Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gregory House
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Postacie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:33, 16 Lut 2011    Temat postu:

Ciekawą kwestię podnieśliście. House odpowiedzialny, czy nie? I chce Wam powiedzieć, że myślę już nad tym od piętnastu minut i nic Zależy jak na to spojrzeć i jak już ktoś wspomniał, jak zdefinujemy odpowiedzialność.
House nie jest małym chłopczykiem, który skacze z wysokiego drzewa sprawdzając, czy potafi latać. Jego ewentualna nieopowiedzialność polega na podejmowaniu ryzyka w leczeniu pacjentów. Ale cokolwiek robi w danym momencie ma przeświadczenie, że postępuje właściwie. Jest świadom ryzyka, ale podejmując je bierze też na siebie odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje. Poza tym zauważmy, że pacjentami House'a nie są osoby, które mają katar, czy kaszel. Jakąś zwykłą dolegliwość. On zajmuje się krytycznymi przypadkami dla wielu jest ostanią deską ratunku, trafiają do niego, bo inni nie potrafili ich wyleczyć. Jeśli on nie podjął by ryzyka nikt inny by im nie pomógł. Myślę, ze dlatego House tak ryzykuje. Bo wie, że jesli mu się nie uda pacjent umrze. Byłby nieopowiedzialny, gdyby przeprowadzał biopsje mózgu np na przeziębionych pacjentach z kliniki, ale tu, w jego pracy trudno to jednoznacznie stwierdzić. Myśle, że mimo wszystko jest odpowiedzialny, znaczy nie pokazuje tego, nawet powiedziałabym, ze uważa to za słabość, odpowiedzialność nie jest jego priorytetem, ale jeśli chce to potrafi. W życiu prywatnym cóż... chyba jeszcze trudniej to określić.
Na tą chwilę wybieram bramkę numer trzy: NIE WIEM.
Jak coś wymyślę to dopiszę Ciekawe to zagadnienie. Nadawałoby się na pracę magisterską, czy coś


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 20:35, 16 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Candyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:28, 16 Lut 2011    Temat postu:

justykacz napisał:
yummycake, o jakiej nastoletniej pacjentce mówisz?


Mówię o Ally, to był chyba ep. z 5 sezonu o ile mnie pamięć nie zawodzi. Najpierw był u House'a jej tatuś a potem sama przyszła rozochocona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez yummycake dnia Śro 23:28, 16 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:26, 17 Lut 2011    Temat postu:

Cytat:
Poza tym zauważmy, że pacjentami House'a nie są osoby, które mają katar, czy kaszel. Jakąś zwykłą dolegliwość.

A ja mam odwrotne wrażenie. Często odcinek wygląda tak, że pojawia się pacjent, który tylko kaszle, a po pół godziny umiera, żeby w trzydziestej dziewiątej minucie zostać cudownie wyleczonym. Taką tendencję zauważyłam w późniejszych sezonach, w początkowych trochę inaczej to wyglądało.

Cytat:
Byłby nieopowiedzialny, gdyby przeprowadzał biopsje mózgu np na przeziębionych pacjentach z kliniki, ale tu, w jego pracy trudno to jednoznacznie stwierdzić.

Z tym też się jakoś zgodzić nie mogę, bo kojarzą mi się przypadki, w których tylko House sobie coś ubzdurał, a cała reszta mówiła, że ma zwidy, po czym narażał pacjenta na nieprzyjemne badania. Nie jestem w stanie teraz podać konkretnego przypadku. Pamiętam taki motyw.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:10, 17 Lut 2011    Temat postu:

Ja przyznam, że nie widziałam jeszcze, żeby House przyjmował pacjentów z kaszlem (nie licząc kliniki) Raczej takich takich, u których nie wiadomo co im jest, mają różne objawy, ale nie można stwierdzić co im jest. Ale to tylko mój odbiór, jeśli widzisz to inaczej to masz do tego prawo. Każdy widzi to po swojemu i to co napisałaś do mnie nie przemawia Bo nawet jak to mówisz "coś sobie ubzdura" to bardzo często ma rację i co ważniejsze jest przekonany, że ma rację i wtedy z jego punktu widzenia nieodpowiedzialne byłoby nie postąpienie tak, czy inaczej nawet wbrew innym.
Ale to moje odczucia, ty możesz mieć zupełnie inne, odniosłam się do nich, bo Ty odniosłaś się do moich, ale nie zamierzam Cię przekonywać, czy coś Jedni widzą w nim przebłyski odpowiedzailności, inni nie. I dobrze. To tylko dowodzi wielowymiarowości jego postaci


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:30, 17 Lut 2011    Temat postu:

Mówiąc kaszel, nie mam na myśli konkretnie kaszlu, to była metafora błahego przypadku, z którego robi się Bóg wie co.

Cytat:
Bo nawet jak to mówisz "coś sobie ubzdura" to bardzo często ma rację

Bo to jest serial, w którym musi mieć rację. W prawdziwym życiu wygląda to znacznie inaczej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:52, 17 Lut 2011    Temat postu:

Cytat:
"Mówiąc kaszel, nie mam na myśli konkretnie kaszlu, to była metafora błahego przypadku, z którego robi się Bóg wie co." - chyba o to chodzi, ja przynajmniej oglądam dla tego Bóg wie co

Cytat:
"Bo to jest serial, w którym musi mieć rację. W prawdziwym życiu wygląda to znacznie inaczej." - I tu się zgodzę Dlatego uważam, że odnoszenie serialu do rzeczywistości nie ma sensu, sami twórcy wielokrotnie o tym mówili, wiadomo serial to serial. To samo tyczy się postaci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 18:58, 17 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:42, 20 Lut 2011    Temat postu:

Uważacie, że House się zmienił? Że zmienił się naprawdę?

Oglądałam właśnie odcinek na TVN, ten kiedy żegna się ze Stacy.

Tam Wilson mówi, że House nie lubi siebie, ale boi się zmienić, bo wtedy straci, to co go wyróżnia z tłumu i przez to nie będzie szczęśliwy.

Więc, uważacie, że teraz się zmienił?

Moim zdaniem spróbował się dostosować, znaleźć naukowym sposobem, metodą prób i błędów sposób na swoje szczęście. Nie czuję, że się zmienił, raczej wykalkulował sobie, iż musi ograniczyć pewne swoje zachowania.
Wydaje mi się, że House nie do końca czuje, że coś powinien zrobić, coś zmienić w sobie, aby być szczęśliwym. Właściwie czasami wydaje mi się, że House nie wiem jak być szczęśliwy, co jest dla niego szczęściem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamaniek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Lut 2011
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:39, 22 Lut 2011    Temat postu:

House na pewno się nie zmienił. Myślę, że właśnie tak jak napisałaś, stara się ograniczyć pewne zachowania, ale...tylko względem bliskich mu osób (patrz: szantaż Masters).

House szuka czegoś, czego nie da się naukowo zdefiniować (a przynajmniej nie w taki sposób, aby można było łatwo to osiągnąć) i to jest jego problem. Najlepszym przykładem jest rozmowa między Housem, a jego terapeutą w pierwszym odcinku 6 sezonu:
T: What do you want?
H: I want to get better...whatever the hell that means.
I'm sick of being miserable.
T: So you'd like to be happy?
H: Again with the reflecting...Yes, I'd like to be happy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jamaniek dnia Wto 0:41, 22 Lut 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Candyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:04, 22 Lut 2011    Temat postu:

Cóż...właściwie się z Tobą zgadzam justykacz. Myślę, że postać generalnie nie uległa zmianie, raczej powiedziałabym, że House hamuje pewne swoje zachowania, gdyż jak napisała poprzedniczka, sam w 6 sezonie przyznał się, że chce być szczęśliwy. Ma analityczny umysł, tak więc świetnie wie co mu się opłaca w kontaktach z innymi, a co nie. Uważam jednak, że w głębi duszy, podświadomie zawsze pragnął szczęścia, może teraz sobie z tego zdaje większą sprawę po prostu i bardziej mu zależy. Tak ja to odbieram.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kacper
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 792
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piotrków Trybunalski
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:00, 22 Lut 2011    Temat postu:

Właśnie omawialiśmy ,,Siłaczkę" więc jestem świeżo po temacie o szczęściu

Może House po prostu nie jest pewny, co daje mu szczęście? Związek z Cuddy?

Kiedy był sam, medyczny geniusz... był szczęśliwy? Najwyraźniej nie, skoro tak otworzył się u Nolana.

Czy Gregory w ogóle wie, czego chce? Zdecydowanie zgadzam się z wypowiedzią justykacz, wydaje mi się, że próbuje swoje szczęście znaleźć metodą prób i błędów. Znajdzie? Znalazł?


Bardzo trudna sprawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:00, 23 Lut 2011    Temat postu:

Wydaje mi się, że House o ile nawet zdecyduje się na coś, czyli można uznać, że wie czego chce, to nie jest w stanie przypisać temu uczucia.

Innymi słowy nie jest w stanie przywiązać się do czegoś emocjonalnie, przez co wiele spraw, które mogą być ważne w jego życiu, dawać mu szczęście nigdy nie spełni swego zadania. House nie nada im statusu ważnych, nie umie określić na ile jest się w stanie poświęcić dla czegoś. Dlatego, kiedy jest mu dobrze, odczuwa jakąś radość, to on w tym trwa. Problem zaczyna się wtedy, kiedy pojawiają się problemy, trzeba coś zrobić dla siebie i osób, które wydają się mu bliskie. Wtedy House racjonalizuje sobie, kalkuluje, że sprawa nie warta świeczki (związek ze Stacy i przemowa jak to on się nie zmienił itd, jak to nie będzie z nim szczęśliwa). House nie jest w stanie sam przed sobą przyznać ile coś dla niego znaczy, bo to oznaczała przywiązanie, a to z kolei pewną słabość.

Jedynym wyjątkiem od tego całego czegoś w Housie jest przyjaźń z Wilsonem. O ile House może wprost nie powie tego Wilsonowi, ale ten dla niego jest bardzo ważny. Wystarczy sobie przypomnieć jak House się zachowywał na początku 5 sezonu, kiedy zdaje się tracił Wilsona. Na swój sposób zdawał się panikować i próbował to zmienić. Uważam, że z Wilsonem ma jedyną silną relację międzyludzką jaka go z kimś kiedykolwiek łączyła. Dał tego dowód pod koniec 6 sezonu, kiedy mówi Nolanowi z pewną agresją wręcz, że Wilson nie jest dla niego żadną nagrodą pocieszenia.

Kacper sprawa jest trudna Ale damy radę

Czy House znalazł szczęście? Czy znajdzie? Moim zdaniem kiedy porzuci wszelkie pancerze ochronne i ubezpieczenia na wypadek, gdyby coś poszło nie tak, to ma taką szansę. W pewien sposób miał to z Lidią, House nawet nie próbował tworzyć wokół siebie swoich dróg ewakuacji i wtedy zaangażował się spontanicznie, bez kalkulacji. Po zakończeniu terapii, czasami wydaje mi się, że House odrzucił wszystkie tezy Nolana i na własną rękę (Tak jak Kacper wspominał metodą prób i błędów) próbował znaleźć coś, czego brakuje mu w życiu.

House w głębi duszy wydaje się być wrażliwym człowiekiem wg mnie. Zdaje się mieć dobre serce, być dobrym człowiekiem, tylko boi się to ukazać, nie uważa to za swoje pożądane cechy.

House powiedział na pogrzebie ojca, że dzięki niemu jest tym kim jest. Na dobre i na złe. I to jest bardzo ciekawe stwierdzenie, bo z jednej strony wydaje mi się, że chłód ze strony ojca i poczucie niesprawiedliwości jego działań wobec dziecka sprawiły, że wyrobił sobie pewien rodzaj buntu, jakieś dobro, może ze względu na matkę (mało wiemy o relacji House'a z matką, a szkoda). Ale z drugiej strony schował się w swoim pancerzu, jakby cały czas emocjonalnie bronił się przed krzywdami ojca.

O ludzie, ale się rozpisałam xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yummycake
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 544
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Candyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:30, 24 Lut 2011    Temat postu:

Również jestem zdania, że House ma tak naprawdę dobre serce i doskonale o tym wie. Stara się to jednak ukryć najbardziej jak może, stworzył wokół siebie barierę, tak jak powiedziałaś, nie chce okazywać jakichkolwiek uczuć, ponieważ uważa, że to jego słabość, pokazanie zależności uczuciowej wobec drugiej osoby. Jestem ciekawa czy nadejdzie moment kiedy ten pancerz, który wokół siebie zbudował pęknie, a House zacznie cieszyć się życiem. Nie wiem jednak czy dobrze by się stało, bo jest to według mnie filar na jakim zbudowano tę postać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:37, 12 Mar 2011    Temat postu:

Dzisiaj mnie oświeciło. House jest wspaniały Co jak co, ale każda inna postać mogłaby nie istnieć, gdyby istniał House. Nie wiem czy to zasługa Hugh czy napisania postaci, ale bardziej chyba Hugh. W każdym razie rozpływam się nad House'm. Może to z powodu 7 sezonu, gdzie zapatrzona jestem w postać House'a, bo chyba nic innego mi nie zostało





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez justykacz dnia Sob 18:37, 12 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enigmatic
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Kwi 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:53, 03 Maj 2011    Temat postu:

Dr House a odpowiedzialność – niezły temat.
Odpowiedzialność rozpoczyna się w podjętym działaniu – w działaniu niekoniecznie dogłębnie przemyślanym i skrupulatnie rozważonym, ale w działaniu, którego konsekwencje są mi znane, akceptuję je i godzę się na stawienie im czoła w razie takiej konieczności. Takie decyzje nie zawsze będą trafne, ale wybory odpowiedzialne zawsze zakończą się rozwiązaniem owego problemu. Nie ma miejsca na ucieczkę, tchórzostwo – ważny jest stosunek do prowadzonych działań i ich skutków (przewidzianych i nieprzewidzianych). A gotowość do podjęcia ryzyka nie jest tożsama z brakiem odpowiedzialności. Wybór odpowiedzialny z góry może być wyborem przegranym. Tutaj sparafrazuję znane powiedzenie: człowieka odpowiedzialnego poznaje się nie po tym, jak często wygrywa, ale po tym, jak podnosi się po porażkach.

To oczywiście moja definicja odpowiedzialności i nie każdy musi się z nią zgadzać, ale jeśli podług niej mam rozważyć problem: „dr House a odpowiedzialność”, to owszem, House jest odpowiedzialny. Inną sprawą jest fakt, że House’a w żaden sposób nie da się zaszufladkować. Facet ogólnie ma ciężki charakter, ale posiada wiele pozytywnych cech, czasem nawet nazbyt wyrazistych, których jednak inni nie dostrzegają pod starannie pielęgnowanym przy pomocy sarkazmu, cynizmu i ironii wizerunkiem chamskiego mizantropa.

Mam takie spostrzeżenie:
House niewątpliwie nachalnie ingeruje w prywatność wszystkich wokół, mówiąc obrazowo – włazi ludziom z buciorami w życie. Analizuje zachowania, drąży psychikę, przenika umysł, manipuluje i stawia diagnozę. Zawsze stawia swoją diagnozę. Mówi prawdę, szczerą do bólu prawdę, przy czym zazwyczaj sprawia sobie odrobinę rozrywki, czyniąc to w sposób... wszyscy wiemy, jaki. Takim osaczonym się to nie podoba, szczególnie, jeśli cenią i dbają o swoją prywatność, sądzą chyba również, że House ma przy tym niezły ubaw i ogólnie kpi sobie z nich. Osobiście widzę w tym coś głębszego. Po dłuższym zastanowieniu i przemyśleniu konkretnych sytuacji można stwierdzić, że przy tym swoim specyficznym usposobieniu House jest osobą, która wykazuje najwięcej zainteresowania problemami innych: zawsze daje swoje rady – choć sposób ich zapodania bywa drażniący i rzadko są one oczekiwane, prowokuje pewne zachowania, które często przynoszą dobry rezultat, w efekcie na ogół (czy tego chce, czy nie) pomaga. I sporadycznie się w tym wszystkim myli. Ja dostrzegam w jego postępowaniu troskę, dbałość o ludzi, zaangażowanie. Z pewnością inne niż to przyjęte za normę, ale w nim wszystko jest inne. Moim zdaniem House chowa się za tą zbroją, którą sobie stworzył i wmawia wszystkim, że tylko taki jest, że chodzi mu tylko o dobrą zabawę i rozwiązywanie zagadek. Być może momentami sam w to wierzy. Ludzie wokół na pewno. A mnie się wydaje, że choć pozostali bohaterowie ciągle narzekają na jego wtrącanie się w nie swoje sprawy, tak naprawdę chcą albo przynajmniej oczekują jego diagnozy. Ludzie pragną słyszeć prawdę, nawet tę okrutną. Wydaje mi się, że House jest jak sumienie, taki wewnętrzny, najprawdziwszy głos gdzieś z głębi duszy. Co nie zmienia faktu, że jest wkurzający, a w momencie, gdy pojawiają się emocje, przestaje sobie radzić z dźwignięciem takiej relacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Areyounts
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Cze 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie skad, a dokąd?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:38, 25 Cze 2011    Temat postu:

House'a, cenię szczególnie za szczerość i cięty język. Uwielbiam Jego odważne teksty. Jestem na razie w 2 sezonie i ciekawość mnie aż zżera, co będzie później, o!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:17, 13 Lip 2011    Temat postu:

Gregory House jest postacią naprawdę bardzo skomplikowaną. Ciężko przedstawić go jednoznacznie bo złożoność tej postaci chyba przeraża najwybitniejszych psychologów. Wiadomo jednak, że można go kochać lub można go nienawidzić, ale nie można być wobec niego obojętnym.
Gregory House to lekarz bardzo dobry, żeby nie powiedzieć Bóg wśród lekarzy. Pomimo jego opryskliwości to ja osobiście chciałabym być jego pacjentką. House stara się pomagać i chociaż może jest przy tym chamski i wredny to jednak umiejętności nie można mu odebrać. Pytanie jest jednak bardzo trafne i zadawane przez wiele osób – jakim cudem lekarz-narkoman, który ma kompleks Boga jest aż tak kochany? Żeby odpowiedzieć na to pytanie chcę przeanalizować kilka jego związków. Ciężko jest przeprowadzić dokładną analizę, ale pokrótce postaram się przekazać najważniejsze fakty.

House i Wilson

Wspaniały diagnosta i równie wspaniały onkolog. Para nie do zdarcia, która jest ze sobą od wielu lat i nie zapowiada się, że coś ma się w tym związku zmienić. House wielokrotnie pokazał, że jest wredny i złośliwy i najbardziej obrywa się właśnie Wilsonowi (wsadzanie ręki do garnka z wodą, rozkręcanie krzesła itp.). Wilson na pierwszy rzut oka wygląda na taką ciapę, ale okazuje się, że dorównuje House'owi w jego złośliwościach (przepiłowana laska). Z analizy tego związku wynika, że House więcej zabiera niż daje a raczej tylko bierze. Nie wygląda na to, że zależy mu na Wilsonie, którego stara się wykorzystywać na każdym kroku. Jednak wielokrotnie pokazał, że zależy mu na przyjacielu (jak na przykład kiedy Wilson odszedł ze szpitala po śmierci Amber). Mimo wszystko House'owi zależy na Wilsonie i podejrzewam, że w razie czegoś House by się zachował jak na prawdziwego przyjaciela przystało.

House i Cuddy

Najlepsze sceny są jak House rozmawia z Cuddy. Od początku coś go do niej ciągnie i po prostu uwielbia robić jej różne psikusy (o ile można to nazwać psikusami, ale np. poluzowana szuflada, roztrzaskany sedes) a ona zazwyczaj panuje nad sobą jednak kiedy straci panowanie nad sobą to House również cierpi (ukradziona laska, wmontowany próg w drzwiach, zabrane meble). Zazwyczaj to wszystko jest bardzo zabawne i naprawdę nie da się chociaż nie uśmiechnąć na te seksistowskie odzywki House'a i jego wredne komentarze. Ona stała przy nim w jego największych dołach i depresjach mimo że bardzo często ją ranił i odpychał (np. kiedy miał halucynacje i wykrzyczał na cały szpital, że z nią spał). Od początku widać było, że coś ich do siebie ciągnie, ale kiedy w końcu nastąpiło to tak długo wyczekiwane pojednanie to zaczęło robić się nudno. House nadal był wredny, ale zaczął oszczędzać swoją dziewczynę. Kiedy w końcu się rozstali to House znów wrócił do swych starych złośliwości, ale jednak coś go blokowało w kontaktach z Cuddy. Szkoda, że to się zakończyło jak się zakończyło, ale ja nie jestem fanką Huddy i nigdy nie będę.

House i zespół

Tutaj można się rozpisywać, ale postaram się krótko. House uwielbia dręczyć swój zespół. Ulubionym tekstem House'a jest „Jesteście idiotami”. Bardzo ciężko jest mu zaimponować i raczej się to nie zdarza a jeśli nawet to i tak nie ma żadnych szans na pochwałę inną niż „Dobra robota”.
Foreman – ulubiony obiekt żartów House'a. Rasistowskie, ale jednak zabawne komentarze na jego temat (np. „Nie bez powodu tablica jest biała”, „Ziomal”), wieczne wypominanie, że zatrudnił go bo umie się włamywać i ostatnio coraz częstsze zgadzanie się z tym co Foreman mówi. Ten związek raczej nigdy nie wypali, gdyż oboje są tak samo uparci. House nigdy nie mógł przyjąć do wiadomości, że Foreman może być jego przełożonym i kiedy ta chwila nastąpiła to House starał się zamienić te dni w prawdziwe piekło.
Chase – House nigdy specjalnie za nim nie przepadał. Cały czas mówił, że pracę załatwił mu bogaty tatuś, wyśmiewał się z jego akcentu (np. „Nigdy nie rozumiem co on do mnie mówi”), nazywał go pięknisiem i w zasadzie miał trochę racji. Chase to lizus bez własnego zdania, który albo mówił coś by zaimponować szefowi, albo milczał co tak czy inaczej wkurzało House'a. Jednak kiedy przyszło co do czego to pozwolił mu wrócić do zespołu i można powiedzieć, że przyjął go z otwartymi ramionami.
Cameron – od zawsze House uważał, że jest piękna (choć nie tak piękna jak Chase, np. po zaręczynach nazwał ją „Drugą co do piękności panią Chase”), jednak liczył się z jej zdaniem co wielokrotnie było widoczne (przyjmował przypadki, które mu podsunęła). Może wpływ na to miała jej niespełniona miłość do niego, ale przecież on sam nie protestował kiedy Cameron zaproponowała mu randkę w zamian za powrót do pracy. Lubił sobie z niej żartować, ale jednak żarty były subtelne, czasem chamskie, ale jednak mniej wredne od żartów z Cuddy.
Trzynastka – ją House szanuje. Widać to, że ona go intryguje tymi swoimi tajemnicami. House uwielbia szukać haków na innych i często wykorzystuje to dla swoich własnych celów, ale jeśli chodzi o Trzynastkę to jest bardziej poufny. Odebrał ją z więzienia i nie pisnął o tym ani słowa. Podejrzewam, że ta znajomość nie raz nas zaskoczy.
Taub – House trzyma go na dystans, nie traktuje go poważnie i lubi go dręczyć. Taub jest jaki jest, ale można powiedzieć, że jest dobrym lekarzem. Stara się nie wychylać, jest lizusem i jak trzeba to zawalczy o swoje co się zdarza niestety rzadko. Na House'a nie ma jakiegoś wielkiego wpływu.

Podsumowując.
House mimo zawirowań w życiu przez te siedem sezonów się nie zmienił. Czasem był spokojniejszy a czasem potrafił naprawdę wybuchnąć, ale to wciąż ten sam House, którego poznaliśmy i pokochaliśmy. Dlaczego go kochamy? Bo jest właśnie inny. Mam już dość tych przesłodzonych lekarzy, którzy z uśmiechem na ustach słuchają dolegliwości a potem wystawiają diagnozę i tyle. House jest inny, jest nieobliczalny a co za tym idzie jest ciekawy. Jego zachowanie jest intrygujące i jak to kiedyś powiedział Barney Stinson „To jest tak, że zastanawiam się co on zaraz zrobi? Nie wiem, ale naprawdę chcę się dowiedzieć”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kosiek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 12 Lut 2011
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:26, 19 Lip 2011    Temat postu:

enigmatic napisał:

House niewątpliwie nachalnie ingeruje w prywatność wszystkich wokół, mówiąc obrazowo – włazi ludziom z buciorami w życie. Analizuje zachowania, drąży psychikę, przenika umysł, manipuluje i stawia diagnozę. Zawsze stawia swoją diagnozę. Mówi prawdę, szczerą do bólu prawdę, przy czym zazwyczaj sprawia sobie odrobinę rozrywki, czyniąc to w sposób... wszyscy wiemy, jaki.

Dobrze wiemy że wszystko jest dla niego łamigłówką, Jego życie to jedna wielkie rozwiązywanie zagadek, tajemnic, tworzenie ciągu przyczynowo-skutkowego i w końcu rozwiązanie. Dla niego nie ma sfer sacrum i profanum, nie ma prywatności, nie ma delikatności, nie ma pozorów. Jest rozwiązanie zagadki, które objawia nam w sposób brutalny, wredny, stawiający innych w nieprzyjemnej sytuacji, ale jednak - trzeba przyznać - szczery.

A wątek odpowiedzialności warto rozdzielić na 2 sfery. Bo jest sfera pracy jako wybitnej klasy diagnosta, któremu wolno na wszystko, byle uratować pacjenta. Tam jest odpowiedzialny - wie, jakie będą konsekwencje jego błędu i przyjmuje ryzyko. Chociaż zmylać może fakt, że nadal pacjent to dla niego łamigłówka. Będzie uważał na niego na tyle, żeby za szybko nie umarł - bo wtedy zagadka się nie rozwiąże.
Jednak w życiu prywatnym - zachowuje się jak mały sześciolatek chcący ten rower z najwyższej półki i wydając mu się, że będzie najlepszy, wspina się, rozwala wszystko po drodze, zrzuca go na ziemię, a gdy już go obejrzy z bliska to się okaże, że nie dość gdyby ten rower przy zrzuceniu się popsuł, to jeszcze jest za mały. On po prostu szuka czegoś - czegoś, czego nie potrafi określić. A gdy wydawało mu się, że znalazł (związek z Cuddy) to zaczął to psuć jak sześciolatek, no, trzeba przyznać że przy Cuddy podrósł - dziewięciolatek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klusia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Lip 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:27, 30 Lip 2011    Temat postu:

Film ogląda się tak naprawdę dla głównego bohatera i jego ironicznych, inteligentnych wypowiedzi. Nie wiem, jak to się stało, że cały świat oszalał na punkcie kogoś tak aroganckiego, ale w końcu w filmie może się zdarzyć wszystko

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:27, 03 Gru 2011    Temat postu:

A jak oceniacie House'a w 8 sezonie? Dla mnie jest o dziwnie hmm nijaki...

Po prostu nie widzę w nim głębi.

Po związku z Cuddy (wołającym o pomstę do nieba) nie widzę w Housie hmm autentyczności. To całe gadanie o szczęściu, o zmianie...

House będąc wyjątkowo silnym i pewnym siebie człowiekiem zdaje się nie być szczęśliwy. A może on jest niezdolny do przeżywania szczęścia?

Teraz określiłabym House'a jako hmm płytkiego, będącego w jakiejś stagnacji. Robiący swoje i nic poza tym, jakby taki hmm zalatujący rutyną. Brak mi w nim ekscytacji. Jakby porzucił chęć konfrontacji się ze światem w imię prawdy wszelakiej na rzecz hmm wycofania...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JaYeti
Half-Wit


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 235 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:21, 03 Gru 2011    Temat postu:

Faktycznie, idealne określenie z brakiem głębi.

Niby mi teraz bardziej przypomina Grega z pierwszych sezonów- więcej żartów, głupich tekstów i sprzeciwianie się władzy- w przeciwieństwie do sezonu siódmego, gdzie był 'bezkształtną masą'.

Ja właśnie nie widzę nieszczęścia. Pierwsze sezony- końcówka większości odcinków- widzieliśmy nieszczęście i samotność House'a, a tu nic.
Teraz to wszystko opiera głównie na powtórzeniach i nudzie.

Najbardziej chyba brakuje mi filozoficznych wywodów House'a, które uwielbiałam. Albo chociaż wyrażanie swojego zdania w tematach innych niż medycyna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kait
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Kwi 2012
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:54, 27 Kwi 2012    Temat postu:

Nie mogę powiedzieć jaki Greg jest w 8 sezonie bo jeszcze do niego nie doszłam.
Ale wiem, że bez niego ten serial by nie mógł istnieć. Mimo jego cynizmu i chamstwa uwielbiam tę postać i uważam (nawiązując do wcześniejszego tematu), że jest odpowiedzialny. To prawda, ryzykuje życie pacjentów, ale gdyby tego nie robił, nie wyleczył by większości z chorych którzy do niego przychodzą. Może to że go uwielbiam padło mi na mózg i uniemożliwia obiektywny osąd, ale to już nie moja wina. *.*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:17, 28 Kwi 2012    Temat postu:

Ja czasem żałuję, że House nie jest takim palaczem jak Hugh... Jakoś tak te kilka scen kiedy House palił były dla mnie takie boskie, że chciałabym więcej...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JaYeti
Half-Wit


Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 2384
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 235 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:47, 28 Kwi 2012    Temat postu:

Taak justykacz IMO palenie bardzo pasuje do House'a. Uwielbiam scenę z trzeciego sezonu, kiedy pali na odwyku pod zakazem palenia
W sumie to palenie bardziej pasuje do House'a niż do Hugh btw.

Hmm, chociaż palenie zwykłych papierosów?... House jak coś bierze, to żeby odczuć efekty, a po papierosach nic takiego nie ma co innego House+trawa żeby tylko Wilson nie był takim 'żydkiem'.... nie, była przecież mowa o medycznej marihuanie i o tym, jakim trzeba być idiotą, żeby wpaść w odcinku 'The Dig', więc zakładam, że House to robi szkoda, że nam tego nie pokazali


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
everybody-lies
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Maj 2013
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:05, 17 Maj 2013    Temat postu:

Gregory House... arogancki,chamski,wredny....itp,itd No ale kto mu się nie oprze.Te jego błękitne oczęta Jego ciężki głos Kocham go !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DrHouseFanka123456
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Maj 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Maków

PostWysłany: Nie 21:12, 26 Maj 2013    Temat postu:

GREG! Ten chamski, arogancki, gburowaty, cyniczny, wręcz brutalnie szczery i niegrzeczny lekarz Chociaż ma tak dużo wad, to i tak wszyscy (z tego co widziałam przeglądając komentarze) go kochają! To jego urok! I jeszcze te niebieski oczy *.*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Postacie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
Strona 17 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin