|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:40, 09 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
nie odłożę pilota, muszę zaznaczyć, kto jest mężczyzną w tym związku
nowy przewodnik dobrych manier mówi, że pilot powinien leżeć po prawej stronie talerza głowy rodziny :smt003
House, nie musisz niczego zaznaczać, i tak wiadomo, kto pociąga za wszystkie sznurki!!!
Wilson poczuł, jak jego zmaltretowany żołądek wywraca się do góry nogami.
coś mi się wydaje, że Wilson w dzieciństwie nie wyrywał muchom skrzydełek :smt001
z takim podejściem nie ma szansy być "mężczyzną" w żadnym związku
Wiesz co, jestem głodny
to poszedł już po te zakupy???
czy liczy na jakieś zaschnięte resztki z patelni, albo okruchy z tostera???
zapytał beztrosko House, podnosząc stertę ulotek ze stolika
aha, zapomniałam :smt002
za to fik z Wilsonem jako Dostarczycielem Chińszczyzny na długo wrył mi się w pamięć...
Wilson spróbował stłumić mdłości, biorąc głęboki oddech i zamykając oczy.
[to mi się może przydać ]
Potrzebuję czegoś, co wypali moje kubki smakowe, żebym przestał się czuć, jakbym przez pół nocy przeżuwał twoje stare skarpetki.
hmm...
"I need something to get that taste out of my mouth." (i wcale nie chodziło o skarpetki )
Są tak obrośnięte kurzem, że przez moment myślałem, że sprawiłeś sobie kota.
czytałaś "Ode to the Stuffled Cat" ??
Wilson popatrzył zdziwiony na swojego przyjaciela. Greg?
właśnie!!! "Greg"????
Dla mnie to, co zwykle, plus jedno super ostre...
czy do zestawu dołączona jest gaśnica???
poor Wilson
Nie martw się, mam oczy tylko dla ciebie, dalej jesteś moim najnajnajlepszym kumplem na świecie.
soooo sweet :smt003
(chociaż czuję woń sarkazmu)
Ten obiadek to była antylopa.
"no a antylopy się zjada. wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim Kręgu Życia" (Mufasa, Król Lew)
zacznie przeskakiwać między Britney i hienami, żeby udowodnić mu, że ma rację
bo ma czy ktoś w to wątpi?
żeby przestał się zachowywać jak upalony sześciolatek z ciężkim ADHD.
no way, na to nie ma lekarstwa
zadzwonił dzwonek i House zwlókł się z kanapy. Pilota niestety zabrał ze sobą.
ale jednak się zwlókł to nie zdarza się każdego dnia
Wilson, ty się nie zajmuj pilotem - sprawdź lepiej, gdzie jest twój portfel :smt003
Jimmy, rzuć we mnie twoim portfelem
jak ja mogłam mieć złudzenia???
O, to to jest ten twój Wilson?
"twój Wilson"?!
awwww... *_*
Ten sam, jedyny w swoim rodzaju.
Pewnie, nie ma drugiego takiego :smt003
- Twój Wilson? – pisnął Jimmy słabym głosem.
(a potem będzie, że nie pisałam na bierząco, tylko wybiegałam do przodu, żeby zabłysnąć )
– Ma inne zalety.
heh... pewnie i tak chodziło tylko o brak refleksu w trakcie bronienia swoich frytek... :smt002
A ty myślałeś, że co miałem na myśli?
pewnie to samo, co ja
Doprowadź Onkologa Do Apopleksji
ja zdecydowanie wolę "Rozpal go" lub "How horny can we make James"
Stał w drzwiach mieszkania House’a, ubrany w jego wymięte ciuchy, bosy i z potarganymi włosami a w ręce trzymał widelec
hm... gdyby zamienić widelec na elektryczną maszynkę do golenia to byłaby Apricotkowa WizjaNumerJeden :smt007
Albo przynajmniej paść na podłogę z ciężkim atakiem serca
żeby House mógł mu zrobić RK-O
- Kurwa mać, - jęknął i schował twarz w dłoniach.
tak z ciekawości... jak by to było po angielsku??? :smt002
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
dzio napisał: | Gościnny występ bokserek House'a jednak nie zmieścił się w tym odcinku, ale spokojnie, prędzej czy później na pewno się pojawią |
po co ograniczać się do "gościnnego występu"?? Może by im poświęcić cały odcinek???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:16, 09 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kama i dzio - moje dwie najajnajulubieńsze autorki fików przesyconych ogromną dawką bardzo house'owego humoru (bez obrazy dla innych autorów)
Jak ja bym chciała umieć tak pisać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 18:26, 09 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kasinka - dziękuję bardzo! Super Ostre Curry pojawi się ponownie w następnym odcinku, jak tylko House poznęca się trochę nad Cameron (no i Wilsonem, ale to akurat nic nowego). :smt002
A w klatce mnie zamykać nie trzeba, i tak będę pisała. :smt003
Richie117 napisał: | nowy przewodnik dobrych manier mówi, że pilot powinien leżeć po prawej stronie talerza głowy rodziny :smt003 |
"Dobre maniery" i House nie przebywają nawet na tej samej planecie, a co dopiero na tej samej kanapie... :smt003
Richie117 napisał: | coś mi się wydaje, że Wilson w dzieciństwie nie wyrywał muchom skrzydełek :smt001
z takim podejściem nie ma szansy być "mężczyzną" w żadnym związku |
No proszę go tak od razu nie skreślać, ma chłopak usprawiedliwienie w tym konkretnym przypadku.
Richie117 napisał: | [to mi się może przydać <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/diablik.gif"> ] |
ZUA Richie... :smt003 :smt003 :smt003
Richie117 napisał: | "I need something to get that taste out of my mouth." (i wcale nie chodziło o skarpetki <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/mruga.gif"> ) |
patrz piętro wyżej :smt003
Richie117 napisał: | czytałaś "Ode to the Stuffled Cat" ?? <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/szczerz.gif"> |
Czytałam. :smt003 Zlituj się, kobieto. Za chwilę się będę doszukiwała podtekstów nawet w rozkładzie jazdy pociągów. :smt003
Richie117 napisał: | Dla mnie to, co zwykle, plus jedno super ostre...
czy do zestawu dołączona jest gaśnica???
poor Wilson <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/karetkapok.gif"> |
Nie. Ale może powinna... :smt077
Richie117 napisał: | soooo sweet :smt003
(chociaż czuję woń sarkazmu) |
I słusznie. :smt002
Richie117 napisał: | zacznie przeskakiwać między Britney i hienami, żeby udowodnić mu, że ma rację
bo ma czy ktoś w to wątpi? |
Jeżeli na forum są jacyś skryci fani Britney, to mam nadzieję, że poczują się urażeni. :smt077
Richie117 napisał: | ale jednak się zwlókł to nie zdarza się każdego dnia
Wilson, ty się nie zajmuj pilotem - sprawdź lepiej, gdzie jest twój portfel :smt003 |
On ma w tym ukryty cel. :smt002 A podejrzenie z portfelem bardzo słuszne. :smt003
Richie117 napisał: | "twój Wilson"?!
awwww... *_* |
:smt003
Richie117 napisał: | – Ma inne zalety.
heh... pewnie i tak chodziło tylko o brak refleksu w trakcie bronienia swoich frytek... :smt002 |
I oczywiście branie udziału w zabawie w Doprowadź Onkologa Do Apopleksji.
Richie117 napisał: | A ty myślałeś, że co miałem na myśli?
pewnie to samo, co ja <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/szczerz.gif"> |
No pewnie tak. Ech... Co ja z Tobą mam, kobieto?
Richie117 napisał: | ja zdecydowanie wolę "Rozpal go" lub "How horny can we make James" <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/housewilson.gif"> |
:smt018
Richie117 napisał: | hm... gdyby zamienić widelec na elektryczną maszynkę do golenia to byłaby Apricotkowa WizjaNumerJeden :smt007 |
Ja nie jestem przekonana, czy House posiada takie urządzenie... :smt002
Richie117 napisał: | - Kurwa mać, - jęknął i schował twarz w dłoniach.
tak z ciekawości... jak by to było po angielsku??? :smt002 |
"Fuck," he moaned and hid his face in his hands? No bo jak? :smt003 Przyznaję się bez bicia, po prostu chciałam na koniec mieć przeklinającego Wilsona. Dawkowany w małych ilościach czyni cuda. :smt003
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Richie117 napisał: | dzio napisał: | Gościnny występ bokserek House'a jednak nie zmieścił się w tym odcinku, ale spokojnie, prędzej czy później na pewno się pojawią |
po co ograniczać się do "gościnnego występu"?? Może by im poświęcić cały odcinek??? <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/mruga.gif"> |
Mam zdecydowanie za dużo szatańskich pomysłów na ciąg dalszy, żeby na bokserki zeszły całe 4 strony... :smt003 Ale spokojnie, będzie na nie miejsce już nie długo.
Richie, dzięki za wspaniałego komenta, chce się człowiekowi pisać po takiej reakcji. :smt003 :smt058
joasui - Dzięki wielkie!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez dzio dnia Śro 18:31, 09 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:06, 09 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
a jeszcze zapomniałam podziękować za zadedykowanie mi wszystkich aluzji (na gg) - dzięx
dzio napisał: | "Dobre maniery" i House nie przebywają nawet na tej samej planecie, a co dopiero na tej samej kanapie... |
ale kawałek z pilotem mógłby mu się spodobać, chciaż on nie je przy stole
dzio napisał: | ZUA Richie... :smt003 :smt003 :smt003 |
jaka ZUA Ż jak życie :smt003
dzio napisał: | patrz piętro wyżej :smt003 |
zawsze i wszędzie
dzio napisał: | Za chwilę się będę doszukiwała podtekstów nawet w rozkładzie jazdy pociągów. |
hmm... był taki jeden fik... :smt003
ale czyli co? kot, kurz i tajemnice kryjące się pod łóżkiem House'a, to nie dlatego??
fuck, przypomniałam sobie, że za kilka dni mam jechać pociągiem... :smt003
dzio napisał: | No pewnie tak. Ech... Co ja z Tobą mam, kobieto? |
ciesz się, że ze mną nie mieszkasz :smt096
albo że nie zamęczam cię wizjami WwRSC :smt003
dzio napisał: | Ja nie jestem przekonana, czy House posiada takie urządzenie... :smt002 |
to mogłaby być maszynka Wilsona (albo Stacy )
dzio napisał: | "Fuck," he moaned and hid his face in his hands? No bo jak? :smt003 Przyznaję się bez bicia, po prostu chciałam na koniec mieć przeklinającego Wilsona. Dawkowany w małych ilościach czyni cuda. :smt003 |
właściwie chodziło mi tylko o to "kurwa mać"
hmm... nasuwa się wniosek, że angielski jest lepszy do pisania Ery, ale po polsku są lepsze przekleństwa
A przeklinający Wilson... Awww ^__^ :smt007
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
dzio napisał: | Richie, dzięki za wspaniałego komenta, chce się człowiekowi pisać po takiej reakcji |
to ja dziękuję, za wspaniałego fika :smt003
naładuj sobie akumulatory na zapas - żeby wystarczyło do sierpnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 0:43, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Nie mogłam się powstrzymać... :smt003
Wilson nie zapadł się pod ziemię. Nie miał też zawału, nagłego i niespodziewanego ataku astmy, wylewu, drgawek, ani żadnej innej przykrej przypadłości, która pozwoliłaby mu uniknąć katastrofy. Przez moment wydawało mu się, że jeżeli się odrobinę postara, powinno mu się udać zemdleć, ale po krótkim zastanowieniu zrezygnował. House zadręczyłby go na śmierć, gdyby Wilson nagle osunął się z wdziękiem na jego podłogę. A wcześniej prawdopodobnie celowo potknąłby się o niego raz czy dwa.
Zamiast tego Wilson, wciąż purpurowy ze wstydu, odsunął się bez słowa na bok i gestem zaprosił Cameron do środka. Dziewczyna zawahała się przez moment, wyraźnie zastanawiając się, czy nie byłoby lepiej odwrócić się na pięcie i uciec – najlepiej gdzieś daleko. Bardzo daleko.
Najwidoczniej myślała bardzo głośno, bo House – z miną dzieciaka, który znalazł pod choinką rower, komputer plus nowego iPoda – odezwał się z kanapy, - Doktor Cameron, raczy pani wejść do środka? Czy też postanowiła pani wyjechać do Somalii i dołączyć do Lekarzy Bez Granic?
Cameron oblała się rumieńcem, prawie dorównującym Wilsonowemu, i weszła do środka, nerwowo rozglądając się po pokoju.
- Może coś do picia? Herbatkę? Soczek? – rzucił słodkim głosem House. Cameron popatrzyła się na niego, jakby nagle wyrosła mu druga głowa. Może i pracowała w PPTH niedługo, ale najwidoczniej zdążyła poznać swojego szefa na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że Gregory House nigdy nie jest uprzedzająco miły i sympatyczny.
- Nie, dziękuję, - udało jej się wyjąkać, po wymienieniu spanikowanego spojrzenia z Wilsonem.
- Na pewno? Tak dzisiaj zimno... – zapytał troskliwie House. Wilson z trudem powstrzymał chęć podejścia do kanapy i ukręcenia swojemu najlepszemu przyjacielowi głowy.
- Może... może herbatkę? – pisnęła Cameron, skręcając w drżących dłoniach pasek od torebki. – Jeżeli to nie będzie problem...
House uśmiechnął się uspokajająco. A przynajmniej miał to być uspokajający uśmiech. Wilsonowi, i Cameron również, sądząc po tym, że cofnęła się o krok w stronę drzwi, skojarzyło się to raczej z wilkiem, skradającym się powoli w stronę niczego niepodejrzewającej sarny. – Żaden problem, - machnął nonszalancko ręką. – Już coś przyniosę, - dodał i podniósł się z kanapy.
Wilson, który już ruszał w stronę kuchni, zatrzymał się zaskoczony. Spodziewał się, że House od niechcenia każe mu ruszyć się po herbatę dla wszystkich, zostawiając przerażoną Cameron sam na sam z nim.
- Jimmy, co z ciebie za gospodarz? – skarcił go House. – Zabaw damę rozmową, dopóki nie wrócę.
- Gospodarz? – pisnęła Cameron.
- House! Ale ja... nie... My przecież...
- Damę?
- House, to jest twoje mieszkanie!
House posłał mu promienny uśmiech. – Oj Jimmy, już o tym rozmawialiśmy. Mój dom jest twoim domem, i tak dalej, - powiedział, po czym zniknął w drzwiach.
- Ale... – próbował wydusić z siebie Wilson.
- Może ja lepiej pójdę? – szepnęła do niego Cameron z nadzieją w głosie.
- Nonsens! – krzyknął z kuchni House, dowodząc, że ma doskonały słuch i sprawiając, że zarówno Wilson, jak i Cameron podskoczyli nerwowo. – Jimmy, posadź damę na kanapie, wstyd mi za ciebie!
Wilson w desperacji jeszcze raz spróbował wyjaśnić sytuację młodej lekarce. – Ja tu nie mieszkam! Naprawdę!
Cameron cofnęła się jeszcze o krok, trafiając plecami na ścianę. – Nieważne! To żaden problem, nie moja sprawa! – zapewniła Wilsona, gorączkowo kręcąc głową.
- Ale... On tylko... on tak żartuje, pani doktor! Ja i House, my... my wcale...
Gdyby Cameron potrafiła przechodzić przez ściany, byłaby już w tej chwili na ulicy. – W porządku, co tylko pan powie! Nie moja sprawa, ja nie mam nic przeciwko... Nie moja sprawa! – powtórzyła.
Wilson rozpaczliwie poszukiwał sposobu na wyjaśnienie tego całego zamieszania i uspokojenie Cameron, zanim to ona zemdleje z przejęcia, ale nie potrafił nic wymyślić. Zresztą, House i tak zaraz wróci i zaplącze wszystko z powrotem, pomyślał w końcu z rezygnacją. Westchnął ciężko i spojrzał na Cameron.
- Może pani usiądzie? – zapytał swoim najbardziej kojącym głosem Cudownego Dziecka Onkologii. Cóż, ten sposób był wystarczająco dobry na panikujących pacjentów w ostatnim stadium raka, więc zadziałał też na panikującą panią immunolog na skraju ataku paniki.
Cameron ostrożnie odkleiła się od ściany i odrobinę niepewnym krokiem poszła za Wilsonem w stronę kanapy. Wilson szybko zmiótł ze skórzanych poduszek okruchy chipsów i samotnego, spłaszczonego na placek żelkowego misia, po czym gestem zaprosił Cameron, żeby usiadła.
House wrócił do salonu i Wilson na moment zapomniał o oddychaniu. Owszem, jego przyjaciel przyniósł ze sobą herbatę. W przepięknych, delikatnych filiżankach. Z łyżeczkami, dzbankiem mleka, plasterkami cytryny na spodku i pasującą do filiżanek cukierniczką. Na srebrnej tacy, którą balansował na rozłożonej lewej dłoni z wprawą kelnera z pięciogwiazdkowej restauracji.
Wilson nigdy w życiu nie podejrzewał House’a o posiadanie porcelanowych filiżanek.
- Madame, - ukłonił się House, stawiając tacę na stoliku, po czym usiadł koło swojej pracownicy na kanapie. Cameron odruchowo przesunęła się w stronę Wilsona. Wilson ukrył twarz w dłoniach i z rozpaczą czekał na kataklizm.
- Więc, - rzucił podekscytowanym głosem House. Cameron drgnęła i prawie oblała się herbatą. – Co możemy dla pani zrobić, w to cudowne popołudnie?
Dziewczyna bardzo powoli odstawiła filiżankę na stolik. Porcelana zabrzęczała w jej trzęsących się dłoniach. – Nie mamy nowego pacjenta, więc... więc... zabrałam się za porządkowanie starych akt... – powiedziała w końcu, po krótkiej chwili zbierania się na odwagę. House wpatrywał się w nią z uprzejmym zainteresowaniem. – Potrzebuję podpisów pana doktora... na kilku formularzach i raportach...
House uśmiechnął się szeroko. – Och, wspaniale! Jak to miło z pani strony! Ale nie trzeba było, naprawdę.
Cameron mrugnęła i chyba na moment zapomniała, o czym mówiła. – Tak. Więc. Akta, - wydusiła z siebie w końcu i oderwała wzrok od przerażająco szczerej i otwartej twarzy House’a. – Proszę, - powiedziała, praktycznie wpychając swojemu szefowi w ręce plik papierów i długopis.
- Oczywiście, już się tym zajmiemy, - powiedział House, kierując całą swoją uwagę na akta.
Cameron i Wilson westchnęli z ulgą, kiedy zobaczyli, że House nie stara się przeciągać sceny i szybko składa swój podpis we wszystkich potrzebnych miejscach.
- I gotowe, - uśmiechnął się szeroko House, kreśląc zamaszysty szlaczek na ostatnim arkuszu. – Czy możemy jeszcze czymś służyć?
Cameron błyskawicznie schowała akta do swojej torby i praktycznie zerwała się z kanapy.
- Nie, dziękuję, to wszystko, ja już pójdę, - wyjąkała.
- Ależ droga Allison... mogę się tak do pani zwracać? – Cameron szybko skinęła głową, najwyraźniej gotowa zgodzić się na wszystko, jeżeli tylko pozwoli jej to uciec z mieszkania House’a. – Droga Allison, nie dokończyła pani herbaty! Na pewno nie może pani zostać chwileczkę dłużej?
Cameron ruszyła tyłem w stronę drzwi i prawie potknęła się o krawędź fotela. – Nie, nie mogę, naprawę. Dziękuję za herbatę, była bardzo dobra. Musze już iść, mam... mam popołudniowy dyżur w klinice! Przepraszam, że tak wpadłam... bez zapowiedzi. Dziękuję, do widzenia, - wyrzuciła z siebie z prędkością karabinu maszynowego i praktycznie wybiegła z mieszkania.
House i Wilson przez chwilę siedzieli na kanapie w milczeniu, wpatrując się w drzwi. W końcu Wilson odwrócił się w stronę House’a i spiorunował go wzrokiem. – Ty cholerny idioto! Ty sukinsynu! To było podłe, przeraziłeś tę biedną dziewczynę na śmierć! – krzyknął. Wargi House’a drgnęły w powstrzymywanym uśmiechu. – To nie jest śmieszne, do cholery! I co to miało być – „mój dom jest twoim domem, Jimmy”?! Najpierw ten cały Scotty, a teraz Cameron?
W tym momencie House nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. – House! To wcale nie jest... niech cię szlag, jutro cały szpital będzie gadał o tym, że my... że ja... – pieklił się Wilson, podczas gdy House praktycznie wył ze śmiechu, zwinięty w kłębek na kanapie.
- Przestań rżeć jak hiena, do jasnej cholery! – krzyknął Wilson, zaciskając pięści w bezsilnej furii. House wyprostował się i bez większych sukcesów próbował się uspokoić.
- O Jezu, Jimmy... wi-widziałeś jej... jej minę? – wydusił z siebie, pomiędzy napadami dzikiego chichotu.
- House...
- „Droga Allison”... – zachichotał słabo House, ocierając łzy.
- House, przysięgam, ja...
- „Żaden problem”... „Nie moja sprawa”...
- House, słowo honoru, zamknij się, albo nie ręczę za siebie.
- „Może herbatkę”...
- To nie jest śmieszne!
House stłumił śmiech i spojrzał pytająco na Wilsona. Wilson zamknął oczy, policzył do dziesięciu i ze zrezygnowanym westchnieniem zapadł się w kanapę.
- No dobra, może troszkę.
- Jimmy...
- No dobra, może bardziej niż troszkę, - przyznał niechętnie Wilson, uśmiechając się lekko wbrew sobie.
Przez chwilę siedzieli obok siebie w milczeniu.
- Co cię napadło? – spytał Wilson. – Niewystarczająco męczysz ją w pracy?
- Zaczynała do mnie robić maślane oczy. Musiałem ją ustawić do pionu, - wzruszył ramionami House.
Wilson powstrzymał się od zaznaczenia, że House mógł osiągnąć ten szczytny cel bez rujnowania reputacji swojego najlepszego przyjaciela. Nie było sensu.
- Gdzie się nauczyłeś tej sztuczki z tacą?
- Dorabiałem jako kelner w szkole medycznej.
W salonie znowu zaległa cisza. Wilson próbował sobie wyobrazić reakcje swoich współpracowników, kiedy Cameron otrząśnie się z szoku na tyle, żeby podzielić się z kimś soczystą plotką. Jego podwładni z Onkologii prawdopodobnie będą przerażeni. Pielęgniarki uznają, że to słodkie i będą im obu życzyć szczęścia, ku uciesze House’a i głębokiemu zawstydzeniu Wilsona. Jego byłe żony... o Chryste, jego byłe żony! Jego rodzice!
Ucieknę do Meksyku i założę plantację kaktusów, postanowił Wilson.
W tym momencie Wilson przypomniał sobie o rudym George’u i uznał, że lepiej będzie nie zastanawiać się nad tym dłużej.
- I skąd wytrzasnąłeś te filiżanki? – spytał zamiast tego.
- Odziedziczyłem po babci, - powiedział House, błogi uśmiech wciąż na jego twarzy. – To miał być prezent ślubny, ale moja mama powiedziała, że straciła nadzieję, że znajdę kogoś na tyle szalonego, żeby za mnie wyjść.
- Nie mam pojęcia, skąd jej to przyszło do głowy, - burknął Wilson i sięgnął po pudełko z zimnym curry. Nie zauważył, że obok niego House odsuwa się odrobinę w bok, zdejmuje nogi ze stolika i wpatruje się w niego wyczekująco.
Wilson nabrał pełny widelec smakowicie pachnącego dania i włożył go do ust, po czym przeżuł i przełknął.
To był błąd.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
:smt096 Yellow_Light_Colorz_PDT_01 Yellow_Light_Colorz_PDT_01 Yellow_Light_Colorz_PDT_01
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 2:04, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
gdyby Wilson nagle osunął się z wdziękiem na jego podłogę.
oj, to by musiał być słodki widok :smt007 (dla kogoś tak sadystycznego jak ja) *zastanawia się, czy będzie mogła to wkrótce jakoś wykorzystać*
A wcześniej prawdopodobnie celowo potknąłby się o niego raz czy dwa.
:smt003 :smt003 :smt003 :smt003 :smt003
to NAPEWNO nie byłoby celowe
Wilson z trudem powstrzymał chęć podejścia do kanapy i ukręcenia swojemu najlepszemu przyjacielowi głowy.
jestem coraz bardziej przekonana, że kac zwiększa u Wilsona chęć zamordowania House'a (wiem, to nie brzmi chyba całkiem poprawnie, ale jest późno... ) Ile to już razy mordercze wizje przewijały się przez jego głowę od początku fika??? :smt003
Oj Jimmy, już o tym rozmawialiśmy. Mój dom jest twoim domem, i tak dalej
jaaaasne... ale pilota mu nie odda :smt003
- Może ja lepiej pójdę? – szepnęła do niego Cameron z nadzieją w głosie.
(ja nie mam nic przeciwko ) :smt002
- Ale... On tylko... on tak żartuje, pani doktor! Ja i House, my... my wcale...
no jak tak się będziesz, Jimmy, tłumaczył, to ona ci NAPEWNO uwierzy!! :smt001
W porządku, co tylko pan powie! Nie moja sprawa, ja nie mam nic przeciwko... Nie moja sprawa!
gaaad... no faktycznie - spanikowana zachowuje się jak... coś pomiędzy niewolnicą a służącą, która zobaczyła swojego pana w niedwuznacznej sytuacji
zapytał swoim najbardziej kojącym głosem Cudownego Dziecka Onkologii
awww... mogłabym nawet znaleźć się na miejscu Cam, żeby tylko móc to usłyszeć :smt003
...
...
...
...
jakoś "Boy Wonder Oncologist" bardziej do mnie przemawia to prawie jak... drugie nazwisko jakby Tigera Woodsa nazywać nazywać Tygrysem Woodsem czy coś :smt002
dzbankiem mleka, plasterkami cytryny
to jednak wcześniej skoczył do sklepu?? czy cytryna była plastikowa, a zamiast mleka nalał do dzbanka białej farby??
ale sam opis cuuudny... jak ze snu (który zamienia się w koszmar )
Wilson ukrył twarz w dłoniach i z rozpaczą czekał na kataklizm.
nie wiem czemu, ale jakoś skojarzyło mi się to z tym popularnym obrazkiem 3 małpek... serio, nie wiem czemu
przerażająco szczerej i otwartej twarzy House’a.
to jest tak przerażające, że nawet nie próbuję sobie tego wyobrazić :smt003
Ty cholerny idioto! Ty sukinsynu! To było podłe, przeraziłeś tę biedną dziewczynę na śmierć!
a co się stało z House'em - "But to tease that poor little cat? Thats something else entirely. You'll stay there, and you'll finish. Don't want to hurt its feelings." :smt003
House! To wcale nie jest... niech cię szlag, jutro cały szpital będzie gadał o tym, że my... że ja...
spokojnie, Jimmy, Cam jest w takim szoku, że ja bym się nie zdziwiła, gdyby zapomniała, gdzie pracuje :smt001 Albo była byt przerażona, żeby tam wracać :smt001
House praktycznie wył ze śmiechu, zwinięty w kłębek na kanapie.
chętnie poszłabym w jego ślady, ale na kanapie mój net traci zasięg i jest zbyt późno, żeby wyć ze śmiechu :smt005
- Przestań rżeć jak hiena
[...]
- To nie jest śmieszne! Aż chce mi się dopisać "Eddie" [a potem ten wybuch hieniego (WTF, co?? ) śmiechu :DDDD - tak to znów Król Lew, coś mnie napadło ]
Jego byłe żony... o Chryste, jego byłe żony! Jego rodzice!
czytałam gdzieś, że przynajmniej jedna z jego byłych żon była szczęśliwa z tego powodu :smt003
a rodzice to już ZAWSZE byli ZA
House odsuwa się odrobinę w bok, zdejmuje nogi ze stolika i wpatruje się w niego wyczekująco
pewnie wyglądał jak sęp wpatrujący się w konającą ofiarę :smt003
Wilson nabrał pełny widelec smakowicie pachnącego dania i włożył go do ust, po czym przeżuł i przełknął.
To był błąd.
omg... poor Wilson
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:00, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Cóż mogę powiedzieć? Richie chyba już wszystko skomentowała...
Eeeee tam, najwyżej się powtórzę :smt002
Najwidoczniej myślała bardzo głośno, bo House – z miną dzieciaka, który znalazł pod choinką rower, komputer plus nowego iPoda – odezwał się z kanapy, - Doktor Cameron, raczy pani wejść do środka?
Z tego iPoda byłby najbardziej zadowolony :smt003
I kolejny fik pokazujący, jak dobry słuch ma House :smt003
- Może coś do picia? Herbatkę? Soczek?
Dlaczego mam z tym bardzo dziwne skojarzenia?? :smt005
House uśmiechnął się uspokajająco. A przynajmniej miał to być uspokajający uśmiech. Wilsonowi, i Cameron również, sądząc po tym, że cofnęła się o krok w stronę drzwi, skojarzyło się to raczej z wilkiem, skradającym się powoli w stronę niczego niepodejrzewającej sarny.
Oj skąd ja znam ten uśmiech... stanowczo nie wróży nic dobrego
- Może pani usiądzie? – zapytał swoim najbardziej kojącym głosem Cudownego Dziecka Onkologii.
AAAA!!! Boy Wonder Oncologist! Uwielbiam! I podpisuję się pod tym, co napisała na ten temat Richie :smt003
Owszem, jego przyjaciel przyniósł ze sobą herbatę. W przepięknych, delikatnych filiżankach. Z łyżeczkami, dzbankiem mleka, plasterkami cytryny na spodku i pasującą do filiżanek cukierniczką. Na srebrnej tacy,
A czy mi się wydaje, czy wcześniej nie mogli znaleźć nawet czystego, niezniszczonego kubka? A tu takie cacko? Widać nie znamy wszystkich zakamarków mieszkania House'a :smt003
- O Jezu, Jimmy... wi-widziałeś jej... jej minę?
Ja ją sobie wyobraziłam... i leżę ze śmiechu podobnie jak House! :smt005
Ucieknę do Meksyku i założę plantację kaktusów, postanowił Wilson.
Ja proponuję Australię :smt003 :smt003 Albo Polskę :smt040
Wilson nabrał pełny widelec smakowicie pachnącego dania i włożył go do ust, po czym przeżuł i przełknął.
To był błąd.
Ja wiedziałam że tak będzie! Ja wiedziałam!!!
Ogółem: Cudo! W skali 10/10 daję co najmniej 30!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eletariel
Elf łotrzyk
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:03, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kasinka napisał: |
Ogółem: Cudo! W skali 10/10 daję co najmniej 30! |
No nie przesadzajmy...ja bym raczej dała coś koło 50 lub wyżej :smt002
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:05, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Hej. Wilson? Widelce? Takie małe metalowe coś z zębami? Szuflada w kuchni?- takie romantyczne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:16, 11 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
świetne , reeakcja cameron , przerażżżżżżenie wilsona i zachowanie house taka mieszanka wybuchowa .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:21, 20 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
jeeeeszcze *.*
zakochałam sie w tym fiku ;d
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brandy
Student Medycyny
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Houseland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:24, 23 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No nie mogłam się przestać uśmiechać jak to czytałam :smt003 Cudo po prostu :smt002 To się tak lekko i przyjemnie czyta, że ja nie wiem jak wytrzymam do następnej części. Mam nadzieję, że jakoś szybko będzie :smt002 Trochę szkoda mi Wilsona, ale wierzę, że House robi to wszystko w dobrej wierze (akurat :smt016 )
Ucieknę do Meksyku i założę plantację kaktusów, postanowił Wilson.
Mój ulubiony fragment :smt003
dzio podziwiam Cię i zazdroszczę umiejętnosci pisania TAKIEGO fika :smt002
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Brandy dnia Pon 23:01, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:36, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Hmmm...
Ziemia do dzio!
Troszkę się zapomniało, co?
Ja wiem, że pisujesz inne fiki i jeszcze Twoje tłumaczenia, ale tu ludzie czekają na kontynuację Bossskiego Długiego Weekendu, a tu części dawno nie było. :smt003
Zanim się dokopałam do tego tematu...
Dlatego publika i wierni czytelnicy krzyczą JESZCZE! JESZCZE! MY CHCEMY DALSZY CIĄG! :smt016 :smt003 :smt007
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eletariel
Elf łotrzyk
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:38, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
<dołącza sie do krzyku> JESZCZE! JESZCZE! MY CHCEMY DALSZY CIĄG!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yourico
Richie Supporter
Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:21, 04 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
HMPF! to już zaczyna zakrawać na jakiś sadyzm! KIEDY DALSZY CIąG NYUUU? :smt010
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eletariel
Elf łotrzyk
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:07, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
yhm yhm :smt064
Przypominam tylko o swoim zniecierpliwionym istnieniu i istnieniu tego NIEdokończonego fika:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:29, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Włąśnie! Dwa tygodnie temu też przypominaliśmy!
A tu nic!!
dzio! Za niedługo zacznę błagać na kolanach o kolejną część!
Czy mamy zacząć poganiać tak jak kiedyś poganiałyśmy lolok?
:smt016 :smt027 :smt003
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:07, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
To ja też, to ja też!
Chce-my więcej! Chce-my więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:29, 19 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Popieram
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dzio
Moderator
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 5:04, 20 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
No już piszę, piszę!
Chryste o kulach! Cierpliwości trochę ludzie kochani! Ja mówiłam, że jestem leniwa i nie dotrzymuję słowa, prawda? Jakbyście mieli jakieś wątpliwości - everybody lies, ale nie ja w tym przypadku. ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasinka
Endokrynolog
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a kto to wie? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:36, 20 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
dzio!!! Ty żyjesz!!!
My nie mamy cierpliwości za grosz, chcemy wszystko na już i teraz. I cóż pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz :smt003.
A to że mówiliśmy że poczekamy cierpliwie to właśnie dlatego że :smt003
I przy okazji - gratuluję moda
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Klio
Pacjent
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:53, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
z tym sie chyba trzeba jednak urodzić...
kiedy następne?
p.s.moja sutuacja jest o tyle lepsza że dopiero dzisiaj zaczęłam czytac tego ficka ale i tak tęsknie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:56, 22 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
:smt063 :smt064 :smt065
dzio !!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Klio
Pacjent
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:27, 12 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
dzio prosze cie!
to wcale nie jest śmieszne!
ja chce Hilsona tego tego wiesz!
Hałsowego tego!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joasui
Dentysta- Sadysta
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice 3miasta Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:31, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Weź zrób sobie przerwę w tłumaczeniu swoich fików na angielski i napisz coś po polsku, coooo??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|