. Daj spokój… On nigdy się na to nie zgodzi. Dopiero zakończył poważny związek. Przez Ciebie.

-Nie chcę cię znów stracić – wyszeptał Wilson – teraz jesteś jedyną osobą, która… która…
-…która ci została – dokończył House – wiem o Cameron.
-Nie, nie o to chodzi – James pokręcił głową i westchnął ciężko – ona nigdy nie mogła mi zastąpić naszej przyjaźni.

Cameron. Jak mogłeś przez tak długi okres czasu ją ignorować. Mogło wyjść z tego coś więcej. Mogłeś być teraz szczęśliwy. Gdybyś nie był takim kretynem nie przeszkadzałaby Ci Amber. Może nawet byś się zmienił. A potem co? Nie dzwoniłbyś do niego, pijany, z baru, prosząc o pomoc. Bo miałbyś przy sobie kogoś innego. Kogoś tak delikatnego.

-Jak ona to zniosła?

House otrząsnął się i spojrzał na niego nieprzytomnie. Dopiero po kilku sekundach sens pytania dotarł do niego i poczuł się nieswojo, jak gdyby Wilson odczytał jego myśli i wiedział, że on czuje coś… coś nowego.

Co się z Tobą dzieje…? Coś jest nie tak. Naprawdę nie tak. Przecież… Cuddy, Cameron, Wilson. Kto teraz? Foreman? Uspokój się wreszcie, zanim popełnisz jakiś straszliwy błąd. Jeszcze chwila, a zaczniesz latać po szpitalu i krzyczeć do każdego, że go kochasz.

-Była… - zawahał się Greg – powinieneś z nią porozmawiać, Jimmy, ciężko to zniosła.

Wilson westchnął ciężko i ukrył twarz w ramionach, a potem włożył dłonie w czuprynę i rozczochrał ją jeszcze bardziej. Nagle serce House’a zabiło szybciej, a on zadrżał, wyobrażając sobie, jakby to było gdyby mógł zanurzyć własną dłoń w brązowych włosach, zagłębić się w tych czekoladowych oczach.

-Gdy byliśmy razem… - wyjąkał – to znaczy gdy my…
-Wiem, co masz na myśli.
-… dzwoniłem do niej o każdej porze. I ona zawsze mnie wysłuchiwała.

House milczał, analizując każde wypowiedziane przez Wilsona słowo i zastanawiając się nad ich znaczeniem. Poczuł nagły przypływ strachu, gdy uświadomił sobie, że nadszedł moment, w którym Jimmy zacznie narzekać na ich wieloletnią przyjaźń.

-Tego właśnie potrzebuję, House… musisz umieć mnie wysłuchać.
-Przepraszam.
-Nie…

Wilson nachylił się i dotknął dłoni House’a. Greg usilnie starał się powstrzymać dreszcze i zmusił się do spojrzenia w brązowe oczy swojego najlepszego przyjaciela. Przełknął głośno ślinę, patrząc na poważną twarz Jamesa.

-Nie przepraszaj – szepnął onkolog – ta przyjaźń to najlepsza rzecz, jaka mi się kiedykolwiek trafiła…
-…ale?
-…ale potrzebuję czegoś więcej. Czegoś, co tylko ty możesz mi dać.

O co Ci chodzi, Jimmy? Proszę, powiedz mi. Bez żadnych zgadywanek i innych dziwnych zagadek. Powiedz mi tylko, o co Ci chodzi, co mam zrobić, byś już mnie nie opuszczał. Bez Ciebie jestem nikim, James. Nikim, rozumiesz?

-Porozmawiamy o tym rano – mruknął Wilson.
-Ale… - zaprotestował House, ale wiedział, że jest już za późno.

Powoli wstał z kanapy i udał się do swojej sypialni, kątem oka obserwując, jak jego przyjaciel kładzie się na kanapie i przykrywa kocem. Greg oparł się o ścianę i oddychał głęboko, czując palenie na skórze, w miejscu, które ściskał James.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:19, 06 Cze 2008    Temat postu:

Cholera, pieprz się, Wilson, nie o to mi chodziło…
hahhaha

-Dlaczego nie teraz? – naciskał Wilson – czego się boisz?
-Boję się, że cię stracę.

mamy wyznanie Grega i ....

-Nie chcę cię znów stracić – wyszeptał Wilson – teraz jesteś jedyną osobą, która… która…
-…która ci została – dokończył House

... i wyznanie Wilsona

no pięknie

taka miła, spokojna część
właściwie evay tak mieszasz ich uczuciami, że do typowo spokojnych zaliczyć się nie może
mieszaj dalej! wychodzi Ci to zaje*****


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:27, 06 Cze 2008    Temat postu:

Pięęęknie Nareszcie ... albo przynajmniej PRAWIE :?

House zapatrzony w śpiącego Wilsona, poprawiający jego koc i ten kawałek z grzywką... Sweet

Hmm... Poważna rozmowa o DRUGIEJ w nocy Chyba po to, żeby w razie czego wszystko zwalić na brak przytomności umysłu

-Boję się, że cię stracę.
Zawsze i wszędzie (tzn w Hilsonie) => ^_^

(wątek z Cam niech skomentuje Narenika, bo... bo ja się boję )

ta przyjaźń to najlepsza rzecz, jaka mi się kiedykolwiek trafiła…
-…ale?
-…ale potrzebuję czegoś więcej. Czegoś, co tylko ty możesz mi dać.
[...]
No i czemu NIE TERAZ??? A jeśli do rana im przejdzie??? *obgryza paznokcie do krwi*

Greg oparł się o ścianę i oddychał głęboko, czując palenie na skórze, w miejscu, które ściskał James.
No i co tak stoisz?!?!?!? Wracaj na kanapę i dokończ, cokolwiek właśnie się zaczynało


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:52, 06 Cze 2008    Temat postu:

Słłłłłłodziutkie!
znaczy piękne.

Okropnie piękna część.

śpiący Jimmi, a przy nim House.
a już potem...

fajne. bardzo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 13:53, 06 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
Co się z Tobą dzieje…? Coś jest nie tak. Naprawdę nie tak. Przecież… Cuddy, Cameron, Wilson. Kto teraz? Foreman? Uspokój się wreszcie, zanim popełnisz jakiś straszliwy błąd. Jeszcze chwila, a zaczniesz latać po szpitalu i krzyczeć do każdego, że go kochasz.
A niech lata House ciepły, podatny na uczucia, to jest to, o czym marzę skrycie I to wyznanie, że przy Wilsonie czuje się tak, jak przy Stacy.. piękności

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:36, 10 Cze 2008    Temat postu:

Evay, kiedy następna część?
Bo bez tego fika żyć nie mogę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:50, 10 Cze 2008    Temat postu:

nienienie *zasłania uszy i zamyka oczy*
błagam, nie takie pytania, gdy nie mam ani minuty żeby napisać fika
jutro
jutro obiecuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:49, 11 Cze 2008    Temat postu:

Evay, czekam z niecierpliwością

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:52, 12 Cze 2008    Temat postu:

przepraszam!

I was loosing a button
I was coming apart



Najpierw usłyszał dźwięki. Zmarszczył brwi, nie otwierając oczu. Przez powieki przenikało jaskrawe światło. Uśmiechnął się lekko, wiedząc, że Wilson, jak zwykle, odsłonił okno, pozbywając się ciężkich zasłon.

Słyszał brzęk sztućców, odgłos robionych na patelni naleśników. Powoli uniósł głowę, odsłaniając prawe ucho. Teraz słyszał wszystko wyraźniej, nawet dotarły do niego przekleństwa Wilsona i pacnięcie, gdy najprawdopodobniej naleśnik upadł na podłogę.

Ranek. Tak, już wszystko… Ale co mam zrobić, co się teraz stanie. Mam wstać i zacząć udawać, że nic się nie stało, że wszystko jest w absolutnym porządku? Co mam teraz zrobić, jak się zachować. Zacząć rozmowę? Ale co powiem? Nie mam nic do powiedzenia. Jak mam opisać to, co czułem, gdy nie było go obok mnie?

Nagle Wilson głośno włączył radio, dając mu do zrozumienia, że ma ruszyć swój leniwy tyłek i wstać wreszcie z tego łóżka. Greg zmarszczył brwi, próbując uświadomić sobie, jaka piosenka jest emitowana właśnie w radiostacji. Gdy przypomniał mu się jej tytuł „Beautiful Day” uśmiechnął się ironicznie i prychnął lekko.

-Pięknie…

Łóżko zaskrzypiało, a Greg usiadł powoli i złapał opakowanie Vicodinu. Westchnął głośno i spojrzał na zegarek. Skrzywił się, gdy zobaczył wskazówki, pokazujące godzinę ósmą. Z szafy wyciągnął stare jeansy i czarny podkoszulek.

Szybko przemknął do łazienki i wskoczył pod prysznic. Nie minęła minuta, gdy rozległo się dobijanie do drzwi. House jęknął i ukrył twarz w dłoniach, czując chłodną wodę na swoim ciele. Zadrżał lekko i wychylił się, by usłyszeć słowa Wilsona.

-DOBRE MANIERY NAKAZUJĄ SIĘ PRZYWITAĆ!

Prychnął i otworzył usta, by uświadomić mu, jak banalnie zabrzmiały jego słowa, ale zdanie ugrzęzło mu w gardle. Zamarł i powoli schował się pod prysznicem. Po chwili zakręcił wodę i namacał ręcznik lewą dłonią.

Nie wychodź. Jeszcze nie wychodź. Najpierw musisz przygotować jakąś mowę. Co powiesz? House, do cholery, nie wychodź jeszcze, nie daj mu się zniszczyć, zapędzić w kozi róg. Ty musisz górować, rozumiesz? To ma być Twój triumf.

Naciągnął na siebie spodnie i koszulkę i umył zęby, przedłużając każdą czynność, jak tylko mógł. Uśmiechnął się lekko, myśląc, że jeszcze chwila, a zacznie się golić, by nigdy nie opuścić tej małej łazienki.

-HOUSE!
-IDĘ! – odkrzyknął.

Jeszcze raz schował twarz w dłoniach i zebrał się w sobie. Powoli wyszedł z łazienki. W drodze do kuchni złapał swoją nową laskę. Przygryzł wargę i wzdrygnął się lekko, wiedząc, co czeka go za ścianą. To twój przyjaciel, pomyślał, nie spieprz tego teraz…

Pewnym krokiem wkroczyło kuchni i przystanął, gdy spojrzał na Wilsona. Mieszanina przeróżnych uczuć uderzyła w niego z taką siłą, że zachwiał się. Złapał się blatu, udając, że wszystko jest w najlepszym porządku.

Wilson zmarszczył brwi i odwrócił się w stronę kuchenki. Poruszał patelnią, a Greg oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na piersiach. Wypuścił cicho powietrze, obserwując drugiego mężczyznę. Wilson nosił na sobie dużą bluzę House’a i swoje lekko wilgotne spodnie. Greg przymknął oczy.

Co… Ty… do… cholery… ROBISZ?!

Otrząsnął się gwałtownie i zobaczył, że Wilson wpatruje się w niego z zaskoczeniem, podając mu talerz z naleśnikami. House powoli wyciągnął rękę i wziął jedzenie do ust. Z trudem powstrzymywał się i nie mlaskał głośno.

-Wiem, że ci smakuje – zamruczał Wilson.

Usiedli przy stole i jedli w milczeniu, przedłużając wszystko umyślnie. House patrzył w bok, unikając spojrzenia swojego przyjaciela. Jego ręce lekko drżały, gdy zaciskał je na jedzeniu. Wziął leżącą na stole ścierkę i wytarł dłonie.

-Więc…
-Więc?

Greg uniósł niechętnie głowę i spojrzał w jego brązowe oczy, czekając na kolejne ckliwe zdanie o tym, jakimi są przyjaciółmi i jak muszą teraz postępować, by się wzajemnie nie wykończyć. Jednak Wilson tylko patrzył na niego tak… inaczej… miękko.

House uniósł brwi i pochylił się lekko do przodu, a Wilson zadrżał i odwrócił wzrok. Chrząknął z zakłopotaniem, a Greg roześmiał się w duchu, myśląc o tym, że właśnie mu się udało – wygrał. To jego chwila. Ma nad nim pełną kontrolę.

To zbyt kruchy temat… I w każdym momencie coś może obrócić się przeciwko Tobie, rozumiesz? Nie wykorzystaj jego cierpienia. Jest żałosny, trudno, niech się z tym pogodzi i wreszcie da spokój.

-Muszę iść do pracy.

Wilson gwałtownie wstał i szybko zaniósł talerze do kuchni. Wrzucił je do zlewu i umył ręce, nie patrząc w jego stronę. House podniósł się i podszedł do swojego przyjaciela, czując przyśpieszone bicie serca i gorącą sympatię ogarniającą go w zastraszającym tempie.

-Wilson…

Ten podwinął rękawy i zaczął myć naczynia, odwracając wzrok. House chrząknął lekko, a potem coraz głośniej i głośniej. Zero reakcji. Zmarszczył brwi i podszedł jeszcze bliżej, zaciskając ręce, by opanować ich drżenie.

James drgnął gwałtownie i chrząknął z zakłopotaniem. Wbił wzrok w wodę, lejącą się z kranu. House westchnął cicho i oparł głowę o szafkę, wiszącą nad zlewem. Czekał, aż jego przyjaciel skończy zmywać.

-Wilson.

W końcu przestał. Zakręcił kran i otrzepał ręce. Niechętnie uniósł lekko głowę i spojrzał w niebieskie oczy House’a. Ten otworzył usta, ale nagle wszystkie myśli wyparowały z jego głowy. Dla Wilsona to było coś niesamowitego. Wytrzeszczył oczy i przyglądał się temu zjawisku.

-Powiedziałeś, że – wydusił w końcu House – musimy pogadać…
-Jestem już spóźniony.
-Nie, nie jesteś.
-Jestem, mam… - zawahał się Jimmy – pacjentkę.

Odwrócił wzrok i przemknął obok niego. Obszedł kanapę i skierował się w stronę drzwi, ale House opanował już szybkie poruszanie się po swoim mieszkaniu, nawet gdy spowalniała go ta straszna noga. Dopadł drzwi i spojrzał Wilsonowi w oczy.

-Znowu będziesz mnie ignorował? – wydusił – wiesz, to byłoby o niebo lepsze, gdybyś jeszcze poprzedniej nocy wykorzystał mnie seksualnie.
-House – jęknął James.
-Co?
-Mam… pracę.
-Jaką?
-Muszę przemyśleć parę spraw.
-Nie zbywaj mnie, Jimmy…
-Nigdy nie dasz się po prostu… wyciąć – powiedział Wilson i uśmiechnął się ciepło.

Zdecydowanie sięgnął w kierunku klamki i napotkał dłoń House’a. Starszy lekarz zadrżał gwałtownie, czując jego miękki dotyk na swojej ręce. Za to Wilson stał spokojnie i czekał, aż jego przyjaciel cofnie się i pozwoli mu odejść.

-Lunch? – powiedział otwierając drzwi.
-Jasne – zgodził się Greg – to będzie największa plotka od czasów tej pamiętnej nocy, gdy utknęliśmy w…
-House! – syknął Wilson – sam im naopowiadałeś tych bajek!
-Zarobiłem sporo kasy na zakładach – mruknął – powinieneś się cieszyć, przez tydzień płaciłem za swoje jedzenie.
-Ale… czułem się…
-Jak? Teraz przynajmniej wiesz, że W RAZIE CZEGO wszyscy będą nas tolerować.

Wilson zamarł i otworzył szeroko oczy, wpatrując się w House’a z zaskoczeniem. Ten próbował wyłapać wszystko z mimiki i mowy ciała swojego przyjaciela, pragnąc tego, by tym zdaniem uderzył w sedno.

Brawo Greg. Zagrałeś. Podjąłeś ryzyko. Udało Ci się. Naprawdę Ci się udało. Ale… co to właściwie oznacza. Czy on po prostu myśli, że żartujesz i zabolało go to, czy jest stanowczo na „nie” i … i nigdy nic z tego nie będzie?

House uśmiechnął się lekko i skierował się w stronę sypialni. Oparł się o ścianę i nasłuchiwał, aż w końcu dotarł do niego nerwowy chichot Wilsona i ciężkie westchnienie, a potem drzwi zamknęły się cicho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 19:10, 12 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
Teraz przynajmniej wiesz, że W RAZIE CZEGO wszyscy będą nas tolerować.
Aaaa!!! cudownie, bosko Jeszcze o oddanie Hameronka bym prosiła, no chociaż tyciego *patrzy błagalnie*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:30, 12 Cze 2008    Temat postu:

A do sypialni nie wpuścili Evay, więc nie wiemy co dalej

Piękne, boskie i cudowane.
Warto było czekać.

A ja mogłabym prościć o szczyptę Chaseronka?
*robi minę bambi nr 41*

Cuuuuuuudne. *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:37, 12 Cze 2008    Temat postu:

rotfl, ta chce Chaseronka, ta Hameronka... biedna Cameron, rozchwytywana
a będzie ;pp
i to i to ;D
jak mi się bedzie chcialo wreszcie ruszyc tyłek i napisać ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Przywrócony_id:(1243) dnia Czw 19:44, 12 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 19:40, 12 Cze 2008    Temat postu:

evay napisał:
biedna Hameron, rozchwytywana będzie ;pp
Jak "Hameron", to jestem uspokojona
Łudzę się i łudzę, ale to chyba nie w tym fiku. Co ja mogę. Czytać będę z nadzieją, że w następnym fiku napiszesz pięknego Hamilsonka z Hameronkowymi "scenami"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:44, 12 Cze 2008    Temat postu:

aaaa, miało być "Cameron", przerpaszam ;D przyzwyczajenie ;D
oj, więc tak - Lolok, możesz się cieszyć ;pp
Narenika, a Ty się nie łudź ;D sceny Hameronowe będą, ale House jest już "zajęty"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:44, 12 Cze 2008    Temat postu:

A ja liczę na Chaseronkowe scenki. Ale nie zapominaj o Hilsonie i scenkach Hameonkowych ofkors.
Evay zrobiłaś fajny trójshippowy fik.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:55, 12 Cze 2008    Temat postu:

miło rozmowa ale nie dokączona , czego się wilson boji ze nie chce z nim pogadać o tym?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:08, 13 Cze 2008    Temat postu:

No tak... Miałam pretensje do jednej z forumowiczek, że nie skończyła tłumaczenia, bo czły czas czyta fiki. A ja robię coś zupełnie przeciwnego - tak się zakopałam w tłumaczeniu One Step, że nawet nie mam czasu komantować i... i w ogóle nie zauważyłam, że jest kolejna część TEGO

Na szczęście - dzięki naleśnikom oraz evay - w końcu tu trafiłam *ufff*

Oki, lets go...

Ale co powiem? Nie mam nic do powiedzenia. Jak mam opisać to, co czułem, gdy nie było go obok mnie?
to może podpowiem? Dwa słowa: Kocham Cię!!!!
najlepiej szczerze...

„Beautiful Day”
zakładam, że chodzi o U2??? dzięki Apricotce przynajmniej wiem o co chodzi

Nie wychodź. Jeszcze nie wychodź.
Wpuść go. No już, wpuść go do środka!!!!

Uśmiechnął się lekko, myśląc, że jeszcze chwila, a zacznie się golić, by nigdy nie opuścić tej małej łazienki.
No i po co od razu tak radykalnie??? Może lepiej byłoby wysuszyć włosy suszarką??? :wink: I godzinka by zleciała

Wilson nosił na sobie dużą bluzę House’a i swoje lekko wilgotne spodnie. Greg przymknął oczy.
i ja też... To musiał być uroczy widok ^___^
Ale czy Wilson wie, że noszenie wilgotnych spodni jest niezdrowe???

House uniósł brwi i pochylił się lekko do przodu, a Wilson zadrżał i odwrócił wzrok. Chrząknął z zakłopotaniem, a Greg roześmiał się w duchu, myśląc o tym, że właśnie mu się udało – wygrał. To jego chwila. Ma nad nim pełną kontrolę.
No i co? Po co ci kontrola, jeśli jej nie wykorzystujesz??? Greg, chyba nie czytasz fików i tylko dlatego nie wiesz, co powinno się stać w TAKIM momencie

House podniósł się i podszedł do swojego przyjaciela, czując przyśpieszone bicie serca i gorącą sympatię ogarniającą go w zastraszającym tempie.
evay, czyżby Word zjadł ci kawałek tekstu??? Przecież w tym momencie powinno być:
"Złapał go i odciągnął od zlewu. Całując go mocno, zdzierał z niego ubranie, a po chwili leżeli już na kuchennej podłodze..."

wiesz, to byłoby o niebo lepsze, gdybyś jeszcze poprzedniej nocy wykorzystał mnie seksualnie.
No właśnie chociaż czy to by było "wykorzystywanie" ?

Teraz przynajmniej wiesz, że W RAZIE CZEGO wszyscy będą nas tolerować.
Oj, spróbowaliby NIE TOLEROWAĆ...

House uśmiechnął się lekko i skierował się w stronę sypialni
Tylko dlaczego SAM???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:27, 13 Cze 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
No tak... Miałam pretensje do jednej z forumowiczek, że nie skończyła tłumaczenia, bo czły czas czyta fiki. A ja robię coś zupełnie przeciwnego - tak się zakopałam w tłumaczeniu One Step, że nawet nie mam czasu komantować i... i w ogóle nie zauważyłam, że jest kolejna część TEGO


widzisz? jak mogłaś ;D
czuję się zaniedbana ;pp

Richie117 napisał:

Na szczęście - dzięki naleśnikom oraz evay - w końcu tu trafiłam *ufff*


naleśniki *_*
już się robią i tak pachną
niestety w kuchni czeka na mnie... mama, nie jakiś ukochany :?

Richie117 napisał:

Oki, lets go...

discotheque! go go... discotheque!
to też U2 ;pp

Richie117 napisał:

Ale co powiem? Nie mam nic do powiedzenia. Jak mam opisać to, co czułem, gdy nie było go obok mnie?
to może podpowiem? Dwa słowa: Kocham Cię!!!!
najlepiej szczerze...


no, to jest zdecydowanie dobry pomysł ;D
może kiedyś?

Richie117 napisał:

„Beautiful Day”
zakładam, że chodzi o U2??? dzięki Apricotce przynajmniej wiem o co chodzi


Apricotka, dziękuję, że ją edukujesz ;D
ja cały offtop crew w ŁzK dziś mocno edukowałam ;D
U2 TRZEBA znać!

Richie117 napisał:

Uśmiechnął się lekko, myśląc, że jeszcze chwila, a zacznie się golić, by nigdy nie opuścić tej małej łazienki.
No i po co od razu tak radykalnie??? Może lepiej byłoby wysuszyć włosy suszarką??? :wink: I godzinka by zleciała


to facet ;pp
on ma krótkie włosy.
suszy je w 10 minut ;D

Richie117 napisał:

Wilson nosił na sobie dużą bluzę House’a i swoje lekko wilgotne spodnie. Greg przymknął oczy.
i ja też... To musiał być uroczy widok ^___^
Ale czy Wilson wie, że noszenie wilgotnych spodni jest niezdrowe???


prawda? powinien się ich natychmiast pozbyć!!!

Richie117 napisał:

House uniósł brwi i pochylił się lekko do przodu, a Wilson zadrżał i odwrócił wzrok. Chrząknął z zakłopotaniem, a Greg roześmiał się w duchu, myśląc o tym, że właśnie mu się udało – wygrał. To jego chwila. Ma nad nim pełną kontrolę.
No i co? Po co ci kontrola, jeśli jej nie wykorzystujesz??? Greg, chyba nie czytasz fików i tylko dlatego nie wiesz, co powinno się stać w TAKIM momencie


umarłam...


Richie117 napisał:

House podniósł się i podszedł do swojego przyjaciela, czując przyśpieszone bicie serca i gorącą sympatię ogarniającą go w zastraszającym tempie.
evay, czyżby Word zjadł ci kawałek tekstu??? Przecież w tym momencie powinno być:
"Złapał go i odciągnął od zlewu. Całując go mocno, zdzierał z niego ubranie, a po chwili leżeli już na kuchennej podłodze..."


Booooże,
nie strasz mnie!
już przerażona myślałam, że mi ucięło coś!
i rzeczywiście chyba ucięło ;pp

Richie117 napisał:

wiesz, to byłoby o niebo lepsze, gdybyś jeszcze poprzedniej nocy wykorzystał mnie seksualnie.
No właśnie chociaż czy to by było "wykorzystywanie" ?


zdecydowanie nie ;D

Richie117 napisał:

Teraz przynajmniej wiesz, że W RAZIE CZEGO wszyscy będą nas tolerować.
Oj, spróbowaliby NIE TOLEROWAĆ...


...nasłałabym na nich Lecterka ;D

Richie117 napisał:

House uśmiechnął się lekko i skierował się w stronę sypialni
Tylko dlaczego SAM???

oj, spokojnie ;D jeszcze trochę ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin