|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:45, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cudowne.. House placzacy.. niezapomniany widok na pewno..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:23, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A więc…
Jako że mam dzisiaj urodziny (i macie składać mi życzenia !!! ) moja niepoprawnie romantyczna natura kazała mi zrobić sobie prezent i naskrobać to coś na dole.
Co tu dużo mówić.
Nie jest to takie jak chciałam, bo pisane dziś w szkole, ale zawsze coś. Naprawdę, mam nadzieję że się nie zawiedziecie. Nie rozpisuję się, bo Internet muli, i życzę miłej lektury kochani.
Koch Koch Koch
PART II
Sto czternaście schodów.
Dokładnie tyle dzieliło mężczyznę, od ciężkich metalowych drzwi.
Sto dwa, sto trzy, sto cztery. Jego kroki odbijały się coraz głośniejszym echem, od szarych ścian. Każdą małą betonową bryłę pokonywał w coraz szybszym tempie.
Stając przed grubą stalową płytą, wcale nie był już taki pewny, czy chce przejść na drugą stronę.
Zacisnął swoje długie, piękne palce na zimnym metalu. Wziął głęboki oddech i pociągnął do siebie.
Siedział na omszałym murku, opierając się plecami o ceglaną ścianę. Zimny, wieczorny wiatr smagał jego zarośnięte policzki, i rozwiewał włosy. On nie zważając na zimno, siedział nieruchomy jak posąg, wpatrując się w jakiś punkt na horyzoncie. W końcu przetarł twarz dłonią i powoli odwrócił się.
Widząc mężczyznę stojącego przy drzwiach uśmiechnął się krzywo.
Jakby z bólem.
- James? Wiesz, kiedy niebo było ostatnio tak bardzo purpurowe? Wtedy byłem tu ze Stacey…
Spuszczone oczy liczyły ziarnka piasku na podłodze.
-Myślisz, że ktoś jest na górze i wyczuwa, kiedy ma zmienić tą pieprzoną kolorystykę?
- Wiesz, House… myślę, że ten ktoś na górze wyczuwa momenty, w których jesteś największym dupkiem na świecie. Momenty, w których twój najlepszy przyjaciel ma ochotę cię zabić. Momenty, w których ranisz najbliższe ci osoby. I momenty, w których pokazujesz jak bardzo jesteś upośledzony emocjonalnie! – Wilson stał, nad Housem i kipiał z wściekłości. Ten skończony idiota, właśnie rujnował swoje życie. Ba! Rujnował życie Lisy i małej Rachel…
Tylko się uśmiechnął.
Wstał, i patrząc w oczy Wilsonowi wyszeptał:
- Nie Jimmy. Myślę, że On wyczuwa momenty, w których umieram.
Oczy House’a, zwykle przepełnione niezgłębionymi dla nikogo emocjami, kryjące jego największe tajemnice, teraz pokazywały jak na dłoni jego uczucia. Z tych niesamowicie niebieskich oczu biła przegrana. Siedziała w każdym najmniejszym zakamarku jego tęczówki, chowała się w cieniu źrenicy.
Przegrana, jakiej jeszcze nigdy nie było w tych oczach.
Odwrócił się w stronę drzwi. Jeden krok. Zwolnił. Drugi krok. Przystanął.
- James, chyba pierwszy raz w życiu czegoś tak bardzo żałuję.
- To idź do niej! Przeproś!
- Nie James, to już koniec.
Nigdy nie mówił do niego „James”.
-House.
Odpowiedziało mu ciche westchnienie.
- Czy ty ją do cholery w ogóle kochałeś?
- O świcie.
O świcie. Wtedy najbardziej ją kochał. Wtedy budził się, i obserwował jak pierwsze promienie słońca przedzierają się przez kremowe zasłony, by rozpocząć powolny taniec na jej ramionach. To wtedy najdelikatniej jak umiał muskał jej dłonie swoimi, zatapiał twarz w jej włosach. Smakował każdy milimetr jej gładkiego ciała.
Co on pieprzy? Jak zwykle stara się wymigać od poważnej rozmowy…
- Co o świcie?!
- Wtedy ją kochałem najbardziej…
Trzask zamykanych drzwi.
House od zawsze uciekał od trudnych rozmów. Spławiał go. Kpił z niego. Ale dziś było inaczej. Dziś otworzył na oścież drzwi swojego, wydawać by się mogło, kamiennego serca. A serce, które zobaczył dziś James Wilson było złamane.
***
Pęd powietrza odchylał jego ciało do tyłu. Licznik pokazywał coraz większą prędkość. Latarnie uliczne, światła samochodów jadących po drugiej stronie, znaki drogowe – wszystko to mijał w coraz szybszym tempie.
Marzył o wypadku. Poważnym.
Wypadku, w którym połamałby sobie żebra, skręcił kark. W którym zginąłby na miejscu. Po którym nie czułby tępego bólu po lewej stroni klatki piersiowej.
Oczami wyobraźni widział swoją twarz, wykrzywioną w grymasie bólu. Widział krew sączącą się z rozbitej czaszki. Czuł w ustach jej słony smak.
Tak…To było jedyne, na co teraz zasługiwał. Jedyne, czego chciał.
***
Cierpki smak wina, mieszał się z słonym smakiem łez. Nastrojowe dźwięki smutnych piosenek, zakłócało miarowe pikanie automatycznej sekretarki.
Lisa Cuddy wirowała lekko w rytm muzyki, co chwilę upijając spory łyk z pustej już prawie butelki swojego ulubionego Ackerman Rose . Skoro miał być to jej ostatni wieczór w New Jersey, postanowiła opróżnić całą domową kolekcję alkoholi.
-Liso Cuddy. Jesteś najbardziej żałosną idiotką, jaką miałam nieszczęście poznać.
Zamarła.
Podążając za wonią, którą tak nagle i intensywnie poczuła, odwróciła głowę.
Pustka.
Nikogo nie było. Nikogo, prócz jej samej i jej wyimaginowanych zjaw.
***
Wczoraj o tej porze czuła na sobie jego palący wzrok. Powoli, uważnie lustrował wzrokiem całą jej sylwetkę. Te ukochane, niebieskie oczy błądziły po całym jej ciele za smutkiem, pożądaniem, z żalem.
Tydzień temu o tej porze jej głowa leżała na szerokim męskim ramieniu. Czuła dłonie, bawiące się jej włosami, ciepło jego ciała. Nierówność blizny na jego udzie, które z miłością gładziła.
Trzy tygodnie temu, pożądanie brało górę nad rozumem, gdy pospiesznie rozpinała guziki jego błękitnej koszuli, szukając ręką wyłącznika światła. Szklane ściany gabinetu diagnostycznego, struż na korytarzu. Nie miało to dla niej żadnego znaczenia. Pospiesznie pozbywała się kolejnych części garderoby, patrząc na nieco zdziwionego House’a.
A dziś... Dziś była przegraną, samotną, użalającą się nad sobą idiotką.
***
Powietrze przepełnione wilgocią, z trudem wchodziło mu do płuc. Jego szybkie, jakby nerwowe kroki słychać było wzdłuż całej ulicy. Gumowe podeszwy uderzały w mokre po deszczu płyty chodnikowe, rozbryzgując na boki brudną breję. Kropelki wody osiadły na jego starannie ułożonych włosach.
Zimna klamka, naciskana z niepewnością stawiała opór dłoniom mężczyzny.
Zamknięte.
Dźwięk dzwonka, wyrwał z zamyślenia Lisę. Obudził głęboko skrywaną nadzieję, strach. Obudził widoczny gołym okiem smutek.
-James…
Mężczyzna zachwiał się pod nagłym ciężarem kobiecego ciała napierającego na niego z siłą, o jaką nigdy by go nie podejrzewał.
Szczupłe ręce ściskały mocno, idealnie wyprasowaną koszulę. Materiał nasiąkał łzami, które Lisa wylewała na koszule przyjaciela.
Każda z tych łez, słona i gorąca przepełniona bólem zatapiała się w plątaninie bladozielonych włókien. Cały ten wilgotny smutek, który czuł na swojej skórze Wilson, palił go żywym ogniem. Powodował gęsią skórkę na jego torsie, łaskocząc szorstką skórę.
Z każdą minutą cichła coraz bardziej.
Każdy jej oddech był coraz cięższy.
Każda łza płynęła coraz wolniej.
Odrywając się od niego, powoli, jakby z trudem podeszła z stronę kanapy. Usiadła.
Miękkie poduszki ugięły się, gdy upadł delikatnie obok niej. Odwrócił głowę, pierwszy raz dzisiaj widząc jej twarz.
Jej oczy.
Pełne smutku. Przesycone mieszaniną rezygnacji i żalu. Ukrywające bezsilność, szkliste od łez.
Oczy kobiety umierającej z miłości.
-James… Dziękuję
***
Każdy dzień daje nam nowe możliwości. Z pierwszym porannym promieniem słońca, przebijającym się przez grube zasłony, z każdym dźwiękiem budzika, łykiem porannej kawy, z każdym brzękiem kluczy i trzaskaniem drzwi dostajemy czystą kartę, która z każdą minutą wypełnia się. Wszystkie nasze myśli, czyny i słowa powoli zapełniają gładką powierzchnię. Pisane czarnym, lepkim atramentem wsiąkają w papier.
Ale po zmierzchu, pieszczone słabym światłem księżyca bledną, by przed świtem całkowicie zniknąć.
Nie wszystkie jednak tak robią.
Niektóre zostają, by razić nas intensywną czernią przy pierwszym uchyleniu powiek.
Zakrywamy je, zamazujemy. Desperacko próbujemy palić papier, drzeć go. Ale one dalej są. Wyryte głęboko w podświadomości przypominają o sobie w każdej sekundzie naszej piepszonej egzystencji. Sprawiają, że czujemy się jak gówno.
„Nie kocham Cię…”
***
- Foreman! Idź do Cuddy… poproś o pozwolenie na biopsję mózgu.
-House…Cuddy…
Czemu sam do niej nie pójdzie? Czemu do cholery nie zrobi jej awantury, czemu nie walnie laską w biurko? Czemu nie skomentuje jej dekoltu i nie rzuci kilku ironicznych uwag? Czemu nie spojrzy jej w oczy, i nie wykpi jej?! Przecież podobno jej nie kocha!!!
-House!
Głęboki głos lekarza wdarł się wreszcie do uszu House
-… Cuddy już tu nie pracuje…
***
Za wszystkie literówki i błędy przepraszam, ale jest to robione w pośpiechu, i po prostu nie miałam jak poprawiać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:41, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
JAK MOGŁAŚ NIE POWIEDZIEĆ ŻE MASZ URODZINY I NIE ZORGANIZOWAĆ JAKIEŚ IMPREZY W HUKU?! NO WIESZ!
Ale wszystkiego naj naj najlepszego Dużo złamanych lasek i spełnienia marzeń
A co do teksu... Omg... Trafiłaś na bardzo zły moment w mojej huśtawce nastrojów i własnie siedzę z chusteczkami w ręce i jak głupia ryczę. (mam nadzieję, że do jutra mi przejdzie)
Uwielbiasz dręczyć swoich bohaterów, prawda? I już więcej nie idź do szkoły skoro masz tam pisać tak wspaniale smutne rzeczy, oo! Bo to jest piękne. Wyzwalające w człowieku tyle emocji, smutku, żalu, a najbardziej podziwu, że umiesz tak przejmująco pisać. I Formana tu wcisnęłaś
Cytat: |
- Czy ty ją do cholery w ogóle kochałeś?
- O świcie. |
Piękne
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jeanne dnia Wto 22:44, 10 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:45, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
*śpiewa sto lat*
Ty napisałaś to w szkole, chyba Ci nie uwierzę
To jest mistrzostwo, ja chcę żebyś codziennie robiła sobie takie prezenty
Myślę, że będzie c.d.
Tyle teraz naskrobałam, bo zaraz spać iść musiałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:27, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Urodziny ??
No to sto lat sto lat
Fik piękny, ale czemu taki smutny, nie mogłaś sobie (i nam) zrobić weselszego prezętu na te urodziny co :>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Syśka
Pacjent
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:47, 11 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
ECC,
Amentia była pierwszym fikiem jaki przeczytałam i zrobiła na mnie takie wrażenie jakie powinna zrobić.
Uwielbiam te skrajne emocje, na które narażasz swoich bohaterów. I mimo, że nie przepadałam nigdy za "Nad Niemnem" to druga część jest jeszcze lepsza!
To, że każdy przedmiot, nawet niebo, czują ten sam ból, rozpacz, gniew, który czują bohaterowie, sprawia, że te sceny, krótkie obrazy rzeczywistości są tak przejmujące.
Mogę napisać tylko jedno... szczerze zazdroszczę...
Pozdrawiam i mam nadzieję, że na imieniny i rocznice też piszesz...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:30, 11 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Piękne, chociaż na początku II części się zgubiłam
ECC napisał: | On wyczuwa momenty, w których umieram |
to dla mnie najpiękniejsze zdanie
I wszystkiego naj naj (życzenia spóźnione ale jednak^^)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Izabella
Ratownik Medyczny
Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:04, 11 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Myślalam, że nie będzie part II. Ale jesli juz jest - to ja żądam part III !
Nie możesz zostawić mnie ze złamanym sercem. Bo nie tylko House ma złamane. Gdy czytałam to moje emocję wirowały. Identyfikowałam sie z ich bólem.
Proszę szybko o odtrutkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna kawa.
Student Medycyny
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:39, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
O mamo! To było coś...niesamowitego.
Taka mieszanka uczuć, że zakręciło mi się w głowie.
Jestem spragniona kolejnej części!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:03, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo piękny fik, niezwykle emocjonalny. Piszesz bardzo przejmująco i narażasz wszystkich na załamanie nerwowe, ale wychodzi Ci to wspaniale.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:47, 17 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
baaaaardzo spóźnione życzenia, najlepszych 100 lat w życiu i mnóstwa takich niesamowitych tekstów jak ten
Przepraszam, że dopiero teraz, ale.. problemy . Po przeczytaniu, a nawet i w trakcie mogłam wydusić z siebie tylko pełne podziwu westchnięcie i "OMG, jak ona fantastycznie pisze!" . Romantyczne, a jednocześnie pokazujące śmierć z miłości i serca obojga bohaterów... Miłość potrafi zabijać, szczególnie miłość nieszczęśliwa, nie mogąca dojść do spełnienia w ramionach drugiej osoby...
Opisałaś to wspaniale, uczucia miotające Cuddy i House'em przenikały do czytelnika, wywołując drżenie mojego serduszka..... Opisane z nutką nostalgii, poezji, wyrafinowanego smaku, empatii......... To jest tak DOSKONAŁE, że nie wiem, co jeszcze napisać . Jestem pod ogromnym wrażeniem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:43, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Nie.
To zdecydowanie nie jest to. Skończyłam TO mniej więcej tydzień temu ale coś mi tu nie pasowało. I dalej nie wiem co to jest. Mimo to wstawiam, bo mam nadzieję że moja twórczość choć trochę was porusza.
Z dedykacją przede wszystkim dla WAS, bo bez waszych komentarzy, pomocy i nieświadomego przywoływania do mnie Wena nic bym nie stworzyła.
No i dla HuKa , w którym znalazłam cudowne osoby, tak diametralnie różniące się od mojego otoczenia, dzięki którym mogę się „oderwać” od wchechobecnych kretynów z minusowm ilorazem inteligencji
PART III – Migawki
Tysiąc dwieście czterdzieści pięć
Chwil ulgi. Chwil, kiedy grzechotanie tabletek vicodinu o ścianki plastikowej fiolki rozchodziło się po ścianach pomieszczenia, w jakim się znajdował. Chwil, gdy ból w nodze odchodził, a pozostawał tylko spokój i euforia wywołane przez jego skondensowane szczęście, zamknięte w dwustu pięćdziesięcio miligramowym więzieniu.
Dziewięćdziesiąt
Butelek pełnych bursztynowego płynu. Drażnił podniebienie, rozpływał się rozkosznie po każdym milimetrze jego umęczonego ciała. Tak cudownie smakował, tak przyjemnie wirował w głowie. Towarzyszył mu przy wszystkich niespodziewanych wzlotach i spodziewanych upadkach. Najwierniejszy przyjaciel, najlepszy pocieszyciel.
Trzy
Nagie, zimne ciała, leżące na sterylnej folii pod białym, wykrochmalonym prześcieradłem. Blade, nieruchome. Brudne od krwi, ukrywające zagadkę której nie potrafił rozwikłać. Otworzone, pozbawione ostatnich krztyn godności, przez zdesperowanego człowieka poszukującego w nich ukojenia dla rozszarpanej duszy. Trzy istnienia, które jego idiotyzm uśmiercił.
Sześćdziesiąt dwie
Paczki papierosów. Ponad tysiąc wyjść na dach by odpocząć i zaciągnąć się głęboko tytoniowym dymem. Chwile wewnętrznego spokoju, wyznaczające mu plan dnia, były chwilami samotnego rozmyślania o ilości płytek na chodnikach w New Jersey. Były chwilami, w których mógł odseparować się od otaczających go ludzi i zasyfiałej rzeczywistości. Chwilami, w których uczył się zapominać.
Trzydzieści
Roznegliżowanych prostytutek, prężących przed nim swoje jędrne, opalone ciała. Powoli rozpinających mu guziki koszuli, rozsuwających rozporek coraz ciaśniejszych spodni. Wyginających się leniwie, niebezpiecznie blisko niego. Wzdychających, jęczących.
Zero
Prawdziwej ekstazy. Jedynie znikome, prawie nieistniejące uniesienie. Brak jakiejkolwiek pierdolonej przyjemności z szybkiego, agresywnego seksu.
Szesnaście
Stłuczonych szklanek, rozlewających swoje lśniące ramiona nad taflą burbonu. Szesnaście całości, rozbijających się w drobny mak na dębowych deskach podłogi. Rozsypujących się po całym pokoju, pełnym dymu i smrodu alkoholu. Miliony odłamków kaleczących bose stopy mężczyzny.
Jeden
Nowy administrator Princeton-Plainsboro Teaching Hospital. Bez utęsknionych ponętnych kształtów, uwodzicielskiego spojrzenia i silnego charakteru. Panujący nad wszystkim, o dziwo nawet nad nim. Stary pomarszczony idiota, z włosami w nosie i wszystkowiedzącą miną.
Sto osiemdziesiąt trzy
Poranki, kiedy słońce wpadało do przestronnego pokoju, uwydatniając wszystkie zmarszczki na jego zmęczonej twarzy. Poranki, gdy wiedziony instynktem, szukał dłonią ciepłego ciała kochanki po drugiej stronie łóżka. Poranki, gdy miał ochotę nie wstawać po spuszczeniu błądzącej dłoni na zimną pościel.
Sto osiemdziesiąt trzy
Noce. Samotne, pełne alkoholu i delikatnych dźwięków pianina rozbrzmiewających w jego mieszkaniu. Noce, gdy zrzucał codzienny płaszcz chamstwa i ironii i pogrążał się w czarnej rozpaczy.
Sześć
Miesięcy. Sześć długich miesięcy pełnych skrajnych uczuć, używek i autodestrukcji. Sześć pierdolonych miesięcy powolnego, bolesnego umierania.
***
Chwile i wspomnienia w naszym życiu, są jak ziarnka piasku trzymane w dłoni podczas odpoczynku na plaży. Dopóki trzymamy je na rękach, możemy podziwiać je w całej okazałości, przypatrywać się delikatnym refleksom światła odbijającego się od ich gładkiej powierzchni.
Niestety, nawet najmniejszy ruch wprawia je w drżenie. Z każdą sekundą zaczynają poruszać się coraz szybciej, by w końcu zacząć ucieczkę z więzienia naszych dłoni. Kierowane nieznanym instynktem, znaczą ścieżki w zagłębieniach skóry, by jak najszybciej się wydostać. Spadają. Na miliony innych, bezimiennych. Zapomnianych. Im bardziej staramy się je zatrzymać, tym one szybciej znikają. Desperacko zaciskamy na nich swoje palce, ale one są sprytniejsze. Śmieją się z nas swoimi złotymi ustami, turlając się po spieczonej słońcem skórze. Odchodzą.
A my, zostawieni z żalem w sercu i łzami w oczach nie możemy nic zrobić.
***
- Jak się czujesz?
-Jeszcze żyję.
-Czy mogę…
-Nie James.
- …
- …
-Do usłyszenia Liso.
Szum oceanu zakłócił głuchy odgłos zamykanej klapki telefonu.
Chłodna woda obmywała jej stopy i moczyła sukienkę. Pieściła jej rozgrzaną skórę. Delikatnymi ruchami zmywała z niej wszelko niepokój.
Zamknęła oczy. Powoli wypuściła powietrze.
Od sześciu miesięcy mieszkała w Hampton. Znalazła tu nową pracę, nowy dom i nowe życie. Tu codziennie parzyła mocną, poranną kawę, patrząc na pierwsze promienie słońca odbijające się od morskiej tafli za oknem. Tu pracowała, chodziła na randki. To tu, mimo codziennego budzenia się i zasypiania w pustym łóżku, przywdziewała na twarz maskę uśmiechu, chroniącą ją przed okrucieństwami zewnętrznego świata. Właśnie to miasto dawało jej nową szansę.
Szansę, by zapomnieć.
***
Podwójne A.
G, Fis i D. Pauza.
Podwójne H i A.
Długie palce błądziły po nieskazitelnie czystej klawiaturze. Muskały delikatnie klawisze, wprowadzając struny w drżenie. Wygrywały melodię, dedykowaną jedynej osobie, którą potrafił pokochać. Tak prawdziwie, bezinteresownie i pięknie. Osobie, dla której był w stanie nie być House’m.
Dedykowaną też jemu samemu, za nieprzeciętną umiejętność pozbywanie się wszystkiego, co choć trochę przybliżało go do szczęścia.
Melodia, wyzierająca na ulicę przez otwarte okno, wspomagana przez zachrypnięty głos młodego mężczyzny stojącego przy bramie wejściowej, błądziła po nocnym niebie, rozciągającym się nad miastem.
***
Ma..ma…
Oddech zastygły w okolicach przełyku. Mocno bijące serce.
Ma…ma…
Brzęk tłuczonej porcelany.
Ma…ma…
Czy ona… Czy ona właśnie… ?
Mama…
Gorące łzy zataczały półkola na gładkich policzkach Cuddy. Spływały po szyi, włosach. Roztaczały nad obrazem mglistą poświatę. Budziły wszystkie emocje, tak skrzętnie ukrywane przez sześć długich miesięcy.
***
Tylko ona trzymała ją przy życiu. To jej malutkie rączki kurczowo zaciskały się na materiale jej koszuli, gdy wisiała nad przepaścią życia. Te kruche, delikatne, a jednak tak silne dłonie ocierały łzy z jej twarzy. Ich widok wyciągał ją z łóżka, dla nich potrafiła w miarę normalnie egzystować.
Dłonie jej malutkiej córeczki…
***
Ściana-podłoga-ręka
Gumowa piłka odbijała się po kolei od wszystkich tych płaszczyzn.
Ściana-podłoga-podłoga-ręka
Ciche dźwięki, wydawane przy każdym uderzeniu wprowadzały w stan otępienia.
Ściana-podłoga-ręka
Dłoń podążała machinalnie, po ścieżce wykonanej niezliczoną ilość razy.
Ściana-podłoga-biurko-podłoga-drzwi.
Potoczyła się po twardej wykładzinie gabinetu diagnostycznego, śledzona bystrym spojrzeniem, niespotykanie niebieskich oczu.
Wysokie, dziesięciocentymetrowe szpilki. Szczupłe kostki, smukłe łydki. Kształtne kolana, zgrabne uda opięte ciasną, ciemną spódnicą. Piękne dłonie, spuszczone przy tułowiu. Wyraźnie zaznaczona talia, pełne piersi. Ciemne loki, opierające się na ramionach…
***
CDN…
Przepraszam, że tak późno ale:
1)nauka w mojej nagle-strasznie-ambitnej-szkole
2) foch Internetu
3)wszyscy podkradacie mi Wena...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ECC dnia Sob 21:45, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
moniia2311
Patolog
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 3279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wołomin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:59, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
cudnie
sorry ale nic więcej nie jestem w stanie napisać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pikaola
Stażysta
Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: B-B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:52, 07 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Nienawidzę tych destrukcyjnych szkół
Obyś miała teraz więcej czasu i stworzyła dla nas ciąg dalszy
Toż to było piękne i... tego nie da się opisać słowami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Syśka
Pacjent
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:44, 08 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
ECC,
Jak zwykle podziwiam Twoją umiejętność grania słowami, odpowiedni ich dobór, tak, że każde z nich maluje nowy element opisywanego przez Ciebie obrazu i niesie ze sobą ładunek emocjonalny.
Świetny pomysł na formułę tej części opowiadania i intrugująca scena zakończenia.
PS. Bardzo chętnie oddam Ci kawałek mojego Wena, ale obawiam się, że jego "głupkowaty" charakter zupełnie nie sprawdzi się w Twoich lirycznych tekstach
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Syśka dnia Nie 12:11, 08 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:10, 08 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
ECC, wybaczysz, że dopiero teraz?
Siedzę wpatrzona w monitor, smutna, zaryczana i zachwycona.
To jest absolutnie genialny fik, ale tak przeraźliwie smutny...
Pięknie opisujesz emocja, oddajesz ich cierpienia.
Przez cały dzień będę wracać do tego myślami, bo naprawdę głęboko mnie poruszyłaś.
Chylę przed Tobą czoła do samej ziemi. Gratuluję i czekam na więcej.
Cytat: | - Nie Jimmy. Myślę, że On wyczuwa momenty, w których umieram. |
Cytat: | Jej oczy.
Pełne smutku. Przesycone mieszaniną rezygnacji i żalu. Ukrywające bezsilność, szkliste od łez.
Oczy kobiety umierającej z miłości. |
Te dwa fragmenty mnie poruszyły najbardziej.
Ściskam Cię mocno i dziękuję za emocje podczas czytania.
Nawet emotek nie dodam, bo zepsują cąły podniosły nastrój tego fika. Poza tym, nie ma tu wystarczająco poruszonej, roztrzęsionej, zapłakanej i zachwyconej jednocześnie emotki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
runiu
Internista
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:00, 08 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Podziwiam talent i sposób w jaki opisujesz emocje bohaterów. Takie "migawki" z życia jako pomysł na poprowadzenie tej części - majstersztyk. Pozostaje tylko czekać na dalszy ciąg.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez runiu dnia Nie 20:01, 08 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
amandi
Stomatolog
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:36, 08 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Mistrzynio ty moja..........
ty wiesz, że ja po tym nie potrafię nic z siebie wykrzesać.. wszystkie moje emocje, umysł i serce pozostały uwięzione w tym fiku, w tych tysiącach słów, zamykających mnie w magicznej pułapce smutku i autodestrukcji twoich bohaterów, ich nadziei i rozpaczliwym poszukiwaniu prawdziwego życia, ich błądzeniu z dala od siebie, by może dzięki temu coś zrozumieć... przez 6 długich, samotnych, niszczących miesięcy....
jestem pod ogromnym wrażeniem......................
ECC, gdyby w twojej szkole był fałszywy alarm o podłożeniu bomby, przez co odwołano by lekcje, to wiedz...... że masz pisać kolejną część . Bo urywać w takim momencie, kiedy ja nie wiem, czy to Cuddy, sen, czy ktoś do niej podobny, to okrucieństwo ...
A więc... czekam z bijącym sercem na kolejny odcinek tego wspaniałego dzieła , oby jak najszybciej... a, miałaś naprawdę świetny pomysł z wykorzystaniem tych liczb i ich wyjaśniających uzupełnień - całuję, ściskam i przytulam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nimfka
Reumatolog
Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 1444
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:03, 08 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
piękna i smutna część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna kawa.
Student Medycyny
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:29, 09 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Pięknie, tyle jestem w stanie wykrztusić.
House palancie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:33, 11 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
moniia2311 *rumieni się* o jak mi miło
Pikaola Cytat: | Nienawidzę tych destrukcyjnych szkół | ja i moja twórczość podpisujemy się pod tym obiema rękami
Syśka nie często mi się to zdarza ale teraz to naprawdę się zawstydziłam...
Cytat: | Bardzo chętnie oddam Ci kawałek mojego Wena, ale obawiam się, że jego "głupkowaty" charakter zupełnie nie sprawdzi się w Twoich lirycznych tekstach |
co ty mówisz. twojego Wena będę nosić na rękach
Sarusia Cytat: | Siedzę wpatrzona w monitor, smutna, zaryczana i zachwycona. | wpadnę tutaj w samozachwyt.... dziękuję
runiu dankje!
amandi Cytat: | Mistrzynio ty moja | to akurat Ja kieruję do Ciebie
Cytat: | gdyby w twojej szkole był fałszywy alarm o podłożeniu bomby, przez co odwołano by lekcje, to wiedz...... że masz pisać kolejną część |
mógłby być prawdziwy....
wiesz że twoje komentarze podnoszą moją samoocenę (i ocenę mojego potworka) o 128340% ? wiesz? nie?
to już wiesz
czarna kawa. - tak House palancie.
btw; zawalona książkami pierdołami i innymi dziwnymi sprawami nie jestem w stanie zrobić tego wcześniej niż za tydzień.
Pe.Es - te komentarze motywują, wspomagają i są naprawdę budujące.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:59, 11 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Zabierałam się już do skomentowania już dawno temu, ale jakoś nie wiedziałam, co napisać. Teraz też nie wiem, ale pomińmy ten haniebny fakt
Twój fik wywiera na mnie niesamowite wrażenie. Czytam go, przepraszam "pochłaniam" i ciągle chcę dalej!
Cytat: | Śmieją się z nas swoimi złotymi ustami, turlając się po spieczonej słońcem skórze. Odchodzą. |
Jesteś mistrzynią przenośni Każde słowo z tego fika, wydaje mi się dokładnie przemyślane, rozważnie postawione, potrzebne. Za każdym razem, gdy go czytam, ogarnia mnie takie nieprzyjemne uczucie pustki Dlatego zakończenie ma być mega hiper ekstra szczęśliwe, wiesz? i zÓe
Całuję, tulę i czekam na dalej
P.S. I jaka erotyczna dedykacja! Oczywiście się do niej poczuwam, chociaż też mam minusowy iloraz inteligencji
Dziękuuję
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez jeanne dnia Śro 22:01, 11 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
JigSaw
Ortopeda
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Doliny Gumisiów ;) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:23, 11 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Moje męskie serducho, czuje, że dedyk jest poniekąd dla mnie
Nie wiem jak Ty to robisz, Twoje metafory *chciałby użyć pięknych epitetów, ale jego ubogie słownictwo i tak nie wyraziłoby zachwytu nad tym arcydziełem* po prostu WYMIATAJĄ *wiedz, że to słowo zajmuje szczególne miejsce w mym słowniku*
Cytat: | Dziewięćdziesiąt
Butelek pełnych bursztynowego płynu. Drażnił podniebienie, rozpływał się rozkosznie po każdym milimetrze jego umęczonego ciała. Tak cudownie smakował, tak przyjemnie wirował w głowie. Towarzyszył mu przy wszystkich niespodziewanych wzlotach i spodziewanych upadkach. Najwierniejszy przyjaciel, najlepszy pocieszyciel. |
Nauczę się tego na pamięć i będę cytował kumplom
Cytat: | Trzydzieści
Roznegliżowanych prostytutek, prężących przed nim swoje jędrne, opalone ciała. Powoli rozpinających mu guziki koszuli, rozsuwających rozporek coraz ciaśniejszych spodni. Wyginających się leniwie, niebezpiecznie blisko niego. Wzdychających, jęczących. |
Nie muszę pisać, że tą metaforą powaliłaś mnie na kolana
Cytat: | Zero
Prawdziwej ekstazy. Jedynie znikome, prawie nieistniejące uniesienie. Brak jakiejkolwiek pierdolonej przyjemności z szybkiego, agresywnego seksu. |
Trzydzieści prostytutek i brak przyjemności? Ja nie wiem za co płacą tym kobietom?!
Cytat: | Jeden
Nowy administrator Princeton-Plainsboro Teaching Hospital. Bez utęsknionych ponętnych kształtów, uwodzicielskiego spojrzenia i silnego charakteru. Panujący nad wszystkim, o dziwo nawet nad nim. Stary pomarszczony idiota, z włosami w nosie i wszystkowiedzącą miną.
|
O fuj!!!
Cytat: | Od sześciu miesięcy mieszkała w Hampton. Znalazła tu nową pracę, nowy dom i nowe życie. Tu codziennie parzyła mocną, poranną kawę, patrząc na pierwsze promienie słońca odbijające się od morskiej tafli za oknem. Tu pracowała, chodziła na randki. To tu, mimo codziennego budzenia się i zasypiania w pustym łóżku, przywdziewała na twarz maskę uśmiechu, chroniącą ją przed okrucieństwami zewnętrznego świata. Właśnie to miasto dawało jej nową szansę.
Szansę, by zapomnieć. |
Zapomnieć o Hałsie nie jest prosto
*******
ECC kobieto? Czy Ty należysz do literackiego kółka, lub czegoś w tym stylu - bo to co piszesz i w jaki sposób to robisz *ach- brak mi słów*
A teraz zobacz co robią pozostali fikopisarze, ze swoimi wypocinami czytając Twoje migawki -->
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia
Pacjent
Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:33, 12 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Wszystko opisane bardzo barwnie i literacko, ale miejscami nie wiedziałam o co chodzi...
Chyba te migawki są za ynteligentne jak dla mnie, bo miałam w głowie mały mętlik, czytając to
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ECC
Neurolog
Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:18, 12 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Och, jeanne.
Twój iloraz inteligencji ma się dobrze
Cytat: | Za każdym razem, gdy go czytam, ogarnia mnie takie nieprzyjemne uczucie pustki |
*tuli Jeanne* to jest efekt uboczny mojego potworka.
Cytat: | Twój fik wywiera na mnie niesamowite wrażenie. Czytam go, przepraszam "pochłaniam" i ciągle chcę dalej! |
Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem…
Cytat: | Dlatego zakończenie ma być mega hiper ekstra szczęśliwe, wiesz? i zÓe |
Jeanne nic nie powiem bo zdradzę zakończenie ale miescami możesz się zawieść. Ale widmo Trzech Ostatnich Odcinków by ECC dalej nademną krąży, więc... *cii*ale co nie co mogę Ci obiecać ....
Jeanne moje małe zUe serduszko bije mocniej przy twoich komentarzach.
Mam nadzieję że Cię nie zawiodę….
Jiiiig
Cytat: | Moje męskie serducho, czuje, że dedyk jest poniekąd dla mnie |
Ależ oczywiście
Cytat: | po prostu WYMIATAJĄ *wiedz, że to słowo zajmuje szczególne miejsce w mym słowniku* |
jejeje! *odtańcza taniec radości*
Cytat: | Nauczę się tego na pamięć i będę cytował kumplom |
Czy mogę marzyć o lepszym komplemencie?
Cytat: | Nie muszę pisać, że tą metaforą powaliłaś mnie na kolana |
Dankje!!!
Cytat: | Trzydzieści prostytutek i brak przyjemności? Ja nie wiem za co płacą tym kobietom?! |
Mój Kubuś wylądował na szkolnym monitorze. Teraz ścieram go rękawem zaśmiewając się jak głupia. A ludzie patrzą na mnie jak na daUna
Cytat: | ECC kobieto? Czy Ty należysz do literackiego kółka, lub czegoś w tym stylu - bo to co piszesz i w jaki sposób to robisz *ach- brak mi słów*
A teraz zobacz co robią pozostali fikopisarze, ze swoimi wypocinami czytając Twoje migawki |
*rumieni się po czubki uszu* njeeee, ja po prostu lubię to co robię.
Gosia - nie są właśnie o to chodziło.
jeszcze raz dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|