Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Deep In The Heart [prosto z ery!]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:11, 18 Maj 2008    Temat postu:

W takim razie nie przeszkadzam i z pewnością nie ulotnię się przed 21
lolok25, udało się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:13, 18 Maj 2008    Temat postu:

oj co co co?
jakaś konspiracja jest?
ech, mnie łatwo zmusić do pisania/zamieszczania/wysyłania fika --'
mało asertywna coś jestem ;pp


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:16, 18 Maj 2008    Temat postu:

Konspiracji, ani układu nie było.
Dobra nie piszę już żebyś się moja droga skupić mogła. [i napisać co będzie wieczorem ]
Ta, a ja się miałam uczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:20, 18 Maj 2008    Temat postu:

niestety, nie działa ;pp
jestem bardzo uzależniona ;D
no dobra, już zostawiam to ŁzK i ten temat i piszę ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:17, 18 Maj 2008    Temat postu:

Aaaaaaaaaaa!!!! To było naprawdę CUDOWNE
Czytałam i tylko powtarzałam: "nareszcie, nareszcie, nareszcie"

Aż mi się nie chce myśleć po czymś TAKIM (cudownym), że czeka mnie noc z Akceptacją... Bez Twojego fika chyba bym tego nie przetrwała...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:17, 18 Maj 2008    Temat postu:

spokojnie ;*
następna część jest chyba niezła (prawda Saph?)
przetrwasz, u mnie się robi wesoło już ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:22, 18 Maj 2008    Temat postu:

Tylko to i Koci fik trzyma mnie przy życiu i zdrowych zmysłach

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:25, 18 Maj 2008    Temat postu:

hmmm Koci Fik sprawia, że JA tracę zdrowe myśli i teraz zastanawiam się, jakby to było być ich kotkiem *_*
achhh


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 18 Maj 2008    Temat postu:

evay napisał:
następna część jest chyba niezła (prawda Saph?)


Prawda! Ta część jest rewelacyjna. W sumie nawet nie wiem co napisać... Może tylko dziękuję, evay. Nie będę się kompromitowała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:27, 18 Maj 2008    Temat postu:

e tam, nigdy się nie kompromitujesz
i co to w ogole za gadanie, tak samo bylo z tą kopertą, o!

no, wiem, wiem, jestem genialna etc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:34, 18 Maj 2008    Temat postu:

Z kopertą to zupełnie inna historia
A Hilsonowe ficki podobają mi się coraz bardziej.
Przechodzę na Złą Stronę Mocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:18, 19 Maj 2008    Temat postu:

... szczerze mówiąc, to miałam nadzieję, że jak rano tu zajrzę, to już będzie ta kolejna część... Ale im dłużej czekam, tym bardziej się potem cieszę, więc wcale się nie skarżę

O 3:27 skończyłam tłumaczyć Akceptację (chociaż nadal czekają mnie poprawki ). I wierz lub nie, ale w chwilach kryzysu to właśnie przypominanie sobie końcówki tej ostatniej części pomagało mi się opanować...

Tak, to głupie - jedna fikcja lekiem na drugą fikcję... Powoli dochodzę do wniosku, że fiki liczą się dla mnie bardziej niż serial... Ale nie ma w tym nic dziwnego - w serialu nie ma co liczyć na Erę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:31, 19 Maj 2008    Temat postu:

miałam zamiar wrzucić to rano, ale niestety się nie wyrobiłam.
a więc z dedykacją dla Ciebie ;*
wiesz, dla mnie też te fiki powoli robią się coraz ważniejsze, bo czytając je uruchamiam swoją wyobraźnię.


Angel, I wanna be home tonight
House


Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy szedł za mną krok w krok. Przypominał mi moje wspaniałe kaczątka, które zawsze spieszyły za mną z propozycjami diagnoz i wynikami badań. Uniosłem wysoko brwi, a on pokazał mi język, jak dziecko.

Roześmiałem się serdecznie, wciąż na niego patrząc, a on zmarszczył brwi i pokazał głową w górę. Uniosłem wzrok i zobaczyłem pierwsze gwiazdy na niebie. Zdusiłem w sobie śmiech, przygryzając wargi. Zauważył to i zanim się odwróciłem, zmarszczył nos, jak kot.

Ustawiliśmy się w rzędzie, czekając, aż strażnicy wpuszczą nas do środka. Johnny odwrócił się i posłał znaczące spojrzenie z szerokim uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłem uśmiech i mrugnąłem do niego łobuzersko, czując wspaniałą ulgę.

Tak. Powiedziała mu. I co z tego? Gdyby wiedział i… i nie chciał… na pewno zwróciłby mi uwagę. Bałby się, to oczywiste. Ale powiedziałby. Nagle niepokój wypełnił mnie całego, gdy zacząłem rozważać różne warianty. A jeśli on jest słaby i pozwoli mi na wszystko, by nie stracić przyjaciela? Nie, zmienił się. Jest silniejszy. Nie udaje…

Powoli ruszyliśmy do więzienia. Korytarz był długi i ciemny. Widziałem jasne światło na jego końcu i pomyślałem z lekkim uśmiechem, że to jest prawie jak ta głupia „droga do nieba”, w którą wszyscy wierzą.

W końcu weszliśmy na stołówkę. Skierowałem się w stronę stołu naszego „gangu”. Znajdował się od przy samym oknie, najdalej od wejścia, co wskazywało na wartość tej grupy. Więzienna hierarchia wielkości w znacznym stopniu różniła się od tej, którą przyjmowało reszta społeczeństwa.

Moje życie stało się rutyną. Jak zwykle usiadłem przy oknie. Naprzeciwko mnie – Johnny, który wpatrywał się w każdego z nas z uwagą. Wilson zadrżał obok mnie, gdy nasze ramiona zetknęły się. Wiedziałem, że był zażenowany i… tak, zdecydowanie podniecony.

Rzuciłem wymowne spojrzenie na jego krocze, gdy siadał na długiej ławce. Jego twarz natychmiast oblała się rumieńcem. Zagryzł wargi i uśmiechnął się nieśmiało, jak dziewczynka. Pokręciłem lekko głowo, parskając śmiechem. Zauważyłem, że Johnny przymyka lekko oczy, śmiejąc się pod nosem.

Przez dłuższą chwilę nasza trójka jadła w milczeniu. Johnny krótko odpowiadał na pytania innych więźniów. Hałas sztućców, rozmów był nie do wytrzymania. Poczułem nasilający się ból głowy i prawego uda. Gdy upewniłem się, że nikt nie patrzy, wyciągnąłem z kieszeni Vicodin, podsyłany przez Cuddy. Łyknąłem go dyskretnie.

-Jutro masz dyżur w bibliotece, Jimmy? – zapytał Johnny.

Obserwowałem, jak Wilson stara się przełknąć jedzenie, tak że do oczu natychmiast napłynęły mu łzy. Uśmiechnąłem się z troską i poklepałem go po plecach. Przełknął wreszcie, kiwając głową. Johnny po raz kolejny spojrzał na mnie znacząco.

-Greg – odezwał się – wpisałem cię też.
-Dzięki – odpowiedziałem krótko.

James spojrzał na mnie zdziwiony, a potem zerknął na Johnny’ego, który jadł z uśmieszkiem na twarzy. Oj, kolego, uważaj, Jimmy nie jest taki głupi…, myślałem, wpatrując się znacząco w sufit, ale Jimmy już zmarszczył brwi i otworzył usta.

-Ale… przecież miałem iść z Davidem uporządkować kryminały – zaprotestował.
-Nie chcesz mnie tak? – wyszczerzyłem zęby.

Wilson przewrócił oczami i prychnął lekko. Uśmiech zszedł z mojej twarzy. Tak, House, ty idioto, on nie jest taki głupi, za jakiego często go bierzesz. Odwróciłem się do niego, niby przypadkowo dotykając dłonią jego uda. Natychmiast drgnął, a jego źrenice rozszerzyły się.

-Jasne, że… ja… oczywiście, że – bełkotał – chcę…
-No to…?
-Ja po prostu… zdziwiłem się.

Po tych słowach szybko wrócił do jedzenia, gapiąc się bezmyślnie w swój talerz. Napotkałem spojrzenie Johnny’ego, które jasno mówiło mi „przestań z nim pogrywać – nie teraz”, ale zignorowałem to, czując narastające podniecenie, gdy myślałem o najbliższych godzinach, które chciałem spędzić na delikatnym flirtowaniu.

-Więźniowie C 125-150 do łaźni!

Automatycznie podniosłem się i przepuściłem przed sobą Wilsona. Widziałem niepewność w jego oczach. Na pożegnanie kiwnąłem uroczyście głową do Johnny’ego, który parsknął śmiechem i podniósł rękę.

Droga do łaźni ciągnęła mi się w nieskończoność. Wydawało mi się, że czas płynie coraz wolniej, a tempo naszego marszu drastycznie spadło. Prawie popychałem Wilsona. Chcę. Do. Łaźni. Już! Wreszcie znaleźliśmy się w olbrzymiej, białej i przytłaczającej łazience. Doskonale wiedziałem, że dla tych nieśmiałych i przerażonych więźniów miejsce to było koszmarem. Już kilkakrotnie widzieliśmy z Jamesem na żywe oczy, jak gwałcono młodszych chłopców. Nas nie dotykali. Na razie.

Wilson, jak zwykle, ściągał z siebie ubrania. Na początku zerkał na mnie niepewnie, jak gdyby myślał, że zaraz rzucę się na niego, jak zwierzę. Ja patrzyłem mu prosto w oczy, powoli pozbywając się koszulki. Rzuciłem ją w kąt i kusząco odpiąłem guzik spodni, i pozbyłem się ich. Chociaż w środku wyłem z podniecenia i chciałem natychmiast pocałować go, starałem się rozpalić go do szaleństwa.

W końcu stałem przed nim kompletnie nagi, nie zwracając uwagi na to, że widzi doskonale to, jak bardzo się podnieciłem. Delikatnym ruchem wodziłem po swoim ciele, czekając, aż z prysznicy poleci woda.

Jimmy wpatrywał się we mnie zaskoczony. Pożerał mnie wzrokiem. Przeniósł spojrzenie z mojej twarzy aż w końcu wbił wzrok w moją męskość. Uśmiechnąłem się triumfalnie, czekając, aż wreszcie stanie przede mną nagi.

On powoli, jak gdyby naumyślnie chciał mnie zdenerwować, pozbył się spodni i bokserek. Tak, wygrałem, pomyślałem, gdy zobaczyłem, jak bardzo jest podniecony. Uśmiechnął się pewnie i stanął z rękami na biodrach. Seksowna poza, pomyślałem.

Woda. Trysnęła na nas, a ja powoli dotykałem się po całym moim ciele. On obserwował, jak w końcu zbliżam się do najważniejszego miejsca. Zaraz wybuchnie, przeszło mi przez myśl i uśmiechnąłem się diabelsko, czekając na jego reakcję.

Jimmy tylko stał bez ruchu, wpatrując się we mnie skołowany. Otworzył usta i uśmiechał się z niedowierzaniem.

Powoli zrobiłem krok do przodu, nie przejmując się tym, że utykam, co psuje efekt mnie, jako ponętnego kociaka, który chce zatopić swe pazurki w jego klatce piersiowej.

Jednak zanim zdołałem do niego dojść, ktoś odepchnął mnie mocno. Uderzyłem o ścianę, zsuwając się po kafelkach na podłogę. Przetarłem oczy, przeklinając wodę, która sprawiała, że nie potrafiłem widzieć.

-Nie, co wy do cholery…

Podniosłem się szybko, gdy usłyszałem przerażony głos Wilsona. Otoczyło go dwóch osiłków z dominującego gangu. Nie przejmując się tym, że są silniejsi, mają wpływy, podszedłem do nich szybkim krokiem i zdecydowanym ruchem odepchnąłem większego od Wilsona.

-Spadaj, on jest nasz!

Roześmiali się szyderczo i natychmiast skierowali się w moją stronę, wyciągając przed siebie ręce. Uświadomiłem sobie, że jestem marnym rywalem, ale przez całe moje życie niejednokrotnie biłem się w barach i melinach. Zanim się spostrzegli uderzyłem prawym sierpowym niższego, a większemu wpakowałem pięść w brzuch.

-On jest mój, do cholery – warknąłem.
-Twój?
-Tak, mój.
-Jesteście pedałami? – spytał większy, który teraz wpatrywał się we mnie ze strachem.
-Tak i któregoś dnia złożymy wam „wizytę”.

Uśmiechnąłem się szatańsko, wbijając w niego rozwścieczony wzrok. Mężczyźni tylko wymienili przerażone spojrzenia, kiwnęli z pokorą głowami i ulotnili się, najszybciej, jak się dało.

Odwróciłem się do Wilsona i uśmiechnąłem się lekko. On oparł się o kafelki, oddychając głęboko. Zlustrował mnie od stóp go głów i szyderczy uśmiech zagościł na jego twarzy.

-No i czar trafił szlag – mruknął.

Mimowolnie uśmiechnąłem się i przypomniałem sobie lata młodości, gdy nic nie mogło wytrącić mnie z równowagi. Zbliżyłem się do niego. Zaskoczony wpatrywał się w moje oczy. Był bardzo blisko. Pochyliłem się lekko i zlizałem kropelki wody z jego ramion.

Odsunąłem się, a on zamknął oczy i jęknął lekko. Musnąłem dłonią jego rękę i dotknąłem nosem jego nosa. Otworzył oczy i wysunął usta do pocałunku, do którego jednak nie doszło.

-Dzisiejsza noc będzie baaardzo interesująca – zamruczałem.

Odsunąłem się i w tym momencie woda przestała cieknąć z prysznicy. Posłałem jeszcze jedno szatańskie spojrzenie mojemu przyjacielowi i złapałem za ręcznik, wiedząc, że minie sporo czasu, zanim jego oddech ustabilizuje się, i pójdzie za mną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:37, 19 Maj 2008    Temat postu:

Aż dziwnie się czuję, że mając ciągle w pamięci Akceptację uśmiecham się, czytając to Twoje cudo...

Dzięki, evay
Bez tego, co piszesz nie pozbierałabym się tak... szybko...

Niesamowicie mi się podobało to dręczenie Wombata w wykonaniu House'a
No i thx za dedykację


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:30, 19 Maj 2008    Temat postu:

evay, pisz szybciej! cały twój fik sprawia, że nie mogę przestać się uśmiechać! dalej, dalej, daaalej! więcej pryszniców!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:43, 19 Maj 2008    Temat postu:

Miałam napisać że cudne... i tak właśnie zrobię.

Bardzo mi się podobało, o i dobrze że Cuddy dała Gregowi Vicodin

NIe wiem co więcej pisać.
Może tylko tyle że chcę więcej, no i mi się podobało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:31, 19 Maj 2008    Temat postu:

jesus, ludzie, no, popędzajcie mnie dalej ;pp
jestem chora, więc może być trochę bełkotliwe
dzis na pewno juz dzis nie wrzucę
za to pisze, jak najwiecej przed jutrem, bo mysle, ze po finale nie bede w erowskim nastroju ;/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:34, 19 Maj 2008    Temat postu:

przypomnieli mi się "Krzyżacy" z Danuśką wołającą "Mój ci jest! mój ci jest"... tylko House nijak do Danuśki niepodobny
w tej części a przynajmniej na początku zachowują się wręcz ... beztrosko? śmieją się i robią głupie miny
dobra odmiana po poprzednich mieszaniach ich uczuciami aczkolwiek świetnie jak zawsze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:46, 20 Maj 2008    Temat postu:

UWAGA!!!!!!!!!!
OD 18 ROKU ŻYCIA!!!!!!!!!!


chociaż chyba nie jest wulgarne?
prawda?
starałam się, by nie było!



Door is closed behind me now
Wilson


Powoli. Bardzo powoli. Za powoli. Cholernie powoli. Pośpieszcie się wreszcie! Do dalej, idioci, nie widzicie, że się śpieszę? Szybciej! No, szybciej, szybciej, kretyni, szybciej…

Ignorowałem uśmieszek na twarzy Grega. Nie obchodziło mnie to, że widzi, jak bardzo zdesperowany jestem, jak bardzo chcę wreszcie dotrzeć do tej celi, zedrzeć z niego obrzydliwe, pomarańczowe ubranie i poznać go całego, rozpalić, podniecić, sprawić, że zaniemówi, a JA będę mógł się uśmiechnąć w taki sposób, jak on uśmiecha się teraz, mając nad nim całkowitą kontrolę.

Tak, to będzie to. To będzie TA noc. Tylko powinni natychmiast się pośpieszyć i pozwolić nam wreszcie wejść do tej cholernej celi… A jutro… Jutro będę opowiadał szeptem o tym, trzymając zakurzony telefon w małej komórce w bibliotece. Marcell przyniesie mu Vicodin od Cuddy. Greg będzie w wyśmienitym humorze po TEJ nocy. A ja będę czytał jej listy, opowiadające o tym, co dzieje się w szpitalu. Pośle mi też wyniki badań moich byłych pacjentów, którzy wciąż do mnie piszą, mówiąc, że to „system” mnie zamknął. To będzie wspaniały dzień.
O ile uda mi się dostać wreszcie do tej małej, ciasnej, ciemnej celi. A oni jak na złość idą coraz wolniej i wolniej…

W końcu stanęliśmy przy kratach. Greg musnął lekko moje ramię, wciąż się śmiejąc. Uśmiechnąłem się szeroko i popatrzyłem na niego pewnie, a on uniósł wysoko brwi, zaskoczony moim opanowaniem. Tak, jestem górą.

Bez słowa weszliśmy do naszej celi, która zmieniła się niesamowicie. Na ścianach przywiesiliśmy plakaty z podręczników medycznych. Greg śmiał się, że po wyjściu z Westdorn nie będziemy nic pamiętać. Widziałem, że wcale go to nie śmieszy.

Teraz, gdy Cuddy prawie codziennie dostarczała nam paczki z lekami, normalnym jedzeniem i pieniędzmi (które są niezbędne w więzieniu) nasze życie znacznie się poprawiło. Codziennie Marcell dawał mi woreczek z Vicodinem i innymi pigułkami „na wszelki wypadek”. Pizzę, kanapki i inne jedzenie jedliśmy z Housem w bibliotece, ukryci między regałami. On jednak nie wiedział o tym, że Lisa posyła mi też listy z zapewnieniami, że wszystko gra, że czekają. Jednak za każdym razem pokazywałem mu wyniki moich pacjentów, które mi dostarczała.

Na ścianie naszej celi wisiały wydruki z badań, zdjęcia rentgenowskie. Pewnego dnia posłała nam nawet olbrzymie zdjęcie, na którym stoi z kaczątkami w gabinecie House’a i cały zespół podpisał się pod wielkim zdaniem „Czekamy na was”. Widziałem reakcję Grega, który zaniemówił i po prostu przywiesił plakat na ścianie. Teraz brakowało nam tylko pianina. Na małym stoliku wydrapał lekko kreski. Minęło sporo czasu zanim zorientowałem się, że to klawisze, na których Greg „gra” swoją niemą muzykę.

Usłyszałem głośny odgłos syreny i kraty zamknęły się za mną. Podszedłem do nich i próbowałem wypatrzeć wszystkich strażników i więźniów naprzeciwko. W końcu zgasły światła. Stałem przez chwilę bez ruchu, czekając, aż moje oczy przyzwyczają się do ciemności.
Nagle poczułem jego dłonie na moich biodrach. Drgnąłem i rozpaczliwie nabrałem powietrza do ust. Delikatnie złapał mnie za rękę i obrócił. Stałem przyciśnięty do krat, nie mogąc oddychać. Nie, nie jestem górą, nie mogę wytrzymać.

Rozchyliłem usta, by nabrać oddechu. Zakręciło mi się w głowie i lewą dłonią przytrzymałem się mocno krat, prawą położyłem na jego brzuchu. Natychmiast dotknąłem jego skóry. Wpatrywałem się w jego intensywne, błękitne oczy. Usłyszałem, jak westchnął głęboko i uśmiechnął się lekko.
Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić czy powiedzieć, on nachylił się nade mną powoli. Pocałował mnie. Czułem eksplozję wszystkich uczuć, wyostrzenie się zmysłów. Jego usta były miękkie i zmysłowe. Po chwili poczułem jego język i oddałem pocałunek całym sobą. Obie ręce wsunąłem pod jego koszulę, dotykając rozpalonego ciała.

Stworzyliśmy jedność. Drżeliśmy w ten sam sposób, w tym samym momencie. Jednocześnie splataliśmy nasze dłonie, odsunęliśmy się lekko, by spojrzeć sobie w oczy. Pocałowałem go delikatnie w roześmiane usta. I wiedziałem, co chce teraz zrobić.

Objął mnie mocno, całując mnie w szyję i ramiona. Pchnąłem go lekko w tył i oderwałem lewą rękę od jego biodra. Chwyciłem koce i poduszki, i zrzuciłem je na zimną podłogę. On natychmiast położył się, pozwalając mi dominować. Usiadłem na nim okrakiem, uważając na jego prawe udo. Delikatnie ściągnąłem jego koszulkę, a on podniósł się lekko, oddychając płytko. Wiedziałem, że jest podniecony i właśnie rujnujemy naszą przyjaźń dla czegoś znacznie lepszego, wyższego.

Po chwili zostałem bez koszulki, którą rzucił niecierpliwie gdzieś w kąt. Czułem jego dotyk, rozpaczliwy i zdesperowany, jak gdyby bał się, że zaraz mnie straci, że poderwę się i zacznę krzyczeć, że nie może być, że nie jesteśmy dla siebie.

Przystopowałem go lekko i zsunąłem się na podłogę, pozbywając się jego spodni. Leżał spokojnie, oddychając głęboko i wpatrując się we mnie. Był podniecony do granic możliwości, chociaż jeszcze nic nie zrobiłem.

Łagodnie pocałowałem go w usta, a potem zszedłem niżej, muskając wargami jego szyję, mostek aż w końcu doszedłem do brzucha. Sapnął mocniej, a potem jego oddech gwałtownie przyśpieszył, gdy zbliżałem się coraz bardziej.

Delikatnie pocałowałem go w tamto czułe miejsce, a on wygiął się w łuk. Niczym kot wdrapałem się na jego klatkę piersiową i całowałem szyję. Językiem wodziłem po jego ciele, słysząc stale jego oddech i uśmiechając się lekko. Moje serce biło coraz szybciej, gdy obserwowałem mojego najlepszego przyjaciela w stanie uniesienia.

-Nie przestawaj –wyjąkał – błagam, nie przestawaj.

Położyłem się obok niego, podpierając głowę prawą ręką. Spojrzał na mnie żałosnym wzrokiem, pełnym nadziei, że wrócę do swojej „pracy”. Ja uśmiechnąłem się szyderczo, wykorzystując moment jego słabości.

-Nic z tego nie mam…
-Co?
-Nic z tego nie mam – powtórzyłem.

Jego oddech powoli się stabilizował, aż w końcu spojrzał na mnie, powstrzymując drżenie. Uniosłem wyżej brwi, rozkoszując się tą chwilą. Tak, wreszcie dominacja nad doktorem Gregorym Housem.

-Ale… - wyjąkał.
-Wiem, wiem, jesteś przekonany, że oglądanie ciebie w stanie uniesienia jest niezwykle podniecające i przyznam że jest – powiedziałem lekceważącym tonem – ale też chciałbym coś z tego mieć.

Rzuciłem mu kolejne ironiczne spojrzenie. Zdziwiłem się, gdy natychmiast poderwał się z koca i prawą dłonią przycisnął mnie do podłogi. Na jego twarzy pojawił sie znanymi już, szatański uśmieszek. Jak gdyby nie potrzebował żadnej innej zachęty.

Leżałem na ciepłym kocu i obserwowałem, jak szybko wyciąga z kieszeni spodni tabletkę Vicodinu i łyka ją, chociaż zaledwie piętnaście minut temu zażył dawkę. Uniosłem brwi, wiedząc, że jeśli bierze tyle pigułek czeka mnie szalona noc. Na haju.

Zanim się spostrzegłem on już całował mnie namiętnie w usta. Obie ręce zarzuciłem mu za szyję i przez chwilę masowałem jego głowę. Był to długi pocałunek, pełen emocji. Gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, nie mogłem oddychać z podniecenia. Uniosłem lekko głowę, czekając na jego soczyste usta i sprawny język, ale on już całował każdy skrawek mojego ciała.

-O Boże…

Jęknąłem i zacisnąłem dłonie na poduszce i kocu. Starałem się nie hałasować, chociaż to, co House robił z językiem było niesamowite. Poczułem prąd przepływający przez całe moje ciało i falę ciepła, orzeźwiającą, energetyzującą.

Tak, to było to… Po kilku sekundach moje ciało uspokoiło się na chwilę, ale on nie dawał mi czasu na odpoczynek. Uniósł głowę i roześmiał się serdecznie. Wtedy poczułem jego ciepłą dłoń na moim kroczu, a potem znów zaczął akcję z językiem.

Oderwałem ręce od koca i ukryłem twarz w dłoniach, zaciskając mocno zęby. Cicho pojękiwałem, gdy on rozpalał mnie do szaleństwa, jak gdyby robił to od lat. Jak gdyby był do tego stworzony.

Poczułem kolejny prąd, przepływający przez moje ciało. Każdy mięsień automatycznie napiął się. Serce biło coraz mocniej, a ja nie mogłem złapać oddechu. Przez zamglone spojrzenie zauważyłem jego badawczy wzrok.

W końcu wszystko ustało, a on położył się obok mnie. Natychmiast przytuliłem się do niego, oddychając głęboko, by dotlenić mózg. Pocałowałem go w te roześmiane usta.

-Podobało ci się? – zamruczał.
-O tak…- pokiwałem gorliwie głową.
-Wygrałem – uśmiechnął się triumfalnie.
-Nieprawda!
-Prawda!

Przypominał mi małe dziecko, które cieszyło się ze zwycięstwa w jakąś bzdurną grę. Jednak nasza zabawa pod nazwą „Rozpal go” była o wiele lepsza od jakiś berków czy chowanego. No i niegrzeczna.

-Jeden do jednego – powiedziałem.
-Wygrałem!
-Remis! – targowałem się, czując, że właśnie przegrywam w innej grze.

Kiwnął głową i prawą dłonią przeczesywał moje włosy, masując skórę mojej głowy. Zamruczałem znów, wpijając się w jego klatkę piersiową. Przygryzłem lekko jego ramię, a on tylko roześmiał się serdecznie. Po chwili zgarnął kolejny koc z łóżka i przykrył nas nim.

-Dobranoc Wilson – mruknął, jakby nigdy nic.
-Dobranoc House – odpowiedziałem potulnie.

Zasypiając myślałem tylko o nowej taktyce, która pozwoliłaby mi wygrać, zgarnąć wszystkie nagrody i zapewnić mi mistrzostwo na zawsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:16, 20 Maj 2008    Temat postu:

*zbyt roztrzęsiona, by pisać*

Ale to było pięęęękne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:19, 20 Maj 2008    Temat postu:

a na gg to masz siłę by pisać
taaaak, zacznę zarabiać na opowieściach erotycznych ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:25, 20 Maj 2008    Temat postu:

eh, jakbyś widziała, ile literówek robiłam na tym gg...

Jeśli o mnie chodzi, zapłacę każde pieniądze (Jeśli będę je mieć )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:30, 20 Maj 2008    Temat postu:

ok, mój następny fik będzie na blogu na hasło, by otrzymać hasło trzeba będzie wysłać smsa za 10 zł ;pp

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:48, 20 Maj 2008    Temat postu:

aaaaa... jak tak, to pełen luzik
Mam mixa, co miesiąc 50 zł wpłacam, a wydaję góra 2 dychy (z twoją będzie 3 )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:20, 20 Maj 2008    Temat postu:

No dobra Przeczytałam jeszcze raz, bo musiałam znaleźć jedną literówkę do poprawy

Już mi się ręce nie trzęsą, nawet krążenie w palcach wróciło do normy Właściwie - pełen relaks... Głównie z powodu wyjaśnienia tajemnicy 4x16 [żadnego Hambera, precz ze Zdzirą... No, może serce boli na wspomnienie Wombacich łez, ale na pociechę jest Koci Fik, w którym nikt nie płacze no i to Twoje cudo ]

evay - kolejny powód, dla którego podoba mi się, jak piszesz: Twoje opisy tych kawałków są długaśne, ale nie brutalnie dosłowne i pozostawiają wieeeele miejsca na pracę wyobraźni... Takie cosie to bym mogła tłumaczyć (szkoda, że ja tylko z ang na pl, a nie na odwrót, bo zaraz bym cię zmusiła do opublikowania tego na ff.net )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 5 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin