|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowieś Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:22, 05 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jak fajnie, że wreszcie kolejna część.
A więc tak: oczywiście, że się podoba.
Ale... Może nie jestem najwłaściwszą osobą, która to będzie mówić (pisać ), ale to po to, żeby było jeszcze lepiej.
Po pierwsze, przeczytaj uważnie jeszcze raz i popoprawiaj różne małe literówki, bo się kilka zdarzyło (poprzestawiane litery itp.). Nie będą się wtedy pojawiać u czytelników nagłe wybuchy śmiechu przy np. takim zdaniu: Cytat: | Czy przyrzeka pan mócić prawdę i tylko prawdę ?-zapytał sędzia. | :smt003
Po drugie, troszkę było mi żal, że scena w sądzie była tak krótko opisana. Chyba nawet poszło to za szybko. I, ja przynajmniej, miałam wrażenie jakby po odpowiedzi Wilsona coś się zjadło.
Cytat: | -Chwilę porozmawialiśmy, wyjaśniliśmy sobie wszystkie zaległe sprawy.-rzekł onkolog. Na sali zapadła cisza. Ława przysięgłych poszła się na radzić. |
Zwalamy to na ucieczkę Weny.
Po trzecie, hmm, co to było? Aha. Ostatnie zdanie tego partu sprawiło, że z przerażeniem sprawdzałam czy to aby nie koniec. Ale okazało się, że nie. Nie wiem, jak Ty z tego wybrniesz, ale czekam na to z niecierpliwością. :smt003
Mam nadzieję, że nie uznasz, że się wymądrzam. *chowa się pod kołdrę* :smt002 Czytam z ciekawością, więc dzielę się przemyśleniami. W końcu należy dobrze traktować nowych horumowych pisarzy, co by się rozwijali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:58, 05 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ładnie, ładnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly
Pacjent
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Hilsonlandii Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:17, 06 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Oh tak moje błędy to katastrofa, ale coś mi się world chrzani bo mi czasami błędów nie poprawia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly
Pacjent
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Hilsonlandii Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:31, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Wiem, że miała sie pojawić nowa częśc w weekend, ale jakoś tak mnie opuściła wena, więc dziś się pojawai owa zapowiadana cześc. Znowu krótka, no, ale cóż
Część 6.
Wilson siedział sennie w fotelu. Jego powieki co jakiś czas się zamykały i otwierały. Sennymi oczami patrzył na śpiącego przyjaciela. Ten nie otworzył oczu od sześciu miesięcy.
Pół roku wcześniej.
Foreman i Chase próbowali wejść do mieszkania House'a. W końcu zadzwonili po policję. Ci szybko przyjechali i otworzyli drzwi . Lekarz leżał nie przytomny na podłodze, jego puls był słabo wyczuwalny. Chase chwycił telefon i zadzwonił do Cuddy.
-Tak znaleźliśmy go, tak jest nieprzytomny, puls słabo wyczuwalny, Vivodin.... i jakieś laki bez etykietki, nie chyba nie... tak potrzebna karetka.... wezwaliśmy policję.....-rzekł Chase i się rozłączył. Po 15 minutach przyjechała karetka, była dokładnie piętnasta kiedy to House po odtruciu organizmu otworzył na chwilę oczy.
-House-rzekła Cameron i podbiegła do niego.
-Powiedz Wilsonowi-wyszeptał- że nie jest on mi obojętny. -rzekł po czym zamknął oczy.
Dwa dni później z Kanady wrócił Wilson. Zawiadomiony telefonem o złym stanie zdrowia przyjaciela, rzucił wszystko. Nie wiedział, że to co zobaczy i usłyszy odmieni jego życie. Już na zawsze. House leżał podłączony do różnych aparatur. Kilkanaście różnych kabelków podtrzymywało jego życie.
Obecnie.
Minęło już tyle czasu. Wilson nie liczył już dni, ani tygodni. Codziennie czuwał przy nieprzytomnym przyjacielu. Lubił patrzeć na niego jak tak śpi, wydawało mu się wtedy, że zaraz się obudzi, powie ,,O zdrajca wróci” i będzie chciał jak największą ilość Vicodinu. Po długich chwilach oczekiwania na taką pobudkę, Wilson zrozumiał, że tak się nie stanie i grzecznie czekał dalej.
Dni mijały, mijała również przyjaźń Wilsona do House'a. Teraz dopiero zrozumiał, że to była miłość. On chciał ją oszukać, bał się jej prawdziwej siły, ale gdy wiedział, że to może być ostatnia szansa, na to by mu również to powiedzieć, przestał się lękać.
Pół roku wcześniej.
-I dopiero teraz do mnie zadzwoniliście, on już mógł by teraz nie żyć. Jak mogliście. - Cameron, Chase i Foreman spuścili głowy. Wilson miał rację, House mógł już nie żyć, a oni dopiero go niedawno zawiadomili.
-My..przepraszamy, nie chcieliśmy, jego stan był stabilny-odparła Cameron i podbiegła do lekarza. Ten ją przytulił. Po policzku onkologa spłynęła łza.
Obecnie.
Wilson ściskał dłoń swego przyjaciela i smacznie spał. Nagle poczuł uścisk. Otworzył oczy i spojrzał na twarz przyjaciela. Miał otwarte oczy. Wilson zawołał pielęgniarkę.
-Pójdź do Cuddy i powiedz, że House się obudził-odparł, po czym skierował się do przyjaciela.
-Greg, ..w końcu-wyszpetał.
-Greg?-zapytał House ze zdziwieniem.
-Nie poznajesz mnie, to ja twój przyjaciel Jimmy Wilson.-odparł
-Nie.-odparł zdumiony lekarz.
-O Greg.-odezwała się Cuddy kiedy stanęła w drzwiach sali.
-O nic nie pamięta-wtrącił Wilson ze łzami w oczach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:48, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
smutne , on musi szybko przypomnieć sobie wszystko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Any
Czekoladowy Miś
Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza zakrętu ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:26, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No, no, no )
Tajemniczo i intrygująco
Cytat: | Teraz dopiero zrozumiał, że to była miłość. On chciał ją oszukać, bał się jej prawdziwej siły, ale gdy wiedział, że to może być ostatnia szansa, na to by mu również to powiedzieć, przestał się lękać. |
A ten tekst nie ma sobie równych :smt001
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy,
pozdrawiam,
any
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowieś Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:44, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Wróciłam.
Aż mi się smutno zrobiło po przeczytaniu. :smt010 Mimo to bardzo podobała mi się ta część.
I zgadzam się z moją kochaną any, ten fragment o miłości wymiata. Całe szczęście, że Wilson to zrozumiał.
Cytat: | -O nic nie pamięta-wtrącił Wilson ze łzami w oczach. |
:smt010 Ale przypomni sobie, prawda? Musi... Wilson mu pomoże...
*waiting for more*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:49, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
łaaaaaaaaaaaaaaa *_______________________________________*
świetne. on sobei przypomni wszystko. będą z Wilsonem parą i będą żyli dłuuuuuuuuuuugo i szczęśliwie :>>>.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly
Pacjent
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Hilsonlandii Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:54, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tym razem trochę, dłuższe i już zbliżamy się do końca.
Cz. 7
Ściskał go żal i ból w sercu. W jednej chwili stracił wszystko co miał. Nie potrafił się odnaleźć. Bał się. Chronił siebie samego, przed swoimi własnymi błędami. Chciał chronić jego, przed ich wspólnymi błędami.
Diagnoza: amnezja krótkotrwała.
Pocieszała go ta wiadomość, ale za razem smuciła. Mógł zacząć wszystko od nowa. Nie opuściłby go już, ale nie mógłby mu powiedzieć, co do niego czuje. Wiedział, że jak odzyska pamięć, to może zaczęli by swoje relacje układać całkowicie inaczej. Nie mógł powstrzymać myśli, że na cokolwiek się zdecyduje i tak mu to nie wyjdzie na dobre.
Jego myśli przepełniała gorycz. Minął już tydzień, a Greg nie odzyskiwał pamięci. Foreman codziennie powtarzał mu, że to, może trochę potrwać, ale na pewno ją odzyska.
Wilson przytakiwał na te słowa, ale i tak czuł się oszukany i wykorzystywany. Zdawało mu się, że nie mówią, mu prawdy.
Teraz kiedy House nic nie pamiętał, Wilson lubił przy nim siedzieć i opowiadać mu jego przeszłość. Wszystko lekko koloryzował. Greg lubił tego słuchać. Odkąd stracił pamięć, stał się milszy. Nie pamiętał siebie sprzed pół orku, nie wiedział, że był cyniczny i arogancki, nie pamiętał, tego, że został oskarżony o gwałt, ani tego, że kocha Wilsona. To ostatnie najbardziej bolało onkologa. On chciał mu wszystko powiedzieć, oddałby wszystko, żeby powiedzieć mu prawdę, ale Foreman i Cuddy zabraniali mu tego.
-To mogło by go zabić, poczekaj jeszcze trochę, niedługo sobie wszystko przypomni-powtarzała mu Cuddy, ale on nie miał już siły dłużej czekać. Bolało go to, że może, nic już nie będzie tak jak dawniej.
Miesiąc później.
Onkolog jak zwykle, siedział, przy łóżku swojego przyjaciela, wrócił on do pracy w szpitalu, doglądał swoich starych i nowych pacjentów, a w wolnej chwili zaglądał do Grega. Właśnie była kończyła się jedna z jego dłuższych chwil. Zbierał się już pomału, kiedy jego przyjaciel nieoczekiwanie otworzył oczy. Wilson tego nie widział.
-A gdzie się podział Fredzik, czyżbyś już rzucił swego Romera ?- dość słaby i cichy, ale za to przepełniony sarkazmem głos House'a, rozniósł się po całej sali.
Wilson zaśmiał się cicho, a po policzku spłynęła mu łza, szybko ją otarł i odwrócił się w kierunku przyjaciela.
-Rzuciłem go przez sms-odparł onkolog.
-O Wilson staje się nie dobrym lekarzem-dodał House. Jimmy podszedł do niego bliżej i położył swoja rękę na jego ramieniu.
-Żadnego buzi, buzi ?-zapytał z sarkazmem lekarz.
-Nie, nie teraz -odparł onkolog.
-ostatnim razem byłeś bardziej skłonny do pocałunków.
-Pamiętasz?-zapytał Wilson.
-Jak mnie ośmieszyłeś, przed połową szpitala? Niech pomyślę.. O tak pamiętam.-odparł.
Wtedy też zapadła, ta niezręczna cisza. Obydwoje patrzyli się w swoje oczy.
-House czego ty chcesz? Tak dużo wymagasz od wszystkich, a od siebie nie dajesz nic. Powiedz mi czego ty tak na prawdę chcesz?
-Chcę tylko wszystkiego-odparł lekarz.
-To nie za dużo?-zapytał onkolog.
-Dla mnie to za mało.-odparł
-Martwiłem się.
-O mnie?-zapytał ze zdziwieniem House.
-Tak, bałem się, że już nie odzyskasz pamięci.
-Oh jakie to straszne.-odparł House.
Jego głos był przepełniony sarkazmem, zero wzruszenia, poczucia winny i tych podobnych cech, które powinny pojawić się u każdego zwykłego pacjenta, ale patrząc na to z innego punktu widzenia, House nie był zwykłym pacjentem. Był jednym z tych niezwykłych. Potrafił doprowadzić do wściekłości połowę lekarzy,a przy tym świetne się bawić.
Greg musiał poleżeć jeszcze tydzień, na oddziale. Przez ten czas odwiedzili go
Cameron..
-On Cię kocha, porozmawiaj z nim szczerze, nie powinieneś być obojętny wobec niego.
-Pani McCluks nie ma raka otrzewnej, zróbcie pukanie żołądka.
-Słuchasz mnie w ogóle?-zapytała Cameron.
-Jasne, tak masz rację pukanie żołądka na nic się tu zda.
Cuddy...
-Czy ty widziałeś ten smutek w jego oczach, on by pragnął Ci powiedzieć, Ci tak wiele.-odparła Cuddy.
Hosue milczał, nie za bardzo chciał wdawać się w dyskusję, właśnie z Cuddy. Gdy teraz zaczął rozmowę, nie wybrnął by już z niej. On zaczęła by mu prawić kazania, na to jak rani Wilsona i jego miłość, a on nie miał na pogaduchy o sensie miłości.
I jego rodzice.
Ojciec siedział naburmuszony w fotelu. Matka, zaś poiła House'a sokiem z pomarańczy.
-Nie jestem już dzieckiem, mami, potrafię o siebie zadbać.-odparł House.
-Wątpię-wtrącił się ojciec-gdybyś był dojrzały, nie musielibyśmy teraz koczować koło Ciebie.
-Oh przestań, nie widzisz jak on cierpi.
-On cierpi, chciał popełnić samobójstwo, nawet nie pomyślał, co byśmy czuli gdy on umarł.
-Ty na pewno ulgę-dodał House.
-Przestańcie, czy chociaż raz nie moglibyśmy porozmawiać jak normalna rodzina.
-My już dawno nie jesteśmy normalną rodziną.-odparł House
Greg w końcu został wypisany, co jakiś czas jeszcze chodził do Foreman na kontrole. Wilson wprowadził się do niego. House ciągle tylko i wyłącznie przyjaźń. Ukrywał do co nie niego czuje, bo miał swoje powody, nie chciał ranić Wilsona. Nie chciał by on czuł ból, gdy niedługo się dowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowieś Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:09, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ach, fajnie, że jest już kolejna część.
W sumie żałuję, że House tak szybko odzyskał pamięć. ;P Mógł trochę dłużej nic nie pamiętać.
Ojciec Grega jest ZUY!!! Sio sio sio, nie chcemy go tu. ;P
Wyłapałam parę błędów, ale już nie pamiętam jakich. Jakieś przecinki, czy coś. Tylko trochę źle mi się czytało fragment o tym, kto House'a odwiedzał.
Ale ogólnie spoko, czekam na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:18, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
smutne obrazy ale z drugiej strony są radosne bo jest Wilson
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly
Pacjent
Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Hilsonlandii Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:33, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tym razem trochę smutniejsza i dramatyczniejsza część. W ciagu tygodnia postram się zakończyć tego fica.
Część 8.
House wiedział, że będzie zadawał mu ból. Wiedział, że zostało mu tak mało czasu. Foreman mu wszystko wytłumaczył, przygotował go na nadejście, ale on i tak się bał. Gregory House bał się jak nigdy dotąd. Przerażały go niektóre perspektywy. Bał się zmierzyć z tym co nadchodzi.
Wilson zamieszkał wraz z Housem. Sprowadził wszystkie swoje rzeczy z Kanady. Codziennie starał mu się okazywać swoje uczucie. Starał się polegać na swoich dość nieperfekcyjnych doświadczeniach miłosnych. Przygotowywał mu śniadanie i kolacje. Robił lunch do pracy. Zaczęli żyć jak stare dobre małżeństwo, nie kłócili się. House stał się trochę uległy wobec Wilsona. On niby niczego nie podejrzewał, jednak bał się trochę zmiany zachowania swego partnera.
Wilson przeciągnął się leniwie na łóżku. To już miesiąc odkąd mieszkają razem. Ostrożnie zszedł z łóżka i udał się do łazienki. Przemył oczy i obmył twarz. Zerknął jeszcze na chwilę do sypialni i poszedł do kuchni zrobić śniadanie. Po kilku minutach zapach naleśników i grzanek rozniósł się po całym domu. To podkusiło House, żeby wstać. Wziął laskę i pokuśtykał do kuchni.
-O śniadanie-odparł House i zasiadł do stołu. Na przeciwko niego usiadł Wilson. W milczeniu zaczęli jeść.
-Ostatnio jesteś jakiś nieswoi.-zaczął rozmowę Jimmy.
-Po prostu sie nie wysypiam, jestem przyzwyczajony do tego, że to ja rozwalam się na całym łóżku.-Jimmy oblał się rumieńcami. Faktycznie to on przeważnie zajmował większość posłania. House;a spychał na sam koniuszek łóżka.
-Nie to coś innego, zachowujesz się, jakby nic się nie stało. Przestałeś być arogancki i upierdliwy. Nie poniżasz już Chase'a, nie każesz Foreman'owi włamywać się do mieszkań, a Cameron przestałeś wysyłać nom stop do laboratorium.
To nie jest w twoim stylu. W czasie przerwy na lunch zaciekle dyskutujesz z Foremanem, a jak chcę go o to zapytać on ciągle mi powtarza, że ma to związek z twoją amnezją, ale ja już mu nie wierzę. - w ciągu jednej minuty Wilson zdążył powiedzieć większą część swoich zmartwień.
House milczał, wiedział, że kiedyś będzie musiał nadejść ten moment.
-Jimmy, to nie jest takie proste jak ci się wydaje. Ja muszę dużo spraw przemyśleć.-odparł w końcu.
-Mam się wyprowadzić?-zapytał zmartwiony onkolog.
-Nie..tu nie chodzi o to. Ja ..widzisz....mam swoje powody. Nie chcę żebyś się wyprowadzał, wręcz przeciwnie chce żebyś zawsze ze mną był. Kocham Cię i chyba to się najbardziej liczy, prawda?- Wilson patrzył z niedowierzeniem na swego przyjaciela. House do tej pory szorstki i cięty w swym języku, nagle zaczął przemawiać jak ktoś zupełnie inny. Te słowa wzruszyły Jimmy'ego. Nie spodziewał się tego wszystkiego po nim. Po Gregu. On się rzeczywiście zmienił, ale Wilsona zastanawiał się czy na lepsze.
Minęło już sporo czasu od tamtej rozmowy. Wilson już nie poruszał tego tematu rozmowy. Gadali przeważnie o meczach, pracy i kolejnych diagnozach. Mimo to onkolog zaczął obserwować swego przyjaciela. Nie szpiegował go, po prostu chciał się dowiadywać, co akurat House robił. W szpitalu poprosił jedną z pielęgniarek, aby go miała na oku i mówiła mu co House robił, przez dyżur. Ciągle rozmawiał z Foremanem, coraz dłużej i dłużej.
Pewnego dnia po prostu już nie wytrzymał. Gdy rozmowa na linii House-Foreman niespodziewanie przeciągała się już do dwóch godzin, Wilson wkroczył do laboratorium i zaskoczył ich w najmniej oczekiwanym momencie.
-Wyniki są coraz gorsze.-rzekł Foremna.
-Wiem, ale nie da się tego jakoś powstrzymać?
-Chemioterapia ekstremalna, natychmiast, inaczej.....
-Koniec.-dokończył za niego House.- Nie mogę się teraz jej poddać.
-Powiedz w końcu Wilsonowi on i tak się dowie, lepiej żeby dowiedział się od Ciebie.-Foreman wstał i przechadzał się po laboratorium.
-Ile?-zapytał w pewnym momencie Greg.
-Góra dwa, może trzy miesiące, gdybyś poddał się chemioterapii to nawet do roku, ale nie ma 100% pewności, że uda się na tyle powstrzymać rozwój choroby.
Wilson który niezauważalnie wszedł do pomieszczenia i ukrył się za najdalszym stoiskiem pracy nie wierzył w wypowiadane słowa. Jego miłość i sens życia umierają. Umiera Gregory House.
-Czemu mi nie powiedziałeś-Wilson na chwiejących się nogach wstał z posadzki.
-Ja..-House chciał coś powiedzieć, ale nie miał na tyle odwagi by spojrzeć na onkologa.
-Czemu?-zapytał ponownie.
-Nie chciałem, żebyś cierpiał wraz ze mną. -odparł House
-Diagnoza?-zapyta
-Guz mózgu -odparł Forema. Popatrzył się na nich i wyszedł.
Wilson usiadł na krześle w bezpiecznej odległości od przyjaciela.
-Ja mówiłem Ci wszystko, powierzyłem Ci wszystkie sekrety mej duszy, a ty mnie oszukałeś. Kto jeszcze wie?-zapytał
-Tylko Foreman.-House spóścił wzrok. Wilson popatrzył się na niego z politowaniem.
Trochę go rozumiał, jego niektórzy pacjenci, też nie mówili nic rodzinom. Jimmy wstał z krzesła jeszce raz popatrzył się na Grega. Po policzku spłyneła mu łza.
Wyszedł.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Holly dnia Nie 10:35, 21 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:27, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
piękne ale smutne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:40, 21 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
smutne ale piękne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|