|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:07, 02 Lip 2008 Temat postu: Fic: With or without you |
|
|
Kategoria: friendship
Zweryfikowane przez Richie117
Do napisania fika natchnęła mnie motylek, Richie wielce mi doradziła - szczęście, że wykonanie moje, a nie kogoś innego :smt003 Enjoy!
House i jego ekipa od bardzo długiego czasu głowiła się nad trudnym przypadkiem - dodatkowo pacjentką była córka wpływowego polityka i Cuddy bardzo liczyła na dotacje z jego strony, o ile sposób leczenia diagnostyków okaże się skuteczny.
Kiedy House usłyszał od Cameron, że stan pacjentki jest "zadowalający", oddał się swojej najnowszej pasji - grze on-line. Nie zdał sobie sprawy, że z godziny dziesiątej nagle zrobiła się trzynasta i w momencie, gdy mężczyzna próbował podnieść rangę swojego wirtualnego bohatera, strona wygasła. Tak po prostu. Pomimo usilnego, rytmicznego uderzania w enter i myszkę, strona się nie załadowała.
House zaklął, po czym usłyszał delikatne, kobiece chrząknięcie.
Szczyt wszystkiego!, pomyślał House, widząc swoją szefową w obcisłym kostiumie, która po raz kolejny dowiodła tego, że potrafi go irytować nie tylko swoim wyzywającym strojem. W swoich wypielęgnowanych dłoniach trzymała router. JEGO router.
- Łapy precz, wiedźmo! - krzyknął, wstając i kuśtykając w jej kierunku. Zrobiła naburmuszoną, najbardziej wściekłą minę jaką kiedykolwiek zdołała z siebie wykrzesać i syknęła:
- Pacjentka, House. Nie zmuszaj mnie, bym zrobiła coś gorszego, niż odłączenie cię od internetu.
I wyszła. Z routerem.
House podszedł do komputera znajdującego się w pokoju diagnostycznym, lecz tam też nie działał internet. Był wściekły i zastanawiał się, gdzie jeszcze znajdzie dostęp do swojej gry. Po chwili zdał sobie sprawę, że WIE.
Pokuśtykał do balkonu, przełożył najpierw chorą nogę, później zdrową przez niski murek i już znajdował się na balkonie onkologa. Zauważył, że Wilson zbiera się do wyjścia. Szybko wpadł do gabinetu.
- Wilson, potrzebny mi twój komputer. - powiedział i nie czekając na odpowiedź, usiadł za biurkiem. - Krzesło może być, trochę niewygodne...
- House, czy ty przypadkiem nie powinieneś wypruwać sobie żył nad przypadkiem tej dziewczyny, córki polityka?...
- Mamooo, dają sobie radę. - House oparł laskę o biurko. - Zresztą są coraz bliżej rozwiązania.
Wilson uniósł nieznacznie brew.
- Tak podejrzewasz, czy ty to wiesz? - zapytał nieufnie mężczyzna, po czym ze zdziwieniem stwierdził: - Ty to wiesz! Wiesz, co jest tej dziewczynie!
- Och, przestań. - mruknął zniecierpliwiony House, logując się na serwer. - Stan pacjentki jest stabilny, niech się pomęczą jeszcze przez parę godzin.
Wilson otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak zrezygnował i machnął na niego ręką.
- Jesteś okropny. - powiedział. - Idę zrobić trzy biopsje. Nie podawaj się za mnie, jakby ktoś tu przyszedł.
House burknął w odpowiedzi. Wilson otworzył drzwi, jeszcze raz odwracają się w stronę House'a.
- Jeśli znów z mojej skrzynki e-mailowej wyślesz obraźliwą wiadomość do któregoś ze sponsorów szpitala, przysięgam, że tym razem ci nie daruję.
House ponownie burknął i jedynie spojrzał, jak za Wilsonem zamykają się drzwi.
- Killjoy.* - westchnął, zamykając stronę z pocztą Wilsona.
Pulpit komputera zawierał parę ikon - konkretnie foldery z danymi pacjentów i program z terminarzem spotkań. Kiedy House chciał w końcu powrócić do wcześniej przerwanej przez Cuddy gry, jego uwagę przykuł jeden z nielicznych dokumentów tekstowych.
Dokument miał nazwę "House".
Mężczyzna niepewnie kliknął dwa razy na ikonę.
Chęć powrotu do gry sięgnęła dna.
cdn.
____________
*stwierdzenie padło w odcinku 2x11 - nie ma dosłownego tłumaczenia; jest to ktoś, kto psuje zabawę innym ludziom.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marau Apricot dnia Śro 14:38, 02 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:32, 02 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
ok, mam powrócić w wielkim stylu.
tak poza tematem: PIĘKNY AVATAR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
no i zaczynam:
tytuł - ach, jedna z najpiękniejszych piosenek U2, chociaż od dłuższego czasu preferuję WOWY w wersji koncertowej *_*
Nie zdał sobie sprawy, że z godziny dziesiątej nagle zrobiła się trzynasta i w momencie, gdy mężczyzna próbował podnieść rangę swojego wirtualnego bohatera, strona wygasła. Tak po prostu. Pomimo usilnego, rytmicznego uderzania w enter i myszkę, strona się nie załadowała.
ach!
SKĄD JA TO ZNAM!
chyba nie ma nic bardziej wkurzającego ;pp
I wyszła. Z routerem.
ach, uwielbiam władczą Cuddy-czarownicę *_*
- Tak podejrzewasz, czy ty to wiesz? - zapytał nieufnie mężczyzna, po czym ze zdziwieniem stwierdził: - Ty to wiesz! Wiesz, co jest tej dziewczynie!
- Och, przestań. - mruknął zniecierpliwiony House, logując się na serwer. - Stan pacjentki jest stabilny, niech się pomęczą jeszcze przez parę godzin.
rotfl takie gierki są boskie ;D
chociaż już kiedyś House udowodnił, że chociaż znał odpowiedź, okazała się ona błędna.
- Jeśli znów z mojej skrzynki e-mailowej wyślesz obraźliwą wiadomość do któregoś ze sponsorów szpitala, przysięgam, że tym razem ci nie daruję.
TYM RAZEM.
prawdziwy Jimmy *_*
ach, tęskniłam za fikami!
Dokument miał nazwę "House".
Mężczyzna niepewnie kliknął dwa razy na ikonę.
Chęć powrotu do gry sięgnęła dna.
OMG.
okay.
zakończyłaś po prostu idealnie.
bo siedzę tutaj i zastanawiam się, kiedy wrzucisz kolejną część.
oczywiście mogę sobie tylko podejrzewać, co było w folderze, więc teraz ucichnę i cierpliwie poczekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
carrie
Pacjent
Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 14:16, 02 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
*piiiiiiiisk*
Piękne, i nawet przekonałam się do House'a-bez-serca (nie żeby kiedykolwiek okazywał jego nadmiar, ale wątpiłam, by mógł zostawić pacjentkę tak o ). Określenie "killjoy" wpisuję do swojego słownika, słówko podoba mi się bardzo.
Jeden, jedyny błąd - "okaże", nie "okarze"
Cuddy jak zwykle świetna. Moja idolka. I wanna be doctor Cuddy when I grow up!
I czekam na ciąg dalszy. NIECIERPLIWIE. ;>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:14, 02 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
plik o House , coś nowego i tajemniczego i dobrze ,że zaciekawiło go to niż ta gra
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yourico
Richie Supporter
Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:56, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Oh come on!
To pierwsze co mi przyszło na myśl jak zobaczyłam że nie ma dalszego ciągu ^^
Czeeeekam z małą (jak zwykle) cierpliwością
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:30, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
- Łapy precz, wiedźmo!
gdyby to było tłumaczenie, to bym się zastanawiała, czy ktoś nie zrobił "przypadkiem" literówki w słowie "witch"
Nie zmuszaj mnie, bym zrobiła coś gorszego, niż odłączenie cię od internetu.
a co może być gorszego??? odcięcie tlenu?
Nie podawaj się za mnie, jakby ktoś tu przyszedł.
hmm... ciekawie by to wyglądało, gdyby House podawał się za Wilsona... Ale chyba jego zdolności aktorskie mają jakieś ograniczenia...
tym razem ci nie daruję.
oj... czy byłoby tak jak w TAMTYM fiku??? *znów przerażona wizją tamtego Wilsona*
nie... myślę, że przelożyłby go przez kolano... Tylko czy to byłaby kara??
*****
że mi się podoba to już wcześniej pisałam... więc co jeszcze? ah, wiem: Będzie jakaś era???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:16, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No nie....
Kolejny fik,który będzie mnie męczył...
Nawet wakacji nie dacie spędzić spokojnie, teraz będę myśleć, CO WILSON MA W TYM PLIKU!!??
Fik super super super!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Nie 21:50, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pulpit komputera zawierał parę ikon - konkretnie foldery z danymi pacjentów i program z terminarzem spotkań. Kiedy House chciał w końcu powrócić do wcześniej przerwanej przez Cuddy gry, jego uwagę przykuł jeden z nielicznych dokumentów tekstowych.
Dokument miał nazwę "House".
Mężczyzna niepewnie kliknął dwa razy na ikonę.
Chęć powrotu do gry sięgnęła dna. |
Tak, na tym fragmencie oprę cały mój komentarz. Plik o nazwie "House" pozostawiony na pulpicie komputera należącego do faceta, którego najlepszy przyjaciel jest wścibskim, nie znającym znaczenia takich słów jak "prywatne" i "intymne" palantem o nazwisku "House".
Hm...
Czytałam kiedyś coś takiego (Richie studiuje psychologie, to może potwierdzić lub zanegować w razie czego), że jak ktoś chce komuś coś powiedzieć, to czasem, nawet nieświadomie, zostawia coś na ten temat na widoku tej drugiej osoby. Wycięty artykuł, niezamknięty pamiętnik, ekran komputera z otworzonym plikiem... Takie rzeczy się zdarzają. I powodują mnóstwo innych bardzo komplikujących lub ułatwiających życie zdarzeń. Więc... JA CHCĘ WIEDZIEĆ, CO WILSON CHCIAŁ PRZEKAZAĆ HOUSE'OWI!!!
I żądam ciągu dalszego.
Bo czuję się zaintrygowana, a jestem wycieńczona austriacką biurokracją i nie powinno się mnie dodatkowo maltretować. Marau! Nie każ mi wymyślać więcej szantaży emocjonalnych i weź się do pisania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:23, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
WTOREK
Terapeutka z terapii małżeńskiej poradziła nam, abyśmy raz w życiu opisali chociaż jeden dzień z naszego życia. Byłem pełen podziwu dla pani Brown - w swoim piętnastominutowym wyjaśnieniu tego zabiegu ani razu nie użyła słowa "pamiętnik" ani "dziennik".
Mam pisać o sobie, o swojej pracy. Również o naszym wspólnym życiu. Skoro jest to mój prywatny wpis, to czemu ktoś mówi mi, co mam w nim zamieścić? Nawet gdybym chciał, nigdy nie pisałbym tu o żonie. Już niedługo byłej żonie.
Jestem dobrze zarabiającym onkologiem w Princeton Plainsborough Teaching Hospital, nie narzekam na monotonię pracy, bo pracując w takiej specjalizacji NIE MOGĘ okazać znudzenia. Nigdy nie wybaczyłbym lekarzowi, który ziewałby, informując mnie o nowotworze.
W czasie terapii Brown często pytała mnie, czy mam jakichś przyjaciół. A że nie posiadam ich za wielu, kilku wymyśliłem. Myślałem, że to wystarczy, więc z przerażeniem usłyszałem jej prośbę o opisanie paru z nich. Chyba zorientowała się, że z pomiędzy plątaniny maklerów Johnów i adwokatów Peterów jedyną prawdziwą postacią jest Greg House.
Dopiero teraz doszło do mnie, jak okropnie szczegółowo go opisałem. Rzeczywiście, trochę przesadziłem mówiąc o jego ulubionej knajpie z chińszczyzną i nazwie piwa, które często pije oglądając mecz.
Nie powiedziałem nic o nodze, wypadkach, prochach i eksperymentach. Miałem go opisać od najlepszej strony.
Jednakże nie powiedziałem wszystkiego. Nie powiedziałem, jakie nieocenione było jego towarzystwo w niektórych momentach mojego życia, nie powiedziałem o tym, jak dobrze je się z nim lunch i jak dobrze kontempluje się z nim rzeczywistość. Czy ten tekst zasługuje na miano wpisu do dziennika?
House jeszcze przez długi czas wpatrywał się w ekran. Po raz kolejny czytał tekst linijka po linijce. Dziennik i Wilson. Dziennik I Wilson... to połączenie bardzo mu nie pasowało. Ba! Wręcz niepokoiło...
House dopiero teraz przypomniał sobie, że Wilson rzeczywiście kiedyś wspominał coś o jakiejś terapeutce Brown. I o jakimś durnym "zadaniu", ale co to było - nie pamiętał. Odchylił się lekko na krześle, jeszcze raz spoglądając na tekst. Był więcej niż zaskoczony. Był zszokowany. Całkowicie przerażony tym, że może być głównym bohaterem czyjegoś wpisu do dziennika. Z drugiej strony, Wilson mógł zastosować podejście "nie ma o czym pisać, to napiszę o House'ie", chociaż było to mało prawdopodobne...
House spojrzał na liczbę stron. Dwadzieścia. "Fiu fiu, Jimmy przyłożył się do zadania domowego", pomyślał. Spojrzał na pozostałą zawartość stron. Większość była niezapisana, zupełnie jakby Wilson zbyt długo trzymał klawisz "enter". Na piętnastej stronie znów było trochę tekstu. Jego treść nie była jednak już tak spokojna. Gorzej.
To House stał się niespokojny.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marau Apricot dnia Nie 22:41, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 22:23, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajnie. Bezwględność Cuddy nie zna granic. I zgadzam się, że ten folder musiał być celowo zostawiony. Wilson jest o wiele lepszy w manipulowaniu ludźmi (a zwłaszcza Housem), niż się wszyscy spodziewają, no i zna House'a na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że jeżeli chce uchronić przed nim jakieś pliki, powinien przechowywać je na płycie kompaktowej, zamkniętej w sejfie na Nowej Zelandii...
Proszę o więcej!
EDIT: No tak, pisałam koment w tym samym momencie, co Ty ciąg dalszy. :smt003 Fajnie, że się trochę wyjaśniło, ale znowu na koniec mamy cliffhangera. Cóż to takiego Wilson napisał, że się House zaniepokoił? Nie mogę się doczekać, jakie wnioski Wilson wyciągnął ze swojego olśnienia, jak wielką rolę w jego życiu pełni House...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dzio dnia Nie 22:45, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:30, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
ciekawy , a zachowanie house niesamowite
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huragius
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: oddział zamknięty
|
Wysłany: Nie 22:36, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Byłem pełen podziwu dla pani Brown - w swoim piętnastominutowym wyjaśnieniu tego zabiegu ani razu nie użyła słowa "pamiętnik" ani "dziennik". |
Ha, widzę, że nie tylko ja mam wrażenie, że ludzie reagują na te dwa słowa z politowaniem lub bierną agresją xD
Cytat: | Nie powiedziałem nic o nodze, wypadkach, prochach i eksperymentach. Miałem go opisać od najlepszej strony. |
Ojć, Jimmy, wyczuwam opary zauroczenia.
Hm, podoba mi się ten wpis do dziennika, pasuje do Wilsona, jest sarkastyczny i odrobinę autoironiczny ale jednocześnie zdradza pasywne podejście do ludzi, którzy mu coś każą… No i ta fascynacja Housem fikająca koziołki na krawędzi Świadomości i Nieświadomości bez siatki bezpieczeństwa pod nimi. Wilson mógłby coś takiego napisać. W ogóle bardzo zgrabnie to zostało napisane.
Nawet gdybym chciał, nigdy nie pisał tu o żonie. tylko w tym zdaniu coś mi nie gra.
I wiesz, że cię nie znoszę? Wkleiłaś kolejną część i nic nie wyjaśniłaś. No dobra, wyjaśniłaś, co to za plik, ale naprawdę sądzisz, że się tym zadowolę? Phi! xD
Prawda, że nie będę musiała czekać wieki na następną część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:03, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
taaa... potwierdzam tezę Huragius
chociaż Wilson mógłby to zrobić rozmyślnie
(przynajmniej House robi rozmyślnie takie rzeczy Wilsonowi )
*******************************************
Nigdy nie wybaczyłbym lekarzowi, który ziewałby, informując mnie o nowotworze.
Wilson - chyba musisz zmienić antydepresanty Najlepiej na House'a (niemal nie ma efektów ubocznych )
jedyną prawdziwą postacią jest Greg House
nie wiem, czy się cieszyć, czy współczuć...
Miałem go opisać od najlepszej strony.
ua... przypomniało mi się zadanie z historii, kiedy się popłakałam, bo nie miałam pojęcia, co napisać
jak dobrze je się z nim lunch i jak dobrze kontempluje się z nim rzeczywistość
powinno być: "jak dobrze kupuje się mu lunch i przytakuje jego poglądom na rzeczywistość" :smt002
ale co to było - nie pamiętał
cały House
chociaż z drugiej strony, to niewiarygodne, żeby House mógł o czymś zapomnieć, szczególnie, jeśli to dotyczyło Wilsona (nigdy nie wiadomo, co się może przydać, żeby się ponabijać...)
Całkowicie przerażony tym, że może być głównym bohaterem czyjegoś wpisu do dziennika.
a ciekawe, co by powiedział, gdyby wiedział o fikach???
chociaż jak w jednym fiku dowiedział się, że Wilsonowi wciąż przytrafiają się wypadki, bo ludzie na lj-cie tak napisali to... sam zaczął pisać fika
To House stał się niespokojny.
I ja, i ja, i ja...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:33, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Świetnie się zapowiada. Wilson i Dziennik to wspaniałe połącznie. Przyznam szczerze, że najbardziej rowalili mnie banda maklerów Johnów i adwokatów Peterów. C'est tres bien!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:50, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
OMG.
no dobra. na miejscu Wilsona straaasznie bym się wkurzyła, gdyby House przeczytał ten dziennik.
ale z drugiej strony NA RAZIE nie ma nic zlego
na razie --'
czekam na rozwoj wypadkow *_*
i mam nadzieje na erę ;pp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|