|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nalan
Pacjent
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 18:41, 22 Kwi 2008 Temat postu: A Little Birdy Told Me [T, NZ] |
|
|
Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]
Podziękowania dla Richie117
Rozdział 1
Wilson wpadł do swojego gabinetu w PPTH. W szpitalu było spokojnie, cicho i prawie pusto z wyjątkiem nocnych pielęgniarek i dyżurujących lekarzy. James nie mógł nawet MYŚLEĆ o powrocie do domu, do swojego pustego mieszkania. Nie chciał nawet zobaczyć się z Housem. Po prostu chciał był sam. Właśnie tak się czuł, mimo wszystko, samotnie.
Wyleczyli ostatniego pacjenta, rozwiązali ostatni przypadek i nadszedł czas iść do domu. Cameron była od paru godzin zajęta w przychodni. Nie miała do kogo wracać, a nocna praca była łatwiejsza niż dzienna zmiana. Mniej osób (nie mówiła nikomu, ale usłyszała tą wskazówkę od House’a). Zmierzała właśnie z powrotem do Gabinetu Diagnostycznego, kiedy usłyszała szelest dochodzący z biura Wilsona. Będąc dobrotliwą, nadopiekuńczą osobą, musiała wetknąć w to swój nos. Odłożywszy rzeczy, zapukała w drzwi
- Proszę- powiedział raczej podenerwowany głos, jakby nie dbający o to kto chce wejść.
Cameron weszła powoli widząc Wilsona, głęboko zamyślonego, z twarzą ukrytą w dłoniach.
– Wilson?- zapytała. – Coś… coś się stało?
Wilson nie odpowiedział.
-Wilson?
-To House- powiedział w końcu Wilson. Naprawdę nie chciał mówić, ale wiedział, że młoda immunolog nigdy nie dawała za wygraną.
- House?- zapytała zaniepokojona – Coś złego z Housem?
Zgadza się- pomyślał Wilson. Był on wszystkim, o czym ona kiedykolwiek myślała. – On… ukradł leki mojego pacjenta.
- Co takiego?
- Przedawkował.
- Wszystko z nim w porządku?
- On… zemdlał w swoim mieszkaniu- powiedział niepewnie Wilson. – Zwymiotował, więc myślę, że będzie dobrze.
- Tak po prostu go tam zostawiłeś?- powiedziała Cameron w szoku. – A co jeśli nie jest w porządku?
- Będzie dobrze, Cameron- powiedział Wilson w agonii.
Cameron wypadła wściekła, przerażona i rozżalona z gabinetu Wilsona. Wyglądało na to, że nie spędzi tej świątecznej nocy samotnie. Była gotowa opuścić szpital i pojechać do House’a, naturalnie, kiedy zauważyła znajomą twarz.
House był w środku, rozmawiał z Tritterem. Boże, Cameron żywiła nadzieję, że zgadza się na układ. Stała tam, patrząc na ich rozmowę. Nie szło zbyt dobrze. Tritter uśmiechał się ironicznie, a House wyglądał na rozgniewanego, nawet zaskoczonego. To nie był dobry znak. Stała tam w ciszy, obserwując ich. W końcu Tritter wyszedł, przechodząc obok Cameron.
- Wesołych Świąt, doktor Cameron- powiedział uśmiechając się.
Cameron tylko rzuciła groźne spojrzenie i wpadła do pokoju gdzie Tritter zostawił House’a nieruchomego, samotnego.
- House?- zapytała, bojąc się co może usłyszeć. – House? Wszystko… wszystko w porządku?
- Dlaczego pytasz- powiedział House raczej spokojnie. Nawet nie spojrzał na Cameron.
Cameron wzięła głęboki oddech. – Wilson powiedział mi, że przedawkowałeś… Byłam po prostu..
- Zaniepokojona? – uśmiechnął się ironicznie House. – Zaniepokojona… Jak zwykle…
- Wybacz, że się martwię.- wymamrotała Cameron. Współczuła mu, ale jednak była wściekła. – Co się stało?
- Co masz na myśli?
- O czym rozmawiałeś z Tritterem?
House nie odpowiedział.
- House…
- Nie zgodził się iść na układ.
- Co?
- Nie… zgodził… się… iść… na… układ....
Cameron wywróciła oczami w desperacji. Usiadła na najbliższym krześle i ukryła twarz w dłoniach.
- Dlaczego tak się troszczysz?- zapytał House.
- Dlatego- powiedziała Cameron trochę zdenerwowana (przez pytanie House’a i osobę Trittera) -Dlatego, że martwię się o CIEBIE.
House nie odpowiedział. Po prostu patrzył na nią przez minutę lub dłużej. Następnie po prostu ją zostawił, samą w jej smutku.
Cameron płakała. Nie mogła pomóc, ale nie mogła przestać się zastanawiać… co będzie z Housem?
--
House siedział sam w swoim mieszkaniu, myśląc o Cameron. Dlaczego tak bardzo troszczyła się o to, co się z nim stanie? Był jej szefem, niczym więcej. Myślał o ich nie-randce, ich prawdziwej randce, o wszystkim, przez co przeszli. Myślał o wszystkim co kiedykolwiek mu powiedziała, co zrobiła dla niego. Myślał co on jej powiedział, co zrobił dla niej. Dobrze, może był kimś więcej niż tylko szefem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nalan dnia Pią 17:56, 13 Cze 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 18:46, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Nowy Hameronkowy fik! Yupi! *skoki pod niebiosa*
Sceny fantastyczne, przemyślenia House'a niepodobne do niego. Bardzo się cieszę z umiejscowienia fika w czasie. Bardzo lubię 3 serię. Tam jest w 311 taka scena, która mam nadzieję znajdzie się też w fiku. Taka scena, w której zrozumiałam, że House nie chce stracić uczucia Cam..
Super tłumaczenie Czekam na następne części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:07, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
nareszcie jakis nowy hameronkowy fic ^^ będzie miło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dyla
Torakochirurg
Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 2854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:50, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Haa. Nowy Hameron. Dziękujemyyy!
Naprawdę świetne tłumaczenie.. i te myśli House'a.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:04, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne tłumaczenie i ogólnie super fic.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsanti
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:55, 22 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
yes, yes, yes nowy hameronkowy fic i to taki super :d czekam na kolejne tłumaczenia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Xsanti dnia Śro 10:36, 30 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nalan
Pacjent
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 19:26, 24 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Rozdział 2
Cameron zdusiła płacz i chwyciła swoje rzeczy. Wjechała w noc, ale ostatecznie wiedziała, że jest tylko jedno miejsce, w którym może skończyć.
--
House siedział cicho, wpatrując się w opróżnioną fiolkę Vicodinu i strzykawki po morfinie; zupełnie puste. Nic nie zostało. Nikt nie został.
Pukanie do drzwi.
House nie miał ochoty otworzyć. To był prawdopodobnie tylko nakaz jego aresztowania, ale czy miało to jakieś większe znaczenie? Nic nie zostało. Wszystko było stracone, ona odeszła. Nie było żadnej możliwości, żeby kiedykolwiek do niego wróciła.
- House! - dobiegł go krzyk z zewnątrz. – House! Wpuść mnie! Proszę…?
Oczy House’a otworzyły się. Być może chciałaby wrócić do niego, ale dlaczego? Zrobił tak wiele, by ją zranić, by zranić każdego, a mimo to wróciła.
- House! - głos wrzasnął znowu. – Wiem, że tam jesteś! PROSZĘ wpuść mnie!
House w końcu wstał z kanapy i pokuśtykał do drzwi. Otworzywszy je, zobaczył młodą, piękną, z śladami łez na twarzy immunolog. Jej bladozielone oczy przeszyły jego lodowo- niebieskie. – Czego chcesz?
- Proszę wpuść mnie - powiedziała Cameron rozpaczliwie. Tylko House wyczułby to podwójne znaczenie. Wystarczająco wdzięczny, House otworzył drzwi szerzej (po długim namyśle) i wpuścił ją. Cameron ruszyła w stronę kanapy i następnie usiadła na niej. – House… Ja…
- Dlaczego tu jesteś?
- Nie mogę pozwolić żebyś zachowywał się w ten sposób - powiedziała wpatrując się w niego łagodnie.
House patrzył na nią w milczeniu. W końcu poszedł do kuchni i przyniósł jej filiżankę kawy, którą dosyć szybko wypiła.
- Nie mogę pozwolić, żebyś to sobie ZROBIŁ, House…- powiedziała Cameron, bojąc się o siebie, bojąc się o House’a.
House nie zareagował.
- Porozmawiasz ze mną?! – zapytała niepewna i zirytowana. – Odpowiedz mi!
- Przepraszam- to wszystko, co mógł powiedzieć. Było to krótkie, ale szczere.
Cameron tylko na niego spojrzała, jak kolejna łza spłynęła po jej twarzy. – House…
- Cameron - powiedział House - Dlaczego tu jesteś? Dlaczego się martwisz? Dlaczego martwisz się o mnie?
- Co?- była całkowicie zaskoczona, obawiając się tego, co on zamierzał jej teraz powiedzieć.
- Zrobiłem tak wiele, by cię zranić, by zranić każdego, a jeszcze Małej Pannie Słoneczko wciąż udaje się znaleźć drogę powrotną.
Cameron wpatrywała się w podłogę. Dlaczego się martwiła? Dlaczego tu była?
– House - powiedziała. – Proszę… pozwól sobie pomóc.
- Powiedziałem Ci - powiedział. – Tritter nie zgodził się pójść na...
- Tu nie chodzi o TRITTERA! - krzyknęła Cameron. – Nie chodzi o WIĘZIENIE! Ani o MNIE czy WILSONA! Chodzi o to, abyś pozostał PRZY ŻYCIU.
House zamknął usta. Miała rację. Może poszedłby do więzienia, ale jeśli sprawy zostałyby po staremu, prawdopodobnie umarłby tam. Nie chodziło o kogokolwiek innego, ale o niego...przynajmniej nie teraz. Po prostu skinął jej głową, a ona się rozpłakała. – Przestań płakać - powiedział.
- Nie.
- Cameron...
- House - powiedziała. – Masz rację. Zraniłeś wielu ludzi. Pora przestać. Zacznij od siebie, dobrze?
House przytaknął. Cameron wstała i niespodziewanie objęła go. Oczy House’a zamknęły się. Poczuł błogość i nie chciał, żeby wyszła, kiedykolwiek. – Cameron…
- Wiem - powiedziała. - Wiem… Wychodzę. Po prostu… Obiecaj mi, że przyjmiesz pomoc?
House przygryzł wargę i kiwnął głową, kiedy wychodziła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Czw 20:08, 24 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Jak ja bardzo chcę przytulić House'a! A fik bardzo fajny, czasem warto przeczytać coś Hameronowego, żeby się odciągnąc od Huddy .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:09, 24 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Taki smutny i słodki ficuś na razie... Czekam na kolejną część oczywiście.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(1243)
Neurochirurg
Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 3012
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:14, 24 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
faaaaajny fik, podoba mi się Wilson na początku *_*
i taki slodki Hałs *_*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Przywrócony_id:(1243) dnia Czw 20:14, 24 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsanti
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:01, 25 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
oj jak fajnie byłoby sie przytulić do Housa. Mam nadzieje że Cameron mu pomoże i że będą razem i wszystko sie dobrze skończy - czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:11, 26 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
osz ^_^ cudowne *_* czekam na dalszą czesć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:43, 26 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Taa, zgadzam się z evay - Wilson na początku, tak miło od tego zacząć Mam nadzieję, że w środku i na końcu też się będzie pojawiał Tylko jako przyjaciel tym razem (niestety)
Zastanawiam się ile jeszcze jest fików, w których przełomowym momentem jest scena z przedawkowaniem... Też się ludzie nie mieli do czego przyczepić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:46, 26 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
super
a co do sceny z przedawkowaniem - myślę, że to dlatego, że to jedna z nielicznych scen, w których House jest jakby... bezbronny? Kiedy Cameron staje w drzwiach, widzi jak on wygląda, mówi to swoje pełne współczucia "Oh, God...", a potem bez wahania wchodzi do niego - on nie ma nawet siły protestować. Jej autentyczna troska nie jest tym, przed czym mógłby się bronić. I nie jest tym, przed czym mógłby zamknąć drzwi - jak przed Cuddy, która do końca chciała pozostać twarda.
pewnie dlatego wiele można tu "wcisnąć" Co tylko dostarcza Hameronkom (i, jak widać, nie tylko) fajnej rozrywki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsanti
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:37, 26 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
mroczny kiciuś uchwycone sedno sprawy - fakt w tym momencie House nie ma siły domówić Cameron choć pewnie gdyby to była Cudddy nawet nie podszedłby do drzwi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nalan
Pacjent
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 21:55, 29 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Rozdział 3
House wszedł do PPTH w poniedziałkowy ranek, spóźniony jak zwykle. Cameron była szczęśliwa widząc go, oczywiście, ale również była zawiedziona. Zawiedziona, że ciągle przychodzi do pracy, że nie poszedł na odwyk, że nic nie zrobił, że zignorował jej radę.
- House…- zaczęła, nie wiedzą co powiedzieć.
- Co?
Cameron przygryzła wargę. – Nie jesteś zawieszony?
- Przyszedłem powiedzieć coś Cuddy.
- Co?
House myślał przez minutę, a następnie cofnął się do windy. Cameron poszła za nim szybko. – Idę na odwyk.
Uśmiechnęła się i objęła do. Była taka dumna.
House przyjął uścisk z zadowoleniem. Jego oczy się zamknęły i tak miło było czuć, jak jej ręce znowu go obejmują. Nie chciał pozwolić jej odejść, ale ona odsunęła się, widząc pielęgniarkę Brendę, która mijała ich, uśmiechając się znacząco. House uśmiechnął się również i skierował się do biura Cuddy, by przekazać nowinę.
--
Cuddy przyjęła wiadomość radośnie, z ulgą. Pogratulowała House’owi podjęcia właściwej decyzji, ale on zignorował jej komentarze. Uczciwie mówiąc, nie przejmował się tym, co miała do powiedzenia.
--
Jeszcze w tym samym tygodniu, House stawił się w Ośrodku Leczenia Uzależnień. Dostał pokój i wszystko co było potrzebne. Rozglądając się wokoło, już był znudzony. Żadnych pacjentów. Żadnych zagadek. Żadnych wyzwań. Tylko… on. Nic. Gdzieś głęboko pragnął, by Cameron mogła przyjść z nim, zostać z nim i po prostu być tutaj tylko dla niego. Już żałował, że odepchnął ją właśnie wtedy, gdy wszystko, czego pragnęła w głębi serca, to pomóc mu. House rozpakował rzeczy i wyjął iPoda. Jego ostatnia deska ratunku, najbliższa rzecz, którą miał dla rozrywki.
Wszystko, co mu teraz zostało, to jego muzyka i gry wideo, ale te nigdy złagodzą bólu.
--
Po pracy Cameron natychmiast skierowała swe kroki do ośrodka, gdzie przebywał House. Była ciekawa, jak on sobie radzi.
- Jak się masz?- spytała.
- Dobrze, - powiedział House- Biorąc pod uwagę, że jestem tu dopiero jeden dzień.
Cameron zarumieniła się. – Przepraszam - powiedziała. – Po prostu byłam zmartwiona.
House uśmiechnął się ironicznie, ale uśmieszek zamienił się w uśmiech. – Zawsze jesteś zmartwiona.
Cameron uśmiechnęła się i kiwnęła lekko głową. – Wszystko będzie z tobą w porządku?
House nie znał odpowiedzi na to pytanie. Nie miał pojęcia, co jej powiedzieć. Faktycznie, jego organizm zostanie oczyszczony z vicodinu, ale ból cały czas będzie go zabijał. – Nie wiem.
Łza spłynęła po twarzy Cameron i House wytarł ją z policzka. – Przepraszam.
- Za co?- zapytał House.
- Za to - powiedziała. – Za prześladowanie ciebie, za nie zostawienie cię w spokoju... Po prostu za…
- Za to, że nie machnęłaś ręką,
Cameron wpatrywała się w niego. – Co?
- Dziękuję- powiedział House. – Za to, że nie machnęłaś ręką… na mnie.
Uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy następna łza spłynęła jej po twarzy. Objęła go jeszcze raz] i tym razem oboje się uśmiechnęli. Ich oczy były zamknięte. Czuli się tak… przyjemnie.
--
Tymczasem, w PPTH, pielęgniarka Brenda mówiła swojej najlepszej przyjaciółce Kate najnowszą plotkę. – Nigdy się nie domyślisz kogo widziałam obejmującego doktora House’a…
- O mój Boże! - powiedziała Kate. – Czy on nie jest zawieszony za… za branie zbyt wielu pigułek lub czegoś?
Brenda pokiwała głową.
- A więc… - powiedziała Kate podekscytowana. – Kto go obejmował?!
Brenda uśmiechnęła się znacząco i pogłoska się zaczęła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsanti
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:31, 29 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ooo House robi sie zbyt wylewny ale co tam i tak mi się podoba. Fajnie ze jakaś kolejna część siię pojawiła. Czekam na więcej. Dobrze że tak często sie przytulają
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em.
The Dead Terrorist
Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany: Śro 5:54, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Podciągam takie zachowanie House'a do odwyku . A ta końcówka z dwiema plotkarami bezbłędna .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Monique1
Stażysta
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Czechy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:45, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ale fajny fik! Czekamy na nastepne odcinki. I nie zapomnij o pocałunku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xsanti
Ratownik Medyczny
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:37, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
dokładnie pocałunek musi być !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
piromanskamucha
Pacjent
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: uć
|
Wysłany: Śro 9:21, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
nie, nie, nie. coś tu powinno się trochę zepsuć, bo inaczej to nie będzie nasz House. ale ja osobiście czytałam z uśmiechem na ustach : D : D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dyla
Torakochirurg
Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 2854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:31, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Tak świetna ,a myśl z plotkarami kapitalne. Ciekawe co tego wyniknie.^^ ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nalan
Pacjent
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 15:45, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za słowa otuchy
Te plotkary przewijają się przez cały fik i trochę namieszają między bohaterami. Wyniknie przez nie parę zabawnych sytuacji.
Zostało mi jeszcze " tylko" 37 rozdziałów do tłumaczenia Cóż to jest...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nalan dnia Śro 15:46, 30 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 16:35, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Jak ja dawno nie czytałam nic innego niż Hilson, albo Huddy czasami! Ale tutaj fajnie jest! Bardzo fajny fik. Ta... szczerość House'a... hmmm... zupełnie inaczej. Fajnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:31, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
37 rozdziałów. JAK MIŁO!
piękna cześć. Prawie się popłakałam razem z nimi
"Za to że nie machnęłaś ręką ... na mnie"
*_*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|