Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: The Hector Diares

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:57, 14 Lip 2008    Temat postu: Fic: The Hector Diares

Kategoria: friendship


Zweryfikowany przez Richie117


Cytat:
Ten fik na pewno nie prześcignie Kociego Fika - jednak jego treść jest bardzo sympatyczna :smt003
Fik ma dwanaście rozdziałów. Enjoy!


[link widoczny dla zalogowanych]

House usiadł na swoim fotelu w gabinecie, rozważając nad swoim przypadkiem, kiedy Wilson zerknął zza drzwi.

- Masz minutę? - zapytał z zakłopotaniem, stojąc wyczekująco w drzwiach. House uniósł brwi.

- Dlaczego sądzę, że to zajmie więcej niż minutę?

Wilson podchwycił rozmowę i wszedł do środka.

- Och, nie wiem. Może dlatego, że jesteś moim dobrym przyjacielem i przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil...

- Przestań pieprzyć. Chcesz czegoś, co? - House spiorunował wzrokiem swojego przyjaciela. Gdyby Wilson przesadził, House byłby już wkurzony.

- Wyświadcz mi przysługę.

- Yeah, yeah, yeah. Nie jesteś wylewny. Pochlebstwo zawsze znaczy, że chcesz czegoś. Wiesz, próbuj dalej, ja pracuję. - zrzędził House. Wilson rozejrzał się po pomieszczeniu; kaczątek nie było, lecz tablica była pełna symptomów i objawów.

- Wyglądasz na zajętego. - powiedział niewzruszony Wilson.

- Mój mózg jest zmęczony i ty powoli go usypiasz. Przestań pieprzyć! Za bardzo boisz się mnie zapytać o cokolwiek, więc jestem zły. Starasz się podlizać, więc jestem jeszcze bardziej zły. Po pierwsze powiedz mi, co to jest, czym jest to dla mnie i co to mi da? - powiedział House, piorunując przyjaciela wzrokiem.

Wilson pomasował kark i pomyślał. House obserwował każdy jego ruch - usiadł na brzegu biurka House'a i zebrał myśli.

- To nie będzie cię dużo kosztować. Sfinansuję piwo, pizzę... nawet nieprzyzwoite filmy. I będę płacił za wszelkie uszkodzenia...

- O nie... nie pies. Nie znów. - House potrząsnął głową i jego laska przetoczyła się lekko. - Ostatnio niemal zginął od porażenia prądem i obydwaj to widzieliśmy.

- House, sprawię, że to będzie warte twojego czasu. Moja była sprawi, że to będzie warte twojego czasu. - błagał Wilson.

- Nie wyobrażam sobie niczego, czego chciałbym od twojej eks. Mam gdzieś seks! - House zaśmiał się. - Hej, to się rymuje! - powiedział House, z dumą kręcąc laskę w dłoni. Wilson spiorunował go wzrokiem, gdy usłyszał, że House nadal chichocze z momentu swojego przebłysku poetyckiego. Laska zatrzymała się.

- Olśnię cię Wilson. Nudzisz mnie.

- Zapłaci. - Wilson rzucił przynętę.

- Za seks? - House zrobił komiczną minę.

- House! - jęknął Wilson, próbując jednocześnie się nie śmiać. Tak naprawdę próbował odgonić od siebie ten obraz, gdy zamknął oczy. Potrząsnął głową, oddalając od siebie wszelkie myśli. - Zapłaci ci za tydzień... cały tydzień.

- Cały tydzień seksu?! - House nie odpuszczał. Wiedział, że wkurza Wilsona całkowicie, a właśnie o to chodziło, jeśli rozmowa miała dotyczyć tygodnia z Hectorem. House zamierzał trochę na tym zarobić i pieniądze nie mogły być za małe.

Wilson położył dłonie na biodrach i spojrzał na swojego przyjaciela.

- Wyjeżdża na seminarium na tydzień. Oczywiście nie może zabrać Hectora. Wiesz, że ja też nie mogę go zabrać.

- Żadne z was nigdy nie słyszało o przenośnej budzie? - House się skrzywił.

- Nie możemy zamknąć go w klatce na tydzień... trzy miski i kojec. Hector się starzeje, chcemy, by doświadczył domowej atmosfery. Wiem, że wpycham go do ciebie, ale jesteś jedynym, kogo możemy o to poprosić na tak krótki czas. I jeśli nie będziesz dla niego tak zły jak wcześniej...

- I nie mam zamiaru robić mu dobrze. - narzekał House. Znów zaczął powoli obracać laską między palcami.

- Ufam, że znów nie nakarmisz go vicodinem.

- Tylko w ostateczności! - powiedział House.

- House!

- On je płyty, laski i sprzęty elektroniczne. Martwisz się o parę tabletek? - zirytował się House.

- Będzie miał swoje zabawki, lekarstwa i będzie miał ograniczniki. Możesz go trzymać w kuchni lub łazience, kiedy będziemy w pracy. I będę u ciebie nocował... - Wilson zaczął wymieniać, gdy zobaczył, gdy House zaczął powoli się interesować.

House uniósł brwi.

- Z piwem?

- Z piwem. - potwierdził Wilson.

- Z pizzą, Chińszczyzną i Tajskim żarciem? - House zabrzmiał trochę jak dzieciak.

- Cokolwiek to jest. - obiecał Wilson.

Laska zaczęła się wolniej kręcić. Wilson nie nalegał, gdy jego przyjaciel miał wątpliwości i gdy ciągle je dodawał. Darmowy lunch i darmowa kawa. Laska znów zaczęła się kręcić. House'owy gość na tydzień, darmowe żarcie i gotówka; umówili się, że Wilson zabierze Hectora w piątkową noc. House miał przeczucie, że nie wyjdzie mu to na dobre, ale biznes to biznes.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:44, 14 Lip 2008    Temat postu:

- Żadne z was nigdy nie słyszało o przenośnej budzie? - śuper

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:39, 17 Lip 2008    Temat postu:

Marau Ty po prostu jesteś moim mistrzem ;D
Co mnie nie ma parę dni to Ty tłumaczysz już coś nowego (mam nadzieję, że będą "Objawy"!!!).
Zaczyna się interesująco, tymbardziej, że uwielbiam HaHe *_*
i mam nadzieję, że biedny Hector będzie świadkiem scen jak... w Kocim Fiku ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:15, 17 Lip 2008    Temat postu:

"bezinteresowność" House'a bardzo ładnie wyostrzona ;]
No pomysł aby zostawiś psiaka samego typowo hałsowy.
ogólnie fajny 'lekki' fik
mam nadzieję że będzie jeszcze więcej Hilsona w tym fiku, zaczyna się niewinnie, ale kto wie co będzie dalej ;p [no Ty wiesz Marau ]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:15, 17 Lip 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

część pierwsza

Mama powiedziała, że musimy się pożegnać! Mam nadzieję, że gdzieś tam jest coś smacznego! Tatuś tutaj? O jejku, jejku, jejku! Jedziemy na przejażdżkę? Super! Jejku... moje wszystkie zabawki tutaj są! Co się dzieje?

Hector dobrze się zachowywał w samochodzie. Zawsze był grzeczny w samochodzie. Wilson mówił do niego przez większą część podróży i Hector słuchał go, dopóki nie zatrzymali się pod domem House'a. Hector gorączkował się i zaczął uderzać o okno.

Ojejku! Wujcio House! On ma mnóstwo pysznych rzeczy w swoim domu... jak te małe, białe tabletki i piwo. Chciałbym, żeby mama wlewała mi piwo do mojej miseczki z wodą!

House przyjrzał się, jak jego mieszkanie stało się "mieszkaniem z psem". Śmiał się, gdy Wilson parokrotnie musiał odbyć podróż w tę i z powrotem do samochodu.

- To zamienia się w całodzienną psią opiekę. - stwierdził krytycznie, gdy podjadał pizzę... i piwo.

Wilson wwlókł wszystko do środka zaczynając od bramki. Bramka została położona w drzwiach kuchni i Wilson udzielił House'owi szybkiej lekcji.

- Naciskasz tą dźwignię i to luźno zahacza o futrynę. Gdy chcesz to odwrócić, połóż to w ten sposób i pociągnij dźwignię. Proste? - zapytał Wilson.

House spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Chcesz braw? A może gratulacji?

Wilson potrząsnął głową i wrócił do samochodu. House wrócił do swojej pizzy. Celem drugiej podróży był Hector i duża, płócienna torba, zawierająca zabawki i inne dodatki nazwane "psim zestawem", które miały zapewnić Hectorowi wygody w ciągu tygodnia. Wilson położył Hectora po drugiej stronie bramki i rzucił paczkę słodyczy na kanapę obok House'a.

- Przyzwyczajaj się do tego. Jeszcze jedna wycieczka. - powiedział Wilson, wracając do samochodu.

House spojrzał do torby i łypnął na Hectora. Hector stał przy bramce machając ogonem.

- Yeah, yeah, yeah... wiem, czego chcesz. - powiedział House, piorunując wzrokiem kudłatego przyjaciela Wilsona. - Nie zajmuj się tym, co dała ci mama. Ty chcesz pizzy... i piwa!

House zamachał pizzą w stronę Hectora i widział, jak psu wybałuszają się oczy, opiera się na bramce i wydostaje się po półminutowych manewrach. Zaczął iść w stronę House'a, dopóki nie zobaczył otwartych drzwi. Hector błyskawicznie zniknął. House skrzywił się i wstał z wysiłkiem, kiedy usłyszał jakieś zamieszanie przy wejściu. Dotarł do drzwi akurat na czas, żeby zobaczyć jak Hector mija Wilsona, a Wilson upuszcza ostatni pakunek i rusza za nim.

House podniósł psie łóżko... w jego opinii ostentacyjny, puszysty śmieć, i wrzucił je do salonu, żeby móc przejść. Stanął w drzwiach, obserwując pościg swojego przyjaciela za Hectorem. House nie mógł mu pomóc. Wybuchnął śmiechem.

- Hej! - krzyknął House z otwartych drzwi. - Czy on przypadkiem nie potrzebuje prawa jazdy?

House obejrzał grę z serii "złap mnie jeśli potrafisz", która rozgrywała się na chodniku i po części na ulicy. Niemalże udławił się pizzą w momencie, gdy samochód mocno zahamował, kiedy Hector przebiegł przed nim i Wilsonem zgrzanym od pościgu.

Tatuś chce grać! Ściga Hectora na ulicy! Ściga Hectora PO ulicy! Tatusiu... co powiedziałeś? Uch, och. Cześć tatusiu! Tatuś... pocałował Hectora! To było fajne!

Hector został bezceremonialnie wrzucony do salonu i zasapany Wilson spiorunował House'a wzrokiem.

- Mogłeś pomóc!

House skrzywił się.

- Chciałeś, żebym za nim pobiegł, idioto?

Wilson przewrócił oczami i poszedł do kuchni po piwo. Wziął bramkę i odstawił bezużyteczny przedmiot pod ścianę.

- Sprawiasz, że ruch uliczny się wstrzymuje, durniu. - narzekał, otwierając piwo i oparł się o lodówkę, próbując złapać oddech.

House i Hector wymienili szybkie spojrzenia. Hector zamachał ogonem. House pomyślał, że jest to jego normalny nastrój i zaczął kręcić laską, opierając się o framugę drzwi. Spojrzał na bramkę, a następnie na Wilsona.

- Nie poddawaj się. Może jeśli damy trochę sznurka i drutu kolczastego na szczyt... możemy to przebudować i stworzyć to jeszcze lepszym niż wcześniej. - House uniósł zachęcająco brwi.

Wilsona to nie rozśmieszyło.

- Nie mam siły do budowania "Bionicznej Bramy" po tym wszystkim. Sorry. Musisz sobie znaleźć jakąś inną zabawę. - zawarczał Wilson, chwytając kolejne piwo i zmierzając w stronę kanapy.

- Hej, to miejsce to syf! - zażartował House, gdy Wilson usiadł na kanapie.

- Wynagrodzę ci to. - powiedział Wilson, sięgając po kawałek pizzy. - Powiedziałem ci, że muszę przynieść trochę jego rzeczy.

- Trochę? On ma ich więcej? Ile rzeczy potrzebuje zwykły, żydowski pies na te parę dni? - rzucił sarkastycznie House, wlokąc za sobą w stronę kanapy łóżko z berberyjskiej wełny. Opadł z powrotem na kanapę, z laską opartą o ramię. House przyjrzał się łóżku, obracając je na swoich kolanach raz czy dwa, podczas gdy Wilson czekał, aż jego przyjaciel uraczy go jakimiś perłami mądrości.

- Co? - zapytał Wilson.

- Tu jest jego imię. - powiedział House do siebie. - Czy to dlatego, żeby mógł się pochwalić, że to jego łóżko spośród innych psich łóżek w domu?

- Wszystkie mają na sobie jego imię. - odpowiedział Wilson. Mógł poczuć wzrok House'a na sobie. Przewrócił oczami i spojrzał na House'a. - Tak, ma ich więcej!

- Wszystkie są małe i błękitne? - rzucił z sarkazmem House. Wilson westchnął.

- Pasują do mebli, które są w pokoju.

House rzucił mu jedno z "tych spojrzeń".

- A więc przez wszystkie noce, gdy tatuś śpi w budzie, Hector nadal ma miejsce do spania? Słodko! - powiedział House, uśmiechając się do Hectora.

Hector siedział i wpatrywał się w tatusia i wujcia House'a.

Noc na wolności z chłopakami! Pyszna pizza! Pyszne piwo, gdy tatuś nie patrzy! Super!

"Cześć mamo, cześć tato, oto jestem... u wujcia House'a!"*



___________

*Hector zmienił nieco słowa piosenki "Camp Grenada", które zaczyna się od słów: "Hello mudda, hello fadda/Here I am at Camp Granada", a w wersji Hectorowej: "Hello mudda, hello fadda/Here I am at... Uncle House's!" (:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brandy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:39, 17 Lip 2008    Temat postu:

- Wynagrodzę ci to. - powiedział Wilson

Jestem ciekawa w jaki sposób :smt003

A poza tym naprawdę fajne tłumaczenie Marau Apricot :smt001 takie fiki lubię najbardziej, bo mam nadzieję że będzie zabawnie :smt002


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brandy dnia Pon 22:58, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:40, 17 Lip 2008    Temat postu:

cudowne i sweet jak bita śmietana ze śnieszki z nutella i czerwoną wiśenką

edit by ZUA siła: (i kiszone ogórki ze śledziem marynowanym)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:01, 18 Lip 2008    Temat postu:

A propos Nutelli była taka reklama idealnie ilustrująca pościg Wilsona za Hectorem.
Ten fik coraz bardziej mi się podoba, czekam na więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:51, 19 Lip 2008    Temat postu:

Ojeju! Jakie to słodkie. :smt003
A propos, myślimy o tej samej reklamie nutelli? :smt040 Zawsze strasznie podobała mi się muzyczka z niej. :smt001

Ale wracając, teksty Hectora mnie rozwaliły. :smt043 Szczególnie końcówka mi się podobała:
Cytat:
Hector siedział i wpatrywał się w tatusia i wujcia House'a.

Noc na wolności z chłopakami! Pyszna pizza! Pyszne piwo, gdy tatuś nie patrzy! super!

"Cześć mamo, cześć tato, oto jestem... u wujcia House'a!"*
:smt040

Czekam na ciąg dalszy, bo lubię takie lekkie fiki. :smt001


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:18, 28 Lip 2008    Temat postu:

słodkie na max'a ;] ale fajne. hyhy.
Cytat:
- Olśnię cię Wilson. Nudzisz mnie.

- Zapłaci. - Wilson rzucił przynętę.

- Za seks? - House zrobił komiczną minę.
xd hyhy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 20:29, 08 Sie 2008    Temat postu:

- Wynagrodzę ci to. - powiedział Wilson.

Chcę to zobaczyć . O boże, robię się jak Richie . W każdym razie zaczyna się całkiem nieźle, nie mogę się doczekać, co będzie dalej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:44, 09 Sie 2008    Temat postu:

więcej, więcej, więcej!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:46, 09 Sie 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

część druga

Męski klub przy 221B odznaczał się tego wieczoru pizzą, piwem i TV. House i Wilson wgapiali się w telewizor nieruchomo i beznamiętnie. Hector podjadał skrawki z pizzy. House rzucił okiem najpierw za oparcie kanapy, a później spojrzał na Wilsona. Ostrożnie opuścił butelkę i dolał trochę piwa na talerz w momencie, gdy Wilson poprawił się na kanapie.

- Co robisz? - zapytał Wilson, spoglądając za oparcie kanapy.

- Oglądam telewizję. - powiedział House, próbując zachować powagę.

- House! Czy ty właśnie dałeś Hectorowi piwa?

- Nie. - Wilson spiorunował House'a wzrokiem, ponieważ House nadal walczył sam ze sobą o zachowanie powagi. - Zapłaciłeś za to. Dałem mu trochę twojego piwa.

- House, nie możesz dawać Hectorowi piwa! - skrzywił się Wilson.

- Dlaczego nie. On może mieć osiemnaście lat ludzkich, ale w jego psim wieku...

- House... nie możesz dawać psu piwa!

- On to lubi. - sprzeczał się z nim House. Mężczyźni patrzyli na siebie. Niewielkie, lecz na miejscu, beknięcie słychać było z poziomu podłogi.

- Widzisz? To okaz dobrych manier po posiłku rodem z Chin! - powiedział House w obronie Hectora.

Obaj mężczyźni próbowali się nie roześmiać i powrócili do wpatrywania się w telewizor. Kilka chwil później kolejny odgłos dobiegł z poziomu podłogi. House wciągnął powietrze, podczas gdy Wilson nadal oglądał telewizję. Śmierdząca chmura gazów unosiła się i rozpanoszyła w salonie.

Wilson nie oderwał wzroku od telewizora.

- Czy są jakiekolwiek kraje, które uważają to za dobre maniery? - skomentował zdarzenie Wilson, gdy House przechylił się przez oparcie kanapy i spiorunował wzrokiem Hectora.

Hector powąchał swój tył i wstał ze swego posłania by zaczerpnąć świeżego powietrza w momencie, gdy House się w niego wgapiał.

- Nie wiem. Jeśli choć jeden przyjdzie mi do głowy, poślę go tam na resztę tygodnia.

- Musiałeś mu dać piwo - naciskał Wilson.

- Nie powiedziałeś, że on jest wyposażony w... broń biologiczną! - skrzywił się House, machając ręką przed sobą, żeby przegonić smród gdzie indziej.

- Ile mu dałeś?

- Nie tak dużo - powiedział House i zastanowił się.

- Więcej niż to, co właśnie widziałem? - zapytał Wilson unosząc brew i nie przerywając gapienia się w telewizor.

- Mniej więcej ćwierć butelki, - odparł House. Wilson zaczął się śmiać. - Czemu?

Wilson powiedział tylko - Lepiej nie zapalaj zapałki.

- Ty też to kiedyś zrobiłeś, - oskarżył go House.

- A jak myślisz, dlaczego on sika na dywan? - parsknął śmiechem Wilson.

On i House spojrzeli na siebie na chwilę przed ponownym wpatrywania się w telewizor. Hektor przywlókł się z powrotem i sporadyczne "powiewy metanu" dawały House'owi i Wilsonowi coś, na co mogli narzekać i spierać się przez następnych kilka godzin.

- Może powinieneś iść z nim na spacer. Niech się wywietrzy, jeśli nie udusi jakichś zabłąkanych pieszych. - zasugerował House pomiędzy reklamą WWF i zapowiedzią filmu wojennego, który zaczynał się za pół godziny.

Wilson ubrał swojego psa w smycz z obróżką i wyszedł z nim domu. House podniósł torbę z niskiego stolika. Lubił węszyć w nieswoich rzeczach, o czym Wilson doskonale wiedział. Wraz z zabawkami i dodatkami typu "zbieracze dronta", było również psie mleczko nawilżające i psią wodę kolońską. "Hm", pomyślał House, "jest dezodorant, ale nie ma odkażacza". Wyrzucił inne rzeczy z torby.

House był ciekawski. Kiedy wstał i wyszedł przed dom, zobaczył, że Wilson wraca z Hectorem na czele. Hector strasznie się wyrywał. Obok nich szła młoda kobieta, która była miłośniczką psów i zaczęła rozmawiać z Wilsonem, ciągle interesując się Hectorem. House zrobił minę i zastanowił się, kto zabiera więcej uwagi - Wilson czy Hector?

Pomyślał również o tym, że wyprowadzanie psa przyciąga ładne dziewczyny. House zastanowił się, ile dziewczyn przyciągnąłby kaleka pozwalający ciągnąć się po ulicy przez takiego rozwiązłego terrorystę jakim był Hector. Muszę kiedyś tego spróbować pod nieuwagę Wilsona, pomyślał House, siadając na kanapie.

Wilson wszedł, widząc, że House odkłada "bagaż" Hectora na stolik.

- Zobaczyłeś coś wyjątkowo interesującego? - zapytał.

- Posprzeczałbym się o wodę kolońską. Na co psu mleczko nawilżające? - House uśmiechnął się złośliwie w stronę Wilsona.

- Jego łapki są bardzo suche. Moja była miała w mieszkaniu dywany, a twoje linoleum i dywaniki nie są dla niego dobre. - powiedział Wilson, sprawdzając Hectorowi łapki. House popatrzył na to i potrząsnął głową.

- Jedyne, czego tu brak to psi iPod! - powiedział House tonem niewznoszącym sprzeciwu. Skrzywił się w stronę Hectora. - Mam jednego! Chociaż nie, nie możesz takiego mieć... psy nie słuchają muzyki! - powiedział House do Hectora zupełnie jak zazdrosny starszy brat.

- Słuchają. - zaprzeczył Wilson. - Miałem zasugerować ci puszczenie dla niego radia wtedy, gdy pracowałeś... to mogło zmniejszyć poziom zniszczenia!

- Zmniejszyć? Zmniejszyć!... - rozprawiał House.

- Wiesz, o co mi chodzi. On nie zrobi niczego dziś wieczorem. Zostanę tu. I zastawię bramkę, jak będę wychodzić jutro rano. - Wilson uspokoił nieco swojego zbzikowanego przyjaciela.

House pokuśtykał do lodówki po kolejne piwo i przyniósł również dla Wilsona.

- Ma jakąś ulubioną grupę? Albo ulubioną stację radiową? - House uśmiechnął się krzywo, gdy wrócił do salonu.

- Coś łagodnego pewnie by go uspokoiło. - Wilson usiadł wygodnie na kanapie. Poczuł, że przez palący wzrok House'a robi mu się dziura w skroni. - No co?! - zapytał, odwracając się do niego.

- Hermetyczne opakowania na odchody, woda kolońska, mleczko nawilżające, muzyka przez cały dzień... mnie też zaadoptujesz, Jimmy? - uśmiechnął się charakterystycznie House.

Wilson znów wpatrywał się w telewizor.

- House, nie zrozumiałbyś. - westchnął.

- To pies, ty idioto. - zaprotestował House.

- Nie dla nas, ty durniu. - powiedział Wilson, starając się ignorować House'owe wycie.

Trochę później, gdy obaj wciągnęli się w film, House poczuł, że coś otarło się o jego rękę. Rzucił okiem w tamtym kierunku i zobaczył, jak Hector kilkakrotnie dosięga swoją łapą do jego dłoni. Hector patrzył na niego, a wyraz pyska najwyraźniej mógł wyrażać coś jakby uśmiech. Merdał ogonem. Hector dotknął jego ręki jeszcze raz w momencie, gdy House podrapał go po głowie. Zadowolony Hector udał się do swojego legowiska.

House znów zaczął wpatrywać się w telewizor i nic nie powiedział nawet wtedy, gdy poczuł na sobie spojrzenie Wilsona.

- No co? - jęknął, pociągając łyk piwa.

- Lubi cię. - powiedział Wilson.

- Lubi moją laskę, moje buty, moją kolekcję płyt... - dodawał House.

- House, on cię lubi... dlatego mówił ci dobranoc. - uśmiechnął się Wilson, nie odwracając wzroku od telewizora.

House spojrzał w bok na Hectora. Leżał zwinięty w swoim legowisku, pogrążony we śnie.

- Goodnight, John boy.* - uśmiechnął się krzywo i znów spojrzał w telewizor.

Po filmie Wilson zaczął zmywać, a House urządził surfowanie po kanałach. Stolik do kawy został oczyszczony, pokarm dla psa wrzucony do pustej szafki, a Hectorowy bagaż został złożony na wysokim, niedostępnym miejscu. Wilson zadbał o to. Zajął się też pustą szafką. Gdyby House miał jakieś dobre jedzenie, zapewne Hector też dostałby trochę... Wilson został na noc, by temu zaradzić. Westchnął, przewracając oczami, bo w końcu obowiązki... były... obowiązkami. Najlepiej będzie, jeśli spędzi tę noc gdziekolwiek, przynajmniej dopóki ci dwaj uparci, kłopotliwi ludzie przystosują się do pozostania pod tym samym dachem w trakcie tej długiej podróży.

Jak zwykle, House spał głęboko i chrapał łagodnie, gdy Wilson przechadzał się w tę i z powrotem do salonu. Hector nie spał i szturchał rękę House'a, aż poruszyła się nieświadomie i znalazła poza zasięgiem. Wilson podniósł Hectora i usadowił go na kanapie z Wujciem House'em.

Dziękuję tatusiu. Dziękuję! Dziękuję! Wujcio House jest samotny! Hector będzie go dla ciebie ogrzewał. Hector dotrzyma mu towarzystwa.

Wilson pozwolił obsypać swój nos szczęśliwymi pocałunkami, podczas gdy odnalazł koc i przykrył ich obu. Hector zasnął natychmiast i Wilson skończył na ten wieczór, zdobywając łóżko po raz drugi. "Dzisiaj żadnych zdjęć", pomyślał, przypominając sobie te, które zapisał w swoim aparacie, a później na swoim komputerze.

To był udany wieczór, pomimo, iż wisiała nad nim lista spraw do załatwienia następnego dnia... począwszy od bramki. Czas na sen, a później na motywację dzięki słonecznemu, sobotniemu porankowi. Wilson miał pomysł, jeden z serii "łatwiej powiedzieć niż zrobić", ale jednak pomysł! "Zajmę się tym rano", pomyślał Wilson. Świeży dzbanek kawy w jeszcze świeższym dzbanku od kawy mógł załatwić sprawę z House'em. "Goodnight, John boy", pomyślał Wilson zaraz przez zaśnięciem.

______

*tytuł filmu z lat sześćdziesiątych


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marau Apricot dnia Nie 0:09, 10 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 0:14, 10 Sie 2008    Temat postu:

Jak zwykle, House spał głęboko i chrapał łagodnie, gdy Wilson przechadzał się w tę i z powrotem do salonu. - Uwielbiam wszelkie odmiany House'owego chrapania. Chociaż tego najbardziej natarczywego i głośnego bym nie zniosła, takie łagodne jest przyjemne dla ucha .

No cóż, Wilson ma swój fetysz, pogódźmy się z tym. Jestem ciekawa, czy Hector zmoczy się na House'a przez sen .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:38, 13 Sie 2008    Temat postu:

Cuuuuuudnie. :smt003

Ja jestem ciekawa co powie House, jak się rano obudzi. :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:16, 13 Sie 2008    Temat postu:

no po prostu cudowne a te określenia :takiego rozwiązłego terrorystę jakim był Hector.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:52, 15 Sie 2008    Temat postu:

I moje stałe pytanie: kiedy można się spodziewać ciągu dalszego Marau?? :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:07, 18 Sie 2008    Temat postu:

jak już wspominałam, Hectorowy fik mi się bardzo podoba :smt003

a teraz czas rozwinąć wypowiedź :smt002

House Gets Reeled In

Może dlatego, że jesteś moim dobrym przyjacielem i przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil...
Wilson... na House'a pochlebstwa nie działają :smt005 Raczej darmowe piwo, pizza, trochę... ery

Mój mózg jest zmęczony i ty powoli go usypiasz. Przestań pieprzyć!
moim zdaniem Wilson dopiero powinien zacząć :smt040

Po pierwsze powiedz mi, co to jest, czym jest to dla mnie i co to mi da?
nie ma to jak jasne postawienie sprawy

usiadł na brzegu biurka House'a i zebrał myśli.
hm... z "brzegu biurka" można się niebezpiecznie szybko zsunąć pod biurko :smt077

Sfinansuję piwo, pizzę... nawet nieprzyzwoite filmy
prawie to, o czym mówiłam :smt003

House, sprawię, że to będzie warte twojego czasu
brzmiałoby obiecująco, gdybym wiedziała, że to nie jest jeden z tych fików :smt016

Zapłaci ci za tydzień... cały tydzień.
byle walutą był Wilson :smt005

Hector się starzeje, chcemy, by doświadczył domowej atmosfery.
no nie wiem... "domowa atmosfera" u House'a... Może raczej "House'owa" :smt005

I nie mam zamiaru robić mu dobrze
:smt042 :smt043 :smt042
z tego, co czytałam, to raczej Wilson bawił się w zoofila :smt005

I będę u ciebie nocował...
:smt007
(niech oddają salon do dyspozycji Hectorowi!!! :smt077 )

****

Freaky Friday, cz. 1.

Ojejku! Wujcio House! On ma mnóstwo pysznych rzeczy w swoim domu... jak te małe, białe tabletki i piwo. Chciałbym, żeby mama wlewała mi piwo do mojej miseczki z wodą!
kiedyś mój kuzyn upił swojego dobermana, wrzucając pierniki do miski z winem... :smt003

House przyjrzał się, jak jego mieszkanie stało się "mieszkaniem z psem".
znam to uczucie... poor House

Dotarł do drzwi akurat na czas, żeby zobaczyć jak Hector mija Wilsona, a Wilson upuszcza ostatni pakunek i rusza za nim
śmiałabym się do łez, gdybym nie przećwiczyła tego z moim owczarem :smt016
poor Wilson

Wilsonem zgrzanym od pościgu.
:smt007
mam nadzieję, że House przypomni Wilsonowi, jak to niezdrowo chodzić w przepoconych ubraniach :smt005

Tatuś chce grać! Ściga Hectora na ulicy! Ściga Hectora PO ulicy!
podstawowy błąd wychowawczy - nie można gonić uciekającego psa!!!

Może jeśli damy trochę sznurka i drutu kolczastego na szczyt... możemy to przebudować i stworzyć to jeszcze lepszym niż wcześniej. - House uniósł zachęcająco brwi.
i koniecznie podłączyć wszystko pod prąd!!! :smt005
House powinien zająć się projektowaniem zabezpieczeń dla psów

Tu jest jego imię. - powiedział House do siebie. - Czy to dlatego, żeby mógł się pochwalić, że to jego łóżko spośród innych psich łóżek w domu?
bosh... psie imię na łóżku :smt005
może to dlatego, żeby inni domownicy się nie mylili? :smt077

Hector siedział i wpatrywał się w tatusia i wujcia House'a.
ciekawe, czy myśli, nad prawdopodobieństwem, że wujcio House awansuje na drugiego tatusia??? :smt005

****

Em. napisał:
- Wynagrodzę ci to. - powiedział Wilson.

Chcę to zobaczyć . O boże, robię się jak Richie .

:smt005
brawo, Em. - jeszcze wyprowadzę Cię na ludzi :smt003

****

Freaky Friday, cz. 2.

Męski klub przy 221B odznaczał się tego wieczoru pizzą, piwem i TV
ee... może "strip-club"?? :smt005

Niewielkie, lecz na miejscu, beknięcie słychać było z poziomu podłogi.
uwielbiam, jak psy bekają :smt005

Kilka chwil później kolejny odgłos dobiegł z poziomu podłogi.
a tego już nie lubię :smt016
poor House and Wilson :smt077

House zastanowił się, ile dziewczyn przyciągnąłby kaleka pozwalający ciągnąć się po ulicy przez takiego rozwiązłego terrorystę jakim był Hector
:smt007
moją uwagę przyciągnąłby z pewnością :smt003

Ma jakąś ulubioną grupę? Albo ulubioną stację radiową?
mój owczar ma - radio Zet :smt003
ale czy go słucha czy nie, wygryza dziury takiej samej wielkości :smt016

mnie też zaadoptujesz, Jimmy?
i mnie, i mnie :smt007

- Lubi moją laskę, moje buty, moją kolekcję płyt...
to z laską zabrzmiało podejrzanie :smt077

Dziękuję tatusiu. Dziękuję! Dziękuję! Wujcio House jest samotny! Hector będzie go dla ciebie ogrzewał. Hector dotrzyma mu towarzystwa
jak to zabrzmiało... :smt007
może jednak jest szansa na erę??? :smt077

****

Apricotko - dalej, dalej, dalej :smt003 więcej, więcej, więcej :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Wilson
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam, gdzie Wilson mówi dobranoc ];->
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:34, 03 Kwi 2010    Temat postu:

"- No co? - jęknął, pociągając łyk piwa.

- Lubi cię. - powiedział Wilson.

- Lubi moją laskę, moje buty, moją kolekcję płyt... - dodawał House.

- House, on cię lubi... dlatego mówił ci dobranoc. - uśmiechnął się Wilson, nie odwracając wzroku od telewizora.

House spojrzał w bok na Hectora. Leżał zwinięty w swoim legowisku, pogrążony we śnie.

- Goodnight, John boy.* - uśmiechnął się krzywo i znów spojrzał w telewizor. "


Sweet:*
Świetny fick. Podobało mi się Napiszesz kolejną część?
Zapraszam do przeczytania mojej zÓej Wielkanocnej parodii [w opisie mam adresa ;D ]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:33, 04 Kwi 2010    Temat postu:

um... pozwolę sobie odpowiedzieć w imieniu Marau Apricot, skoro od jakiegoś czasu nie zaglądała na Horum (btw, Marau, my tu tęsknimy za Tobą )

Fik jest już 'napisany', bo to tutaj, to tylko tłumaczenie
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]

hmm... w sumie przydałaby się jakaś odważna osoba, żeby to dokończyć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z sypialni Wilsona ;D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:44, 19 Kwi 2010    Temat postu:

Powiedzmy, ze taki odważny ludź się znalazł
Mogę spróbować przetłumaczyć, proszę mi zarezerwować ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin