|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ciacho
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Princeton :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:42, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | W końcu pochylił głowę i dotknął jej ust, które niestety były jak zamknięta twierdza. Ale Cameron nie wyrywała się. Zaczął więc delikatnie dotykać ich wargami licząc, że otworzą się. Nie potrafiła się długo bronić. Szturmem zdobył jej usta. Całował ją namiętnie intensywnie, tak, że czuła, że traci grunt pod nogami. To była chwila. Pożądanie, wielkie pragnienie powracało ze zdwojoną siłą. Po chwili złagodniał. Teraz całował jej usta delikatnie, jakby miały się ukruszyć. W końcu oderwał się od niej. Patrzył na nią. Spojrzała mu w oczy. Była zła. |
Oh, boże Codownie to opisałaś bosko po prostu, może taka delikatność nie pasuje do House'a ale jak dla mnie pasuje. Cudowne, kocham takie Hameronkowe chwile. I to jak House ma kontrolę nad Cameron, wie co i jak zrobić, żeby ona uległa, zeby ją przy sobie zatrzymać.
Cały fik też jest cudny, i to czytanie 'Paradoksu...' naprawde cię natchnęło.
Już nie mogę się doczekać kolejnej części!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ciacho dnia Śro 20:44, 22 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:54, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Auć,
Cam i House'a zabolało chyba równie mocno.
Nie ułatwiasz Hameronkowi rozwoju. Jedno i drugie brnie w zaprzeczenia, Cam z większym uporem tłamsi w sobie uczucie.
Będziesz musiała wymyślić niezłą intrygę, by oni się odkryli.
Czy House będzie wytrwały? Wiemy, że jak mu naprawdę zależy, potrafi.
Czy będzie mu zależało?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:34, 23 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Mnie tam się podobało.
A ten pocałunek...
Cud- miód
Super
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:48, 24 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
ach, te jego pożądanie wobec niej...
świetna część, czekam na kolejną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:04, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Są matury, jest taka fabuła serialowa jaka jest, a wena brak.
postarałam się jednak coś stworzyć, jako że potrzebujemy teraz tej odskoczni. Nie może być narazie aż nadto słodko, ale mam nadzieję, że taki bieg wydarzeń wam się spodoba. Mogę obiecać ze swojej strony rosnący odcinek sinusoidy od teraz...
część bardzo zmodyfikowana, pierwotny zamysł pojawi się potem...
5. Emocje Cameron, już i tak poplątane teraz zawinęły się tak, że trudno byłoby je ponownie rozwinąć.
Sama miała z nimi problem, a co dopiero, jakby ktoś miałby jej w tym pomóc.
Wolała nie myśleć o Housie, nie myśleć o całej tej sytuacji. Zmusiłaby się do wymyślania coraz to bardziej obraźliwych epitetów na swój temat, a to doprowadzało ją do frustracji i przeszkadzało w pracy. Wyszła z założenia, że unikanie House’a po raz kolejny byłoby po prostu infantylne i stwierdziła, że wytrzyma już jego spojrzenie na korytarzu, nierzadkie przejażdżki windą i wizyty w jego gabinecie, gdy znalazła przypadek dla jego teamu.
To wszystko da się znieść. Myślała. Chociaż czasem było jej trudno. Zwłaszcza, gdy oprócz swojego byłego szefa spotykała na korytarzu byłego chłopaka.
Dwóch mężczyzn, którzy ostatnio namieszali w jej życiu.
Od niefortunnego pocałunku nie miała okazji rozmawiać z House’m.
Może dobrze?
House na pierwszy rzut oka nie zmienił się. Ale kogo tak naprawdę (oprócz Wilsona) interesowały jego uczucia? Zamknięte na cztery spusty w głębi jego serca rzadko dawały o sobie znać. A przynajmniej starał się, by się nie odzywały. Tylko on jeden wiedział, jakie smętne melodie wylewała jego dusza na klawisze fortepianu. Tylko on był świadkiem myśli kłębiących się w jego głowie podjudzonych alkoholem. Tylko on zdawał sobie sprawę, że spacerując po korytarzu szpitala wciąż szuka jej wzrokiem. A jej nie było. Raz widział ją na ER. Poszedł tam specjalnie. Gdy odnalazła jego wzrok, odszedł.
Tego dnia siedział wraz ze swoim zespołem przy stole. Udało mu się zakpić z każdego członka zespołu po kolei, zmusić Trzynastk,ę aby zrobiła wszystkim kawę, by na koniec usiąść nad swoim czerwonym kubkiem i nie mówić nic, wlepiając wzrok w stół.
Z nieba im spadła. Weszła podając Taubowi teczkę pacjenta. Nie słyszał co mówiła.
Za to bez problemu mógłby opisać jej fryzurę i kształt kolczyków. Kształt ust dobrze znał.
-Co robimy House? – spytał Foreman. Reszta kaczuszek spojrzała na niego pytająco. A on dopiero wtedy zreflektował się, że nie wie o co chodzi. Aby to zatuszować spytał:
-A co proponuje wasza koleżanka po fachu?
Po przedstawieniu objawów przez Cameron udało mu się zapisać kilka objawów na tablicy, mimo tego, że jej głos wcale nie pomagał mu w skupieniu się na zagadce medycznej.
-Dobrze, to zagrajmy w grę „Kto pierwszy zgadnie co mam na myśli?”. Do biegu, gotowi, start!
Kaczuszki poszły zrobić potrzebne badania, a on został sam z Cameron w gabinecie.
Wydawało mu się jednak, że tablica będzie ciekawsza od obecności pani immunolog.
Wtedy ona podeszła do niego.
- Co zamierzasz zrobić?
- To co zawsze. Wyśmiać ich diagnozy, pokłócić się z nimi, a na końcu i tak przyznają mi rację. To banalny przypadek, czemu mi go przyniosłaś?
- Nie chciałam żebyś się nudził i myślał o innych rzeczach. Prawie się uśmiechnęła. Coś tu nie gra – pomyślał House
- Hej, czy przypadkiem nie powinnaś omijać mnie szerokim łukiem?
- To by było infantylne. Nie widzę potrzeby unikania ciebie.
Znów się prawie uśmiechnęła.
- Ostatnio mnie unikałaś. Zmieniłaś nagle zdanie?
Teraz już uśmiechnęła się i to wyraźnie.
Podeszła bliżej.
- Pocałowałeś mnie. Powinnam być zła na ciebie, za to.
Ale nie jestem. Ja też cię kiedyś pocałowałam. Mogę być tylko zła na siebie, że ci na to pozwoliłam. A siebie unikać nie mogę.
Ciekawe czy jej skóra jest tak samo aksamitna w dotyku, jak usta?
Patrzyli na siebie długą chwilę. Spojrzenie błękitnych oczu zmusiło Cameron do zainteresowania się podłogą.
- Wylecz go – powiedziała, a uśmiech całkowicie zszedł z jej twarzy. Zamiast tego oczy zaszkliły jej się nieznacznie. Wyszła.
Przegrała. Przegrała z kretesem. Myślała, że wytrzyma tę konfrontację, wytrzyma niebieskie spojrzenie. Nie ma mowy.
Teraz także wróciło wspomnienie i to w pełnym wydaniu.
Unieruchomiona przez jego silne ramiona, całkowicie mu się poddała.
Dawno się tak nie całowała. I to uczucie... czemu nigdy nie czuła tego, będąc z Chasem..?
To nie było miejsce na takie rozmyślania. Wróciła więc do pracy.
-House co się dzieje? – spytał Wilson znad swojego talerza frytek.
-Nic! Czemu miałoby się coś stać? – spytał House.
-Niech zgadnę... Nie zabrałeś mi ani jednej frytki z talerza, patrzysz się gdzieś przed siebie i nie dokuczasz mi z powodu mojego nowego krawatu.
-Przepraszam, zasnąłem na chwilę. Twoja przemowa mnie znudziła, mógłbyś powtórzyć?
-Aha! Do tych objawów dorzucam jeszcze nie zwracanie uwagi na to co mówię. Ciekawe.
- Mógłbyś już nic nie mówić? Uszy mnie bolą od twoich treli. Chcę pobyć sam i pokontemplować tę błogą chwilę bez ciebie.
- Jak sobie życzysz. Częstuj się. – powiedział Wilson zostawiając do połowy opróżniony talerz frytek i wychodząc ze stołówki, podśpiewując.
House odprowadził go niezbyt przyjaznym wzrokiem i ugryzł frytkę.
O co mu w ogóle chodzi?
Cameron była już na skraju sił. Nerwowa, wyczerpana. Współpracownicy nie poznawali jej.
Nikt nie wiedział co jej doskwiera. Mogli się tylko domyślać. Wiedzieli tylko, do kogo mogą się zwrócić.
-Usiądź proszę – powiedziała Cuddy widząc wchodzącą Cameron .
-Czego ode mnie chciałaś?
-Spójrz na siebie. Wyglądasz jak wrak człowieka. Chcę zaproponować ci urlop. Przymusowy.
-Proponujesz mi coś, do czego mnie zmuszasz? Daj spokój. Dobrze się czuję.
-Właśnie widzę. Słuchaj wiem, że rozstałaś się z Chase’m i pewnie potrzebujesz odpoczynku.
-Dzięki, ale to nie ma nic wspólnego z Chase’m. Po prostu, może jestem przemęczona.
Zmusiła się do uśmiechu. Cuddy spojrzała na nią zatroskanym wzrokiem.
-Do zobaczenia za tydzień, doktor Cameron.
To chyba jednak dobry pomysł – myślała Cameron. Odpocznę, przestanę myśleć o głupotach.
Z drugiej strony nie chciała zostawiać pacjentów samych, ale liczyła, że koleżanki same sobie poradzą bez niej. Dobrze było usiąść na kanapie bez świadomości, że jutro z samego rana trzeba pędzić do pracy. Siedziała, oglądając telewizję i ciesząc się tą chwilą spokoju.
Wystarczył jeden wieczór aby całkowicie się zregenerować.
Włożyła pidżamę na jeszcze wilgotne ciało i położyła się do łóżka.
Złapała się na tym, że myślała o pacjentach, których zostawiła na oddziale.
Stwierdziła po chwili, że przecież mają dobrą opiekę, a ona się postara, aby nie nudzić się przez te siedem dni.
Natomiast podczas urlopu Cameron, House stał się nie do zniesienia. Minęły zaledwie dwa dni, a on znalazł chłopców do bicia – swoich członków zespołu. Nie potrafił się sam przed sobą przyznać, że cholernie źle się czuje, że nie ma jej w pobliżu i musiał dać upust swoim emocjom. To było tak irracjonalne, że doprowadzało go do szału.
Dziwne jarzmo, które ciążyło na jego sercu, nie pozwalające funkcjonować jak dotychczas.
Przestał interesować się nawet prostytutkami, które serwowały mu jedynie chwilową rozkosz, bez żadnego głębszego znaczenia. Nie chciał już takiej ulotnej przyjemności, zaczął brzydzić się ich brudnymi ciałami, które zamawiał, dla zaspokojenia swojej zwierzęcej potrzeby.
Gdy patrzył na ich lubieżną fizyczność, wyobrażał sobie Cameron.
Pragnął jej tak mocno, całym ciałem, umysłem. Zrobiłby wszystko, by móc tylko jej dotknąć.
Tylko przez ułamek sekundy zatracić się, będąc przy niej, chłonąc jej zapach, dotykając jej ciała, tuląc ją do swojego, nie pozwalając nikomu, by mu ją zabrał.
By była tylko jego, by mógł schować ją przed całym światem.
Dziwne myśli nękały umysł Gregory’ego House’a.
A ponieważ były wyjątkowo natarczywe, próbował tłumić je większymi dawkami vicodinu i burbonu. To nie skutkowało, a wręcz bardziej zachęcało te obawy do gnębienia jego duszy.
Na domiar złego budził się wtedy ze strasznym bólem głowy i udekorowanym fragmentem podłogi wokół siebie. To nie było najlepsze wyjście z sytuacji, ale co mu pozostawało?
Nienawidziła go. Nic już nie mógł zmienić, było po prostu za późno.
Przerażała go przemiana, która w nim następowała. Dziwne było przestawienie swojego umysłu na troskę o kogoś jeszcze niż tylko samego siebie. Nie potrafił jednak wciąż okazywać tych nowych emocji. Trzeciego dnia jej nieobecności w szpitalu nie wytrzymał.
Poszedł do niej. Z tłukącym się w piersi sercem, które miało być z granitu, zapukał do drzwi laską. Cameron czytała książkę. Słysząc charakterystyczny dźwięk poczuła, że oblewa ją zimny pot. Tak, to było zbyt piękne, aby trwało tak długo. Bezradnie odrzuciła głowę do tyłu, opierając ją na sofie. Westchnęła głośno i zamknęła oczy. Nie, tak łatwo się nie poddawał. Trudno. Wstała i podeszła do drzwi. Chwila wahania i otworzyła drzwi.
Nie widziała jego wyrazu twarzy, nie chciała. Nie patrzyła mu w oczy.
-Wejdź – powiedziała lodowato.
Wszedł nonszalancko zrzucając z siebie kurtkę, którą cisnął na kanapę.
-Myślałem, że skończyłaś już bawić się w chowanego... – powiedział po dłuższej chwili milczenia...
-Cuddy dała mi urlop....-
-Tak, przypomnę sobie o tym, gdy będzie chciała mnie w klinice...
-Chcesz coś do picia? Przyniosę... – niestety, nie dokończyła zdania, bo House złapał ją za nadgarstek. Po chwili jego palce zręcznie oplotły jej drobną dłoń, splatając się z jej palcami.
Zamarła. Teraz musiała już spojrzeć. Nie powinna była.
-Uciekniesz przede mną, ale przed samą sobą nie.
Błękitne oczy zdawały się widzieć wnętrze jej oczu. W taki sposób w nie patrzyły. A ona z każdą sekundą tego spojrzenia coraz bardziej czuła serce podchodzące do gardła i roztapiające się kolana. Nie miała zamiaru jednak tracić rezonu.
-Kiedyś byłam małą zagubioną dziewczynką, która traktowała cię jak swojego mistrza.
Tej dziewczynki nie ma. Skutecznie oduczyłeś jej naiwności. Czemu teraz za nią tęsknisz?
Przysunął się bliżej ściskając jej dłoń.
-Nie mam zamiaru do końca życia być tchórzem. Myślałem, że najlepiej będzie odrzucać wszystkich na których mi zależy. Myliłem się. Chcę naprawić swój błąd. Nie chcę cię znów stracić. – mówił to tak cicho. Tak nieznaną barwą głosu. Opuścił wzrok i puścił jej rękę.
Pokuśtykał po swoją kurtkę. Cameron nawet nie drgnęła. Stała jak wmurowana i patrzyła na niego. Rzucił jej jeszcze przelotne spojrzenie. Ostatnim razem taki smutek widziała w jego oczach, gdy złożyła rezygnację.
-Dobranoc – powiedział. Nie wiedziała ile tak stała. Czas przestał dla niej istnieć.
Co robić? Co mam zrobić?!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez cocorito dnia Czw 21:05, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:13, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Eh,
przecież ona wie co ma zrobić.
Dobrze się czyta taką historię. Dobrze sobie wyobrażać takiego House'a. Lepiej trochę na sercu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ciacho
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Princeton :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:25, 07 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ah, twój fik ukojeniem dla mojej duszy!
Eh, a już myślałam, ze sobie nie pójdzie Następnym razem Cameron ma go zatrzymać...albo na odwrót.
I ona WIE co ma zrobić, więc niech to zrobić.
A tak nawiasem. Ja z przyjemnością wytrzymałabym spojrzenie takich oczu i na pewno nie wpatrzyłabym się nagle w podłogę. Nie rozumiem jej.
Czekam na kolejną część, wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:44, 08 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
cocorito
to jest dobre
ćwicz dalej "rozbrajanie" House'a od wewnętrznej strony.
Masz dobrą i lekką rękę do pisania.
I pisz dalej
No i powodzenia na maturze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:03, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
wspaniałe
powodzenia na maturze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:47, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
OMG zamarłąm.
Myślałam, że pocałunek będzie na koncu
świetna część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:55, 09 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
JESUS CHRIST!!!
Ómarłam
Kolejna częśc jest piękna...
Oby tak dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
annaamelia
Pacjent
Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:05, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
wciągający fik, czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HannahLove
Student Medycyny
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:37, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
O Matko! Zawału serca z zachwytu dostałam!
Brawa! WENY!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|